Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cyberpunk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą cyberpunk. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 21 lutego 2021

Tą płytę warto znać: Night Haze i ich Love is Chaos - chłodno i egzystencjalnie

O duecie Night Haze z Grecji (powstałym w 2018 roku), dokładnie z Aten pisaliśmy jakiś czas temu oczekując ich debiutu (TUTAJ). Promował go znakomity utwór tytułowy. 


Walka z demonami, polowanie na czarownice

W domu zmusiłaś mnie do życia

Twoje istnienie jest moim problemem

i czuję twój ciężar na moich stopach


Naucz mnie jak doprowadzać się do płaczu

Naucz mnie jak sprawisz, że będę chciała umrzeć


Miałeś wszystko, na jedno skinienie

Ale wolałeś zobaczyć chaos

Miałeś wszystko, na zawołanie

A teraz czuję się zdradzony


To on otwiera album, który ukazał się 1.10.2018. Jako drugi pojawia się You Can't Reach Me - z dość prostym tekstem i nieco demoniczną muzyką, której psychodeliczny klimat pogłębia się w znakomitej piosence Lost In The Light. Gdzieś w tle pobrzmiewa Yazoo i wczesne Depeche Mode. Jest jednak znacznie więcej nastrojów rodem z horroru. Wszystko trwa w Replaced z zupełnie makabrycznym tekstem:


Czy to jest najlepsze? Najlepsze, co chcesz dać?

Twoja dusza krzyczy, ale nie chcę jej słyszeć

Nadszedł czas, kiedy nie zdołasz się ukryć

Nie jesteś w moim guście więc zostaniesz wyeliminowany

Kiedy na mnie patrzysz,

kiedy chwytasz mnie za włosy

Kiedy leżysz mi na twarzy, nic nie czuję, jestem jak piórko

Każdy musi zostać kiedyś zastąpiony


Zdaje się że Night Haze próbują w klimaty elektronicznej muzyki chłodnofalowej wplatać nastroje rodem z Cinema Strange. Nieco sadystyczne, bezwzględne... 


Po nim doskonały Something Strange:


Zabierz mnie do miejsca, w którym nigdy nie byłam

Możemy chodzić w cieniu, wybierzmy się na wycieczkę

Pokaż mi coś dziwnego, czego nigdy nie widziałam

Ukryjmy się w ciemności i nigdy z niej nie wychodźmy

I nigdy nie wychodźmy

W tym miejscu nie mamy nic do stracenia

Czy możemy spełnić nasze marzenie? Spełnijmy nasze marzenie

Możemy mieć to wszystko, dopóki nie znikniemy

Chodźmy w cieniu, nie bójmy się

Pokaż mi coś dziwnego, czego nigdy nie widziałam

Ukryjmy się w ciemności i nigdy  niej nie wychodźmy


Jak widać teksty są bardzo proste co nie przeszkadza Night Haze na przekazywanie bardzo dużej dawki emocji, a doskonała aranżacja sprawia, że wszystko brzmi ponadprzeciętnie. 

Kolej na Sadness:


Słyszę swój głos w mojej głowie.

Czuję twoją skórę, czuję twój oddech na moim ramieniu

Twoja myśl dryfuje mi w głowie

Moje jedyne towarzystwo to piosenka z przeszłości

Cała moja dusza unosi się na Twoim morzu

Zabrałeś mi wszystko, zostawiłeś mnie zatopioną

Jedyne, co czuję, to smutek

Zabrałeś mi wszystko, zostawiłeś mnie utopioną

Wychowałeś się, by przynieść smutek

W moich lękach utonęłam


Not Anymore  utrzymany jest nieco w klimatach the Cure, zaśpiewany bardzo monumentalnie. Po nim Drained piosenka o końcu uczuć, rytmem przypominająca utwór otwarcia...


Ktoś patrzy przez drzwi,

zapomniana i utracona nadzieja

W twoim pokoju, na tym łóżku

całkowicie wyczerpaliśmy nasze uczucia

Nie mogę cię uratować od bólu, bo czuję to samo


Together Apart o zupełnie niesamowitym klimacie, znowu porusza problem minionych uczuć, a może chodzi o przemijanie jako takie?


Czym byliśmy, głosem na wietrze

I wiemy, że serce się poddało

Ciemność i rozpacz,

W nieskończonym ogromie

Czując się razem, ale oddychając osobno

Dzieli dusze w nocy

Kim byliśmy, głosem na wietrze

W tym ogromie

Byliśmy postaciami na śniegu

Zagubieni na zawsze, straciliśmy naszą duszę

Toksyczny ból w uśmiechu,

Nie istniejemy


Instrumentalny Outro kończy ten niesamowity album, chłodny bardzo elektroniczny, nieco New Orderowy i znowu bardzo neurotyczny

Dla nas jeden z ciekawszych debiutów ostatnich lat, i zapewne jeden z lepszych albumów roku 2018.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Night Haze, Love is Chaos, miks i mastering: Gerasimos Dionatos, tracklista: Love Is Chaos, You Can't Reach Me, Lost In The Light, Replaced, Something Strange, Sadness, Not Anymore, Drained, Together Apart, Outro.

niedziela, 29 listopada 2020

Z mojej płytoteki: Nine Inch Nails i ich Pretty Hate Machine, czy to naprawdę początek industralu?


To był początek lat 90-tych, gdy w jednej z polskich gazet muzycznych natrafiłem na wywiad z Trentem Raznorem i artykuł o jego projekcie Nine Inch Nails. Sprawa wydawała się ciekawa bowiem czytając wywiad od razu zadałem sobie pytanie jaką muzykę tworzy gość, który kupił dom gdzie sekta Mansona zamordowała pierwszą żonę Romana Polańskiego, w dodatku gdy ta była w ciąży. Raznor opowiadał w wywiadzie jak z drzwi do których pukał Manson zrobił sobie stojak do klawiszy... No i ta nazwa... 

Później poznałem omawiany dziś album, który wielu krytyków zalicza do pierwszej płyty nurtu industrialnego. Sami na naszym blogu opisywaliśmy dwa zespoły - Throbbing Gristle i the Tights (TUTAJ) które w zasadzie uważane są za pierwsze kładące podwaliny pod industrial i to jeszcze pod koniec lat 70-tych. 

Niemniej tak się uważa i projekt NIN, który w zasadzie jest projektem jednoosobowym, a jedynie w trasy Raznor dobiera sobie muzyków, uchodzi dziś za jeden z największych w historii industrialu


Zatem omawiamy dziś album autor nagrał sam, wszystko napisał i zaśpiewał.



Wydawnictwo otwiera Head Like a Hole - nie ukrywam, że nie należy do moich ulubionych utworów, a dalsze kompozycje pokazują że artystę stać na więcej niż tylko łupanie. Przejdźmy zatem do Terrible Lies utwór opisujący zmaganie się człowieka, który traci wiarę w Boga. Doświadczenia życiowe, smutek świata i zderzenie ze startą bliskiej osoby powodują, że bohater utworu mimo iż bardzo chce, traci wiarę.


Po niej Down in It, utwór powiedzmy też średni i odbiegający poziomem od reszty. Czego nie można powiedzieć o Sanctified, piosence wyróżniającej się i posiadającej zupełnie niesamowity klimat. Opowiada ona o uzależnieniu od kobiety, miłości takiej do granic.

Niebo to tylko plotka, którą ona rozprasza 

Kiedy prowadzi mnie przez najpiękniejsze zakątki piekła

Wciąż marzę o jej ustach, nigdy nie powinienem był ich całować

Ona dobrze wie, czemu nie mogę się oprzeć

Po tym doskonałym utworze Raznor wciąga nas jeszcze głębiej w otchłań mroku, przychodzi bowiem pora na Something I Can Never Have - wspomnienia, wspomnienia, wspomnienia...

Wciąż przypominam sobie smak twoich łez

Echo twojego głosu, jest jak dzwonienie w moich uszach

Moje ulubione sny o tobie wciąż wyrzucają mnie na brzeg

Drapię się po głowie, i nie chcę już spać


Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Mam tylko jedną rzecz

I zaczynam się bać


Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Po prostu czegoś chcę

Chcę tylko czegoś, czego nigdy nie będę mieć


Zawsze byłaś tym, która pokazywała mi jak

To czego nie mogłem robić wtedy, mogę zrobić teraz.

To powoli mnie rozdziera

Szary byłby kolorem, gdybym miał serce


Chodź i powiedz mi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Mam tylko jedną rzecz

I zaczynam się bać


Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Po prostu czegoś chcę

Chcę tylko czegoś, czego nigdy nie będę mieć


W tym miejscu to taki wstyd

Chociaż teraz wszystko wygląda inaczej

Wiem, że to wciąż to samo

Gdziekolwiek spojrzę, jesteś wszystkim, co widzę

To tylko zanikające, pieprzone wspomnienie tego, kim byłem


Chodź i powiedz mi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Mam tylko jedną rzecz

I zaczynam się bać


Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Sprawiasz, że to wszystko odchodzi

Po prostu czegoś chcę

Chcę tylko czegoś, czego nigdy nie będę mieć

Chcę tylko czegoś, czego nigdy nie będę mieć

Tak studenci szkoły filmowej w Toronto zilustrowali historię w o której śpiewa Raznor:


Po nim Kinda I Want To - utwór o walce wewnętrznej między dobrem a złem a następnie wielki hit, o ile nawet nie największy hit tej płyty, i jeden z największych hitów NINSin. Wydaje się, że chodzi w nim o bunt przeciwko Bogu. O grzech i karę za niego. Tak to wyglądało live na Woodstock w 1994 roku. 


Do końca pozostały nam trzy piosenki: That's What I Get, The Only Time, Ringfinger. Pierwsza opowiada o miłosnym rozczarowaniu, druga jest bardzo zakręcona i opowiada o nowych doznaniach a ostatnia - będąca kolejnym genialnym wręcz utworem, to idealne zakończenie tego albumu.



Cóż, ostatnio tak ciężko pracuję

Pracuję rękami, tak że aż krwawią

Gdybym był dwa razy takim mężczyzną, jakim mógłbym być,

Nadal byłbym połową tego, co potrzebujesz

Wciąż mnie prowadzisz, a ja podążam

Wszystko, o co poprosisz, wiesz, że zrobię

Proszę was o ten jeden akt poświęcenia


Palec serdeczny

Obietnica wyryta w kamieniu

Głębiej niż morze

Palec serdeczny

Odetnij mięso i kości

I zaoferuj mi to


Cóż, właśnie mnie tu przybiliście

Wiszę jak Jezus na tym krzyżu

Po prostu umieram za twoje grzechy

Pomagając w sprawie


Owiń oczy bandażami

Wyznania, które przejrzałem

Dostaję wszystko, czego chcę

Kiedy stanę się częścią ciebie


Palec serdeczny

Obietnica wyryta w kamieniu

Głębiej niż morze

Palec serdeczny

Ciało i kość diabła

Zrób coś dla mnie

Po tym znakomitym debiucie NIN zabrali nas jeszcze wiele razy do swojej krainy klimatycznego industrialu. Jeden z albumów jaki nastał później, Fragile, opisaliśmy już wcześniej TUTAJ. Do kilku z nich na pewno jeszcze wrócimy, bo te nowe...

No nic, mimo że są mówiąc krótko - słabe, zespół został w tym roku wprowadzony do Rock and Roll Hall of Fame. Zatem już na zawsze zapisany złotymi zgłoskami w historii muzyki.    

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Nine Inch Nails, Pretty Hate Machine, TVT 1989, tracklista: Head Like a Hole, Terrible Lies, Down in It, Sanctified, Something I Can Never Have, Kinda I Want To, Sin, That's What I Get, The Only Time, Ringfinger. 
      

niedziela, 22 września 2019

Whispering Sons: Endless Party - dawno lepszego cold wave nie słyszałem

Przepis na supergrupę? Połączyć ze sobą największe indywidualności... Ale wtedy wyjdzie orkiestra dęta... To może wziąć pięciu ludzi, wśród nich obdarzoną niebanalnym głosem wokalistkę, zmieszać Siouxsie and  the Banshees z Joy Division, przyprawić wczesnym Dead Can Dance a całości dodać odrestaurowane brzmienie... Coś jak Second Still o którym niedawno pisaliśmy (TUTAJ)... 

Czy to grzech? Nie, bo zespół Whispering Sons z Belgii w wywiadzie poświęconym omawianemu dziś ich debiutowi Endless Party stwierdza, że chcą pokazać światu iż cold wave ciągle żyje! 

A jak to się stało, że zaczęli go grać? I tutaj trafiamy w sedno. Wychowanie! Jeśli rodzice będą swoim dzieciom puszczać w domu badziewie to mogą liczyć co najwyżej, ze dostaną w odpowiedzi disco polo... Ale jeśli będą dbali, tak jak rodzice dzisiejszych bohaterów, żeby wychowywać swoje pociechy na muzyce: the Editors, White Lies, Talk Talk, Joy Division, The Chameleons, The Sound, Siouxsie And The Banshees, Cocteau Twins... to są efekty... (LINK).

Zaczęli od pokazywania się na lokalnych konkursach dla zespołów studenckich. Później w 2014 nagrali utwór Midlife, który zyskał bardzo pozytywne recenzje na YouTube

Mimo, że teledysk jest raczej dość banalny, a piosenka zdaje się być delikatnie mówiąc inspirowana... zresztą posłuchajmy: 

No ale nie każdy musi znać klasykę, zwłaszcza młodsi słuchacze.. Często z podziwem czytam komentarze na YT w stylu: jakie to nowatorskie... pod piosenkami nieraz tak zerżniętymi z innych, że aż wstyd. 

Później z zespołem skontaktował się Dimitri of Wool - z wytwórni E tapes z propozycją nagrania czegoś. Tak powstało prezentowane dziś wydawnictwo, najpierw opublikowane na kasecie.

Płytę otwiera Shadow, o kobiecie która nie jest niczym więcej, niż cieniem samej siebie, nie może uciec ze świata czterech ścian. Ona nie jest niczym więcej niż jedynie cieniem, śpiewają...

Po nim omawiany powyżej Midlife. Bardzo ciekawa perkusja, i ogólnie dobra sekcja rytmiczna. Noc i ciemność to czas w jakim przyszło nam żyć... Ale jest z tego wyjście...  

Time przesuwa nas lekko w stronę klimatów the Cure, ten bas, ale i gitara... Tekst opowiada o powolnym upływie czasu, życiu wewnętrznym, izolacji, niemożności pamiętania przeszłości. W refrenie mamy brzmienie gitar bardzo zbliżone do Editors, to które znamy z Munich - przeboju z płyty The Black Room (opisanej TUTAJ). The Night basem przypomina Primary z Faith, prosta perkusja i nieco zbyt głośne riffy przysłaniają warstwę tekstową, zwłaszcza w pierwszej zwrotce. Ale i tak znakomity refren sprawia, że to jedna z najlepszych piosenek na płycie... Opowiada o pośpiechu, o tym że nie mamy zbyt wiele czasu... Szkoda że tak szybko się kończy, ja bym jeszcze  raz lub dwa powtórzył refren. Kolejny Insights ma na wstępie bas niczym z Figurehead the Cure, ale po nim imponująca ściana gitar i mroczny, miejscami patetyczny głos Fenne Kuppens

Album kończy Wall najbardziej dynamiczny z całej płyty, z pięknymi gitarami, ale również znakomitą melodią. Zobacz to wszystko, poczuj to... To jedno z najlepszych zakończeń płyt chłodnofalowych. 

A my możemy być jedynie dumni, że udało nam się tę perłę dostrzec. Niedługo będzie można ich posłuchać na żywo, przyjadą do Polski na dwa koncerty do Krakowa i Warszawy w listopadzie...

Więcej TUTAJ i TUTAJ.


Whispering Sons - Endless Party, Wool E Tapes, 2015, Mixed and mastered by Koenraad Foesters, tracklista: Shadow, Midlife, Time, The Night, Insights, Wall. 

P.S. Doskonała okładka ze zdjęciem Dominik Holič pokazuje czym jest cold wave grany przez trzecie pokolenie.... Kiedyś w oknie były tylko kominy, teraz dołączyły do nich anteny telewizyjne i kable komputerowe. Niemniej dzięki takim zespołom jak Whispering Sons to wszystko trwa i wcale nie zamierza umierać. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.   

poniedziałek, 18 lutego 2019

The Cassandra Complex: Theomania - biblia buntownika, a może wielkiego przegranego?

Mało jest płyt które w latach 80 - tych ubiegłego wieku wywarły na słuchaczach tak ogromny wpływ. Akurat tą prezentował w swojej audycji Tomasz Beksiński i przypadła ona do gustu wielu młodym ludziom w Polsce, bowiem jest czymś brzmieniowo unikatowym - muzycznie zawieszonym między punkiem a elektroniką.  

Cyberpunk? Można tak powiedzieć. Album dziś omawiany jest drugą płytą zespołu the Cassandra Complex z Leeds

Artyści opisują go na stronie (TUTAJ) następująco:

Płyta ta uważana jest przez wielu ludzi jako klasyczne wydawnictwo the Cassandra Complex. Ale nagrywanie jej było piekielnym doświadczeniem, zaczęliśmy w Brukseli, zespół rozpadł się podczas sesji i Rodney (Orpheus - założyciel zespołu i jego jedyny członek od początku) dokończył płytę na własną rękę w Anglii. Wydawało się że pracujemy nad nią bez końca. Ale wynikiem jest znakomity album z którego jesteśmy dumni.

Tytuł oznacza: Szalona wiara w fakt, że jesteś bogiem prowadzi do tego, że robisz co chcesz...  

Album otwiera God John, mocny utwór będący swoistego rodzaju catharsis. Wydaje się, że autor opisuje w nim zderzenie młodego człowieka który właśnie wkroczył w showbiznes, z machiną bezlitosnej otaczającej go rzeczywistości. Tekst jest pełen niesamowitych odniesień do brutalnych realiów obfitujących w prostytucję (kobieta kąpiąca suknię w rynsztoku), sex (blizny i rozstępy po latach sexu) i alkohol (dusza trzymana w domu w butelce):

A woman dips her skirt into the gutter
She’s reaching down to take part of my soul
She’s reaching down to take me up inside her
She’s reaching down to make me into God 


Scarred with years of sex and stretch marks

You keep my soul at home inside a bottle

Narrator jest rozczarowany tym, co zrobił z niego showbiz i postanawia sprzeciwić się jego machinie poprzez samobójstwo, postanawia wywrócić wszystko do góry nogami: 

Public enemy number one, the outlaw
A hero figure for the young
Created by the old for some amusement
Created by the old to be a god
But they can all fuck off ’cause I don’t want them
Fuck off to their homes up in the sky
Just send me down a burger and some french fries
Tomorrow I am gonna die


Drugi utwór zawiera w sobie bardzo mocne elementy rewolucyjne, autor bowiem podejmuje decyzję konkretnego działania. 

Piosenka OZ, bo to o niej mowa, ma twardy przekaz: wszyscy wypierdalać,  na nic nie przydają się bowiem pokojowe metody zmiany otaczającej nas rzeczywistości jak uczciwe bogacenie się, kupowanie akcji czy zarabiania, branie leków, bycie miłym, sprzedawanie muzyki i tak dalej. Po prostu trzeba wziąć do ręki karabin i zrobić z tym wszystkim porządek:

You can change the world
By buying shares and getting rich
But I ain’t got the time
Fuck the cash, give me a Kalashnikov!


Po nim melodyjny Too Stupid to Sin - piosenka o wszystkich tych, którzy przeciwstawiają się buntowi narratora. Są wszędzie wkoło, widać ich w TV - tworzą społeczeństwo, ułożeni, grzeczni, zbyt poprawni by zrobić coś niedobrego - by grzeszyć. W końcu ta jedyna też ich uosabia. Autor buntownik gardzi nimi, nie są godni jego uwagi, są tylko głupimi dupkami. 

You think that you can tell me how to live my life
Well, I’m tired of hearing that
I’m tired of hearing that from you
I’m tired of hearing assholes
Telling me I’ll never be good enough
Good enough for them
Good enough for you 
 


Po drugiej stronie cały czas nasz narrator ma konsumpcyjne społeczeństwo, które opisuje w kolejnej piosence Honeytrap. Ludzie latający odrzutowcami na kolacje z wielkimi tego świata, używającymi seksu i uroków życia, którym ciągle mało...

One Milionth Happy Customer - zdecydowanie najlepsza piosenka na płycie, bardzo nastrojowa zatem jest zapewne o miłości. I tak rzeczywiście jest, i wydawałoby się że chodzi o miłość do kobiety, gdyby nie tytuł (Milionowy Szczęśliwy Konsument) i początek piosenki. 

Narrator bowiem dość klarownie przedstawia sytuację:

I could die if I touched you
A long, slow, torturous death
Of a thousand cuts
In a thousand ways
I can only hold you through a piece of plastic
With your name on it
With your name on it
I feel a million miles away from you
But it’s just
It’s just a millionth of an inch   


i wydaje się, że chodzi nie tyle o miłość do osoby, tylko do jej pieniędzy... Na takie tylko uczucia bowiem stać konsumpcyjne społeczeństwo. Niektórzy jednak interpretują ten tekst inaczej...  

Ground to piosenka o niespełnionych marzeniach, o ciągłym upadaniu, o tym że bunt w końcu zawsze ma swój kres:

Bite the hand, the hand that feeds
Raise your head, challenge the sun
Bite the hand, the hand that bleeds
Kill the desire, be with the one  


We fall and fall, fall and fall
Fall and fall, and fall, and fall, and fall


W podobnym klimacie utrzymana jest kolejna piosenka Second Shot, która także opisuje bolesny powrót do rzeczywistości. Płytę zamyka Defcon 1 piosenka o tym, że zanim umrzemy możemy jeszcze cieszyć się, delikatnie mówiąc, przyjemnościami życia. 

Podsumowując wydaje się, że album Theomania jest concept albumem o społeczeństwie konsumpcyjnym, w którym trudno jest się zbuntować. 

Mimo chęci w końcu człowiek zostaje zmielony przez otaczającą go bezlitosną machinę. 

Mamy lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku. Czy dzisiaj coś od tamtych czasów uległo zmianie? 

Poprzez digitalizację świata, rozrost systemów bankowych, komputery, telefony komórkowe, cyberprzemoc, RODO i SRODO, jak i cybersex zapewne tak.

I to niestety na o wiele gorsze. 

The Cassandra Complex - Theomania, PIAS Recordings, 1988. Realizacja nagrań - Rodney Orpheus. Tracklista: God John, Oz, Too Stupid To Sin, Honeytrap, One Millionth Happy Customer, Ground, Second Shot, Defcon 1      
 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 18 grudnia 2018

Z mojej płytoteki: The Covenant, The Sword, and the Arm of the Lord zespołu Cabaret Voltaire, czyli psychodeliczny cyberpunkowy industrial

Dzisiaj album wyjątkowy. Zespół, który zaczynał w Factory Records, i który koncertował z Joy Division (LINK). Zespół, który w 1985 nagrał, moim zdaniem, zupełnie niesamowity album: The Covenant, The Sword, and the Arm of the Lord, co w wolnym tłumaczeniu oznacza: Przymierze, Miecz i Ramię Pana. Chociaż okładka albumu nic na temat żadnej z tych trzech rzeczy  nie mówi:
Okładka zaprojektowana została przez Neville'a Brody. Artysta ten współpracował z zespołem podczas projektowania okładek ich innych płyt, poza tym jest znany w branży muzycznej ze współpracy z Depeche Mode czy Level 42. Okładka prezentowanej dziś płyty nawiązuje raczej do czegoś w rodzaju celownika, co powtórzone jest także na wewnętrznej kopercie w którą zapakowana jest płyta:
Ogólnie wątek celownika (różnych jego form) pojawia się na wszystkich obrazach z okładki. Warto wyjaśnić, że tytuł płyty bezpośrednio nawiązuje do faszystowskiej organizacji terrorystycznej, działającej w USA w latach 1971-1985. 

Na płycie mamy 10 piosenek. I tutaj narodziły się poważne kontrowersje wydawnicze, bowiem zawarto fragmenty przemówień Charlesa Mansona, oraz odgłosy delikatnie mówiąc, rozkoszy cielesnych... Numer z Mansonem powielały później inne zespoły jak choćby Paradise Lost.
Muzycznie płyta jest kompletnym odlotem. Mamy do czynienia z czymś, co śmiało można nazwać cyberpunkiem. Muzyka przeplatana jest z odgłosami miasta, wypowiedziami, dziwnymi dźwiękami i odgłosami. Kiedyś czytałem że podczas koncertów Cabaret Voltaire ludzie dostawali zawałów serca...

Niestety album nie jest dostępny w całości na YT. Ale są dostępne niektóre utwory. Jak choćby otwierający płytę L21ST, mówiący chyba wszystko o klimacie wydawnictwa: 


Po nim następuje płynne przejście do kolejnej piosenki - I want you. Niejednoznaczny tekst, komentowany dość szeroko, co zresztą podkręciła wypowiedź lidera zespołu Richarda Kirka...

Freak yourself: shake it, shake it
Close the door: shake it, shake it
What to do: shake it, shake it
Just hit the floor: shake it, shake it 

apeluje, czy może zachęca Cabaret Voltaire... Oficjalny teledysk do piosenki zdaje się być naśmiewaniem z konwencji horroru:


Po nim Hells Home - tak wykonywał go zespół w klubie Hacienda rok po wydaniu opisywanej dziś płyty:


Doskonały Kickback, to jeden z moich faworytów na tej płycie. Prosty tekst, ale przy tym bardzo ciekawe brzmienie i muzyczna warstwa eksperymentalna, pełna dziwnych dźwięków, chwilami bardzo nastrojowych:
Pierwszą stronę płyty zamyka ciekawy The Arm of the Lord

Stronę drugą otwiera piosenka, która znowu może wzbudzać kontrowersje... Zresztą posłuchajmy:

       
Natomiast największym hitem, jeśli chodzi o cały album, jest dokonały Motion Rotation:

Ile można w warstwie eksperymentalnej zrobić z dźwiękiem? Po nim Whip Blow... klimaty niczym Yello (TUTAJ), lekko psychodeliczne. 

Płytę zamyka mistrzostwo świata czyli the Web - koktajl muzyczny i jedna z najlepszych piosenek na całym albumie. 

 
Nasuwa się w tym miejscu jedna refleksja. Wiele z zespołów prezentowanych przez nas na tym blogu nie posiada profesjonalnych stron internetowych. Niektóre mają jedynie konta na FB

Czy trudno zrozumieć, że profesjonalna strona z tekstami piosenek, adresem do kontaktu, minirelacjami z występów, czy formularzem kontaktowym, może znacznie ułatwić karierę? W sumie nie ma się co dziwić, skoro nawet Cabaret Voltaire, jeden z najważniejszych zespołów muzyki eksperymentalnej takiej strony nie posiada, a odnalezienie tekstów graniczy z cudem? Nie ma ich także na wkładce płyty winylowej.

A może to specjalne okazywanie swojej undrgroundowości

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Cabaret VoltaireThe Covenant, The Sword, and the Arm of the Lord, Virgin, 1985, producent: Cabaret Voltaire. Tracklista: L21ST, I Want You, Hells Home, Kickback, The Arm of the Lord, Warm, Golden Halos, Motion Rotation, Whip Blow, The Web