Wydawałoby się, że rok 2009 stał się kresem grupy a w zasadzie duetu znanego pod nazwą Alan Parsons Project, założonego w 1975 r. przez Alana Parsonsa (inżyniera dźwięku, producenta muzycznego, ur. 1948 r.) i Erica Woolfsona (kompozytora, pianistę, wokalistę i autora tekstów, 1945-2009). Początkowo miał to być tylko projekt studyjny, ale wspólna praca okazała się tak interesująca, że grupa, czyli wspomniany duet plus muzycy sesyjni, wydali aż dziesięć albumów, a po jakimś czasie, dokładnie od 1990 roku muzycy zdecydowali się na występy. Niemniej nic nie trwa wiecznie. Po kilku latach doszło między dwojgiem partnerów do różnic artystycznych w wyniku czego zespół rozpadł się. Obaj poszli własną drogą, rozpoczynając kariery solowe, Alan założył Alan Parsons Band a Eric tworzył autorskie concept albumy, musicale i wypuszczał reedycje płyt Alan Parsons Project. Kto wie, czy po latach ich drogi ponownie by się nie zeszły, lecz w 2009 roku Eric Norman Woolfson zmarł na raka nerki…
Jednak mimo, że genialny muzyk odszedł ponad dekadę temu (był samoukiem!), to jego żona Hazel i córki: Sally Covington (ur. 1972 r.) oraz Lorna Seddon (ur. 1975 r.) dbają o dziedzictwo męża i ojca. Wspólnie kierują założoną w 2012 roku spółką produkującą muzykę: Hazel Music Limited (LINK). A jest czym zarządzać. Woolfson był twórcą tekstów i wykonawcą największych hitów Projektu, takich jak Time, Don't Answer Me, Prime Time i przede wszystkim Eye in the Sky, który zadebiutował od razu trzecim miejscem na liście Billboard Hot 100 w dniach 16-30 października 1982 roku.
Poza tym skomponował trzy musicale: Freudiana (1990) o Zygmuncie Freudzie; Gaudi (1993), o Antonio Gaudi i Gambler (1996). Czwarty, wspólnie napisany z Alanem: Edgar Allan Poe, oparty na życiu poety, miał światową premierę w studiach Abbey Road w Londynie w 2003 roku (DVD z niego zostało wydane w 2009 roku, a zaraz po debiucie nieco skrócona wersja ukazała się jako Poe: More Tales of Mystery and Imagination, natomiast całość opublikowano jako Edgar Allan Poe, z kompletną partyturą 17 piosenek
Druga część Alan Parsons Project, czyli Alan Parsons może zostać uznany za muzyczny artefakt, bo był świadkiem i uczestnikiem procesu powstawania najważniejszych płyt muzyki rockowej: Abbey Road The Beatles oraz Atom Heart Mother i The Dark Side of the Moon Pink Floyd. Jako producent współpracował z takimi zespołami i wykonawcami jak: Pilot, Cockney Rebel, Al Stewart, John Miles, Ambrosia, Steven Wilson… Po latach mógł pozwolić sobie na luksus pracy własnej, dla której odrzucił ofertę produkcji albumu Wish You Were Here Pink Floyd.
Obecnie nadal tworzy i występuje na żywo jako Alan Parsons Live Project w odróżnieniu od The Alan Parsons Project. Obecny skład wspierających go muzyków obejmuje wokalistę PJ Olssona, gitarzystę Jeffreya Kollmana, perkusistę Danny Thompsona, klawiszowiec Toma Brooksa, gitarzystę basowego Guy Ereza, wokalistę i saksofonistę Todda Coopera oraz gitarzystę i wokalistę Dana Traceya. Cały czas zmienia się zakres i formuła twórcza artysty. W 2013 roku Alan Parsons Live Project wystąpili w Kolumbii z orkiestrą i chórem (z Filharmonii z Medellin) jako Alan Parsons Symphonic Project, z czego album pojawił się w wersji DVD i na podwójnym CD w maju 2016 roku.
Muzyk nie zapomina o przeszłych dokonaniach. W 2017 roku z okazji 35. rocznicy powstania najbardziej kojarzonej z The Alan Parsons Project piosenki, czyli Eye in the Sky wydał luksusowy, kolekcjonerski zestaw, zawierający nie tylko jubileuszowy utwór, ale także niewydane wcześniej materiały. W lipcu 2018 roku Parsons wraz z dźwiękowcem Noah Bruskinem otworzyli nowe studio nagrań ParSonics (TUTAJ relacja z otwarcia), w którym w 2019 roku zrealizowany został najnowszy album Alana Parsonsa, The Secret.
Artysta, który był wielokrotnie nominowany do nagrody Grammy i pełnił funkcję wiceprezesa EMI Studio Group, cały czas aktywnie koncertuje i podróżuje dzieląc się swoim doświadczeniem. Jeśli Pandemia odpuści, zobaczymy go w najbliższym czasie w Polsce, w Klubie Wytwórnia, podczas festiwalu Łódź Soundedit, na którym odbierze statuetkę Człowieka ze Złotym Uchem. Kiedy to się stanie? Na razie data nie jest określona, lecz bilety są już sprzedawane TUTAJ (impreza przełożona jest z ubiegłego roku). W październiku muzyk natomiast wystąpi na południu Stanów Zjednoczonych (LINK).
Cóż jeszcze można napisać o Alanie? Mimo, że jest Brytyjczykiem (urodził się w Londynie), to teraz mieszka z drugą żoną Lisą Griffiths na ranczo Tres Vientos w Santa Barbara w Kalifornii, gdzie produkuje ekologiczne awokado (i prowadzą ParSonics). Mają dwie córki, Tabitha i Brittnii. Z dwóch synów z poprzedniego małżeństwa Jeremyego (Jerry) i Daniela, pierwszy jest muzykiem i występuje z ojcem, grając na gitarze i programując sekwencer (TUTAJ). W 2012 roku Jerry ożenił się, o czym dumny ojciec powiadomił świat za pośrednictwem swojego konta na FB (LINK).
Tyle o dniu dzisiejszym Alan Parsons Project. Warto śledzić dokonania grupy za pośrednictwem stron internetowych obu artystów (TUTAJ) i (TUTAJ), oraz oczywiście na naszym blogu…
To druga oficjalna płyta Orkiestry Ósmego Dnia, legendarnego polskiego projektu. Tym razem prezentują się przed nami w duecie, obok Jana Kaczmarka występuje tutaj czołowy polski basista - Krzysztof Ścierański, który poza grą na basie udziela się również na gitarach. Jest też współkompozytorem kilku utworów. Jan Kaczmarek gra poza fidolą Fishera na flecie i instrumentach strunowych.
Album jest poprzednikiem genialnego Czekając Na Kometę Halleya (opisanego przez nas TUTAJ), który uważam za szczytowe osiągnięcie Orkiestry. Mimo dość znacznych różnic muzycznych z Kometą, płyta jest w pewien sposób wstępem do doskonałości. Jest bardziej improwizowana, ale miejscami daje nam sygnał tego co nastanie na Komecie. Do moich ulubionych utworów zaliczyć należy bez wątpienia Forgotten Prayer - wprowadzający nas w klimaty, z leniwym basem i fidolą w tle, dynamiczny Rondo Con Fuoco - tylko Jan Kaczmrek potrafi tak grać, i tylko KrzysztofŚcierański umie grać takie solówki na basie. Dość mrocznyDescending to już zupełnie inna liga. W tym utworze panowie osiągnęli absolutnie mistrzostwo - zupełnie zwala z nóg. Ładunek emocji i nostalgii są zupełnie nie do opisania. Nic nie stałoby na przeszkodzie gdyby utwór znalazł się na Komecie. W każdym razie poszli w tym kierunku i dobrze, że tak właśnie się stało. Również tytułowy At The Last Gate jest bardzo nostalgiczny i mimo, że tan album do łatwych nie należy, nikt nie może zarzucić muzyce braku oryginalności. To są nagrania do których po latach wraca się z nutką nostalgii wspominając czasy, kiedy muzyka była oryginalna, twórcza i ambitna.
I skoro już wracamy do tamtych czasów pora na zapowiadany bonus.
Jako szczęśliwy posiadacz albumu Czekając No Kometę Halleya, oczarowany muzyką Orkiestry, postanowiłem napisać list na adres Teatru Ósmego Dnia w Poznaniu (adres widniał na obwolucie płyty). W tamtych czasach zdobycie płyt zespołu graniczyło z cudem, chciałem więc zorientować się w dyskografii grupy. Ponieważ muzyka była spoza mainstreamu, trudno było o informacje o niej w dość ubogiej muzycznej prasie (pamiętajmy, że wtedy nie było Internetu). Wyraziłem więc swoje uwielbienie dla muzyki zawartej na Komecie. I przyszła odpowiedź, którą zamieszczam poniżej:
W imieniu zespołu wystosował ją, 13.05.1987 roku (czyli 34 lata temu!) menadżer - Michał Merczyński (odpowiedź pisana jest na maszynie). Zdobyłem tym sposobem informacje o dorobku zespołu, ale jak mnie poinformował impresario - płyt kupić nie było można, bowiem nakłady wyczerpano. Jest też informacja o planach zespołu i miłe zaproszenie do Poznania. Całość w firmowej kopercie z logiem grupy i z wizytówką - jednym słowem pełen profesjonalizm.
W kopercie dodatkowo znalazłem piękny plakat dość znacznego formatu (A1), niestety bez autografów... Za to jest na nim wiele informacji o zespole.
Tak więc na czarnej stronie poza znakomitym zdjęciem fidoli, mamy wycinki prasowe z recenzjami z wielkich światowych tytułów jak Music, Sun, Jazz Times. Czytamy choćby: Jest Orkiestra Ósmego Dnia świeżym powiewem oczyszczającym intelektualnie stęchłe powietrze współczesnej sztuki...
Po drugiej stronie plakatu masa zdjęć, historia grupy i wykaz ważniejszych festiwali od 1977 do 1985 roku. Dokładny opis tej strony jednak pozwalamy zostawić sobie na kiedy indziej.
W końcu jeszcze nie żegnamy się z Orkiestrą i jej dorobkiem...
P.S. Płyta, którą posiadam, jest wygraną loteryjną. Musiała komuś nie przypaść do gustu, bowiem jest w stanie idealnym. Kupiłem ją wiele lat temu na giełdzie płytowej za jedyne 25 PLN. W końcu to nie jest muzyka dla każdego.
Można śmiało zaryzykować twierdzenie, że był to jeden z najbardziej inspirujących zespołów z undergroundu, a jego lider przecież w końcu zdobył Oskara, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Orkiestra Ósmego Dnia - At the Last Gate, Savitor, 1984, tracklista:Opening Act, Forgotten Prayer, Dancing In The Wind, Stream, November, 1st in New York, Rondo Con Fuoco, Descending, Again & Again, At The Last Gate
Jakiś czas temu, przy okazji opisu okładki znakomitego albumu Aion Dead Can Dance zaprezentowaliśmy naszym czytelnikom średniowieczny chorał z d… wzięty (TUTAJ) może więc dzisiaj pora na równie starą muzykę z jajem. Chodzi o zapis nutowy pochodzący z jednego z dość tajemniczych obrazów funkcjonujących w świecie sztuki jako zaginione dzieło Hieronima Boscha.
Jest to malowidło na desce wielkości mniej więcej metr na metr kupione w 1890 roku w antykwariacie paryskim za 400 franków przez miasto Lille do kolekcji Musée des Beaux-Arts, przedstawiające dziesięć osób wyłaniających się z pękniętego, białego jaja, wpatrzonych obsesyjnie w wielką partyturę. Wydaje się, że artysta przedstawił ludzi reprezentujących wszystkich przedstawicieli złożonej społeczności wiejskiej, od zakonnicy z sową na głowie, po szalonego filozof w okularach, nakrytego lejkiem. W jednym jaju znaleźli się zarówno bogaci jak i biedacy, starcy, mężczyźni i kobiety.
Zapis nutowy jest tak wyraźny, że bez trudu dało się ustalić jakiż jest to utwór. Otóż mamy do czynienia z dziełem napisanym około 1549 roku przez Thomasa Crecquillona, holenderskiego kompozytora, czynnego długo po śmierci domniemanego autora malowidła... Jakby jeszcze było mało, specjaliści zbadali je i przesunęli czas powstania obrazu na około 1561 roku, czyli jeszcze dalej od lat życia Hieronima Boscha. Niemniej w Berlinie, w tamtejszej Pinakotece przechowywany jest rysunek z siedmioma postaciami w jaju, który po pierwsze: jest bezspornie wykonany przez Boscha, a po drugie: niewątpliwie jest jednym ze szkiców do obrazu… Eksperci doszli więc do wniosku, iż Koncert w jajku, bo tak nazywa się obraz, został przygotowany przez Hieronima Boscha, a skończony przez zupełnie kogoś innego. Kogoś kto dobrze znał styl malarza i bez trudu potrafił tworzyć w jego konwencji.
Skoro już opisaliśmy okoliczności powstania muzyki z jajem pora na jej odtworzenie, oto ona:
Jest to frywolna francuska piosenka, opowiadająca o namowach kochanka, który chce skłonić ukochaną by ta zechciała dzielić z nim łoże każdej nocy, bo w przeciwnym razie będzie on całował poduszkę zamiast jej ust…
Toutes les nuits que sans vous je me couche
en pensant à vous, je ne fais que sommeiller
en rêvant jusqu'au réveil.
Incessament je vous demanderai dans ma couche
car je baise l'oreiller en lieu de votre bouche
en soupirant
toutes les nuits.
Oprócz tej dziwnej przyśpiewki, obraz, jak to zwykle u Boscha, jest pełen pełnych symboli. Przyjrzyjmy się dobrze jeszcze raz temu co widzimy. Stłoczona grupa osób siedzi na czymś, co wygląda jak gigantyczne jajko z dziurą. W lewym dolnym rogu na lutni gra demon oraz widać mężczyznę odcinający sakwę z monetami należącą do jednego ze śpiewaków. Inny ma lejek na głowie, co symbolizuje głupca. Sowa na głowie zakonnicy jest aluzją do herezji. Mamy jeszcze martwego węża (lub węgorza) zawieszonego na gałęzi uschłego drzewa i kilka nietoperzy latających dookoła. Jest sporo ptaków: sroka i bocian, a także dwie wrony żywiące się martwym i oskubanym ptakiem, być może kurczakiem, w żelaznym garnku. Osoba z tyłu grupy nosi na głowie jakąś konstrukcję, wyglądającą na latarnię morską. Jest jeszcze małpa grająca na flecie, ryba na ruszcie, kot, żółw, grupka (dużo mniejszych rozmiarów) osób zebranych przy czymś, co wygląda na stół, z drugiej strony jaja mamy ogień…
Jak widzimy wyjaśnienie wszystkich motywów dzisiaj jest już raczej niemożliwe. Nie znamy wszystkich kontekstów i aluzji, do których odnoszą się poszczególne wyobrażenia. Liczni interpretatorzy różnie wyjaśniali sens obrazu. Uważali, że ukazuje skutki herezji, jest alegorią błędnej nauki, za jaką uważano alchemię, w końcu, że przedstawia temat znany w Europie od XV po XX wiek, czyli statek głupców. Malarz tworząc go mógł posiłkować się satyrą napisanym u schyłku średniowiecza przez niemieckiego poetę o nazwisku Sébastien Brant, w której opisuje podróż głupców, udających się statkiem w poszukiwaniu krainy szczęśliwości. Poeta odnosi się w swoim tekście do występującego w średniowieczu zwyczaju pozbywania się osób uważanych za szalone, nieprzystające norm społecznych poprzez wysłanie ich w daleką podróż, najlepiej statkiem. Taka podróż była z jednej strony sposobem na pozbycie się kłopotliwej osoby a z drugiej strony dawała nadzieję na jej wyzdrowienie, bo statki udawały się w rozmaite miejsca, także ośrodków znany z cudownych uzdrowień.
Sam motyw statku głupców był chętnie eksploatowany przez kolejnych twórców, a obraz Boscha doczekał się także wielu pastiszów. Także w czasach współczesnych po temat sięgają i muzycy i filmowcy. Jeśli chodzi o muzyków, nie brakuje wśród nich czołowych artystów, więc przytaczamy kilka takich kompozycji:
Zacznijmy do 1970 roku i piosenki the Doors z albumu Live At The Isle Of Wight
W 1975 roku Ship of Fools był z kolei pierwszym utworem z albumu koncepcyjnego Roberta Calverta Lucky Leif and the Longships, wyprodukowanego przez Briana Eno .
Rok 1988 można uznać za rok Ship Of Fools bo pochodzą z niego aż dwa interesujące utwory: Pierwszym utworem jest piosenka z albumu The Innocents nagrana przez zespół Erasure
Drugim dziełkiem jest piosenka Roberta Planta z albumu Now And Zen
Ale przedtem i potem byli jeszcze inni: Scorpions,
World Party
Elvis Costello
Monkeys
Jest nawet polski akcent
Temat zatem jest mocno wyeksploatowany. I pewnie jeszcze powstanie niejeden utwór. Statek głupców płynie pod pełną banderą…
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Francuska telewizja Arte opublikowała 1.03. 2021 na swoim kanale (TUTAJ) bardzo ciekawy dokument o legendzie sceny Manchesteru lat 80-tych zespole the Smiths. Jest to wielka gratka dla fanów, bowiem film zawiera bardzo mało znane urywki. Ukazał się w serii Legendy Rocka, i uwaga, będzie dostępny tylko do 31.05.2021.
Dokument w reżyserii Kelly Leggetta jest przeplatanką materiałów dokumentalnych (klipy, urywki filmowe) i wypowiedzi artystów i dziennikarzy podkreślających jak mocno the Smiths wpłynęli na swoją generację.
Narrator Cal Saville wprowadza widza w początki kariery zespołu, czyli cofamy się do roku 1980. Zespół wyróżniał się wtedy na tle innych wyjątkowym brzmieniem. Morrisey dorastał w Manchesterze, mieście w tamtym czasie mocno dotkniętym głębokim kryzysem ekonomicznym. Udzielał się w jednej z kapel punkowych. Johny Marr był bez zespołu, po rozpadzie poprzedniego. Jahn Maher, bo takie jest jego prawdziwe nazwisko, zmienił je ponieważ było identyczne z tym, jakie nosił perkusista the Buzzcocks. Dobierając perkusistę i basistę zaczęli działać jako the Smiths, wybierając nazwę oznaczającą coś zupełnie zwyczajnego.
Dwa lata później debiutowali w Rough Trade singlem Hand in Glove. Warto przypomnieć, że o mało co nie znaleźli się w Factory (pisaliśmy o tym TUTAJ). Być może gdyby tak się stało, legendarna wytwórnia istniałaby do dzisiaj...
W X 1983 roku zrealizowali singiel This Charming Man. Riff do tytułowej piosenki narodził się w głowie Marra, który pojechał do Morriseya a ten szybko stworzył niesamowity tekst. W filmie podkreślana jest bardzo zinetelktualizowana strona tekstów Morriseya, widać, że jest bardzo inteligentny i oczytany.
Ich debiutancki album nie jest takim jaki chcieli, nie brzmią tak jak wtedy brzmieli, a płycie towarzyszył skandal wokół tekstów Morriseya, ktoś próbował nadać im wydźwięk pedofilski. Zrealizowany w tym samym czasie singiel How Soon Is Now zszokował publikę techniką gry Marra.
Całe pokolenia gitarzystów zadziwia to co the Smiths zrobili w tym utworze. Producentem singla był John Porter - wtedy bardzo bliski przyjaciel Marra. Obaj lubili wspólnie pracować w studio. Piosenka znalazła się na doskonałym albumie Hatfull of Hollow, który dokładnie opisaliśmy TUTAJ.
Później ukazała się kolejna studyjna płyta zespołu Meat Is Murder. Towarzyszyła jej kampania wegetariańska.
Zespół wyruszył w trasę po UK i USA, nie obyło się jednak bez problemów. Mimo tego nagrali kolejny album The Queen Is Dead. Na nim znalazł się wielki hit zespołu: There Is A Light That Never Goes Out.
Krytycy uważają, że to najlepsza płyta zarówno pod względem tekstu jak i muzycznie. Po niej pojawił się singiel Panic, a do the Smiths dołączył gitarzysta rytmiczny, co było swoistego rodzaju eksperymentem.
Zespół opuścił wtedy swoją rodzimą wytwórnię i przeniósł się do EMI. Mieli jednak jeszcze do zrealizowania album w Rough Trade. Wydali singiel Girlfriend In The Coma i to był początek ich rozpadu.
Powstały różnice między Marrem a Morriseyem, zespół nagrał ostatni album, ten jednak był miejscami bardzo wtórny.
Tak zakończyła się kariera jednej z najbardziej wpływowych kapel w historii muzyki Wielkiej Brytanii.
Marek Krumpár (ur. 1980 r.) urodził się i mieszka się w Pradze. Jest malarzem, prowadzi w tym mieście galerię pod wymownym tytułem Bloody Bleu, gdzie wystawia także swoje prace. Jak sam pisze o sobie, na swojej stronie TUTAJ: obecnie jest skłonny do impresjonizmu, lecz próbował wielu różnych technik i stylów w trakcie swojej twórczej kariery. Od klasycznego malowania pędzlem przeszedł do malowania nożem paletowym na czarnym płótnie. Przy wyborze motywu najważniejsze są dla niego światło i cień. Obrazy Marka Krumpára trafiły do prywatnych kolekcji na całym świecie. Jego prace znajdziesz w USA, Francji, Włochach, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Belgii i Chorwacji. Oprócz tego zamieszcza jeszcze jedno osobiste zdanie, którym wyjaśnia, czym dla niego jest sztuka: Malarstwo nauczyło mnie zatrzymywać się co jakiś czas aby dostrzec chwilę i to ulotne piękno wokół nas, którego często w dzisiejszym, rozgorączkowanym świecie w ogóle nie dostrzegamy. To właśnie te ulotne chwile staram się uchwycić na swoich obrazach .
Artysta maluje akrylem na czarnym płótnie lub zagruntowanym na czarno. W jednym z katalogów wystawy, w związku z tą praktyką przypomniano bon mot Pierre-Auguste RenoiraPewnego ranka jeden z nas nie miał czerni, więc użył niebieskiego: i tak narodził się impresjonizm. Coś w tym jest, bo czeski artysta nie tylko odczuwa zachwyt znany francuskim impresjonistom, lecz nawet tworzy podobne dzieła, inspirowane obrazami Claude Moneta.
Malarz nie jest zbyt wylewny (co przyjmujemy z żalem), a i organizatorzy wystaw również nie są dociekliwi. Wszyscy ograniczają się do przeklejenia tego co umieściliśmy na początku niniejszego tekstu. Ale przecież nie można na tym poprzestać. Skoro sam artysta nie kwapi się do dokładniejszego opisu swoich dzieł, my musimy zrobić to za niego.
Marek Krumpár maluje głównie Pragę, jej ulice o zmierzchu, podczas mgły i o świcie, próbując spojrzeć na to znane miasto we własny sposób. Według nas całkiem mu się to udało, bo tramwaje czy dachy starych kamienic ukazane w różnych porach dnia są uniwersalne i mogą pochodzić w zasadzie z każdego innego miejsca. Najważniejsza dla artysty stała się ich malowniczość, to że biel ścian jest inna w zależności od kąta padania na nią promieni słońca, albo to, że poranek kładzie się niebieskim cieniem na śnieg leżący na dachach. Ludzie także na tyle interesują Krumpára, na ile ich obecność może wzbogacić malowane wnętrze o kolejną plamę barwną. Czy jest to zarzut? Oczywiście, że nie. Po prostu, malarz wydaje się cały czas poszukiwać swego stylu. Teraz bliski jest mu styl paryskich impresjonistów, wcześniej malował realistycznie, więc kto wie co będzie za kilka lat… My na pewno będziemy przyglądać się jego dokonaniom.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Na dowód, że David Bowie tworzył inspirując się muzyką Joy Division, ktoś nałożył w jednym klipie muzykę Atmosphere z wykonywaną przez niego piosenką Heroes.
Pasują do siebie idealnie. To nie może być przypadek, zwłaszcza że piosenka Bowiego powstała w 1977, a Atmosphere w 1980 roku...
W klimacie Joy Division - we wrześniu tego roku na scenie O2 Apollo w Manchesterze wystąpi Peter Hook wraz z Manchester Camerata dając pokaz The Sound of Joy Division Orchestrated, który połączy post punkowe brzmienie zespołu z orkiestrą symfoniczną z towarzyszeniem chóru. Koncert jest organizowany wspólnie przez Hookyego i dyrektora muzycznego MC, Tima Crooksa, i zawierać będzie kilka klasycznych piosenek Joy Division, a także kilka mniej znanych utworów (LINK). Z niecierpliwością czekamy na wykonanie kilku mocniejszych kawałków z epoki punkowego Warsaw w wersji na flet i harfę, do których Hooky zatańczy w baletkach.
Ci goście za to kiedyś się nie cykali, i do tańca w baletkach było im daleko. The Smashing Pumpkins rozpoczęli nagrywanie kontynuacji Mellon Collie / Machina o czym powiadomił Billy Corgan na ich koncie na Instagramie (LINK). Niestety bez niezastąpionej basistki... No jeśli nie ma D'Arcy, to nie ma lotów. Amen.
Uspokójmy nieco klimat - Echo & the Bunnymen, jeden z najbardziej znanych brytyjskich zespołów ostatnich 40 lat, zmienił harmonogram swoich nadchodzących tras koncertowych po Wielkiej Brytanii i Irlandii na 2022 rok - szczegóły TUTAJ.
W klimacie spokojnej muzyki - Arte publikuje mało znany dokument o fenomenie the Smiths. Na szczęście tylko napisy są po francusku. Film omówimy wkrótce u nas. Więcej TUTAJ.
Dalej spokojnie, ale za to chłodniej... Variete podpisali umowę na wy danie kolejnej płyty z Mystic Production. Premiera jest przewidziana na wrzesień tego roku (LINK). A dodatkowo, wiosną wyjdzie pełna dyskografia zespołu w wersji winylowej (LINK). Pod powierzchnią ciągle gra cygańska muzyka...
Tyle piszemy o mężczyznach, wiec rodzi się pytanie czy napiszemy coś o kobietach? Zwłaszcza dziś w Międzynarodowy Dzień Kobiet, zwany w skrócie MDK (nomen omen tak jak Młodzieżowy Dom Kultury). Od 26 do 29 marca na Raketerei Festival będzie można zobaczyć online 30-minutowe występy 15 kobiet-muzyków. Spektrum muzyczne będzie szerokie, od piosenkarza po autora tekstów wszystkich gatunków, od popu, elektro i techno po folk, jazz, muzykę. Raketerei Festival liczy około 1500 członków i jest najpopularniejszą społecznością muzyków w krajach niemieckojęzycznych, która dociera za pośrednictwem swoich kanałów do 4000 muzyków. Celem platformy jest wspieranie artystek w budowaniu dochodowej kariery klasyczną i operę i metal. Bilety TUTAJ.
Nur fur kobieten? Czy to aby nie rasizm? My tam wolimy kobiecy footbol, zwłaszcza wymianę koszulek.
Kobieta Johna Lennona - Yoko Ono przypomina o planowanym wydawnictwie składającym się z 8 płyt z muzyką Johna Lennona, które będzie w sprzedaży od 16 kwietnia. Oprócz zremasterowanych albumów znajdzie się tam aż 87 nieznanych nagrań (LINK). Dla zachęty dla kolekcjonerów opublikowano filmik z rozpakowania boxu z ofertą, który pokazaliśmy powyżej.
Wracamy jutro z kolejnym wpisem, dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
I jak możesz nazwać mordercami, tych którzy za wszelką cenę oskarżają morderców, przyjacielu?
Punch i Judie
Pralka ogołociła z blasku królową piękności
Znaleźliśmy swoje gniazdko w Daily Express
Spotkaliśmy pastora w świętym ornacie
Wychowaliśmy nasze dzieci w duchu Kościoła Anglii,
A teraz wegetuję przed kolorowym telewizorem
Najgorsza rzecz jaka mogła mi się przytrafić
Gorsza niż rozwód
Co się stało z bitwami na poduszki?
Z obcisłymi jeansami, piątkowymi nocami
Co stało się z uliczkami kochanków
Z namiętnymi zabawami
Niedzielnymi spacerami w strugach deszczu
Lokówki, leki przeciwbólowe
"Rób to szybciej bo boli mnie głowa"
Osobne łóżka, strach wieku średniego
Kto nie zakręcił pasty do zębów
Kto nie spuścił wody
Zostaw swoje przepocone skarpety za drzwiami
Nie chodź po wypolerowanej podłodze, Judy
Co stało się z porannymi uśmiechami
Z figlarnymi sztuczkami, pobłażliwymi stylami
Z błyszczącymi oczami, szybkimi przejażdżkami
Komplementami na wyrost
Podpierając bar
Trwonię ostatnie pieniądze
A wiem, że wystarczy
Kilka tabletek nasennych i będę wolny
I nie będzie nigdy więcej Judy
Układanka
Jesteśmy kawałkami układanki ułożonymi na krawędzi okręgu
Zablokowani brakiem kawałka
Dziećmi renesansu
Unieruchomionymi pod Ponte dei Sospiri
Na zawsze rzucającymi pochodnie na kamienie
Bliźniakami syjamskimi zrośniętymi sercami
Krwawiącymi podczas operacji wstępnej konfrontacji
Trzymającymi skalpele słów na drżących ustach
Stań prosto, spójrz mi w oczy i powiedz "do widzenia"
Stań prosto, dawno minęliśmy już punkt tłumaczący dlaczego
Wczoraj zaczyna się jutro, jutro zaczyna się dziś
I zawsze problemem wydaje się złapanie kawałków po rykoszecie
To rykoszet
Topiąc tequillowe wschody słońca, pasażer na gapę na nocnych statkach
Uciekinierzy romansu proszący o azyl od rzeczywistości
Nadający sygnały SOS na przypadkowych częstotliwościach
Zawsze odsyłają je nam poranne samoloty
Jesteśmy pilotami namiętności pocącymi się podczas lotu do celu
Do kolejnej szczytowej narady, kolejnego rozwodu w porze śniadaniowej
Krzyczący o chwilę wytchnienia
Oślepieni bielą śniegu w strefie lawin
Stań prosto, spójrz mi w oczy i powiedz "do widzenia"
Stań prosto, dawno minęliśmy już punkt tłumaczący dlaczego
Wczoraj zaczyna się jutro, jutro zaczyna się dziś
I zawsze problemem wydaje się złapanie kawałków po rykoszecie
To rykoszet
Jesteśmy impulsywni?
Rosyjska ruletka w poczekalni
Puste pokoje ściskają koniec
Pomieszane wizje łowią fale księżyca Trevi
Monety marzeń do fontanny lub na twoje powieki
Osiągnęliśmy punkt zapłonu od iskier żartów
Czuliśmy dym snujący się zza horyzontu
Musisz wiedzieć że planowałem ucieczkę
Stań prosto, spójrz mi w oczy i powiedz "do widzenia"
Stań prosto, dawno minęliśmy już punkt tłumaczący dlaczego
Wczoraj zaczyna się jutro, jutro zaczyna się dziś
I zawsze problemem wydaje się złapanie kawałków po rykoszecie
To rykoszet
Szmaragdowe kłamstwa
Być księciem posiadania w galerii pogardy
Cierpieć od twoich niedyskretnych dyskrecji kiedy prosisz mnie bym ustąpił
Kiedy tak gromadzisz flirt z wykalkulowanym milczeniem kurtyzany
Jestem arlekinem
W diamentowym kostiumie, rzucającym zielone cienie
Jestem arlekinem
Obce zmysły bezczeszczą moją świątynię
Patrolują moje zmysły
Kradną moje sny
Splądruję twoje pamiętniki ukradnę niewinność twoich myśli
Splądruje twoje listy uknuję intrygi
Niewinność
I pod togami Torquemady wskrzeszę inkwizycję
I nałożę karę subtelnych tortur pytaniami bez pytań
Bez pytań
Patrząc w cienie zieleni przez cienie błękitu
Ufam że ty zaufasz iż ja nie zaufam tobie
Przez jedwabną mgłę rozmazanego makijażu
Czterdziestowatowe słońce w sali sądowej
I wyplamione kawą wyblakłe kimono
Zobaczy taniec obrączek na zimnym linoleum
To jest niewinność
A ćmy oskarżeń krążące przy świetle
Spalą skrzydła i polecą spiralnym lotem samobójcy
Spakujesz swój świat do walizki ciepłe łzy stopią ten lodowy pałac
Rozpuszczą kryształ połknięty przez noc
Patrząc w cienie zieleni przez cienie błękitu
Ona kameleon
Chowając swoje ego na krawędzi podświetlanego łuku
Obmyśla uwiedzenie kalkuluje podryw
Kiedy się poruszyła jej obecność mnie przeszyła
Kiedy się odezwała jej słowa mnie usidliły
Patrz na jaszczurkę,
W karmazynowym welonie
Ukrzyżowała moje serce w głębi satynowego grobu
Kiedy leżałem w spoconym monologu, czułem gasnące światło miłości
I w spiralach dymu z papierosów
Odprawiłaś swój łóżkowy ceremoniał
Widziałem jaszczurkę
Dotknąłem jaszczurki w karmazynowym welonie
Widziałem drzwi zatrzaskiwane miliony razy
Śmiejące się kameleony winylowe kurtyzany
Wiedzą czego chcą wyśpiewują twoje imię
I wślizgują w pościel
Nigdy nie mówię nie, pozwalamy spotykać się naszym ciałom w chemicznym ogniu
To tylko kolejny sex, kolejny sex tak mówię
Kochanie dla zabawy, cielesny autograf leżąc na łóżku jaszczurki
To tylko kolejny sex, kolejny sex, krwawię
Zdegradowany i samotny zgwałcony i ciągle obolały
Na łóżku jaszczurki
My kameleony
Incubus
Kiedy światła przyćmione w hołdzie minionej pasji
Moja publika mnie opuszcza, unosząc się w perfumowanej zmianie
Przez bełkoczącą ciszę, twarz która uruchomiła tysiąc kadrów
Zdradzona porcelanową łzą, splamioną karierą
Grałaś już tę scenę przedtem
Jestem pyłkiem w twoim oku
Nieodpowiednią reakcją
Ciemny pokój rozpala wyobraźnię w zdjęciach pornograficznych
Na których zawsze będziesz gwiazdą, zawsze gwiazdą, niedotykalna
Niedostępna, w ciemności
Powodują nieprawidłową reakcję
Bez kwiatów do położenia na grobowej płycie
A ściany stają się cienkie jak gazetowy papier
Ale to mogłoby spowodować negatywny obraz
A ty musisz być wyeksponowana w pełnych kolorach
Akt publiczny, pozwolę ci wymodelować twój wstyd
W kocim chodzie manekina
Niech chodzi kot
Grałem już w tej scenie
Jestem pyłkiem w twoim oku
Nieodpowiednią reakcją, satysfakcją
Nie zamieciesz mnie pod dywan, nie schowasz pod schodami
Kustosza twoich ukrywanych lęków, głównego aktora minionego roku
Kto jak ty wyczołgał się z alei ciemności
Skazana na odrzucenie w bagnie anonimowości
Ty którą pokierowałem wolą kochanków, ty której pozwoliłem hipnotyzować obiektywy
Ty której pozwoliłem się kąpać w strumieniu świateł
Ty która wymazałaś mnie ze swojej pamięci jak niepotrzebny makijaż
Jak niepotrzebny makijaż
Teraz jestem wężem w trawie, marą starego filmu
Producentem twojego koszmaru a przedstawienie się właśnie zaczyna
Zaczyna
Twój krąg wielbicieli drży jak celuloidowe lalki
Kiedy jąkasz się sparaliżowana z wyschniętymi oczami,
Rzucasz cienie, zarzucasz skrzydłami, wyrywasz złudne ocalenie z ust dublera
Uratować monolog, powstrzymać nekrolog
Moje wejście w ostatnim akcie ty czekasz w milczącej samotności
Czekając na podpowiedź
Grałaś już w tej scenie przedtem
Fugazi
Bliskość wódki, romans z odosobnieniem w celi Blackheath
Gaszę płomienie w prywatnym piekle
Prowokuję ból serca do odnowienia licencji
Poety o krwawiącym sercu w delikatnej kapsułce
Podpierającego skorupę błyskotliwej świadomości
Owiniętego szalem kaca
Ochrzczonego we łzach nad rzeczywistością
Tonący w mokrych uchwytach na linii Picadilly, wyścig szczurów
Drepczących przez wilgotny elektryczny labirynt
Głaszczesz rękę Ofelii z klasyczną ambicją
Umizgi Albatrosa, ślubne tradycje
Schowany za walkmanem na uszach
Środkiem antykoncepcyjnym przeciwko niechcianej rozmowie
Rzuciła harpun i przebiła mi serce
Powiesiła się na mojej szyi
Przed bełkotem Time'u,
Life'u, Guardian'a
Bezpieczny i suchy we własnym morzu kłopotów
Od dziewiątej do piątej w odpowiednich krawatach
Rzucony dryfuję na fali kiedy ich pokazy, stereo, hetero
Uciszają się milkną, czarują,
Topią się w rzeczywistości
Złodziej z Bagdadu ukrył się właśnie w Inslington
Modli się o deportację swojej świętej krowy
Dziedzictwo romansu z ogarniętego zmierzchem świata
Wiano jakiejś krewnej dziewczyny
Kwiat wietnamski, unia z Dockland
Kochanie uwolnienia z uścisku magazynów
Kontrakty Magdaleny więcej niż przysługi
Karmiące dłonie zachodniej obietnicy trzymają ją za gardło
Syn swastyki z 45 afiszujący się wybielonym sztandarem
Graffiti zaklina testamenty uczniów nienawiści
Aerozolowe różdżki szepczą gdzie światła przecinają ogrodzenia z drutu kolczastego
To szachy w Brixton
Rycerz ze skarpy zwija swój gazetowy zamek
Istota w habicie żebrze o monetę przewoźnika
Odejdzie ze starymi żołnierzami w pobrudzonych smarem wezwaniach
I pozostaną z płonącymi sercami ostatniej wieczerzy Wielkiego Czwartku
Syn obserwuje ojca przeglądającego nekrologi swoich nieobecnych szkolnych przyjaciół
Kiedy jego generacja trawi wysokobłonnikową ignorancję
Kuląc się za zasłonami i oklejonymi oknami
Ludobójstwo dozwolone, od drzwi do drzwi Belsens
Puszki Pandory wypełnione Holokaustem krążą z wdziękiem po wypełnionym satelitami niebie
Czekam na porę dna
Przedostatnia migracja
Radioaktywne perfumy
Dla modnie, dla ostatecznie obłąkanych
Obłąkanych
Czy wiesz? Czy wiesz?
Że ten świat jest kompletnie fugazi
Gdzie są poeci gdzie są wizjonerzy
By pogwałcić świt sentymentalnych najemników
ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów
Na okładce albumu panuje bałagan... Projekt Marka Wilkinsona opisany przez nas TUTAJ pełen jest symboli: śmierć, alkohol, muzyka, minione czasy i wspomnienia. Jester znalazł przepis na swoje łzy i minęło kilka lat, kiedy po dość intensywnym wcielaniu go w życie zrozumiał, że nie daje rady. Przegrany upił się i leży otumaniony śród wspomnień dzieciństwa, i minionych miłości. Walki na poduszki zamieniły się w szarość codziennego dnia. Kobiety kameleony zabiły ostatnie nadzieje na sens uczuć, a mijający czas spowodował wyblaknięcie nawet najbardziej intensywnych kolorów przeszłości...
I nawet jeśli wkrótce umrze, nic się nie zmieni. Świat będzie trwał, a on być może będzie jeszcze miał na tyle siły, aby po raz ostatni zanurzyć się we wspomnienia nieudanego dzieciństwa (TUTAJ) nim całkowicie pochłonie go alkohol, którego znowu chwyci się jak tonący brzytwy...
A później zostanie tylko nekrolog w gazecie...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Marillion - Fugazi. EMI: 1984, Producent: Nick Tauber. Tracklista: Assassing, Punch and Judy, Jigsaw, Emerald Lies, She Chameleon, Incubus, Fugazi