piątek, 12 listopada 2021

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.13: Ostatnia noc w Electric Circus i pojawienie się Martina Zero Hannetta

  

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 1234567891011 i 12).

Pierwsza sesja Warsaw wyszła tak sobie, zespół jednak nie do końca był zadowolony ze sposobu gry Brotherdlae'a. Ten z kolei skarżył się Terry Masonowi, że jest punkiem i chciałby grać w innym zespole. Ponieważ był niepewny postanowiono poszukać kogoś innego. Wtedy pojawił się Stephen Morris. Miał kontakty z Ianem i różnił się od pozostałych członków zespołu, był dobrze sytuowany bo jego rodzince mieli firmę produkującą kuchnie na wymiar, w dodatku bardzo dobrej jakości. 

Stephen tak jak Ian chodził do szkoły King's School. Był swojskim chłopakiem. Ponadto po przesłuchaniu okazało się, że doskonale gra na perkusji i przewyższa umiejętnościami  poprzednich perkusistów zespołu. Był jednocześnie bardzo oczytany. 

Vini Reilly, który przysłuchiwał się próbom Warsaw w tamtym czasie, stwierdził, że zespół grał bardzo słabo, w szczególności nie podobała mu się gra Bernarda. Uważał, że ten najzwyczajniej fałszował. Natomiast podziwiał grę Stevena - takich rytmów nigdy wcześniej nie słyszał. 

Na koncercie w Electric Circus 3.10. Bernard miał roztrojoną gitarę, natomiast wokale Iana były przytłumione. Poza tym Ian śpiewał inaczej niż inni i Vini pamięta, że te dwie rzeczy, czyli gra Stevena i wokale Iana go bardzo zaskoczyły.


Po czasie Vini zmienił zdanie na temat gdy Bernarda. Podejrzewał, że ten używał wcześniej złego wzmacniacza. Wszystko zmieniło się na Unknown Pleasures, tam zagrał, zdaniem Vini -  perfekcyjnie.


Tymczasem w Manchesterze ukształtowała się scena muzyczna i w zasadzie jedynie trzy zespołu się liczyły: the Buzzcocks, Slaughter and the Dogs i the Drones

Kiedy w październiku 1977 roku zamknięto Electric Circus środowisko punków poczuło, że nie ma miejsca na imprezy. Ten wieczór został zarejestrowany, Ian Curtis przed At A Later Date wykrzyczał słynne: Czy pamiętacie o Rudolfie Hessie? Koncert stał się znany dopiero gdy Joy Division stali się sławni. 

Jakość dźwięku była fatalna, piosenki w zasadzie można nazwać hałasem, ale Ian wyróżniał się jako wokalista. Tak wspomina go Tony Wilson - jako lekko dziwnego, ale ciekawego i godnego zapamiętania. Zespół brzmiał gówniano, ale wokalista miał coś w sobie. 

Kolejny rozdział - 5 - zatytułowany jest The Leaders of Men. Zaczyna się od cytatu Marka Reedera, że to Ian był autorem nazwy zespołu, bowiem interesowało go wszystko co miało powiązanie z Niemcami

7.10. odbył się koncert w Salford Technical College. Był na nim Martin Hannett ze swoją dziewczyną Susanne O'Hara, jako reprezentant wytwórni Music Force (pisaliśmy o niej, jak i o innych wytwórniach z Manchesteru TUTAJ). 

Martin zajmował się poszukiwaniem młodych talentów, ale też i realizował nagrania wytwórni. W tym czasie rozwijał się jego geniusz realizatorski. Zaczął swoją poważną przygodę z muzyką w Indigo Studios w Manchesterze 28.12.1976 roku, przybierając pseudonim Martin Zero. Wziął go z nazwy koncertu promującego Music Force - Ground Zero. Poznał się na nim szybko Richard Boon - menadżer the Buzzcocks i skontaktował celem realizacji singla Spiral Scratch

Ten singiel był pierwszym sygnałem, że Martin wychodzi poza schematy, a w jego działaniach realizatorskich widać błysk geniuszu.


C.D.N.

Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz