Coś wreszcie ruszyło w temacie upamiętnienia Iana Curtisa i Joy Division. Niedawno odsłonięto mural z postacią muzyka a teraz w Manchester powstaje nowe muzeum. Wprawdzie nie w domu po wokaliście Joy Division, lecz w pomieszczeniach Biblioteki Johna Rylandsa w Manchesterze, lecz jest to bardzo pożądana inicjatywa. Nowa placówka będzie nosić nazwę British Pop Archive. Znajdzie w nim swoje miejsce wiele cennych materiałów. Przede wszystkim materiały dotyczące Granady, które były dotąd przechowywane w magazynie w North Yorkshire przez ostatnie 30 lat nie były dostępne. Niektórzy nawet sądzili że zostały zniszczone. Oprócz tego odręczne teksty autorstwa Iana Curtisa z Joy Division, artefakty dotyczące New Order i Sex Pistols, The Smiths, klubu The Haçienda i Factory Records.
Ogółem na zbiory BPA będzie składać się dziesięć zespołów archiwalnych, wymieńmy je po kolei:
Archiwum Iana Curtisa - w nim oryginalny, odręczny tekst Iana Curtisa do She's Lost Control, a także oryginalna matryca Unknown Pleasures.
Archiwum Roba Grettona - całe osobiste zbiory Roba Grettona, zapiski wszystkiego co robił.
Archiwum Kevina Cumminsa - kolekcje osobista fotografa zawierająca kultowe okładki The Face autorstwa fotografki Jill Furmanosky.
Archiwum Boba Dickinsona
Archiwum korporacyjne telewizji Granada: od lat 50. do 90. XX wieku.
Sytuacjonistyczne materiały Jona Savage’a: wraz kolekcją pism sytuacjonistycznych Jona Savage'a
Kolekcja Terence'a Pepper
Archiwum CP Lee
Materiały Granada wykonane przez Stephena Kelly'ego i Judith Jones.
Pierwsza ekspozycja, której autorką jest prof. Hannah Barker a kuratorem Mat Bancroft zostanie otwarta 19 maja tego roku. Jednak dostęp do niej będzie możliwy tylko po uprzednim umówieniu się z dyrekcją placówki, a zwiedzający, którzy nie są studentami miejscowych uczelni będą musieli okazać dokument ze zdjęciem potwierdzający tożsamość (LINK).
Wystawa powstaje przy współpracy z Jonem Savage'em, który niedawno został mianowany profesorem kultury popularnej na Uniwersytecie w Manchesterze. Jej głównym atutem, który na pewno przyciągnie widzów będzie - oprócz wyżej wymienionych przedmiotów potężnych kolekcji, powiązanych z osobami mającymi wpływ na życie muzyczne Manchesteru, kilka tekstów autorstwa Iana Curtisa, dotąd nigdy nie pokazywanych publicznie. Między nimi ma znaleźć się tekst Atmosphere ze zwrotką, która nie została nigdy wykonana i znajduje się tylko w tym rękopisie. Dla upowszechnienia tej nowej inicjatywy Biblioteka wyprodukowała nawet krótki spot wideo
Wszelkie zapytania dotyczące kolekcji można kierować tutaj uml.special-collections@manchester.ac.uk
W przyszłości Biblioteka planuje zdigitalizować wszystkie przedmioty i udostępnić online.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Dzień przed pierwszą próbą samobójczą Iana Curtisa Joy Division grają koncert w Malvern Winter Gardens. Garry Birchall pisze recenzję z koncertu i umieszcza w nim serię swoich zdjęć.
Na początku autor stwierdza, że publika dopisała, była barwniejsza niż zwykle. Koncert otworzyli Section 25, którzy byli znani autorowi recenzji, bowiem wcześniej w Londynie wspierali już Joy Division. Po nich zagrali Primal Screamers - lokalny zespół z dwoma wokalistkami.
Zaraz po nich wystąpili Joy Division, zrobiłem kilka zdjęć by udać się na środek żeby odetchnąć i potańczyć. Muzycznie są nieskazitelni. LWTUA jest muzyczną atrakcją ze swoją zachwycającą muzyką i keyboardem które są bardzo poruszające. Zagrali też Wilderness i Interzone z płyty Unknown Pleasures oraz kilka nowych piosenek, a skończyli z wydłużoną wersją She's Lost Control i to wszystko, szkoda że tak krótko.
Poczułem się oszukany, zwłaszcza, że zapłaciłem za koncert 2.5 G.B.P. a oni niechętnie wrócili na bis i to po kilkunastu minutach szalonych oklasków. Niechęć do bisów może być częścią ich image'u ale można to zrozumieć, jednak po odpowiednio długim występie.
Na bis jamowali z członkami Section 25 ze znakomitą perkusją, do piosenki przypominającej Dead Souls. Członkowie Joy Division pokazali swój bark ducha, oddalając się natychmiast po zakończeniu za scenę.
Koncert był dobry, ale oczekiwałem więcej, zwłaszcza po tak dobrym zespole.
Podsumowując, ani Joy Division, ani Section 25 nie odezwali się słowem jakiejkolwiek pochwały do publiki. Czasami sztuczne wytwarzanie dystansu jest kompletną porażką...
Dziś, po tych wszystkich latach kiedy wiemy, w jakim stanie był wtedy Ian Curtis, który dzień później próbował popełnić samobójstwo, a finalnie nieco ponad miesiąc później zrobił to, patrzymy na ten opis zupełnie inaczej.
Dziś kiedy wiemy, że w tamtym okresie ataki epilepsji nasilały się, miały miejsce nie tylko podczas koncertów, ale i po nich jak i nawet podczas prób, możemy powiedzieć, że relacja Garry Birchalla jest dość mocnym dowodem tezy, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
A swoją drogą, jeśli koncert był dla niego tak ważny mógł postarać się o nieco lepszą jakość zdjęć. No chyba, że nie zdawał sobie sprawy z jak wielkim zespołem ma do czynienia.
Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Mieszkająca w Helsinkach Jenni Pasanen jest profesjonalnym grafikiem, ukończyła stosowne uczelnie w Finlandii i Danii. Jest plastykiem z zamiłowania i wyboru. Odkąd pamięta, tworzy rysunki, jest malarką i rzeźbiarką, w zasadzie próbowała prawie wszystkich technik wizualnych, a teraz tworzy z wykorzystaniem specyficznych technik cyfrowych. Na naszym blogu prezentowaliśmy wielu artystów korzystających w procesie twórczym z programów komputerowych, lecz Jenni jest w tym względzie nowatorką, generuje bowiem obrazy współpracując ze sztuczną inteligencją znaną jako GAN (Generative Adversarial Networks), która sprawia, że komputery mogą tworzyć nowe, unikalne obrazy i utwory muzyczne. Twórcą tego programu jest Ian Goodfellow z University of Montreal, a pierwsze efekty pracy GAN pochodzą z 2014 r. Jenni zapoznała się z możliwościami GAN na studiach i odtąd łączy elementy sztuki cyfrowej z własnymi wytworami wyobraźni.
Obrazy Jenni pozostają w zasadzie w nurcie sztuki figuratywnej, ukazują pierzaste postacie, jakby w ruchu, stąd nerwowa kreska konturu i wielość powtarzających się elementów (np. rąk). Sama Jenni tak mówi o technice swoich prac: Dla mnie GAN jest narzędziem, używam go jak farby i inspiracji do moich prac. My, ludzie, jesteśmy emocjonalnymi zwierzętami, ograniczamy naszą wyobraźnię do rzeczy, których doświadczyliśmy w naszym życiu. Używając maszyny, która nie ma własnych ograniczeń emocjonalnych, jestem w stanie stworzyć rzeczy, o których sama nigdy bym nie pomyślała. GAN jest jak płótno nieograniczonej wyobraźni. Co sprawia, że każdy kawałek GAN jest wyjątkowy, bo jaka jest historia kreatywności i sztuki? Gdyby milion ludzi otrzymało ten sam obraz, który został wygenerowany przez sztuczną inteligencję i ten milion powiedziałby, co w nim widzi, i stworzyłby własną interpretację tego obrazu, to rezultatem byłby milion różnych elementów. Dzieje się tak dlatego, że nie doświadczamy i nie widzimy rzeczy takimi, jakimi są, ale dzięki naszym własnym doświadczeniom, tym jak żyliśmy i co przeszliśmy przez życie, staliśmy się tym, kim jesteśmy dzisiaj (LINK). Możemy dopowiedzieć - staliśmy się różnorodni… Czy GAN faktycznie generuje niepowtarzalne obrazy? Zgodnie z rachunkiem prawdopodobieństwa w przypadku maszyny powtórzenia są możliwe. Nie można ich wykluczyć. Ale człowiek nawet wykonując replikę własnego dzieła nigdy nie powieli dokładnie tego samego.
Czy można uznać, że mamy do czynienia z powstaniem nowego stylu? Czy sztuka cyfrowa, w której AI staje się współautorem na równi z człowiekiem ma przyszłość? Jenni co do tego jest optymistką, według niej wyobraźnia ludzka ma swoje ograniczenia a stymulacja GAN sprawie, że te bariery znikają. My mamy na ten temat własne zdanie. Sam GAN przecież jest wytworem ludzkiego umysłu, więc skoro człowiek umiał stworzyć taki program, jego wyobraźnia działa bez granic. Natomiast trudno ocenić dzieła będące wynikiem współdziałań AI oraz człowieka. Bo jakże ocenić twórczość komputera? Choć przecież wybór obrazu jest arbitralną decyzją człowieka…
Jak widzimy, piękne grafiki Jenni Pasanen budzą wiele kontrowersji. Pochodzą one profilu artystki na Instagramie (LINK) , więc jak zwykle zachęcamy aby zapoznać się także z innymi jej pracami. I sememu podjąć się ich oceny.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
O filmie Liz Naylor, wtedy 15-letniej fanki Joy Division pisaliśmy już kilka razy (TUTAJ). Dziewczyna prowadziła fanzin muzyczny No City Fun, postanowiła też wraz z kolegą z tego właśnie fanzinu - wtedy 20-letnim Cath Carollem zrobić ten właśnie film.
Ponieważ ukazał się on na płycie CD wraz z wydawnictwem Use Hearing Protection (warto zobaczyć TUTAJ) zawierającym 10 pierwszych wydawnictw Factory plus bonusy (między innymi ten film) kwestią czasu było, kiedy film znajdzie się sieci. Jak dotąd można było zobaczyć jego fragmenty w dokumencie Granta Gee o zespole Joy Division (oczywiście my widzieliśmy go na wspomnianej płycie). No a teraz jest do obejrzenia dla każdego.
Zaczyna się od Disorder i pejzaży industrialnego Manchesteru. Muzyka przeplata się z kadrami pokazującymi fragmenty jakiegoś pamiętnika pisanego na maszynie. Można powiedzieć, że synchronizacja między obrazem a muzyką jest znakomita.
Bez przerwy w filmie zaczyna się Day Of The Lords - pierwszy utwór muzyki gotyckiej i zimnofalowej. Tym razem dominują kadry z nocnego miasta, dziewczyna ciągle pisze na maszynie.
Pod koniec utworu akcja przenosi się na przedmieścia. W Candidate z kolei mamy do czynienia z ujęciami głównie samochodów. Co ciekawe pojawiają się historyczne zdjęcia Russel Club i Factory.
Urywki listu ujawniają - dziewczyna jest przerażona swoją samotnością, wkoło nie ma ludzi. Boi się. I tried to get to you - śpiewa w tle Curtis, list zlewa się z krajobrazami pędzących ludzi. Miasto jest ich pełne, ale z filmu bije obawa samotności.
Chcę odejść, nienawidzę miasta. Nienawidzę roku 1976, wszystkiego, każdego produktu, stroju, wszystkiego wkoło mnie. W tle miga okładka A Factory Sample...
Nienawidzę i to jest najsmutniejsze...
James Anderton City Fun, 1978. Rozpoczyna się Insight a na ekranie pojawia się plakat z ulicy:
FAC 9 - Factroy Flick Credits. Scenariusz: Liz Naylor, pismo maszynowe: Maggie Trotter, muzyka Joy Division, kadry: Charles E. Salem, zleceniodawca: Tony Wilson.
Mimo, że Insight urywa się, film ma w sobie zupełnie niesamowity klimat. Nie tylko przez muzykę Joy Division. Widać w nim wielką siłę undergroundu, i oddanie nastroju tamtych, niepowtarzalnych czasów, ich mrok, strach i samotność.
Zupełnie jak dziś...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Pamiętacie starą komedię a w zasadzie komediowy horror Sok z żuka (Beetlejuice)? Główni bohaterowie, małżeństwo Adam i Barbara Maitlanda tracą życie w wyniku wypadku samochodowego po czym wracają do swojego domu lecz ten ma już nowych właścicieli, a że ci okazują się być wyjątkowo natrętni, duchy postanawiają ich się pozbyć... W tym celu między innymi zmieniają się w straszydła, rozciągając głowy w upiorne ptasie maski.
Podobnie przelewające się, plastyczne postacie, jakby z gliny czy z płynnej masy, zapełniają grafiki cyfrowe Leigh Whurr aka Oddly-Spliced (ur. 1990 r.).
Artysta mieszka w Birmingham w Wielkiej Brytanii. Prace Whurra dowodzą może nie tyle, że ich autor zna wspomnianą komedię, ale że na pewno tworzy pod silnym wpływem surrealizmu. Tematy jego prac ocierają się o absurd, kontynuując w ten sposób brytyjski nurt poezji purnonsensowej, ale wzbogacając go o wątki egzystencjalne, usytuowane gdzieś pomiędzy rzeczywistością a jej interpretacją.
To, co surrealistyczne, często wywołuje pytania, konfrontując nas z czymś dziwnym. Whurr lubi odwracać ten proces, zachęcając do wyobrażania sobie czegoś, co istnieje poza tym, co od razu jest możliwe do zdefiniowania. A nawet tym, co w ogóle nie jest zrozumiałe, a co stanowi dodatkową zaletę tego typu obrazów, bo dotyka takiego pola wyobraźni, do którego logika nie sięga.
Artysta jest świadomy takiej klasyfikacji jego dzieł i interpretuje to w następujący sposób: każde twierdzenie na temat mojej pracy wymaga zwykle pewnego rodzaju dźwigni filozoficznej, a także pewnej dozy samoanalizy (LINK).
Zapytany, czym jest dla niego sztuka opowiada: (...)sztuka jest jak język. Ale w zależności od osoby, dla każdej jest inny. Jest to rodzaj komunikowania czegoś w sposób, który zaznacza emocjonalny stosunek do logiki lub praktyczności. Jest to świat widziany przez subiektywną soczewkę (LINK).
Grafiki Leigh Whurr aka Oddly-Spliced są przerażające, posługują się językiem - jeśli już chcemy posłużyć się nomenklaturą artysty - wprost ze snu, a nawet z koszmarów, z głębi podświadomości i otchłani lęków - ale obaw naszych czy ich twórcy?
Jeden z fanów twórczości Whurra obok jego prac zamieścił na swoim blogu fragment wiersza Ronalda Davida Lainga, poety a jednocześnie psychiatry, specjalizującego się w leczeniu schizofrenii (LINK). Wydaje się on być najlepszym komentarzem do tego typu twórczości:
"He does not think there is anything the matter with him
because
one of the things that is
the matter with him
is that he does not think that there is anything
the matter with him"
tłum.: „Nie sądzi, że jest z nim coś nie tak
dlatego
jedną z rzeczy, która jest
związana z nim
jest to, że nie myśli, że jest coś
z nim nie tak”
Oczywiście zachęcamy do zaglądania na stronę internetową artysty (LINK).
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Sztuka o Manchesterze i Joy Division autorstwa Briana Gormana powraca na scenę. A Play About Joy Division & Manchester tej jesieni ruszy w nową trasę, a wszystko z powodu 10 rocznicy swojej premiery. Tournee nazwane po prostu 10th Anniversary Tour 2022 rozpocznie się w czwartek 1 września w Sheffield Leadmill potem zespół wystąpi kolejno w The Met, Bury, Liverpool Epstein Theatre i na końcu w RNCM Theatre w Manchesterze. Szykują się plany, aby pokazać spektakl międzynarodowej publiczności w 2023 roku. Informacje o obsadzie i inne szczegóły, w tym bilety TUTAJ.
Peter Saville w odpowiedzi na apel Alana Erasmusa aby wspomóc uciekinierów wojennych z Ukrainy, zaprojektował koszulkę Taras Szewczenko na wzór okładki płyty New Order (Fact 77). Zespół sprzedaje ją na swojej stronie i wzywa fanów do zjednoczenia się i pomocy osobom dotkniętym wojną na Ukrainie. Zyski z każdej sztuki zostaną przekazane Brytyjskiemu Czerwonemu Krzyżowi, który pomaga na miejscu. Koszulki zostaną rozprowadzone po 29 kwietnia ale już ruszyła przedsprzedaż (TUTAJ).
Skoro weszliśmy w tematykę wojny na Ukrainie to raczył zabrać głos następca Fisha w Marillion: Polacy nie zbudowali nawet jednego obozu dla uchodźców. Przyjęli ich do swych domów. To niesamowite – mówi Steve Hogarth. Przypomnijmy że zespół wystąpi w naszym kraju z tym roku podczas tzw. Marillion Weekend (LINK).
Za to u Sowietów coraz ciekawiej. W sklepach pustoszeją półki, zaczyna brakować podstawowych produktów, a ceny gwałtownie rosną. Supermarkety należące do największej rosyjskiej sieci zaczęły zakładać zabezpieczenia antykradzieżowe na... konserwy (LINK). I tak jest nieźle, niedługo ruski będą jechali Gomułką: Gdybyśmy mieli blachę, zrobilibyśmy konserwy, którymi zalalibyśmy całą Europę, ale nie mamy mięsa.
Z innych sowieckich innowacji. Rosja chce zaprosić przyjazne kraje do udziału w zawodach Wszechrosyjskiej Uniwersjady - poinformował tamtejszy minister sportu Oleg Matyszin. Ciekawe, czy zafundują uczestnikom podwójne kible, jak miało miejsce podczas olimpiady w Soczi (LINK).
Świat się wtedy dziwił, ale przecież 30 milionów sowietów chodzi robić za stodołę (LINK), więc dla nich obecność sąsiada podczas tych czynności jest raczej czymś normalnym...
Co do sowieckich innowacji - przypomina się taki dowcip o egzaminie na politechnice w Moskwie. Pewien wykładowca na zajęciach z materiałoznawstwa tłumaczył studentom jak łatwo zapamiętać nazwę nowego, omawianego właśnie tworzywa. Chodziło o celofan. Opierając się o osiągnięcia mnemotechniki stwierdził, że nazwa celofan może być zapamiętana bo jest podobna do całować. Tłumaczy więc że łatwo pamiętać - cełofan, cełować.
Jeden ze studentów na egzaminie zobaczył nowe tworzywo, nie potrafił jednak profesorowi podać nazwy. Ten zniecierpliwiony stara się go naprowadzić na skojarzenie z wykładu: No Sasza, diewoczka, ławeczka, park - no?
A Sasza na to: nie możet być - jebonit?
Wydawałoby się, że kolejny news jest z Rosji, bowiem poziom abstrakcji podobny. W średniowiecznej katedrze w Manchesterze tego lata odbędzie się impreza taneczna. Pośrodku nawy zostanie ustawione stanowisko DJ-a, a wokół niego będzie parkiet taneczny.
Warto iść dalej i na jesieni zatańczyć w meczecie (LINK).
Również wybitni naukowcy z Chińskiej Republiki Ludowej nie chcą pozostawać dłużni jeśli chodzi o świat innowacji. Tak też profesor Li Zhang z Chińskiego Uniwersytetu w Hongkongu stworzył wraz z zespołem Magnetyczne łajno: czyli ruchomy śluz, który można wykorzystać w ludzkich układach trawiennych. Szlam, który jest kontrolowany przez magnesy, jest również dobrym przewodnikiem elektrycznym i może być podłączany do elektrod. Glut może być przydatny w usuwaniu ciał obcych z układu pokarmowego, na przykład takich jak połknięta bateria kwarcowa (LINK).
Jest to wybitne osiągnięcie, na pewno na świecie miliony ludzi dziennie połyka baterie kwarcowe, a drugie tyle będzie po tym fakcie cierpliwie czekać na połknięcie magnetycznego łajna.
Za to elektrycznego zasilania na bank potrzebują ludzie - roboty, czyli Kraftwerk. W ostatni piątek do sprzedaży trafiły bilety na ich występy w ramach trasy 3D Tour. Początek światowego tournee w maju. Muzyków będzie można zobaczyć niemal w całej Europie (w sierpniu będą w Słupsku, na festiwalu Dolina Charlotty) i w Ameryce Północnej (LINK).
Podobne klimaty muzyczne eksploruje Faithless, który zaprezentowali nowy remiks swojego utworu z lat 90. Insomnia. Utwór został przekształcony w 27-minutowy materiał pomagający zasnąć i teraz nosi tytuł Insomnia: Blissful Sleep Remix. Piosenka jest po prostu wolniejszą wersją oryginału. Podobno została nagrana z pomocą ekspertów od snu.
Za to na wieczny sen zapadł perkusista Foo Fighters Taylor Hawkins. Jego koledzy odwołali swój zaplanowany występ na tegorocznej edycji Grammy Awards właśnie z powodu śmierci ich kolegi. Przypominamy, że perkusista zmarł w zeszły piątek (25 marca). Został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym w Bogocie w Kolumbii. W jego krwi wykryto 10 różnych substancji, w tym leki przeciwdepresyjne, benzodiazepiny i opioidy (LINK). Ostatni jego występ pokazujemy powyżej.
Na sali sądowej:
- Czy oskarżony dawał świadkowi narkotyki?
- Nie dawałem.
- A żona oskarżonego dawała?
- Nadal mówimy o narkotykach?
O jednym i drugim zapewne wiele mogliby powiedzieć muzycy z kolejnego newsa. Rocznicę 60. lecia The Rolling Stones będzie uczczona specjalnym, czteroodcinkowym dokumentem produkowanym przez Mercury Studios dla BBC pod wspólnym tytułem My Life As A Rolling Stone oraz audycją radiową z wywiadami przeprowadzonymi z członkami zespołu. W każdym odcinku filmu pojawią się znani fani Rolling Stones, w tym PP Arnold, Chrissie Hynde, Slash, Rod Stewart, Tina Turner i Steven Tyler (LINK).
Co do wywiadów, lepiej niech się zastanowią. Od czasu kiedy Keith Richards pochwalił się, że naćpany wciągnął przez lufkę prochy swojego dziadka, Stonesi nie są w stanie nas już niczym zaskoczyć.
Tak jak nie zaskoczą nas już niczym obserwatorzy UFO i tego typu zjawisk (dla) paranormalnych. Kamera Eoina O'Faodhagaina 57-letniego Irlandczyka, który regularnie rejestruje powierzchnię jeziora Loch Ness zarejestrowała dwa poruszające się punkty pośrodku akwenu. Fakt ten został wpisany do oficjalnego rejestru obserwacji potworów z Loch Ness jako pierwszy tego typu w 2022 r (LINK).
Ciekawe co zrobiłby Eoin gdyby nagle Nessie wynurzył się obok niego... Ciekawe czy stwór by go zjadł? Przypomina się taki dowcip o Yeti:
Wysoko w górach, hen wysoko w lodowej grocie siedzą dwa straszliwe Yeti i obgryzają kosteczki. Mniejszy straszliwy Yeti przerywa na chwilę i pyta większego:
- Tato, a powiedz mi, po co my się tak ukrywamy przed ludźmi, co? Są tacy mali! Przecież i tak ich w końcu zjadamy, tak? Dlaczego napadamy na nich od tyłu?
- Bo widzisz, synku - odpowiada większy straszliwy Yeti dokładnie oblizując palce - lepiej smakują nieobesrane.
Ciekawe czy Amerykanin David Sylvester byłby w stanie przytulić Yeti? Szczyci się on bowiem tym, że przytulił ponad pół miliona ludzi. Od 2011 roku jeździ po świecie na rowerze i przytula. Nosi ze sobą kliker, aby policzyć ludzi, których uściskał – jego rekord to 1300 w ciągu jednego dnia na konwencji handlowej w Las Vegas (LINK) (nasz Komorowski może nie miał takich osiągów, ale za to przytulał na komendę, zwłaszcza słynną GęsiarkęLINK).
Tak oto płynnie przeszliśmy do malarstwa. Wystawa Pionnières. Artistes dans le Paris des années folles w Musée du Luxembourg w Paryżu to możliwość obejrzenia malarstwa kobiet, które tworzyły w okresie międzywojnia, dzięki którym możemy mówić o tamtym czasie: szalone lata dwudzieste. Na wystawie, która będzie otwarta do 10 lipca eksponowane są dzieła m. in. Tamary Lempickiej, Soni Delaunay, Tarsili do Amaral i Chany Orloff. Bilety można rezerwować TUTAJ.
Odnośnie malarzy, kobiet i sowietów to taki suchar na koniec:
Z okazji 100-lecia urodzin Lenina znany polski malarz miał namalować obraz pt. Lenin w Polsce. Partyjna delegacja przyjeżdża z Moskwy, aby obejrzeć gotowe dzieło. Obraz przedstawia żonę Lenina - Nadieżdę Krupską w niedwuznacznej sytuacji z Dzierżyńskim.
- No dobrze... A gdzie jest Lenin?
- Jak to gdzie? W Polsce!
My wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Istnieje szansa, granicząca niemal z pewnością, że nie prezentowaliśmy jeszcze na naszym blogu zespołu z Finlandii. Trzeba zatem to nadrobić, stad dzisiaj metalowy gotyk HIM który pojawił się na drugim w ich dyskografii albumie pt. Razorblade Romance z 1999 roku.
Ville Valo - lider zespołu opowiedział o okolicznościach realizacji tej płyty. Zespół był wtedy w dość trudnym okresie z powodu odejścia perkusisty, dodatkowo byli przed pierwszym międzynarodowym tourne. Na szczęście dołączył do nich nowy perkusista, który jak to określa Valo, ma świetny charakter. Kluczowym jednak dla realizacji tej płyty, i tego z jak znakomitym materiałem mamy do czynienia, była obecność wielkiego producenta jakim jest John Fryer. Przypomnijmy, że to producent debiutu Nine Inch Nails, czyli Pretty Hate Machine (opisaliśmy ten album TUTAJ) ale nie tylko bo również...This Mortal Coil i His Name Is Alive - legend 4AD (TUTAJ). Valo nazywa go magicznymi rękami..
Album, mimo że to muzyka spoza mainstreamu, stał się hitem kasowym zawiera bowiem największe przeboje zespołu grane bardzo często w radio i TV, jak choćby Right Here in My Arms..
Muzyk podkreśla, że album stał się też bardzo popularny w USA. Pomocnym w karierze zespołu było nagranie piosenki Join Me do niemieckiej edycji filmu Thirteenth Floor. Mimo, że wytwórnia nie lubiła ich piosenki, film stał się hitem kasowym, a ludzie zainteresowali się przez to zespołem.
Ponieważ wtedy właśnie wychodziła ich płyta, zaczęła być chętnie kupowana, a zespół zapraszany do programów telewizyjnych. Tak więc mimo że nie mieli pieniędzy na promocję, zrobili błyskawiczną karierę.
Join Me jest oczywiście na prezentowanym dziś albumie i należy do najlepszych piosenek, zresztą cała płyta jest równa i bardzo dobra.
Valo podkreśla, że przemysł muzyczny był zaskoczony sukcesem tego albumu - nie spodziewali się takiego odbioru publiki.
Na etapie realizacji, która trwała aż 11 miesięcy zespół też spotykał się z różnymi opiniami o swojej muzyce, zwykle negatywnymi co ich strasznie dołowało. Muzyka zawarta na albumie ewoluowała przez te 11 miesięcy, bowiem zaczynali od czegoś, co bardziej przypominało grunge. Tutaj ogromną rolę odegrał Fryer, który popchnął ich na właściwe tory a piosenki odpowiednio zmiksował.
Płyta znakomicie się zaczyna, i jest naszpikowana hitami. Wielu fanów zespołu uważa ją za najlepszy album HIM. Mamy tutaj takie bomby atomowe jak Poison Girl, Join Me In Death, Right Here In My Arms, Gone With The Sin, Bury Me Deep Inside Your Heart... Hit goni hit. Chyba jednak najlepszym utworem jest Join Me, ach ten optymistyczny tekst, jakże pasuje do otaczającej nas dziś rzeczywistości..
Kochanie, połącz się ze mną w śmierci
Jesteśmy tak młodzi
Nasze życie dopiero się zaczęło
A już zastanawiamy się nad ucieczką z tego świata
Czekaliśmy tak długo
Gdy nadejdzie ten moment
Nie możemy się doczekać
Aby być razem
Razem w śmierci
Czy umarłabyś tej nocy dla miłości?
Kochanie, połącz się ze mną w śmierci
Ten świat jest okrutnym miejscem
Jesteśmy tutaj tylko po to, aby przegrywać Więc zanim życie nas rozdzieli
Niech śmierć pobłogosławi mnie tobą
Czy umarłabyś tej nocy dla miłości?
Kochanie, połącz się ze mną w śmierci
To życie nie jest warte, aby żyć
Dlatego czy umarłabyś tej nocy z miłości? Kochanie, połącz się ze mną w śmierci
Bez wątpienia można powiedzieć, że album oddaje klimat końca lat 90-tych i jest jedną z najważniejszych realizacji tamtych czasów.
My zapewne wrócimy jeszcze do HIM, tymczasem połączmy się z nimi, na razie jednak nie w umieraniu.
Na razie...
HIM - Razorblade Romance, producent: John Fryer, tracklista: I Love You (Prelude To Tragedy), Poison Girl, Join Me In Death, Right Here In My Arms, Gone With The Sin, Razorblade Kiss, Bury Me Deep Inside Your Heart, Heaven Tonight, Death Is In Love With Us, Resurrection, One Last Time. RCA 2000.