W dniu 31 grudnia 1977 roku Gareth Davy zrobił czwórce muzyków z Joy Division zdjęcie na tylnych schodach Swinging Apple w Liverpoolu. Inne zdjęcia z tej sesji znalazły się na okładce pierwszego singla grupy, czyli na An Ideal For Living, nagranego w Pennine Sound Studios, w Oldham (pisaliśmy o tym singlu wielokrotnie TUTAJ).
Kilka miesięcy potem zespół miał już gotowy materiał na swój pierwszy album. Muzycy byli zdeterminowani i pełni zapału. Chęć wejścia do studia i nagrania nowych piosenek spowodowała pospieszne przyjęcie propozycji Johna Andersona z RCA Studio Sessions w Arrow Studios przy 6 Jackson's Row w Manchesterze, małej wytwórni należącej do firmy produkcyjnej Greendow (nagrywali tam także The Distractions TUTAJ). Materiał nagrano w ciągu dwóch dni: 3-4 maja 1978 roku. Zgodnie z umową pieniądze, czyli 500 funtów na wydanie płyty, mieli wyłożyć Berni Binick, Richard Searling i John Anderson, który zaofiarował się nawet wystąpić w roli producenta. Lecz wkrótce okazało się, że wszyscy mieli tak różniące się wizje tego, co miało powstać, iż w rezultacie z ambitnych planów nic nie wyszło. Jak wspomniała w swojej książce Deborah Curtis, Ian narzekał, że Anderson spodziewał się bardziej uduchowionej interpretacji, zupełnie innej niż jęki, jakie wydawał z siebie wokalista. Grupa najbardziej niezadowolona była z Transmission, na której im najbardziej zależało. Jak zapamiętał Peter Hook, kiedy pierwszy raz wykonali ją na scenie, to publiczność zaniemówiła. W tym momencie zespół po raz pierwszy zrozumiał, że zmierza we właściwym kierunku. Nagranie tego utworu okazało się jednak szczególnie frustrujące ze względu na nadmiar syntetycznych efektów, które zmieniły go w mechaniczny marsz.
W rezultacie realizacja albumu stała się udręką dla wszystkich. Zespół zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie zmienić na tyle swoje piosenki, aby zadowolić producenta i z dnia na dzień tracił zainteresowanie projektem. Wytwórnia w związku z tym również nie widziała sensu aby kontynuować projekt z grupą pozbawioną motywacji. Ostatecznie płyta nigdy nie powstała. Jedenaście nagranych piosenek długo krążyło wśród fanów w formie bootlegu, oficjalnie ukazały się dopiero w 1994 roku w albumie Warsaw (o unikalnym bootlegu Warsaw pisaliśmy TUTAJ).
Dzisiaj nie ma już śladu po studio Arrow Records. Zostało zburzone, w miejscu po nim powstał nowy gmach, tak jak to jest w manchesterskim zwyczaju. Arrow Records był jednym z 16 studiów nagraniowych w Manchesterze założonych w latach 1972 - 1982, znanych pod nazwą Greendow których właścicielem był David Kent-Watson, zatrudniony także w Grenada TV.
Dłużej istniało Indigo Records Arrow, które znajdowało się na Gartside Street, praktycznie naprzeciwko Grenady. Budynek tej wytwórni został także zrównany z ziemią w 1982 roku. Sprzęt nagraniowy z niego kupił były inżynier Phil Hampson, który założył własną wytwórnię działającą do dzisiaj (LINK). Indygo Records Arrow było znane najbardziej z tego, że w 1976 roku Martin Hannett zarejestrował EP-kę Buzzcocks Spiral Scratch. Phil Hampson do dzisiaj pamięta ów dzień, w którym obok Martina Hannetta brał udział w tym nagraniu. I od dzisiaj żałuje że z Indygo Records Arrow nie zabrał taśmy matki właśnie tego utworu (LINK).
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.