Wszyscy fani Iana Curtisa znają jego szary płaszcz, utrwalony na fotografiach autorstwa Kevina Cuminsa, tych na których wokalista palący papierosa ubrany jest w ciemny prochowiec. Płaszcz stał się tak nieodłącznym towarzyszem Iana, że nawet Natalii, jego córka, pytana o pierwsze skojarzenie jakie jej przychodzi do głowy gdy myśli o ojcu, bez wahania stwierdza: palacz w trenczu (TUTAJ).
Fani postarali się, odrobili lekcję i zidentyfikowali ów legendarny trencz, który okazał się być płaszczem przeciwdeszczowym używanym przez armię amerykańską w Wietnamie w latach 1961-1975, wykonanym z bawełny i nylonu (tzw. quarpel), w kolorze armii, czyli kolorze zielonym nr 274. Skąd go Ian miał do końca nie wiadomo, najprawdopodobniej kupił go w sklepie z odzieżą używaną.
Na pewno wielu zastanawia się, co też się z nim stało? Okazuje się, że nie pozostał z innymi rzeczami Iana i Deborah Curtis w domu na 77 Barton Street w Macclesfield. Peter Hook w swojej książce Joy Division od środka Nieznane przyjemności, (pisaliśmy o niej TUTAJ) wydanej w Polsce w 2014 r.: podał, że: Wiele lat później Dave Pils powiedział mi, że po naszej ostatniej wizycie u niego w mieszkaniu w Walthamstow [w Londynie] Ian zapomniał zabrać płaszcz - jego ulubiony płaszcz, nosił go bez przerwy. Dave złapał go i zbiegł za nami, ale zdążyliśmy już odjechać. Wtedy Dave widział Iana po raz ostatni. - Co zrobiłeś z płaszczem? - zapytałem. - Oddałem potrzebującym. Skończony dureń. Oddał go na cele charytatywne? Co za idiotyczny pomysł, pomyślałem. Wpadłem kiedyś na jednego z naszych roadies, Corky’ego (Mike Caulfield). Wspominaliśmy stare czasy. Corky przypomniał mi, że na drzwiach w naszej sali prób w Cheetham Hill wisiał szalik Iana. Typowy wełniany szalik, jak dla staruszka: brązowo-szaro-czarny. Zabraliśmy go stamtąd podczas wyprowadzki z Pinky’s. - Hooky, co stało się z tym szalikiem? - zapytał Corky. Cholera, pomyślałem. Nagle przypomniałem sobie, że oddałem go potrzebującym. Zapomniałem, że szalik należał do Iana. Skończony dureń. Oddałem go na cele charytatywne. Co za idiotyczny pomysł. A jednak, naprawdę to zrobiłem.
Już zatem wiadomo - płaszcz zapomniany w mieszkaniu w Walthamstow w Lonynie, które Dave Pils dzielił ze swoją dziewczyną Jasmine - trafił do jednego z wielu charity shops czyli sklepu dobroczynnego, prowadzonego przez którąś z licznych brytyjskich organizacji charytatywnych, do których jedni oddają niepotrzebne rzeczy aby inni mogli je tam tanio kupić. I to nie tylko odzież, ale i książki, filmy na DVD, mały sprzęt AGD, bibeloty i meble. Płaszcz Iana Curtisa został sprzedany pewnie w jednym z takich punktów i jeśli nie został zniszczony przez kolejnego właściciela, to kto wie? Może trafił lub trafi na aukcję internetową jak inne płaszcza wojskowe, których mnóstwo wystawianych jest na sprzedaż? Można go będzie rozpoznać po przypiętej do klapy małej gwiazdce będącej nie, jak wielu sądzi oznaką gwiazdą anarchistów, lecz może raczej gwiazdką oficerską…
Już zatem wiadomo - płaszcz zapomniany w mieszkaniu w Walthamstow w Lonynie, które Dave Pils dzielił ze swoją dziewczyną Jasmine - trafił do jednego z wielu charity shops czyli sklepu dobroczynnego, prowadzonego przez którąś z licznych brytyjskich organizacji charytatywnych, do których jedni oddają niepotrzebne rzeczy aby inni mogli je tam tanio kupić. I to nie tylko odzież, ale i książki, filmy na DVD, mały sprzęt AGD, bibeloty i meble. Płaszcz Iana Curtisa został sprzedany pewnie w jednym z takich punktów i jeśli nie został zniszczony przez kolejnego właściciela, to kto wie? Może trafił lub trafi na aukcję internetową jak inne płaszcza wojskowe, których mnóstwo wystawianych jest na sprzedaż? Można go będzie rozpoznać po przypiętej do klapy małej gwiazdce będącej nie, jak wielu sądzi oznaką gwiazdą anarchistów, lecz może raczej gwiazdką oficerską…