sobota, 23 lipca 2022

Twórczość Xeni Hausner: Wyrazić istotę człowieczeństwa

Dzisiaj prezentujemy twórczość Xeni Hausner (ur. 1951 r.) - jednej z najważniejszych współczesnych malarek austriackich, głównie znanej z wielkoformatowych portretów, namalowanych w żywych, dynamicznych kolorach i często przedstawiających kobiety. 

Artystka chce bowiem ukazać nie tyle konkretnego człowieka, co wyrazić istotę człowieczeństwa. Stąd jaskrawe kolory i mocne pociągnięcia pędzla, które mają przekazać emocje: samotność, miłość, pożądanie, delikatność i wrażliwość. Dość teatralnie zarysowane kompozycje na jej płótnach być może mają swoje źródło w doświadczeniach Xeni Hausner, która studiowała nie tylko w akademii malarstwa w Wiedniu lecz także w Royal Academy of Dramatic Art w Londynie, gdzie w 1976 roku rozpoczęła karierę jako scenografka w wiedeńskim Burgtheater.









W latach 1977-1992 Hausner zaprojektowała oprawę do ponad 100 produkcji teatralnych, operowych i filmowych, w tym dla teatru Shiller w Berlinie; Teatru Thalia w Hamburgu, Wiedeńskiej Opery Państwowej, na Festiwalu Salzburskim, dla Opery Covent Garden w Londynie, oraz Theatre de la Monnaie w Brukseli

Od 1992 roku Hausner przeniosła się do Berlina i całkowicie poświęciła się malarstwu. Jej twórczość została zaprezentowana w Martin Gropiusbau w Berlinie w 1996 roku na wystawie zatytułowanej Die Kraft der Bilder (Rzemiosło artysty) i wkrótce otrzymała możliwość indywidualnych wystaw w Salzburgu i Wiedniu. Później, w 1996 roku, Hausner miała jednoosobową wystawę Menschenbilder w Galerie Thomas w Monachium, a Galerie Thomas przedstawiła swoje prace międzynarodowej publiczności prezentacją w Art Cologne. W 1997 roku w Dzielnicy Muzeów Kunsthalle w Wiedniu oraz w Muzeum Ludwiga w Lipsku zaprezentowano indywidualną wystawę Liebesfragmente. Takie były początki...


Wykonane przez siebie scenografie następnie fotografuje. Stają się one szkicami do obrazów. Malarstwo Hausner jest obecnie bardzo dobrze przyjmowane, uważane jest za wyraz twórczej przeciwwagi do męskiej historii sztuki. Polemizuje w nich z klasycznym pojęciem piękna, uważając, że Każdy anioł jest przerażający, zgodnie z cytatem Rainera Marii Rilkego z tomu Duino Elegies (1912-1922), gdzie poeta napisał, że Piękno jest niczym innym, jak początkiem terroru, którego ledwo jesteśmy w stanie znieść, i tak nas zdumiewa, ponieważ spokojnie dopuszcza nasze zniszczenie. Ale malarstwo Xeni Hausner nie wydaje się podążać za teorią. Wręcz przeciwnie w swojej formie jest klasyczne a niektóre z prac spokojnie mogłoby powstać w okresie fin de siecle.


Ale może to tylko nasze wrażenie? Może nasi czytelnicy mają odmienne zdanie? Zawsze mogą je wyrazić pod tekstem. Pod tym względem jesteśmy tradycjonalistami...


Storna internetowa Xeni Hausner jest TUTAJ. Są na niej daty i miejsca najbliższych wystaw jej prac. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 22 lipca 2022

Dom Książki: Witalizacja Kosmogatora Konrada Fijałkowskiego, skonfrontuj się ze sztuczną inteligencją

 


Dzisiaj w serii Dom Książki chciałem zachęcić do zapoznania się z jednym z tomików serii Stało Się Jutro, wydawanej w czasach PRL  przez Naszą Księgarnię w latach 1974-1990 (zbiorek z dziś ukazał się w 1978 roku). Pamiętam, że był to jeden z moich pierwszych kontaktów z science fiction, a tomik sprezentowała mi na imieniny babcia. Zachęcony treścią zacząłem zbierać książki z tej serii i posiadam dość poważną ich kolekcję (zresztą można dziś za grosze nabywać je na Allegro). Co ważne, książka ilustrowana jest doskonałymi grafikami Tomasza Borowskiego, a jej sposób wydania w tamtych czasach można było spokojnie nazwać ekskluzywnym.  

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie, podobnie jak w przypadki książki Jacka Sawaszkiewicza (opisanej TUTAJ)  jedna z recenzji w sieci, twierdząca, że opowiadania w niej zawarte, nie przeszły próby czasu. Fijałkowski bowiem, zresztą naukowiec z wykształcenia, pokusił się o opisywanie nowinek które nie sprawdziły się i nie pojawiły w naszym świecie. Uważam coś zgoła przeciwnego. 

Ale nie tylko recenzja była inspiracją. Był nią również pewien film, o którym poniżej...


Po samej szacie graficznej łatwo domyślić się, że w książce chodzi głównie o roboty, czemu nietrudno się dziwić, autor bowiem był  doktorem  w dziedzinie maszyn matematycznych i publikował nawet prace naukowe dotyczące tej tematyki. Dlaczego zatem nie popuścić wodzy fantazji i nie realizować się w swojej działce, zwłaszcza, że autor był twórcą maszyny zwanej konceptorem - przetwarzającej koncepty.

W książeczce znajdziemy 5 opowiadań (z czego omówimy trzy), pierwsze z nich - Gdy Oni Nadlecą, podejmuje istotny problem konfrontacji chęci poznawania nowego, z ryzykiem związanym z poświęcaniem pewnych barier bezpieczeństwa. Kończy się bardzo niespodziewanie, i zmusza czytelnika do myślenia. 

Drugie - Poprzez Piąty Wymiar (genialne wręcz) również w pełni zaskakujące, zmusza do włączenia wyobraźni, i bardzo obrazowymi przykładami pokazuje nam, że nasz brak postępu w pewnych dziedzinach wynika tylko i wyłącznie z naszych ograniczeń. 

Ten Który Trwa Nad Granicą Dwóch Czasów jest chyba najlepszym opowiadaniem tomiku. To mistrzostwo science-fiction i widać, że Fijałkowski pisze o tym, na czym się autentycznie zna. Zaskakujące zakończenie pokazuje niezwykłe umiejętności pisarza do tworzenia zwrotów akcji jak w najlepszych kryminałach. No i to opowiadanie właśnie zupełnie odrzuca twierdzenie o braku ponadczasowości w tekstach Fijałkowskiego. Czyż dzisiaj nie mamy coraz więcej do czynienia ze sztuczną inteligencją? Czasem nawet sobie sami nie zdajemy sprawy, że na czatach konsultacyjnych firm nie siedzą ludzie, tylko rozmawiamy z maszyną, jak bohaterzy tego znakomitego opowiadania. I choć na razie maszyny nie potrafią przewidywać przeszłości, to potrafią już na prawdę bardzo, ale to bardzo wiele. 

Zresztą zobaczcie sami - warto.


Twórczość Konrada Fijałkowskiego jeszcze u nas zagości, szkoda że autor niczego więcej nie napisze, zmarł bowiem 23.XI. 2020 roku w Wiedniu.  

My wracamy jutro - dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.              

czwartek, 21 lipca 2022

Sztuka Adama Martinakisa: Sceny niebytu, echo żywej pustki zanurzonej w metafizyce percepcji

Adam Martinakis. Urodzony w Polsce w 1972 roku artysta kształcił się w Grecji, w kraju swojego ojca, dokąd wraz z rodzicami wyjechał w 1982 roku. Jego prace wbrew pierwszemu wrażeniu nie są wykonane w metalu czy odkute w kamieniu, lecz są wynikiem umiejętności cyfrowego projektowania w technikach 3D. 



Artysta tak skomentował swoją twórczość Wyobrażam sobie, że sztuka jest pomostem, łącznikiem między duchem a materią - żywym, jedynym i uniwersalnym. Eksplorujemy nieznane światło i ciemność w postrzeganiu współistnienia, z których tworzymy jakąś istotę. Komponuję sceny niebytu, echo żywej pustki zanurzonej w metafizyce percepcji (LINK).




My możemy zauważyć znacznie mniej górnolotnie, że tematem jego prac jest ludzkie ciało. I uczucia… Dlatego ludzie ciała u niego splatają się i łączą, przenikają się i rozcinają nawzajem, rozpadają się na kawałki i rozpuszczają w przestrzeni. Są to ciała idealne, o anatomii klasycznych rzeźb antycznych, w których nie ma miejsca na niedoskonałość. I znów może warto oddać głos autorowi prac? Studiuję relacje i zachowania międzyludzkie, przyczyny działań i ich następstwa, starając się zobrazować przeszłość i przyszłość w przerwie zogniskowanej w teraźniejszości. Gdy czas traci swoją naturę, aktorzy grają w nieistniejącej, ponadczasowej przestrzeni. Przyciąga mnie przestrzeń, wielka, nieskończona przestrzeń, do której wszystko napływa. Jak więc możemy przeczytać Martinakis jednako sprawnie posługuje się nie tylko myszką od komputera ale także słowem. Cokolwiek by jednak nie napisać o jego cyfrowych rzeźbach, są one ilustracją ludzkich wyobrażeń o idealnym uczuciu, będącemu źródłem bliskości i zaufania a także obrazem dezintegracji osobowości w przypadku końca tego uczucia. Niby banalnie proste ale i krańcowo skomplikowane, niemniej te istotne elementy egzystencji stały się tematem znacznej części światowej literatury i sztuki. Sam Martinakis także musiał to zauważyć skoro w jednym w wykładów powiedział, iż Sztuka jest medium, które par excellence pozwala na wiele interpretacji i perspektyw. Każdy z nas widzi coś innego i to jest jego najbardziej atrakcyjny element (LINK).
 




Prace Adama Martinakisa pokazywane były na wystawach indywidualnych w galerii CI Luxembourg w 2018 roku, w João Carvalho, Alcanena, Portugalia w 2017 oraz w Galleri Oxholm, Kopenhaga, Dania w 2015. Jest laureatem nagrody HighArt2017 i Excellence Abstract & Design award, EXPOSÉ 10 w 2012 roku. Jego profile w mediach internetowych ukazujące jego twórczość są dostępne poprzez zakładkę znajdującą się TUTAJ.

Czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 20 lipca 2022

Chapter and Verse - Joy Division, New Order and me, streszczenie cz.6: Narodziny Joy Division, pojawia się Ian Curtis

 


Pierwszą cześć streszczenia zamieściliśmy TUTAJ, drugą TUTAJ, trzecią TUTAJ, czwartą TUTAJ, piątą TUTAJ.

Kolejny rozdział książki Sumnera nosi tytuł Rebellion (Rebelia). Tytuł nawiązuje do wydarzeń, które zaszły w życiu autora i które później okazały się rzeczywiście rewolucyjne. 

W 1976 roku Terry Mason przyniósł New Musical Express i zachęcił ich do pójścia na koncert Sex Pistols. Wspomniał, że to antysystemowy zespół, że jego członkowie nawet byli w więzieniu. To ważne, bowiem z niewielu opracowaniach spotykamy się z informacją, że tak na prawdę Terry Masonowi zawdzięczamy powstanie Joy Division. Sumner opisuje, że bywał na kilku koncertach wcześniej, między innymi Lou Reeda, ale to co zobaczył podczas występu Sex Pistols zrewolucjonizowało jego życie i spojrzenie na muzykę. Faktem jest, że koncert był średni, zespół którego później słuchał z kasety brzmiał podczas koncertu fatalnie, niemniej ten występ był katalizatorem jego dalszych działań. Wspomina, jak wielu innych świadków, że na koncercie było kilkadziesiąt osób, część z nich przypadkowa, a bilety kasował i sprzedawał sam Malcolm McLaren. Widział tam Morriseya, Marka E. Smitha, Tony Wilsona i Paula Morleya, był oczywiście z Hookym

Wtedy postanowił, że może zacząć robić swoją własną muzykę, wyciągnął z kąta pokoju gitarę, którą wcześniej dostał od matki, odkurzył, usiadł na łóżku i zaczął brzdąkać. Początki były bardzo trudne, nawet nie wiedział gdzie znajduje się góra, a gdzie dół instrumentu... Ale kupił książkę do nauki i zaczął instrument stroić i na nim grać. Tym bardziej było trudno, bo w książce znajdowały się hity lat 50-tych, których zupełnie nie znał. Po pewnym czasie Hooky kupił bas i książkę do nauki gry, mocno się wtedy wykosztował. Tak więc narodziły się początki ich wspólnego grania. Zaczęli próbować razem, co wychodziło im beznadziejnie. Po pewnym czasie Sumner odkrył, że może podłączyć się do gramofonu dziadka, tak samo z innym gramofonem zrobił Hooky.

Po pewnym czasie zaczęło im brakować wokalisty i perkusisty. Dali więc ogłoszenie w witrynie sklepu płytowego Virgin, że poszukują wokalistów. To było nawet całkiem zabawne, bo do Sumnera, który miał w nowym mieszkaniu telefon, zaczęli wydzwaniać różni dziwni ludzie. Najzabawniejszy był hippis, który zaprosił ich do siebie, po czym grając na bałałajce zaczął śpiewać wiersze, jakie sam napisał. Po kilku takich incydentach Sumner zaczął pytać dzwoniących, czy są zainteresowani śpiewem w kapeli punkowej, a jeśli nie to kazał im spier%$lać. 

Pewnego dnia zadzwonił Ian Curtis. Był bardzo spokojny i merytoryczny. Sumnera zaskoczyło, że zapytany o punk, odparł że jak najbardziej, że słucha Iggy Popa, Velvet Undergroung i Lou Reeda. To był strzał w dziesiątkę, zaprosił go do zespołu. Przypomniał sobie, że go kojarzy z klubu Electric Circus, i zapytał, czy jest chłopakiem chodzącym w donkey jacket (pisaliśmy o niej TUTAJ) z napisem HATE, co Curtis potwierdził. Kojarzył dwóch Ianów, Curtisa i jego kumpla Iaina Graya.

Ian miał swój wzmacniacz, próbował też z nimi Terry Mason na perkusji, ale był fatalnym pałkerem. Przychodzili też próbować inni, ale również byli bardzo dziwni. Jeden na przykład powiedział, że przyszedł zobaczyć, czy oni dorastają do jego poziomu. W końcu znalazł się wśród nich Tony Tabac i z nim stworzyli pierwszy skład. 

Ponieważ Terry woził ciężarówką the Buzzcocks zaprzyjaźnili się z nimi. Auto Terryego pozostawało wiele do życzenia, ledwo jeździło, a kiedy zatrzymywało się ten musiał ustami zasysać benzynę, żeby mogło jechać dalej. Dlatego członkowie Buzzcocks nazwali go ssaczem benzyny, podczas gdy on nazywał wokalistę zespołu - Pete Shelly - człowiekiem o oddechu zjałczałego masła. Zapytali ich o propozycję nazwy, i padła propozycja Stiff Kittens. Rozważali też kilka innych, na przykład: The Out Of Town Torpedos, czy The Slaves of Venus, ale zaproponowana przez Boona - menadżera Buzzcocks nazwa wydała im się najbardziej punkowa. Po jakimś czasie zmienili ją na Warsaw, ta wydała im się bardziej ciekawa i egzotyczna, choć żaden z nich nie był w Warszawie. Warto dodać, Sumner pomija fakt, że nazwę Warsaw zaproponował Ian Curtis, który kiedy poznał Sumnera, tworzył zespół o tej nazwie z Iainem Grayem

Przed nimi rysowała się perspektywa pierwszego występu, a ponieważ odkryli, że istnieje zespół Warsaw Packt, postanowili wrócić do nazwy Stiff Kittens, niestety plakaty koncertowe były już wydrukowane. 

Wkrótce omówimy kolejny rozdział książki. 

Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.            

wtorek, 19 lipca 2022

Urs Fischer: sztuka jest wtedy, kiedy widzisz lub słyszysz coś, czego nie potrafisz wyjaśnić

Ludzie boją się sztuki. Sztuka zawsze określała to coś, co nie da się zracjonalizować; sztuka jest wtedy, kiedy widzisz lub słyszysz coś, czego nie potrafisz wyjaśnić. Ale to jest oczywistą siłą sztuki, po to wymyślono to pojęcie. Tak pojmuje cel i wartość sztuki Urs Fischer, urodzony w 1973 roku Szwajcar, który kształcił się w swoim kraju, ale od lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Tworzy on zaskakujące rzeźby. Zadziwiające swoją konsekwencją, a także skalą, użytymi materiałami i pomysłowością ich form.




Niektórzy widzą w jego realizacjach uosobienie kpiny i zjadliwego humoru ich autora. Ale nam się wydaje, że są one po prostu opisem naszej egzystencji i wcale nie są śmieszne… Raczej dobrze opisują naturę ludzką i może to, co czasem spotyka nas w życiu. Można je uznać zatem za alegorie. Jak choćby rzeźby wykonane z wosku, gigantyczne świece, które po zapaleniu topią się. Czyż nie jest to kwintesencja życia czy też raczej ludzkiej kondycji? Swoisty obraz przemijania, kruchości ludzkiej istoty. Nie na darmo jednym z symboli vaniatas (przemijania) jest obraz gasnącej świeczki. Motyw ten na dobre zagościł w twórczości Ursa, który stworzył kilka rzeźb wyobrażających postaci ludzkie, będące w rzeczywistości gigantycznymi świecami, albo też woskowe repliki znanych rzeźb, jak choćby Porwania Sabinek Giambologny z 1582 roku. Po zapaleniu knotów dzieła te palą się i topnieją, unicestwiają się, pozostawiając krótkotrwałe uczucie ciepła i światło.




Inne interesujące jego zamierzenia to dużych formatów kompozycje wykonane z gliny. Są one niekształtną masą jakby ulepioną przez bawiące się gigantyczne dziecko… Przenoszą nie tyle formę, co emocje ich twórcy. A mimo to, jakimś rysem, przypominają znane dzieła sztuki, jedna wspomniane Porwanie Sabinek, druga Pocałunek Augusta Rodina, trzecia płaskorzeźby Ostatniej Wieczerzy z niemieckich, gotyckich ołtarzy... Swoiste cienie arcydzieł...



Nam jednak spodobały się najbardziej jego dwa srebrne, aluminiowe posążki zwierząt, nosorożca i konia, do których - zupełnie jakby były namagnesowane -  przylepiły się przypadkowe przedmioty codziennego użytku: odkurzacze, tostery, fragmenty mebli itp. Czy i my podobnie nie obrastamy w trakcie naszego życia w rozmaite rzeczy? 





Z tego co widzimy, Urs Fischer jest jeszcze jednym artystą próbującym zmierzyć się z egzystencją i przemijaniem... Oczywiście zachęcamy jak zawsze do podziwiania innych jego prac, najlepiej poprzez jego stronę internetową ursfischer.com

Czytajcie nas  - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 18 lipca 2022

Isolations News 202: Wystawa Natalie Curtis, Paul Ryder z Happy Mondays i Mariusz Lewandowski RIP, Pantera - reaktywacja, nowa płyta Alana Parsonsa i film Coppoli, Kadyrow dentystą, Hardcore Punk in London, Lisa Gerrard - nowy singiel, Clan of Xymox i Cave w Polsce, jak być wzorowym Niemcem?

Zaczynamy jak zawsze od tematów z okolic Joy Division. W Gallery 455 przy 455 Smithdown Road w Liverpoolu od ostatniego piątku aż do 27 sierpnia będzie można oglądać (i kupić) prace Natalie Curtis (LINK).


Jeden z czołowych zespołów Factory stracił basistę. Zmarł Paul Ryder z Happy Mondays. Miał 57 lat. Basista i brat frontmana Shauna Rydera zasłabł krótko przed planowanym występem na festiwalu Kubix w Sunderland... Odszedł następnego dnia rano (LINK).  

Zmarł też Mariusz Lewandowski, surrealistyczny artysta, malarz, twórca okładek płyt zespołów heavymetalowych… Miał 62 lata, przyczyną śmierci był zawał serca. Pisaliśmy o nim… (LINK). Pogrzeb odbędzie się 20 lipca (LINK)... 

RIP Mistrzu, będzie nam Ciebie brakowało. 


Z kolei pozostali przy życiu członkowie weterana metalu Pantera ogłosili plany ponownego połączenia się celem odbycia trasy koncertowej w 2023 roku. Wokalista Philip Anselmo i basista Rex Brown podpisali kontrakt z Artist Group International na serię występów po Stanach Zjednoczonych w przyszłym roku. Szczegóły nie są jeszcze ustalone (LINK).

Pantera została założona w 1981 roku i rozwiązana w 2003 roku. W 2004 roku gitarzysta Dimebag Darrell został zastrzelony w Alrosa Villa w Ohio. W 2018 roku brat Darrella, Vinnie Paul, zmarł w wieku 54 lat z powodu ciężkiej choroby wieńcowej i przerostu serca. Pozostali Rex Brown Phil Anselmo utworzyliby więc trio z Zakkiem Wylde, wieloletnim przyjacielem zespołu (LINK). 


W temacie weteranów: 15 lipca w Frontiers Records wyszła nowa płyta Alana Parsonsa: From The New World, która jest kontynuacją albumu z 2019 roku The Secret. Artysta opublikował także teledysk z tekstem do Give Em My Love, piosenki, w której występują wokalista James Durbin i wirtuoz gitary Joe Bonamassa. Nowy album można kupić TUTAJ.


Weteran filmu - Francis Ford Coppola w listopadzie zacznie realizację nowego filmu Megalopolis, o społecznej utopii i możliwości stworzenia lepszego świata. Reżyser, który projekt rozpoczął w 2019 roku, wydał już na niego 120 mln dolarów... (LINK).

Ciekawi nas, czy w tym nowym lepszym świecie będą Niemcy. Jeśli ma być lepszy to pewnie nie.

W teraźniejszości jednak, nadal trwa akcja poszukiwania pewnej części ciała kanclerza Sztoletza. Kto widział może zadzwonić...
Względnie wysłać zawiadomienie przez WIFI. A propos, powyższa grafika jest o tyle ciekawa, ze nawiązuje do poglądu genialnego filozofa Friedricha Nietzsche. Ten twierdził, że Niemcy to kmiotki, śmierdzące piwem i kiełbasą.


Oczywiście w lepszym świecie nie może też być sowieckiego ścierwa. Na powyższej fotce Kadyrow z nagrodą honorującą jego postępy w dziedzinie... dentystyki (LINK).

Facet ogląda TV. Program przyrodniczy. Pada komentarz: Wieloryb ma zwykle 40 zębów, człowiek 32, a panda 8. 

O k#@wa - jestem pandą! 


Za to powyższe zdjęcie pokazuje wybitnego chirurga inżyniera szczękowego z Niemiec. Łatwo się domyślić, jak wygląda jego uzębienie.

Jeszcze w temacie medycznym, z serii przychodzi baba.   

Wróćmy do tematyki filmowej. Można zobaczyć online Hardcore Punk in London – krótki film dokumentalny, który daje krótki wgląd w aktualną londyńską scenę hardcore. Stworzony przez Milo Sherry jako wynik naukowego projektu uważany za doskonałe wprowadzenie i dokumentację tej muzycznej sceny.


Też o filmie, tym razem jednak wideoklipie. Lisa Gerrard zapowiedziała nowy singiel i wideoklip z piosenką When The Light Of Morning Comes z nadchodzącego albumu EXAUDIA, który ma ukazać się w piątek, 22 lipca. Album już jest w przedsprzedaży (LINK) i (LINK).


Z innych nowości: True North, jedenasty album A-ha można już zamawiać w przedsprzedaży (LINK) i posłuchać powyżej singla, który go zapowiada. 

Z kolei Kill Shelter i Antipole wydali nowy album Asylum, znalazło się na nim także miejsce dla Clan of Xymox, ponieważ ta płyta stanowi podsumowanie 40 lat współpracy wielu środowisk, zespołów i artystów, wśród nich są: Ronny Moorings (Clan of Xymox), Agent Side Grinder, Ash Code, Stefan Netschio (Beborn Beton), William Faith (The Bellwether Syndicate / Faith and the Muse), Valentina Veil (VV & the Void) i oczywiście ceniony przez nas Antipole (Karl Morten Dahl). Płyta wyszła w dwóch wersjach: europejskiej i amerykańskiej, na winylu, CD i cyfrowej (LINK). O singlu promującym wydawnictwo pisaliśmy (TUTAJ). Z muzykami rozmawialiśmy TUTAJ.


Jeśli pojawili się Clan of Xymox to warto wspomnieć, że na żywo wystąpią w Polsce już 10 września w Krakowie, bilety TUTAJ

Nick Cave & The Bad Seeds zagrają za to już na początku sierpnia w Polsce aż dwa razy. Artysta z zespołem pojawi się 7 sierpnia 2022 w Arenie Gliwice i 8 sierpnia 2022 w Ergo Arenie w Gdańsku (LINK).

I ostatni news koncertowy. 27 sierpnia 2022 r. w Teatrze Letnim w Inowrocławiu ruszy Ino-Rock. W festiwalu wezmą udział Wishbone Ash (Wielka Brytania), Leprous (Norwegia), Villagers Of Ioannina City (Grecja), Besides (Polska) i Baśnia (Polska). Bilety TUTAJ.


Powyższa grafika to  dobra wiadomość dla wszystkich eko#jebów. Możecie spokojnie jechać na wspomniane powyżej koncerty swoimi elektrycznymi autami. Miliony litrów wody i klęska ekologiczna towarzysząca wydobywaniu litu i innych kobaltów dla waszych cacek - wszystko to w imieniu ratowania planety.

Teraz news antyekologiczny. Czy zapłaciłbyś milion dolarów za stolik? A gdyby był zrobiony z materiału, który mógłby wywołać raka? Tymczasem w ostatnich miesiącach na Sotheby’s New York sprzedano nie jeden, ale dwa stoły projektu Jean Prouvé wykonane z włóknistego betonu Granipoli – francuskiego określenia handlowego na mieszankę cementu i azbestu, włóknistego minerału powodującego raka płuc. Jeden stół poszedł za 998 tys dolarów a drugi za ponad 1,6 mln dolarów (LINK).

Sylwia Spurek nie lubi tego. Tacy jak ona preferują ekostoliki, najlepiej z tworzyw naturalnych, jak choćby biopolimer bronchit.

Nie lubi też doświadczeń na myszach, dlatego o nich teraz. Naukowcy zidentyfikowali mechanizmy neuronalne, dzięki którym dźwięk łagodzi ból u myszy. I nie chodzi tu o rodzaj muzyki, bo myszy poddano wpływowi muzyki klasycznej, pop i nieokreślonymi szumowi, ale o jej częstotliwość.  Odkrycia mogą pomóc w opracowaniu bezpieczniejszych metod leczenia bólu (o ile trafi się na kogoś bez słychu muzycznego, resztę mogą zacząć bolec zęby) (LINK). News postanowiliśmy zilustrować niemiecką wersją Mickey Mouse.

Jaś prosi mamę:

- Mamusiu, mamusiu! Kup mi szczeniaczka!

- Nie. Jeszcze Ci myszki nie zdechły.

W temacie zwierząt - znalezisko gigantycznego dinozaura daje wgląd w to, dlaczego wielu prehistorycznych mięsożerców miało tak małe przednie kończyny.

Odkrycie pozwala na poznanie anatomii dużych, mięsożernych dinozaurów. Meraxes mierzyły około 36 stóp od pyska do końca ogona i ważyły około 9000 funtów i według zespołu badaczy wielkość kończyn była odwrotnie proporcjonalna do wielkości czaszki (i szczęki). Czyli gad robił terror głową a nie pazurami (LINK).    

Pora na nieco kultury wyższej. Obraz  La Bella Principessa Leonarda da Vinci wykonany w latach 1495-1496, przedstawiający z profilu Biancę Sforzę, nieślubną córkę mediolańskiego kupca Ludovica Sforzy, którego hologram dzieła został sprzedany w tym roku za 104 tys dolarów, mógł zostać sfałszowany. Ile zatem jest teraz wart ten jego hologram? Kopia o rozdzielczości 500 milionów pikseli i zamknięta w krysztale została sprzedana  kolekcjonerowi znanemu pod pseudonimem @ModeratsArt, który oprócz Principessy zakupił także inne tego typu prace. Ostatni raz oryginał Principessy widziano publicznie w 1998 roku, kiedy Christie's sprzedał go marszandowi Peterowi Silvermanowi za 22 000 $. Od tego czasu niewielu mogło zobaczyć, a tym bardziej przeanalizować. Jednym godnym uwagi wyjątkiem jest Pascal Cotte, który założył francuską firmę zajmującą się skanowaniem multispektralnym w Lumière Technology i twierdzi, że znalazł na nim odcisk palca łączący obraz z samym Leonardo. Te odkrycia zostały z kolei potwierdzone przez Martina Kempa, eksperta od prac da Vinci, w książce La Bella Principessa: The Profile Portrait of a Milanese Woman, opublikowanej w 2010 roku. Niedługo po tym jednak znany fałszerz sztuki Shaun Greenhalgh, który odbywał karę więzienia w latach 2007-2012 za swoją przestępczą działalność stwierdził, że to on wykonał obraz, co wzbudza dalsze wątpliwości co do pochodzenia i autentyczności dzieła (LINK).


Rysunki Karla Lagerfelda zostały sprzedane za prawie trzykrotnie wyższą cenę niż pierwotnie zakładano. Ogółem za rysunki wykonywane w przeciągu całej kariery twórcy domu mody Chanel czyli z lat 1969-2018 osiągnięto zawrotną sumę 350 406 euro (LINK). 

Podobno kupił je jakiś ojciec wielodzietnej niemieckiej rodziny za pieniądze oszczędzone przez sikanie pod prysznicem, o co ostatnio apeluje się w niemieckich mediach (LINK). 

Na tym jednak nie koniec, zapalony kolekcjoner zbiera teraz na jakieś dzieło Leonardo da Vinci. A to już znacznie większy wydatek i poświęcenie. Postanowił więc zaoszczędzić nie tylko na wodzie, ale i na papierze toaletowym.  W związku z tym cała rodzina rano, na czczo, spożywać będzie maślankę zagryzaną kiszonymi ogórkami, smażoną kiełbasą i zapijać piwem. 

Jak widać mamy tutaj barierę kulturową. Mali Niemcy uczą się zgoła czegoś zupełnie innego, niż mali Eskimosi. Ci drudzy są od małego uczeni żeby nie jeść żółtego śniegu...

Siedzi sobie stary piracki kapitan na rufie statku. Wiadomo, jak to stary pirat, zamiast nogi kawałek drewna, zamiast dłoni hak i bez jednego oka.

Obserwuje go młody majtek pokładowy. W końcu zdobywa się na odwagę i zaczyna pytać starego kapitana.

- Dlaczego nie ma pan nogi?

- Stare dzieje. Rekin mi odgryzł.

- A czemu ma Pan hak zamiast dłoni?

- Stare dzieje. Ucięta podczas abordażu.

- No, a czemu oka pan nie ma?

- Bo mi mewa nafajdała.

- I od tego stracił pan oko?

- Nie, ale to był mój pierwszy dzień z hakiem.


My kończymy dobrą radą dla wszystkich pań sikających pod prysznicem, i wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.