W lecie tego roku sensacją artystyczną w Wielkiej Brytanii stały się prace Henrego Orlika. Zapomniany malarz w latach 70. wystawiał swoje prace razem z René Magritte i Francisem Picabią i wytrzymywał porównania z Salvadore Dali, a krytycy schlebiali mu, że przejdzie do historii sztuki. Wkrótce jednak na 40 lat zniknął z salonów i nie wiadomo co się z nim działo. Dopiero w tym roku został odkryty na nowo, czego efektem była wystawa w londyńskiej Maas Gallery „ Henry Orlik: Cosmos Of Dreams". Ekspozycja której kuratorem był Grant Ford, pracownik Sotheby's i Antique Roadshow prawie sprzedała się cała, więc na jej kontynuację w Marlborough musiały zostać zaprezentowane nowe prace.
THEY KEEP CALLING ME
Blog o niedostosowaniu,
śmierci i przemijaniu,
o poezji,
mijającym czasie i o Ianie Curtisie,
o Joy Division muzyce i sztuce, która nie wróci do etapu tworzenia,
ale która jest w nas
czwartek, 24 października 2024
Odkryte ponownie escytonowe prace Henrego Orlika
Kim jest nieznany w Polsce Henry Orlik? Malarz urodził się w 1947 r. w Ankum w Niemczech, dokąd do obozu pracy przymusowej zesłano jego matkę, Lucynę. Ojciec, Józef Orlik (1923-1998) w tym czasie służył w Siłach Zbrojnych Aliantów, w I Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. W związku z tym brał udział w operacji D-Day wiosną 1945 roku, która wyzwoliła okupowane kraje północnej Europy: Francję, Belgię i Holandię. Marsz dywizji zakończył się w Dolnej Saksonii, skąd rodzina Orlików przeniosła się w 1948 roku do Anglii, gdzie wraz z innymi weteranami i innymi przesiedleńcami z Polski osiedlili się w obozach przejściowych: najpierw do 1958 roku w Fairford na obrzeżach Cotswolds, a po jego likwidacji w Daglingworth w Gloucestershire. Tam Henry poszedł do polskiej szkoły z internatem w Hereford gdzie uczęszczał do 12 roku życia. W tym czasie jego rodzice zamieszkali – jak wielu innych Polaków - w Swindon. Orlik więc ukończył w 1963 roku Swindon Art College a następnie do 1969 roku uczęszczał do Gloucestershire College of Art w Cheltenham. Uczęszczał także na zajęcia do Royal Academy Summer Exhibition. Niedługo potem zaprezentował swoją pierwszą indywidualną wystawę w Acoris Surrealist Art Centre w Londynie, która wzbudziła tak ogromne zainteresowanie młodym twórcą, że została cała wyprzedana.
I tu zaczyna się mniej przyjemna część historii Henrego Orlika: Handlarze dzieł sztuki uznali, że nadarza się okazja do łatwego zarobku. Nie wiadomo dokładnie co się stało, ale Orlik nie chciał być przez nich wykorzystywany (znaczna część z zysków sprzedanych prac nie trafiała do niego, ale pozostawała na koncie marszandów) i wycofał się z życia publicznego. Zamieszkał w domu rodziców w Swindon, w domu komunalnym, wspierany przez oboje rodziców, a po śmierci ojca przez matkę, która dostrzegła jego talent. I tak przez dziesięciolecia malarz pracował, gromadząc wykonane obrazy zwinięte rulony w mieszkaniu. Po śmierci matki pozostał sam, a gdy w 2022 roku trafił do szpitala po przebytym udarze został eksmitowany, bo nie mógł opłacać czynszu. Wtedy zaginęła znaczna część jego dzieł, artysta szacuje że aż 78 obrazów.
Na szczęście zajął się nim jego przyjaciel, Jan Pietruska, który skatalogował pozostałą część twórczości i wraz prawnikiem, chcącym także pomóc malarzowi, zwrócił się do Granta Forda. Marszand zachwycił się obrazami i zorganizował wspomnianą wystawę w Maas Gallery a także w swojej galerii w Marlborough w hrabstwie Wiltshire, blisko obecnego miejsca zamieszkania artysty.
Można przyjąć, że znów Henry Orlik odniósł sukces - większość prac sprzedała się jeszcze przed otwarciem wystawy, osiągając cenę od 5000 do 40 000 funtów a 30 prac poszło za 400 000 funtów. Co tak podoba się w malarstwie Orlika?
Jego obrazy, składające się z tysięcy maleńkich, spiralnych pociągnięć pędzla, nazywane przez Orlika ekscytonami, ukazują monumentalne formy tryskające energią i witalnością. Orlik zaczerpnął termin ekscyton z fizyki kwantowej, ponieważ termin ten jest używany do opisu stanu wzbudzonego bytu reagującego na bodziec. Podobnie jak atomy i elektrony, prace Orlika są pełne energii i ruchu; widzimy pulsujące fale, marszczącą się tkaninę, poruszające się samoloty i wijące się ciała. Widz odnosi wrażenie, że płótno cały czas przetwarza się w nową scenę lub figurę.
Przy pomocy onirycznej tematyki Orlik bada płynną naturę czasu, przestrzeni, pamięci i doświadczenia, nie ograniczając się nakazami racjonalności…
Spójrzmy więc teraz i my na płótna Henrego Orlika, pochodzące ze strony jego wystawy LINK.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz