czwartek, 16 maja 2024

Bartłomiej Sienkiewicz wycofał z wystawy sztuki prace Ignacego Czwartosa, reprezentować będzie nas ukraińskie wideo

Trwa Międzynarodowa Wystawa Sztuki – La Biennale di Venezia - otwarta 20 kwietnia 2024 roku. Jej kuratorem generalnym jest Adriano Pedrosa, dyrektor Museu de Arte de São Paulo. Zadecydował on, że nadchodząca edycja będzie nosić tytuł Foreigners are Everywhere (Cudzoziemcy są wszędzie). Nie odbyło się bez skandalu. Największym stało się wycofanie przez polskiego ministra kultury, Bartłomieja Sienkiewicza prac Ignacego Czwartosa, artysty wyznaczonego przez komisję kwalifikacyjną z czasów jego poprzednika Piotra Glińskiego

Sienkiewicz zawyrokował, że nasz kraj reprezentować będzie wideo ukraińskiej formacji artystycznej Open Group, w której uciekinierzy z terenów objętych wojną poproszeni zostali o naśladowanie militarnych działań (odgłosy alarmów, wybuchów, strzałów z broni maszynowej, przelatujących pocisków).


Abstrahując od oceny samego wyznaczenia do reprezentowania naszej sztuki obcokrajowców, warto zadać sobie pytanie, czym to naraził się Czwartos?  

Malarz urodził się w 1966 roku, studiował na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu, w Zakładzie Wychowania Plastycznego w Kaliszu. Związany jest z założoną w 1995 roku krakowską grupą plastyków określających się jako Otwarta Pracownia. O obrazach związanych z nią artystów pochlebnie wyraził się Jerzy Nowosielski, pisząc 1996 roku tak: w naszym współczesnym krajobrazie artystycznym stanowią jakby jakąś egzotykę. Dlaczego? Dlatego, że są to obrazy szalenie tradycyjne. (...) Dla mnie osobiście ta Otwarta Pracownia jest wielką niespodzianką. Bo ja myślałem już, że malarstwo tradycyjne się kończy. (...) Tymczasem – nie. Znaleźli się młodzi malarze, którzy podejmują tę tradycję z jakąś przedziwną nadzieją. Ignacy Czwartos swoim malarstwem wpisuje się w tę recenzję. W jego twórczości widać inspirację tradycją, łatwo można znaleźć aluzje do dzieł Malewicza, Wróblewskiego i portretów trumiennych, jest w niej nawet echo obrazów Władysława Strzemińskiego. Z tym, że nie są to proste nawiązania a jakby przechwycenie emocji, zebranie ich z pietyzmem i ukazanie na nowo publiczności. W niedawnej wystawie w Zachęcie wykorzystując tradycyjne wzorce opowiedział rzeczach ważnych, o tragicznej przeszłości Polski, zarówno podczas II wojny światowej jak i po, w czasie istnienia Polski Ludowej. Wśród obrazów znalazły się prace przypominające o niemieckich zbrodniach, o żołnierzach powojennego podziemia niepodległościowego, było więc Epitafium dla Józefa Franczaka "Lalka", Epitafium dla żołnierzy wyklętych czy Żołnierze Żelaznego.



A zaraz obok artysta umieścił płótna będące aluzją do obrazów religijnych, znów z tematyką patriotyczną, na przykład: partyzanta i kapłana stojących pod krzyżem, w pozach zaczerpniętych z dawnych przedstawień Ukrzyżowania ze świętymi, oraz współczesną wersję słynnego Orła Tomasza Tretera, który zamiast postaci z pocztu władców Polski ma bohaterów podziemia antykomunistycznego… I już rozumiemy, co przeszkadzało, dlaczego obrazy te nie mogły zostać pokazane oficjalnie, w sygnowanym przez polski rząd pawilonie.


Co nie znaczy że nie pojechały do Wenecji. Mimo blokady zamiast wystawy Polskie ćwiczenia z tragiczności świata. Między Niemcami a Rosją, w środę 17 kwietnia  odbył się wernisaż Polonia bez cenzury (Polonia Uncensored). Jej kurator  Piotr Bernatowicz, dyrektor Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski wkrótce zauważył, że obrazy Czwartosa odniosły sukces:  Przychodzi mnóstwo Włochów, przychodzą zagraniczni dziennikarze, patrzą na te obrazy i pytają: czy polski ruch antykomunistyczny jest czymś, czego Polska się wstydzi? Czy zakazane jest mówienie o zbrodniarzach niemieckich, którzy nie zostali rozliczeni?






I rzeczywiście, otwarcie wystawy w prywatnym domu w pobliżu polskiego pawilonu stało się, mimo skromniejszej oprawy, artystycznym wydarzeniem. Krytycy sztuki zwrócili uwagę na niebanalne treści i formę prac (LINK). Obrazem, który wywołał szczególny komentarz, była kompozycja przedstawiająca byłą kanclerz Niemiec Angelę Merkel i prezydenta Rosji Władimira Putina, flankujących kształt przypominający swastykę. Słowa Nord Stream 2 – podobnie jak w gazociągu – zostały poniżej zapisane pismem gotyckim. 


Być może więc decyzja ministra ppłk. Sienkiewicza pomogła artyście zdobyć rozgłos i przebić się ze swoją twórczością do szerszej publiczności. Wystawa będzie trwała jeszcze do 17 maja. Każdy, kto w tym czasie znajdzie się w Wenecji, może sam przekonać się, czy Ignacy Czwartos powinien, czy też nie powinien reprezentować naszego kraju. 


Czytajcie nas  -  codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz