Artystka weneckiego renesansu Marietta Robusti wywołała ostatnio poruszenie w świecie historii sztuki. Choć przypisuje się jej tylko kilka prac, a wyjątkowo interesujący jest jej Autoportret z Madrygałem z 1578, w zbiorach Galerii Uffizi, we Florencji, to autorstwo i tego obrazu i innych budzi wiele wątpliwości. A kim była renesansowa malarka?
Marietta Robusti była najstarszą córką malarza Jacopo Robustiego, który bardziej znany jest jako Tintoretto. To po nim odziedziczyła przydomek la Tintoretta. Urodziła się pomiędzy 1555 a 1560 rokiem w Wenecji we Włoszech, gdzie spędziła całe swoje życie i zmarła w 1590 roku. Kiedy Marietta urodziła się jej ojciec był nadal kawalerem i miał około trzydziestu sześciu lat. Pochodziła z dość przypadkowego związku, jej matka była niemiecką, nieznaną z imienia prostytutką. Dziewczynką, według deklaracji, postanowił od razu zająć się ojciec, zatrzymać ją przy sobie, nawet gdyby miał zamiar się ożenić, jak to zrobił później. Po kilku latach od urodzin Marietty malarz poślubił córkę swojej protektorki, Faustyny Episcopi, młodszą od siebie o dwadzieścia sześć lat, która Mariettę wychowywała razem ze swoimi dziećmi. Tintoretto był do córki bardzo przywiązany, zabierał ją wszędzie, a przede wszystkim trzymał ją przy sobie w warsztacie, ubierając jak chłopca.
W Wenecji w tym czasie było kilka malarek, ale na ogół były to wdowy po malarzach, które w obliczu trudności finansowych utrzymywały warsztat męża. W przeciwieństwie do nich Marietta sama zaczęła malować, z wzmianek wiadomo, że namalowała portret ojca i jego szwagra, co pokazuje, że była w rodzinie akceptowana, bo inaczej szwagier nie chciałby jej udziału w malowaniu dzieła. O troskliwości ojca świadczy także fakt, że otrzymała doskonałe wykształcenie, zwłaszcza muzyczne, do tego stopnia, że na przypisywanym jej autoportrecie, namalowała się z arkuszem nutowym w jednej ręce i przed szpinetem. Wiemy, że pobierała lekcje gry na ty instrumencie i na klawesynie, a źródła poświadczają, że była utalentowana wokalnie. Wiemy to stąd, że według relacji współczesnych podczas malowania śpiewała, co dla jej klientów było wielką atrakcją. O czym to wszystko świadczy? O tym, że na przekór narracji dzisiejszych feministek w naszej cywilizacji europejskiej kobiety były zawsze traktowane jeśli nie na równi, to z wielką czułością, oczywiście jeśli miały to szczęście, że przyszły na świat w normalnej rodzinie, złożonej ze zwyczajnych, niepatologicznych osób.
Marietta wyszła za mąż za Marco Augustę, jubilera czy złotnika, którego wybrał lub zaakceptował jej ojciec. Według przekazów ojciec nie chciał, aby wyprowadziła się z domu i małżonkowie zamieszkali w domu malarza. Jej wiek w chwili zamążpójścia – 26 lat – w tamtym czasie uważany był już za dojrzały ale z tego co zachowało się, jej związek był szczęśliwy, lecz krótki. Pięć lat później zmarła podczas porodu…
Dlaczego o niej piszemy? Aby pokazać prawdziwy los kobiety, która wiedziała czego chce i otoczona miłością potrafiła realizować swoje pragnienia. A po drugie, mimo, że jej spuściznę można policzyć na palcach jednej ręki, wywarła wpływ na twórczość innych malarzy. Odtąd artystki czy damy odtąd chętnie portretowały się przed instrumentem, podkreślając swoje muzyczne talenty. W ten sposób namalował swój wizerunek Sofonisba Anguissola w 1561 a w 1577 roku Lavinia Fontana.
Z kolei malarze romantyczni w XIX wieku, tacy jak Léon Cogniet i Eleuterio Pagliano, uważali ją za swoją muzę.
W 1846 roku Cogniet namalował obraz: Tintoretto malujący swoją zmarłą córkę, a w 1861 roku Pagliano namalował podwójny portret Tintoretta z córką. Na obu Marietta pokazana jest jako muza.
Do obrazu Cognieta nawiązał Henry Nelson O’Neil, malując podobne dzieło.
Jeden z krytyków sztuki dokładnie przeanalizował trzymane przez Mariettę nuty. Są na niej słowa Pieśni madrygałowej Philippe’a Verdelota. W języku włoskim jest tam napisane Madonna per voi ardo, czyli Moja pani, dla ciebie płonę. Utwór ten został wydrukowany w Wenecji w 1533 roku. Mamy więc rzadki przywilej posłuchać tego samego utworu, którego słuchał Jacopo Robusti zwany Tintoretto i jego córka Marietta.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Jeśli spojrzeć na nasz bardzo stary wpis TUTAJ w którym prezentowaliśmy koncert znakomitej Anny von Hausswolff, to okazuje się, że producent jej debiutu pt. Ceremony, Filip Leyman też miał ambicje muzyczne zakładając w Göteborgu z Albertem af Ekenstamem zespół Tem(pi)el.
Jak podkreślają (TUTAJ) Filip Leyman szukał projektu, w którym miałby pełną swobodę artystyczną. Jednocześnie jego marzeniem było tworzenie muzyki, która powstawałaby w połączeniu nowoczesnej technologii – syntezatorów, automatów perkusyjnych i samplerów – z instrumentami akustycznymi i klasycznym instrumentarium.
Tak też jest na znakomitym albumie MMXIII, z 2013 roku. Albert af Ekenstam, gitarzysta między innymi Sumie Nagano, współtworzący z Leymanem miał bardzo podobne zainteresowania muzyczne. Poszukiwał także możliwości rozwijania własnych pomysłów. Projekt dojrzewał i ewoluował przez dwa lata. Do zespołu w międzyczasie dołączyła artystka Love Hultén, której niezwykłe pomysły wizualne stały się ważną częścią Tem(pi)el.
Podczas sporadycznie powtarzających się, ale sprawnie realizowanych sesji studyjnych, muzyka stopniowo rozwijała się w undergroundowym studiu Filipa Leymana. W zaskakująco naturalny sposób szybko przekształciła się w odmianę post-rocka, w którym gatunki elektroniczne spotykają się z ciężkim, głębokim rockiem. Można określić to słowami Rene Descartesa: Kraina niedźwiedzi, wśród skał i lodu.
Niestety mimo tworzenia znakomitej muzyki, dzieło MMXIII jest jedynym w dorobku zespołu, a szkoda...
Album zaskakuje różnorodnością, jest krótki i zawiera tylko 7 piosenek. Pobrzmiewają w nim echa Swans, Cocteau Twins, czy elektroniki Tangerine Dream, jest melodyjny i chwilami dość mocno rockowy. Niemniej nie brakuje w nim nostalgii.
Na otwarcie Departure - typowo postrockowy, prosty riff zostaje mocno rozbudowany o okraszony solówkami. Napięcie narasta.. Expedition wprowadza świetny klimat. W tle pobrzmiewa Dif Juz. Przechodzi w pewnym momencie na pierwszy plan i jak brzmi! Desolate to początkowo elektronika, słychać Tangerine Dream do którego dołącza perkusja. Ciekawe... Gitary wracają na Disclosure, utwór rozkręca się leniwie,ale po chwili znowu brzmi niczym stare, dobre 4AD. Escape trzyma poziom, będąc jednocześnie jednym z najbardziej nostalgicznych utworów na albumie. Brzmienie gitary w tej piosence staje się znakiem firmowym albumu. Relief znowu wolno się rozkręca a całość kończy Transcendence - klimatami ponownie (przynajmniej na początku) zahaczając o elektronikę rodem z Tangerine Dream. A później znowu ściana gitar.
Reasumując, ciekawa muzyka, zmuszająca do myślenia bogactwem klimatów i pejzaży. Szkoda że nic więcej nie nagrali...
Czasem wydaje się nam, że sława i talent są tarczą, która chroni przed chorobą i śmiercią. I choć wiemy, że odczucia tego typu są mrzonką, wiadomości o złym stanie zdrowia a potem o odejściu kogoś znanego, kogo podziwialiśmy przyjmujemy z wielkim niedowierzaniem. Tak właśnie stało się w tym tygodniu, ledwie przedwczoraj, gdy doszła do nas wieść o śmierci Jana A. P. Kaczmarka. Pisaliśmy o nim kilka razy (LINK), wspomnieliśmy o fascynacji nagraniami Orkiestry Ósmego Dnia, które były niezwykłym akompaniamentem do widoków zachodzącego słońca…
O śmierci kompozytora poinformowała świat jego druga żona, Aleksandra Twardowska-Kaczmarek z wykształcenia architekt wnętrz po Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, którą dość przypadkowo poznał.
Pierwszą żoną artysty była Elżbieta Bieluszko, z którą był związany 37 lat. Mieli czwórkę dzieci i to Elżbiecie dedykował swojego Oskara. Gdy odbierał nagrodę, podziękował jej dopowiadając, że Elżbietazawsze zaskakuje go swoją intelektualną pasją i niewiarygodnym smakiem. Z nią wyjechał do Kalifornii, w wywiadach podkreślając, że ich rozmowy były dla niego ważnym źródłem rozumienia siebie i świata. Efektem ich współpracy jest piosenka z filmu The Third Miracle z 1999 roku: Before Your Eyes, do której słowa ułożyła Elżbieta. Wspólnie w 2011 roku postanowili wrócić do Polski… I w 2014 wzięli rozwód. Po dwóch latach kompozytor ożenił się ponownie i został w wieku 63 lat po raz piąty ojcem, jego synek Jaś ma obecnie 8 lat.
W 2018 roku muzyk dowiedział się o chorobie. Nagle zapadł na wieloukładowy zanik mięśni, znany jako MSA. Sytuację artysty pogorszył stan pandemii. W ubiegłym roku jego córka Anastazja Davis wystosowała apel i zmieściła w Internecie zbiórkę aby pomóc ojcu, który znalazł się przez stan zdrowia w trudnej sytuacji: nie mógł komponować i nie pobierał tantiem, z kolei jego żona Aleksandra zawiesiła działalność aby móc nim się opiekować. Niedawno Jan A. P. Kaczmarek został laureatem Polskiej Nagrody Filmowej Orły 2023 za osiągnięcia życia i sam nie był w stanie odebrać nagrody. Zastąpiła go w tym żona.
W dniu 21 maja stało się to najgorsze. Mimo zabiegów, leczenia, wsparcia rodziny muzyk zmarł… Pozostawił po sobie swoją twórczość, do której pewnie nie raz jeszcze będziemy sięgać. Jego dzieci, co trzeba przyznać w pewien sposób dążą do tego samego celu co on.
Anastazja Davis mieszka w Hollywood, gdzie jest scenarzystką filmową, producentką. Ma także za sobą epizod aktorski. Należy elitarnego związku amerykańskich pisarzy. Niedawno debiutowała także jako reżyser filmu Disconnected dla studia Warner Bros.
Szymon Kaczmarek jest muzykiem, nie raz występował jako DJ Oshowski ze swoim ojcem.
Józefina Kaczmarek jest bizneswoman. Mieszka w Pasadenie w Kalifornii i produkuje Firey Finas Hot Sauce (LINK).
Antoni Kaczmarek jest agentem reprezentującym aktorów, reżyserów i pisarzy obecnie w A3 Artists Agency, skąd przeszedł z Paradigm Talent Agency w a zaczynał w UTA (United Talent Agency) (LINK).
W jednym z ostatnich wywiadów Jan A. P. Kaczmarek zwierzył się, że wychowany w katolickiej rodzinie wierzy w Boga, ale nie chcę o Nim mówić. Zapytany dlaczego? Odparł: Po pierwsze za mało się znamy, a po drugie to są tematy bardziej intymne niż seks i związki międzyludzkie. Bóg to najgłębsza tajemnica, jaką mamy w sercu. Niejako wchodząc z dalszy nastrój zwierzeń zauważył, że przepada za muzyką z indywidualnym piętnem, za takimi indywidualistami jak: Lisa Gerard, Philip Glass, John Adams ale wręcz fanatycznie jest przywiązany do kompozycji Ennio Morricone z Misji. Taka muzyka według niego zmienia człowieka, poprzez to, że inspiruje i uwalnia emocje. Kiedy dostarczamy jej sobie regularnie, podtrzymujemy się w stanie bycia lepszym… (LINK).
Żegnaj Mistrzu, my tutaj pozostaniemy i będziemy zamiast Ciebie czekać na Kometę Halleya.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu.
W tamtym czasie przesiadywali z przyjaciółmi w knajpie Wimpy. Zapijali się kawą i nadużywali lekarstw celem odurzenia, głównie Phensedylu.
Kupowali go w aptece, po kilka opakowań. Pewnego dnia powrócił po przerwie Hobbo z nowym towarem. Mieli obawy żeby go brać, bali się skutków ubocznych więc czekali na odpowiednie warunki. W końcu w sobotę przed dyskoteką wzięli. Morris miał wtedy niesamowite wizje, po czym przyjechała Policja.
Najgorsze było to, że Stephen nie miał na siebie żadnego pomysłu. Kupił nowy zestaw perkusyjny Olympic, a ponieważ denerwował grą matkę - ta kazała mu usunąć ją do swojego pokoju. Jego pokój był nieco mały więc dźwięk był przytłumiony.
Stephen zaczął też pobierać lekcje gry na perkusji od chłopaka o nazwisku David Greenwood, który pojawiał się u nich raz na tydzień. Grał w orkiestrze a lekcjami sobie dorabiał. W końcu Morris zaczął grać samemu. Najbardziej lubił grać do Trout Mask Replica:
Mimo że nawet nie wiedział kto na tym albumie gra na perkusji, bo nazwiska muzyka nie było na okładce, album wydawał mu się mistrzostwem, choć wielu uważało go za beznadziejny. Po latach dowiedział się że grał tam John French aka Drumbo.
Jednak po czasie najbardziej polubił niemieckich perkusistów: Klausa Dingera z Neu! lubił ogólnie niemieckie zespoły: Can, Tangerine Dream, Kraftwerk, Amon Duul II. Cenił że próbują stworzyć coś nowego w muzyce, a nie kopiować kapele z UK czy USA.
Ta muzyka wydawała mu się mało komercyjna i niedostępna. W szkole ponieważ przysypiał wysłano go do psychologa. Dostał więc pseudonim Psycho. Lubił tam chodzić bo przepadała mu połowa dnia w szkole. Zapytano go co zamierza robić w przyszłości. Chciał być perkusistą, może grać na syntezatorach, słuchał w tamtym czasie Roxy Music, Briana Emo, Eno z Frippem. Ich soundtrack No Pussyfooting znakomicie brzmiał po zażyciu Phensedylu.
Niestety jego zespół Sunshine Valley Dance Band rozpadł się, zanim dobrze zaczęli grać byli już pod wpływem. Dlatego postanowił próbować grać solo. Rodzice cały czas byli zdania, że z tego wyrośnie.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Cześć, jestem Kaoru Yamada, niezależny ilustrator i copywriter mieszkający w Japonii. Jako ilustrator lubię rysować krajobrazy poszczególnych pór roku i ilustracje z życia codziennego. Jako copywriter staram się wyrażać swoje fantazje jasnym i zapadającym w pamięć językiem. Od 2023 roku eksploruję nowe formy ekspresji, które łączą sztuczną inteligencję i technologię cyfrową.
Pracowałam przy reklamach i kampaniach promocyjnych firm i marek znanych na całym świecie, wśród nich były: Braun, Nissan, Nestle Japan, Denso, JAL i East Japan Railway. Chcę tworzyć prace, które zapadną w ludzką pamięć. W tym celu wykorzystuję siłę ilustracji i słowa. Pragnę także rozwijać nowe formy wyrazu i poszerzać możliwości twórcze. Dziękuję za obejrzenie mojej pracy.
Tyle na swoje stronie pisze o sobie artystka, którą dzisiaj gościmy w naszej wirtualnej galerii. Niewiele możemy do tego dopowiedzieć: urodziła się w Kamakurze w Japonii. Po ukończeniu studiów przez trzy lata studiowała we Francji, gdzie wzbogacała swoją wyobraźnię, oglądając dzieła sztuki w Muzeach oraz chodząc po malowniczych cmentarzach. W efekcie mamy bardzo europejski sposób malowania pejzaży, nastrojowych, spokojnych i ekspresywnych. I ładnych. To wyrażenie pierwsze pojawia się w naszym umyśle, gdy spoglądamy na prace Kaoru. Mimo, że nie ma na obrazach osób, nie są one zimne czy smutne. Wręcz przeciwnie, wydają się pokazywać coś, co dzieje się obok, chwilę po tym , gdy ktoś, kto zaparzył kawę, czyta książkę, wygląda oknem właśnie wstał i przeszedł do drugiego pokoju. I wróci niebawem, aby wraz z nami napawać się chwilą…
W naszym zabieganym świecie, cechującym się wieczną pogonią za czymś oryginalnym, tradycyjne w gruncie rzeczy prace Kaoru są ożywcze. Przy nazwisku na koncie społecznościowego portalu dodała jeszcze taką charakterystykę o sobie: Zawsze żyję z dnia na dzień - Emituję słowa i ilustracje, które konfrontują się ze światem. A poszczególne obrazy opatruje krótkimi komentarzami, brzmiącymi niczym tradycyjne haiku: Przebij się dzięki elastycznemu umysłowi. Dobrze jest zrobić coś na jutro. Ale dzięki temu nastawieniu przede wszystkim dzięki czuję się teraz lepiej. Przed pójściem spać nie martw się o nic. Spróbuj dać się ponieść wiatrowi Nie jest ważne to, co zrobię jutro. Ale decyzja czego nie będę robić
Stoicki sposób myślenia zawsze uspokaja. Kaoru Yamanda zaprasza do zaglądania na prowadzone przez nią profile (LINK), tak samo jak i my…
Peter Hook podczas trasy koncertowej w Australii odwiedził mural-pomnik w Wellington poświęcony Ianowi Curtisowi oraz udzielił wywiadu(LINK).
Z okazji rocznicy śmierci Iana Curtisa w czasopismach przypomniano jego postać - w bardzo obszernym artykule w MOJO (LINK) oraz w powierzchownym w ESKa-Rock (LINK). Co kraj to obyczaj.
Pozostańmy w klimacie Factory. 24 maja w księgarniach znajdzie się książka Jamesa Nice o Vini Reillym: A Life of Reilly. Biografia będzie także zawierać bezpłatne DVD z FBN65 Martin Hannett & Steve Hopkins – The Invisible Girls, na którym znajduje się Celebration, improwizacja studyjna z Vini Reilly z 1980 roku.
Spektakl New Dawn Fades Joy Division zostanie wystawiony w londyńskim teatrze na West Endzie. Spektaklowi towarzyszyć będzie wystawa o Joy Division, prezentująca sprzęt, instrumenty, plakaty i inne oryginalne materiały - szczegółowa trasa TUTAJ.
Z Brianem Gormanem - współautorem scenariusza rozmawialiśmy TUTAJ.
Inna biografia wyjdzie w
dniu 6 czerwca - będzie to biografia Radiohead autorstwa Craiga
McLeana (zastępcy redaktora The Face) oparta na jego osobistych
wywiadach z zespołem. Książka będzie ilustrowana zdjęciami Toma Sheehana
fotografa takich grup jak Oasis, The Smiths, The Cure, The Jam, Mick
Jagger, Ozzy Osbourne, Snoop Dogg, Tom Waits, Kate Bush i wielu innych. I
można wygrać tę pozycję, a do wygrania są trzy egzemplarze - szczegóły TUTAJ.
Niedługo ma ukazać się też fotobiografia człowieka Putina - Jarosława Kaczyńskiego. Powyżej wybrane zdjęcia.
Na szczęście istnieją jeszcze kraje, gdzie polityka jest na normalnym poziomie.
Krajem takim na pewno nie są Niemcy... -
Tutaj polityk Martin Neumaier sfilmował siebie jak liże toalety
publiczne na stacji kolejowej. Oprócz tego zamieszcza filmiki ukazujące
go pokrytego ekskrementami, z wąsami a la Hitler namalowanymi
odchodami... Neumaier jest kandydatem FDP w nadchodzących wyborach
lokalnych w tym mieście w Szwabii (LINK).
Kiedyś wariatów zamykano w psychiatrykach, dziś rządzą oni w UE.
Szkoła jest jak toaleta, chodzisz bo musisz.
Skoro toalety i Niemcy. Onet dzielnie dotrzymuje kroku Gazecie Wyborczej. A wy już kupiliście wielorazowy papier toaletowy celem ratowania klimatu?
Wariactwom klimatycznym towarzyszy wariactwo językowe... Wszystko w ramach komunistycznego duraczenia.
Są też inne rodzaje wariactwa - powiedzmy ogólne... Tak więc na Tik-Toku popularna wśród młodzieży jest osoba, która utożsamia się
jako klacz... (LINK).
Dlaczego kobieta ma o jeden zwój mózgowy więcej od konia? - Żeby podczas mycia podłogi nie piła wody z wiadra.
Uwaga - dowcip nie dotyczy osoboklaczy.
Dalej w temacie wariatów. Jak wiadomo wariat na swobodzie największą klęską jest w przyrodzie. Po
amputacji dolnej części nogi pewien mężczyzna postanowił wraz z najbliższymi
przyjaciółmi spróbować, jak smakuje ludzkie mięso. zamiast pozostawić
amputowaną nogę w szpitalu, zabrał ją i przyrządził z niej takos dla
siebie i znajomych (LINK).
Klient w restauracji w Niemczech, po zjedzeniu dania, które bardzo mu smakowało pyta się kelnera: - Dlaczego tę smakowitą potrawę nazwaliście ”Pieczeń a’ la Abdul”? - Bo pies wabił się Abdul.
Po co jeść skoro można oddać medycynie? Steve
Hansen zawsze chciał oddać swoje narządy po śmierci do przeszczepu.
Kiedy jednak w 2012 roku zmarł na marskość wątroby, lekarze stwierdzili,
że jego narządy nie są na tyle zdrowe, aby można było je oddać.
Pracownicy hospicjum zasugerowali wówczas jego żonie Jill, aby
przekazała jego ciało nauce. Tak się stało, ale po przewiezieniu do
Centrum Badań Biologicznych w Arizonie ciało Steve'a zostało sprzedane
Departamentowi Obrony, po czym bez zgody żony zostało wykorzystane do
szeregu testów wojskowych i balistycznych, które, jak stwierdzono w
dokumentach sądowych, doprowadziły do całkowitego okaleczenia i
profanacji ciała dawcy.
Ta historia jest jedną z wielu, jakie spotykają
ludzi w USA, gdzie można handlować ludzkimi zwłokami... (LINK).
Nauczycielka muzyki: - Co ty przyniosłeś w tym futerale na skrzypce? Przecież to jest pistolet maszynowy! - Ale heca! Ojciec poszedł robić skok na bank ze skrzypcami!
Jeśli już zeszliśmy na temat pistoletów i strzelania. Brian
Eno wydał oświadczenie w odpowiedzi na bojkot tegorocznej edycji The
Great Escape, w którym solidaryzuje się z artystami solidaryzującymi się
z Palestyńczykami ze strefy Gazy (LINK).
Od ambient blisko do progrocka.Nowa
wersja Super Deluxe albumu Yes Fragile została zremasterowana i zawiera
rarytasy oraz niepublikowane wcześniej nagrania live. Z nowinek o
grupie: wspólnie z Deep Purple w tym roku wyruszy w trasę koncertową po
Ameryce Północnej.
Dalej nowości - ukazał się ostatni album grupy Shellac - To All Trains – pierwszy od 10 lat i tydzień po śmierci Steve’a Albiniego, grającego w zespole słynnego producenta muzycznego, czy jak sam się określał: inżyniera dźwięku. Był, jak przypominamy, pomysłodawcą kultowych albumów, takich jak In Utero Nirvany, Surfer Rosa Pixies i Journal For Plague Lovers Manic Street Preachers (LINK).
Jeszcze o oświadczeniach. Robert Plant, David Gilmour, Peter Frampton i inni dodali swoje głosy do rosnącego chóru dezaprobaty przeciwko proponowanym wydaniom nowych nagrań zawierających wokale wygenerowane przez sztuczną inteligencję nieżyjącego już frontmana Small Faces i Humble Pie, Steve’a Marriotta (LINK).
Dalej o AI - program AI Midjourney został poproszony o sporządzenie makiety kilku zdjęć przedstawiających, jak według niego będziemy wyglądać za 1000 lat. Wyniki na pierwszy rzut oka nie napawają optymizmem (LINK) bo ludzie dziwni jacyś tacy. Ale są też pozytywy - powyżej typowy niemiecki rolnik, a skoro jest krowa, to UE nie będzie. I to napawa optymizmem.
Kończymy aforyzmem:
Jak nie będzie z zimy lata, tak nie będzie z Niemca brata.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Pierwsze wydawnictwo zespołu opisaliśmy TUTAJ. Rok później wydają omawiany dziś album, w składzie Justin Sullivan (śpiew, gitara), Stuart Morrow (bas, śpiew), Robert Heaton (perkusja). Ten ostatni jest współautorem dwóch piosenek, reszta to dzieło duetu Sullivan i Heaton, lub samego lidera zespołu. Warto dodać, że to pierwsze wydawnictwo dla EMI, i ostatnie zrealizowane z Heatonem.
W wywiadzie z zespołem przeprowadzonym w czasie trasy promującej album No Rest For The Wicked, Sullivan wykłada filozofię swojej obecności na rynku rocka. Pada stwierdzenie, że nie są na nim dla narkotyków, dziewczyn i sławy - wszystko to jest iluzją. Zespół nie powstał dla mass mediów i dziennikarzy. Ich filozofią było granie koncertów za dowolną opłatą. Jeśli wchodzi się na scenę szybko, to i szybko się z niej spada. Jeśli żyje się po to żeby wywierać presję na media, to od tej presji się umiera twierdzi Sullivan. Ich korzenie to autentyzm, nie poza. Heaton z kolei stwierdza, że praca muzyka w zespole jest bardzo ciężka, ale jednocześnie satysfakcjonująca. Starają się robić najlepszą muzykę jaką potrafią. Album jest jak biblioteka gdzie przez rok kolekcjonowano różne książki. W każdym razie w tym myniwywiadzie zespół jawi się jako kompletnie antysystemowy i niezainteresowany udziałem w wielkim biznesie muzycznym. A ich muzyka?
Zaczynają ostro i przebojowo od Frightened. Obojętność brytyjskiego społeczeństwa zaangażowanego w wyścig szczurów, jakże charakterystyczna cecha Brytyjczyków w tamtych latach.
To wszystko widać dziś na ulicach, ale ty, ty znalazłeś miejsce, w którym możesz się ukryć Zbyt zajęty wyścigiem szczurów, przechodzisz obok Twoją jest twarz zupełnie nowej Wielkiej Brytanii z klapkami na oczach Znajdź sobie pozycję i trzymaj się drogiego życia Jesteś taki przestraszony, wszyscy są tak przestraszeni Gazety mówią o gwałtach i morderstwach, o wszystkim, co chcesz usłyszeć Złe wieści w radiu – znajdziesz sposób na zdefiniowanie swojego strachu Więc nigdy nie zabieraj autostopowiczów, nigdy nie rozmawiaj z nieznajomymi Uwierz, że świat za twoimi zaryglowanymi drzwiami jest zły Jesteś taki przestraszony, wszyscy są tak przestraszeni
Jesteś po prostu ofiarą własnych złych snów Chociaż ludzie są tacy sami, jak ty Ale przez ślepotę w swoich oczach Przez jedną minutę widzę, jak lśnią Kochaj mnie . . nie będziesz mnie kochać? Ale oni wszyscy się odwracają
Nigdy o nic nie walczysz, zawsze odwracasz twarz I nigdy nie wdajesz się w kłopoty, niech całe zło się dzieje samo Więc gdy dziewczyna krzyczy na ulicy pod oknem, podkręcasz telewizor Być może zobaczysz to w wiadomościach – cóż, to nie ma nic wspólnego z tobą Jesteś zbyt przestraszony, wszyscy są tak przestraszeni Dlaczego wszyscy są tacy przestraszeni?
Ambition jest logiczną kontynuacją tekstów z Vengence. Znowu jest o wielkich ambicjach chłopców i dziewczyn z małych miast.
A kiedy odejdzie na zawsze, proszę, nie kładź jej na spoczynek Na cichym, małym cmentarzu kościelnym, razem z całą resztą Zorganizuj wielkie przyjęcie, aby pamiętać, że żyła Daj jej nagłówki w telewizji, żeby zapamiętali, kim była
Po nim
Grandmother's Footsteps. Tekst jest bardzo zaangażowany politycznie - wychodzi już znacznie dalej niż UK. Chodzi bowiem o neokolonializm. Dziś w epoce kiedy w kopalniach kobaltu pracują dzieci, żeby nasi aktywiści klimatyczni mogli kupić sobie najnowszy model smartfona, piosenka ta brzmi wyjątkowo proroczo...
Chodźcie ze mną, moje małe niewiniątka, znam grę, w którą możemy zagrać Zobacz, jak bardzo możemy zmienić Twój świat, gdy spojrzysz w inną stronę Odwróć się, jakbyś chciał zobaczyć, czy uda Ci się nas złapać na oszustwie A wszystko, co znajdziesz, to błyskotki położone u twych stóp Weź przynętę, weź przynętę Telewizor działa w trybie flash, cola jest niezła i możesz odpocząć Śnij sny, które zawsze miałeś o bogactwie, władzy i seksie Będziemy kierować waszymi kopalniami, waszymi fabrykami i zbierzemy nasze niewielkie żniwo I ty też możesz mieć rakiety, dopóki zachowamy kontrolę
Pełzające, pełzające kroki po całym świecie Obiecują nam wszystko, czego kiedykolwiek chcieliśmy
Cicho, nie płacz, czy nie zdajesz sobie sprawy ze swojej zbrodni? Jak baranki idą na rzeź, tak odróżniamy nasze prawo od zła I schodzimy do centrum handlowego z 30 srebrnymi monetami Gdzieś w Ameryce Południowej, gdzie lasy są w ruinie Krzyczą – lepiej kupmy tym tubylcom jakieś ubrania Ponieważ wkrótce pojawią się w TV
Pełzające, pełzające kroki po całym świecie Chociaż obiecują nam wszystko, czego kiedykolwiek chcieliśmy
Better Than Them to piosenka o wyższości młodych, wykształconych z wielkich miast.
Podzieleni, urodziliśmy się Podzieleni żyjemy Podzieleni upadamy Tak, podzieleni umrzemy Wciąż sobie to mówimy W kółko Jesteśmy od nich lepsi Jesteśmy od nich lepsi
Pora na jeden z najjaśniejszych momentów albumu - protest song My Country.
Powiedz wszystkim, którzy wierzą w to, co przeczytają w prasie Powiedz wszystkim, którzy patrzą zza podmiejskich murów Wrogiem nie jest jakiś naród położony daleko za morzem Wróg jest z nami każdego dnia Więc tak, będę walczyć za mój kraj Krainę, którą tak bardzo kocham Tak, dla sprawiedliwości, ziemi dobrej dla naszej przyszłości Tak, będę walczyć za swój kraj Kraina, którą tak bardzo kocham Usłysz głosy naszej historii odbijające się echem dookoła Walczcie ze wszystkimi, którzy dzielą nas na bogatych i biednych Walczcie ze wszystkimi, którzy dzielą nas na białych na czarnych Walcz ze wszystkimi, którzy chcą swoich rakiet w naszej ziemi Walcz ze wszystkimi mocami, które chcą nas wciągnąć w wojnę Łaska Boża nigdy nie dała nam żadnych praw Żadna klauzula Organizacji Narodów Zjednoczonych nigdy nie zapewniała żadnych praw Jakiś miły facet na szczycie nigdy nie dał żadnych praw Nasze prawa zostały odkupione przez naszą krew I wszystkie łzy naszych babć i dziadków Wszystkich ludzi, którzy oddali za nas życie Do wszystkich ludzi, którzy nas opluwają, nigdy nie mówcie: umierajcie Za wszystkie ognie płonące na naszych najwyższych wzgórzach Dla wszystkich ludzi opowiadających dzisiejsze historie Walcz ze wszystkimi mocami, które nadużywają naszych wspólnych praw Walcz ze wszystkimi mocami, które myślą, że są tylko dla siebie
Ciekawe ilu młodych ludzi dziś byłoby w stanie podpisać się pod tymi słowami?
No Greater Love zdaje się być piosenką o tzw. generation gap. Starsi nie rozumieją młodych. No Rest to kolejny jasny moment albumu. I znowu małe miasteczka i poważne problemy.
Czwarta rano, a my ciągle nie możemy spać Przewracamy się, obracamy, skręcamy się w pocie Mówią, że dla bezbożnych nie ma odpoczynku Drogi Boże, co my zrobiliśmy? Nie ma odpoczynku dla niegodziwców Drogi Boże, jakie zło wyrządziliśmy?
Czy to jest tak, że chcieliśmy więcej, niż dałeś? Dlaczego więc wrzuciłeś nas do tego małomiasteczkowego grobu? Pokora – czy tego właśnie chcesz? Dlaczego stworzyłeś nas w taki sposób? Tak, mamy dumę – czy to jest grzech? Czy to czasy, kiedy walczyliśmy? Cóż, powiem ci tyle razy – nigdy tak naprawdę nikogo nie skrzywdziliśmy Albo to, że jedliśmy Podczas gdy inni ludzie głodowali? Czy to nasza zbrodnia?
Czwarta rano, a my nadal nie możemy spać...
Czy to czasy, kiedy śmialiśmy się z tego wszystkiego? Przez te wszystkie wieczory przy whisky tak daleko stąd?
Young, Gifted and Skint jest utworem napisanym z perspektywy kogoś, kto popełnił jakieś ciężkie przestępstwo i czeka na wyrok, sparaliżowany niemożliwością powrotu do stanu sprzed zbrodni. Drag It Down to tekstowe arcydzieło. Opisuje rujnowanie autorytetów, swoistego rodzaju rewolucję komunistyczną. Jakże pasuje do tego co obecnie dzieje się w naszym kraju...
Zaczęli pracę dziś rano na placu miejskim Rozbierają pomniki bohatera - naszego pradziadka Z nowych opracowań wynika, że wcale nie był takim wielkim człowiekiem A tak w ogóle pamiętajcie, że czasy się zmieniają
Pociągnij w dół, przeciągnij w dół Dopóki nie będzie na co patrzeć
Mimo że wszędzie dookoła są nazwy marek na plakatach
Wczoraj wieczorem w telewizji udowodnili, że Bóg jest tylko kłamstwem On nigdy nie stworzył świata To był po prostu słodki, staromodny rytuał Więc stop wszystkie ozdoby, przenieś wszystkie groby I zbudujmy dyskotekę, której potrzebujemy dla naszych młodych odważnych
Pociągnij w dół, przeciągnij w dół Aż do spełnienia nadziei i marzeń wszystkich wieków Przeszłość zostaje rozbita o ziemię
Uważamy, że jesteśmy tacy sprytni, zabijając bohaterów, zabijając magię Dopóki wszystko, co święte, nie zostanie sprowadzone do naszego poziomu Bo Mamona jest panem zazdrosnym - nie pozostawia miejsca dla nikogo innego Wszystkie pytania pozostały bez odpowiedzi, wszystkie odpowiedzi zniknęły na zawsze Więc pokłoń się kobiecie w najlepszym futrze Pokłoń się mężczyźnie w super ubraniu Pokłoń się kobiecie która ma moc Pokłoń się kasiastemu mężczyźnie W czyich oczach jesteśmy teraz równi? Teraz, kiedy zabiliśmy Boga
Do końca pozostały dwie piosenki: Shot 18 piosenka ewidentnie antywojenna i przeciwko stosowaniu broni iThe Attack, znakomity spokojny i podsumowujący cały album:
Rozmowy się skończyły, plany są ustalone i godzina wyznaczona Rozgląda się po stole, wszystkie oczy świecą, ciemne i jasne Spotykamy się ponownie o świcie, aby przeżyć dzień, który będzie nasz Jesteśmy historią jutra Więc po prostu sprawdź swoją broń i zmów modlitwę Teraz wieczór się skończył, głosy stłumione w zimnej nocnej mgle Razem wychodzimy z domu, aby odpocząć w ciągu ostatnich kilku godzin Głowy oparte na poduszkach z oczami, które się nie zamykają Ze wszystkich snów jakie kiedykolwiek mieliśmy To jest ten, to jest ten Teraz noc się skończyła - świt pęka jak pękająca skorupa Teraz czekanie się skończyło – idziemy w ciszy pustymi ulicami Spotykamy się pod wieżą, powitania puste jak smak wewnątrz Skieruj się w stronę doliny i dnia, który czekał na nas całe życie Nawet w tym wieku betonu, nawet w tym wieku rozumu Przychodzi taki moment, kiedy kładziesz swoje życie W ręce bogów
Podsumowując, to bardzo dobry album. Podziwiać należy prosty przekaz tekstowy, co nie znaczy że mało ambitny, oraz znakomite brzmienie. To tylko trzy instrumenty niemniej sprawdza się powiedzenie: simple is beautiful.
NMA wróci jeszcze na naszym blogu, tymczasem cieszmy się, że były w muzyce czasy dla których opłacało się żyć.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
New Model Army, No Rest For The Wicked, EMI 1985, producent: Mark Freegard, tracklista: Frightened, Ambition, Grandmother's Footsteps, Better Than Them, My Country, No Greater Love, No Rest, Young, Gifted and Skint, Drag It Down, Shot 18, The Attack.