sobota, 2 czerwca 2018

Obrzeża coldwave: Nosound - Sens straty


 Trochę ciepła w tym chłodzie

Zimna rutyna w której spoczywam
Rosnąca apatia mnie zabija
Niezrozumienie cały czas
Kiedy ciemność narastała dzień po dniu
Odkryć delikatność
Nieprzytomny, niestałość grawitacji
Nieruchomy, brudny deszcz
Nasze ciche sterylne powietrze

Powoli mnie spalasz
Powoli zabijasz
Wyrzucasz bomby ze swojego gardła
Każda z nich trafia w moje serce
Spala wszystko co po drodze
Niszczy wszystko co pomiędzy
Ale nadejdzie eksplozja
i w końcu cię zabije

To cena twojej zemsty
I to znowu ja zapłacę twój rachunek
Sprzedając mój smutek
Dla odrobiny ciepła w tym chłodzie

Zapatrzony ciągle w tą samą stronę
Swoimi nowymi ale innymi oczami
To czyni każdy krok lżejszym
Czyni każdą kłótnię łatwiejszą
Słońce wyłania się  zza drzew
Mignięcie szczęścia rosnąca wolność
Wewnątrz przynosi życie
Jest antidotum
Na twoje niewidzialne przekleństwo

Powoli mnie spalasz
Powoli zabijasz
Wyrzucasz bomby ze swojego gardła
Każda z nich trafia w moje serce
Spala wszystko co po drodze
Niszczy wszystko co pomiędzy
Ale nadejdzie wybuch
i w końcu cię zabije

To cena twojej zemsty
I to znowu ja zapłacę twój rachunek
Sprzedając mój smutek
Dla odrobiny ciepła w tym chłodzie


Powolnie zanikając 

Zwykliśmy mówić tak długo
O rzeczach które nadejdą
Noc popłynęła do morza
Uśmiechnięta i wolna
Twoje oczy zbyt głębokie by okłamać
Chwile które przechodzą
Zapraszają mnie obok ciebie bym widział
Rozpoczynasz milcząco

Leżeliśmy na piasku
Trzymałaś mnie za rękę
Bawiłaś się w morzu
Wciąż uśmiechając się do mnie
Później upadłaś w mrok
Wymachując ramionami
Wołam cię przez sen
Okłamuję się

Zwykliśmy tak długo rozmawiać
O chwilach które minęły
Zawsze starałaś się zmniejszyć moje cierpienie
Miłość bez ograniczeń
Twoje oczy zbyt jasne by kłamać
Przyjaciele otaczający uśmiechem
Zapraszają mnie koło ciebie bym zobaczył
Jak cicho bledniemy

Leżeliśmy na piasku
Trzymałaś mnie za rękę
Bawiłaś się w morzu
Wciąż uśmiechając się do mnie
Później upadłaś w mrok
Wymachując ramionami
Wołam cię przez sen
Mam nadzieję że będziesz  tutaj 


Delikatna deklaracja

Wchodząc na stopień
Dźwięki znikąd
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny

Chcę się obudzić
I wypowiedzieć Twoje imię
Twoje smutne piękne oczy
I ich delikatne zapewnienie

Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Będę czekał zapatrzony
W miejsce w które nikt się nie zapatrzy

Chciałbym być gdzieś jeszcze
Rozpocząć znowu i zapomnieć
Z góry w dół
Wszystko czego się nauczyłem i myślałem

Nigdy mnie nie zobaczysz
Dwa razy tak samo
Razem z tobą
We wszystkim co robimy

Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Będę czekał zapatrzony
W miejsce w które nikt się nie zapatrzy

Wszystkie słowa bez znaczenia w telefonie
Nieskończone oczekiwanie na nowy świt
Po naszym zachodzie słońca


Moje przeprosiny

W zależności od tego co powinienem czuć
W drodze za dnia zdecydowałem się odejść
Pamiętając miejsca
Którymi szliśmy
Przedtem

Pamiętając czas
Kiedy byliśmy zakochani
Topniejące nastroje każdego dnia
Czekam na mój lek

Czułaś kiedyś to samo?
Czy powiedziałem do widzenia?
Zastanowienie przychodzi powoli

Zawalają się mosty
Puste przestrzenie
Twojej nienawiści

Otaczające ściany
Budujesz
Widzisz mnie?
Proszę oto moje przeprosiny

To właśnie sposób w jaki teraz trwamy
Przyjdzie nasza zima
Czujesz teraz to samo?
Powiedziałem do widzenia?
To właśnie sposób w jaki teraz trwamy
Przyjdzie nasza zima
Czujesz teraz to samo?
Powiedziałem do widzenia?


Stały kontrast

Każdego ranka
Narasta moja autodestrukcja
Uśpiony dzień po dniu
By zmienić scenariusz tego przedstawienia
Stały kontrast zbyt głęboki
Doświadczam stratę od tamtego dnia, 19 lat temu

Mali budowniczy wewnątrz i dookoła
Niszczą i znowu budują
Na bardziej trwałym gruncie
Opuszczam cię teraz
Odprawiam się stąd
By nie doznać tego cierpienia
Jakim jest pisanie i czytanie twojego imienia

Żyłem w innym świecie
Innym życiem
To nie ja
Marząc każdego dnia
Każdej nocy
Jak szczęśliwym mógłbym być

Moje uszy napełniały się
Muzyką głośniejszą niż cisza we mnie
Starałem się wyrównać rachunki mojego życia
Ale pusta kartka jest wszystkim co pozostało
Jest obsesją rozpaczliwej nadziei
Na coś za czym nie mogłem nadążyć
Wciąż uderzam głową w ścianę
Bo za bardzo boję się stracić twoją miłość
Ale opuszczam cię teraz
Odprawiam się stąd
By uniknąć doznania tego cierpienia
Jakim jest pisanie i czytanie twojego imienia


Nadejdzie zima

Ciemne chmury
Daleko i znów blisko
Spadające liście
Poruszane przez powietrze
Nagle pojawia się odległy wiatr
Dźwięczy z obłoków
W moich uszach

Dobrze znany zapach w powietrzu
Cichy… sugerujący…. niewidzialnie zaczyna spadać
Twoje milczenie głośniejsze niż słowa w moich ustach
I upadła przyszłość
Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu
Przez labirynt twojej pamięci
Minując naszą drogę
Wiem chciałem uciec
Ale dzięki lukom jakie tworzę
Mam to przyjemne uczucie dotykania twojej skóry
Być tutaj z tobą znowu oddychać

Jak tysiące okien w nieskończonym czasie
Na ciemnym niebie lśnią światła gwiazd
Przynoszą nam historię z czasu przed początkiem
Martwych i żywych słów
Planet i gwiazd

Jak tysiące okien w nieskończonym czasie
Na ciemnym niebie lśnią światła gwiazd
Przynoszą nam historię z czasu przed początkiem
Martwych i żywych słów
Planet i gwiazd

Słońce nad morzem

Przyczyny strachu
Cisza która się potęguje
Nienawiść narasta wolno
Wyrwa między nami
Ciepło nas opuszcza

Widzimy co zrobiliśmy
Miejsca w których żyliśmy
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Telefon w twojej dłoni
Twoja droga ku końcowi

Zostawiliśmy nasze myśli
I wszystko wkoło
Twarze naszych przyjaciół
Ogień na piasku
Gwiazdy w nocy
Planety i nieba

To w co wierzyłaś
To co zniknęło
W ciemności
Umieram w twoim sercu
Lato odeszło
Przyjdzie zima
To nadeszło i nas pozostawiło

Przyczyny strachu
Cisza która się potęguje
Nienawiść narasta wolno
Wyrwa między nami
Ciepło nas opuszcza

Widzimy co zrobiliśmy
Miejsca w których żyliśmy
Twój delikatny głos
Mój głos spokojny
Telefon w twojej dłoni
Twoja droga ku końcowi

Zostawiliśmy nasze myśli

I wszystko wkoło
Twarze naszych przyjaciół
Ogień na piasku
Gwiazdy w nocy
Planety i nieba
To w co wierzyłaś
To co zniknęło
W ciemności
Umieram w twoim sercu
Lato odeszło
Przyjdzie zima
To nadeszło i nas pozostawiło

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów





Nosound - A Sense of Loss  Kscope UK, 2009, Produkcja: Giancarlo Erra, Tracklista: Some Warmth Into This Chill, Fading Silently, Tender Claim , My Apology, Constant Contrast, Winter Will Come
 
Gotyk po włosku? Dlaczego nie... Przecież kilka razy pisaliśmy o doskonałych włoskich chłodnych klimatach, jak choćby o bohaterach dzisiejszego wpisu (TUTAJ), znakomitych Be Forest (TUTAJ), czy Der Noir (TUTAJ). I o włoskich kapelach jeszcze będzie. 

Dziś niesamowita opowieść w zasadzie jeden długi utwór o bólu rozstania. 19 lat to nie jest mało, i jak można się domyślić, autorowi nie jest  łatwo przeżyć rozstanie po tylu latach. Jednak finalnie odchodzi. 

Posłuchajmy czym jest koniec uczuć w klimacie Rzymu, gdzie powstała i nagrana została ta nostalgiczna opowieść...

piątek, 1 czerwca 2018

"Stroszek" Herzoga, "Czas Apokalipsy" Coppoli i "Wydrążeni Ludzie" Eliota inspirowały Iana Curtisa z Joy Division

W jednym z ostatnich listów do Annik Honoré, Ian Curtis pisze, że właśnie słucha muzyki z Czasu Apokalipsy (Apokalypse Now, 1979), która przypomniała mu co czuł podczas oglądania filmu, kiedy Marlon Brando czytał jego ulubiony wiersz Tomasa S. Eliota pt. The Hollow Men (w Polsce znany pod tytułem Wydrążeni Ludzie lub Próżni ludzie).



Kluczowe słowa wiersza Eliota brzmią:

Jesteśmy dziurawymi ludźmi
Jesteśmy wypchanymi ludźmi
Kołyszemy się razem
Główki ze słomy. Uff!
Nasze suche głosy, gdy
Szepczemy razem
Są ciche i bez sensu
Jak wiatr w suchej trawie
Albo chrobot szczurzej łapki na rozbitym szkle
W naszych suchych spiżarniach

Tak właśnie się świat kończy
Tak właśnie się świat kończy
Tak właśnie się świat kończy
Nie z hukiem ale z jękiem

We are the hollow men
We are the stuffed men
Leaning together
Headpiece filled
with straw. Alas!
Our dried voices, when
We whisper together
Are quiet and meaningless
As wind in dry grass
Or rats' feet over broken glass
In our dry cellar

This is the way the world ends
This is the way the world ends
This is the way the world ends
Not with a bang but a whimper.
 


A tu cały poemat wyśpiewany po polsku: 



W kontekście cytowanego poematu T.S. Eliota, list Iana Curtisa nabiera głębszego znaczenia, pisze on tam m.in. tak: Walczę między tym, co wiem, co jest w moim umyśle, a jakąś wypaczoną prawdą, widzianą oczami innych, którzy nie mają serca i nie widzą różnicy. Kiedy patrzysz na swoje życie, w dziwnym nowym pokoju, i wiesz, że może wkrótce utoniesz, to czy jest to początek? Widziałem „Czas Apokalipsy” w kinie. Nie mogłem oderwać oczu od ekranu. Na marginesie, Marlon Brando czytał tam The Hollow Men, w którym jest przedstawiona walka między sumieniem człowieka a jego sercem, trwająca dotąd, dopóki sprawy nie posuną się za daleko, dopóki nie wymkną się spod kontroli, bo wtedy nie zostaną naprawione. Na koniec, czy wszystko jest bezwartościowe? Czy jest coś więcej? Co jest poza? Co jeszcze pozostało do zrobienia? (TUTAJ). 

Gwoli wyjaśnienia, film Czas Apokalipsy w reżyserii Francisa Forda Coppoli został sfilmowany na motywach książki Josepha Conrada, Jądro ciemności, przy czym jest to dość luźna adaptacja. Powieść opowiada o wyprawie niejakiego Marlowa, do Afryki, do Konga, gdzie ma ująć agenta handlowego nazwiskiem Kurtz budującego tam własne państwo. Oczywiście łapie Kurtza lecz ten umiera na pokładzie statku podczas powrotnej podróży rzeką. Ostatnie jego słowo brzmi zgroza… Relacja Marlowa jest nie tylko zapisem egzotycznej wyprawy, lecz również relacją z podróży w głąb szaleństwa, co do którego natury Marlow zaczyna mieć wątpliwości: czy to co zdaje się wszystkim obłędem, nie jest nowym ładem opartym na podstawach innych od powszechnie przyjętych, tworzonym w sercu ciemności, z dala od zepsutej cywilizacji Zachodu?

W filmie mamy pokazaną wyprawę kapitana Willarda, który został wysłany w górę Mekongu w Wietnamie, aby aresztował i sprowadził zbuntowanego pułkownika sił specjalnych - Kurtza (w tej roli Marlon Brando). I tu również mamy pokazaną podróż prowadzącą w głąb szaleństwa, na dnie którego znajduje się przywódca nowego społeczeństwa budowanego w oparciu o nową moralność. Willard zabija Kurtza, lecz zanim to czyni, pozwala mu przeczytać poemat T.S. Eliota. Ostatnie słowo Kurtza znów brzmi zgroza… Trzeba zauważyć, że sam poeta swój wiersz także odnosi do powieści Conrada, bo rozpoczyna go cytatem z książki: Mistah, Kurtz he dead. Słowa te wypowiada murzyn informując w ten sposób Marlowa, iż Kurtz umarł.

Po tym, gdy list Iana Curtisa został podany do publicznej informacji, niektórzy doszli do wniosku, iż nie tylko Stroszek Wernera Herzoga (o którym pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ ) lecz również epopeja Coppoli o Wietnamie mogła przyczynić się do samobójstwa muzyka, bo w dalszym fragmencie swojego listu Curtis napisał: Mam wrażenie, że moja padaczka ulegnie pogorszeniu. To mnie przeraża. Kłamstwem jest mówić: już się nie boję. Lekarze nie mogą pomóc, ale próbują pigułek na pigułkach. Słyszałem to i muszę ci o tym powiedzieć, nawet jeśli to może zmienić to, co czujesz do mnie. Myślę tylko o Tobie. Próbowałem zracjonalizować naszą sytuację, myśląc o tym, czego doświadczyliśmy. Obrazy i myśli miażdżą mój umysł, tańczą mi w oczach, dzień i noc, zawsze. I chociaż pewne rzeczy wykraczają poza całe moje zrozumienie, wiem, że Cię kocham i że będę Cię kochać zawsze.  Tęsknię za tobą całym sercem aż się znów razem spotkamy. Z miłością, Ian.

Ten sam wiersz Eliota był cytowany w filmie Control Antona Corbijna (o którym TUTAJ), lecz tam Ian Curtis zamieszcza go w liście pisanym do żony. Nie wiadomo, co Curtis czuł naprawdę, lecz trzeba odnotować jego opinię o związku, w którym tkwił, zamieszczoną na początku udostępnionego listu: Droga Annik, wiem, że to ja wkroczyłem w twoje życie, nie ty w moje. Z początku miałem wrażenie, że sprawy stają się wyraźniejsze, ale teraz wszystko rozpada się na moich oczach. Płacę drogo za moje błędy. Nigdy nie przypuszczałem, że jeden błąd popełniony cztery czy pięć lat temu może sprawić, że będę się tak czuł.

Nie wchodząc w ocenę, trzeba zauważyć, że list ujawnia rozbicie emocjonalne jego autora. Czy jednak obejrzane filmy spełniły rolę katalizatorów i spowodowały podjęcie ostatecznej decyzji? Na pewno choroba i zmęczenie nią wywołane oraz trudna sytuacja osobista współgra z pesymistyczną wizją świata zarejestrowanego w Czasie Apokalipsy. Halucynogenny nastrój filmu jest bliski sennemu koszmarowi. Jest odbiciem obłędu, w którym pogrążają się główni bohaterowie, wynikającego z wszechogarniającej ich świat destrukcji…

czwartek, 31 maja 2018

Chłodnofalowa jazda obowiązkowa: Echa w płytkiej zatoce



Cocteau Twins - Echoes in a Shallow Bay: 4AD, 1985, Produkcja: Cocteau Twins, Tracklista: Great Spangled Fritillary, Melonella, Pale Clouded White, Eggs and Their Shells


Kto słyszał żeby wydawać maxisingle na 33 rpm? Wyglądają jak longplaye, ale ten o którym piszę dzisiaj ma tylko nieco więcej niż 16 minut... 

Cztery piosenki których zespół nie chciał, z nieznanych bliżej powodów, umieszczać na płycie długogrającej, ale na szczęście jednak umieścił na maksisinglu. 

O czym śpiewa Ela Frazer? To wiedzą tylko Japończycy, którzy przetłumaczyli teksty wszystkich płyt Cocteau Twins... Wiadomo, że Elizabeth Fraser podobnie jak Liza Gerrard śpiewa w stworzonym przez siebie języku... 

Do moich faworytów należy Melonella, znakomity utwór, ale cała płyta jest przecież zupełnie niesamowita. Taka muzyka  do słuchania najlepiej z gramofonu. To były czasy... A propos płytkich zatok to najwięcej jest ich na Krecie skąd wszystkich pozdrawiam...



środa, 30 maja 2018

Pierwszy zagraniczny koncert Joy Division, w obecności samego W.S. Burroughsa

W dniu 16 października 1979 r. w budynku dawnej rafinerii Graeffe przy ulicy Manchester Street w Molenbeek, jednej z pierwszych fabryk przerobionych na obiekt kulturalny miał miejsce pierwszy zagraniczny koncert Joy Division. Oprócz niego tego wieczora wystąpił Cabaret Voltaire, a gwiazdą wieczoru był William Burroughs, czołowa postać Beat Generation, którego twórczość wywarła ogromny wpływ na osobę Iana Curtisa (pisaliśmy o tym TUTAJ, TUTAJ). W ziązku z tym koncertem zrodziła się anegdota o tym, jak to Ian podszedł do swojego idola prosząc o darmową książkę, a Burroughs poradził mu, żeby się (dosłownie) odpierdolił, co Curtisa zszokowało. Podobno Peter Hook i Bernard Sumner śmiali się z Iana, bo uznali ten incydent za bardzo zabawny. Istnieje jednak powód, by kwestionować tę często powtarzaną opowieść, bo inny świadek tego wydarzenia, Stephen Mallinder, muzyk należący do Cabaret Volatire zapamiętał je zupełnie inaczej, czemu dał wyraz w wywiadzie udzielonym po latach Andi Harriman'owi (TUTAJ):

SM: Bardzo wątpię, czy William powiedział Ianowi Curtisowi, żeby się odpierdolił. Podszedłem do pana Burroughsa podczas imprezy w klubie Plan K i wspomniałem mu, że jestem przyjacielem Genesis P-Orridge z Throbbing Gristle, którego oczywiście William znał. Ale nie znał mnie ani nie słyszał o moim zespole Cabaret Voltaire, jednak był bardzo przyjazny i bardzo uprzejmy, taki dżentelmen starej daty. Dałem mu nawet odznakę Cabaret Voltaire, którą włożył do kieszeni. To było pierwsze z kilku spotkań z Burroughsem (...) [potem] spotkaliśmy się z nim kilka razy, także w Nowym Jorku. Poszliśmy do Bunkra w Bowery i spotkaliśmy go tam ja i John Giorno w 1984 lub 1983 roku. Gdy spotkaliśmy go po raz pierwszy w Brukseli, byliśmy dużo młodsi i to było bardzo inspirujące, byłem wtedy szczęśliwy, że mogłem po prostu oddychać tym samym powietrzem jak on.

AH: Czy myślisz, że przemysł muzyczny mógłby istnieć bez wpływu Burroughs'a?

SM: Niezupełnie - jesteśmy kolejnym ogniwem w łańcuchu, ale Burroughs jest oczywiście taką literacką ikoną. Nie tylko literacką, ale także kimś pod względem twórczych nurtów i pomysłów. Robił ciekawe rzeczy z dźwiękiem i rozumiał świat, w którym żył. Nauczył nas dekonstruować świat - tak samo jak robił to ze słowami - a my poszliśmy dalej i zdekonstruowaliśmy nasz świat dźwięku. Więc to, co robił i jak podchodził do zmian, nauczyło nas podejścia i sposobów tworzenia muzyki, ale także nauczyło nas jak patrzeć na otaczający nas świat. W porównaniu z nim jestem po prostu zwykłym komarem.

Miejsce, w którym odbył się opisany koncert i spotkanie z pisarzem było niezwykłe. Było to funkcjonujące do dzisiejszego dnia wnętrze klubu Plan K znajdujące się na parterze 5-piętrowego budynku rafinerii, z salą wykorzystywaną na koncerty niezależnej muzyki pop, żeby do której dość trzeba było pokonać labirynt korytarzy, schodów, wag, podestów, pokoi i sal. Gmach z ową salą, w której mieściło się średnio do 300 osób, używany przez pewien czas na magazyn farb po tym, gdy w 1958 roku cukrownia zaprzestała działalności przemysłowej. W 1977 roku budynek spodobał się trupie teatralnej Plan K, której dyrektorem był Frédéric Flamand. W obiekcie, który dysponował rozległymi powierzchniami urządzono studium dla tancerzy oraz teatr. Odwiedzający je widzowie szczególnie zapamiętali wnętrze podzielone na niezliczone wręcz pomieszczenia, zimne i nieogrzewane, podparte żeliwnymi kolumnami.

We wtorkowy wieczór 16 października 1979 r. dwoje dziennikarzy Michel Duval i Annik Honoré zorganizowało tu koncert według planu dostarczonego przez Joy Division. To wydarzenie stało się początkiem historii długiej współpracy pomiędzy Planem K a jedną z najbardziej znanych wytwórni Anglii w latach 80-tych, którą była Factory Tony Wilsona. Duval i Honoré stworzyli z Wilsonem markę Factory Benelux i przez następne 10 lat przez byłą rafinerię przewinął się cały zastęp artystów post-punk, new wave i muzyki awangardowej z rozmaitych grup muzycznych, wśród których można wymienić: Cabaret Voltaire, Echo & the Bunnymen, Human League i Eurythmics.

Po koncercie jego organizatorzy: Annik Honoré i Michel Duval postanowili wydać płytę Les Disques Du Crépuscule (Płyty Zmierzchu), lecz z powodu przedwczesnej śmierci Iana Curtisa planowany mini longplay Joy Division (który mógł zawierać nagranie studyjne Ceremonii) nie stał się pierwszym prawdziwym wydawnictwem Factory Benelux, ale ukazał się w kompilacji From Brussels with Love  zawierającej 22 utwory wykonane przez legendarnych artystów, takich jak John Foxx, Thomas Dolby, The Durutti Column, i Brian Eno.

Zachowała się setlista Joy Division z tego dnia (TUTAJ):
 

01. Love Will Tear Us Apart
02. Wilderness
03. Disorder
04. Colony
05. Insight
06. Twenty-Four Hours
07. New Dawn Fades
08. Transmission
09. Shadowplay
10. She’s Lost Control
11. Atrocity Exhibition
12. Interzone (Encore)


oraz plakat tego wydarzenia:
Zanim rozpoczął się wieczór W. Burroughs i Joy Division udzielili osobnych wywiadów dla magazynu En Attendant, przeprowadzonych przez Michela Duval. Koncert miał otwierać kolejne ważne wydarzenia i miały mu towarzyszyć widowiska multimedialne, które chciano zarejestrować na taśmie filmowej. Po występach Joy Division i Cabaret Voltaire zespół teatralny Plan K miał wykonać sztukę 23 Skidoo. Dopiero po nich Wiliam Burroughs i Brion Gysin mieli przeczytać fragmenty niedawno wydanej książki The Third Mind...

wtorek, 29 maja 2018

Sympatie polityczne Iana Curtisa z Joy Division, można nieźle się zdziwić...

Wydawałoby się, że muzycy punk-rocka i rocka alternatywnego nie mają sprecyzowanych poglądów lub też, że są raczej lewicowi, skoro ich twórczość jest wyrazem buntu przeciwko otaczającej rzeczywistości. Tymczasem sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana. W 1976 r. Eric Clapton zmienił koncert w Birmingham w wiec antyimigracyjny, wzywając fanów do oddania głosu na Enocha Powella, bo jedynie to może spowodować usunięcie obcokrajowców, usunięcie krwiopijców, usunięcie kozłów Phil Collins przyrzekł opuścić Wielką Brytanię, jeśli Partia Pracy wygra wybory w 1997 roku, a w USA The Killers' Brandon Flowers poszli na kolację z Mitt Romney’em, republikańskim kandydatem na prezydenta w 2011 r.
 
Również wokalista Joy Divison, Ian Curtis pomógł Margaret Thatcher wygrać wybory, bo zagłosował na konserwatystę w 1979 roku, podobno, według sfilmowanej biografii Antona Corbijna, w proteście przeciwko labourzystowskiemu rządowi Jamesa Callaghana (TUTAJ). W ten sposób manifestacja Curtisa, który chodził po Macclesfield w kurtce z napisem HATE namalowanym na plecach, nabiera dodatkowego znaczenia. 

Deborah Curtis napisała w swoich wspomnieniach, że jej mąż nie tylko nie był przeciwnikiem Torysów Margareth Thatcher w 1979 r. ale po tym gdy na nich zagłosował nalegał, aby zrobiła tak samo, ponieważ nie zamierzał pozwolić swojej żonie by ta zmarnowała  swój głos wybierając inaczej niż on. 

W późniejszym wywiadzie z 2008 roku zauważyła, że Ian uważał, że Margaret Thatcher jest fantastyczna (TUTAJ).  Podobno także nie tylko głosował na konserwatystę w 1979 r., ale przekonał liberalnego kandydata, by w tym celu podwiózł go do lokalu wyborczego…
 
W każdym razie wybory, które odbyły się w czwartek 3 maja 1979 r., trzy miesiące przed wydaniem pierwszego albumu Joy Division zmieniły Wielką Brytanię. Odsunięty od władzy James Callaghan z Partii Pracy przeszedł do opozycji na długie lata, a zwycięstwo Partii Konserwatywnej było pierwsze z czterech kolejnych tej Partii, dzięki którym Margaret Thatcher stała się pierwszą kobietą Premierem w rządzie Zjednoczonego Królestwa i Europy. W okręgu Macclesfield wygrał wtedy Sir Nicholas Winterton, który pozostał posłem Izby Gmin aż do 2010 r.

poniedziałek, 28 maja 2018

Edward Hopper: Staram się tylko namalować światło na ścianie - niesamowite obrazy samotności


Po obrazach wyrażających emocje autorstwa Edvarda Muncha (TUTAJ) pora na kolejny malarski zapis krańcowych przeżyć egzystencjalnych innego Edwarda, tym razem Edwarda Hoppera (1882-1967). O ile pierwszy posłużył się dla przekazania swoich stanów wewnętrznych niespokojną kreską i kolorem, u drugiego widzimy pozornie chłodne, realistyczne scenki z życia, drobiazgowo oddane przez, wydawałoby się, niezaangażowanego obserwatora. Mamy na nich samotnie stojące domy, w które tchną jednak określoną tożsamością (House by the Railroad, 1924), samotne, zamyślone postacie (Morning Sun, 1952) i fragmenty współczesnego miasta (Nighthawks, 1942).



Hopper powtarzał często, że nie maluję smutku lub samotności. Staram się tylko namalować światło na ścianie. Mimo to, w jego obrazach, na pierwszy rzut oka, pełnych prostego przekazu, widzowie doszukują się malarskiej wizji lęków współczesnego człowieka, mieszkańca miejskiej dżungli, w której można się zgubić i pozostać przez całe życie bezimiennym. Brak detali zachęca do spekulacji i nadinterpretacji idących równolegle z obawami, które odczuwa każdy z nas. Epitetem, którym obdarza się najczęściej dzieła Hoppera jest voyeuryzm. Przykładem tego ma być jego obraz Nocne Okna (1928), w którym widz stawia się naprzeciw okien mieszkania umieszczonego na pierwszym piętrze i każe patrzeć na znajdującą się w nim samotną kobietę.


Czy to rzeczywiście jest prawda? Czy spokojny konserwatysta, którym całe życie był Hopper wyraża w swoich obrazach taki rodzaj samotności gdzie niechęć do nawiązania kontaktu z drugim człowiekiem powoduje niezdrowe podglądactwo? Raczej nie, bo czyż podobnych obrazów izolacji nie przekazało nam np.: malarstwo Vermeera? (można tu wskazać jego dwa obrazy: Czytająca list (1662) i Sznur pereł (1662). Z dzieł Hoppera poza smutkiem wydziera raczej fascynacja każdym człowiekiem, który dla twórcy staje się osobnym światem przeżyć i źródłem indywidualizmu, na przekór zauważanego pozbawiania go tych wartości przez alienację współczesnego społeczeństwa. Jakby zaprzeczając tendencjom demokratyzacji, prowadzącej do zatarcia różnic, malarz każe się dostrzec złożoność i wyjątkowość każdego napotkanego człowieka, choćby był tak zwyczajny jak pracownik stacji benzynowej, którego już nie zauważamy i traktujemy jako dodatek do dystrybutora paliw. Ten spokojny smutek, wręcz melancholia tchnąca z wielu dzieł Hoppera jest zarejestrowanym wnioskiem płynącym z obserwacji poczynionych przez artystę, który próbował go zdefiniować słowami wielka sztuka jest zewnętrznym wyrazem wewnętrznego życia artysty, a to wewnętrzne życie spowodowane jest jego wewnętrzną, osobistą wizją świata.

Malarskie wizje Hoppera pozostawiają ogromne pole interpretacji. Są one często sprzeczne. Dzieje się tak dlatego, że obrazy te działają jak lustra, odbijając emocje poszczególnego widza, tak jakby każdy kto na nie spogląda znajdował w nich dokładnie to, co nurtuje jego samego. Może dlatego stały się inspiracją innych sztuk, w tym głównie filmu. Alfred Hitchcock na jego House of the Railroad z 1925 roku wzorował motel Bates w swojej Psychozie z 1960 roku, a Okno Traces of Night z 1928 stało się tematem filmu Tylne okno z 1954 roku, w którym fotograf Jeffries ze swojego mieszkania obserwuje pannę Lonely Hearts, kobietę tak samotną, że tylko śmierć wydaje się być jej przyjacielem. Ale najczęściej reprodukowanym obrazem jest Nighthawks znany w u nas pod nazwą Ćmy barowe. Ten nocny bar stał się elementem scenografii filmu Wim’a Wenders’a Koniec przemocy z 1997 a nawet wystąpił w 18 odcinku sezonu 8 The Simpsons Dzieło to wpłynęło nawet na muzykę, stając się inspiracją albumu koncertowego Toma Waitsa z 1975 roku: Nighthawks at the Diner.


Zafascynowani twórczością Hoppera twórcy podjęli się próby ożywienia jego obrazów, co stało się w filmie Shirley - wizje rzeczywistości, w którym Gustav Deutsch, muzyk i artysta wideo, wykorzystał i animował trzynaście obrazów Hoppera, m.in. Night Windows (1938), Office at Night, (1940) i Room in New York (1932). Nic zatem dziwnego, że wystawy z udziałem dzieł Edwarda Hoppera biją rekordy oglądalności. Zorganizowana w 2004 r. w Tate Modern w Londynie przyciągnęła 420 000 widzów. Tak samo nieskończone są już ilości pastiszów jego prac.
 
Popatrzmy na jego obrazy zebrane w tym krótkim filmie i zastanówmy się na ile pokazują one alienację człowieka a na ile nie ma jej tam lecz tkwi ona w nas samych: 

niedziela, 27 maja 2018

Kinowa jazda obowiązkowa: Czy William S. Burroughs, ulubiony pisarz Iana Curtisa, był narkotykowym kowbojem?


Narkotykowy Kowboj to amerykański dramat (1989) wyreżyserowany przez Gusa Vana Santa. Film powstał na podstawie powieści Jamesa Fogle'a o tym samym tytule, a jedną z ról (księdza Toma), gra sam William S. Burroughs, ulubiony pisarz Iana Curtisa z Joy Division (TUTAJ i TUTAJ). 

Film jest bardzo trudny w odbiorze, pokazuje jak nisko może upaść człowiek uzależniony od narkotyków. Czwórka bohaterów, na czele z narkomanem Bobem (Matt Dillon), a w skład której wchodzi jeszcze jego żona Dianne (Kelly Lynch) i para narkomanów Rick i Nadine żyją wspólnie z kradzieży leków halucynogennych.


Dokonują włamań do aptek i szpitali by cały czas być pod wpływem narkotyków. Ale tropi ich Policja, w związku z tym zmuszeni są do opuszczenia swojego domu i stanu i udania się do Portland


Tam jednak nadal mają kłopoty z Policją, mało tego Nadine przedawkowuje i umiera. Wtedy dokonuje się zwrot akcji, wydaje mi się, że kluczowym jest moment kiedy Bob musi pozbyć się zwłok Nadine z hotelu, gdzie właśnie ma odbyć się zjazd szeryfów... Bob chowa zwłoki w torbie i zakopuje w lesie. Wtedy podejmuje decyzję o skończeniu z narkotykami.     


Odchodzi z grupy, wynajmuje pokój na który zarabia pracą w warsztacie. Poddaje się detoksowi. Wszystko idzie dobrze, dopóki nie odwiedza go żona. Oznajmia, że już jest z kimś innym i zostawia prezent - torebkę z narkotykami. Ale Bob nie ulega, torebkę oddaje księdzu Tomowi który ciągle, mimo zaawansowanego wieku, jest narkomanem. Wcześniej Bob odbywa z nim rozmowę z której dociera do widza przesłanie, i mam takie odczucie, że to autentyczne przesłanie  Burroughsa:

      
...narkotyki są konsekwentnie obrzydzane i demonizowane. Pomysł, że mogą posłużyć każdemu do ucieczki przed złym losem, to dla tych durniów herezja. Przewiduję, że w najbliższej przyszłości, prawicowcy wykorzystają antynarkotykową histerię, jako pretekst do ustanowienia międzynarodowej machiny policyjnej. Ale ja jestem już stary i nie dożyję rozwiązania międzynarodowego problemu narkotykowego.    

Film kończy się dość zaskakująco, a wnioski z niego płynące są jasne. Z tego się nie wychodzi, nawet jeśli jest dobra wola. To jest nieodwracalne i nie kończy się dobrze, o czym świadczy los nie tylko Boba ale i księdza Toma...

Ja natomiast stawiam pytanie, będąc stanowczym wrogiem narkotyków. Czy one na prawdę mają tylko negatywny wpływ na kulturę? Po słynnym wywiadzie McCartneya o LSD stało się jasne że co najmniej od czasu Revolver the Beatles byli pod wpływem i takie arcydzieła jak Sgt. Pepper czy Abbey Road pewnie nigdy nie byłyby arcydziełami...


W końcu nawet po rozpadzie the Beatles, McCartney z Lennonem mieli problemy z prawem przez posiadanie narkotyków. Ale przecież nie tylko oni, przecież też inni artyści: Morrison, Presley, Cobain, Curtis, Staley, a z naszych rodzimych twórców choćby Witkacy, Riedel, Jaryczewski i wielu wielu innych...  

To jednak jest temat na zupełnie inną opowieść...