Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francisco de Zurbarán. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Francisco de Zurbarán. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 kwietnia 2024

Ukryte przesłanie na obrazie Francisco de Zurbarána

Na stole, na ciemnym tle, leży metalowy talerz z kilkoma cytrynami, koszyk z pomarańczami wraz z liśćmi i kwiatami oraz kolejny metalowy talerz z filiżanką na spodku i z różą. Obraz  jest jedyną martwą naturą datowaną na 1633 rok sygnowaną przez Francisco de Zurbarána (1598-1664) i arcydziełem w historii tego gatunku w Europie. Co ciekawe, do 1920 r. obraz był nieznany, aż stał się częścią kolekcji Alessandro Contini-Bonacossiego (1878–1955), a potem w 1972 roku zwrócił na niego uwagę przemysłowiec i filantrop Norton Simon, który kupił go za bajeczną wówczas sumę 2,5 mln dolarów.


O artyście już raz pisaliśmy (TUTAJ). A teraz chcemy niczym w teatrze odsłonić kolejne arcydzieło hiszpańskiego mistrza. Jak widzimy, niewielkich rozmiarów płótno wypełniają trzy pomniejsze kompozycje ułożone w trzech nieco zróżnicowanych płaszczyznach. W dodatku pośrodku gałązka kwiatów pomarańczy w tajemniczy sposób unosi się nad połyskliwym koszem zawierającym pomarańcze. W wypolerowanym, metalowym naczyniu po lewej stronie znajdują się cztery starannie ułożone cytryny. Po prawej stronie porcelanowa filiżanka z wodą stoi na metalowym talerzu, z pojedynczą różą. Oba wypolerowane talerze odbijają znajdujące się w nich przedmioty... Naczynia i kosz stoją na ciemnobrązowym stole, na jeszcze ciemniejszym od niego tle.  Źródło jasnego światła padającego na owoce i filiżankę pozostaje tajemnicą. Ponieważ pada z lewej strony pod kątem 45 stopni, zinterpretowano go jako symbol wschodzącego słońca. I tak znaczenie obrazu stało się polem dociekań i wielu interpretacji. Co rzuca się w oczy to rygorystyczny porządek, w jakim wszystkie rzeczy zostały ustawione, ciemność tła i sposób oświetlenia, który sprawia, że obraz emanuje ciszą. 


Mimo nadanemu tytułowi nie ma na obrazie cytryn. Zamiast nich są cytrony, które różnią się od pierwszych twardszą, gąbczastą skórką i dużymi rozmiarami. Cytrony w kulturze żydowskiej są owocem paschalnym i oznaczają wierność. Analizując dalej, ukazany kosz pomarańczy symbolizuje dziewictwo; kwiaty pomarańczy, płodność; woda, czystość. Tak więc zmysłowe kształty i kolory zestawione z ciemnym tłem mają rzucać widza na kolana. I choć może to być nasza nadinterpretacja i mamy do czynienia tylko ze skromną martwą naturą, to pewne treści narzucają się same. Obraz  staje się ołtarzem, na którym wyraźnie ułożone przedmioty i owoce  zdecydowanie skłaniają nas do religijnego wyciszenia i medytacji.
Może dlatego niektórzy późniejsi malarze odbierali dzieło jako wizualizację treści religijnych, obraz Trójcy Świętej i atrybuty Dziewicy Maryi. Odnoszą się do Niej pomarańcze i woda w kubku symbolizujące niewinność Najświętszej Dziewicy oraz róża pozbawiona cierni, symbol Niepokalanego Poczęcia. Mniej popularna interpretacja każe widzieć w dziele obraz alegorii zmysłów, którymi są zapach, smak i dotyk. Zapachy kwiatów pomarańczy i róży stanowią kontrapunkt dla cierpkości cytryn i słodyczy soczystszych pomarańczy. A w dotyku faktura splotu koszyka kontrastuje z gładkością srebra.


Martwe natury zazwyczaj służyły jako pewnego rodzaju plastyczne przypomnienie o kruchości ludzkiej  egzystencji. Stąd na wielu obrazach tego typu znajdują się czaszki, zwiędłe kwiaty czy owady. Jednakże napomnienie Zurbarána jest bardziej subtelne; jedyną wskazówką odnoszącą się do vanitas jest kontrast pomiędzy żywością owoców i kwiatów a ciemnością tła. Przy użyciu minimalnych środków mistrz zręcznie przywołuje temat dwoistości: życia i śmierci, ciepła i chłodu, złożoności i prostoty. Filiżanka z różą już wcześniej znalazła się na jednym z obrazów malarza, stoi na stoliku przy łożu śmierci św., Reginalda. Ale ta martwa natura paradoksalnie mimo spokoju wręcz naładowana jest emocjami, aż nie można oderwać od niej wzroku. 


Zurbarán namalował to dzieło, gdy miał trzydzieści pięć lat i był w ważnym momencie swojej kariery. Od 1626 roku otrzymywał poważne zlecenia od sewilskich zgromadzeń religijnych, takich jak na przykład klasztor dominikanów w San Pablo, szkoła franciszkańska w San Buenaventura, klasztor La Merced czy szkoła Santo Tomás, które na ogół zamawiały u niego całe cykle obrazów.

Zlecenia te uczyniły Zurbarána najwybitniejszym malarzem w Sewilli. Mimo to na początku lat trzydziestych XVII wieku artysta zaczął tworzyć obok wielkich kompozycji obrazy średniej i małej wielkości, co pozwoliło mu zgłębiać nowe tematy i poszerzać grono klientów. Z tego czasu zachowała się pamiętne martwe natury, takie ta czy Agnus Dei.


Obecnie znów głośno o pokazanym przez nas obrazie, bo od 18 marca do 30 czerwca jest wystawiony w Europie w Muzeum Prado.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

czwartek, 23 marca 2023

Chrystus Francisco de Zurbarána: Obraz który oddziaływał na wyobraźnię pokoleń artystów

Niedawno internauta @Kazef w fascynującym opisie na temat sposobu przybicia Chrystusa na krzyżu w sztuce (TUTAJ) zamieścił wśród wielu ilustracji obraz Francisco de Zurbarána Ukrzyżowanie. Płótno o wymiarach 291 x 165 cm wykonane w 1627 roku, od 1954 roku przechowywane jest w Art Institute w Chicago, zostało namalowane dla klasztoru dominikanów San Pablo el Real w Sewilli, w ramach realizacji kontraktu  wykonanie 21 obrazów w przeciągu 8 miesięcy. Zurbarán mieszkał wówczas w małej hiszpańskiej miejscowości Llerena, a  jego życie osobiste przechodziło spore zawirowania: po śmierci pierwszej żony Maríi Paet, która była o dziewięć lat starsza i zmarła w 1624 roku po urodzeniu trzeciego dziecka, w 1625 roku ożenił się ponownie z zamożną wdową Beatriz de Morales. Wykonany przez niego obraz Chrystusa zrobił na współczesnych ogromne wrażenie. Naturalnych rozmiarów postać Ukrzyżowanego umieszczona w ołtarzu ustawionym w ciemnej zakrystii robiła wrażenie trójwymiarowej rzeźby czy nawet realnego człowieka. Impresja ta była tym bardziej realna, bo Chrystus ukazany na ciemnym tle jest oświetlony silnym, bocznym światłem, wydobywającym anatomiczne szczegóły ciała, zindywidualizowane rysy twarzy i delikatną materię perizonium. Zbawiciel nie tyle wisi, co stoi na sedulum, choć każdą ze stóp ma przybitą do pionowej belki krzyża (stipes crucis).

 

Krytycy podkreślają, że wystylizowane zgodnie z barokową manierą Caravaggia ciało, z dramatyzmem ukazuje dwoistą naturę Chrystusa, będącego poza czasem i przestrzenią. Nie ma przy nim tłumu, nawet Matki Bożej i św. Jana Ewangelisty. Jest tylko On i stojący, kontemplujący Tajemnicę Męki człowiek.

Taki sposób interpretacji obrazu czyni z niego przedmiot do mistycznej refleksji, która ma poruszyć duszę, uświadomić sens cierpienia przeżywanego nie w samotności, lecz w łączności z nieporównywalnie większym cierpieniem Chrystusa.  Śmierć Jezusa wybrzmiewa spośród ciemności tego obrazu, ale jest to śmierć pełna nadziei.

I choć malarz wykonał jeszcze kilkanaście innych przedstawień Ukrzyżowanego to ten obraz z 1627 roku uczynił malarza sławnym. Wkrótce radni Sewilli wysłali mu zaproszenie, aby zamieszkał w mieście wraz z żoną, dziećmi i służącymi. 

Obraz oddziaływał na wyobraźnię przyszłych pokoleń artystów. Inspirowali się nim malarze hiszpańscy: Bartolomé Esteban Murillo i Alonso Cano. Współczesnym twórcą, którego Ukrzyżowanie wręcz oszołomiło był Francis Bacon  (pisaliśmy o nim TUTAJ) - artysta głęboko niewierzący – który jednak w 1933 roku namalował aż trzy Ukrzyżowania. I choć u Bacona wymiar duchowy jest całkowicie zredukowany do cierpiącego ciała, to jego wymowa zdaje się ilustrować myśl św. Teresy z Ávili - Panie, pozwól mi cierpieć lub umrzeć.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.