sobota, 12 maja 2018

Inspiracje dla okładek płyt - bardzo się zdziwicie!

Kiedy Alex Steinweiss, pierwszy dyrektor artystyczny wytwórni Colombia Records, przedstawił w późnych latach trzydziestych pomysł wydawania dekorowanych okładek albumów nie wiedział, że ten jego eksperyment spowoduje prawdziwą artystyczną rewolucję w przemyśle muzycznym. Jego kolorowy dodatek do pakietu płyt sprowokował tak rekordową sprzedaż, że szybko zainspirował inne firmy i muzyków do podobnych produkcji. Dziś większość wytwórni muzycznych zdaje sobie sprawę, że obraz na okładce ma wpływ na sprzedaż, w związku z tym nie narzuca sobie żadnych finansowych ograniczeń przy zatrudnianiu projektantów, fotografów lub artystów do projektowania okładek. Przykłada się wszelką staranność to tego, aby stworzyć okładkę, która odzwierciedla ducha albumu.

Twórcze wymyślanie wciąż nowych ilustracji może w związku z tym okazać się sporym wyzwaniem, dlatego inspiracją dla projektantów są często dzieła innych artystów. Jest zaskakujące jak duża liczba okładek płyt zawiera elementy rozmaitych obrazów, z różnych stylów i epok. Czasem dzieje się tak dlatego, że obraz przedstawia ideę, którą muzyk próbuje przekazać, czasami okładka jest formą hołdu złożonego jej twórcy, a czasami jest to po prostu przypadek graniczący z nieetycznym zawłaszczeniem pierwowzoru.

Tak wielka staranność cechująca wybór elementu graficznego na okładkę jest zrozumiała, gdy uświadomimy sobie, że oprócz teledysków, okładka często działa jako główny komponent wizualny albumu. Poniżej znajduje się wybór kilkunastu okładek albumów wraz ich pierwowzorami. Oczywiście nie są to wszystkie tego typu przykłady, jest ich tak ogromna ilość, że nie w sposób byłoby je wszystkie tu zaprezentować. Ich kolejność nie jest chronologiczna, lecz wynika z pogrupowania według źródeł inspiracji którymi są dzieła sztuki (obrazy, grafiki i rzeźby), zabytki architektury w krajobrazie uchwycone na zdjęciach oraz fotografie wykonane przez znanych artystów lub zapisane w historii.

Album Turbulent Indigo Jons Mitchell’a z 1994 r., zdobywca nagrody Grammy z 1996 roku na najlepszy album pop oraz najlepszą okładkę albumu i autoportret Van Gogha z obandażowanym uchem.


Album Movement  zespołu New Order z 1981 autorstwa Peter Saville, który skopiował czy też zinterpretował słynny futurystyczny plakat Fortunato Depero z 1932.


Kolejny album, bardzo znany tego zespołu  Corruption, and Lies został przez Savilla ozdobiony obrazem Koszyka kwiatów Henri Fantin-Latour,  który jest częścią stałej kolekcji National Gallery w Londynie.


New Life z 1981 grupy Depeche Mode wzorowane jest na Geopolitycznym dziecku - narodzinach nowego człowieka Salwadora Dali  z 1943 roku.


Kolejna okładka tego samego albumu Depeche Mode została zaczerpnięta z okładki czasopisma Mindalive z 1968 r., do której odniósł się także album innego grupy, Black Sabbath Born Again z 1984 r.



Obrazy Salvadore Dali były wykorzystywane przez inne zespoły do promocji ich płyt, m. in. albumu Wazoo z 2007 r. z nagranym koncertem Franka Zappy, który miał miejsce w 1972 w Music Hall w Bostonie, wydanym pośmiertnie. 


Okładka albumu Day & Age z 2008 r. zespołu The Killers została zainspirowana pointylizmem w sztuce, głownie obrazem Georgesa Seurata zatytułowany Sekwana.


Album The Jeff Beck Group z 1969 r. ma na okładce wersję znanego jabłka René Magritte z 1958 roku. Podobno obraz ten jest w posiadaniu Paula McCartneya


Swoją drogą tym obrazem inspirowane było logo firmy Apple, the Beatles (o nazwę odbyło się kilka procesów między Beatlesami a Jobsem). A tu inny album również czerpiący inspirację z twórczości tego belgijskiego malarza:


Album Guns n' Roses, Use Your Illusion użył fragmentu obrazu Rafaela Szkoła Ateńska: 


O wykorzystaniu innego dzieła Rafaela niedawno pisaliśmy TUTAJ. The Sisters of Mercy zilustrował Body And Soul z 1984 r. pracą Gustave Doré: Inferno, Canto 32.

Z kolei The Beatles swój The White Album wydany 1968 roku promowali konceptualną pracą minimalisty Roberta Ryman’a Untitled z 1965, a niektórzy też sądzą, że pomysł na białą, prostą okładkę wzięli ze zdjęć Yoko Ono prezentowanych w 1967 i 1968 roku.




Virus Meadow to drugi studyjny album angielskiego zespołu And Also the Trees, wydany w 1986 roku przez wytwórnię Reflex. Na okładce prezentuje zdjęcie martwej natury z nadpsutymi owocami, czym nawiązuje do malarstwa rodzajowego takich czołowych twórców jak Francisco de Zurbarán oraz obrazów rodzajowych niderlandzkiego malarstwa z XVII wieku, np.: do dzieła Harmen van Steenwyck (1612–c.1656)


Alan Parsons Project wydał  w 1987 r. album Gaudi, zainspirowany życiem i dziełem wielkiego katalońskiego architekta Antonio Gaudiego. Zdjęcie autografu artysty na przedniej okładce, oraz inne fotografie na obwolucie wewnętrznej i w środku zostały udostępnione przez Muzeum Gaudiego w, Barcelonie


Z polskich okładek trzeba wymienić oprawę płyt zespołu Collage  wydanej w 1995 roku Moonshine, który trafił na rynek światowy - m.in. do Japonii i Korei ostatnia jak dotąd płyty tego zespołu: Safe, na których umieszczono reprodukcje obrazów Zdzisława Beksińskiego (pozwolenie załatwił sam Tomasz, syn malarza):



Z ciekawszych realizacji trzeba koniecznie przypomnieć Magical Ring, znakomity, siódmy album irlandzkiej grupy Clannad, który został wydany w roku 1983. Nazwa Clannad pochodzi od gaelickiego zwrotu Clann as Dobhar, co oznacza rodzina Dore. Grupa została założona przez rodzinę Brennan w 1970 roku. Jedna z piosenkarek, Eithne, która dołączyła do zespołu w 1979 roku trzy lata później rozpoczęła karierę solową jako Enya. Na okładce wspomnianej płyty umieszczono zdjęcie wykonane przez Nick’a Yates’a, przedstawiające kamienny krąg stojący w Irlandii przy głównej drodze z Hollywood do Baltinglass. Krąg nazywany Piper's Stones według legendy powstał z tańczących czarownic zamienionych w kamień. 


Innym, twórczym przekształceniem fotografii jest zdjęcie na płycie The Cure Faith z 1981 roku autorstwa  Porla Thompsona i Andy Vella z ruinami XII wiecznego kościoła w Bolton Abbey - Faith okładka albumu, przedstawia zdjęcie Bolton Abbey we mgle. 


Kolejne ciekawe zdjęcie to fotografia tornada w pobliżu Jasper w stanie Minnesota wykonana przez Lucille Handberg 8 lipca 1927 roku, które trafiło na dwie okładki: Stormbringer  The Deep Purple  oraz Tinderbox Siouxie & the Banshees:
 

Były także takie okładki, które kończył pozew sądowy, jak miało to miejsce przy pierwszej płycie Led Zeppelin. Musieli na krótko zmienić nazwę na The Knobs, ponieważ Eva von Zeppelin uznała, że użycie nazwiska jej szacownego rodu przez zespół grający hałaśliwą muzykę jest dla niej zniewagą, stwierdziła, że nikt im nie zabrania bycia sławnymi na całym świecie, ale to nie powód, aby banda wrzeszczących małp używała czcigodnego nazwiska bez pozwolenia. Złe nastawienie hrabiny pogorszył fakt zamieszczenia na okładce płyty zdjęcia symbolu katastrofy rodu, czyli eksplozji sterowca Hindenburg w 1937 r. Ostatecznie jednak sprawa zakończyła się ugodą.


Takich inspiracji jest znacznie więcej, [o niektórych pisaliśmy wcześniej, choćby Closer Joy Division TUTAJ] a wszystkie pokazują, że nawet najbardziej wydawałoby się obrazoburcze i zbuntowane formacje muzyczne czerpią ze wspólnej, obrosłej tradycją spuścizny kulturowej.

Na koniec trzeba wspomnieć o wyjątkowej oprawie płyty, którą ozdobiono nie dziełem sztuki, nie fotografią, lecz elementem zaczerpniętym ze świata nauki, z Cambrige Encyclopedia of Astronomy. Chodzi tu oczywiście o album Joy Division Unknown Pleasures z 1980 r.


piątek, 11 maja 2018

Z mojej płytoteki: Kontinuum - arcydzieło wydawnicze

O płycie pisaliśmy już wcześniej (TUTAJ) przedstawialiśmy również jej ścieżkę dźwiękową. Ponury i nostalgiczny klimat, mnie osobiście kojarzy się z muzyką, którą słyszy się podążając w tunelu w kierunku światła... 

