sobota, 7 września 2024

Weekend z Vangelisem: wielki muzyk jako malarz

 O Vangelisie pisaliśmy wielokrotnie (LINK). Dla przypomnienia: Vangelis, urodzony w 1943 r., karierę kompozytorską rozpoczął w wieku 4 lat. Jego nazwisko stało się sławne głównie dzięki komponowanej przez niego muzyce filmowej do bardzo znanych filmów, do tak m.in. jak: Rydwany ognia w reżyserii Hugh Hudsona z 1981 r. (za którą zdobył Oscara), Łowcy androidów oraz 1492: Wyprawa do raju Ridleya Scotta, Gorzkie gody Romana Polańskiego, Missing Costy Gavrasa. Za tę muzykę i inne swoje kompozycje – w tym baletu i teatru – artysta był wielokrotnie nagradzany: m. in.: Złotym Globem, tytułem Kawalera Legii Honorowej nadawanym przez Republikę Francuską, a nawet nadaniem Asteroidzie 6354 nazwy Vangelis przyznanej przez wydział astrofizyki Fundacji Smithsonian.


W 2003 roku publiczność miała wreszcie szansę zobaczyć jeszcze jeden aspekt jego twórczości - wybór dotąd ukrywanych prac malarskich. Przypominamy, że muzyk ukończył wydział malarstwa w Akademii Sztuk Pięknych w Atenach i w związku z tym był profesjonalnym malarzem a amatorem muzykiem. 

Aby zobaczyć jego obrazy, trzeba było wybrać się 21 lat temu do Walencji w Hiszpanii. Tam podczas Biennale odbyła się duża wystawa jego najważniejszych dzieł sztuki zatytułowana Vangelis Pintura, otwarta przy udziale oficjalnych władz Hiszpanii. Sukces wystawy był tak duży, że wiele galerii i muzeów zakupiło wiele jego prac, a katalog wystawy zatytułowany po prostu Vangelis rozszedł się bardzo szybko.


Nie jest zaskoczeniem, że Vangelis skomponował specjalną muzykę, która towarzyszyła obrazom podczas wystawy. Niestety, muzyka ta nie została w żaden sposób wydana i można jej posłuchać tylko podczas ekspozycji w Walencji...


Wystawa składała się z 70 obrazów. Wcześniej zapowiadano, że zostanie pokazane 75 obrazów, ale zmiany w ostatniej chwili spowodowały zmniejszenie ich liczby. Były one bardzo różnorodne stylowo. Każda z prac była unikalna, nawet jeśli tematy powtarzały się.  Większość przedstawiała istoty ludzkie, czasami o bardzo eterycznych kształtach, często umieszczone w mistycznym lub onirycznym otoczeniu. 


Po zakończeniu wystawy w Walencji przeniesiono ją do Montevideo (Urugwaj) gdzie była otwarta od grudnia 2003 r. do lutego 2004 r., do Buenos Aires (Argentyna) na okres od marca do kwietnia 2004 r. i wreszcie do Brazylii (Salvador de Bahia, Sao Paulo i Belo Horizonte). 

A teraz co dzieje się z jego obrazami? Podobno artysta namalował ich tysiące! O pozostawionym majątku decyduje teraz jego prawnik  Kalafatis i jego partnerka Lora Metaxa. Jak na razie nie ma żadnych informacji o tym, co postanowili zrobić z malarstwem Vangelisa


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 6 września 2024

Dom Książki: Apokalipsa według Williamsona: czy elektroniczny pieniądz to znamię Bestii, czyli o machaniu ręką

W dziale Dom Książki (TUTAJ) publikujemy recenzje dzieł literackich (niezwiązanych z muzyką) godnych, w naszej skromnej ocenie, przeczytania.

Jakiś czas temu w rozmowie ze znajomą bibliotekarką poruszyliśmy temat Pisma Świętego, dokładnie wyraziła ona opinię, że najbardziej fascynuje ją Apokalipsa św Jana. Rzeczywiście, o ile Stary Testament można traktować jako dzieje Rodu Izraela, czy wytyczne w jaki sposób komunikować się z Bogiem, a cztery księgi - Ewangelie Nowego Testamentu, jako historię życia i śmierci Jezusa Chrystusa, o tyle Apokalipsa jest najbardziej zakręconą mówiąc językiem młodzieżowym, Księgą. Kiedy ostatnio wyraziłem przed moim Proboszczem zdanie, że zamierzam zgłębić jej tajniki, ten z wykształcenia doktor - biblista, machając ręką wyraził pogląd, że to dzieło natchnione i niezwykle trudne do interpretacji. Dał mi tym samym do zrozumienia, że wielu już połamało sobie na Apokalipsie zęby i gdzie mi do nich. 

Zdjęcie: https://wdrodze.pl/produkt/apokalipsa-sw-jana/

Na szczęście na rodzimym rynku pojawiła się książka kogoś, kto na temat Apokalipsy wie bardzo wiele, mało tego, ma doskonałe wykształcenie historyczne i zna istniejące już interpretacje tego dzieła. Mowa o Peterze S. Williamsonie - świeckim bibliście i jego książce Apokalipsa Św Jana. Katolicki Komentarz do Pisma Świętego, wydawnictwa W Drodze z roku 2024. Jest to dzieło, które ukazało się w  serii komentarzy do Pisma Świętego, a skierowanej, jak czytamy we wkładce, zarówno do duszpasterzy,  jak i do osób szukających pomocy w osobistej lekturze Nowego Testamentu. Kolejne tomy zostały opracowane przez teologów i biblistów łączących wiedzę z umiejętnością przystępnego przekazu. Wychodząc od współczesnych badań biblijnych i Tradycji, seria pozwala zgłębiać Pismo Święte w kontekście życia codziennego i jego związków z liturgią i nauczaniem Kościoła. 

Na stronie wydawnictwa książki o autorze czytamy (LINK):  Doktor Teologii Biblijnej (jak mój proboszcz), do Kościoła katolickiego dołączył w 1972 roku. Od ponad 40 lat jest zaangażowany w ewangelizację i posługę duszpasterską w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Peter S. Williamson kieruje katedrą Pisma Świętego w Sacred Heart Major Seminary w Detroit (Michigan, USA). Autor książek, redaktor i współredaktor wielu opracowań. Wraz z Mary Healy Peter S. Williamson jest redaktorem serii Katolicki Komentarz do Pisma Świętego.  Współautor i autor tomów w serii Katolicki Komentarz do Pisma Świętego: List do Galatów (Galatians. Catholic Commentary on Sacred Scripture), List do Efezjan (Ephesians. Catholic Commentary on Sacred Scripture), Apokalipsa św. Jana (Revelation. Catholic Commentary on Sacred Scripture).

Rzeczywiście prawdą jest, że dzieło nawiązuje do życia codziennego, autor bowiem pokazuje prawdopodobne powiązania wersetów Apokalipsy z teraźniejszością (np. wprowadzenie elektronicznego pieniądza, bez którego nie będzie można niczego kupić, ani sprzedać). Williamson pisze: Znamię Bestii. Niektórzy chrześcijanie spekulują, że wykluczenie ich przez Bestię z wymiany ekonomicznej, jeśli nie będą akceptować "znamiona imienia bestii lub liczby jej imienia" może zostać zrealizowane w bezgotówkowym obiegu pieniężnym całkiem dosłownie za pomocą chirurgicznie wszczepionego elektronicznego chipa identyfikującego osobę i jej operacje finansowe. Choć taki scenariusz jest możliwy, nie znaczy to że znamię musi mieć charakter fizyczny. To fragment komentarza, pt. Rozważanie i zastosowanie praktyczne, jakim autor opatruje każdy rozdział, a zawierającym wskazówki dla czytelników, jak nie pobłądzić w życiu, ale też i nawiązującym do Katechizmu Kościoła

Książka nie tylko rzuca głęboki rys historyczny na Apokalipsę (pokazuje na przykład liczne odniesienia do Starego Testamentu, których w zależności jak liczyć, jest od kilkudziesięciu do aż około dwustu) i jej autora (ten wcale nie jest taki oczywisty),  ale też wyjaśnia dość zawiłą spiralną strukturę dzieła. Pojawiają się też wnikliwe wyjaśnienia magicznych liczb, jak choćby 7 czy 4. Całość kończy się słowniczkiem zawierającym wyjaśnienia używanych w tekście wyrażeń, wykazem źródeł specjalistycznych i indeksem tekstów wyróżnionych. W tekście są też historyczne ilustracje i mapy.

Książka Williamsona przypomina, że Apokalipsa pokazuje, iż naszą ostateczną nadzieją nie jest, jak pisze Autor, po prostu śmierć i pójście do nieba, lecz ujrzenie powrotu naszego Pana w chwale, zmartwychwstanie, oraz zaślubiny nieba i ziemi, kiedy Nowe Jeruzalem zstąpi jak oblubienica. Naszym przeznaczeniem, jako uczniów Jezusa, jest uczta weselna Baranka w wiecznym mieście, którego nie sposób opisać i w którym ujrzymy Boga twarzą w twarz.

Dla tych, którzy chcą połączyć przyjemne z pożytecznym, i tak jak autor wpisu, przeżyć dzieło powielokroć, polecam Biblię Audio Superproducja i odsłuchiwanie przytaczanych w książce fragmentów (LINK). Prenumerata na wieki wieków to niewielki koszt, a możliwość ściągnięcia plików audio na telefon, co za tym idzie  słuchania poza zasięgiem sieci - bezcenna. Jeśli do tego dodać gwiazdorską obsadę dzieła: m.in. Franciszek Pieczka, Małgorzata Kożuchowska czy Piotr Fronczewski i połączyć to z krajobrazami greckimi, a najlepiej z okolic wyspy Patmos, mamy gwarancję nieopisanych doznań religijnych.


Dobrze że Williamson jednak nie machnął na to wszystko ręką...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 5 września 2024

Fiori di Como Dale’a Chihuly’ego, czyli nieznana twarz kasyna w Las Vegas

W westybulu superluksusowego hotelu Bellagio w Las Vegas można zobaczyć jedno z arcydzieł sztuki użytkowej. Jest to Fiori di Como, czyli zapierająca dech największa szklana rzeźba tworzona dwa lata przez amerykańskiego artystę Dale’a Chihuly’ego (ur. 1941). Ukończona w 1998 roku utrzymana jest w charakterystycznym stylu Chihuly’ego, ale jej gigantyczny rozmiar czyni z niej coś absolutnie wyjątkowego. 


Ale przejdźmy do szczegółów: 190 m² sufitu pokrywa  2000 barwnych kwiatów z dmuchanego szkła rozpiętych na stalowej konstrukcji o wadze 4,5, a całość waży 18 ton. I każdy kwiat, każdy pojedynczy element, różni się kształtem, kolorem i rozmiarem, przez co całość wyobraża ogród kwiatów polnych na niebie. Organiczne, płynne kształty rzeźby i półprzezroczyste szkło łączą się dynamicznie, tworząc grę światła i koloru, zmieniającą się wraz porą dnia.

Proces tworzenia Fiori di Como był ogromnym przedsięwzięciem, które wymagało współpracy wykwalifikowanego zespołu szklarzy, kierowanego przez Chihuly’ego. Ale nad zamocowaniem kompozycji czuwał Philip Stewart, dla którego było to wyzwanie inżynieryjne, wymagające starannego planowania i precyzji. 


Pomysł Fiori di Como podobno powstał z inspiracji i fascynacji autora ogrodami i światem przyrody włoskich rejonów jeziora Como. Na pewno tak było. Ale oprócz tego widać wpływ osiągnięć renesansowego szkła weneckiego, które artysta studiował w pracowni Ludovica de Santillany z fabryki Venini na wyspie Murana koło Wenecji, słynnej z tego typu rzemiosła. Nauczył się tam sposobów zespołowego dmuchania szkła. Hotel, który należy do włoskiej rodziny otrzymał dzięki temu dekorację, łączącą tradycję z nowoczesnością.


Praca ta nie jest wyjątkiem. Chihuly cały czas tworzy, po czym pokazuje swoje dzieła na niesowitych wystawach w różnych miejscach na całym świecie. Jest zwolennikiem przybliżania sztuki ludziom z różnych środowisk, dlatego eksponuje swoje dzieła w parkach i ogrodach albo wiesza tam, gdzie najmniej spodziewalibyśmy się je znaleźć. Przez lata dotował wiele programów wspierających bezdomnych, weteranów, młodzież i osoby starsze, a ostatnio założył Dale and Lesley Chihuly Foundation, inspirując i edukując publiczność oraz wspierając artystów i organizacje artystyczne.
 

Być może kiedyś jego wystawa dotrze także do Polski






Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 4 września 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.14. Winyle, kłopoty i rozbudowa zestawu do perkusji

 

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację Davidem Bowie  wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły.

Stephen szybko stał się fanem winyli, układał sobie w głowie listy zakupów, część stanowiły płyty zespołów z audycji Johna Peela (warto zobaczyć TUTAJ), sugerował się też okładkami. 

Wiele płyt zanim miało premierę w UK ukazywało się w USA, co ważne - te brzmiały lepiej i miały lepsze okładki. Interesowały go takie zespoły jak Creem, ZigZag czy Frank Zappa.

Czasem trafiały się perły, jeden z małych sklepików w Macclesfield miał kultowy album Velvet z Nico i okładką Warhola. W innym znalazł pierwszy album the Stooges czy największe przeboje Toma Jonesa. Sklep Rare Records, w którym pracował Ian Curtis, choć Stephen go nie pamięta, oferował album Kima Fowleya


Teraz wszystkie te albumy są na Discogs i innych portalach i można ich słuchać zaledwie po kilku kliknięciach. Nadal chodził na koncerty. W Manchesterze te odbywały się w Free Trade Hall, Opera House, Palace Theatre i Houldsworth Hall. Widział Genesis, Pink Floyd, the Kinks, Hamilla. Wiele koncertów odbywało się w małych klubach gdzie publika siedziała na podłodze. Jednym z nowych i ciekawych miejsc był klub The Hardrock gdzie Stephen widział koncert Bowiego, ponownie Genesis, Hawkwind i Lou Reeda.


Interesował się też nieco filozofią Hare Krishna, oraz fanzinami i magazynami z drugiego obiegu. Po jednym z koncertów dostał propozycję zamieszkania z hippisami. 

Początek roku 1974 spędził na przygotowywaniu list ulubionych płyt, zwykle w weekendy. We środy, kiedy sklepy były zamykane szybciej, odwiedzał swojego kumpla Dizza celem nabycia zakazanych substancji. Były to zwykle jakieś tabletki. W tym czasie w mieście pojawiła się też heroina. Morris podsumowuje, że w tamtym czasie stał się złodziejaszkiem, kradł pieniądze rodzicom i siostrze, papierosy ojcu, płyty gdzie się dało, stał się też kłamcą i płaczkiem. Chciał z tym wszystkim zerwać.

Ponieważ przestał pracować u wujka pracę zaoferował mu ojciec. Jego biznes się  rozrastał i zatrudniał coraz więcej ludzi. Stephen zaczynał pracę o 7 rano wypełniał dokumenty, między innymi faktury. Kiedy ojciec jechał w trasę miał czas na obijanie się i dyskusję z dziewczynami z biura o muzyce, jaką te wybierały do słuchania podczas pracy. Kiedy wracał ojciec pojawiały się kolejne sterty dokumentów do wypełnienia. Dwa razy dziennie ćwiczył grę na perkusji - była to swoistego rodzaju terapia, czuł się po tym lepiej. Stawał się coraz lepszy, może nie technicznie, ale znajdował w grze coraz więcej radości. Problemem natomiast był fakt, że nie było ogłoszeń od zespołów poszukujących perkusistów. Zestaw do perkusji stawał się coraz bardziej rozbudowany.

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

wtorek, 3 września 2024

Puste serce, czyli o Sercu Jezusa i ludobójstwie w imię „wolności, równości i braterstwa". Czy Francja się nawróci?

W Polsce wygrała partia, która przyjęła za symbol puste serce. Ponad 200 lat temu także serce, ale inne serce, stało się symbolem armii - Katolickiej i Królewskiej Armii Wandei - która wystąpiła przeciwko ludziom bez serca, dokonującym pierwszego w dziejach nowożytnej Europy ludobójstwa w imię wolności, równości i braterstwa. Zadziwiające, jak współcześnie chętnie zawłaszczane są symbole religijne, którym nadaje się zupełnie różne od pierwotnej  znaczenie. Ale po kolei:


Serce, dokładnie symbol Najświętszego Serca Jezusa od zarania wieków powiązany jest z Królestwem Francji, którego historia sięga czasów upadku Cesarstwa Rzymskiego, kiedy król Chlodwig, pogański władca germański, w 496 roku nawrócił się na chrześcijaństwo. Zrobił to pod wpływem swojej żony Klotyldy, która będąc chrześcijanką, nieustannie namawiała go do przyjęcia chrztu. Zresztą zrobił to w chwili zagrożenia kraju najazdami. Wówczas uczynił z Bogiem swoisty targ – obiecał ochrzcić się ale w zamian za zwycięstwo nad wrogiem. I tak się stało, a co więcej, już chrześcijański król Chlodwig i do czasu swojej śmierci w 511 r. skonsolidował Franków i rozszerzył swoje wpływy i panowanie, zajmując rzymską prowincję Belgica Secunda w 486 r. oraz terytoria Alemanów (w 496 r.), Burgundów (w 500 r.) i Wizygotów (w 507 r.). W kolejnych wiekach Francja stała się głęboko chrześcijańskim narodem, tak bardzo, że była uważana za najstarszą córkę Kościoła lub nową Jerozolimę. Dowodem na to są olśniewające zabytki architektury i sztuki.
Kolejna pomoc zesłana przez niebo Francji miała miejsce 17 czerwca 1689 roku. Wówczas Jezus poprosił Małgorzatę Marię Alecoque, urodzoną w 1647 r. mistyczkę i wizjonerkę, aby przekazała królowi Ludwikowi XIV wiadomość o tym, że Bóg chce mu błogosławić i chronić przed wrogami. Aby to nastąpiło, król musiał zrobić trzy rzeczy:

Poświęcić siebie i dwór Najświętszemu Sercu Jezusa.
Umieścić symbol Najświętszego Serca Pana Jezusa na fladze narodowej  i herbach Francji.
Zbudować kaplicę poświęconą Jego Najświętszemu Sercu.

Dokładnie powiedział tak: Powiedz najstarszemu synowi mojego serca, Ludwikowi XIV, że tak jak jego doczesne narodziny zostały uzyskane dzięki oddaniu czci mojemu Świętemu Dziecięctwu, tak samo on uzyska dla siebie narodziny łaski i wiecznej chwały przez poświęcenie siebie mojemu Sercu, które pragnie triumfować nad wielkimi tego świata. Moje Serce pragnie panować w jego pałacu, powinno zostać namalowane na jego sztandarach i wyryte na jego herbie, aby zapewnić mu zwycięstwo nad wszystkimi jego wrogami (List Małgorzaty Marii Alacoque do Matki de Saumaise, 17 czerwca 1689 r.).

Król jednak tego nie uczynił. Są spory, czy w ogóle przekazano mu wiadomość zakonnicy, czy też uznał, że we Francji panuje pokój zatem ani on, ani jego królestwo nie potrzebuje boskiej interwencji…

Osobą, która bardzo chciała wypełnić polecenie Jezusa była królowa Francji, Maria Leszczyńska, żona Ludwika XV. Na jej prośbę zgromadzenie duchowieństwa francuskiego, które odbyło się 17 lipca 1765 r., poleciło biskupom królestwa do ustanowienia w swoich diecezjach publicznego kultu Najświętszego Serca Pana Jezusa. Z jej inicjatywy postawiono w kaplicy królewskie ołtarz z wizerunkiem Serca Jezusowego. Jednak środek zalecany przez królową nie był na tyle oficjalny, aby uratować Francję przed rewolucyjnym zamieszaniem. Równo w stulecie objawienia, czyli 17 czerwca 1789 roku, zbuntowany stan trzeci ukonstytuował się jako Zgromadzenie Narodowe co rozpoczęło rewolucję... Bóg został zdetronizowany i wykluczony z życia publicznego. Wprowadzono w katedrze Notre Dame kult Najwyższej Istoty. Król trafił do więzienia, gdzie złożył ślub Najświętszemu Sercu, że poświęci Mu siebie, swoją rodzinę i swoje królestwo jeśli Bóg go uwolni z położenia w które popadł. Ale było już za późno. Jednak wizerunek Najświętszego Serca nosiło wiele ofiar rewolucji. Między innymi księżna Maria Teresa de Lamballe, której głowę obnoszono po Paryżu.
Nie ścięto jej, ale tłuszcza po ogłuszeniu zgwałciła ją, a potem rozszarpała odcinając najpierw głowę. Historycy będą się później spierać, czy opowieści o tym, że jej mordercy odcięli jej piersi aby karmić nimi psy, a następnie ugotowali i spożyli (zakrapiając winem) jej serce, można uznać za prawdziwe.  Niezaprzeczalnym faktem historycznym jest jednak, że jej odciętą głowę, nadzianą na pikę, skory do żartów tłum poniósł przed okna królowej.  Żeby sobie też popatrzyła… I w pozostawionych rzeczach księżny znajdował się  wizerunek przedstawiający serce płonące, ukoronowane cierniem i przebite mieczem, z następującymi słowami: Serce Jezusa, ratuj nas; giniemy. Także wizerunek Serca Jezusa był wśród dokumentów królowej. Ale Serce Jezusa, jak wspomnieliśmy na początku przyjęli publicznie na swoje sztandary chłopi wandejscy, którzy zbrojnie wystąpili przeciwko Rewolucji. Spotkały ich za ich czyn represje na skalę, którą dzisiaj trudno nawet określić, bo badania historyczne nad wojnami wandejskimi nie są tak dobrze widziane jak studia nad zdobyczami cywilizacyjnymi Rewolucji Francuskiej. Wandejczycy ponieśli bowiem najcięższą możliwą karę za wierność swej religii i królowi – śmierć przez zapomnienie. A już 19 marca 1793 roku Konwent Narodowy przegłosował dekret, w którym nakazywał zabicie wszystkich Wandejczyków. Na mocy tego jednego aktu prawnego kolumny rewolucyjnych wojsk wymordowały ok. 200 – 300 tys. mieszkańców regionu (głównie kobiet starców i dzieci). Miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które – przynajmniej te właśnie – nie będą już rodzić bandytów – raportował do Paryża jeden z Komisarzy Konwentu odpowiedzialnych za republikańskie zbrodnie. Tam też zaczęto robić wyroby z ludzkiej skóry, choćby rękawiczki. Więc wcale nie Niemcy w obozach byli pierwsi, i być może dlatego oba narody tak doskonale się dogadują między sobą, ale też i z Sowietami...
 
Taka eksterminacja jednak kładła się cieniem na duszy francuskiego narodu…
 
W 1871 r. Paryż znów stał się miejscem, gdzie doszło do rewolucji. Choć trwała krótko, bo tylko 2 miesiące, to w wyniku ciężkich walk między Gwardią Narodową a armią francuską, głównie na  wzgórzu Montmartre w Paryżu tysiące ludzi (nawet do 40 tys.) zginęło, a zarówno Pałac Tuileries, jak i Hotel de Ville zostały spalone. W 1873 roku postanowiono, że w tym miejscu – historycznie znanym jako miejsce męczeństwa św. Dionizego, patrona Francji - zostanie wybudowana Bazylika, wyraz pokuty, zadośćuczynienie za grzechy Komuny Paryskiej, a także za klęskę Francji podczas wojny francusko-pruskiej.

Jednak byli Paryżanie, którzy uznali, że taki plan jest bardzo kontrowersyjny. Ostatecznie ustawą uchwaloną przez Zgromadzenie Narodowe w lipcu 1873 r., zadekretowano budowę Bazyliki Najświętszego Serca. Jednak fundusze nie pochodziły od państwa, lecz z prywatnych darowizn. Została ukończona w 1914 r., ale początek Wielkiej Wojny opóźnił jej uroczyste poświęcenie, które odbyło się dopiero w 1919 roku.

Na frontonie widnieje napis Christo eiusque Sacratissimo Cordi Gallia Poenitens et Devota Chrystusowi i Jego Najświętszemu Sercu Galia Pokutująca i Oddana. Budynek jest najwyżej położoną budowlą Paryża. Uważa się że pozostawienie wieży Eiffla po wystawie międzynarodowej, której była częścią, miało nadać miastu inny wizerunek, po to aby wzgórze z Bazyliką Sacre Coeur nie wybijało się na plan pierwszy. Były nawet pomysły aby zburzyć kościół. Francuski komunista, Ian Brossat zasugerował, aby na jego miejscu  zbudowano ośrodek poświęcony solidarności. Jednak na szczęście nie uczyniono tego.

Bazylika wypełnia swoją rolę. Od  1885 roku w Sacré-Cœur trwa nieustanna adoracja Najświętszego Sakramentu. W dniu 6 listopada 1887 roku w podróży do Rzymu zatrzymała się tutaj Teresa Martin – później znana jako Teresa od Dzieciątka Jezus z Lisieux – i przy ołtarzu św. Piotra w krypcie bazyliki ofiarowała siebie Najświętszemu Sercu Jezusa. Miała wtedy 14 lat. Dwa lata później podobny ślub złoży na Montmartre Karol de Foucauld. Warto wspomnieć, że to właśnie na prośbę biskupów francuskich papież Pius IX ustanowił dla całego Kościoła uroczystość Najświętszego Serca Jezusa
 
Czy to koniec tej opowieści? Wydawałoby się że tak, ale było jeszcze coś: Na objawienie św. Małgorzaty Marii Alacoque powołał się sam Jezus, który ukazał się Siostrze Łucji z Fatimy i uskarżał się na opieszałość w wypełnieniu przesłania otrzymanego za pośrednictwem Maryji: Oto cytat z listu Siostry Łucji do spowiednika,  ks. Jose Bernardo Gonçalvesa S.J z 1936 roku: Później, w intymnej rozmowie, Nasz Pan powiedział mi, w tonie skargi: Nie chcieli wysłuchać mojej prośby! Podobnie jak król Francji, będą pokutować i to uczynią, ale będzie za późno, Rosja już rozprzestrzeni swoje błędy na świecie, prowokując wojny i prześladowania przeciwko Kościołowi. Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć.

Co jeszcze?

- Małgorzata Maria została ogłoszona świętą przez Kościół katolicki 13 maja 1920 roku.
- Na fladze Francji nigdy nie umieszczono Najświętszego Serca Jezusa.
- W 1911 roku papież Pius X stwierdził, że Francja nawróci się. W przemówieniu do narodu francuskiego powiedział tak: Nadejdzie dzień, i mamy nadzieję, że nie będzie on odległy, kiedy Francja, jak Szaweł na drodze do Damaszku, zostanie otoczona niebiańskim światłem i usłyszy głos powtarzający jej: 'Moja córko, dlaczego mnie prześladujesz?' A na jej odpowiedź: 'Kim jesteś, Panie?' głos odpowie: 'Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz (LINK). Przez 18 miesięcy — od 27 grudnia 2023 r. do 27 czerwca 2025 r. — małe miasteczko Paray-le-Monial w regionie Burgundii we Francji będzie obchodzić jubileusz 350. rocznicy objawień Najświętszego Serca Jezusowego siostrze wizytce, św. Małgorzacie Marii Alacoque. W klasztorze wizytek w tym miasteczku święta miała swoje objawienia, tam zmarła i tam jest jej grób.


- W ostatnim czasie mimo różnym wydarzeniom zauważalny jest wzrost nawróceń we Francji (w tym roku na Wielkanoc chrzest przyjęło ponad 7000 dorosłych osób) a także konwersje muzułmanów (LINK).  
 
Bazylika pozostała też jedynym oświetlonym miejscem  po satanistycznych obrzędach podczas otwarcia ostatniej olimpiady, kiedy nastąpiła awaria prądu (LINK).
 
Znaki, znaki... Ale czy nie jest na to wszytko już za późno?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 2 września 2024

Isolations News 291: Dzień Joy Division, Oasis - reaktywacja i koncerty, czy the Smiths się reaktywują? Okradziony Morrissey w trasie, nowy Bowie, Manic Street Preachers i Bryan Ferry, wznowienie Marka Lanegana, perfumy dla psów, naukowiec-metalowiec i alternatywne mięso

We wrześniu, a dokładnie 7 dnia tego miesiąca, w Macclesfield odbędzie się pierwszy w historii miasta Dzień Joy Division, mający na celu uczczenie związków miasta z zespołem. Pomysłodawcą jest 57-letni Trevor Stokes, fan Iana Curtisa, który zrezygnował z pracy w branży modowej, aby zająć się tym co lubi najbardziej - oprowadzaniem wycieczek po miejscach koncertów zespołu Joy Division.  

Program inauguracyjnego Dnia Joy Division będzie obejmował dwie wycieczki, które składać się będą z 12 punktów, w tym do grobu piosenkarza i do krematorium Macclesfield. Oprócz tego przewidziany jest także występ zespołu Transmission, grającego covery Joy Division, w kinie Cinemac na Roe Street. W wycieczkach będzie mogło wziąć udział nawet 25 osób, które ruszą o 10:30, i o 14:30. Bilet kosztuje 10 funtów.  

Stokes ma nadzieję, że impreza wejdzie na stałe w kalendarz kulturalny miasta i wymusi na rajcach utworzenie muzeum. Na razie poranne wycieczki wyprzedały się w ciągu dwóch dni, więc Stokes może mieć rację (LINK).

Joy Division byli jednym z najważniejszych zespołów w historii muzyki, choć ciągle pozostają nieco w cieniu. I tego nic nie zmieni. 

Pozostańmy w Manchesterze. Stało się - OASIS znów zagrają. Choć w zasadzie zeszli się tylko sami bracia Noel i Liam Gallagherowie, reszta dawnego zespołu nie będzie brać udziału w nowej odsłonie - na koncertach wystąpią członkowie zespołu High Flying Birds  Noela Gallaghera. Ale przygotowania do trasy koncertowej trwają, 27 sierpnia bracia spotkali się ponownie, aby ogłosić porządek tournee po stadionach w Wielkiej Brytanii i Irlandii w 2025 roku. Duet rozpocznie tym światową trasę koncertową OASIS LIVE 25, która obejmuje 14 koncertów na stadionach. Sprzedaż biletów rozpoczęła się w sobotę 31 sierpnia się o 9 rano czasu brytyjskiego, osobno dla koncertów w Wielkiej Brytanii (LINK) i w Irlandii (LINK).

Jak długo znowu się nie pobiją, będzie dobrze. A my chcielibyśmy zobaczyć cover the Beatles, którego bracia są, jak powiedzieli w jednym z wywiadów: fanatykami.

Facet wchodzi do cukierni. Ma tiki nerwowe i problemy z wysławianiem się. Zamawia ogromny tort urodzinowy. Ekspedientka zagaduje go:
- Dla kogo bierze pan ten piękny tort?
- To dla mojej mło...mło..dszj siostry, kończy dwanaście lat dzi...dzi...siaj.
- A jak ma na imię pana młodsza siostra?
- Ma na imię Kwiatuszek!
- Kwiatuszek! Jakie ładne imię! - zachwyca się ekspedientka.
- Tak. Nazwaliśmy ją tak dla...dla...dlatego, że w dzień jej narodzin, kiedy leżała w kołysce, kwiat niesiony wiatrem spadł delikatnie na jej czoło. No i dlatego nazywamy ją Kwiatuszkiem.
- A pan jak ma na imię?
- Cegiełka.


Oni też byli jak bracia, choć już nie są. Morrissey twierdzi, że jego były kolega z zespołu Johnny Marr zignorował lukratywną ofertę reaktywacji The Smiths i światowej trasy koncertowej w 2025 roku. Piosenkarz powiedział tak ofercie AEG Entertainment Group dotyczącej organizacji trasy koncertowej lecz Marr nie podjął tematu. Morrissey wyrusza w listopadzie na trasę koncertową po USA, na którą większość biletów jest wyprzedana, a Marr kontynuuje trasę koncertową jako gość specjalny New Order.


Morrissey zabrał też głos po tym, jak jego pierwszy paszport z wczesnej młodości został skradziony z osobistych rzeczy jego zmarłej matki. Teraz dokument wystawiony jest za pośrednictwem Facebooka na sprzedaż. Muzyk przestrzegł, że taka transakcja jest nielegalna i wystąpi przeciwko złodziejom na drogę prawną (LINK). Wydarzenie to poprzedza niedawno ogłoszoną trasę koncertową po Ameryce Północnej, która rozpocznie się w Halloween.

Rozpocznie serię koncertów w Houston i będzie grał na całym kontynencie przez cały listopad. Zatrzyma się w Dallas, Little Rock, Birmingham, Knoxville, Durham, Baltimore, Newark, Atlantic City, Rochester, Niagra Falls, Flint i Indianapolis, a zakończy w Waukegan 23 listopada. Bilety TUTAJ.

Stewardesa dostała polecenia od kapitana, by w sposób dyplomatyczny i delikatny poinformowała pasażerów o tym, że samolot ma awarie i za kilka chwil się rozbije.
Stewardesa wychodzi do pasażerów i pyta:
- Czy wszyscy maja paszporty?
Pasażerowie z entuzjazmem odpowiadają:
- Taaak!
- W takim razie niech wszyscy je podniosą i zamachają do mnie.
Pasażerowie podnoszą paszporty w górę i radośnie machają.
- A teraz wszyscy rolujemy paszporty nad głową, rolujemy... ciaśniutko, ciaśniutko...
Pasażerowie entuzjastycznie zwijają dokumenty, ciaśniutko...
- A teraz niech wszyscy wsadza sobie je głęboko w d...., żeby zwłoki dało się łatwo zidentyfikować... 

Zidentyfikowano za to z sukcesem zbiór wcześniej niepublikowanych nagrań Davida Bowiego wykonującego Starman podczas trasy koncertowej Ziggy Stardust. Ze znalezionych taśm wykonano teledysk. 

Archiwalny materiał nakręcił zmarły współpracownik Bowiego Mick Rock.
 
W temacie znalezisk - odnaleziono drugą tożsamość pewnego naukowca. 41-letni profesor z Uniwersytetu Shandong we wschodnich Chinach okazał się ku zdziwieniu swoich studentów wokalistą zespołu blackmetalowego z kontynentalnych Chin, Zuriaake. W ciągu dnia dr Liu Yao jest szanowanym naukowcem w dziedzinie materiałoznawstwa, mającym na swoim koncie ponad 80 opublikowanych prac. Jednak w nocy przeobraża się w wokalistę Zuriaake. Zespół został założony w Jinan w prowincji Shandong w 1998 roku, gdy Liu był studentem. Odtąd gra.
 
I dobrze że gra, a nie na przykład, pisze książki. 
 
Spotyka się dwóch profesorów i jeden mówi do drugiego:  

- kupiłem pana książkę

- Aaaa to pan?

W temacie cięższych brzmień. Beggars Arkive właśnie wznowiło album Bubblegum (2004) zmarłego Marka Lanegana. Nowe wydanie zatytułowane Bubblegum XX ukazało się 23 sierpnia 2024 roku . Zawiera 12 niewydanych utworów, dema i rarytasy.

Skoro o nowościach - Brian Ferry udostępnił pierwszy nowy od dekady singiel zatytułowany Star. Jest to zapowiedź nowego albumu Retrospective: Selected Recordings 1973-2023, którego premiera zaplanowana jest na 25 października. Muzyk napisał go wspólnie z duetem Nine Inch Nails, Trentem Reznorem i Atticusem Rossem. Płyta jest już w przedsprzedaży (LINK).


Walijska grupa Manic Street Preachers też wydała nowy singiel, zapowiada on ich 15. album i gra powyżej.

Jeśli zawędrowaliśmy do UK - brytyjska agencja innowacji UKRI przekazała łącznie 15 mln funtów na rzecz nowo utworzonego Narodowego Centrum Innowacji w zakresie Alternatywnych Białek (NAPIC), aby odwrócić trendy żywieniowe Brytyjczyków. Wkrótce będą oni mogli zajadać się wszelkiego rodzaju robakami, grzybami i mięsem hodowanym w laboratoriach, próbując w ten sposób stawić czoła kryzysowi klimatycznemu. Wielka Brytania zamierza przewodzić w kwestii alternatywnych mięs w ramach wysiłków na rzecz walki ze wzrostem populacji na świecie. Thinktank Green Alliance ma nadzieję, że branża może być warta 6,8 mld funtów rocznie i stworzyć 25 000 miejsc pracy do 2035 r. Projekt ten ma uczynić Wielką Brytanię globalnym supermocarstwem w dziedzinie alternatywnego białka (LINK).

W brytyjskiej piaskownicy matka zauważa, że dziecko coś żuje.
- Co masz w buzi?
- Mięsko.
- A skąd?
- Przypełzło.


Jedni żrą robale inni piją sok z żuka. Podobno kontynuacja kultowego filmu Tima Burtona przewyższa oryginał pod niemal każdym względem - tak uznali krytycy, którzy widzieli film na inauguracji festiwalu filmowego w Wenecji. W każdym razie można zapoznać się w trailerem i na tej podstawie spróbować odpowiedzieć sobie pytanie - pójść czy nie pójść do kina? 

A może zamiast tego, wzorem prawdziwie zatroskanych o losy planety, zrobić sobie koktajl z ekologicznych owsików i jedząc chipsy z szarańczy, zostać w domu zmniejszając globalną emisję dwutlenku węgla?

 
Jeśli już pojawiły się zwierzątka - Dolce & Gabbana wprowadza na rynek perfumy dla psów nazwane na cześć pupila założyciela, Fefe. Perfumy w cenie 99 euro (85 funtów) określane są mianem arcydzieła zapachowego z nutami ylang ylang, piżma i kremowymi nutami drzewa sandałowego. Na butelce znajduje się odcisk łapy wykonany 24-karatowym złotem, a inspiracją ma być niezachwiana miłość Domenica Dolce'a do wiernej towarzyszki Fefe (LINK).

Rysiek, dlaczego twój pies tak się na mnie dziwnie patrzy?
- On tak zawsze jak ktoś je z jego miski. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.