sobota, 9 lipca 2022

Co się dzieje z nimi dzisiaj: White Door

Kilka lat temu opisaliśmy pierwszą płytę zespołu White Door Windows (TUTAJ). Dzisiaj prezentujemy to, co udało  nam się ustalić na temat tego, co dzieje się z nimi teraz. 

Gwoli przypomnienia, grupa White Door była kontynuacją założonej w 1977 roku grupy Grace założonej przez pochodzących z Stoke-on-Trent studentów uczelni artystycznej. W roku 1981 rozpoczęli oni karierę solową, próbując realizować własne projekty muzyczne. Najciekawszym był ten o nazwie White Door utworzony przez dwóch członków Grace: Maca Austina (wokal) oraz braci: Harryego Daviesa (flet i saksofon) i Johna Daviesa (syntezator). Zespół White Door po wypuszczeniu omówionego przez nas albumu niestety nie rozwinął dalszej działalności… aż do 2020 roku, w którym po 37 latach pojawił się  nowy materiał The Great Awakening (nasza recenzja jest TUTAJ). 


Krążek został wydany przez szwedzką wytwórnię Progress Productions, specjalizującą się we współczesnej muzyce nurtu synth pop. Na potrzeby tego albumu trio White Door zmieniło się w kwartet, przyjmując do składu szwedzkiego muzyka Johana Baeckströma (Daily Planet). Wybór padł na niego prawdopodobnie z powodu wydanej przez niego EP-ki Utopia (2018), przypominającej brzmieniem styl new romantic z początku lat osiemdziesiątych. 

Drugi album White Door ukazał się na CD oraz na winylu o nakładzie limitowanym do trzystu egzemplarzy. Warto zauważyć, że Johan Baeckström nie tylko był producentem The Great Awakening i zagrał na nim na klawiszach oraz śpiewał drugim głosem ale także współautorem 7 z 8 utworów. Przy nagraniu udzielili się jeszcze Simon Baeckström (syn Johana) grając w dwóch piosenkach na elektrycznym basie, Jarmo Ollila – druga połowa duetu Daily Planet – oraz Hanna Hasselberg-Ollila. Współpraca brytyjskich i szwedzkich muzyków datuje się od 2017 roku, gdy Austin zaśpiewał w Heaven Opened, albumie Daily Planet Play Rewind Repeat. Sam Johan Baeckström był zafascynowany angielskim zespołem, w 2015 roku gdy wydawał swoją pierwszą solową płytę Like Before gdzie na towarzyszących jej singlach znalazły się covery Jerusalem i School Days



Ci, którzy by sądzili, że uaktywnienie po 37 latach White Door było przypadkiem, powinni zmienić swoją opinię. Otóż rok wcześniej dawny zespół Grace także pokazał, że jeszcze jest w stanie coś z siebie wykrzesać. Niby muzycy go tworzący  zaprzestali ostatecznie wspólnego grania w tym projekcie po serii koncertów wspierających Wishbone Ash, The Animals, The Strawbs, Pentangle, Arthura Brown itp., i zaraz po koncercie The Wheatsheaf w Stoke-On-Trent, który wyszedł na albumie live pod tytułem Gathering in the Wheat. Ale w 2019 ukazał się ich siódmy album studyjny Overdose (LINK). W tym samym czasie Grace wystąpili także na Cambridge Rock Festival (LINK).

Wydanie ostatniego albumu White Door zostało zauważone przez dziennikarzy muzycznych. Mac Austin udzielił wywiadu dla szwedzkiego magazynu Zero gdzie tak mówił o płycie: Ostatnie lata naszego życia były naznaczone chorobami i śmiercią, ale także wyzdrowieniem i nową nadzieją na przyszłość. Wszystko, czego doświadczyliśmy, zabarwiło album w różnoraki sposób. Można niemal powiedzieć, że The Great Awakening to muzyczny pamiętnik. Ja sam jestem częścią Lullaby, Soundtrack of Our Lives i Beautiful Girl, opowiadających o ludziach i wydarzeniach, które wywarły na mnie duże wrażenie. Na początku podczas nagrywania zdecydowaliśmy, że album będzie się nazywał The Great Awakening. W końcu White Door obudził się ponownie po trzydziestu pięciu latach nieprzespanego snu!.

Co zatem robią i robili muzycy The White Door? Lider Mac Austin mieszka z rodziną, jest szczęśliwym dziadkiem, ojcem i mężem swojej bandy, jak ją nazywa.





John Davies z kolei jest samotny, mieszka w Newcastle-under-Lyme i maluje obrazy… Całkiem dobre:



Harry, jego brat, nadal mieszka w Stoke-on-Trent wraz z rodziną. I także tworzy. Maluje i wystawia swoje prace ale i nadal gra na saksofonie. 

Jak widzimy jednak sporo dzieje się u muzyków White Door. Za rok będą obchodzić 40 lat swojego debiutu. Miejmy nadzieję, że ostatnią płytą rozpoczęli kolejny, twórczy okres! 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 8 lipca 2022

TÅSEN TEA PARTY wraca z nową EP-ką pt. Time Was a Bomb


Po pierwszym przesłuchaniu wreszcie mamy to, czego oczekiwaliśmy, czyli różnorodność utworów. To był podstawowy zarzut wobec poprzedniego wydawnictwa, miało się bowiem wrażenie, że słuchamy ciągle tego samego utworu.  

Album otwiera nieco monumentalny:

She Konws Where The Story Ends


on the first time

she let it go

cause she doesn’t

know


on the second try 

she said

goodbye


she knows where the story ends

she knows where the story pretends 


Da się tego słuchać, utwór jest rytmiczny, z charakterystycznym narastaniem klimatu. Wchodzi perkusja i jest OK. Być może w piosence chodzi o próby samobójcze Iana Curtisa z Joy Division. Po nim zmiana klimatu - robi się bardziej Xymoxowo

Fiction Turned Real


no time to show

the mirror told you so

no time to feel

the fiction turned real


one part of the deal

was that fiction turned real


one part 

of the plan was that nothing began


cause the mirror said so


before she ran

this was 

the end of the plan


cause the mirror said so


Przypomina się Cry In The Wind. Kolejna piosenka nieco nawiązuje do dorobku Antipole. Jest bardzo spokojna, i dobrze że Tore wytrzymuje ten klimat do końca. 


Ideas To Kill


she had the plan 

she had the will

she had some 

ideas to kill


she had the will

she had the plan 

she will do

the best she can


she had some

she left it all

she had someone to call


Pora na tytułowy utwór. Zaczyna się dobrze, nico później zwalnia. Powiem szczerze, że jest chyba najsłabszą piosenką na tym wydawnictwie, mimo świetnego początku.  

Time Was a Bomb


she does feel

he was something to kill

she met them all

this town is far too small


chances are gone

they were some

time was a bomb

it was gone


she didn’t 

push away

there was

one more thing to say


Całość kończy He Said


He said


she said

it was a while

he said 

it was true


she said 

she didn’t try

he said

I care about you


she said 

neither do I

he said 

i wanna try


Bardzo dobry utrzymany gdzieś miedzy A Forest the Cure a Back Door Xymox.

Nasz wywiad z artystą jest TUTAJ. 

My wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziemy w mainstreamie. 


TÅSEN TEA PARTY, Time Was a Bomb, 2022, tracklista: She Konws Where The Story Ends, Fiction Turned Real, Ideas To Kill, Time Was a Bomb, He Said. 

czwartek, 7 lipca 2022

Łowcy w śniegu: Czy grozi nam nowa epoka lodowcowa?

W Europie mamy środek lata i w wielu krajach panują ponadnormatywne upały. Dlatego dzisiaj napiszemy o zimie. Ale nie takiej zwyczajnej, a ekstremalnej, jaką zobaczymy na zapadających w pamięć mroźnych pejzażach Pietera Bruegla Starszego. Piotr Bruegel wykonał swój obraz na zamówienie antwerpskiego kupca Nicolaesa Jongelincka w 1565 roku wraz z sześcioma innymi. Wszystkie ukazywały pory roku i przyporządkowane były parze miesięcy. Do dnia dzisiejszego zachowało się pięć obrazów – brakuje dzieła prezentującego wiosnę, czyli kwiecień i maj. Wymalowany przez niego widoczek z zimą na pierwszy rzut oka wydają się być sielankowy. Kilka osób jeździ na sankach, inne grają w hokeja jeszcze inne ślizgają się na zamarzniętej tafli rzeki czy jeziora. Ot obrazek świątecznego popołudnia…

Lecz to tylko pozory, bo gdy tylko popatrzymy uważniej dostrzeżemy złowrogą, prawdziwą treść. Sam tytuł dzieła: Łowcy w śniegu nie brzmi optymistycznie. Pierwszy plan zajmuje trzech mężczyzn i sfora psów. Grupa doszła na skraj doliny, która rozpościera się przed nimi poniżej. Nie dopisało im szczęście, upolowali tylko lisa, którego niesie na plecach jeden z mężczyzn. Cała trójka jest zmęczona, przemoczona i aż przygarbiona z zimna. Równie wyczerpane psy ciągną za nimi także ze spuszczonymi łbami. Zdobycz jest nędzna, ale mimo to zabrali ją ze sobą. W oczy musi więc im zaglądać głód… Sine niebo, czarne kontury nagich drzew i biel śniegu sprawiają, że i nas w pewnym momencie przenika chłód. A było wówczas wyjątkowo mroźno. W Europie nastąpiło gwałtowne ochłodzenie klimatu. Był to okres określany małą epoką lodowcową. W źródłach zapisano,  że kilkukrotnie zamarzło wtedy Morze Bałtyckie. Nie wiemy czy całe, ale z pewnością Cieśniny Duńskie pokrył stały lód, po którym poruszali się skandynawscy kupcy. Podobno na zamarzniętym morzu między Zatoką Gdańską a wybrzeżem Szwecji postawiono na lodzie karczmy, w których podróżni mogli schronić się przez wiatrem i odpocząć. Niektórzy badacze twierdzą, że z tymi karczmami to już przesada, lecz w 1539 r. mapie północnej Europy Carta Marina odnotowano zasięg lodu na południowym Bałtyku oraz tawerny, z których najbliższa położona była kilkanaście kilometrów na północ od dzisiejszego Władysławowa (LINK). Ochłodzenie trwało w Europie od mniej więcej od 1400 roku po rok 1850, a zimy z 1564 i 1565 roku były najbardziej ekstremalnymi spośród wszystkich. Drzewa pękały na mrozie, ludzie tracili z zimna nosy, ręce i genitalia. Z nieba spadały martwe ptaki. Panował głód, a niedobory żywności spowodowały zamieszki i choroby.

Małej epoce lodowcowej przypisuje się szereg historycznych, politycznych i społecznych wydarzeń. Obarcza się odpowiedzialnością za epidemie dżumy, okropności wojny 30-letniej, ale również za wynalezienie roweru, który miał zastąpić transport konny, bo słabe zbiory siana ograniczyła ilość tych zwierząt. Podobno teraz także zmierzamy w kierunku kolejnego ochłodzenia (wbrew zapowiedziom globalnego ocieplenia). Naukowcy zauważyli na przykład, że spadek aktywności ciepłego prądu zatokowego, który odpowiada za korzystne warunki pogodowe w stosunku do innych terenów globu położonych na tej samej szerokości geograficznej może wywołać gwałtowny spadek temperatury. Korzystając z nowego modelu aktywności Słońca, naukowcy zajmujący się badaniem energii słonecznej szacują, że w latach 30. XXI wieku ruchy dwóch fal płynów w gwieździe doprowadzą do 60% redukcji aktywności słonecznej (LINK). Chyba czekają nas wyjątkowo ostre zimy… I nie mamy już Bruegla, który po mistrzowsku wszystko zarejestruje…

środa, 6 lipca 2022

Chapter and Verse - Joy Division, New Order and me, streszczenie cz.4. Bolesny koniec młodości

  


Pierwszą cześć streszczenia zamieściliśmy TUTAJ, drugą TUTAJ, trzecią TUTAJ.

Trzeci rozdział książki ma tytuł Complex. Mimo przeprowadzki mały Bernard wciąż zaglądał na swoją daną ulicę, Alfred Street. Wspomina, że mimo iż jego dzieciństwo było skomplikowane, nie może o nim powiedzieć że było kiepskie. Bardzo miło wspomina podróże na skuterach do innych miast, one były oknem na inny świat, niż ten z jaki istniał w industrialnym Salford. Jednak okres w Salford Bernard wspomina jako najpiękniejszy czas, rodzina, przyjaciele i ten swoisty rodzaj braku odpowiedzialności. 

Kiedyś wpadła mu w ręce gazeta opisująca slumsy, wskazująca, że to Salford jest pod tym względem, najgorszym miastem w całym UK, bardzo poczuł się tym urażony. W tym czasie jego dziadek miał udar, ten całkowicie go odmienił. Ze spokojnego i miłego człowieka stał się zły i agresywny. Z tym musiała mierzyć się jego niewidoma babcia. Podzielili się - ona mieszkała na górze, on na dole. W końcu dziadek wylądował w szpitalu, gdzie żył jeszcze pół roku. Babcię wtedy przeniesiono do domu opieki społecznej, choć bardzo tego nie chciała, a tego miejsca wręcz nienawidziła. Nie umiała się opiekować w takim stanie domem, zalęgły się w nim myszy, zawsze była bardzo czystą kobietą, ale utrata wzroku jej to uniemożliwiła. 

Tym sposobem zostawili swój stary dom myszom. 18 letni wówczas Bernard Sumner bardzo to wszystko przeżył - to było ogromną stratą, tak jakby z rozpadem rodziny odeszła cała ta przeszłość, która była związana z jego domem rodzinnym.


Jak pisze Sumner, jego przejście z dzieciństwa w wiek dojrzały było bardzo trudne, nie podobało mu się to. Nagle wszystko stało się, jak stwierdza, pierdolenie trudne. Musiał bardzo szybko wydorośleć. Twierdzi, że mocno odbiło piętno na jego muzyce. Rozdział kończy bardzo ważna, z punktu widzenia twórczości zespołu konkluzja:

Myślę że możecie usłyszeć śmierć mojej społeczności i śmierć mojego wieku dojrzewania w moim wkładzie do muzyki Joy Division. 

Wkrótce streścimy kolejny rozdział książki - dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.         

wtorek, 5 lipca 2022

Smutek w sztuce: Kompendium

Melancholią i smutkiem interesowało się wielu artystów na przestrzeni całej historii ludzkości. Smutek jest bowiem tak sugestywną emocją, która wydaje się ogarniać całą ludzką psychikę, a gdy odchodzi pozostawia poczucie pustki, z której wielu nie potrafi wyjść… Artyści używali różnych środków, aby wyrazić ciężar smutku, a niektóre z tych prac spotkały się z szerokim uznaniem krytyków sztuki i badaczy. Wydaje się nawet, że obrazów ukazujących smutek jest tyle samo jeśli nie więcej niż ukazujących radość.  Choć czy tak jest na prawdę, czy tylko nam się zdaje? Z pewnością ludzie chcą być szczęśliwi. Wyrażanie zadowolenia uważa się przecież za przejaw natury ludzkiej. Arystoteles nawet twierdził że spośród istot żyjących śmieje się jedynie człowiek. Ale ten sam Arystoteles twierdził także, że wszyscy niezwykli ludzie wyróżniający się w filozofii, polityce, poezji i sztuce są melancholikami. Mimo to długotrwałego smutku nie uważano za stan pożądany, ani w starożytności, ani w wiekach następnych i starano się go wyzbyć na różne sposoby. Sławny mnich i medyk Arnold z Villanovy wpadł nawet na pomysł usuwania czarnej żółci bezpośrednio z głowy. W tym celu zalecał trepanację czaszki i ręczne czyszczenie mózgu ze szkodliwej substancji. Na całe szczęście dla melancholików te zalecenia pozostały w sferze teorii.



Obecnie społeczeństwo chce być szczęśliwe. Bycie szczęśliwym  czy też okazywanie radości uznano w niektórych środowiskach przyjęto nawet nie za normę ale za konieczność (słynne anglosaskie keep smilling). Jednak dziwna prawda jest taka, że ​​nie chcemy być cały czas szczęśliwi. Czasami jesteśmy smutni, ponieważ mamy powód, a czasami jesteśmy smutni, ponieważ – świadomie lub nieświadomie – chcemy tacy być. Wielu artystów tworzyło pod wpływem smutku, który gdy był uporczywy przeradzał się w depresję, jak dzisiaj nazywa się trwały stan melancholii. Bo nie zawsze smutek prowadzi do marazmu. Dwie są bowiem melancholie: jedna jest z mocy, druga ze słabości; pierwsza jest skrzydłami ludzi wysokich, druga kamieniem ludzi topiących się, napisał nasz wieszcz Juliusz Słowacki. Wszyscy geniusze byli więc mniej lub bardziej melancholijni:  Milton i Michał Anioł, Byron i Hogarth, van Gogh i Munch. Zresztą lista pogrążonych w smutku artystów wydaje się, że nie ma końca…

W każdym razie, niezależnie od tego, czy depresja skłania do tworzenia, czy też artystyczna twórczość generuje depresję, badania naukowe dowiodły, że między tymi dwoma stanami panuje związek, a artyści i poeci zdumiewająco częściej cierpią na zaburzenia afektywne dwubiegunowe i depresję, a także znacznie częściej niż inni popełniają samobójstwo. 

Można oczywiście przeprowadzać żmudne analizy kosztów i korzyści ze smutku, który nawiedza niejednego człowieka. Możemy zasugerować, że jest to także pozytywny sygnał informujący iż dana osoba jest na tyle silna i wrażliwa aby pozwolić sobie na smutek. Smutek, który bywa przepustką do piękna… Więc może zamiast czasem wezwań w rodzaju weź się w garść, ogarnij się pozwólmy innym na spokojną chwilę smutku? 

Nasz post ilustrują prace dwóch melancholików, których dzieła prezentowaliśmy jakiś czas temu: Zdzisława Beksińskiego (TUTAJ) i Jacka Malczewskiego (TUTAJ). Dzieliło ich bardzo wiele, choćby lata, ale łączył smutek. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


poniedziałek, 4 lipca 2022

Isolations News 200: Peter Hook w Kandzie i USA, Bauhaus z Aten, KIlling Joke we Francji, Jerry Cantrell w Proximie, Collage w PR3, Castle Party 2022, Riverside w trasie, matka Geddy Lee z Rush o Holokauście, Mormoni w kryzysie, McCartney z Lennonem, Gira pisze książkę, Variete koncertuje

Peter Hook ogłosił (a może raczej przypomniał) porządek koncertów w Kanadzie i USA. Szczegóły na plakacie powyżej.


Jeśli zaczęliśmy koncertowo i zimnofalowo, to na początku czerwca w Atenach na Release Athens Festival 2022 wystąpili Bauhaus. Jest moc.

Z kolei Killing Joke wystąpili we Francji na Hellfest Open Air 2022 w Clisson w dniu 24 czerwca, właśnie pojawiła się oficjalna relacja i gra powyżej.



Za to 28 czerwca, w ramach trasy koncertowej promującej nowy solowy album Brighten, w warszawskiej Proximie wystąpił Jerry Cantrell. Jak było można zobaczyć powyżej.

Fanom Collage z kolei polecamy ich koncert nagrany w studio Trójki PR. Zespół ma zamiar za niedługo wydać nową album studyjny, pierwszy od 25 lat.


Skoro koncertowo i progresywnie - Riverside kontynuują swoje jubileuszowe, światowe tournee, w sierpniu i wrześniu będzie można ich zobaczyć w Europie, a trasę zakończą w Polsce. Więcej TUTAJ.


W klimatach progrocka choć inaczej. W sieci dostępne jest trzyczęściowe świadectwo matki Geddy Lee (Rush) - Mary Weinrib (1925-2021) o Holokauście. Jest to bardzo smutna, ale jednoczenie prawdziwa opowieść o życiu w Polsce, w tym jak ona i jej rodzina spokojnie sobie żyła w Warszawie  zanim zepsuli to Niemcy gdy napadli w 1939 roku na nasz kraj... Co zaskakujące, skądinąd wiadomo, że biegle mówiła po polsku a na nagraniu wspomniała, że podczas wojny pomagali jej Polacy. Powiedziała też, że Niemcy powinni nadal wypłacać odszkodowania (LINK). Kanclerz Sztoletz nie lubi tego.

Z pamiętnika esesmana. ”Była mroźna grudniowa noc. Żydzi raźno trzaskali w kominku ...”

Rok 2022, dwoje niemieckich policjantów drogówki zatrzymuje samochód do kontroli. Facet daje papiery. Policjant czyta i z uśmiechem do kolegi mówi:

- Patrz Abdul jakie śmieszne nazwisko: Muller

Skoro było o kalifacie niemieckim, teraz będzie o Mormonach. Ci przeżywają kryzys... Wyznawcy opuszczają Kościół Świętych w Dniach Ostatnich w rekordowej liczbie, ale niektórzy znajdują pocieszenie w odstępczej grupie która za pomocą psylocybiny uzyskanej z grzybów chce doświadczyć uzdrowienia i poszerzenia umysłu.  Powstała dwa lata temu grupa założona przez małżeństwo Sarę i Steve Urquhart, przekształciła się w Kościół Divine Assembly. Steve Urquhart, który był w 2015 roku senatorem stanowego parlamentu w Utah,  sam był uzależniony od alkoholu i tabletek, póki... nie zaczął zażywać ayahuaski, a później psylocybiny (LINK).

Ciemny wieczór, mieszkanko w obskurnej kamienicy. Ojciec siedzi w fotelu i z namaszczeniem aplikując sobie dawkę amfetaminy, matka usypuje kolejną kreskę koki i wciąga zdecydowanym ruchem. W kiblu dziecko wącha klej. Wtem dzwonek do drzwi! Wszyscy zrywają się ze swoich miejsc i wystraszeni biegną sprawdzić, kto to. Otwierają drzwi, a tam stoi ich uśmiechnięty dziadek:

- Hej dzieciaki! Przywiozłem wam dla zdrowia worek marihuany, bo słyszałem, że tu u was w mieście to samą chemią żyjecie! 

Za to ten muzyk otwarcie przyznawał się do zażywania LSD. Niemniej to było dawno, ale prawda. Paul McCartney podczas ostatniego koncertu (25 czerwca) w Glastonbury zagrał w duecie z hologramem Johna Lennona.


Również z ich zażywaniem nie krył się swego czasu Michael Gira (Swans, warto zobaczyć TUTAJ), który zapowiada wydanie książki. Edycja kolekcjonerska The Knot: Complete Words for Music, Collected Stories and Journals to 3000 numerowanych egzemplarzy, sygnowanych przez artystę. Rozpoczęcie wysyłki spodziewane jest pod koniec czerwca 2022 (LINK).
 

W podobnych muzycznych klimatach - Variete dostali w tym roku Fryderyki i planują pokazać się na kilku festiwalach (LINK):

23.10 Dąbrowa Górnicza - Festiwal Literacki Oblicza

27.10 Sosnowiec Festiwal Przestrzeń Słowa

12.11 Bydgoszcz - Progressive Evenning 

Ale to dopiero na jesieni, a teraz można posłuchać koncertowej wersji ich utworu Europa z ostatniej płyty Dziki książę. I to jest bardzo dobry utwór!


Z kolei Gorlickie Centrum Kultury zaprasza na Międzynarodowe Prezentacje Multimedialne Ambient Festival 2022, które odbędą się w dniach 15-16 lipca 2022. Jest to najstarszy tego typu festiwal w Polsce (LINK). Plan imprezy: 15 lipca (piątek), godz. 18 - A. Karałow / J. Przeździecki, J. Grzywacz / K. Puma Piasecki, Rongwrong i 16 lipca (sobota), godz. 17 - Pruski, David Kollar / Tomas Mutina, Voices of the Cosmos. 

Za to teraz coś dla fanów mrocznych brzmień. 7 lipca startuje kolejna edycja Castle Party. W tym roku wystąpią  m.in. Kælan Mikla, Lacuna Coil, New Model Army, Nitzer-Ebb.com, Hocico Official, DOOL, Ordo Rosarius Equilibrio, The Devil's Trade, Blutengel, BOKKA, Me And That Man i wielu innych. Bilety TUTAJ


W klimatach baśniowo - mrocznych. Wydawnictwo HarperCollins ogłosiło, że nowa publikacja Tolkiena, The Fall of Numenor, ukaże się 10 listopada 2022 roku. Za jej publikację jest odpowiedzialny Brian Sibley który przejrzał spuściznę Tolkiena i ma zamiar opowiedzieć o czasach poprzedzających okres Trzeciej Ery i Wojny o Pierścień, gdy pierścień został wykuty przez Saurona (LINK).  


Nie mamy wątpliwości, że powieść zostanie zekranizowana. 


Na koniec celem schłodzenia upałów dwa newsy z podmorskich głębin. Ostatnie badania naukowców stwierdzają, że mózg ośmiornicy jest funkcjonalnie podobny w wielu swoich cechach do mózgu ssaków, zawiera ponadto transpozon tak samo jak mózg człowieka (LINK). Natomiast badania prowadzone przez University of Queensland wykazały, że humbaki mogą uczyć się niezwykle złożonych piosenek od wielorybów z innych regionów (LINK).


Powyższa grafika syntetycznie łączy Tolkiena z muzyką.

My wracamy jutro - dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 3 lipca 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz. 45: Ian krótko przed śmiercią rozdawał swoje rzeczy

 

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 12345678910111213141516171819202122232425262728293031323334353637383940414243 i 44).

Annik przebywała w Egipcie od 2 do 16 maja. Pisała do Iana, ale ten nie otrzymywał od niej niektórych listów, zwłaszcza tych adresowanych do siedziby Factory. Dzień gdy wyjeżdżała był dniem ostatniego koncertu zespołu w Birmingham. Zaczęli od nowego utworu Ceremony, na setliście Curtis napisał: New One. Zespół był już wtedy na nieco wolniejszych obrotach, przygotowywali się do wyjazdu do USA. Ian w liście do Annik wspomina ten koncert jako udany, popełnili kilka błędów, pisał że zapomniał ostatniego wersu tekstu  Transmission, koncert miał dużą publikę. Wspominał też że najlepszy utwór jaki zagrali to właśnie Ceremony

Wilson wspomina fragment tekstu Passover, napisany przez Iana w języku staroangielskim. Zauważył to stojąc za kulisami, chodzi o fragment: When all's said and done. Miał starą 19 wieczną konstrukcję. Tony jako absolwent Cambridge miał dyplom z literatury. Po tym koncercie Joy Division byli jeszcze w studio z Hannettem i zarejestrowali Ceremony i In A Lonely Place. Te piosenki ukazały się na wydanym później specjalnym CD Heart and Soul (warto zobaczyć TUTAJ). 


Między fanami do dziś istnieją spory czy wersja In A Lonely Place pochodzi ze studia, czy też z ostatniej próby zespołu. Ian w liście do Annik żalił się też, że nie miał okazji zobaczyć całości klipu LWTUA. 4.05.1980 Rob Gretton poleciał do USA finalizować rozmowy o trasie zespołu. Istnieją spory, gdzie miał odbyć się pierwszy koncert, czy w Nowym Jorku czy w Kalifornii. 8.05.1980 zespól miał nagrać dwie piosenki dla telewizji Granada, planowali zagrać live Ceremony i Heart and Soul. Niestety do tego nie doszło z powodu strajku pracowników technicznych, w tym kamerzystów. Ian wspomina w liście do Annik, że przebywa w domu u rodziców. Planuje dużo pisać tekstów, dom ma ogród i nikt nie będzie go niepokoił. Planował bawić się z psem i odpoczywać. Pisał, że wracają z koncertów w USA 10.07. do Londynu i planuje spotkać się wtedy z Annik. Miał też nadzieję, że już nigdy nie rozstaną się na tak długo. Pisał że ma niedługo comiesięczną wizytę w szpitalu, celem której jest otrzymanie certyfikatu, żeby uniknąć problemów przy odprawie celnej jeśli chodzi o tabletki. Ciekawostką jest to, że pisząc o koncercie w Birmingham, Curtis napisał że to największy tłum jaki oni mieli. Nie napisał my, tylko oni. Doreen Curtis interpretuje to jako prawdopodobne myśli o zakończeniu przez Curtisa kariery.


Terry widział ostatni raz Iana 15.05. gdy odbierał zdjęcia paszportowe. przyjechali do niego z Bernardem i Robem, i wtedy Ian podarował Bernardowi parę spodni jeansowych, a Terryemu okładkę An Ideal For Living, bo ten miał tylko płytę - wersję próbną. Chciał też podarować Terryemu swoją kopię Sordide Sentimentale, ale Rob mu odradził. Nikt jednak nie traktował tego jako żegnanie się Iana z życiem, bo wielokrotnie wcześniej tak robił. Nie troszczył się o swoje rzeczy i najlepiej byłoby gdyby został bezdomny.

Wkrótce kolejna część streszczenia.

Czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.