Jestem posiadaczem CD, wydanie jest arcymistrzowskie, rozkładane, w środku znajduje się płyta i książeczka.  




Okładka z twardego kartonu, zdobionego folią drukarską UV z nazwiskiem artysty, tytułem płyty i tracklistą. 

W środku w bardzo estetycznej kieszeni ukryta jest książeczka, w której możemy przeczytać artystyczny życiorys autora. Wydana na błyszczącym papierze, zawiera unikalne zdjęcia artysty z  różnych okresów jego życia. 


W książeczce, przyjaciel muzyka George Boskar opisuje swoje spostrzeżenia z tej znajomości - czytamy między innymi: 

Słownik współczesnego języka angielskiego, definiuje kontinuum, w swoim drugim znaczeniu, jako: coś co zmienia się tylko na sposób regularny i ma wspólny charakter od początku do końca.    

Jaki muzyk/producent nazywa ulubione wyposażenie swojego studia nagraniowego kolegami, a popsute lub złośliwe urządzenia ogórkami? Schulze tak robi, co oznacza, że dobre urządzenia to jego przyjaciele, a on rozmawia z nimi jak z istotami ludzkimi. Kiedy jest na nie zły ignoruje je, co jest formą psychicznej kary... 
    


Klaus Schulze pozostawał przez te lata Klausem Schulze, i nie tracił ani chwili na to, żeby udawać że jest kimś lub czymś innym. Byłem w studio gdy wciskał gałki i tym sposobem odczyniał magię, razem dzieliliśmy scenę i kulisy gdy stawały się rzeczy jeszcze bardziej magiczne. Podróżowaliśmy razem podczas promocji i spędzaliśmy wiele wolnego czasu w małych pokojach paląc masę papierosów, oraz dzieliliśmy się odczuciami ze słuchania muzyki.   


Kiedy Klaus coś powiedział, można być pewnym, że dokładnie to ma na myśli. On urzeczywistnił prawdziwe życiowe kontinuum z największym szacunkiem, i to prawdopodobnie jest powodem, dla którego będzie miał miejsce nie tylko w moim sercu, ale i w sercach wielu mieszkańców naszej planety  (a może i innych). 

  
Czas na prawdę go nie zmienił, i trudno mi wskazać drugiego muzyka, który jest naładowany tak spójną i imponującą zawartością.  



Ta historia będzie bez wątpienia dalej trwała, z charakterystyczną  ciągłością Klausa Schulze wszędzie, w każdym miejscu. Jak sekwencer. Chce cie się założyć, że już na zawsze?  

Niech to brzmi i zabierze nas w ostatnią podróż...

czwartek, 10 maja 2018

J.D. Salinger: Buszujący w zbożu - dlaczego uważa się ją za powieść inspirującą psychopatów?

Trudno uwierzyć, lecz cienka powieść, licząca niespełna 50 stron Buszujący w zbożu, Jerome D. Salingera narobiła w Stanach Zjednoczonych sporego zamieszania. Wkrótce po opublikowaniu została ocenzurowana i wycofywano z bibliotek, księgarń i szkół. Uznano ją za szokującą i szkodliwą. Co było w tej wydanej w 1951 roku jedynej powieści Salingera, bo reszta jego twórczości to były nowelki? Dlaczego uważa się ją za wywrotową przypisując jej inspirująca rolę w decyzjach podjętych przez socjopatów? Zabójca Johna Lennona, Mark David Chapman, do tego stopnia był od niej uzależniony, że kupił ją w drodze do Nowego Yorku, gdzie dokonał morderstwa i traktował bohatera powieści jako swoje alter ego, bo jak stwierdził: Jestem pewny, że dużą cześć mnie stanowi Holden Caulfield (…). Niewielką częścią musi być Diabeł.  Podczas procesu, w finale którego został skazany na dożywocie za zabicie Lennona, zaczytywał się w powieści w ogóle nie zwracając uwagi na to co dzieje się na sali sądowej. 

Powieść Salingera znaleziono również przy rzeczach Roberta Johna Bardo, zabójcy aktorki Rebeki Schaeffer. Niedoszły zamachowiec na życie prezydenta Ronalda Reagana, John Hinckley podczas procesu wspomniał, że Buszujący w zbożu jest jego ulubioną książką do tego stopnia, że planował nawet oficjalnie przybrać imię i nazwisko głównego bohatera. Podobno także Lee Harvey Oswald, zabójca Johna Kennedy’ego, bibliofil pracujący w magazynie książek, przyznawał się do sympatii do powieści Salingera. Czytał tę książkę, a w czasie wolnym planował zamach na prezydenta USA.

Buszujący w zbożu napisany jest zwykłym, potocznym językiem. Opisuje kilka dni z życia zbuntowanego nastolatka, Holdena Caulfielda który jako narrator opowiada okoliczności wyrzucenia ze szkoły w grudniu 1949 r. Powodem było niezaliczenie większości przedmiotów. Bohater po tym wszystkim oczekuje na ferie świąteczne, kiedy to wróci do domu i spotka się z rodzicami. Nic dziwnego, że jest sfrustrowany i popada w depresję. Nikt i nic mu się nie podoba. Ma żal do całego świata. Wszyscy wokół niego są zepsuci, pełni hipokryzji i obłudnej pychy. Wdaje się w bójkę z kolegą, który umówił się na randkę z dziewczyną, co do której rości sobie nieuprawnione nadzieje, a inny przyjaciel nie dość że mu nie współczuje to ośmiela się krytykować. W rezultacie postanawia sam pojechać do Nowego Yorku gdzie zatrzymuje się w hotelu. W mieście odwiedza kilka klubów, upija się, zaprasza do pokoju prostytutkę, zalicza spotkanie z jej alfonsem, kłamie o sobie każdemu, komu spotka. Na koniec po wielu perypetiach ostatecznie wraca do domu. 

Niewątpliwie monologi głównego bohatera Holden Caulfielda szokowały opisem samotności, artykułowaniem złości i buntu. W zasadzie ze wszystkich napotkanych w swoim życiu ludzi darzy pozytywnym uczuciem tylko dwie osoby… nieżyjącego brata i nieletnią siostrę.

Sam autor, jakby przerażony efektem swojego dzieła wycofał się z życia publicznego, wyprowadził z Nowego Yorku na prowincję, przestał pisać i udzielać wywiadów. Umarł w 2010 roku w wieku 91 lat. Jego głośna powieść sprzedała się w 60 mln egzemplarzy i do dziś znajduje się na listach bestsellerów.

Mimo takiego rozgłosu, nigdy nie zostanie zekranizowana. Sprzeciwił się tego sam autor, a na straży jego życzeniu stoi fundacja jego imienia. Powodem takiej decyzji było bardzo złe przyjęcie przez krytykę filmu nakręconego w 1949 r. według jednej z nowelek Salingera. Jest jednak w planach ekranizacja filmu na podstawie życia pisarza. Reżyserii obrazu zatytułowanego Rebel in the rye (Buntownik w zbożu) podjął się Danny Strong, według własnego scenariusza (pełnił rolę jednego ze scenarzystów w Kamerdynerze i Igrzyskach śmierci). W przyszłości może jednak zobaczymy także filmową wersję Buszującego w zbożu bo wszystko jak się wydaje jest kwestią ceny. Salinger uznał, że powieść jest polisą ubezpieczeniową jego najbliższych (żony i córki) i to one zdecydują co zrobią. Ciekawe, czy powstały film spowoduje równie nieobliczalne skutki, co książka, miejmy nadzieję że tak się nie stanie. Z ciekawostek - Salinger przez pewien czas mieszkał w Bydgoszczy i interesujące będzie zapewne pokazanie tego epizodu w filmie…


środa, 9 maja 2018

Chłodonofalowa jazda obowiązkowa: W krainie umierającego słońca



Gdzieś poza światem

Ważyliśmy
Oblicze racji
By znaleźć
Co najmniej jeden znak
Który wskazywałby
Prawdziwe wymiary
Życia
Żeby nie zapomnieć

A może łatwiej jest zrezygnować z życia
Z całym jego nieszczęściem i nędznymi kłamstwami
Być daleko od krzywdy

Leżeliśmy nad chłodnymi niezmąconymi wodami
I patrzeliśmy w słońce
I byliśmy jak wielka niedoskonałość ćmy
Poddani jej fatalnemu urokowi

A może to ja marzący o niespełnionej miłości
Ofiara głupców patrzących
Stojących w szeregu
Daleko od krzywdy

W naszej bezcelowej pogoni
Życia do jego końca
Czy ta kręta ścieżka
Doprowadzi nas do kresu?
 

W następstwie nieszczęścia

Patrycjo nie płacz, oni nie mają żadnych powodów żeby cię skrzywdzić
Nie zdają sobie sprawy, że anioły otoczyły cię światłem
Nie rozumieją, że ograniczone metody ich pokonują
Nie zdają sobie sprawy, że ukrywasz smutek za parawanem uśmiechu

Ignorancja, to światło głupców steruje na krnąbrną ścieżkę
I ustawia kurs pod którym żeglujemy przez noc niepewności
Podążając za gwiazdami wędrującymi po niebie
Wartościując miłość co pokłada łaskę w nasze serca
Żeglujemy


Xavier

Piękna Roseann twoja włóczęga to znana historia
Najeżone niebezpieczeństwami życia które wiodłaś zostały osądzone dla sławy
Otula nas nienawiść
Oskarżając umysły herezją
Dyletanci nas okrążają
Ale przybędzie wyrozumiałość by nas uwolnić
Wiara
Chociaż Xavier się modlił aby spadł deszcz dający życie
W głąb ludzkich dusz
By wyleczyć je z cierpienia

To były grzechy przeszłości Xaviera
Wiszące jak klejnoty w lesie pozorów
Głęboko w sercu gdzie pojawiają się misteria
Ewa dźwiga znamię grzechu pierworodnego
Wolność tak trudna kiedy ograniczają nas prawa
Wyryte w planie ręką natury
Niewidzialne dla tych co przegrali goniąc przeznaczenie

Chociaż Xavier modlił się aby spadł życiodajny deszcz
W głębie ludzkich dusz by uzdrowić ich zwyczaje
I kiedy noc przechodzi w dzień
O słońce, księżycu, zapomnijcie
Chociaż twoje koszmary nadchodzą
Miłość Xaviera spętana łańcuchami

To były grzechy przeszłości Xaviera
Wiszące jak klejnoty w lesie pozorów

ISOLATIONS: zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów


Dead Can Dance - Within the Realm of a Dying Sun. 4AD: 1987, Producent: Brendan Perry, Lisa Gerrard, John A. Rivers, Tracklista:  Anywhere Out Of The World, Windfall, In The Wake Of Adversity, Xavier, Dawn Of The Iconoclast, Cantara, Summoning Of The Muse, Persephone (The Gathering Of Flowers)

Brendan Perry: Myślę, że zrozumienie tytułu “W Królestwie Umierającego Słońca” zmienia cały nasz stosunek do życia oraz samo jego pojmowanie. A tak może się stać w momencie, kiedy zaczynamy sobie zdawać sprawę, iż nie jest ono tak różne i wieczne, jak to sobie nieraz wyobrażamy. Dla mnie najważniejszą rzeczą związaną z tym tytułem była zmiana w moich rozważaniach dotyczących śmierci. Przełom nastąpił po śmierci mojego dziadka. Wówczas to po raz pierwszy poddałem różne rzeczy w wątpliwość. W takiej sytuacji, człowiek zaczyna nagle postrzegać życie jako przejściowe, tymczasowe doświadczenie. Podejmuje więc decyzje dotyczące sposobu najlepszego przeżycia tych danych ci przez naturę lat. W ten sposób śmierć staje się katalizatorem przyspieszającym zastanowienie się i zdecydowanie, jak zamierzasz poprowadzić swój los, swe dalsze życie.

Okładkę longplaya zaprojektował Brendan. To dość wyjątkowa sprawa wśród wykonawców nagrywających dla 4AD. Po wielu przymiarkach i poszukiwaniach wybór padł na fotografię wykonaną przez Bernarda Oudina, przedstawiającą klasycystyczny grobowiec o który opiera się postać, symbolizująca w sztuce romantycznej śmierć. Prawa, dokładnie jedna trzecia część pierwszej strony okładki, zamalowana jest na jednolity kolor czarny. Pewne analogie z longplayem Closer grupy Joy Division są nieuniknione.

Longplay w angielskich sklepach pojawił się 27.07.1987 roku. Ivo (Russell) określił go jako „logiczny postęp w karierze Lisy i Brendana”. I dodał: Mieszkają oni naszczycie wieżowca i jeśli ten fakt nie zbliża ich do nieba, to z pewnością robi to ich muzyka.

Tomasz Słoń - Dead Can Dance - W Królestwie Umierającego Słońca, Rock Servis, 1991.


wtorek, 8 maja 2018

Ian Curtis z Joy Division w młodości, czyli Epitafium dla Elektryka

Jaki był Ian Curtis zanim zaczął śpiewać w zespole Joy Division? Co robił? Jakim był dzieckiem? Pewne światło na jego życie przed JD, rzucają wspomnienia jego kolegów i bliskich, a także wspomnienia jego żony, Deborah, która chodziła do tej samej szkoły co Ian

Jedną z osób, które dobrze go znały w tamtych czasach był Stephenen Morris, perkusista Joy Division. W wywiadzie poprowadzonym przez Dave'a Haslama 28 września 2007 r. w studiu radia XFM w Salford w Manchesterze (LINK) podzielił się swoimi wspomnieniami ze szkoły podstawowej King’s School w Macclesfield, którą ukończył tak samo jak Ian, z tym, że nie byli w tej samej klasie bo Stephen był o rok młodszy. Wspomina go tak: Musiałam go znać, ponieważ był on prefektem, a ja byłem rok niżej, więc znałem go jako kogoś kogo trzeba wszelką cenę unikać, zwłaszcza gdy snułem się po użyciu niedobrego płynu do czyszczenia na sucho, po wąchaniu kleju, kichając lekarstwem na kaszel i tak dalej. Więc gdy go spotkałem, to albo usuwałem się na bok albo udawałem, że go nie widziałem. (…) W filmie [Control] i myślę, że jest to w liście do Annik, Ian mówi, że Macclesfield było miejscem, z którego całe życie próbował uciec. Dlaczego miał taki pomysł? Wszyscy w Macclesfield w tamtym czasie mieli tak samo. To takie miasto typu Colditz. Kiedy chodziliśmy do pubu [słyszało się] "Ej, chcę wydostać się z stąd" i „Tak, jasne. Wyjeżdżam do Katmandu" i widziało się, takich , którzy jechali po drogach z ciuchami i śpiworami, dojeżdżali aż do Henbury, a potem wracali, bo byli zbyt zalani. Każdy chciał wydostać się z Macclesfield, ale nikt nie wiedział jak to zrobić. Wiesz, chciałeś pojechać do Londynu, gdzie wszystko się zaczęło. [Macclesfield] To było ponure miejsce, bardziej ponure nawet niż Manchester a to było mocno ponure miasto w tamtym czasie! Wszystko co było dla rozrywki to puby a jeśli miałeś szczęście, znajdowałeś pub z szafą grającą”. 

Lecz zanim Ian Curtis wstąpił do King’s School w Macclesfield, najpierw był w szkole podstawowej w Hurdsfield, niedaleko Macclesfield. Zachowała się jego praca domowa z tego czasu, wystawiona na aukcję przez jego szkolną koleżankę. Jest to jeden z jego wierszy napisany w latach 1966-67 na kawałku papieru w linie i przyklejony do szkolnej książki Nasza księga epitafiów wraz z wierszami innych uczniów. 


Wiesz w wolnym tłumaczeniu brzmi: Epitafium dla elektryka. Tutaj leży Fred elektryk/ Który poszedł na bardzo fatalną misję/ Gdy manipulował bezpiecznikiem, doznał porażenia/ Które przeszło od głowy aż do jego butów/ [napisane] przez I. Curtis. Obok Ian narysował małe zdjęcie mężczyzny i nagrobek. Kartkę uwiarygodniał list właścicielki:

Dorastałam w Hurdsfield Estate w Macclesfield, gdzie uczęszczałam do Hurdsfield Junior School. Rozpoczęłam szkołę w Hurdsfield w 1963 roku, tam poznałam Iana Curtisa, był kolegą z mojej klasy i razem przeszliśmy przez szkołę. Naszym nauczycielem był Pan Young, z tego czasu jest ten utwór, znajduje się on w książce razem z wierszami innych uczniów w klasie. Wiersz ten został napisany w 1966 lub 1967 roku. Na koniec roku szkolnego sprezentowano mi tę książkę. W tym czasie dyrektorem szkoły był Pan Tattasall. Ian Curtis mieszkał na Gray Stoke Road w Hurdsfield Estate, ja mieszkałam przy Delemere Road, w Hurdsfield Estate, w Cheshire.

W nowej szkole w wieku 11 lat zdobył stypendium. Ale nie był typem mola książkowego.  Chciał zostać kaskaderem. Posunął się w swoich chęciach tak daleko, że ułożył specjalny pokaz, polegający na widowiskowym skoku z dachu garażu. Któregoś dnia namówiony przez przyjaciół, założył kask i wykonał gigantyczny skok z dachu. Występ wyszedł tak źle, że Ian skutecznie wyleczył się z takich ambicji. Skupił się odtąd na pisaniu i słuchaniu muzyki. Według Deborah talent odziedziczył po ojcu. Podobno Kevin Curtis napisał w młodości kilka utworów, które jednak nigdy nie zostały opublikowane.

Ulubioną krewną Iana była siostra jego ojca, Ciocia Nell. Była to potężnej postury, apodyktyczna kobieta obdarzona żelazną wolą, która zawsze osiągała to co sobie zaplanowała. Była wspaniałomyślna i hojna. Lubiła obsypywać Iana prezentami i opowiadać mu o swojej młodości, kiedy to zamierzała zostać modelką. To ona zaszczepiła w nim przekonanie, że życie powinno być ekscytujące i polega na czymś więcej niż praca od dziewiątej do piątej i powielanie modelu małej stabilizacji, który realizowali wszyscy wokół. Dobrze się rozumieli, bo byli do siebie podobni: oboje byli pewni siebie i odważni, choć czasami wydawało się, że tylko w obecności cioci Nell, Ian stawał się bardziej towarzyski, jakby śmielszy w kontaktach z ludźmi. Ponieważ nie miała własnych dzieci, była bardzo przywiązana do Iana. Miało się wrażenie, że gdyby Ian chciał się komukolwiek zwierzyć, to byłaby to ciocia Nell.

Ian podobno do nauki niespecjalnie się przykładał, ale był na tyle zdolny, że bez trudu udało mu się uzyskać świadectwo z języka angielskiego, literatury angielskiej, wiedzy religijnej, historii, łaciny, francuskiego i matematyki. Dostał nawet nagrodę ze swoich ulubionych przedmiotów: historii i religii. Nie miał jednak zamiaru kontynuować nauki. O ile jego koledzy mieli już sprecyzowane plany zawodowe, również te związane ze studiami, Ian zawsze mówił o karierze w branży muzycznej. On i jego przyjaciel z dzieciństwa, Oliver Cleaver kłócili się nawet o to, kto będzie wokalistą w zespole, który kiedyś założą, z tym, że Oliver nigdy nie traktował tych marzeń poważnie. Według niego żeby zaistnieć w branży muzycznej trzeba by bardzo ciężko pracować. Po latach z tych szkolnych przyjaźni przetrwała ta z Kelvinem Briggs’em, zwanym Bessie. Był on gościem na ślubie Iana a potem, gdy ten popełnił samobójstwo, zajął się żoną przyjaciela, towarzyszył jej na pogrzebie i pojechał do domu jego rodziców…

Kelvin obecnie pełni funkcję wiceprezesa miejscowego klubu hokejowego w Cheshire (Alderley Edge Hockey Club) (LINK). Poza tym udziela się w miejscowym związku absolwentów King’s School (LINK). Ukończył założoną w 1945 roku Henley Business School, która jest jedną z najstarszych szkół biznesu w Wielkiej Brytanii, pozostając częścią Uniwersytetu w Reading. Szkoła ta nota bene współpracuje z Uniwersytetem Wrocławskim. Świat robi się mały…

poniedziałek, 7 maja 2018

Caspar David Friedrich i jego dzieła, które wywarły wpływ na późniejszy świat muzyki gotyckiej i postpunkowej

Niezwykle proste, wręcz surowe w swojej wymowie, poważne i melancholijne obrazy Caspara Davida Friedricha opowiadają o samotności człowieka, który doświadczając piękna natury, roztapia się niej, stając się poprzez kontemplację jej częścią. Wyobrażone na jego płótnach pejzaże ukazują krajobrazy gór, wrzosowisk czy morza, zanurzone w świetle księżyca lub spowite w oparach. Namalowane przez niego oceany mgły, opuszczone plaże, wrak na brzegu morza, osierocone cmentarze, ruiny gotyckich świątyń są alegoriami, poprzez które malarz wyraził swoje uczucia i poglądy, swoje nadzieje i pragnienia. 

Prace Friedricha zmieniły oblicze malarstwa pejzażowego, ponieważ widoczne w nich jego intensywny i emocjonalny stosunek do natury stał się kluczową częścią całego Romantyzmu. Jego prace, łatwo rozpoznawalne były potem często wykorzystywane przez współczesną kulturę popularną, bo sugestywny nastrój i uczucie, które budzą, nie mogą pozostawić widza obojętnym.

Paradoksalnie, muzycy tworzący na przełomie lat 70. i 80 ubiegłego wieku chętnie korzystali z ekspresji romantyzmu. Twórcy tacy jak Blake, Wordsworth, Byron, Keats, Mary Shelley, Percy Shelley, właśnie Friedrich, Schlegel i Hoffman, będący przecież wyznacznikami romantyzmu, znaleźli swoje miejsce w muzyce i wizualnej estetyce wielu czołowych grup i artystów występujących solowo, wśród których można wymienić np.: Rolling Stones, Joy Division, Nick Cave, Tom Verlaine, Emo, Eminem, My Dying Bride itd. Tych muzyków określa się także mianem gothic rock i wiąże się z nimi całą odrębną część współczesnej pop-kultury. Jej fani ubierają się na czarno, obrysowują oczy czarnym eyelinerem, uwielbiają mitologię i horrory, filozofię dystopii oraz gotycką literaturę Horacego Walpole'a, Edgara Allena Poe, Mary Shelley i  Lovecrafta

Związana z nimi subkultura o często nihilistycznym nastawieniu do rzeczywistości pojawiła się po raz pierwszy w późnych latach 70-tych, ale prawdopodobnie zaistniała jeszcze wcześniej na fali powstałych zespołów rock'n'rollowych z lat 60. i wczesnych 70. Należy zauważyć, że każda dekada ostatnich lat XX wieku ma swoją modę goth. Przykładem jest tu np.: środowisko powstałe pod koniec lat 70. wraz z nadejściem kultury punk i pojawieniem się zespołów takich jak Siouxsie And The Banshees, The Damned i Joy Division. Młodzi ludzie z całej Europy i Stanów Zjednoczonych odrzucili istniejącą oficjalną modę i przyjęli wspólną identyfikację wizualną, na której przecież opiera się istota każdej subkultury - a był nią wizerunek sugerujący chorobę: na topie była blada, w zasadzie wampirza cera z oczami zaznaczonymi czarnym eyelinerem, z szopą włosów i czarnymi ubraniami, począwszy od dżinsów a skończywszy na mini spódniczkach i rajstopach-kabaretkach. Taki arsenał strojów stał się obowiązkowym mundurem dla fanów zespołów takich jak Bauhaus, The Cure , The Sisters Of Mercy , The Birthday Party.

Zamiłowanie do gotyku pierwszy raz objawiło się w epoce romantyzmu i to właśnie wiązało tamten nurt z ruchem subkultur młodzieżowych ostatniego ćwierćwiecza XX wieku. Ci nowi zwolennicy gotyckości przyjęli mroczne elementy romantycznej kultury gotyckiej, takie jak np. odwiedzanie cmentarzy, zbieranie martwych kwiatów i studiowanie gotyckiej architektury i literatury, a oprócz tego zakładanie gotyckich ubrań i biżuterii, co dopełniali słuchając klasycznego goth-rocka, łącząc przy tym wyrafinowane dźwięki zespołów promowanych przez wytwórnię  4AD takich jak Cocteau Twins z muzyką klasyczną Brahmsa  i  Wagnera. Oprócz tego lubili punk rocka i metal, i interesowali się okultyzmem, tatuażami, filmami Davida Lyncha i innymi mrocznymi rzeczami.

Poniżej znajduje się wybór najsłynniejszych dzieł Caspara Davida Friedricha, które wywarły taki wpływ na późniejszy świat muzyki rockowej.









niedziela, 6 maja 2018

Z mojej płytoteki: GRUFTGESAENGE - najbardziej znany bootleg Joy Division

Istnieje wiele informacji w Internecie na temat bootlegu Joy Division, Gruftgesaengepiewy z krypty) wydanego w 1981 roku w Niemczech (omawiane dziś wydanie zostało zakupione około roku 2002). Ponoć tylko pierwsze tłoczenie było oryginałem bootlegu (oksymoron?), a kolejne pochodzą z nielegalnych kopii. Ważne jest jednak to, że płyta do dziś uchodzi za najbardziej znany bootleg zespołu. W dodatku jeden z pierwszych wydanych po śmierci Iana Curtisa. Okładka przedstawia podkolorowane, słynne zdjęcie zespołu autorstwa Antona Corbijna, z 1980 roku z londyńskiego metra. Wykorzystano je w oficjalnym limitowanym wydawnictwie Licht und Blindheit wydawnictwa Sordide Sentimental  o którym pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ



Na drugiej stronie okładki zdjęcia Iana Curtisa, tracklista i kilka dodatkowych informacji. Wydawnictwo nazywa się Demokrazie Muzik i jest typowym wydawnictwem krzak.


Najbardziej interesującym fragmentem płyty są koncertowe nagrania z klubu Paradiso w Amsterdamie (11.01.1980), pochodzące z innego źródła, niż dotychczas istniejące. 

    
Zabawna jest sugestia ceny na drugiej  stronie okładki. Maksymalna cena tej płyty to 7.50 Funtów GBP /18 USD/ w trzech językach, angielskim, niemieckim i francuskim. Dzisiaj jednak bootleg osiąga dość wysokie ceny na eBayu.


Ciekawostką jest fakt niewytłoczenia piosenki Shadowplay, mimo że jest zawarta na liście utworów. 


Tracklista:

STRONA DNIA:

Passover
Wilderness
Digital
Day Of The Lords

Insight
New Dawn Fades
Disorder

STRONA NOCY:
 
Transmission
Love Will Tear Us Apart
These Days
A Means To An End
Twenty Four Hours
Shadowplay

STRONA ŚWIATŁA:

She's Lost Control
Atrocity Exhibition
(Live z Paradiso)
Atmosphere
Dead Souls
Komakino
 

ŚLEPA STRONA:

Incubation I (Incubation)
Incubation II (As You Said)
Digital
Glass
(Nagrania demo z 1978 roku)
Komakino
Incubation I & II
(Factory flexi disc 1980)


No i ta dedykacja dla Josefa Ertla. Z nieznanych bliżej przyczyn, uczyniono ją na drugiej stronie okładki. Ertl był niemieckim ministrem rolnictwa, zginął w wypadku, po wcześniejszym ugodzeniu przez byka.  Dlaczego jemu dedykowano bootleg? Ktoś, coś?