sobota, 5 stycznia 2019

Z mojej płytoteki: the Residents - Commercial Album. Najbardziej zakręcona płyta wszechczasów, 40 piosenek w 40 minut!

Dzisiaj płyta absolutnie zakręcona. I od razu zachęcam osoby, które nie lubią awangardy, żeby spróbowały chociaż obejrzeć filmik skomponowany z teledysków do wszystkich piosenek. Ilu? A tak: czterdziestu. Nie, nie, to nie pomyłka, bowiem siódma w dorobku zespołu płyta The Residents, zatytułowana Commercial Album, to aż 40 jednominutowych piosenek. Płyta z tego co słyszałem, była typowana do wpisu do Księgi Rekordów Guinnessa. A poznałem ją bodajże dzięki Jerzemu Janiszewskiemu, w latach 80-tych ubiegłego wieku. Pamiętam jak powiedział w audycji: czterdzieści jednominutowych perełek...

I my dzisiaj te perełki sobie dokładnie obejrzymy. Najpierw jednak, żeby zrozumieć Commercial Album pozwolę sobie tutaj postawić własną tezę, którą postaram się udowodnić w dalszej części wpisu. Postawienie jej umożliwiły mi następujące fakty: zainteresowanie muzyką the Beatles i znajomość ich dyskografii, oraz obejrzenie filmiku z wszystkimi 40-oma klipami. Filmiku, którego wcześniej nie widziałem, a zobaczyłem kilka dni temu, gdy postanowiłem napisać o płycie. Ale po kolei. 

Pierwsza płyta the Residents - awangardowego zespołu z USA (prawdopodobnie obecnie mieszkającego w San Francisco), którego skład nie jest do dziś nikomu znany, nazywa się Meet the Residents... Czy to przypadek, że nazwa pierwszego w amerykańskiej dyskografii albumu the Beatles wydanego przez Capitol (1964) brzmi Meet the Beatles? Porównajmy okładki...


Panów wydaje się być również czterech. Po tym wstępie pora na moją tezę. The Residents - Commercial Album jest awangardową wersją płyty Yellow Submarine Beatlesów. A film Commercial DVD, do którego zaraz przejdę to awangardowa wersja słynnej kreskówki czwórki z Liverpoolu

Zaraz, ale tak w ogóle po co o tym wszystkim piszemy? Otóż płyta, która na początku wydaje się być jakimś żartem, jest miksem komedii, horroru i nostalgii. Obok żartobliwych piosenek porusza też bardzo istotne egzystencjalne  tematy: śmierć, nieudane związki, źle ulokowane uczucia, lęki... Kto widział Yellow Submarine Beatlesów ten dobrze wie, że chwilami nie jest to wesoły filmik o miłości. Że obok zabawnych scenek i śmiesznych dialogów mamy tam chwile bardzo nostalgiczne jak choćby Elanor Rigby czy Only a Northern Song, tematy wcale nie do śmiechu... 

O podobieństwach jeszcze wspomnę ale najpierw kilka ciekawostek. The Residents nagrali i zmontowali sami cztery teledyski, reszta powstała później. Natomiast promocja płyty odbyła się poprzez wykupienie czasu reklamowego w lokalnej TV i radio i nadawanie klipów jako reklam. Czyż to nie jest genialne? Czy nie przypomina to słynnych manifestów dadaistów, egzystencjalistów i innych? Po epoce dzieci kwiatów i love love love, epoce fuck off  i no future punków, przyszedł czas na manifest antykomercji.
Jak? Przez wydanie płyty czysto komercyjnej. Jak wygląda manifest? Jest prosty, zawiera zaledwie 5 punktów:
Zatem mamy kolekcję dżingli, a jeśli chcemy mieć POP puśćmy każdy trzy razy...

The Residents zaprosili do realizacji płyty wielu wykonawców (TUTAJ): Snakefinger, Chris Cutler, Fred Frith, Lene Lovich, Andy Partridge i innych. Płyta nagrywana była od września 1979 do lipca 1980. Jak wspomniałem Phonogram i Celluloid Records zasponsorowało nagranie czterech klipów nazwanych One Minute Movies, czyli piosenek:  Moisture, The Act of Being Polite, Perfect Love, i Simple Song:

Moisture



Act of being polite



Perfect Love



The Simple Song



Płyta wydana jest w małej wytwórni więc nie oczekujmy cudów, choć w warstwie graficznej jest przyzwoicie. Szkoda że nie ma tekstów, ale wynagrodzimy to zaraz sobie poniżej.

To teraz pora na wszystkie filmiki razem, czyli Commercial DVD. I tutaj mamy już kompletny odlot. Więc może zastanówmy się co reklamują poszczególne piosenki, pozwolę sobie również zamieścić teksty. Jeśli interpretacja nie będzie dla mnie jasna, pozostawię ją z samym tekstem (w nawiasie podaję nazwiska realizatorów klipów - dżingli). 

1) Easter Woman (Stephane Ricard): 

Down, feeling down
I'm down, down down
Down, feeling down
I'm down, down down

Easter woman came today
And took away my wife
Took her through an open doorway
To the afterlife

Model żony w epoce socjalizmu we Wschodniej Europie, czyli czerwone łapska i szare blokowisko...

2)Perfect Love (John Payson): 

There's something I must tell you
There's something I must say
The only really perfect love
Is one that gets away 

Jedyna miłość warta uwagi to ta, która odchodzi, inne osiągają wzloty i upadki ale zawsze są do dupy, co udowadniają w sposób pokazany w klipie...

3) Picnic Boy (the Residents):

She called my friend a picnic boy
I never could stand that
Oh, she called my friend a picnic boy
Said he was too fat
Fat

I left her in the early morning
Looking at the rain, ohoh!
I found I could not take the pressure
So I took the train, ho!
 


4) End of Home (the Residents):

Darkness fell upon the garden
As I sadly sat alone
Dreaming of the end of summer
And again the end of home
Our love was like a flowing river
Deeper still than what it seemed
It consumed my waking hours
Creeping deep into my dreams  



Pierwszy  bardzo smutny utwór o końcu ludzkich uczuć, choć trudno jest wnioskować czym spowodowany był ów koniec domu, widać na teledysku że zawala się, a na twarzy bohatera pojawia się łza smutku...

5) Amber (Doug Carney):

Life is just a situation
Life is just a game
Life is just a whirlwind
And it's calling out my name

Amber were the autumn leaves
And amber was her skin
Amber was the evening
When the whirlpool pulled her in
It was irresistible
Was what she used to say
Like the sound of running horses
Early in the day


Przechodzimy do utworu typowo satyrycznego, z nieco absurdalnym tekstem. A co do klipu, cóż... jest równie zabawny jak i tekst. Mówiąc w skrócie: shit happens

6) Japanese Watercolor (Martin Redlich) - utwór instrumentalny, japonka, która zanurza się we wodzie, ma w dalszej części klipu pomalowaną tradycyjnie dla kobiet w towarzystwie, twarz. W tle fabryka, w końcu czerwony napis for sale. Biały i czerwony to barwy japońskiej flagi, ale czy coś więcej autor miał na myśli? 

7) Secrets (The Penguin Bros): 

Something's going on between them
Something I can see
Nobody seems to pay attention
So it's up to me

They're always touching
Always looking
In a secret way
I thought that I might cut them deep


Teledysk w konwencji horroru, wizje senne albo urojenia głównego bohatera, fobie i strach rządzące ludzkością. W pewien sposób sami doprowadzamy do ich powstawania... 

8) Die in Terror (Incorect):

She said she wished to die in terror
Screaming in the night
To feel the crawling flesh of panic
As her hair turned white
She also had a pretty little
See-through negligee
I often wonder where she went
And if she got her way 


9) Red Rider (Casey Stockdon):

Cellar doors were open
For the storms were out that night
The night reflected from the leaves
The sky was still too bright
I saw her passing as the wind
Was rising in the air
She rode upon a red bicycle
And she had red hair


Jedna z moich ulubionych piosenek na tym albumie. Teledysk o wynalazcy, który stara się skonstruować pojazd za wzór biorąc kury, którym z nieznanych bliżej powodów zakłada czerwone opaski. Zostaje załatwiony przez obrończynię zwierząt - rudowłosą dziewczynę na rowerze...    

10) My Second Wife (Jean-Charles-Finck):

Yesterday my second wife fell in the afternoon
Slipped into hysteria and talked about the moon
Well this was only temporary so the doctor said
So I watched a football game and she went off to bed


Trudny temat, być może jest to tylko czarny humor, a może chodzi o coś więcej, jak na przykład o przemoc w rodzinie...

11) Floyd (John McNaughton): instrumentalny utwór Bóg, diabeł i karuzela życia..

12) Suburban Bathers (Incorect):

Suburban bathers own the sea
But just between you and me
The sun has never fully set
That's seen the bather fully wet

I see the sea
The sea sees me

They seem to run to morning light
And crash the boards between the night
If they'd learn to love themselves
They might survive the murky depths

I see the sea
The sea sees me

If I'd learn to love myself
I might survive the murky depths

 

Różne mogą być interpretacje tego tekstu, niemniej do wspaniałej muzyki mamy bardzo poetycki tekst ze znakomitym zbitkiem: I see the sea the sea sees me. Może być to tekst o najeździe zamiejscowych na miejskie plaże, ale może to być też utwór o głębokim podłożu erotycznym...  
 
13) Dimples and Toes (John Sanborn): 

She is unhappy and even unkind
She would not listen but I do not mind
Kissing her dimples and touching her toes

She is attractive but very restrained
Slightly because of worry and strain
I was her father a long time ago
Kissing her dimples and touching her toes


Piosenka o ojcu, który dostrzega przemijający czas oglądając swoje dziecko. Pod koniec pojawia się słowny manifest - warto zatrzymać film i przeczytać...

14) The Nameless Souls (Bardi):

She was just uncaring
She was just untrue
She was just indifferent
What else could she do?

I was just a stranger
I was just subdued
I was just uneasy
What else could I do?

We were just the nameless
Souls that sit inside
Wishing that we were
Someone on the outside
Wishing that we were
The ones on the outside
Wishing that we weren't
The ones who were stuck


15) Love Leaks Out (the Residents):


Hour by hour
Day by day
Love leaks out
And goes away


Miłość ucieka dzień za dniem.. Być może tak, jak starzejąca się twarz bohatera teledysku...

16) Act of Being Polite (Bill Domonkos)

I found her crying in the morning sitting in a chair
She was wrapping something up and wrapping it with care

I didn't mean to hurt her when I fell asleep last night
I was just exhausted from the act of being polite
Oh yes I was just exhausted from the act of being polite 


Kolejny minihorror, czyli z pamiętnika mordercy psychopaty, wyczerpanego aktem bycia niegrzecznym

17) Medicine Man (Andrew Coehler)- znakomity utwór instrumentalny, ale i teledysk w stylu obrazów Hieronima Boscha, nadchodzi wielki kataklizm... 


18) Tragic Bells (Chip Lord):

Tragic bells are ringing for me
Tragic bells are ringing in my ear again

And I don't know why I'm going on


Bardzo smutny utwór wpisany w obraz wielkiego miasta, nieco przypomina klimatem Shadowplay Joy Division, oczywiście klimatem obrazu nie muzyki.   

19) Loss of Innocence (Jim Ludtke/the Residents)

Amusement parks are caked with sounds
A solid hunk of meat
A barker's sweat flings from his tongue
His tattoo shines with heat
A wary stranger stands and sways
Enraptured by his stance
Two-headed goats come stumbling by
And give a troubled glance
The barker looks into the eyes
The stranger tries to bend
The barker swears to more delights
For all who seek within
The stranger enters canvas doors
And smells the fresh cut hay
The barker points to Siamese twins
The stranger looks away
The eyes of horse faced women
Watch the few who wander through
They sense the tension in the air
And smell the sweet taboo
A heart beats fast against a chest
The stranger leaves the tent
The waves of people drown the sounds
Of loss of innocence 


Piosenka poświęcona pamięci Jima Ludke (1954-2004), który był między innymi twórcą gier komputerowych inspirowanych muzyką the Residents (TUTAJ). 


20) The Simple Song (Eun-Ha Paek):

We are simple
You are simple
Life is simple, too


Życie jest jak bańka mydlana...   

21) Ups and Downs (Cedric Mercier):


She was opening up an elevator
On a rainy day
Sitting on a little stool
And looking far away

When I asked if she would like to take me
To another floor
She laughed and said she probably would
And then she closed the door 


Prosty tekst ale obraz należy chyba do najbardziej zakręconych - witajcie w świecie awangardy..

22) Possessions (Rajenda Serber):

Some are into silver
Some are into gold
Some are into having
Something nice to hold


Pogoń i zdobywanie kolejnych szczebli kariery nigdy się nie kończy, zawsze jest coś wyżej... Czy zatem warto?


23) Give It to Someone Else (Rich Shupe):

I wanted to give it to someone else
And hear what they would say
I wanted to give it to someone else
And watch them as they played

I left it helpless all alone
And waiting on the floor
Squirming just a little bit
And looking at the door
He would take it as he wished
And I would listen in
Documenting as I would
The sound of slapping skin

I wanted to give it to someone else
And hear what they would say
I wanted to give it to someone else
And watch them as they played
I wanted to give it to someone else
And watch them as they played


Wynalazca uszczęśliwiający innych, wszystko jednak na darmo bo obdarowywani są na zbyt niskim szczeblu rozwoju. 

24) Phantom (Rosto A.D.) - utwór instrumentalnym jeden z muzyków jest duchem. Trudno powiedzieć, czy pasiaki pojawiające się zamiast ubrań są jakimś nawiązaniem od wojny.

25) Less Not More (Takeshi Murata):

The railings of the bridge
Were moving by the glass
The opportunity to leave
Was coming up fast
The situation passed across my
Mind once more
And I decided that I needed

Less not more
Less not more
Less not more 


Wydaje się, że piosenka opisuje wahania związane z próbą samobójczą, jednak teledysk do tego nie nawiązuje. 

26) My Work Is So Behind (Gunter Segers):

Smoke was feeling up the house
A burning yearning heat
The cats were watching through the haze
And licking at their feet
They were licking at their feet

A caller came and looked at me
And asked me if I'd mind
I said I would not normally
My work is so behind
I'm just way behind

The fire it sparkled in his smile
And then beneath his skin
And so he jumped right in right in
And so he jumped right in


27) Birds in the Trees (Steven Cerio/ Rich Shupe): 

Birds in the trees
Shook dust from their wings
I thought of the heartaches
That shattered our love not long ago
Birds in the trees
Now asleep 


Jeden z najlepszych utworów na płycie. Pierwsze dwa wersy to poetyckie mistrzostwo. Połączenie klimatu egzystencjalnigo z uczuciami, czyli miłość w wielkim mieście..   
Warto zwrócić uwagę na łodź płynącą po niebie i wyglądające z niej głowy członków zespołu. Na tym opieram tezę, że płyta jest awangardową wersją Yellow Submarine the Beatles. Ale jest 20 lat później, ponuro i z epoki dzieci kwiatów świat przeszedł w czasy lęków egzystencjalnych... 

28) Handful of Desire (Kar Aermann):

Sinews crackled in the heat
Of noonday raptured thrill
A moisture laden syncopated
Automated drill
A handful of desirous needs
That's much too soon fulfilled


29) Moisture (John Sanborn):

Someone saw a strange amount
Of moisture on her lips
And it was also seen upon
Her arms and on her hips

No one knows exactly
Who she was or how she died
But when they opened up her purse
They found a snail inside 


Ta piosenka również moim zdaniem jest hitem. I nie dziwię się, że ludzie odbierali teledyski jako minireklamy. Zawilgocona kobieta w której portmonetce znaleziono po jej śmierci ślimaka. Klimat kompletnie odjazdowy...

30) Love Is... (Eric Montchaud):

Love is only loneliness
Divided by another
Love is only living for the lonely

Love is only loneliness
Divided by another
And I know that life is lonely


31) Troubled Man (Leigh Barbier/ the Residents):

His wife had left him long ago
For someone without skin
And now he faced the mirror
And he saw a doubled chin
He was having trouble
And he'd had it for a while
His doughter died a year ago
She was his only child 


Króka opowieść o życiu stażejącego się człowieka, który stracił najpierw żonę, później córkę, ale nie stracił sił by oglądać love story w kinie..  

32) La La (Geert Vandenbroele):

La la la la la la la la la la
La la la la la la la la la la
La la la la la la la la la la
La la la la la la la la la la
La 


I znowu niczym w kreskówce the Beatles pojawiają się członkowie zespołu. 

33) Loneliness (Fabrice Fouquet):

I came upon it in the night
And left it in the rain
And from that moment to today
I've never been the same

I knew not what the weather meant
When he said goodbye
I only know this loneliness
Will never make me cry
Make me cry


34) Nice Old Man (Gert Vandenbroele):

Something smiling sweetly
Something tall and thin
Something deep within my heart
Reminded me of him
He was not my lover
He was not my friend
He was just a nice old man
Who played the violin


35) The Talk of Creatures (Bulk Foodveyor):

Mumbling weighs upon my mind
The talk of creatures in my spine

A contest fought between two souls
To know which thought that each controls
They argue deep into the night
Displaying wrongs, inciting rights
They sing their songs with unknown tones
And keep the beat upon my bones


36) Fingertips (the Residents):

Something faintly emanating
Perfume and decay
Whispered lightly in the wind
That she had got away
Longing for the touch of something
Soft upon my face
I thought about her fingertips
And not her lack of grace 



37) In Between Dreams (Roscoe Chapp)

38) Margaret Freeman (Niffer Desmond):

Margaret Freeman had a body
Unlike any I'd seen
It seemed to drip her mental thoughts
Like much too warm ice cream
One day while she washed the dishes
In the nude I saw
How her mother's sodden ways
Had rubbed her rib cage raw 


Prawdopodobnie chodzi o aktorkę amerykańską urodzoną w 1942 roku. 

39) The Coming of the Crow (Jean-Michel Roux)


40) When We Were Young (Veber Veber)


Do DVD dołączone są jeszcze dwa filmiki bonusy: Shut Up Shut Up i I Was Alone. A poniżej zestaw wszystkich filmów, na prawdę polecam.



I cała płyta do dosłuchania:



Myślę, że Ian Curtis, który tak lubił powieści Williama S. Burroughsa (TUTAJ) byłby zachwycony tą płytą. To przecież podobny, odlotowy klimat. Nie zapomnijcie, że poznaliście go dzięki nam. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Strona zespołu (również niezły odlot, ale bardzo profesjonalna) TUTAJ 

The Residents, Commercial Album, Ralph Records, 1980, produkcja: the Residents. Tracklista: Easter Woman, Perfect Love, Picnic Boy, End of Home, Amber, Japanese Watercolor, Secrets, Die in Terror, Red Rider, My Second Wife, Floyd, Suburban Bathers, Dimples and Toes, The Nameless Souls, Love Leaks Out, Act of Being Polite, Medicine Man, Tragic Bells, Loss of Innocence, The Simple Song, Ups and Downs, Possessions, Give It to Someone Else, Phantom, Less Not More, My Work Is So Behind, Birds in the Trees, Handful of Desire, Moisture, Love Is..., Troubled Man, La La, Loneliness, Nice Old Man, The Talk of Creatures, Fingertips, In Between Dreams, Margaret Freeman, The Coming of the Crow, When We Were Young

piątek, 4 stycznia 2019

Nowy rok, nowy zespół, a może nowe Joy Division? IST IST z Manchesteru, czyli naszym zdaniem jest nieźle

Mój znajomy z Twittera, Chris Tomlins (TUTAJ) w rozmowie na temat obiecujących zespołów z Manchesteru grających w klimatach zbliżonych do Joy Division, czyli takich jakie na tym blogu lubimy najbardziej, wskazał na Ist Ist. Rzeczywiście jest to dość obiecująca grupa, czerpiąca nie tylko z dorobku Iana Curtisa, ale i dość wyraźnie z  dokonań Interpol. Z tym że w przypadku Ist Ist mamy do czynienia z bardziej uwspółcześnioną wersją brzmieniową, nie zapomnijmy, że od rozpadu Joy Division minęło już prawie 40 lat a środki techniczne konwersji dźwięku, jakimi dysponował Martin Hannett (TUTAJ) uległy dramatycznej ewolucji. W każdym razie panowie z Manchesteru brzmią znakomicie.

W wywiadzie z 5.09. 2017 roku (TUTAJ), którego udzielił Andy Houghton - gitarzysta i wokalista zespołu, opowiada o realizacji singla White Swan, ale i o trzech kolejnych (z naszych ustaleń wynika, że chodzi o Stranglers, Silence i Night's Arm). 

W takim razie zacznijmy zapoznanie się z zespołem od White Swan właśnie: 


Podobieństwa do Joy Division są dość oczywiste, i nie tylko muzyczne ale i wizualne. Zamiast londyńskiego metra w którym Anton Corbijn (TUTAJ) wykonał kultowe dziś ujęcia legendarnej grupy Iana Curtisa mamy jakiś tunel, jest czarno - biała konwencja, no i charakterystyczne ujęcia od tyłu. No ale nie da się ukryć, że brzmienie jest głębsze, wokal nieco mocniejszy i całość zrealizowana jest według najnowszych konwencji, po prostu dobrze się tego słucha, a powodu pani w teledysku, nawet miło ogląda...

W dalszej części wywiadu muzyk opowiada o coraz większej ilości koncertów jakie daje zespół podkreślając rolę muzyki w ich życiu. Dążą do jej propagowania, a nie do tego żeby być sławnymi, czy znanymi. Dalej rozmowa ewoluuje w kierunku amerykańskich i brytyjskich zespołów podobnego nurtu, pojawiają się Interpol (TUTAJ), The Strokes, The Yeah Yeah Yeahs czy The National.

Skupmy się teraz na pierwszym poważnym wydawnictwie z 2018 roku zatytułowanym Spinning Rooms, a zawierającym pięć utworów: Preacher's Warning, I'm Not Here, An Interlude, Emily i Diversion.

Pierwszy utwór posiada dość minimalistyczny i prosty w przekazie teledysk, warstwa muzyczna natomiast jest o wiele ciekawsza:

Drugi jest dostępny w wersji koncertowej z grudnia 2017 roku z Bolton. Przy okazji można zapoznać się z, lekko mówiąc, skromną choreografią zespołu i dowiedzieć się, że tak na prawdę jest ich tylko trzech.
To może teraz Emily, którą obejrzyjmy w wersji z 2018 roku z koncertu w Salford, aby przekonać się, czy przez te dwa lata coś uległo zmianie. Przy okazji proszę zwrócić uwagę na ilość ludzi...


Wygląda to już znacznie lepiej, jest oświetlenie, lepsza jakość dźwięku, niepotrzebnie jednak basista naśladuje Petera Hooka... a tak w zasadzie pojawia się też element naśladownictwa Iana Curtisa (płaszcz)..

Finalnie Diversion z tego samego koncertu, ale ujęcie z innej perspektywy:


I tutaj zaskoczenie, bardzo ciekawy utwór, niekonwencjonalny, i z  pauzą w środku. Chyba jedna z ich ambitniejszych piosenek.  Powinni jednak zmienić image basisty, zbyt mocno się kojarzy, a ślepe naśladownictwo wzbudza jedynie irytację i śmiech politowania...

Na koniec jeszcze znakomity muzycznie i wizualnie teledysk Exist, to najnowsze dzieło zespołu z EPki Everything Is Different Now z 2019 roku: 


Recenzje Spinning Rooms wskazują na dość optymistyczne przyjęcie zespołu i zawierają bardzo zbliżone spostrzeżenia do naszych. Pierwsza z nich (TUTAJ) jest ciekawa, a esencją jej jest zdanie: The prominent bass, deep vocals and often introspective lyrics coupled with the fact that they are a Manchester band means it would be easy, but slightly lazy, to make Joy Division comparisons.

Druga (TUTAJ) pozwala nam ustalić skład zespołu: Adam Houghton (wokal, gitara),  Joel Kay (perkusja) i Andy Keating na basie... Z tej recenzji znowu esencja: Not only do the Manchester three craft a shadowed sonic landscape with fear around each corner, but they convey it with an elegance and simplicity that dances with social commentary, visiting themes of solitude, romance, and psychosis.

The voices which source the Joy Division comparisons deserve a long, hard look. Ist Ist savage their own gap between all that punk and digitalism with a 21st century originality to burn.


A co my pisaliśmy powyżej?

Płyty zespołu do nabycia TUTAJ.

Jeszcze słowo o okładce. Czy większość zespołów  chłodnofalowych musi zrzynać z An Ideal for Living, zaprojektowanej przez Steve'a Mc Garry (TUTAJ)?

Ogarnijcie się do cholery!   


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.      

czwartek, 3 stycznia 2019

Frida Kahlo: komunistka, ateistka, feministka i dlatego bohaterka mainstreamowych mediów. Dla nas jednak cierpiąca artystka

Poprzedni rok 2018 można uznać za rok Fridy Kahlo. Ponownie odkrytą kilka lat temu meksykańską malarką zachłysnęli się designerzy i dyktatorzy mody. Uroda tej kalekiej, drobnej kobiety odzianej w jaskrawe stroje inspirowane folklorem meksykańskim, doskonale wpasowała się w światowe trendy. To dzięki tej modzie kobiety od Chin po Los Angeles zrezygnowały z cieniutkich brwi i zaczęły obnosić się z szerokimi, gęstymi, a koncerny kosmetyczne dzięki temu mogły wypuścić nową linię kosmetyków na pielęgnację brwi, porost i ich przyciemnianie. W dodatku Frida była biseksualna, przeszła wiele aborcji (nie mogła z racji choroby donosić żadnego dziecka) i miała komunistyczne poglądy (romansowała z Lwem Trockim, malowała portrety Stalina itd). Musicie przyznać, że stała się idealnym materiałem na bohaterkę postępowych mediów.

Mniej interesujące są dla ogółu te fragmenty jej życia, które mówią o nieustającym cierpieniu: fizycznym - spowodowanym przez wielorakie urazy w następstwie przebytej choroby polio a potem wypadku tramwajowego, i psychicznym - wywołanym przez skutki tej kraksy. A wszystko to znalazło odbicie w jej twórczości.

Była swoistego rodzaju bohaterką, jak każdy niesprawny człowiek, dla którego wyjście poza własne ograniczenia to prawdziwy heroizm. Namalowała ponad 40 własnych portretów. Gwoli prawdy większość z nich powstała z pobudek terapeutycznych. Pozwoliły ogarnąć artystce to, co działo się w jej umyśle i sercu. Trzeba przyznać, że malarka była szczera wobec siebie: malowała się naga, na szpitalnym łóżku, z mężem, z kochankami, a jej wizerunkom towarzyszą malowane komentarze odnoszące się do konkretnych sytuacji. Szczególnie dużo obrazów wywołały poronienia i przebyte aborcje. Frida bardzo chciała urodzić mężowi dziecko, lecz z racji przebytych złamań miednicy lekarze odradzali jej ciąże. Nie będziemy tu opisywać zawiłości jej życiorysu (jest opisany TUTAJ), romansów, rozwodu i ponownego ślubu z mężem, kolejnych terapii i okresów depresji. A także coraz gorszego zdrowia, operacji i amputacji. Nas interesują jej obrazy. Widać na nich ból towarzyszący jej istnieniu: na przykład wymuszone karmienie i odpoczynek w łóżku nakazany przez lekarza:
W jednym z portretów przedstawiła się w koronie cierniowej zaciskanej przez siedzącą na jej ramieniu małpkę, symbolizującą grzech i cielesność. Ponad głową unoszą się motyle, symbol odrodzenia i zmiany na lepsze a na szyi ma amulet z martwego kolibra symbolizującego uwięzienie duszy:
a także w różnych momentach emocji, w chwilach gdy czuła złamany kręgosłup, gdy w wannie wspominała swoje przebyte choroby, gdy czuła się niczym bogini ziemia wypuszczająca nowe pędy...



Jej twórczość za życia była doceniana, artystka miała kilka wystaw, w tym w  Nowym Jorku i Paryżu, którym była zniesmaczona i tak opisała jego elity w jednym z listów do Nicolasa Murraya, kochanka i malarza: (…) jestem tak chora i zmęczona całą tą aferą, że postanowiłam wysłać wszystkich do diabła i uciekać z tego gnijącego Paryża, zanim ocipieję do reszty. Nie masz pojęcia jakimi dziwkami są ci ludzie. Rzygać mi się chce, jak o nich myślę. Są tak cholernie „intelektualni” i zepsuci, że nie mogę ich znieść. To naprawdę za dużo, jak dla mnie. Wolałabym raczej siedzieć na podłodze marketu w Toluca i sprzedawać tortille, niż mieć cokolwiek wspólnego z tymi „artystycznymi” dziwkami z Paryża. Godzinami przesiadują w „cafes” grzejąc swoje cenne dupy i nieprzerwanie gadając o „kulturze”, „sztuce”, „rewolucji” i tak dalej, i byle do przodu, myśląc, że są bogami tego świata, śniąc o najbardziej nierealnych bzdurach i zatruwając powietrze teoriami – teoriami, które nigdy nie wejdą w życie. Następnego ranka – nie ma odrobiny żarcia w ich domach, bo żaden z nich nie pracuje i żyją jak pasożyty z bandą swoich dziwek, które uwielbiają ich „artystyczny geniusz”. (…) Warto było przyjechać tu jedynie po to, żeby zobaczyć jak gnije Europa i dlaczego wszyscy ci ludzie są przyczyną Hitlerów i Mussolinich. Jakie to aktualne… 

Artystka zmarła w dzień po swoich 47 urodzinach. Podejrzewa się, że mogła popełnić samobójstwo bo w opakowaniu leków przeciwbólowych brakowało kilkunastu dawek. Ostatni wpis w jej dzienniku brzmi: Mam nadzieję na radosne odejście i mam nadzieję, że nigdy nie wrócę. Osiem dni przed śmiercią skończyła obraz, na którym pyszni się sterta arbuzów.  Owoc ten jest częstym tematem w sztuce meksykańskiej. Jest symbolem odnoszącym się do w święta Dia de los Muertos (Dzień żywych trupów), kiedy powszechnie przedstawia arbuzy zjadane przez zmarłych lub pokazywane w ścisłym związku ze zmarłymi. Napis na obrazie Fridy brzmi VIVA LA VIDA - Coyoacán 1954 Mexico, czyli Niech żyje życie. Stał się on inspiracją trasy koncertowej, utworu i albumu Chrisa Martina i jego zespołu Coldplay.

Mamy rok 2019. Kto znajdzie się na kolejnych sztandarach mainstreamowych mediów?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 2 stycznia 2019

Z mojej płytoteki: Ultravox i Quartet, piękno new romantic opakowane w okładkę Petera Saville'a

Jaki ten  świat jest mały, chciałoby się powiedzieć. Przyznam się ze wstydem, że dopiero dzisiaj, kiedy przygotowywałem zdjęcia do tego wpisu odkryłem, że projektantem okładki albumu Quartet legendarnej grupy Ultravox, jest Peter Saville (TUTAJ), słynny współzałożyciel Factory Records i projektant najbardziej znanych okładek płyt, między innymi Joy Division..

Jeśli do tego dołożymy producenta, którym jest wielki George Martin (współtwórca sukcesu the Beatles) to wysoki poziom płyty murowany..

Okładka jest nieco tajemnicza, nawiązuje do budowy, pojawiają się na niej symbole, które zwolennicy teorii spiskowych mogą utożsamiać z Lożą Masońską, choć napis UV prędzej kojarzy się z Ultravox...


Peter Saville często zapożyczał, inspirując się nie tylko podczas projektowania okładek ale również tytułów płyt, tak było na przykład z tytułem jednego z wydawnictw OMD, ale o tym innym razem. 

Okładka jak i wewnętrzna koperta są utrzymane w tej samej konwencji, na szarym tle oglądamy budowanie nowego świata. 



Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć, że wiele płyt z mojej kolekcji pochodzi z drugiego obiegu, i często okładki są w średnim stanie, zawsze bowiem w pierwszej kolejności kieruję się jakością winylu i odsłuchiwanego dźwięku. 

Płyta Quartet pod względem muzycznym wręcz oszałamia. W muzyce bardzo niewiele jest produkcji utrzymujących poziom od początku do końca. Tutaj od pierwszego utworu do ostatniego poziom nie obniża się ani o milimetr. Dlatego tak cenię sobie ten album, a poza nim do moich ulubionych płyt Ultravox należy jeszcze Lament. Wiem, wiem, każdy powie, że zapomniałem o słynnym Vienna, czwartym albumie zespołu z 1980 roku (omawiany dziś jest szóstym w ich dorobku), jednak tak nie jest. Mam go również w swojej kolekcji, ale nie należę do tych, którzy go wielbią. W przeciwieństwie do płyty prezentowanej dzisiaj. Zresztą można przecież sprawdzić samemu. 

Płytę otwiera monumentalny Reap the Wild Wind jedna z najlepszych piosenek zespołu. Oczywiście o uczuciach, pustce ale i przyjaźni. 

A footprint haunts an empty floor
A fading coat that I once wore
Oh, desolation where I once lived
I have seen in times gone by
I have felt a different shadow on the wall,
A stranglehold on a certain feeling 

Po nim nieco żywszy Serenade a zaraz później doskonały Mine for Life. To jeden z moich ulubionych utworów na tej płycie, i jak każdy tu obecny jest on formą manifestu. Tym razem chodzi jednak o zakazane pożądania... Po nim znowu jest patetycznie - Hymn, po którym chyba najbardziej nostalgiczny i zdecydowanie najsmutniejszy utwór Visions in Blue. Piosenka o samotności i przemijaniu, czyli dwa w jednym, to co lubimy najbardziej...

Face in the window in the night.
Caught for a second by the light.
Ashes of memories still aglow. (Only for you)
Portraits and pictures you once saw.
Visions in blue.
Read while the letters still remain.
Sip from the wine of youth again.
Oaths made in silence still return. (Only for you)
Cast like a shroud your clutching arm.
Visions in blue.
Catch aimless smiles from passers-by.
Blistered and broken in reply.
Breath seems to mist the hazy view. (Only for you)
Tears coat your lifeless eyes with dew.
Visions in blue.
Visions in blue.
Ashes of memories still aglow. 
Portraits and pictures you once saw.
Face in the window in the night.
Caught for a second by the light.
Ashes of memories still aglow. (Only for you)
Portraits and pictures you once saw.
Visions in blue.

Z nostalgicznego nastroju wybudza nas szybki  When the Scream Subsides, ale za chwilę znowu w niego popadamy dzięki We Came to Dance, który znowu jest o samotności... Cut and Run i The Song zamykają ten wspaniały album. 

Przewodnie motywy, jak i nastój albumu doskonale pasują do naszego bloga. Z góry przepraszam za ewentualne uzależnienie się - ta płyta niesamowicie wciąga, jak i ponoć członkostwo w Wielkiej Loży..

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 


Ultravox: Quartet, producent: George Martin, Chrysalis, 1982. Tracklista: Reap the Wild Wind, Serenade, Mine for Life, Hymn, Visions in Blue, When the Scream Subsides, We Came to Dance, Cut and Run, The Song

wtorek, 1 stycznia 2019

To Was postawi na nogi w Nowy Rok - niezapomniane koncerty: Mark Lanegan Band - sesja dla 4AD, 02.2012


Wczoraj było lżej, ale nie tak dennie jak w TV. Dzisiaj, żeby w przyrodzie była równowaga coś nieco cięższego. Każdy kto czyta ten blog doskonale wie, że czasem sięgamy do nieco ostrzejszych brzmień. Bowiem wspólnym tematem łączącym treści na których się skupiamy jest nostalgia, smutek i przemijanie, a te są ponadbrzmieniowe. Poza tym grunge, który do nieco cięższych brzmień się zalicza w prostej linii wywodzi się od chłodnej fali. Wielu wykonawców tego nurtu posiłkowało się dokonaniami choćby Joy Division (np. Smashing Pumpkins TUTAJ). 

I właśnie dzisiaj taka muzyka, nieco cięższa, ale nie typu hard. Dzisiaj grunge. Nastrojowo, nostalgicznie, i zarazem mądrze.

W studio wytwórni 4AD (piszemy o niej TUTAJ) w Pull Studios na Manhattan Hudson Square w Nowym Jorku, legenda muzyki podziemnej i alternatywnej, sam Mark Lanegan ze swoim zespołem. Osobom, którym to nazwisko niewiele mówi, przypomnę nazwy zespołów z którymi współtworzył: Screaming Trees, Nirvana czy Queens of the Stone Age. I brzmienia te słychać podczas dzisiejszego występu.

Ale szczególną uwagę zwracają trzy rzeczy (oczywiście poza dziarami lidera): świetne piosenki, mądre teksty i znakomite wykonanie. Pomijając charakterystyczny przepalony wokal, uważam że gitarzysta (Steven Janssens) to mistrz.  

Zaczynają mocno, jakże nastrojową piosenką grabarza czyli The Gravedigger's Song z albumu, który wtedy właśnie się ukazał, czyli Blues Funeral. Zresztą pozostałe utwory są z tej samej płyty. 

Generalnie tekst piosenki nie odbiega od przytoczonych tytułów, czyli mamy tutaj dość niesamowite klimaty, że tak powiem z pewnej ciekawej perspektywy. No i ten nastrój miłości, no a że nieco specyficznej.. No cóż o gustach się nie dyskutuje... Poza tym jaki to poetycki tekst.. mamy wstawki w języku francuskim, kabel, drzewa, gwiazdy, niebo i nawet magnolię.. 

Czyż to nie jest piękny wiersz?

With piranha teeth
I've been dreaming of you
And the taste of your love, so sweet
Honest, it's true

Through my heart flows sleep
And the dark, heavy rain
Where the gravedigger's song is sung
You've been torturing me

Tout est noir, mon amour
Tout est blanc
Je t'aime, mon amour
Comme j'aime la nuit

Love, is the medicine good?
Is the crow flying eight miles high
Over wire and wood?

Shovel down six feet
With a head heavy pain
The magnolia blooms so sweet
And it fades just the same

To the stars, my love
To the sea
To the wheels, my love
'Til they roll all over me

Oh love, I've been thinking of you
With razor white teeth, so sharp
Honest, it's true

In my blood flows sleep
And the dark heavy rain
The magnolia blooms so sweet
Only torturing me

To the stars, my love
To the sea
To the wheels, my love
'Til they roll all over me

Po tym świetnym otwarciu Louis Elegy, poruszająca problemy wiary, a zaraz po niej Riot In My House. Tekst nie jest jednoznaczny, jednakże wydaje się, że kluczowym jest fragment:

Hear the coughing sound
Mama bring my medication
No harmony is found
While performing levitation  

także...  

Występ kończy chyba najlepszy utwór, przynajmniej jeśli chodzi o grę gitarzysty, Harborview Hospital. Pod względem przesłania nie odbiega on poprzedniego tekstu i moim zdaniem również dotyczy choroby. Ale być może się mylę?
I jeszcze kilka słów na temat znakomitego Steven Janssens'a. Oczywiście cały zespół gra odlotowo, ale on swoją grą wyróżnia się już od pierwszych taktów otwierających koncert. Ale co się dziwić, wystarczy popatrzeć na jego muzyczny dorobek (TUTAJ).  W zasadzie dokładne obejrzenie całego koncertu pozwala poznać możliwości gitary i postawić tezę, że starsi panowie dwaj, czyli Lanegan i Janssens robią tutaj całe show. 

I ta mina Lanegana kiedy spogląda na Jenssensa stojąc nieruchomo i potakując głową pewnie myśli sobie: jest świetny, jak nikt, to był zajebisty wybór!

To co? Jedziem (tak jedziem) z tym koksem! 

Dajcie na maksa głośniki i posłuchajcie jak powinno się grać prawdziwą muzykę!

A mówiąc krótko: napierdalać!

      
Teksty piosenek dostępne są TUTAJ

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.    

Mark Lanegan Band - sesja dla 4AD, 02.2012, realizacja: Robbert Summer. Tracklista: The Gravedigger's Song, St. Louis Elegy, Riot In My House, Harborview Hospital.