sobota, 6 sierpnia 2022

Przed iTunes i Bandcamp było życie: Tony Wilson i jego Music33 - pierwszy internetowy sklep z muzyką

W dniu 10 sierpnia będziemy wspominać człowieka, który stał się synonimem swojego miasta, muzyki, którą bronił i mitów, które stworzył, miłości i nienawiści, życia i śmierci, (LINK) czyli, mówiąc krótko, w tym dniu otoczmy pamięcią Tony „Mr. Manchester” Wilsona, który 15 lat temu nagle odszedł...


Bez niego nie tylko Manchester ale także świat muzyki nie byłby taki sam. To on w 1978 roku współzałożył postpunkową wytwórnię Factory Records, działającą dzięki takim zespołom jak Joy Division, The Durutti Column, New Order i Happy Mondays. W latach 80. wraz z New Order otworzył Hacienda Club, gdzie powstała eksperymentalna muzyka taneczna, która przerodziła się w ruch acid house i Madchester, odmianę rocka alternatywnego. To niemało, jednak to nie wszystkie realizacje jakie Wilson oferował. Mało kto zdaje sobie obecnie sprawę z wizjonerstwa tego człowieka. Otóż w 2000 roku Wilson wymyślił Music33, pierwszy internetowy sklep z płytami.


Cena utworu była w nim złożona z trzech elementów – trzeba było wydać po 11 pensów za utwór i za stronę internetową, za artystę oraz za wytwórnię płytową, czyli w sumie 33 pensy. Sklep pomógł sfinansować pewien przedsiębiorca z Manchesteru Mark Garner, który tak wspominał Wilsona: Tony zwykł mi powtarzać: Zajmujesz się biznesem, żeby zarabiać pieniądze. Ja jestem za tym, żeby tworzyć historię

Pomysł zrodził się gdy Wilson odkrył rewolucyjne MP3 – maleńki zakodowany plik dźwiękowy wymyślony na początku lat 90., który w 1998 roku odkrył w Los Angeles. Po powrocie do Manchesteru pokazał zakupiony odtwarzacz MP3 firmy Creative Labs Warrenowi Bramley, który był współautorem biznesplanu Music33. Odtwarzacz działał bardzo powoli, odtwarzał muzykę cicho, ale Wilson był nim zachwycony. Orzekł: To jest przyszłość.


Garner, który był wówczas bankrutem i kilka lat wcześniej przez krótki czas był celebrytą znanym z bulwarowej i plotkarskiej prasy z prowadzenia holenderskiego satelitarnego kanału pornograficznego Red Hot, właśnie uruchomił Mintball, firmę tworzącą strony internetowe. Przypadkowo u swego przyjaciela spotkał się z Wilsonem i tak powstał nowy projekt - music33.com.

Stronę internetową sklepu wykonał Steven Bloomfield wraz z projektantem Tero Tikkanen, a Peter Saville Associates zaprojektował logo. Garner zainwestował w projekt 75 000 funtów. Ale pomysł nie chwycił. Powodów niepowodzenia było wiele: niedoskonała szybkość Internetu, przez co ściąganie każdego utworu trwało długo, skomplikowany regulamin sklepu, spowodowany niedoskonałym jeszcze oprogramowaniem i niechęć wielkich wytwórni do udostępniania muzyki znanych zespołów.


O Music33 teraz nikt nie pamięta, lecz trzy lata później sklep iTunes firmy Apple zrewolucjonizował sposób nabywania i odtwarzania muzyki z dokładnie działając dokładnie w ten sam sposób co Tony Wilson, ale generując daleko większe zyski. W październiku 2001 roku, Apple wypuścił odtwarzacz MP3 iPod, który zawierał 1000 utworów. 

Sklep iTunes (otwarty w 2003 r. w USA, i w 2004 w Wielkiej Brytanii) już na początku oferował bibliotekę złożoną z 200 000 utworów pozyskanych od najlepszych wytwórni sprzedawanych po 79 pensów za piosenkę. W ciągu dwóch lat tylko ta platforma dostarczała 1 mln utworów dziennie. W 2010 roku iTunes sprzedał swój 10-miliardowy plik MP3. Jednak to Wilson był pionierem i jego wizja muzyki cyfrowej zasługuje na uznanie. Można dziś stwierdzić, że w pewien sposób duch music33 żyje w Bandcamp, a nie w iTunes, które oferuje większe zyski muzykom, a przez to otrzymują oni większe wsparcie.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 5 sierpnia 2022

Chapter and Verse - Joy Division, New Order and me, streszczenie cz.8: Pojawia się Rob Gretton jako menadżer

 


Pierwszą cześć streszczenia zamieściliśmy TUTAJ, drugą TUTAJ, trzecią TUTAJ, czwartą TUTAJ, piątą TUTAJ, szóstą TUTAJ, siódmą TUTAJ.

Kolejny rozdział książki ma tytuł The Organization

Rzeczywiście tytuł jest adekwatny do zawartości, bowiem autor pokazuje na początku chaos organizacyjny jaki panował w zespole, po czym z chosu wyłania się porządek spowodowany pojawieniem się Roba Grettona. 

Pierwszy koncert zagrali w Pips, 25.01.1978, zakończył się masową bijatyką. Później wystąpili w dość popularnym konkursie młodych zespołów w kwietniu 1978 roku w klubie Rafters na Oxford Street. Konkurs organizowały dwie wytwórnie płytowe Stiff Records i Chiswick Records. Wtedy też doszło do sceny która została zresztą dość dobrze opowiedziana przez Sumnera w filmie dokumentalnym o zespole. Ian Curtis zniecierpliwiony perspektywą dość późnego występu (a im później, tym mniejsza publika) wtargnął do garderoby w której znajdowała się kapela tworzona przez Richarda Boona (menadżera the Buzzcocks), Kevina Cumminsa (późniejszego fotografa zespołu) i Paula Morleya (dziennikarza muzycznego). W bardzo niegrzeczny sposób oznajmił im, że teraz wystąpi Joy Division i domagał się przepuszczenia swojego zespołu poza kolejką. Tak też się stało. Sumner, podobnie jak w filmie, podkreśla, że Ian był zwykle bardzo grzeczny i czarujący, niemniej czasem wpadał w furię i potrafił być wybuchowy, nieraz też niegrzeczny (na przykład kiedy obraził Wilsona mając pretensje, że nie pokazuje ich w swoim programie w TV). Dali tej nocy dość dobry ostry, agresywny wytęp. 

Na drugi dzień gdy rozmawiał przez telefon w budce zaczepił go Rob Gretton, oświadczając że widział ich w Rafters i że są świetni, oraz że chciałby zostać ich menadżerem. Sumner zaprosił go na wtorek do TJ Davidson (warto zobaczyć omówienie książki DavidsonaTUTAJ), gdzie wtedy próbowali i.. zapomniał o tym. 

TJ Davidson pochodził z bogatej rodziny, ojciec był jubilerem. Kupili budynek celem przekształcenia go w miejsce prób dla zespołów z Manchesteru. Tam Cummins wykonał im słynną sesję zdjęciową, między innymi Iana z jego płaszczem ze skóry, w którym zdaniem Sumnera wyglądał bardzo nędznie, tam też nagrali klip do LWTUA. Samo miejsce było bardzo obskurne, w toalecie leżały martwe szczury i nie było ogrzewania, ale uznali, że lepsze takie miejsce prób, niż żadne.

Rob był wtedy menadżerem the Panik. Przyszedł na spotkanie, a ponieważ Sumner zapomniał poinformować o jego wizycie innych członków zespołu, wzbudził lekkie zamieszanie swoim wejściem. Przerwali na chwilę grę i Bernard go przedstawił, po czym poszli do pubu na końcu ulicy żeby wszystko omówić. Wzbudzili zdziwienie Roba bo nikt nie postawił mu drinka. To były czasy gdy każdy kupował sobie drinka sam, dopiero później zamawiali kolejki. Gretton pochwalił się że zna Tony Wilsona, że powstanie w Manchesterze wytwórnia, i że ma plany żeby tam coś nagrali, ale najpierw proponuje im wydanie ich An Ideal For Living w lepszej okładce i jako 12 calowy EP. Bernard wspomina, że bardzo kogoś takiego potrzebowali, on a później też Tony, zajęli się sprawami organizacyjno - finansowymi, a oni mieli tylko robić dobrą muzykę. Był też dla niech w pewnym sensie opiekunem, uważając np. podczas tras żeby nie robili głupot  w hotelach. 

Następnie Sumner opisuje Manchester, konkludując, że zarówno Rob jak i Tony byli wielkimi fanami tego miasta, robili wszystko żeby Manchester był wielki, na kształt Londynu, byli prawdziwymi Macunian. On się tak nie czuł, uważał że każde miasto ma swoją specyfikę. Rob był też przy okazji wielkim fanem Manchester City, a obaj z Tonym fanami muzyki. Chcieli promować młode talenty z miasta.

Tony był zawsze w ruchu, cały czas coś organizował, nie mógł usiedzieć w miejscu. Wyglądał nieco dziwnie w swojej marynarce wśród miejscowych punków. 

W końcu 20.09.1978 roku zadebiutowali w jego programie. Zagrali Shadowplay, w tle pokazano samochody z filmu World in Action o CIA w odwróconych kolorach (jak to się stało opisaliśmy TUTAJ). Sumner uważa, że występ wyszedł im bardzo dobrze. Teraz przyszła pora, żeby pokazać co potrafią w studio nagraniowym. 

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mianstreamie.             

czwartek, 4 sierpnia 2022

Barwa muzyki, sprawdź czy jesteś chromestetą?

W świecie muzyki metafora barwa muzyki jest szeroko stosowana do opisywania cech dźwięku, takich jak jakość tonu, wysokość i charakter. Barwę dźwięku można opisać jako mieszankę częstotliwości, w tym podstawowej tonacji, która tworzy to, co słyszymy, gdy muzyka jest grana przez konkretny instrument czy zespół. Chociaż opinia, że określenie barwa wywołuje różne skojarzenia kolorystyczne, to pomysł aby za jej pomocą opisać muzykę nie jest nowy. 

Od dłuższego już czasu prowadzi się rozmaite badania nad powiązaniem kolorów z dźwiękami i to wyłącznie na podstawie efektów otrzymanych za pomocą instrumentów muzycznych a także oceny poziomu wyszkolenia muzyka. Jedne z nich  polegały na eksperymentalnego przyporządkowania koloru z koła barw do poszczególnego dźwięku, co przyczyniło się do powstania popularnej bazy wiedzy o muzyce i sposobu funkcjonowania ludzkiego mózgu, wskazując na możliwą, choć nie do końca zdefiniowaną korelację między barwą muzyczną a skojarzeniem kolorystycznym. 

Opierając się na uzyskanych wynikach, naukowe uzasadnienie i percepcyjne podstawy dalszego używania metafory barwa muzyki zostały wstępnie podtrzymane przez indywidualne doświadczenia. Według tego co ustalono, tylko jedna na 3000 osób słysząc dźwięki ma jednocześnie wizję koloru. Osoby te nazwano chromestetami, a zjawisko chromestezją. Jego mechanizm tłumaczy się wywoływaniem przez dźwięki lub współbrzmienia wrażenia widma barw. Takimi muzyczno-kolorystycznymi estetami, których nazywa się także symestetykami byli na przykład Nikołaj Rimski-Korsakow, Salomon Szereszewski, Vladimir Nabokov, Wassily Kandinsky, Paul Klee, Franciszek Liszt, Olivier Messiaen, a współcześnie Billie Eilish, John Mayer, Aphex Twin, Tori Amos, Billy Joel, Eddie van Halen i Stevie Wonder. Przyczyny takiego stanu rzeczy jednak nadal nie są znane, przypuszcza się, że wywołują je dodatkowe połączenia nerwowe w mózgu. 

Idąc dalej, warto zauważyć, że niektóre gatunki muzyczne nierozerwalnie kojarzą się nam z określonymi kolorami. Rock i ciężka muzyka metalowa najczęściej z czernią, reggae z czerwienią, zielenią lub żółcią, muzyka klasyczna z błękitem itd. Także fani określonych gatunków muzyki preferują również określone barwy, co może potwierdzać istnienie związku między ulubionym kolorem a ulubioną muzyką.  I tak zauważono, że wśród miłośników muzyki popularnej, najczęściej preferowanym kolorem okazuje się przydymiony róż. Nieco ciemniejszą i bardziej nasyconą wersję tej barwy preferują punkowcy - dla 13% z nich ulubionym kolorem jest fiolet, kolor raczej rzadko wskazywany był jako ulubiony przez zwolenników innych gatunków muzycznych. Osoby słuchające muzyki elektronicznej najbardziej lubią kolor turkusowy. 

A czy ulubiona muzyka ma wpływ na to, jak się ubieramy? Z znów z prowadzonych badań wynika, że ponad połowa osób (54%) lubiących hip-hop nosi się w kolorze blue-jeans, miłośnicy rocka wybierają oczywiście czarne elementy stroju - aż 43% zwolenników ostrej i cięższej muzyki zakłada czarne koszulki. Nieco bardziej kolorowi są słuchacze reggae - w szafie co piątego z nich (21%) znajdziemy zielone ubrania (tweedowa zieleń). Energetyczne, wpadające w czerwień kolory odzieży wybierają zwolennicy muzyki elektronicznej. Wprawdzie pewne określone kolory odzieży łączą się trwale z gatunkiem muzycznym (trudno wyobrazić sobie fana heavy metalu w różowych spodniach), ale tak naprawdę to nasza psychika dyktuje nam zarówno to czego słuchamy, jak i to jaki kolor odzieży preferujemy. I jest to zależność wzajemna. Odczuwany nastrój wpływa zarówno na kolor ubioru jak i na wybór preferowanej muzyki. 

Kolor mówi o naszych tęsknotach i chwilowych nastrojach, ale także o głęboko ukrytych w podświadomości potrzebach psychicznych. Nic zatem dziwnego, że tło naszego bloga jest czarne…


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 3 sierpnia 2022

Archiwum artykułów o Joy Division: zbiory Gary Smitha cz.6/6. Recenzja koncertu w Lyceum i nekrolog Iana Curtisa

Pierwsza część tekstu jest TUTAJ, druga TUTAJ, trzecia TUTAJ, czwarta TUTAJ, piąta TUTAJ

Dzisiaj ostatnia część zbiorów, ponieważ kolejne artykuły dotyczą New Order.

Pierwszy z omawianych dziś tekstów dotyczy recenzji Grahama Andersona z występów zespołów stajni Factory: Section 25 i A Certain Ratio wraz z Killing Joke w Londynie w Lyceum.


Przypomnijmy że koncert odbył się 29.02.1980 roku (pisaliśmy o nim TUTAJ). Warto dodać, że został wydany na bootlegu, który opisaliśmy TUTAJ, a który naszym zdaniem obok Amsterdam (opisanego TUTAJ) utrwala najlepszą jakość dźwięku i pokazuje moc brzmienia live zespołu.

Autor zaczyna od opisu występu Section 25, trio posiłkowało się keyboardami z podkładów, a przypominało brzmieniem wczesny Pink Floyd lub The Pop Group. Dobry bas wsparty był całkiem niezłą grą na perkusji. 

Podobnie brzmieniowo prezentowali się A Certain Ratio, którego brzmienie autor nazywa postrzępionym. Dodanie dwóch trąbek powoduje, że zespół brzmieniowo zbliża się do the Doors lub jakiegoś awangardowego zespołu jazzowego. 

Atmosfera ponuractwa została przerwana przez Killing Joke. Zespół brzmiał najpełniej tego wieczoru a brzmienie było jakby zdubbingowanym heavy metalem. 

Co ciekawe przy przejściu do omawiania koncertu Joy Division autor przytacza opinię, że zespół postrzegany jest jako grupa grająca koncerty z nieudanym brzmieniem, i autor zakłada, że to była jedna z gorszych nocy zespołu. Grupie rzadko udaje się odtworzyć moc brzmienia ze swoich płyt. Zespół proponuje niełatwe brzmienie, brzęcząca dyskomfortowa, niechlujna gitara, a muzyka jest trudna i nie daje chwili wytchnienia. Tego wieczoru wokal Iana Curtisa był napięty, bez siły, a zespół  zbliżył się do pełni potencjału tylko podczas wykonywania starszych piosenek jak Transmission i She's Lost Control

Je widać powyższa recenzja jest jedną z tych która napisana została przez kogoś zupełnie z zewnątrz zespołu. My przypominamy tylko, że podczas tego koncertu Ian Curtis miał atak  epilepsji. Trudno wymagać w takich okolicznościach, żeby jego głos brzmiał inaczej.



Drugi fragment dotyczy oryginalnej notki z prasy o śmierci Iana Curtisa. Muzyk znaleziony został w niedzielę 18.05.1980 roku w swoim mieszkaniu. Sprawę tak skomentował Tony Willson: Nie jestem w stanie obecnie nic powiedzieć o szczegółach. Wszystko co mogę powiedzieć, to że został znaleziony w niedzielny poranek, dowiedziałem się o tym będąc w studio i miksując nowy album. Był bardzo wrażliwym, młodym człowiekiem. Zdecydował, że będzie szczęśliwszym gdzieś indziej, i w końcu go tam spotkamy. Pozostawił nas w smutku, który jest moim zdaniem najgorszą z emocji.

Ostatni wycinek to krótki tekst pt. 1980: Closer. Musiał zostać napisany pod koniec roku, a być może nawet w 1981, bowiem autor wspomina w nim śmierć Johna Lennona (ten został zastrzelony w nocy z 8 na 9.12.1980 roku). Autor wymienia w nim szereg nieżyjących wielkich artystów. Zastanawia się dlaczego i w imię czego, musieli umrzeć, oraz nad tym, że po nich nie płacze. Na końcu stawia pytanie, czemu nie cieszymy się, że tak wielu nadal żyje. 

Tym fragmentem kończymy omawianie zbiorów Gary Smitha, dziękując raz jeszcze za ich udostępnienie.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 2 sierpnia 2022

Fotografie Jana Gesslera: Mocne, kontrastowe i graficznych kompozycje architektoniczne z elementem ludzkim

Jan Gessler (ur. 1981) jest niemieckim reżyserem i producentem filmowym (prowadzi firmę Lookzoom Filmproduktion Berlin). Ale jak dla nas - przede wszystkim twórcą świetnych zdjęć miejskich ulic. Co jest w nich niezwykłego? Wszystko: to, że są dynamiczne, niezależnie od tego co ukazują i pełne narracji, której sens każdy może sobie sam dopowiedzieć. Efekt ten artysta osiąga wykorzystując światłocień, który wydobywa z architektury jej mięsistość i pokrywa fasady wzorami. Często kadrując pokazuje świat z różnej perspektywy, najczęściej z - jak to nazwał - pozycji robaka - czyli inaczej z perspektywy żaby.





To, że Gessler nie jest tylko fotografem, ale operatorem filmowym bardzo mu pomaga. Na swój sposób przeszukuje granice codzienności w poszukiwaniu sensu i celu życia, próbując zrozumieć swoje i nasze miejsce we wszechświecie. Jak to wyjaśnia: Szukam mocnych, kontrastowych i graficznych kompozycji architektonicznych z elementem ludzkim. Ale pociągają mnie także ludzie i takie sceny, w których ludzie wchodzą w interakcje. Staram się wtedy podejść jak najbliżej, ale jeśli widzę także szansę na uchwycenie szerszej sceny w kompozycji graficznej, to także to robię (LINK).






Kiedy indziej zwierza się, że Jestem wielkim fanem… wzornictwa i architektury Bauhausu - Oglądanie prac innych fotografów też mnie inspiruje. Pierwsze wydanie albumu 20th Century Photography przez wydawnictwo Taschen. Lubię wielu fotografów z tej książki. Na przykład czyste kompozycje Fan Ho, Karla Hugo Schmoltza, Arnolda Newmana i Kishina Shinoyamy; POV [Point of View Photography] Alexandra Rodtschenko, Ernsta Haasa i Edwarda Stiechena; a także sprytne, humorystyczne ujęcia ludzi na ulicach autorstwa Roberta Doisneau, Henri Carter – Bresson i Rene Maltête. Artysta - co widać w jego zdjęciach - jest wprost zafascynowany ludźmi, których widzi. Wciąga ich w swój a potem w nasz świat. I choć jego zdjęcia są czarno-białe, ich wymowa nie jest tak melancholijna, jakby można było sądzić na pierwszy rzut oka. Tkwi w nich nie tyle smutek, co nostalgia - za tymi, co już odeszli, za emocjami, które gdzieś tkwią w naszej pamięci...






Oczywiście jak zwykle zachęcamy do odwiedzenia strony autora (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 


poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Isolations News 204: Wraca New Dawn Fades, Brian Eno - nowy album, Kraftwerk w Polsce, czyste powietrze powoduje ocieplenie, Cure wznawia, Pixies nagrywa, Tribute to Leonard Cohen, film o Bowie, piwo Metallica, Gorillaz - nowy klip, ekwilibrysta z Oleśnicy i muzykalne świnie

Od 29 sierpnia aż do końca września będzie można znów oglądać sztukę Briana Gormana o Joy Division: New Dawn Fades, tym razem w RNCM Theatre (LINK). Z autorem rozmawialiśmy TUTAJ.

Lubił go bardzo Martin Hannett, realizator nagrań Joy Division. Mowa o Brianie Eno, który powraca ze swoim pierwszym solowym albumem studyjnym od czasu Reflection z 2017 roku o dość dziwnym tytule: FOREVERANDEVERNOMORE. Album promuje wideo klip z pierwszą piosenką z płyty: There Were Bells. Do jego nagrania wykorzystano wideo z koncertu live wykonanego na Akropolu w Atenach w sierpniu 2021 roku, kiedy w Grecji pustoszyły pożary. FOREVERANDEVERNOMORE ukaże się 14 października.


Za to całe Joy Division zasłuchiwało się w Kraftwerk. Przypominamy o ich koncercie w najbliższą sobotę, będziemy tam i opiszemy to na naszym blogu (LINK).  

W Berlinie był też klub o takiej samej nazwie. Jego założycielka jednak już nie żyje. Mowa o Reginie Baer współzałożycielce berlińskich klubów nocnych Kraftwerk właśnie i Tresor. Od 1991 do 2005 roku zarządzała także innym centrum kultury jakim był Globus. Założyła również Tresor Foundation, organizację non-profit, która działa na rzecz zakupu nieruchomości w celu ich ochrony przed likwidacją poprzez przystosowanie ich w przyszłości do funkcji kulturalnej. Informację o śmierci przekazał jej przyjaciel i także współzałożyciel Tresor, Dimitri Hegemann (LINK).


Podobno podczas koncertu Kraftwerk zostanie rozlosowane kilka egzemplarzy BMW, z dodatkowymi gratisami. Nie będziemy jednak brali udziału w losowaniu. Tym bardziej że Światowe Forum Ekonomiczne wzywa do zniesienia prywatnego posiadania aut (LINK). W imieniu ekologii rzecz jasna.  

Skoro już jesteśmy przy Niemcach, przekazane przez nich Ukrainie (w niewielkiej liczbie) armato-haubice już się popsuły. Niemcy są identyczni jak Sowieci, ulepieni z takiego samego gówna, tylko ładniej opakowani. Czasem nawet w BMW


Jeszcze o Niemcach, węglu i klimacie. Naukowcy z Uniwersytetu w Lipsku odkryli, że od 2000 r. wpływ zanieczyszczeń na klimat zmniejszył się o 30%. Jest to niewątpliwie pozytywna wiadomość, dla naszego zdrowia, ale paradoksalnie zła dla klimatu. Bo oznacza, że czyste powietrze może szybciej doprowadzić do globalnego ocieplenia niż zanieczyszczone.

Oczywiście dementujemy, iż te odkrycia badaczy niemieckiego uniwersytetu mają cokolwiek wspólnego z niedoborami gazu, który Niemcy sprowadzały z Rosji (LINK). Nauka w służbie partii!

Tak oto płynnie przeszliśmy do kacapów. 

Rosyjscy naukowcy odkryli, że aby przenieść się w przyszłość, wystarczy poczekać.

My za to przenieśmy się w przeszłość.


Na powyższej fotografii w roli głównej występuje nikt inny, jak Maria Zacharowa. Więcej intymnych fotek TUTAJ. Jak widać tuza sowieckiej propagandy nawet podczas bzykania nie rozstaje się z Włodimirem Władimirowiczem... 

Moja babcia zawsze twierdziła, że droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek. No i dlatego ją w końcu wywalili z kardiochirurgii...

Zdarzają się jednak prawdziwe miłości. Kasa Stefana za to też się przyda, bowiem ceny biletów na koncerty z roku na rok są coraz wyższe, bo wiadomo, wielkie show musi kosztować, ale najdroższe bilety sprzedaje Bruce Springsteen

Wielbiciele jego talentu nie spodziewali się, że bilety na przyszłoroczną trasę Springsteena będą kosztować nawet 5 tysięcy dolarów, czyli ok. 23 tys. złotych. Sprawę skomentował menedżer muzyka, który uważa, że to uczciwa cena (LINK). 

Tyle kasy to nawet za oglądanie mumii Lenina nie chcą, choć ta na razie jeszcze nie śpiewa. Ale to ponoć będzie kolejne wyzwanie dla rosyjskich naukowców. 

Za to jak informuje portal NEXTA Sprzedaż sody w Rosji spadła o 5.5% w ciągu 2 miesięcy.

Ze względu na wycofanie zagranicznych marek, takich jak Coca-Cola, Pepsi i Sprite, Rosja jest zmuszona do produkcji krajowych analogów, ale Rosjanie nie chcą kupować Cool Cola, Fancy i Street - substytutów amerykańskich marek (LINK).


U nas też podróbki słabo idą. Mimo straszenia, że nie będzie cukru, prądu, węgla, gazu i ogólnie niczego, poparcie stoi w miejscu (LINK). 


Ba nawet ci przezorni, którzy zrobili i robią zapasy spać spokojnie nie mogą. 

Teraz za to o tych, co spokojnie śpią, bo śpią snem wiecznym. 

Netflix udostępnił oficjalny zwiastun filmu  pt.: Blonde, o życiu ikony Hollywood Marilyn Monroe. Klipowi towarzyszy spowolniona wersja przeboju Monroe z 1953 r. o diamentach. Obraz wyreżyserował Andrew Dominik a za scenariusz posłużyła powieść Joyce Carol Oates z 2000 roku o tym samym tytule.  Główną rolę gra Ana de Armas. Premiera 23 września. 

Stanowczo protestujemy przeciwko rasizmowi, naszym zdaniem Monroe powinna zagrać Murzynka. Dokonania Netflixa podsumował ostatnio jeden z Internautów (LINK):

Resident Evil na Netflixie.

Dopiero dwa odcinki, a już mamy czarną nastolatkę główną bohaterkę, bliźniaki dwujajowe od surogatki, lesbijskie małżeństwo, weganizm i biedne zwierzątka.

Znowu będzie, że się naśmiewamy z wyglądu innych. Ale to kłamstwo. My wręcz jesteśmy głęboko rozczarowani, że w filmie o Monroe głównej roli nie zagrał pan ze zdjęcia powyżej. Netflix byłby jeszcze bardziej postępowy, a i pan by znalazł w końcu pracę. Oczywiście po wcześniejszej zmianie płci...

Jeszcze o tych co śpią snem spokojnym. Blue Note Records ogłosiło wydanie nowego albumu w hołdzie zmarłemu Leonardowi Cohenowi. Płyta zatytułowana  Here It Is: A Tribute to Leonard Cohen ukaże się 14 października i będzie składać się z coverów najbardziej lubianych utworów kanadyjskiego piosenkarza oraz kilku mniej znanych piosenek. 

Wyprodukowany przez Larry'ego Kleina, zawiera wykonania takich znanych muzyków jak: Norah Jones,  Peter Gabriel, Gregory Porter, Sarah McLachlan, Luciana Souza, James Taylor, Iggy Pop, Mavis Staples, David Gray i Nathaniel Rateliff.    

W sieci pojawił się też kolejny zwiastun filmu Moonage Daydream o karierze Davida Bowiego.  

Za to nieżyjący basista Metallici Cliff Burton zostanie upamiętniony figurką wyprodukowaną przez Knuckle Bonza na początku 2023 roku. Podobnie jak wcześniej w przypadku piwa Cliff Burton, część zysków ze sprzedaży zostanie przekazana na fundusz Cliff Burton Music Scholarship Fund

Ilość figurek (ich wielkość 8.5 cala) jest limitowana do 3000 sztuk i już dostępna w przedsprzedaży TUTAJ za 164 USD. 

Co do piwa, można je było kupić TUTAJ, ale jest już wykupione. Miejmy nadzieję, że nie przez tych co stoją za cukrem i węglem.


Skoro o piwie, Monachijski pub browarniczy znalazł nowy sposób na pokonanie niedoborów oleju w Europie – pozwalając klientom płacić za piwo olejem słonecznikowym, aby zapewnić sobie zapasy tłuszczu do smażenia sznycli. Ponieważ Ukraina i Rosja odpowiadają za około 80% światowego eksportu oleju słonecznikowego, wiele krajów europejskich, w tym Niemcy, odnotowało spadek wywołany wojną rosyjsko-ukraińską. Dlatego browar Giesinger w południowym Monachium oferuje miłośnikom piwa litr ich ulubionego napoju za tę samą ilość oleju słonecznikowego (LINK).

- Dziwne - mówi mąż do żony - ty masz niebieskie oczy, ja mam niebieskie oczy, a nasza córeczka ma piwne. Ciekawe po kim...

- A co, może powiesz, że piwa nie pijesz?! 

Z podobnych znam lepsze. 

Pyta się córka mamy dlaczego mówią na nią Wisienka. 

- A wiesz dziecko bo jak byłaś malutka i spałaś w wózeczku pod drzewem to na główkę spadła ci malutka wisienka. I tak postanowiliśmy cię nazwać...

- A to mamusiu już rozumiem dlaczego mój braciszek nazywany jest Listek.

- Błe błe błe powiedziała na to przysłuchująca się rozmowie Cegiełka.        

W klimacie surrealizmu: brytyjska grupa Gorillaz wydała nowy surrealistyczny teledysk do piosenki Cracker Island, na której zagrał Thundercat. Teledysk wyreżyserowany przez współtwórcę i artystę zespołu, Jamiego Hewletta, obok Fx Goby, jest uważany za jeden z zabawniejszych filmów Gorillaz. Słyszymy w nim jeszcze: Russela Hobbsa, Murdoca Niccalsa, 2-D i Noodle.   


Z brytyjskiego rynku muzycznego news kolejny: frontman
Pixies Black Francis twierdzi, że świat stał się bardzo dystopijny. Zespół 30 września wyda nowy album,  Doggerel. Będzie to kontynuacja Beneath the Eyrie z 2019 roku (LINK).

Frontman Pixies jak długo nie pojedzie z wizytą do Oleśnicy nie dowie się, czym jest prawdziwa dystopia.


A tutaj zdjęcie ekwilibrysty na krótko przed jego występem w Oleśnicy. Podobno to niemiecki żołnierz zawodowy.


Że dziwny? Dziwy to dopiero teraz, bowiem w  ostatni weekend załoga statku Okeanos Explorer zauważyła na dnie Atlantyku nietypowe formy. Nawet naukowcy z amerykańskiej instytucji National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) nie do końca wiedzą, co to jest. Zwrócili się do użytkowników Twittera z prośbą, by pomogli rozwikłać tę zagadkę (LINK).

Mamy naszą odpowiedź. To ślady szpilek Niemca z Oleśnicy.


Tym oto sposobem wkroczyliśmy do świata postępowych badań naukowych. Naukowcy z Belgii badają słuszność tezy pewnego rolnika, na temat pozytywnego wpływu rozmaitych stylów muzycznych na zachowanie świń. 

Piet Paesmans po raz pierwszy zauważył to zjawisko, gdy jego syn zaczął śpiewać melodię w stodole podczas inseminacji, czym jego lochy wydawały się tak podekscytowane aż zaczęły machać ogonami. Od tego czasu hodowca trzody utworzył cała playlistę, którą odgrywa o różnych porach dnia. Puszcza energetyczną muzykę, gdy chce, aby świnie były aktywne, a kołysanki na koniec dnia. Piosenki taneczne to największe hity. Naprawdę zaczynają merdać ogonami, a kiedy puszczam te naprawdę dynamiczne, zaczynają nawet tańczyć i swawolić. Muzyka rockowa jest za mocna, nie podoba im się – powiedział Paesmans

Zespół naukowców pozyskali ostatnio na badania preferencji muzycznych świń 75 000 euro (76 770 USD) z funduszu UE i belgijskiego regionu Flandrii (LINK).

O tym od dawna wiedzieli naukowcy z ZSSR, przecież nie bez powodu w kołchozach umieszczano głośniki, żeby krowy dawały więcej mleka. Tym samym uzyskaliśmy kolejny empiryczny dowód że UE to nic jak innego jak ZSSR po liftingu.


Z serii newsów o zwierzętach. W hrabstwie Pasco na Florydzie obowiązuje nowy rodzaj kwarantanny przed gigantycznym afrykańskim ślimakiem lądowym (GALS), który jest uważany za jedne z najniebezpieczniejszych zwierząt na świecie. Skorupiak żeruje na ponad 500 gatunkach roślin siejąc spustoszenie i przenosząc pasożyta zwanego szczurzą nicią płucną, który powoduje zapalenie opon mózgowych. 

W latach 60. związany był z nim kult religijny - przemycano gatunek z Afryki do Miami, aby wykorzystać go podczas rytuału uzdrawiania, wykonywanego przez przywódcę sekty Charlesa Stewarta, który zalecał swoim wyznawcom picie śluzu jadowitych ślimaków, co doprowadziło do wielu zachorowań (LINK).

Według oficjeli Unii Europejskiej ślimak to ryba, tak więc uważajcie na kawior, bo może to być granulowany wysuszony śluz ślimaka GALS.   


Skoro ślimaki mogą być tak toksyczne lepiej polubić motyla, względnie adoptować gąsienicę, o czym pisaliśmy tydzień temu TUTAJ.   

A propos powyższa fotka dowodzi tezy, że w skład tułowia motyla wchodzą plecy.

Na kongresie językoznawców kilku filologów: Polak, Anglik, Francuz i Niemiec spiera się, który język najlepiej oddaje rzeczywistość. Głos zabiera Polak:

- Koledzy, wszyscy chyba zgodzicie się, że polski język najlepiej oddaje rzeczywistość. Posłużę się przykładem: słowo ”motyl”, jakież to lekkie, delikatne w wymowie, bezbłędnie opisuje naturę określanego obiektu.

- Ależ nie, nie mogę się zupełnie z kolegą zgodzić, no nawet posłużę się kolegi przykładem, o ileż bardziej angielskie słowo ”butterfly” jest w wymowie delikatniejsze i lżejsze, doprawdy żaden inny język nie oddaje lepiej rzeczywistości!

- Koledzy, jesteście niestety w błędzie, francuskie słowo ”le papillon”, o ileż bardziej delikatnie i zwiewnie to brzmi, aż można sobie wyobrazić jak polatuje.

- No ale koledzy chyba nie powiedzą, że ”der Schmetterlink” może nie brzmi delikatnie? ripostuje Niemiec...


W temacie Niemców - to właśnie miał na myśli Nietzsche twierdząc, że szlachetna śmierć jest lepsza od haniebnego życia... 

Tak oto weszliśmy w klimat mrocznych myśli i brzmień. A tutaj the Cure ogłosili wznowienie Wish, aby uczcić 30. rocznicę powstania albumu. Nowe wydanie zawiera zremasterowane audio autorstwa Roberta Smitha i Milesa Showella nagrane w studiach Abbey Road. Dodatkowo w jubileuszowej edycji znajduje się 24 wcześniej niepublikowanych utworów, takich jak dema, utwory instrumentalne i 12-calowe miksy. Są też cztery utwory, które po raz pierwszy pojawią się na platformach streamingowych i CD. Edycja jest już dostępna w przedsprzedaży, a wysyłka rozpocznie się 7 października (LINK).


Jeszcze w temacie rocznic: Ian Cameron z Fife chciał zamówić tort dla swojej żony Lorraine z okazji jej 60. rocznicy urodzin. Po wyszukaniu w Internecie firmy o nazwie Wendy's Cakes, Bakes and Makes, Ian zamówił ciasto czekoladowe  w formie adapteru z ośmiocalową repliką płyty winylowej na wierzchu. Planował odebrać go przed urodzinami jubilatki więc zadzwonił, aby umówić się na odbiór tortu. Okazało się wówczas, że ciastkarnia znajduje się 230 mil od Leeds. 61-letnia właścicielka cukierni, Wendy Neary, opublikowała wtedy apel na Facebooku z prośbą o dostarczenie ciasta Ianowi. Zgłosił się wówczas Chris Quinn, który przypadkiem jechał do Leeds więc dostarczył przy okazji ciasto następnego dnia. Brytyjczycy uważają to za niezwykły gest życzliwości.... życie na wyspie jest jednak ciężkie (LINK).

Patrząc na czcigodną jubilatkę przypomina się, jak emeryt przyszedł do fryzjera.

-Proszę mi ufarbować moje siwe włosy na czarno, następnie nałożyć na to kolor blond, a przez środek puścić pasek siwego, żeby wyglądało naturalnie. 

Podsumujmy powyższe dowcipem o różnicach między emerytem francuskim, angielskim i polskim. 

Emeryt francuski co rano bierze butelkę Burbona i idzie pospacerować na pola elizejskie. 

Emeryt angielski co rano bierze butelkę szkockiej i idzie pospacerować do parku pod Buckingham Palace.

Emeryt polski za to bierze co rano butelkę moczu i idzie do przychodni.       

My wracamy już jutro - dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 31 lipca 2022

Z kasety magnetofonowej - Violet Town: Lata 80-te też miały swoje Drab Majesty

Jakiś czas temu omawialiśmy na naszym blogu doskonały album Drab Majesty pt. Demonstration (TUTAJ). Przypomniał mi się niekoniecznie dlatego, że muzyka dziś przedstawianego zespołu brzmi podobnie (raczej można dopatrywać się podobieństw z kolejnym wydawnictwem DM czyli Modern Mirror - opisanym TUTAJ), ale z powodu podobieństwa okładki do tego, czym raczył nas na Demonstration Deb Demure, zresztą zobaczmy: 


Być może to przypadek, choć niekoniecznie...


Mówimy o roku 1986, dawnych czasach, kiedy rzeczywiście robiono wielką muzykę. No i mówimy o USA

Zespół Violet Town bowiem wywodził się z Provo w stanie Utah. Nagrali tylko jeden album, mało tego wydali go na kasecie magnetofonowej w małej niezależnej wytwórni Primary Music. Tutaj budzą się skojarzenia z piosenką the Cure Primary z albumu Faith. Podobnie jest z muzyką, przypomina nieco wczesne dokonania brytyjczyków. Zespół Violet Town tworzyli Nate Bowe Timms (perkusja i wokal), Tim Clark (gitara, instrumenty klawiszowe, wokal) i Kim Wiseman (bas). 

Niektóre źródła twierdzą, że muzyka z kasety  została wydana na CD w 2009 roku, ale na Discogs nie ma o tym śladu. 

Nie wiem, czy podobieństwo do Cure jest aż tak bardzo wyczuwalne, dla mnie to nastorojowa muzyka pełna nostalgii, już od samego początku - czyli otwierającego go  Torn Inside. Piosenka jest o rozstaniu. 

Żałuję tego co stało się ostatniej nocy 

Rozdarte oczekiwania wewnątrz mnie 

Ból rzeczywistości zmywa 

Sekretne obrazy z ekranu 

Dym wypełnia pokój 

Do dziewiątej niczego nie będziemy już wiedzieli 

To ostatni raz 

Po tych wszystkich razach 

Teraz będzie najlepszy 

Pamiętam lata temu... 

Hope Is Gone wybija nas na chwilę z klimatu, jest szybki i chyba nieco bardzie optymistyczny. Mantis, czyli Modliszka - wracamy do nastroju, piosenka opisuje fascynację narratora kobietą, jej oczami jak ze szkła w których odbija się coś, co mówi wszystko, wzrusza się do łez kiedy ją podziwia. Po nim Wrinkle In Your Eye, kolejny trzeci już doskonały utwór o starzeniu się i przemijaniu, kończący stronę A kasety. 

Stronę B otwiera Secrets Told w lekko beatlesowskim stylu, a po nim kolejny klimatyczny Alice Temple - piosenka o rozmowie z dziewczyną z obrazu, lub zdjęcia

Angielska dziewczyno oprawiona na mojej ścianie 

Co masz do powiedzenia? 

Twoja czarna rękawiczka w mojej dłoni 

i twoja miękka blada skóra 

Oczy, które plączą wszystkie struny mojego serca 

Chcę odciągnąć od siebie

Ten twój zbawienny uśmiech 

Marszczysz wzrok 

Zza zakrytego ramienia 

Echo światła tak rzadko widzianego w  

Angielski poranek czarny jak cisza 

Twoje włosy w górze szukają oczu 

Dziwny nastrój 

Kiedy zaczynam z tobą rozmawiać  

Jak przez kratę 

Wydawnictwo kończą Two Girls Deer In A Graveyard. Pierwszy w nieco punkowym stylu, drugi chyba najbardziej przypominający dokonania the Cure - znakomity, z ciekawą solówką. 

Trzeba polować na CD, może kiedyś się trafi. Cuda się zdarzają...

My wracamy jutro z newsami, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Violet Town, Violet TownPrimary Music, 1986. Tracklista: Torn Inside, Hope Is Gone, Mantis, Wrinkle In Your Eye, Secrets Told, Alice Temple, Two Girls, Deer In A Graveyard.