W 1985 roku po eksplozji chłodnej fali, głównie dzięki Joy Division, w Polsce pojawiło się bardzo wiele ciekawych zespołów czerpiących z tamtego nurtu. Wydawnictwo płytowe Tonpress postanowiło z bliżej nieznanego klucza wybrać kilka z nich i wydać prezentowany dziś, dość mało znany album (omawiamy oryginalne wydawnictwo a nie reedycję).
Płytę otwiera Kult i Piosenka Młodych Wioślarzy - pierwszy hit zespołu, pamiętam jaki szok wywołał teledysk, który oglądaliśmy w publicznej TV. Mimo tego, jest to piosenka moim zdaniem, średnio pasująca do klimatu jaki dominuje na albumie. Niemniej wtedy Kult wydawał mi się bardzo obiecującym zespołem i miałem nadzieję, że pójdą w kierunku chłodnofalowym. Czas pokazał, że poszli w inną stronę, co nie zmienia faktu, że mają ogromne zasługi dla polskiej muzyki undergroundowej i nowofalowej.
Dom Mody i piosenka Szyfry (autorstwa trio Dulnik, Gąska, Olczyk), znakomity utwór wyraźnie nawiązujący do Joy Division (ach ta sekcja rytmiczna niczym z Heart and Soul), ale też nieco do Kraftwerk. Moim zdaniem jeden z jaśniejszych punktów na albumie. Dzisiaj dzięki Internetowi możemy poznać historię zespołu. Tak też na stronie historie kieleckie (TUTAJ) pojawiła się kopia tekstu z bloga Witolda Gąski (i dobrze bo blog już nie istnieje) klawiszowca i wokalisty zespołu. Historia grupy opisana jest tam bardzo wnikliwie, my pozwolimy sobie jedynie przytoczyć kilka fragmentów dla nas najważniejszych, czyli inspiracji muzycznych i nagrania omawianego dziś albumu. Muzyk wśród inspiracji w tamtych czasach wymienia Ultravox, Visage, Spandau Ballet. Niech zresztą opowie sam: Pojawiło się w moim zasięgu - bo grałem - nieduże, ale elitarne grono, które słuchało muzyki jakiejś takiej nowej, po-raz-pierwszej: nowa fala, new romantic... Punk - to było już dość stare, przyschnięte gówno, którego lepiej nie ruszać, bo jak zaśmierdzi... Zacząłem słuchać nagrań (docierały do nas z Londynu, kto miał najnowsze single - był gość, o longach już nie wspomnę... sam miałem jedynie jeden z magicznego Zachodu - grupy Visage) Ultravoxu, Spandau Ballet, Duran Duran - głęboko wierząc, że to niesamowicie odkrywcza muza, a to - po latach widzę wyraźnie - był zwykły pop tamtej epoki z całym marketingiem od stóp do głów! (no może prócz Ultravox (TUTAJ)). Ale wtedy te przehallowane przestrzenie, cykające breczki brały mnie jak gąbka wodę. Nie stroniłem też od Stranglersów (TUTAJ), B-52's czy jugolskiej odmiany nowej fali - i to mnie "uratowało"...
Dom Mody i piosenka Szyfry (autorstwa trio Dulnik, Gąska, Olczyk), znakomity utwór wyraźnie nawiązujący do Joy Division (ach ta sekcja rytmiczna niczym z Heart and Soul), ale też nieco do Kraftwerk. Moim zdaniem jeden z jaśniejszych punktów na albumie. Dzisiaj dzięki Internetowi możemy poznać historię zespołu. Tak też na stronie historie kieleckie (TUTAJ) pojawiła się kopia tekstu z bloga Witolda Gąski (i dobrze bo blog już nie istnieje) klawiszowca i wokalisty zespołu. Historia grupy opisana jest tam bardzo wnikliwie, my pozwolimy sobie jedynie przytoczyć kilka fragmentów dla nas najważniejszych, czyli inspiracji muzycznych i nagrania omawianego dziś albumu. Muzyk wśród inspiracji w tamtych czasach wymienia Ultravox, Visage, Spandau Ballet. Niech zresztą opowie sam: Pojawiło się w moim zasięgu - bo grałem - nieduże, ale elitarne grono, które słuchało muzyki jakiejś takiej nowej, po-raz-pierwszej: nowa fala, new romantic... Punk - to było już dość stare, przyschnięte gówno, którego lepiej nie ruszać, bo jak zaśmierdzi... Zacząłem słuchać nagrań (docierały do nas z Londynu, kto miał najnowsze single - był gość, o longach już nie wspomnę... sam miałem jedynie jeden z magicznego Zachodu - grupy Visage) Ultravoxu, Spandau Ballet, Duran Duran - głęboko wierząc, że to niesamowicie odkrywcza muza, a to - po latach widzę wyraźnie - był zwykły pop tamtej epoki z całym marketingiem od stóp do głów! (no może prócz Ultravox (TUTAJ)). Ale wtedy te przehallowane przestrzenie, cykające breczki brały mnie jak gąbka wodę. Nie stroniłem też od Stranglersów (TUTAJ), B-52's czy jugolskiej odmiany nowej fali - i to mnie "uratowało"...
O omawianej dziś płycie pisze tak: Teraz już mogliśmy jechać do Warszawy, do studia Tonpressu, i spać w Europejskim (wreszcie hotel, po tylu latach...). Był listopad orwellowskiego 1984 roku. Byliśmy my: Bogusław Olczyk (wiadomo), Andrzej Wolski (załatwił klawisze – ciągle nie mieliśmy swoich!), Lucjan Dulnik (gitarren: ta cieńsza i bas-sss również) i ja (klawiszen i baryto-nowy śpiewik, by tak rzec)... W ogóle notorycznie już słuchałem zespołu Cabaret Voltaire (TUTAJ), i (oczywiście) The Residents (TUTAJ). Mieliśmy jechać na opolskie debiuty z szyframi – Lucjan parę dni wcześniej opuścił nasz kraj, i nasz blok wschodni. Szyfry ukazały się na składance "Jeszcze młodsza generacja" - ja czułem się JESZCZE młodszy: eksperymentowałem z dźwiękiem włażąc do wnętrza fortepianu, gnąc szule ze szpulowców (LINK)... Skróconą historię zespołu można poznać też TUTAJ.
Kolejny utwór to Madame (TUTAJ) i ich Głupi Numer... no cóż, Robert Gawliński to historia nowej fali. Był w Made in Poland, stworzył znakomity Madame a później... I to by było na tyle.
Fort BS był grupą czysto punkową, miałem okazję widzieć ich w Jarocinie w 1984 (opisałem ten festiwal TUTAJ). Na płycie wykonują utwór do tekstu Witkacego. Mimo ciekawego brzmienia piosenka nie należy do najlepszych na albumie.
Po niej znakomity utwór Dekoder zespołu Nowomowa. I tutaj zaskoczenie, bowiem zespół był z Torunia a grali w nim muzycy między innymi Kobranocki (Kobra) i Republiki (Grzegorz Ciechowski (TUTAJ i TUTAJ)). Ten ostatni grał na gitarze. Jaka szkoda, że zespół rozpadł się a ja mam wrażenie że piosenka Dekoder posiada linię basu bardzo zbliżoną do My Lunatycy Republiki.
Zabijanka T Love (wtedy jeszcze Alternative) pochodzi z dość ciekawego okresu, kiedy zespół zahaczał o klimaty punkowe. Później...
Kolejny utwór to Madame (TUTAJ) i ich Głupi Numer... no cóż, Robert Gawliński to historia nowej fali. Był w Made in Poland, stworzył znakomity Madame a później... I to by było na tyle.
Fort BS był grupą czysto punkową, miałem okazję widzieć ich w Jarocinie w 1984 (opisałem ten festiwal TUTAJ). Na płycie wykonują utwór do tekstu Witkacego. Mimo ciekawego brzmienia piosenka nie należy do najlepszych na albumie.
Po niej znakomity utwór Dekoder zespołu Nowomowa. I tutaj zaskoczenie, bowiem zespół był z Torunia a grali w nim muzycy między innymi Kobranocki (Kobra) i Republiki (Grzegorz Ciechowski (TUTAJ i TUTAJ)). Ten ostatni grał na gitarze. Jaka szkoda, że zespół rozpadł się a ja mam wrażenie że piosenka Dekoder posiada linię basu bardzo zbliżoną do My Lunatycy Republiki.
Zabijanka T Love (wtedy jeszcze Alternative) pochodzi z dość ciekawego okresu, kiedy zespół zahaczał o klimaty punkowe. Później...
Stronę drugą otwiera znakomity Ja Myślę zespołu Made in Poland (TUTAJ).
Posiadam w mojej kolekcji unikalne wydawnictwo tego zespołu, w którym
dość dokładnie opisana jest historia grupy. Obiecuję jeszcze o tym
napisać, tymczasem dodam, że pada w nim stwierdzenie, że grupa, mimo iż porównywana jest z Joy Division, wcale zespołu Iana Curtisa nie znała. Na marginesie, warto uzmysłowić sobie że mamy rok 1985 - brzmienie Made in Poland
wyprzedziło swoją epokę, no ale oni byli z Krakowa...
Aya RL i nasza
ściana - genialny zespół, genialne trio, znakomity występ w Jarocinie w 1985 roku i
Paweł Kukiz walący młotem w drewniano - metalowego kozła. Byłem tam i
widziałem, muszę ten festiwal opisać póki coś jeszcze z niego pamiętam. Ich Czerwona Płyta to kawał znakomitej chłodnofalowej
muzyki i doczeka się osobnego wpisu. I znowu czas spowodował, że coś co
mogło stać się światowej klasy sukcesem zostało roztrwonione... Dzisiaj
Paweł Kukiz...
Podobnie zresztą jak dzisiaj Rendez Vous a Ziemek Kosmowski i jego grupa wtedy. Ten zespół również wyprzedził epokę i ich album będzie opisany w swoim czasie. Warto zwrócić uwagę na proste, bardzo ubogie ale jakże pełne informacji i emocji teksty i tę niesamowitą grę gitar. Warto wspomnieć, że perkusista i gitarzysta z oryginalnego składu już nie żyją... Do twórczości grupy jeszcze powrócimy.
Podobnie zresztą jak dzisiaj Rendez Vous a Ziemek Kosmowski i jego grupa wtedy. Ten zespół również wyprzedził epokę i ich album będzie opisany w swoim czasie. Warto zwrócić uwagę na proste, bardzo ubogie ale jakże pełne informacji i emocji teksty i tę niesamowitą grę gitar. Warto wspomnieć, że perkusista i gitarzysta z oryginalnego składu już nie żyją... Do twórczości grupy jeszcze powrócimy.
I na koniec coś co z Joy Division musi się kojarzyć, zarówno jeśli chodzi o nazwę SS TIL jak i o brzmienie. I znowu mamy do czynienia ze znakomitym utworem, jednym z najlepszych na albumie zatytułowanym Efekt. Niestety o zespole jest bardzo mało informacji, jedyne jakie są dostępne pochodzą ze strony (TUTAJ):
Warszawska grupa Sstil, w której poza Rafałem Kwaśniewskim udzielali się także Tadeusz Kaczorowski oraz Piotr Fala Falkowski (o innych członkach formacji nic mi nie wiadomo) funkcjonowała w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku. Nie pozostawiła po sobie żadnych oficjalnych wydawnictw.
Warszawska grupa Sstil, w której poza Rafałem Kwaśniewskim udzielali się także Tadeusz Kaczorowski oraz Piotr Fala Falkowski (o innych członkach formacji nic mi nie wiadomo) funkcjonowała w drugiej połowie lat 80. ubiegłego wieku. Nie pozostawiła po sobie żadnych oficjalnych wydawnictw.
Podsumowując można stwierdzić, że najciekawsze zespoły z omawianej dziś płyty już nie istnieją. A jeśli tworzą, to na pewno nie w stylu w jakim tworzyli wtedy. Postarzeli się? A może dopadły ich wymogi rynku, na którym kto nie gra komercji nie istnieje? Na szczęście u nas panują inne zasady. Im mniej komercji tym większy szacunek. Bo tylko zdechłe ryby płyną z prądem.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Jeszcze Młodsza Generacja, Tonpress 1985, realizator nagrań: Włodzimierz Kowalczyk. Tracklista: Kult "Piosenka młodych wioślarzy", Dom Mody "Szyfry", Madame "Głupi numer", Fort BS "Rozhulantyna", Nowo Mowa "Dekoder", T.Love Alternative "Zabijanka", Made in Poland "Ja myślę", Aya RL "Nasza ściana", Rendez-Vous "Na skrzyżowaniu ulic", Sstill – "Efekt"