sobota, 21 listopada 2020

Z mojej płytoteki: Crowded House i Woodface - nieco nostalgicznego rocka z najlepszej płyty Australijczyków

 

Moja słabość do Crowded House wynika z faktu nagrywania przez nich ciekawych i nostalgicznych piosenek. Bracia Finn są w tym całkiem nieźli, choć nie wszystkie ich piosenki są właśnie takie. Niemniej wśród klasyków, jakie mają w repertuarze, te najbardziej zostają w pamięci. Z ich dyskografii cenię sobie omawiany dziś Woodface, oraz Together Alone. Pierwszy jest w miarę równy (w  miarę....), czego niestety nie można powiedzieć o drugim... 

A wszystko zaczęło się od telewizji i tego klipu:


Nie da się ukryć, że mimo refrenu, reszta jest bardzo nostalgiczna a piosenka przypomina czasy, kiedy lato było ciepłe, i można było spędzać je w sposób zgoła inny, niż w epoce w  jakiej przyszło nam żyć... 

Dzisiejszy album Woodface  i jego niepowtarzalny klimat jest w pewien sposób dziełem przypadku. Crowded House podczas zgrywania materiału dostali bana od wytwórni na kilka piosenek, przez co musieli dograć coś innego. Zatem bracia Finn postanowili poświęcić część materiału z ich wspólnego projektu (realizowanego poza Crowded House) na ten album. Tak więc kilka perełek pojawiło się właśnie dzięki temu i dziś cieszą nasze uszy.


  
Album otwiera Chocolate Cake i całe szczęście że jest pierwszy bo zawsze zaczynam odtwarzania od utworu numer dwa. Zatem It's Only Natural całkiem fajna ballada o tym, żeby nie bać się uczuć. 

Lód się stopi, woda się zagotuje
Ty i ja możemy otrząsnąć się z tego 
Z tej śmiertelnej powłoki
Ona jest większa od nas,
Ale nie musisz się tym martwić

To tylko przygotowanie do wielkiego hitu numer jeden - Fall at Your Feet.


Piosenka o gotowości przyjęcia na siebie cierpienia drugiej, bliskiej osoby.

I kiedy padam do twoich stóp
Pozwalasz swoim łzom spływać na mnie
Ilekroć ich dotykam
Powoli wycisza się twój ból

Zrobiło się bardzo smutno, więc pora na lekkie ożywienie, choć dalej w dość nostalgicznych klimatach. Tall Trees moim zdaniem jeden z lepszych kawałków na płycie, w zasadzie hit, poprzedzający kolejny, jeden z największych hitów zespołu. Jest o rozstaniach, a Weather with You z kolei, o odbytych podróżachWhispers and Moans to znowu nieco słabszy moment, choć refren ujdzie. Za to wszystkie niedogodności odbijamy sobie z nawiązką w chyba najlepszej piosence tego albumu, ale i chyba w całym dorobku zespołu. Mowa o Four Seasons in One Day...


To jest to, przed czym nie można przejść obojętnie... 

Cztery pory roku w jeden dzień
Leżąc w głębi Twojej wyobraźni
Świat powyżej i poniżej
Słońce oświetla czarne chmury

Nawet gdy jest ci ciepło
Temperatura może spaść
Jak cztery pory roku w jeden dzień

Uśmiechając się, gdy jest źle
Możesz powiedzieć to co masz do powiedzenia
Wszystko się zmienia
I znowu ryzykujesz głową 

Możesz mnie zabrać, dokąd chcesz
W górę potoku i do młyna
Jak wszystkie rzeczy
Których nie możesz wyjaśnić
Są te cztery pory roku w jeden dzień

Krew wysycha
Jak deszcz, jak deszcz
Wypełnia mój kubek
Jak cztery pory roku w jeden dzień

Nie opłaca się przewidywać
Spania na niezasłanym łóżku
Dowiedzenia się, że wszędzie tam, gdzie jest wygoda jest też ból
Tylko o krok stąd
Jak cztery pory roku w jeden dzień

Krew wysycha
Jak deszcz, jak deszcz
Wypełnia mój kubek
Jak cztery pory roku w jeden dzień


There Goes God - jest całkiem klimatyczne i miło się go słucha, czego nie można powiedzieć o Fame Is. Nie jest to zły utwór niemniej brakuje mu do reszty. All I Ask też jest delikatnie mówiąc nie w klimacie. Smyczki czynią z niego coś co raczej przypomina jakiegoś Sinatrę, no ale co kto lubi. Za to szybko o nim zapominamy kiedy słuchamy znakomitego As Sure as I Am. Znowu jest klimat i chce się żyć. 

Do końca zostały trzy piosenki - Italian Plastic, który należy pominąć milczeniem, i gdyby nie było go na albumie świat by się nie zawalił. She Goes On znowu jest znakomicie i klimatycznie - czy oni muszą tak bujać tą łódką? Piosenka jest o wspomnieniu szczęśliwego życia we dwoje... Album kończy How Will You Go (z hidden trackiem I'm Still Here). Dlaczego Crowded House nie może, wzorem the Beatles, mieć i swojego The End Her Majesty? Kończy się znakomicie... (do hidden tracka oczywiście... Nie szło go ukryć jeszcze głębiej?). 

Reasumując, kilka piosenek mogli sobie podarować i byłoby to dzieło doskonałe. Fani cieszą się za to, że album gra dłużej i nie trzeba obracać winylu tak często, jak w innych przypadkach... Coś za coś...

A Crowded House wróciło do nas po latach by znowu czarować nas swoją muzyką, o czym pisaliśmy ostatnio TUTAJ

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  


Crowded House, Woodface, Capitol, 1991, producenci: Mitchell Froom i Neil Finn, tracklista: Chocolate Cake, It's Only Natural, Fall at Your Feet (Neil Finn), Tall Trees, Weather with You, Whispers and Moans, Four Seasons in One Day, There Goes God, Fame Is, All I Ask, As Sure as I Am, Italian Plastic, She Goes On, How Will You Go (with hidden track I'm Still Here).


piątek, 20 listopada 2020

Epilepsja Iana Curtisa z Joy Division

Nieraz, gdy w prasie brytyjskiej pada nazwisko Iana Curtisa zazwyczaj w kontekście opisu skutków zaburzeń psychicznych, nierzadko prowadzących do samobójstwa czy innych tragicznych wydarzeń. Dzieje się tak głównie z powodu śmierci muzyka oraz choroby na którą cierpiał. Padaczka lub inaczej epilepsja, bo o niej myślimy, gdy przywołujemy wokalistę Joy Division, nie jest jednak chorobą psychiczną, choć jest to zaburzenie czynności mózgu. Padaczka jest chorobą neurologiczną. Dotyka ona zarówno dzieci, jak i dorosłych a jest - co należy mocno jeszcze raz zaznaczyć - chorobą układu nerwowego.

Naukowcy opisali wiele różnych odmian ataków padaczkowych, różniących się obszarami, w jakich dochodzi do wyładowań oraz towarzyszącymi im objawami.  Istnieje aż 70 odmian epilepsji. Choroba zwykle kojarzona z drgawkami, pianą toczącą się z ust i utratą przytomności tak naprawdę może przybierać różne formy i różne natężenie. Do końca nie stwierdzono, skąd się bierze Jej przyczyny udaje się ustalić mniej więcej u połowy pacjentów - u reszty podłoże choroby nie jest znane. Może ją wywołać m.in. uszkodzenie mózgu, jeszcze w okresie płodowym albo podczas porodu, przebyte zapalenie mózgu, guz mózgu, urazy głowy, także uraz mózgu spowodowany braniem narkotyków lub silnych leków psychotropowych.

Przypuszcza się, że w pewnym stopniu za padaczkę odpowiada genetyka. Zwykle napad nie ma bezpośredniej przyczyny, ale może być poprzedzony tzw. aurą. Może ona przybierać różne formy, mieć wiele odmian i postaci. Zwykle są to doznania halucynacyjne. Można np. silnie czuć specyficzny zapach, który pojawia się jedynie przed atakiem. Niektórzy mają zwidy, widzą obrazy, słyszą muzykę, fragmenty utworów, mają specyficzne doznania dotykowe albo wrażenie drętwienia ciała. Są osoby, które nagle postrzegają niektóre przedmioty, jako większe albo mniejsze niż w rzeczywistości, mają deja vu, czyli złudzenie polegające na przekonaniu, że osoba, przedmiot lub sytuacja obserwowane po raz pierwszy, były już kiedyś widziane (może to stąd brały się opowieści zarejestrowane przez Bernarda Sumnera podczas hipnozy Iana Curtisa, które opisaliśmy szczegółowo TUTAJ). Czasami czują silny ucisk w gardle albo w brzuchu. Zdarzają się też silne migreny, połączone z pogorszeniem widzenia czy pojawianiem się świetlistych punktów.

Jednak najbardziej uciążliwe dla chorych są towarzyszące chorobie różnorakie zaburzenia psychiczne. Do najczęstszych należy depresja, która dotyka nawet 60% chorych. Zaburzenia depresyjne mają z reguły charakter międzynapadowy, tzn. niezależny od napadów, ale nasilenie i liczba objawów depresji mogą zwiększać się tuż po napadzie. Poza depresją padaczce towarzyszą różne nieswoiste zaburzenia nastroju, które mogą mieć postać krótkotrwałych i przemijających, naprzemiennych stanów: euforii, rozdrażnienia, skłonności do irytacji, zmienności nastroju w połączeniu z lękiem i bezsennością. Wiele osób czuje lęk w trakcie samego napadu, a w okresie ponapadowym często doświadcza objawów lęku panicznego. Za przyczyny wystąpienia tych zaburzeń w przebiegu padaczki uważa się negatywne skutki stosowania niektórych leków przeciwpadaczkowych, predyspozycje genetyczne i reakcje organizmu na tak przewlekłe schorzenie.

Czy Ian Curtis doświadczył tego wszystkiego? Wydaje się, że tak. Gdy czyta się relacje żony lub innych osób, które obserwowały go na co dzień, uderza w ich opisach właśnie zmienność nastrojów. Raz Curtis był wesoły i dowcipkujący, kiedy indziej bez humoru i apatyczny. Deborah Curtis tak zapamiętała go w ostatnim dniu: Ian powiedział, że chce ze mną porozmawiać, a ja obiecałam, że wrócę po pracy. (…) zaproponowałam, że spędzę z nim noc. Pojechałam do rodziców, aby powiedzieć im, co robię, ale kiedy wróciłam do Iana, ponownie zmienił zdanie. Tym razem chciał, żebym trzymała się z daleka. Po jego twarzy mogłem stwierdzić, że napadu nie będzie miał. Kazał mi obiecać, żebym nie wracała do domu przed 10 rano, bo wtedy łapał pociąg do Manchesteru.

„(…) Po moim wyjściu łan zaparzył sobie jeszcze więcej kawy. W spiżarni była prawie pusta butelka whisky, z której wycisnął do ostatniej kropli. Słuchał The Idiot Iggyego Popa. Zdjął ze ściany fotografię Natalie, wyjął z szuflady nasze zdjęcie ślubne i usiadł, żeby napisać do mnie list. Był to długi, bardzo intymny list na tych samych wielkich arkuszach, na których pisał swoje piosenki. Stwierdził, że chciałby umrzeć, ale tak naprawdę nie wspomniał, że miał zamiar się zabić. Pisał o naszym wspólnym życiu, romansie i pasji; jego miłość do mnie, jego miłość do Natalie i jego nienawiść do Annik. Nie mógł nienawidzić Annik. Nigdy nie słyszałem, żeby mówił, że kogoś nienawidzi. Myślę, że napisał to, żeby mnie zadowolić. Napisał mi, że nie może zmusić się do tego, by być tak okrutnym, by powiedzieć jej, że nie chce jej więcej widzieć, nawet po to, by uratować swoje małżeństwo. Kartki były pełne sprzeczności Deborah Curtis, Touching from a Distance, London 1995, s. 102.

Tylko z tego fragmentu można wywnioskować jak bardzo Ian Curtis był chory. I pozostawiony sam sobie uległ destrukcyjnym skutkom depresji...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 19 listopada 2020

Rzeźby Livio Scarpella: nie będąc kontrowersyjnym, wzbudzają wielorakie emocje

Wydaje się, że współcześni artyści zatracili te umiejętności, za które podziwiamy wielkich twórców złotej epoki sztuki, okresu renesansu czy baroku. Ale okazuje się, że nasze przypuszczenia są niesłusznie. Talenty rodzą się w każdym czasie. I jest możliwe powstanie arcydzieł na miarę jednej z najbardziej niezwykłych rzeźb na świecie, którą jest Cristo Velato (czyli Chrystus spowity całunem) z 1753 roku w Capella Sansevero w Neapolu, przypisywanej początkowo (i błędnie) Antonio Corradiniemu. Rzeźbiarz bowiem zmarł, zanim ją skończył, zdołał jedynie przygotować gliniany model Chrystusa i towarzyszącą mu rzeźbę Skromności (Modesty). 


Prace kontynuował Giuseppe Sammartino, któremu ostatecznie zawdzięczamy kształt tej niezwykłej rzeźby zmarłego Jezusa – przykrytego przezroczystym całunem. I to właśnie ten całun nie tylko zapewnił Sammartinowi poczesne miejsce w historii sztuki, ale także stał się przedmiotem legend. Bo przez wieki podważano umiejętności artysty, utrzymując, że przykrył marmurowy posąg przeźroczystym woalem, który następnie przemienił w kamień za pomocą bliżej nieokreślonych, chemicznych procesów. Dopiero niedawno ostatecznie przedstawiono dowody na to, że i posąg, i przykrywająca go tkanina jest wykonana w tym samym bloku marmuru… Rzeźba budziła podziw. Wielki, neoklasycystyczny mistrz Antonio Canova, próbował kupić dzieło, bo jak sam powiedział, byłby gotów oddać dziesięć lat ze swojego życia, byle tylko samemu móc stworzyć takie arcydzieło.

Minęło ponad 250 lat i znalazł się współczesny włoski rzeźbiarz, którego twórczość nawiązuje do niesamowitego kunsztu rzeźbiarzy poprzednich epok. Urodzony w Ghedi (Brescia) w 1969 roku Livio Scarpella mieszka i pracuje w swoim rodzinnym mieście. Swego czasu wykonał grupy rzeźb Ghosts Underground. Każde z popiersi nich przedstawia duszę owiniętą cienką zasłoną: przeklętą lub błogosławioną co symbolizują ciemne i jasne minerały osadzone w ich piersiach. Te kryształy to zatwardziałe lub promienne serca, które ucieleśniają ukryte cnoty (lub wady). Kamienie stanowią również interesujący kontrast z delikatnie zasłoniętymi twarzami, przypominając nam, w jakim materiale wykonana jest rzeźba.





Livio Scarpella ukończył w 1990 roku studia w Akademii Brera. Stosuje różne techniki  i używa rozmaitych materiałów świadomie nawiązując do form klasycznych.


Nie będąc kontrowersyjnym, wzbudza wielorakie emocje, posługując się śmiało elementami, które były zarezerwowane były dotąd do najbardziej subtelnych znaczeń, co ma miejsce na przykład przy nieco kiczowatym cyklu relikwiarzy dziecięcych z 2011 roku, wyobrażających popiersia dzieci z przeszkolonymi okulusami w tułowiu, na wzór relikwiarzy średniowiecznych.


Może dlatego prace Scarpelli zdobyły uznanie i wystawiane są w najbardziej prestiżowych muzeach i podczas międzynarodowych imprez kulturalnych.  W 2004 roku Senat Republiki Włoskiej zakupił jego rzeźby do stałej kolekcji w Palazzo Madama w Rzymie, a w 2013 roku dwie rzeźby przedstawiające Apostołów: św. Bartłomieja i św. Andrzeja do nisz na katedry w Noto na Sycylii, która została zniszczona podczas trzęsienia ziemi. W tym samym roku artysta wykonał portret-pomnik na zlecenie piłkarza Mario Balotelli, nawiązując tym do rzeźb starożytnych herosów olimpijskich (można go zobaczyć TUTAJ).


Kolejnym znaczącym wydarzeniem z udziałem Scarpelli była wystawa w Ambasadzie Hiszpanii przy Stolicy Apostolskiej w Rzymie porównana, z pracami Gian Lorenzo Berniniego Anima beata i Anima damata. Ostatnio w Academii Brescia pokazał popiersie inspirowane rzeźbami Antinousa: Antinoo Surviving.


Artysta nie tylko rzeźbi, również maluje i robi grafiki. Nie ma strony internetowej, nie udziela się w mediach społecznościowych, zdobywa rozgłos swoimi umiejętnościami. Czyż nie jest to rewolucyjne?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 18 listopada 2020

Co się dzieje z nimi dzisiaj: Crowded House

Crowded House jest jednym z tych zespołów, które po okresie znacznej popularności rozpadły się a potem skutecznie reaktywowały i działają może nie w tak spektakularny sposób jak na początku, jednak całkiem skutecznie.


Zespół kojarzony najbardziej z hitem Don't Dream It's Over narodził się w Melbourne w Australii w 1985 roku. Jego założycielami byli Nowozelandczyk Neil Finn (wokalista, gitarzysta, autor tekstów), Australijczyk Paul Hester (perkusja) i Nick Seymour (bas). Później do grupy dołączyli: brat Neila Finna, Tim Finn oraz Amerykanie: Mark Hart i Matt Sherrod. Przez kolejne lata skład kapeli ulegał wielu zmianom, niemniej jedynymi stałymi członkami grupy od jej powstania pozostali Neil Finn i Nick Seymour

Zespół w 1996 roku rozwiązał się, niemniej rozstanie muzyków nie było ostateczne, bo niejednokrotnie występowali oni wspólnie, głównie z inicjatywy Paula Hestera, który m. in. prowadził przez dłuższy czas program Hessie's Shed w TV Australian Broadcasting Corporation (ABC). 

Dobra passa skończyła się 26 marca 2005 roku, gdy Hester popełnił samobójstwo w wieku 46 lat, powiesiwszy się w Elsternwick Park niedaleko swojego domu. Muzyk od dłuższego czasu cierpiał na depresję i tym tłumaczy się tę tragiczną decyzję… Niejako po tym, w 2006 roku Crowded House reaktywował się z perkusistą Mattem Sherrodem. W kolejnych latach (w 2007 i 2010) grupa wydała dwa albumy Silent House i Intriguer, z których każdy z stał się numerem jeden na australijskiej liście przebojów. Nikt nie był więc zaskoczony,  gdy w 2010 r. muzycy sprzedali 10 mln egzemplarzy płyt. Potem na kilka lat artyści zawiesili intensywniejszą działalność. Mieli powrócić w obecnym, 2020 roku, w zmienionym składzie, w którym znaleźli się: Neil Finn, Nick Seymour, Mitchell Froom oraz synowie Finna: Liam (gitarzysta i wokalista) i Elroy (perkusista) a następnie ruszyć w intensywne tourne zatytułowane To The Island po Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Hiszpanii. Jednak pandemia pokrzyżowała te plany. Na razie koncerty przełożono na 2021 rok. Bilety można już na nie kupić już TUTAJ.


Zespół z tej okazji wydał 15 października pierwszy od ponad dekady, nowy singiel Why Everything You Want i zapowiedział prace nad powstaniem albumu studyjnego. W oficjalnym klipie wyreżyserowanym przez Ninę Ljeti wystąpił kanadyjski piosenkarz i muzyk Mac DeMarco, który zagrał skacowanego imprezowicza. W cierpieniach pocieszają go antyczne rzeźby i ogrodowe krasnale.



Do Crowded  House nie wrócił, ku wielkiemu zdziwieniu fanów, Mark Hart, co potwierdził Finn dodając, że bierze on udział we wszystkich decyzjach podczas gdy sam zainteresowany podał, iż to lider CH nie przyjął go do nowego składu (LINK). 

Muzyk wydaje się być na zakręcie, choć od dwudziestu lat realizuje się w wielu projektach: wspierał zespół Roundheads Ringo Starra a także jest dość wziętym kompozytorem muzyki filmowej, m.in. w następujących obrazach The World's Greatest Gunfighter, Life Among the Cannibals i Mockingbird Don't Sing (pełna lista filmów, przy których pracował jest TUTAJ). Talent multiinstrumentalisty został zauważony i wykorzystany przy realizacjach albumów muzycznych właśnie Crowded House i Supertramp: Woodface, Together Alone, Slow Motion, Time on Earth i Intriguer, a także Free as a Bird. Mark ma również na swoim koncie dwie solowe płyty: Nada Sonata z 2002 roku i The Backroom z 2014 roku, który dedykował swojej rodzinie.  Jednak ostatnio nie słychać i nie widać, aby coś robił. Podobno miał napisać muzykę do filmu Smalltown, Wisconsin, o czym napisano TUTAJ,  jednak wśród autorów obrazu go nie ma, zamiast niego widnieje kompozytor Nicholas Jacobson-Larson

Może jednak nie jest źle? Hart w tym roku ze Stephenem Emilem Dudas otrzymał nagrodę Music Sound 2020 dla najlepszej muzyki użytej w reklamie, za piosenkę Come Out To LA



Ufajmy, że multiinstrumentalista zrobił sobie tylko krótką przerwę i za niedługo wróci z nowymi utworami. 

Na razie zachęcamy do śledzenia strony zespołu Crowded House (LINK). Oraz oczywiście naszych tekstów…

Bo u nas codziennie coś nowego, dlatego czytajcie nas - tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 17 listopada 2020

John Kyffin Williams: sztuka kolorów melancholii wywodzącej się z ciemnych wzgórz, ciężkich chmur i otaczających je morskich mgieł

 Krajobraz walijski od pokoleń inspiruje artystów, poetów i pisarzy, na naszym blogu opisaliśmy jednego z nich, malarza Donalda McIntyre (1923-2009) (TUTAJ). Ale dla pewnego artysty stał się nie tylko kolejnym malarskim tematem, ale metaforą melancholijnej izolacji. Tym artystą jest  John Kyffin Williams (1918-2006). Malarz pochodził z Llangefni na wyspie Anglesey. Twórczością malarską zajął się w zasadzie z przymusu. Gdy został wysłany do szkoły średniej z internatem w Shrewsbury, zachorował na polio. Choroba ta spowodowała zmiany w mózgu powodujące epilepsję, która wzmogła poczucie jego wyobcowania i w rezultacie depresję. Z powodu padaczki w 1941 roku komisja lekarska wykluczyła go z wojska zalecając, aby zajął się czymś spokojnym i niewymagającym, na przykład malarstwem.  Dlatego w tym samym roku rozpoczął naukę w Slade School of Art , która ewakuowała się podczas wojny do Oksfordu. Tam Williams odkrył twórczość klasyków i uległ pierwszym fascynacjom. Wśród nich za szczególnie interesujące prace uznał Piero della Francesco. Szczególnie reprodukcja jednego jego dzieła (LINK) zrobiła na nim piorunujące wrażenie, zresztą on sam najlepiej o tym opowiada:

Mechanicznie przewracałem strony, aż nagle się zatrzymałem. Znalazłem Zmartwychwstanie Piero z majestatyczną figurą Chrystusa powstającego z grobu nad śpiącymi żołnierzami. Po szoku nastąpiło uczucie intensywnej emocji. To nie religijna treść tak mnie uderzyła. To było niesamowite współczucie, które Piero zdołał włożyć w oczy Chrystusa. Oto zobaczyłem twarz o takiej sile i miłości, że po raz pierwszy zacząłem zdawać sobie sprawę, czym jest wielka sztuka - rzecz niematerialna, niemożliwa do zracjonalizowania i daleka od zwykłej odtwórczości. Po tym doświadczeniu wróciłem na studia artystyczne z nowym poczuciem celu i kierunku.



Po powrocie do domu wędrował po górach, malując początkowo en plein air, ale szybko zdał sobie sprawę, że nie chce tworzyć realistycznego krajobrazu, więc tylko wykonywał szkice a potem wracał do swojej pracowni, aby namalować to, co zobaczył. Używał pewnej szczególnej palety barw: smutnej oliwkowej zieleni, odcieni ochry i umbry, złamanej bieli i szarości, czyli kolorów melancholii wywodzącej się z ciemnych wzgórz, ciężkich chmur i otaczających je morskich mgieł, jak sam to określał.






I malował głównie góry, doliny, rozrzucone między nimi samotne domki, burzowe chmury, osnute mgłą morze. Farby nakładał grubo, posługując się szpachlą. Tak samo odtwarzał portrety, lecz choć cenił je bardziej niż pejzaże, dla nas pozostał twórcą nostalgicznych krajobrazów. Wiedział zresztą czym jest samotność. Nigdy się nie ożenił, żył samotnie w swoim domu w Anglesey. Zmarł 1 września 2006 roku i został pochowany w Llanfair-Yng Nghornwy. Jego największą miłością była Walia. Mimo, że wiele podróżował (był w Patagonii, Austrii, Francji, Holandii i Grecji) to wracał do siebie bo, jak twierdził: w żadnym z tych krajów nie znalazłem nastroju, dotkniętego szwem melancholii, który jest u większości Walijczyków”. Ta więź z ziemią, na której żył, pozwoliła mu zachować własny styl, charakterystyczny i rozpoznawalny. Szczerze wyznał kiedyś, że „Malarz, który dąży do sukcesu i mody, goniąc za nimi z największą energią, faktycznie zawsze spóźni się pięć minut. A czy jemu udało się przyjść na czas i zdążyć namalować wszystko, co poruszało w nim przez ponad 80 lat pokłady człowieczeństwa? Wydaje się, że tak się stało i zostało dostrzeżone. James Dean Bradfield wokalista i gitarzysta Manic Street Preachers jeden z utworów swojej pierwszej solowej płyty poświęcił malarzowi, nawet odwiedził go kilka miesięcy przed jego śmiercią.  

Cóż możemy jeszcze dodać o Sir Kyffin Williamsie? Oprócz olejnych pejzaży wykonywał rysunki, akwarele i linoryty  oraz portrety miejscowej ludności, a także sceny rodzajowe. Zachowały się także szkice z europejskich podróży i studia walijskiej społeczności w Patagonii.

Jego zacytowane wypowiedzi opublikowano TUTAJ.

Tych, którzy czują niedosyt odsyłamy do pracy Anthony David Fraser-Jenkins, Dark Hills, the Heavy Clouds: Expression of the Welsh Landscape in Paintings, Cardiff 1981. Poza tym działa jeszcze strona internetowa artysty (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 16 listopada 2020

Isolations News 115: Bernard Sumner z New Order/Joy Division ma Covid, Hooky gra Gorillaz, James Nice, Molchat Doma i McCartney w wywiadach, Deine Lakaien i Katatonia wydają a Cave doradza


Jak zawsze zaczynamy newsem o Joy Division, którego były gitarzysta, a obecnie gitarzysta New Order - Bernard Sumner przechodzi kwarantannę po wykryciu u niego Covid 19. O swoich wrażeniach opowiada TUTAJ


W każdym razie reasumując - będzie żył, miał tylko lekką temperaturę i stratę zmysłu smaku.


Za to jego ekskumpel Peter Hook i jego zespół The Light, aby uczcić wydanie nowego albumu Gorillaz „Song Machine Season One - Strange Times”,  wykonali hit Aries, w którym oryginalnie Hooky występuje na basie. 


W klimatach Factory - James Nice, o którym pisaliśmy tutaj przy okazji streszczania jego dokumentu Shadowplayers Factory Records and Manchester Post-Punk 1978-81 z 2006 roku (TUTAJ)  udzielił wywiadu Iainowi Key (LINK) - z okazji wznowienia kompilacji From Brussels With Love która oryginalnie ukazała się w listopadzie 1980 roku. Publikacja wzbogacona jest o utwory, które nie znalazły się wtedy na płycie (np. o Friends in Belgium Durutti Column, który Vini Reilly napisał dla Annik Honoré i Michela Duvala) oraz o wywiad z Marguerite Duras (LINK). A Vini to wiadomo...


Swoją drogą o Factory Benelux pisaliśmy TUTAJ. A o legendarnym albumie na pewno jeszcze napiszemy. 


Molachat Doma, którzy na dniach wydali nowy już trzeci album Monument (dostępny TUTAJ) mieli 11 listopada sesję online którą  można było posłuchać za pośrednictwem Rolling Stone México IGTV, całość dostępna jest TUTAJ.   W przyszłym roku zespół planuje występy w Rosji i USA, bilety na pierwszy koncert majowy w Nowym Jorku już są wysprzedane (TUTAJ). My natomiast możemy pochwalić się, że zrobiliśmy z nimi wywiad (TUTAJ) zanim stali się popularni. Bo my, co jak co, ale muzyce to się znamy jak nikt. 


Za to mało kto tak nostalgicznie umie śpiewać, jak robią to Deine Lakaien (pisaliśmy o nich TUTAJ).


To powyżej to ich nowy klip z coverem Because The Night z nowego albumu zapowiadanego na kwiecień, w dodatku podwójnego albumu. Trudno powiedzieć - cieszyć się, czy smucić? Bo gdzie k... są te czasy:


Poczekamy, zobaczymy, wtedy ocenimy.



Również w piątek 13 listopada Katatonia udostępniła swój nowy wideoklip. Muzycy wykonali singiel Lacquer z nowego albumu sesyjnego City Burials. I tak jak powyżej możemy zapytać - gdzie te czasy:


Cały album można nabyć TUTAJ. Posłuchamy, ocenimy i opiszemy....    


Mimo Covidu niektórzy próbują działać live. Ruszyły zapowiedzi Gostyńskich Rockowań Festiwal. Organizatorzy przygotowują dwa koncerty eliminacyjne z udziałem publiczności, które odbędą się w GOK Hutnik 23 i 30.01.2021 (LINK) . Na każdym z koncertów wystąpi po 10 zespołów. Pierwsza dziesiątka zostanie wyłoniona z ankiety, która ruszy 1.12., natomiast druga otrzyma przepustki na podstawie przesłanego materiału, z wyboru organizatorów. Chętne zespoły mogą zgłaszać się do 30 listopada. Szczegóły, kontakty, adresy TUTAJ.


A zanim się zgłoszą powinny posłuchać wujka dobra rada, bo za takiego próbuje ostatnio uchodzić Nick Cave, który  za pośrednictwem założonego forum dla fanów Red Hand Files udziela życiowych rad. Ostatnio o tym, jak znaleźć właściwą drogę w życiu: Idź dalej, bo chociaż ta droga którą podążasz nie jest być może łatwa, najlepsza, najciekawsza czy pouczająca, lecz jest twoja. (LINK). Przypomina się: zmień pracę, weź kredyt bla, bla, bla...  


Za to inna gwiazda - Paul McCartney udzielił wywiadu. W zasadzie jest to rozmowa z Taylor Swift: o pisaniu piosenek, robieniu albumów w domu i tym, czego nauczyli się oboje podczas pandemii. (nudy....) Jedna informacja jest ciekawa, McCartney przyznał się że nagrał kilka płyt pod pseudonimem Fireman oraz pisał piosenki pod nazwiskiem Bernard Webb (LINK). 

My na szczęście nie musimy pisać pod pseudonimami - wiadomo, my to my. Wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 15 listopada 2020

Emotions, death, love, demons and fears: our interview with Give Up To Failure about their debut album Burden. Emocje, śmierć, miłość, demony i lęki: nasz wywiad z Give Up To Failure o ich debiucie Burden


Są z Wrocławia i całkiem niedawno wydali swój znakomity debiut Burden. Jeden z moich znajomych, który na muzyce zna się jak mało kto powiedział krótko: to już granie na wysokim poziomie, poważne... 

Zapraszamy do przeczytania naszego wywiadu z Give Up To Failure o ich muzyce, inspiracjach i historii. Zespołowi dziękujemy za nadesłane materiały i poważne potraktowanie naszych pytań.  

Dziękujemy za zgodę na udzielenie nam wywiadu. Wasz debiut (opisany w naszym poście TUTAJ) został przyjęty na Twitterze bardzo optymistycznie. Czy możecie powiedzieć coś o sobie? Wiemy, że powstaliście z Aviaries – coś więcej?
 
Thank you for agreeing to give us an interview. Your debut (described in our post HERE) was received very optimistically on Twitter. Can you say anything about yourself? We know you are from Aviaries - anything more?

MICHAŁ: Myślę, że Aviaries było swego rodzajem wydarzeniem, które połączyło naszą piątkę w ten obecny skład. Przecież Rafał poznał chłopaków – Marka i Krzyśka -  na koncercie przy wspólnej wódce, jako fan. Ja wynająłem im, powstającą wtedy, moją salkę prób, na której chciałem mieć fajne zespoły. Z Dominikiem obiecałem sobie kiedyś, jadąc pociągiem na koncert Lebanon Hanover i rozmawiając o black metalu, że razem coś zrobimy. I gdy Aviaries zniknęło nagle z orbit to mam wrażenie, że ten skład osobowy Give Up To Failure musiał objawić się w takiej właśnie formie.

MICHAŁ: I think the Aviaries was a kind of event that brought the five of us together in this current group. After all, Rafał met the boys - Marek and Krzysiek - at a concert with shared vodka, as a fan. I rented them my rehearsal room, where I wanted to have nice bands. I once promised myself with Dominik, while going to a Lebanon Hanover concert by train and talking about black metal, that we would do something together. And when Aviaries suddenly disappeared from orbits, I have the impression that this Give Up To Failure line-up must have manifested itself in this form.


KRZYSIEK: Zanim powstało Aviaries, nagrywałem pierwsze swoje pomysły w zaciszu domowym. Upublicznienie tych nagrań doprowadziło do poznania Marcina oraz Marka, z którymi później razem założyliśmy Aviaries. W tamtym okresie próbowaliśmy powołać do życia kilka równoległych projektów muzycznych, jednak dopiero tworzenie pod wspólnym szyldem przyniosło większe rezultaty. Później było, już tak jak wspomniał Michał.

KRZYSIEK: Before Aviaries was created, I recorded my first music in the privacy of my home. The publication of these recordings led to the meeting of Marcin and Marek, with whom we later founded Aviaries. At that time, we tried to bring to life several parallel music projects, but only creating under a common banner brought greater results. Later it was, as Michał mentioned.

Skąd czerpiecie inspiracje do piosenek - muzyka, film, sztuka itd?

Where do you get inspiration for your songs - music, film, art etc?

KRZYSIEK: W momencie, kiedy tworzę, nigdy nie mam na myśli żadnego konkretnego wykonawcy, czy filmu jako inspiracji. Natomiast uważam, że ogólnie muzyka, jakiej słucham, książki czy filmy, które lubię kształtują w pewien sposób moją wrażliwość, a ta natomiast ma bezpośredni wpływ na muzykę, którą tworze. W moim przypadku lubię czytać komiksy, uwielbiam wszelkiego rodzaju baśnie, fantastykę. Moi ulubieni autorzy to Neil Gaiman, Keith Donohue, Lewis Carrol (w zasadzie to uwielbiam Alicję w Krainie Czarów), Kelly Barnhill itd.


KRZYSIEK: When I create, I don't mean any particular artist or film as an inspiration. However, I think that generally the music I listen to, books or films that I like shape my sensitivity in some way, and this in turn has a direct impact on the music I create. In my case, I like reading comics, I love all kinds of fairy tales and fantasy. My favorite authors are Neil Gaiman, Keith Donohue, Lewis Carrol (I really love Alice in Wonderland), Kelly Barnhill etc.

MAREK: Najczęściej po prostu muzyka zaczyna grać mi w głowie. To może być bicie perkusji albo gitarowy riff. Czasem muzyka nie pozwala mi spać dopóki nie wyrzucę jej z głowy. Najczęściej przychodzi do mnie znikąd. Kiedyś próbowałem pisać muzykę do fotografii Rafała – naszego klawiszowca. Bardzo lubię jego prace, są dla mnie inspirujące i to on robił oprawę graficzną naszej płyty. Uważam jednak, że większość naszych inspiracji jest podświadoma.



MAREK:
Most of the time the music just starts playing in my head. It could be a drum beat or a guitar riff. Sometimes the music keeps me awake until I put it out of my head. Most often it comes to me out of nowhere. Once I tried to write music for the photos of Rafał - our keyboardist. I like his works very much, they inspire me and it is he who made the graphic design for our album. However, I believe that most of our inspirations are subconscious.

Kto pisze teksty? Patrząc na Wasz debiut, jeśli są one oparte na własnych doświadczeniach, wesoło nie jest... Jak powstają?

Who writes the lyrics? Looking at your debut, if they are based on your own experiences, it's not fun ... How are they made?

MAREK: Ja piszę teksty i jeśli chodzi o treści zawarte na Burden są w stu procentach oparte na własnych doświadczeniach, ale też licznych obserwacjach świata i własnej osoby. Jest to najczęściej patrzenie na siebie krytycznym okiem. Zawsze bardzo zależało mi na tym by ludzie umieli się utożsamić z moimi słowami, potrafili sobie wpisać swoje życiowe historie w wersy. Myślę, że to się udało bo dostajemy sporo wiadomości, że teksty się podobają i trafiają do ludzi. Coś im wywlekają. Nie wiem czy to dobrze… (śmiech). Podsumowując: najczęściej inspirację czerpię z własnych doświadczeń, lubię obserwować świat, lubię wędrówki do wnętrza ludzkiej głowy. Emocje, śmierć, miłość, demony i lęki.

MAREK: I write texts and as far as the contents of Burden are concerned, they are 100% based on my own experiences, but also on numerous observations of the world and myself. It is usually looking at myself with a critical eye. I have always wanted people to identify themselves with my words, to be able to write their life stories into lines. I think it worked out because we get a lot of messages that people like the texts. They drag out something for them. I don't know if it's good… (laughs). To sum up: I most often draw inspiration from my own experiences, I like to observe the world, I like wandering inside the human head. Emotions, death, love, demons and fears.


KRZYSIEK: Z mojej strony dodam, że napisane są one w taki sposób, że większość z nich jest mi bardzo bliska i jestem w stanie odnieść je do moich osobistych doświadczeń i przemyśleń, mimo tego, że prawdopodobnie sam główny powód ich napisania był inny. Tutaj sprawa w przypadku naszej dwójki ma się jeszcze trochę inaczej, ponieważ ja i Marek mieszkaliśmy pod jednym dachem przez około 5 lat. Każdy z nas doskonale wiedział, z jakimi problemami borykał się na co dzień i co mogło być inspiracją dla danego utworu mimo tego, że nawet na ten temat nie musieliśmy rozmawiać. Dlatego czuję, że ta więź, między naszą dwójką w tej kwestii jest odrobinę silniejsza.
 
KRZYSIEK: For my part, I would like to add that they are written in such a way that most of them are very close to me and I am able to relate them to my personal experiences and reflections, even though the main reason for writing them was probably different. Here it is a bit different with the two of us, because Marek and I lived under the same roof for about 5 years. Each of us knew perfectly well what problems he had to deal with on a daily basis and what could be an inspiration for a given piece, even though we didn't even have to talk about it. That's why I feel that the bond between the two of us on this issue is a little stronger.

W Waszej muzyce pobrzmiewa m.in. NIN, Katatonia, czego słuchacie teraz, a czego słuchaliście kiedyś, na czym się wychowaliście?
 
I can hear NIN, Katatonia in your music. What are you listening to now, what did you listen to in the past, what did you grow up on?
 

MICHAŁ: Wychowałem się na najbardziej żenujących zespołach heavy metalowych. Tak – mam cała dyskografię Manowar! Ale potem przyszła miłość do Joy Division, która trwa do dziś. Ogólnie bardzo lubię to, co oferuje scena postpunkowa, deathrockowa czy szerzej – BatCave’owa.  Uwielbiam też podróże spod znaku Ulvera – i tego starego i współczesnego. Inna sprawa, że jestem zagorzałym fanem Darkthrone. Jak widać więc rozstrzał spory! A zapomniałbym – Jacek Kaczmarski wielkim poetą był!

MICHAŁ: I grew up on the most embarrassing heavy metal bands. Yes - I have the entire Manowar discography! But then came the love of Joy Division that continues to this day. In general, I really like what the post-punk scene, death rock or, more broadly, BatCave offers. I also love Ulver journeys - both old and modern. On the other hand, I'm a diehard Darkthrone fan. As you can see, he split disputes! And I would forget - Jacek Kaczmarski was a great poet!

KRZYSIEK: Cieszę się, że słyszysz NIN i Katatonię. W latach młodości dosłownie katowałem NIN, jest to na pewno jedna z najważniejszych dla mnie kapel, choć od czasów Year Zero słuchanie Trenta, nie sprawia już mi tyle przyjemności, a na ostatnich wydawnictwach w ogóle nie jestem w stanie skupić swojej uwagi. Katatonia też była ważnym dla mnie zespołem w pewnym czasie. Cenie sobie szczególnie środkowy okres ich twórczości, te ostatnie prog-metalowe albumy to zupełnie nie moja bajka. W skrócie moje fascynacje muzyczne przechodziły w różnych okresach dorastania od industrial rocka, trip hopu, zimnej fali i synth popu, post rocka i shoegaze’u, aby aktualnie móc czerpać przyjemność ze słuchania wszystkich tych gatunków. W ostatnich tygodniach słucham np. głównie Holy Motors, Jonathan Bree czy polecone przez Marka Dead Swords.

KRZYSIEK: I'm glad you can hear NIN and Katatonia in our music. In my youth I notoriously lited to NIN, it is definitely one of the most important bands for me, although since Year Zero, listening to Trent does not give me so much pleasure, and I am not able to focus my attention on recent releases at all. Katatonia was also an important band for me at one time. I especially appreciate the middle period of their work, the latter prog-metal albums are not for me. In short, my musical fascinations went from industrial rock, trip hop, cold wave and synth pop, post rock and shoegaze in different periods of my adolescence, to now enjoy listening to all these genres. In recent weeks, I listen, for example, mainly to Holy Motors, Jonathan Bree or Dead Swords recommended by Mark.


MAREK: Hmm… Podoba mi się to co powiedział Krzysiek. Każdy z nas przeszedł długą, muzyczną drogę. Słuchaliśmy po drodze rzeczy, których pewnie teraz się wstydzimy, ale to też nie był stracony czas. Wszystko się przydaje i ze wszystkiego można czerpać wiedzę i czegoś się nauczyć np. by nigdy nie wchodzić do rzeki zwanej disco polo. Mam takie zdjęcie jak siedzimy z bratem w słuchawkach, mamy może po 3, 4 lata, a po drugiej stronie gra Guns N’ Roses Use Your Illusion I - u mnie tak to się zaczęło! Gn’R to moja pierwsza miłość. Długie lata dzieliłem pokój z bratem i on jako pierwszy chwycił za gitarę. Słuchał dużo bluesa, więc chcąc nie chcąc musiałem słuchać razem z nim i tak się zarażaliśmy nawzajem różnymi gatunkami i zespołami. Piękny czas! Oczywiście długo by wymieniać zespoły, projekty czy artystów, którzy przez długie lata przewinęli się lub są ze mną do dziś, w mniejszych lub większym stopniu. Obecnie słucham: O’Brother, Brand New, Holy Fawn i Chelsea Wolfe.

MAREK: Hmm ... I like what Krzysiek said. Each of us has gone a long way in music. We listened to things along the way that we are probably ashamed of now, but it was also not a waste of time. Everything is useful and you can learn from everything and learn something, for example, never to enter a river called disco polo. I have a picture of us sitting with my brother in headphones, maybe 3 or 4 years old, and on the other side there is Guns N 'Roses Use Your Illusion I - that's how it started for me! Gn'R is my first love. I shared a room with my brother for many years and he was the first to play the guitar. He listened to a lot of blues, so whether I like it or not, I had to listen with him and we infected each other with different genres and bands. Beautiful time! Of course, it would take a long time to mention bands, projects or artists who have been with me for many years or are with me today, to a greater or lesser extent. Currently listening to: O'Brother, Brand New, Holy Fawn and Chelsea Wolfe.


Czy Burden jest koncept-albumem? Jak powstawał? Jak wygląda u Was proces tworzenia piosenek? 

Is Burden a concept album? How was it created? What is your song-making process like?

KRZYSIEK: Myślę, że Burden jest bardzo spójnym albumem pod względem brzmienia oraz kolejności utworów, ale moim zdaniem nie jest concept-albumem w tradycyjnym znaczeniu.

KRZYSIEK: I think Burden is a very consistent album in terms of sound and track order, but in my opinion it is not a concept album in the traditional sense.

MAREK: Burden nie jest concept-albumem z założenia. Dynamika całości czy przejścia między utworami mogą sprawiać takie wrażenie. Parę osób już pytało o to i podoba mi się, że to wyszło poniekąd naturalnie ponieważ te piosenki lirycznie spinają pewien okres w moim życiu. Natomiast muzycznie jest to trochę zbieranina pomysłów z wielu lat. Niektóre riffy są bardzo stare i musiały dojrzeć w szufladzie, kilka piosenek miałem gotowych w momencie powstania zespołu, a inne zalążki potrzebowały więcej naszej wspólnej pracy lub intuicji muzycznej Krzyśka jak np. Million Words, które prawdopodobnie nigdy by nie powstało gdyby Krzysiek nie zwrócił mojej uwagi i nie wyczuł potencjału w tym początkowym, otwierającym utwór riffie.

MAREK: Burden is not a concept album by definition. The dynamics of the whole or the transitions between songs can make this impression. A few people have already asked about this and I like that it kind of came naturally because these songs lyrical bind a certain period in my life. Musically, it is a bit of a jumble of ideas from many years. Some riffs are very old and had to mature in a drawer, I had a few songs ready when the band was formed, and other seeds needed more of our joint work or Krzysiek's musical intuition, such as Million Words, which probably would never have been created if Krzysiek had not returned to my attention and he didn't sense the potential in that opening riff.

Jak radzicie sobie z koncertami w epoce pandemii? 

How do you deal with concerts in the age of a pandemic?

KRZYSIEK: Nie radzimy sobie.



KRZYSIEK: We can't cope.


MAREK: Myśleliśmy, że nas to nie dotknie w żaden sposób. Balansowaliśmy z kończeniem i wydawaniem albumu między pierwszą falą, a drugą. Koncerty we wrześniu i październiku dawały nam cichą nadzieję, że może będzie lepiej. Chcieliśmy iść za ciosem, promować dalej album, jednak rozwój wydarzeń pozabierał nam zaplanowane w Katowicach czy Warszawie koncerty i obecnie promocja odbywa się tylko za pośrednictwem Internetu.

MAREK: We thought it wouldn't affect us in any way. We were balancing with finishing and releasing the album between the first wave and the second. The concerts in September and October gave us a quiet hope that maybe it would be better. We wanted to follow the blow, promote the album further, but the development of events took away from us the concerts planned in Katowice or Warsaw, and currently the promotion takes place only via the Internet.

Czy macie jakąś świadomą politykę promocyjną? Czy ma taką Wasza wytwórnia?

Do you have any conscious promotional policy? Does your label have such?


MAREK: Promocją zagraniczną zajmujemy się osobiście, a na terenie kraju mamy zapewnioną promocję z ramienia wytwórni. Bardzo dużą wagę przywiązuję do promocji zagranicznej dlatego, że z doświadczenia wiemy już, że u nas taka muzyka się nie sprzedaje. Z Aviaries sprzedaliśmy dużo płyt do USA, Francji czy Niemiec i teraz z GUTF doświadczamy podobnej sytuacji. Mamy fajny odzew z Niemiec czy Belgii. Nie będę ukrywał też, że jesteśmy mocno ukierunkowani na zagranicę i chcielibyśmy tam kiedyś grać, a może nawet wydawać kolejne płyty.

MAREK: We deal with foreign promotion personally, and in the country we are promoted on behalf of the label. I attach great importance to foreign promotion because we already know from experience that such music is hardly to sell in Poland. We have sold a lot of CDs to the USA, France and Germany with Aviaries and now we experience a similar situation with GUTF. We have a nice response from Germany or Belgium. I will also not hide that we are strongly oriented towards foreign countries and we would like to play there someday, and maybe even release new albums.

Patrzę na okładkę Waszego debiutu - widzę krew, może to iluzja, czy uczucia są dla Was tak wielkim obciążeniem, czy też jest to tylko poza artystyczna?

I look at the cover of your debut - I can see blood, maybe it's an illusion, are your feelings such a heavy burden or is it just beyond artistic?

MICHAŁ: Bynajmniej nie poza. Uczucia, emocje – one zawsze nas w jakiś sposób obciążają. Spójrz za okno. Żyjemy w pięknym ale jakże obskurwiałym ostatnio kraju. Chcąc robić swoje, celebrować uczucia, emocje, które są ci bliskie, możesz co najwyżej dostać w ryj. I dotyczy to całej masy rzeczy – uczuć związanych z orientacją, tego co masz na talerzu, co robisz w niedzielne poranki czy wreszcie kogo uważasz za godnego miana bohatera narodowego. Czy to wkurwia? Bardzo! Czy to wzbudza negatywne emocje? Często! Czy są one prawdziwe? Zawsze! Żyjemy w rzeczywistości, w której nie liczy się człowiek. Wiesz – taki przykład przyszedł mi do głowy z mojego podwórka zawodowego, czyli szeroko rozumianego HRu. Dziś rzadko mówi się o zarządzaniu ludźmi. Raczej o zarządzaniu zasobami ludzkimi. To sporo mówi o tym, czym stał się człowiek we współczesnym świecie – zasobem podobnym do towarów zalegających na półkach. Jak tu się nie wkurwić?

MICHAŁ: Not beyond. Feelings, emotions - they always burden us in some way. Look out the window. We live in a beautiful, but recently so fucked up country. If you want to do your own thing, celebrate the feelings and emotions that are dear to you, you can only get in your face. And this applies to a whole lot of things - feelings related to orientation, what you have on your plate, what you do on Sunday mornings, and finally who you consider to be worthy of being called a national hero. Does that piss you off? Very! Does it evoke negative emotions? Often! Are they real? Always! We live in a reality where people do not count. You know - such an example came to my mind from my professional background, i.e. broadly understood HR. People management is rarely mentioned today. Rather about human resource management. This tells a lot about what man has become in the modern world - a resource similar to goods lying on shelves. How can I not get pissed off? 

KRZYSIEK: Ja patrząc na okładkę, nie widzę krwi. Ten brud, smuga na murze w moim odczuciu symbolizuje ten ciężar, który każdy z nas nosi w sobie. Nie ma tu żadnej pozy. Myślę, że emocje zawarte w tych dźwiękach świadczą o tym wystarczająco.

KRZYSIEK: Looking at the cover, I don't see any blood. This dirt, a streak on the wall, in my opinion, symbolizes the weight that each of us carries within us. There is no pose here. I think that the emotions contained in these sounds prove it enough.

Czy pracujecie nad nowym materiałem? O czym będzie kolejny album? Nie ukrywam, że kręcenie się wkoło tematyki pierwszej płyty może być odebrane jako nieco wtórne.

Are you working on new material? What will the next album be about? I do not hide that the focus on the subject of the first album may be perceived as a little bit ectypal.

MAREK: Z racji braku możliwości koncertowania i promowania płyty, od razu wzięliśmy się za pracę nad nowymi pomysłami. Mam od pewnego czasu w głowie pomysł dotyczący utraty w ludzkim życiu. To jeszcze dosyć mglista wizja. Nie sądzę by dotykanie podobnej tematyki było wtórne. Wszystko ubiorę we własne słowa, a każda z osób zinterpretuje je inaczej, wyczyta coś innego między wierszami. Poza tym oprócz tekstu jest jeszcze muzyka, który potrafi to przepoczwarzyć, odwrócić znaczenie, dodać nową twarz lub kolejne cztery.


MAREK: Due to the inability to tour and promote the album, we immediately started working on new ideas. I have had an idea in mind for some time about loss in human life. It is still quite a vague vision. I don't think touching similar topics is ectypal. I will put everything in my own words, and each person will interpret them differently, read something different between the lines. In addition to the text, there is also music that can pupate it, reverse the meaning, add a new face or four more. 

Czym zajmujecie się na codzień, czyli z czego żyjecie? Dziękujemy i pozdrawiamy, gratulując doskonałego debiutu.

What do you do on a daily basis, i.e. what do you live on? Thank you and best regards, congratulations on your excellent debut.

MICHAŁ: Jak już wspomniałem – siedzę w szeroko pojętym HRze. Przede wszystkim w działce szkoleniowej. Projektuję procesy rozwojowe, prowadzę szkolenia, czasem zajmuję się rekrutacją. Generalnie dbam o szeroko pojęty rozwój ludzi. I nie – uprzedzając wszelkie pytania i domysły – nie jestem kołczem. Wolę mówić o sobie trener biznesu. Przejedźcie się pociągiem Pendolino – jeśli obsługa Wam się spodoba – to znaczy, że dobrze wykonuję swoją robotę 😉.

MICHAŁ: As I have already mentioned - I sit in the broadly understood HR. Mainly in the training plot. I design development processes, conduct training, and sometimes deal with recruitment. Generally, I care about the broadly understood development of people. And no - anticipating all questions and guesses - I am not a coach. I prefer to call myself a business coach. Take a ride on the Pendolino train - if you like the service - it means I'm doing my job well 😉.

KRZYSIEK: Od wielu lat siedzę w branży hotelarskiej, od kilku lat pełnie funkcje Concierge w jednym z luksusowych hoteli we Wrocławiu. Niestety z powodu pandemii moja sytuacja zawodowa jest bardzo niepewna, więc w najbliższym czasie prawdopodobnie czeka mnie zmiana zawodu.

KRZYSIEK: I have been working in the hotel industry for many years, for several years I have been working as a Concierge in one of the luxury hotels in Wrocław. Unfortunately, due to the pandemic, my professional situation is very precarious, so I will probably change my profession in the near future.

MAREK: Pracuję w branży handlowej. Jestem kierownikiem zmiany. Dzięki wielkie za wywiad.

MAREK: I work in the trade industry. I am a shift manager. Thanks a lot for the interview.
 
Stay in touch! Our intervierws are HERE 
 
ISOLATIONS 2020, all rights reserved, none part of this text can be published without permission. To get permission contact us by e-mail.