sobota, 4 kwietnia 2020

Po atakach Ian Curtis wracał na scenę i występował dalej - This Searing Light, the Sun and Everything Else, Joy Division the Oral History, nasza recenzja cz.12

 
Ostatnio skupiamy się na najnowszej książce Jona Savagea o Joy Division. Poddajemy jej treść analizie i jak dotychczas omówiliśmy rozdziały: jedenasty (TUTAJ) dziesiąty (TUTAJ), dziewiąty (TUTAJ), ósmy (TUTAJ), siódmy (TUTAJ), szósty (TUTAJ), piąty (TUTAJ), czwarty (TUTAJ), trzeci (TUTAJ), drugi (TUTAJ) i pierwszy (TUTAJ).

Rozdział 12 obejmuje okres od kwietnia do maja 1980 roku, i zobrazowany jest zdjęciem notatki jaką Ian Curtis sporządził dla Roba Grettona po nagraniu sesji Closer. W tym czasie odbyły się ważne koncerty zespołu, tak też zagrali 2, 3 i 4.04. w Moonlight Club w Londynie, a 4.04. dodatkowo w Rainbow Theatre. Bernard Sumner wspomina, że w tamtym czasie Ian Curtis zaczął dostawać ataków epilepsji na scenie. Podczas koncertu gdy wspierali Stranglers  po zakończeniu Atrocity Exhibition ciągle tańczył. Zakręcił się wkoło i upadł na perkusję w trakcie ataku, których wtedy miał kilka. Zabrali go do garderoby a ten powtarzał że chce zostać sam. Po ich powrocie zastali go zapłakanego a oni czuli się zupełnie bezradni i nie wiedzieli co mają robić i jak mu pomóc.

Stephen Morris twierdzi, że po atakach zabrali go na kolejny koncert, bowiem powtarzał im, że czuje się dobrze. Terry Mason wspomina jak szli wtedy do klubu Moonlight na koncert, i wiedzieli, że publika przyjdzie tam nie dla supportów tylko  żeby obejrzeć Joy Division. Ian był zmęczony i wyglądał dosłownie jak zmięty na scenie, wtedy powinien sobie odpuścić, to było jak alarm. W tamtym czasie jednym z jego ulubionych filmów był Eraserhead Lyncha, a to bardzo dziwny film. Sytuacja w jakiej znalazł się Ian przypominała sytuację głównej bohaterki tego filmu.
Tony Wilson opowiada jak wtedy członkowie Joy Division podczas występów zaczęli spoglądać co dzieje się z Curtisem. Stwierdza, że pomysł dwóch koncertów jednego dnia był chory, i powinien za to przeprosić. Lindsay Reade opowiada jak ataki nasiliły się ze wzrostem intensywności koncertów. Było to równoczesne z nasileniem się problemów osobistych Curtisa - miał dziecko a jego małżeństwo rozpadało się, kochał inną kobietę. Był człowiekiem bardzo honorowym i nie chciał nikogo urazić a każdemu dogodzić. Wtedy w Rainbow (warto zobaczyć TUTAJ) publika myślała że atak to część show, ale on wiedział, że coś się kończy, bo tego nie można już było kontrolować. Sumner wspomina jak Curtis chciał wtedy odejść z zespołu, kupić mały sklepik w Portsmouth i napisać książkę. Powinien przestać śpiewać przynajmniej na rok. Ian był wtedy bardzo otwarty na sugestie, ale nikt z zespołu mu tego nie zasugerował. 

8.04.1980 roku doszło do koncertu w Derby Hall w Bury (warto zobaczyć TUTAJ). Stephen Morris wspomina, że koncert był w poniedziałek dwa dni po pierwszej próbie samobójczej Iana Curtisa. Wspomina, że sugerował Grettonowi odwołanie ale ten tylko się zezłościł. Ian miał wówczas plany wyjazdu do Holandii i otwarcia księgarni. Przekonali go żeby tego nie robił. Jednak wie, że gdyby tak zrobił, dzisiaj by pewnie żył. Sumner wspomina że Curtis przyznał się, jak po pierwszej próbie samobójczej wpadł w panikę i sam zadzwonił po pogotowie. Bał się, że jeśli dozna udaru mózgu i go odratują, to stanie się problemem dla bliskich. Sumner mu nie wierzył, był pewny, że to tylko próba wołania o pomoc. W szpitalu był pod opieką psychiatry, a oni mieli już wysprzedany koncert, a tych nigdy nie odwoływali. Na koncert zabrał go Tony. Nie był w stanie występować, powinien być w szpitalu. Co było dalej wiadomo z naszych wcześniejszych tekstów, próba zastępowania Curtisa przez Hempsalla i Toppinga zakończyła się awanturą, publika chciała Curtisa i kompletnie nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Hempsall opowiada że zadzwonił do niego Sumner i powiedział, że Ian jest chory a oni mają dziś wieczorem koncert. Zaproponował mu występ. Ten wyraził zgodę i pojechał do Bury. Zdziwił się kiedy na miejscu zobaczył Iana. Kiedy Section 25 zaczęli grać ich hit Girls Don't Count Hook, Morris i Sumner wyszli na scenę i dołączyli. Wtedy też wyszedł on i Simon Topping i zaczęli śpiewać w chórkach. Po tym wszyscy zeszli a został on i trzech członków Joy Division. Zagrali Digital i LWTUA a Ian był wtedy w garderobie. Zdecydował się wyjść i zaśpiewać kilka wolniejszych piosenek, stwierdził bowiem że czuje się OK. Wykonali The Eternal i Decades po czym zszedł, weszła wtedy reszta muzyków i wykonała cover Velvet Underground - Sister Ray. To trwało razem około 40 minut i zdenerwowało publikę. Zaczęła się awantura. Lindsay Reade stała nad sceną i oglądała koncert z góry. Przeraziła się gdy zaczęły latać butelki. Zobaczyła jak Rob zeskoczył ze sceny i zaczął bójkę. Tony został wtedy ranny w głowę, to była lekcja dla wszystkich, że pewnych rzeczy nie powinno robić się w pośpiechu. Hook podobnie  jak w filmie Shadowplayers który u nas opisywaliśmy, wspomina że awanturę wywołali ludzie wpuszczeni za darmo przez Grettona filantropa. Pamięta jak po koncercie Ian był załamany bójką, zaczepiła go jakaś fanka a Hook ją odgonił i powiedział że ma spir%#@ać. Sumner wspomina że obwiniał się za całe to zajście, Curtis po nim kompletnie się załamał i trafił znowu do szpitala. Nazywa siebie pierd@#$nym idiotą. Twierdzi, że nie powinni wtedy pozwolić wyjść mu ze szpitala. Lindsay wspomina, że całe to wydarzenie było też spowodowane wcześniejszym koncertem A Certain Ratio, publika nie chciała po tygodniu znowu ich oglądać, chcieli Joy Division. Kilka dni po tym Ian Curtis miał jej powiedzieć,że widział zespół grający bez niego i wydawało mu się jakby patrzył na wszystko z góry. Dawali sobie radę bez niego i powinno tak już pozostać. 

Dalsza część rozdziału poświęcona jest opisowi koncertu Factory I z 11.04.1980. Ten fragment zaczyna się od przytoczenia wspomnień Deborah Curtis z jej książki. Poszła na show, bo oczekiwała bardziej intymnego spotkania z mężem, ten mieszkał wtedy u Tonyego Wilsona. Tak jednak się nie stało, spotkanie było krótkie a od dziewczyn przy barze dowiedziała się, co wydarzyło się w Londynie podczas realizacji Closer. Chodziło o mieszkanie i relację z Annik. Ona miał problemy z opłaceniem czynszu, podczas gdy jej mąż i Annik żyli w luksusowych warunkach, on miał wobec  Annik stosunek służalczy, za to ona rozkazywała mu jak wiernemu pieskowi. Wypiła kilka drinków, próbowała zwrócić na niego swoją uwagę, w złości nawet rzuciła w niego swoją torebką. Ktoś jej później powiedział, że Ian miał zamiar być z nią w domu tego wieczoru, ale zmienił przez to zdanie. Postanowiła wtedy, że musi skończyć to małżeństwo a on wyszedł z klubu sam. 

Bob Dickinson podkreśla jak charyzmatyczni stali się wówczas muzycy Joy Division. Teksty i zachowanie sceniczne Iana Curtisa było aktem poświęcenia części siebie dla publiki. Najbardziej szokujące było, jak po atakach wracał na scenę i występował dalej. Część publiki myślała że ta wyreżyserowane show.
Następnie Sumner wspomina, jak Curtis mieszkał u niego przez tydzień. Cierpiał na bezsenność. Kiedyś szli przez cmentarz i pokazał mu groby, wspominał, że on mógł tutaj teraz tak leżeć... Ale spotkał się tylko z pomrukiwaniem wokalisty zespołu. Wspomniał też, że Curtis był bardzo zdeterminowaną osobą. Dalej następuje opis hipnozy jakiej poddał Sumner Curtisa, co w szczegółach opisaliśmy wcześniej, przytaczając  pełną transkrypcję zapisu hipnozy jak i ocenę jej historycznej wiarygodności (TUTAJ). 


Tony Wilson opowiada jak troszczył się o zdrowie Curtisa po jego przedawkowaniu. Gdy mieszkał z nimi mocniej zaprzyjaźnił się z Lindsay a Tony zastanawiał się czy to było dobre, bo Ian był tak samo zwariowany jak ona. Ta z kolei wspomina jak wtedy gdy w ich domu w Charlesworth zbliżyła się do Curtisa, byli dla siebie jak brat i siostra, słuchali głównie muzyki - Lou Reed i Iggy Pop. Mało rozmawiali, z początku denerwowało ją wieczne palenie Iana ale przywykła. Pod koniec tego  tygodnia oboje mieli bardzo depresyjne nastroje. Annik Honore słuchała Closer na walkmanie z kasety, próbowała zrozumieć teksty, zdawała sobie sprawę w jak wielkiej depresji był Ian Curtis. Wspomniała o tym Tony Wilsonowi, ten wcześniej spotkał ich w Londynie, mieli całą noc spacerować po ulicach. Po czym wracali razem pociągiem, gdy Ian wysiadł w Macclesfield zaczęli rozmawiać. Tony wspomina, podobnie jak w dokumencie o zespole, że nie ma się czego obawiać, że to tylko sztuka i literatura. Nie podzielał strachu Annik. Ta wspomina jak wtedy wyjechała na tydzień na urlop do Egiptu i czytała książkę Idiota Dostojewskiego. Cały czas słuchała Closer z kasety i płakała. Zawsze płacze gdy słucha Closer, wie że Curtis dał wiele z siebie w tych piosenkach a płyta zawiera zapis jego dramatu. Niestety poza Tonym nie miała z kim podzielić się swoimi obawami.  


Terry Mason wspomina że teksty Curtisa z Closer są chwilami niczym z najczarniejszych fragmentów powieści Kinga. Natomiast Iain Gray opowiada jak w kwietniu spotkał się z nim i rozmawiali o Dead Souls, świetnym utworze oraz o Stroszku Herzoga. Curtis bardzo chciał zobaczyć ten film, podejrzewał że to będzie arcydzieło. Jego zdaniem osobowość wokalisty Joy Division była dwoista, był czarujący i spokojny poza sceną, a na scenie był mroczny i dziwny. Gray opowiada że przypominał mu osobę chorą psychicznie, miał bowiem wtedy kontakty z ludźmi ze szpitala psychiatrycznego. Tak jakby miał w sobie demony, z którymi musiał walczyć. 

28.04.1980 nagrano wideo LWTUA w studio T.J. Davidsona.
Sumner wspomina, że wideo było nagrywane krótko po próbie samobójczej Curtisa i był to dla nich trudny czas. Wtedy napisali Ceremony i In a Lonely Place. Anton Corbijn wspomina jak dostał telefon od Grettona z informacją, że jedno z jego zdjęć z londyńskiego metra, których nikt nie chciał, zostało umieszczone na Sordide Sentimental (warto zobaczyć TUTAJ) i zaprosili go do Manchesteru żeby zrobił kilka zdjęć podczas nagrywania klipu. 

 
Wtedy właśnie Anton Corbijn zrobił Ianowi Curtisowi powyższe zdjęcie...

Stephen Morris wspomina dwa ostatnie utwory jakie wspólnie nagrali (pisaliśmy o tym TUTAJ). 

2.05.1980 roku odbył się ostatni koncert zespołu w Birmingham. Za konsoletą siedział wtedy Jeremy Kerr. Pamięta konsoletę Pink Floyd i to że koncert był dobry, choć Ian był chory. 
 
Tony Wilson wspomina, że po tym koncercie ostatni raz rozmawiał z Curtisem. Chodziło o użycie archaicznego języka angielskiego w piosenkach. Lesley Gillbert opowiada że myślała iż smutek i zły nastrój Curtisa wynika z faktu konieczności wyboru między dwiema kobietami. W ostatnim liście do Annik wspomniał że musi odpocząć, że chce wyjechać i chce żeby ona pojechała z nimi do USA. Hook nie znał wcześniej tych listów, ale kiedy się z nimi zapoznał stwierdził, że to wszystko było bardzo dziwne, że Ian był chory. Czekał na wyjazd a jednak popełnił samobójstwo. Podobnie twierdzi Terry Mason - widział się z Curtisem w czwartek, miał wyrobiony paszport z nowymi zdjęciami, Terry miał się nim opiekować w USA, zawozić do hoteli, pilnować żeby zażywał tabletki. Bardzo się z tego cieszył, jak określa USA czekała na nowego Jima Morrisona. Twierdzi, że postanowiono, iż po trasie w USA zespół będzie miał pół roku przerwy podczas której Curtis zdecyduje, czy odchodzi. Wszystko było gotowe, zatem jego zdaniem, musiało coś się wydarzyć w tamten sobotni wieczór, że Ian popełnił samobójstwo. Hook odwiózł go do domu po próbie w piątek wieczorem i to byłą jego ostania rozmowa z nim, mieli zobaczyć się na lotnisku. Kevin Cummins wspomina, że w sobotę było wesele Micka Middlesa na którym był wspólnie z Robem i Lesley. Cieszyli się na lot do USA, miał tam robić zespołowi zdjęcia. Z kolei Sumner opowiada, jak postanowił w sobotę zobaczyć koncert Section 25 i zachęcał Curtisa do wspólnego wyjścia na miasto na drinki, ten jednak odmówił, chciał spotkać się z żoną i córką. Annik nie mogła się z nim spotkać, bo wracała z Egitpu ale rozmawiała z nim kilka razy, również w sobotę. Miał spotkać się z żoną wieczorem w sobotę. Rozdział kończy fragment książki Deborah; twierdzi w nim że Ian nie chciał spędzić z nią tego wieczoru, a ona była przepracowana i poszła spać do rodziców. 

Zdaniem Richarda Boona Ian Curtis nie mógł udźwignąć ciężaru sławy i postanowił powiedzieć dość. 

Przed nami ostatni rozdział książki Jona Savagea, który omówimy wkrótce. Po nim, zabierzemy się za kolejny dokument o Joy Division. Jeśli chcecie go poznać - czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 3 kwietnia 2020

Dlaczego Manchester nadal jest Madchesterem?

Miejsca wymienione w piosenkach lub zamieszczone na okładkach płyt zyskują status mityczny. Przyciągają fanów i turystów, często na zawsze określając charakter miasta (lub dzielnicy). Muzyka sama w sobie może wydawać się ulotna, ale jej produkcja, dystrybucja i konsumpcja, jak najbardziej zależą od czynników materialnych. Bo aby w ogóle zaistniały potrzebne są studia nagraniowe, sale koncertowe, sklepy muzyczne, sceny itp.
 
Jak wiadomo muzyka popularna stanowi ważny składnik kreatywnego folkloru, którego obecność zaznaczana jest w przewodnikach turystycznych oraz w mediach. Dziedzictwo muzyki popularnej przyczyniło się zresztą do powstania nowych miejsc pielgrzymek. Tak jest w przypadku zrekonstruowanego klubu Cavern w Liverpoolu, gdzie Beatlesi rozpoczęli karierę. Również w ofertach (np. Europejskiej Stolicy Kultury) dzielnice, z których wywodzą się słynne zespoły lub konkretne, lokalne sceny muzyczne, zajmują poczesne miejsce. Zauważa się coraz więcej projektów rewitalizacji lub konserwacji obiektów zaznaczonych w pamięci fanów, takim jest np.:  elektrownia Battersea na brzegu Tamizy w Londynie, przedstawiona na okładce albumu Pink Floyd (Animals) w 1977 r. 


Powstają również realizacje z udziałem znanych zespołów, dość tu wymienić budowę U2 Tower w dublińskiej dzielnicy doków (LINK).
 
Nazwy niektórych miast są hasłem otwierającym skojarzenia z określonym rodzajem muzyki. I tak tradycyjny jazz związany jest z Nowym Orleanem, miejski blues z Chicago, country z Nashville , brzmienie Motown z Detroit, tango z Buenos Aires, hip-hop z Nowym Jorkiem, grunge z Seattle a wspomniany Liverpool z Beatlesami. Dlatego pora może, aby również Great Manchester zauważył potencjał tkwiący w niedawnej historii lat 70. i 80. XX wieku, gdy powstały i rozwijały się tamtejsze zespoły fali punk i post-punkBuzzcocks, Joy Division, The Smiths i The Fall (o znaczeniu miasta pisaliśmy wielokrotnie TUTAJ).  Ten okres łatwo wyznaczyć w przestrzeni miasta: symboliczny początek przypada na rok 1976 i dwa koncerty Sex Pistols w Lesser Free Trade Hall w dniach 4 czerwca i 20 lipca (pisaliśmy o tym TUTAJ). Na pierwszym koncercie było nie więcej niż 40 osób, na drugim o wiele więcej. Wśród nich było jednak wielu późniejszych członków grup muzycznych: dwóch członków Buzzcocks (którzy zorganizowali pierwszy koncert), Morrissey, wokalista The Smiths, późniejsi muzycy z Joy Division, dziennikarz i twórca NME Rob Morley, technik realizator dźwięku, producent i muzyk Martin Hannett wraz z Tony Wilsonem, z którym założyli Factory Records (o tej wytworni więcej TUTAJ).
Obecność takich słuchaczy może potwierdzić istnienie twórczego środowiska.  Końcem może być zamknięcie klubu Hacienda (FAC 51) w 1997 roku. Sytuację ułatwia to, że wszystkie wymienione zespoły (a także liczne niewymienione) zostały sfotografowane i to nie tylko podczas występów lecz także pozując na architektury miejskiej: przed fabrykami, ceglanymi domami, na brukowanych ulicach.
 

Wpływ Manchesteru i jego postindustrialnego krajobrazu jest podkreślany przez samych artystów i wychwytywany w ich utworach. Nawet efekty muzyczne w nich (dźwięk wind, dzwonków elektrycznych, maszyn) wiązał się z wszechobecnym hałasem urządzeń przemysłowych, z pociągami, alarmami, maszynami fabrycznymi. Dodatkowo, wokaliści zespołów często używali akcentu rodzimego, identyfikując się z tym co nazywa się Mancunians. Dlatego aż się prosi utworzyć park kulturowy z trasą turystyczną na terenie miasta Manchester i po jego okolicy (po ważnych budynkach dla fanów Manchester Sound, o których pisaliśmy TUTAJ).


Od dawna na naszym blogu apelujemy do władz Manchesteru, aby poważnie podeszły do spuścizny kulturowej ery punk i post-punkowej. Lecz na próżno. W ostatnich latach zniknęło wiele kultowych budynków.  I następne ulegają anihilacji. Otwarcie muzeum w jednym miejscu i organizacja festiwalu muzycznego nie załatwia sprawy. Fani może pójdą do muzeum i na koncert (lub nie) lecz przede wszystkim zawsze będą chcieli zobaczyć te miejsca, które związane są z ich ukochanymi artystami. Liverpool to wie, lecz Manchester nadal jest Madchesterem…  

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

czwartek, 2 kwietnia 2020

Czy broń biologiczna to wynalazek naszych czasów?

Broń biologiczna nie jest wynalazkiem naszych czasów. Już ponad 600 lat temu Dżanibek, chan Złotej Ordy, który oblegał faktorię genueńską na Krymie (dzisiejszej Teodozji) nakazał wojsku przerzucać przez mury zwłoki ludzi zmarłych na dżumę. Gdy genueńskich galery dotarły w 1347 stamtąd do Messyny na Sycylii, w mieście wybuchła epidemia, która w krótkim czasie opanowała cały półwysep apeniński, bo wielu ludzi z popłochu opuściło swoje domy i przemieściło się najpierw drogą morską na Sardynię, Korsykę, Cypr i Baleary do głównych miast portowych - Genui i Wenecji, a stamtąd… Stamtąd pandemia powędrowała na cały ówczesny świat, zabijając do 1352 roku co trzeciego mieszkańca krajów zachodniej i południowej Europy.

„Na różnych częściach ciała pojawiały się „palące pęcherze”, na narządach płciowych lub na ramionach i szyi rozwijały się wrzodziejące guzy. Początkowo miały one rozmiary orzechów laskowych, a pacjentów chwytały gwałtowne dreszcze, które w krótkich czasie osłabiały ich i nie pozwalały utrzymać się na nogach (...). Czyraki szybko rozrastały się do rozmiarów orzechów włoskich, następnie do wielkości jaja kurzego lub gęsiego” tak symptomy i przebieg śmiertelnej choroby opisywał franciszkański kronikarz Michelle de Piazza. Inny kronikarz, Gabrielle de Mussi, notariusz z Piacenzy, do której zaraza dotarła w 1348 r. zanotował: Wszędzie słychać było płacz i panowała żałoba. Śmiertelność była tak wielka, że ludzie bali się oddychać. Francesco Petrarka, którego zaraza zastała w Parmie w liście do brata skarżył się: Wszędzie widać smutek; strach jest wszechogarniający. Bracie, chciałbym się nie narodzić lub umrzeć, zanim nastały obecne czasy. Czy przyszłe pokolenia uwierzą, że nastał czas, kiedy na Ziemi nie ma prawie żadnych mieszkańców? Czy pamiętacie szkolną lekturę „Dekamerona” Giovanni Bocaccia? Jej autor przeżył dżumę we Florencji i tak ją opisał: Z srogiego niebios wyroku, a także z przyczyny ludzkiego okrucieństwa, w czasie do marca do czerwca więcej niż sto tysięcy osób straciło życie. Ginęli od strasznej zarazy, a także z braku pieczy i pomocy, skąpionej im przez zdrowych, którymi trwoga owładła (...). Ileż pięknych domów, wspaniałych pałaców, przedtem przez mnogie rodziny, przez rycerzy i znamienite damy zamieszkałych, teraz pustką stanęło! Wymarli w nich wszyscy, aż do ostatniego sługi!





Do połowy 1348 roku dżuma dotarła do Francji, Niemiec, Niderlandów, Hiszpanii i na Bałkany. Potem przez kanał La Manche do Anglii, Irlandii, a następnie do Szkocji. W 1350 r. pojawiła się w krajach skandynawskich, w kolejnym roku na Rusi i w końcu wróciła tam, gdzie rozpoczęła swój pochód, na Krym. Lecz nie dała o sobie zapomnieć. W ciągu kolejnych dwustu lat wracała na terenie Francji i Włoch, co jakiś czas, na szczęście już z coraz mniejsza liczbą ofiar…. Z tamtych czasów datują się potworne obrazy Sądu Ostatecznego lub po prostu ilustracje dokumentujące licznych chorych, leżące wszędzie zwłoki i zajmujące się nimi, budzące grozę służby sanitarne oraz grabarzy…

Tak wyglądała Pandemia czasów średniowiecza. Czy tamte reakcje nie przypominają nam dzisiejszych? Świat kręci się, lecz nie zmienia. Teraz jesteśmy w stanie zrozumieć ludzi sprzed tylu wieków…

A ponieważ nic się nie zmienia, jutro wracamy z kolejnym postem, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 1 kwietnia 2020

Niezapomniane koncerty: Temples w Radio KEXP

Temples pochodzą z UK i pierwszy raz odwiedzili Seattle w roku 2014 zaledwie w dwa miesiące od realizacji ich debiutu Sun Structures. Wtedy właśnie nagrali minikoncert w Radio KEXP, a wszystkie utrwalone na nim piosenki pochodzą właśnie z pierwszej płyty. Nie ukrywam, że gdy ich zobaczyłem to pojawił się na mojej twarzy ironiczny uśmiech - glam rock - pomyślałem. Te stroje, lekko zmanierowane fryzury itd, itp (na szczęście ktoś im doradził zmianę image'u i na kolejnych koncertach w KEXP jest już nieco lepiej). Jednak wszystko zmieniło się po wysłuchaniu koncertu. Od razu zakupiłem CD, który pewnie kiedyś tutaj opiszę, a Temples zachwycili mnie tym czym niegdyś the Smiths - czystym rytmicznym brzmieniem bez udziwnień, melodyjnymi lekko nostalgicznymi piosenkami i ciekawymi (zazwyczaj) tekstami. Są przy okazji przykładem internetowej kariery, czyli jak się chce można zaistnieć na YouTube i stać się światową gwiazdą. Ich muzyka klasyfikowana jest jako rock psychodeliczny - bo ja wiem? Dla mnie to całkiem fajny klimatyczny rock, tak dla złapania oddechu i celem zrelaksowania się.  

Zaczyna się od  Sun Structures - nieco ironicznej piosenki o pogoni za życiem. Świetna gra i znakomite gitary to znak rozpoznawczy tej piosenki. Po niej Move with the Season, świetny nostalgiczny utwór o chwytaniu szans:

Kiedy nadejdzie czas, ruszaj gdy pora
Wystaw swoje młode ucho na dźwięk dnia
Kiedy nadejdzie czas, ruszaj gdy pora
Wystaw swoje uszy na dźwięk dnia

Kiedy nadejdzie czas, ruszaj za uczuciem

U nas rozpościera się słońce
Światło słoneczne w naszych umysłach
Przynosi nam życie
Czekam na to znalezisko

Zabierz je - to jedyne
Pomyśl o tajemnicach na całe życie
 
Kiedy nadejdzie czas, ruszaj gdy pora
Wyczul swoje młode uszy na dźwięk dnia
Kiedy nadejdzie czas, ruszaj za uczuciem
Słuchaj...

Keep in the Dark  to chyba najsłabsza piosenka z albumu i występu, choć refren jest całkiem niezły. A Question Isn't Answered  jest tak sobie, klaskanie mogliby sobie odpuścić, tekst z kolei jest chyba ich najsłabszym - banał goni banał. Występ kończy Shelter Song - pierwszy singiel jaki nagrali. Od tego utworu zaczyna się ich debiut. O miłości rzecz jasna... 

Teraz wiem, że samotne dni minęły
Nie wiesz tego, że ja to widzę
Jak letni dzień, który zawsze jest długi
Odstraszamy wszystkie łzy
Gdy cienie rozjaśniają dzień
Z naszych wady będziemy się śmiali
Przed wietrznym dniem, który zawsze jest zły
Schowamy się tam, gdzie zdołamy

Może w czasach w których przyszło nam żyć, taki promyk optymizmu każdemu się przyda? Kto wie?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

 
Temples - live KEXP, 04.2014, tracklista: Sun Structures, Move with the Season, Keep in the Dark, A Question Isn't Answered, Shelter Song.    

wtorek, 31 marca 2020

Tajemnica obrazu Moonlight Walk Johna Atkinsona Grimshawa

Prezentowaliśmy naszym czytelnikom dzieła wielu artystów, lecz dzisiaj chcemy zwrócić ich uwagę tylko na jeden obraz. Jest to nokturn, czyli nocny krajobraz, wykonany przez angielskiego malarza epoki wiktoriańskiej: Johna Atkinsona Grimshaw.


Obraz ten nosi tytuł: Moonlight Walk (Spacer w świetle księżyca) i rzeczywiście, wyobraża aleję oświetloną księżycowym, bladym blaskiem, po której podąża niewielka sylwetka oddalającego się od nas wędrowca. I niby wszystko jest na nim tak jasne, jak księżycowe światło, jednak tylko na pierwszy rzut oka. Bo gdy przyjrzymy się bliżej, dostrzeżemy tajemnicę: Drogą przez las, w środku nocy, idzie człowiek. Jest sam. Wokół nie widać żadnego domu, żadne okno nie prześwieca przez gęstwinę drzew. Patrzymy na obraz i zaczynamy zadawać sobie pytania: Czy piechur właśnie wyszedł z jakiegoś domu, czy do niego podąża? Co go skłoniło do ruszenia w drogę? Nagie gałęzie drzew wskazują na porę roku - nie jest to lato, raczej późna jesień lub zima. I wydawałoby się zwykły spacer, już taki nie jest, zaczyna budzić w widzu uczucia smutku bliskiego nostalgii podszytego niepokojem.


Autor dzieła, John Grimshaw, był równie zagadkową postacią. Niby wiódł poukładane, przewidywalne życie: urodził się w Leeds w 1836 roku, jego ojciec był policjantem, a oboje rodzice ortodoksojnymi protestantami. Jego matka zdecydowanie nie pochwala malarskich zainteresowań syna, raz nawet zniszczyła mu farby. Pomimo tego, w 1861 roku, w wieku 24 lat, ku zdziwieniu rodziców, John porzucił pracę urzędnika na kolei i został malarzem. Artysta jest uważany za samouka - lecz nie wydaje się aby to było możliwe. Obrazy Grimshawa są wykonane z wielkim talentem, znać w nich biegłość techniki malarskiej. Wydaje się, że musiał pobierać nauki i to w kręgach powiązanych z nurtem prerafaelitów, których sposób ekspresji, zamiłowanie do szczegółów i świetlistość barw są charakterystyczne dla stylu tego malarza.

Podobno przenosił na płótno wrażenia z nocnych spacerów z żoną Teodozją Hubbard. Po ślubie zamieszkali w małym domku w Leeds i nocne przechadzki były jedną z niewielu przyjemności, na które mogli sobie pozwolić. Jednak czy jego prace nie noszą znamion wpływu sztuki fotograficznej? Szczegółowo odwzorowano na nich każdy detal krajobrazu, więc nie mogły powstać z pamięci. 

Malarz zmarł na gruźlicę w 1893 r. Odniósł sukces, jego obrazy spodobały się wybrednej, arystokratycznej i mieszczańskiej publiczności, wśród której miały spore wzięcie. Oprócz licznych dzieł pozostawił po sobie gromadkę dzieci (miał ich piętnaścioro). Troje spośród nich także zostało malarzami. A mimo to najchętniej malował samotne postaci, zagubione gdzieś na drodze, w środku lasu, w zimową noc...

Jeśli czytelnikom naszego bloga spodobał się prezentowany obraz i chcieliby zobaczyć więcej prac tego malarza, to są one publikowane TUTAJ


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 30 marca 2020

Isolations News 82: Bill Rieflin RIP, muzyka Joy Division najlepsza w epoce koronawirusa, a Rammstein mniej, Anathema zbiera, Portrayal i Pearrl Jam gra, TJ Davidson sprzedaje, Rush wydaje, Oasis być może znowu zagra?


Zmarł Bill Rieflin. Grał między innymi w King Crimson (warto zobaczyć TUTAJ) i Swans (TUTAJ). O Swans pisaliśmy też w kontekście wykonania LWTUA jako coveru (TUTAJ).


Ostatnio biorą z półki perkusistów.RIP.


Skoro mowa o Joy Division to według the Guardian ich muzyka jest najlepsza w epoce koronawirusa (LINK). Pełna zgoda, te optymistyczne teksty Iana no i w ogóle jego historia zapewne nastraja, zwłaszcza tych czekających na wyniki testów... 


Trwa walka z pandemią. Niektóre zespoły źle ją znoszą. Na oficjalnym profilu brytyjskiej grupy Anathema, ukazał się wpis wokalisty, Daniela Cavanagha, proszący o wsparcie (LINK).


Po prostu, grupa plajtuje z powodu odwołanej trasy koncertowej. Fani są szczodrzy o czym świadczy wynik zbiórki na stronie przez którą można wysyłać datki (TUTAJ). Zawsze można zarobić, nawet nic nie robiąc... 

Podczas pandemii okazuje się, że lepiej jednak koncertów nie grać, co czyni Portrayal, z którymi swego czasu przeprowadziliśmy wywiad TUTAJ. Zespół za to poleca listę piosenek post punk i shoegaze na czas izolacji (TUTAJ). A my zagrajmy ich znakomity Lost Souls



Lista dostępna jest TUTAJ.




W temacie - Gibson TV - kanał firmy produkującej gitary - emituje domowe sesje w wykonaniu artystów zmuszonych do izolacji. Część dochodów z Gibson TV zostanie przeznaczona na Fundusz Pomocy MusiCares COVID-19, który zapewnia pomoc finansową muzykom, ekipom produkcyjnym i wszystkim osobom pracującym w branży, dotkniętym wirusem (LINK). Zestaw jest TUTAJ.


Tony J. Davidson postanowił pomóc bezdomnym, którzy wystawieni na infekcję są najbardziej bezbronni. Sprzedaje trzy plakaty, a uzyskane w ten sposób środki oddaje wybranej organizacji charytatywnej (TUTAJ).

Till Lindemann, wokalista Rammstein według informacji tygodnika BILD (LINK) jest w stanie ciężkim i przebywa na oddziale intensywnej opieki berlińskiego szpitala z powodu zapalenia płuc. Nie jest jednak prawdą, że Lindemann zaraził się koronawirusem 15 marca podczas koncertu w Moskwie, mimo że wschód niezdrowy jest.... Ma być wykonany na nim kolejny test za kilka dni, na razie jednak wynik jest negatywny. My natomiast przypomnijmy opisywany przez nas koncert zespołu z Odjazdów w 1997 roku (TUTAJ), i poezję wokalisty zespołu (TUTAJ).
Tym co siedzą w domu, Brytyjczycy proponują słuchanie muzyki - oto ich ranking 40 albumów wszechczasów  (LINK). 



Nie dziwi zatem, że można na niej odszukać znakomity Unknown Pleasures Joy Division warto zobaczyć TUTAJ, czy Hounds of Love Kate Bush, opisywany przez nas TUTAJ. No i oczywiście genialny Revolver the Beatles...

Skoro the Beatles to na Instagramie ktoś wyobraził sobie, jak Beatlesi wyglądaliby na okładce Abbey Road, gdyby trzymali się wyznaczonej dwumetrowej reguły dystansu, zalecanego w czasie pandemii. George (całkiem słusznie) pozostaje na pierwszym planie, podczas gdy John, Paul i (ledwo widoczny) Ringo trzymają się z dala od niego (LINK). A tak serio - dzięki pustej ulicy nareszcie można było odmalować słynne pasy(LINK). A tak w ogóle to wielka fikcja bo przecież Paul is dead.



Bush ogłosił wydanie 24 kwietnia płyty zawierającej 90 minutowy występ  w Amfiteatrze MidFlorida w Tampie na Florydzie, w 2019 roku - Na razie jest dostępny trailer płyty:

My i tak kochamy ich za the Science of Things, który opiszemy u nas wkrótce.
Z serii powroty - box z siódmym albumem studyjnym Rush - Permanent Waves - będzie zawierał niepublikowane wcześniej materiały - całość miała się pojawić w marcu lecz wyjdzie w maju - dokładnie 29 (LINK).





Powroty c.d. - 27 marca pojawił się na rynku pierwszy od siedmiu lat album Pearl Jam (LINK).

Na koniec powroty/ koronawirus - Liam Gallagher zapowiedział jednak występ zespołu Oasis, niezależnie czy jego brat Noel tego będzie chciał i czy weźmie w tym udziale, czy nie. Dochód z koncertu ma zasilić walkę z pandemią  (LINK). 



I tym optymistyczno - pesymistycznym akcentem kończymy i zapraszamy jutro. Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 29 marca 2020

Wiele twarzy Komakino Joy Division


Jedną z najczęściej pomijanych piosenek w twórczości Joy Division jest Komakino.  Czy słusznie? Przecież jest to wybitne dzieło, w którym słyszymy genialny rytm perkusji Stephena Morrisa, wtórująca mu linię basową Petera Hooka, żałobną i dołującą, oraz świetne słowa Iana Curtisa.


Tytuł nie ma większego związku z utworem, podobno jest aluzją do Kant Kino, w którym w Berlinie Joy Division koncertowali 21 stycznia 1980 roku (pisaliśmy o nim TUTAJ). Utwór był jednym z ostatnich wykonywanych przez zespół, choć co do tego czy tylko raz, czy kilka razy, zdania są podzielone. Najprawdopodobniej był na setliście  ich występu 29 lutego 1980 w londyńskim Lyceum Ballroom. Po śmierci Curtisa został wydany na flexi dysku i rozdawany za darmo w wybranych sklepach muzycznych. Wybito ogółem 75 tys. sztuk. Potem utwór jeszcze znalazł się na kilku bootlegach o czym także pisaliśmy (TUTAJ). Piosenka została nagrana podczas sesji Closer lecz nie znalazła się na tej płycie. To, co najdziwniejsze w tym utworze (oprócz okoliczności wydania i materiału, z którego go wykonano), to słowa, bo istnieją trzy wersje tekstów.

Pierwsza znana wersja pochodzi ze wspomnianego koncertu w Lyceum Ballroom w Londynie, z 29 lutego 1980 roku (LINK):

This is the hour when the young men return
Strangers were always too good
Moment so moving goes straight to your heart
Rapidly changes to fear
Pattern is set, her reaction will start
Complete but rejected too soon
Thinking ahead in the grip of each tear
Nothing will keep me from you

Chewing a moment when all will be right
Pact just been buried for years
Thickness so great, it's so hard to reflect
Attraction that brought me to you
Through jungles of dead wood and cities on fire
Places I never have been
Each shadow that danced in the light of each day
How could I ever forget

Just walk with me
Take part to see
Just walk with me
Take part to see
Yeah, be with me
Take part to see
Yeah, walk with me
Take part to see

Yeah, walk with me
Take part to see
Just be with me
Take part for me



To godzina, kiedy młodzi mężczyźni wracają
Nieznajomi byli zawsze za dobrzy
Moment, tak wzruszający, że trafia prosto do twojego serca
Szybko zmienia się w strach
Sztanca jest ustawiona, i jej działanie rozpocznie się
Ukończone, ale odrzucone zbyt wcześnie
Każda myśl o przyszłości w uścisku łzy
Nic mnie nie oddzieli od ciebie

Przeżuwanie chwili, w której wszystko będzie dobrze
Umowa właśnie została zagrzebana na lata
o grubości tak wielkiej, że tak trudno ją odzwierciedlić
Wabik, który mnie do ciebie przywiódł
Przez dżungle martwego drewna i płonące miasta
Miejsca, w których nigdy nie byłem
Każdy cień, który tańczył w świetle każdego dnia
Jak mogłem kiedykolwiek zapomnieć?

Po prostu idź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Po prostu idź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Tak, bądź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Tak, idź ze mną
Weź udział, by zobaczyć

Tak, idź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Po prostu bądź ze mną
Weź udział dla mnie

Druga wersja była grana na żywo, wykonana była na tym samym koncercie i znacząco różni się od pierwszej:

This is the hour when the young men return
Strangers were always too good
Moment so great, it just touches your heart
Gradually changes to fear
Pattern is set, we gradually part
Go while it changes to fear
Look to the future, the grip of the year
Go while it changes my mind

Chewing a moment when all will be right
Pact just been buried for years
Pitfalls so great, it's so hard to reflect
Attraction that brought me to you
Through jungles of dead wood and cities on fire
Places I never have been
The shadow that danced in the light of the day
How could I ever forget

Walk with me
Take part to see
Walk with me
Take part to see
Yeah, walk with me
Take part to see
Yeah, walk with me
Take part to see

Yeah, walk with me
Take part to see
Yeah, walk with me
Take part, I see

To godzina, kiedy młodzi mężczyźni wracają
Nieznajomi byli zawsze zbyt dobrzy
Chwila tak wspaniała, że po prostu dotyka twojego serca
Stopniowo zmienia się w strach
Sztanca jest przygotowana, stopniowo się rozstajemy
Idź, a zmieni się w strach
Spójrz w przyszłość, uścisk roku
Idź, zanim rozmyśli się

Przeżuwanie chwili, w której wszystko będzie dobrze
Umowa właśnie została zagrzebana na lata
Pułapki tak wielkie, że tak trudno je odzwierciedlić
Wabik, który mnie do ciebie przywiódł
Przez dżungle martwego drewna i płonące miasta
Miejsca, w których nigdy nie byłem
Każdy cień, który tańczył w świetle każdego dnia
Jak mogłem kiedykolwiek zapomnieć?

Chodź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Chodź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Tak, idź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Tak, idź ze mną
Weź udział, by zobaczyć

Tak, idź ze mną
Weź udział, by zobaczyć
Tak, idź ze mną
Weź udział, rozumiem


Trzecia i ostateczna wersja, jest wersją studyjną, nagraną na album Closer (pisaliśmy o nim wielokrotnie TUTAJ) w dniach 18-30 marca 1980 r. jest jeszcze inna. Usunięto z niej refren Walk with me i zastąpiono go nowym wersem:

This is the hour when the mysteries emerge.
A strangeness so hard to reflect.
A moment so moving, goes straight to your heart,
The vision has never been met.
The attraction is held like a weight deep inside,
Something I'll never forget.

The pattern is set, her reaction will start,
Complete but rejected too soon.
Looking ahead in the grip of each fear,
Recalls the life that we knew.
The shadow that stood by the side of the road,
Always reminds me of you.

How can I find the right way to control,
All the conflict inside, all the problems beside,
As the questions arise, and the answers don't fit,
Into my way of things,
Into my way of things.

To jest godzina, w której pojawiają się tajemnice
Dziwność tak trudna do odzwierciedlenia
Chwila tak wzruszająca że trafia prosto do serca
Wizja, która nigdy nie została spełniona
Wabik znajduje się głęboko w środku
Coś, czego nigdy nie zapomnę
Sztanca jest przygotowana, działanie się rozpocznie
Skończona, ale odrzucona zbyt szybko
Każda myśl o przyszłości w uścisku łzy
Przypomina życie, które znaliśmy
Cień, który stał na poboczu drogi
Zawsze przypomina mi o tobie

Jak znaleźć właściwy sposób by kontrolować
Wszystkie konflikty wewnątrz, wszystkie problemy poza
Kiedy pojawiają się pytania, a odpowiedzi nie pasują
W mojej sytuacji, w mojej sytuacji


Wers Przez dżunglę martwego drzewa i płonące miasta wydaje się być nawiązaniem do Atrocity Exhibition:

And I picked on the whims of a thousand more
Still pursuing the path that's been buried for years
All the dead wood from jungles and cities on fire,
Can't replace or relate, can't release or repair.
Take my hand, and I'll show you what was and will be

I wybrałem z kaprysów tysiąca więcej
Wciąż podążając ścieżką, którą grzebałem przez lata
Wszystkie martwe lasy z dżungli i płonące miasta
Nie mogą być zastąpione lub powiązane, nie mogą być uwolnione lub naprawione
Weź moją rękę, i ja pokażę ci co było i będzie


Czy nie jest to zastanawiające? Tym bardziej, że utwór ten ponownie nagrano w marcu 1980 r. na potrzeby Closer. A gdy jeszcze weźmiemy pod uwagę, że drugi rozdział książki Deborah Curtis Dotyk z dystansu  nosi tytuł Walk with me, take hold and see (Chodź ze mną, weź i zobacz) rzuca nowe światło na Komakino, jedną z ostatnich piosenek napisanych przez Iana Curtisa. Ostatnią legendę rocka. 


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.