Dlaczego The Smiths nie związali się z Factory Records? Przecież od początku cieszyli się sporą popularnością, pochodzili z Manchesteru, a Factory Records było najbardziej znaną wytwórnią lat 80., mogącą pochwalić się wylansowaniem takich zespołów jak: Joy Division, New Order, Happy Mondays, OMD, Durutti Column…
Zapytany o to kiedyś w wywiadzie Johnny Marr (TUTAJ) odparł, że kierujący Factory zawsze robi, to co chcieli. Każdy muzyk chciał zostać zauważony przez Tonego Wilsona, lecz dziwnym trafem The Smiths wcale o to nie zabiegali: Jeśli w tym czasie byłeś muzykiem w Manchesterze, prawie prawem było, że padałeś na kolana i błagałeś Tony'ego Wilsona o jego papieskie błogosławieństwo, by dostać się do jego studia, a ja nie miałem zamiaru tego robić. Przeczy to tezie zawartej w filmie 24 Hour Party People, jakoby Factory Records odrzuciła zespół. Z wypowiedzi Marra wynikałoby zatem, że to muzycy świadomie nie szukali kontaktu z Factory.
Zapytany o to kiedyś w wywiadzie Johnny Marr (TUTAJ) odparł, że kierujący Factory zawsze robi, to co chcieli. Każdy muzyk chciał zostać zauważony przez Tonego Wilsona, lecz dziwnym trafem The Smiths wcale o to nie zabiegali: Jeśli w tym czasie byłeś muzykiem w Manchesterze, prawie prawem było, że padałeś na kolana i błagałeś Tony'ego Wilsona o jego papieskie błogosławieństwo, by dostać się do jego studia, a ja nie miałem zamiaru tego robić. Przeczy to tezie zawartej w filmie 24 Hour Party People, jakoby Factory Records odrzuciła zespół. Z wypowiedzi Marra wynikałoby zatem, że to muzycy świadomie nie szukali kontaktu z Factory.
Tony Wilson jednak jeszcze inaczej to pamiętał. Okazuje się, że prawda, jak to zwykle, leży pośrodku.
W 1980 roku młody Steven Morrissey zaprosił Wilsona do swojego domu. Wilson tak wspomniał tę wizytę w wywiadzie, który można zobaczyć poniżej:
Siedziałem raczej niewygodnie, późnym popołudniem w sypialni tego nastolatka, w otoczeniu plakatów Jamesa Deana. A on oświadczył mi, że postanowił zostać gwiazdą popu. (…) Od samego początku miał aurę geniuszu, bez wątpienia przypuszczałem, że będzie dramaturgiem lub powieściopisarzem, będzie wielkim, genialnym pisarzem. Spojrzałem na tego dzieciaka i prawie musiałem powstrzymywać się od śmiechu. Chociaż byłem zakochany w jego geniuszu i widziałem go w jego oczach, to czułem, że na całej Bożej ziemi nie było możliwości, aby ten dziwny dzieciak stał się gwiazdą popu kiedykolwiek, i nigdy nią nie będzie. Prawie się roześmiałem mu w twarz, ale byłem bardzo uprzejmy i powiedziałem „Och, Steven to bardzo interesujące".
Potem zmienił zdanie, lecz nadal nie zaproponował umowy The Smiths. Powody jak zwykle były prozaiczne. W 1982 r. Factory przeżywała spore trudności. Wilson tak pamiętał tamten czas:
Potem zmienił zdanie, lecz nadal nie zaproponował umowy The Smiths. Powody jak zwykle były prozaiczne. W 1982 r. Factory przeżywała spore trudności. Wilson tak pamiętał tamten czas:
Byłem bardzo przygnębiony moją wytwórnią. Pomyślałem sobie: nie zamierzam wiązać Stevena i jego wspaniałego zespołu bzdurną wytwórnią. Dopiero w następnym roku dzięki Blue Monday Factory ponownie wystartowała.
Wtedy, jak to wspominał Wilson, Rob Gretton – współudziałowiec Factory który był także menedżerem New Order – zażądał od The Smiths dobrego demo, po czym dopiero zostałaby podpisana umowa. Rob chciał dobrego dema, a ja chciałem dobrej wytwórni – stwierdził Wilson po latach. I tak The Smiths podpisali kontrakt z Rough Trade, prowadzoną przez Geoffa Travisa.
W maju 1983 roku The Smiths wydali w tej wytwórni swój debiutancki singiel. Nazywał się Hand In Glove. Wilson ocenił, że sukces The Smiths podbudował możliwości finansowe Rough Trade za ich pośrednictwem utrzymał całą niezależną scenę muzyczną tej części Wielkiej Brytanii przez resztę dekady. Nie zdarzyłoby się, gdyby Morrissey nie podpisał umowy z Rough Trade. Zespół finalnie wystąpił w klubie Hacienda (kadr z tego koncertu ilustruje dzisiejszy wpis), co jeszcze opiszemy.
Tak to po latach wyjaśniane są wszystkie szczegóły… Przy okazji w drugim z przywołanych filmowych wywiadów Tony Wilson mimochodem wspomina, iż to Rob Gretton nie powiedział muzykom Joy Division o propozycji przejęcia przez amerykańską wytwórnię Warner Brothers (według Stephena Morrisa była to oferta kupna za 1 milion funtów prawa do dystrybucji Unknown Pleasures, a osobą, która w tym pośredniczyła był Martin Hannett LINK)…
Tak to po latach wyjaśniane są wszystkie szczegóły… Przy okazji w drugim z przywołanych filmowych wywiadów Tony Wilson mimochodem wspomina, iż to Rob Gretton nie powiedział muzykom Joy Division o propozycji przejęcia przez amerykańską wytwórnię Warner Brothers (według Stephena Morrisa była to oferta kupna za 1 milion funtów prawa do dystrybucji Unknown Pleasures, a osobą, która w tym pośredniczyła był Martin Hannett LINK)…
Tym oto sposobem znowu wracają do nas magiczne słowa, jakie Vini Reilly zawarł w piosence Lost Boy...
Full of experts
Full of experts
Przed nami jeszcze wiele ciekawych historii związanych z Manchester Music i Factory Records. Jeśli chcecie je poznać - czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz