środa, 4 września 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.14. Winyle, kłopoty i rozbudowa zestawu do perkusji

 

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację Davidem Bowie  wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły.

Stephen szybko stał się fanem winyli, układał sobie w głowie listy zakupów, część stanowiły płyty zespołów z audycji Johna Peela (warto zobaczyć TUTAJ), sugerował się też okładkami. 

Wiele płyt zanim miało premierę w UK ukazywało się w USA, co ważne - te brzmiały lepiej i miały lepsze okładki. Interesowały go takie zespoły jak Creem, ZigZag czy Frank Zappa.

Czasem trafiały się perły, jeden z małych sklepików w Macclesfield miał kultowy album Velvet z Nico i okładką Warhola. W innym znalazł pierwszy album the Stooges czy największe przeboje Toma Jonesa. Sklep Rare Records, w którym pracował Ian Curtis, choć Stephen go nie pamięta, oferował album Kima Fowleya


Teraz wszystkie te albumy są na Discogs i innych portalach i można ich słuchać zaledwie po kilku kliknięciach. Nadal chodził na koncerty. W Manchesterze te odbywały się w Free Trade Hall, Opera House, Palace Theatre i Houldsworth Hall. Widział Genesis, Pink Floyd, the Kinks, Hamilla. Wiele koncertów odbywało się w małych klubach gdzie publika siedziała na podłodze. Jednym z nowych i ciekawych miejsc był klub The Hardrock gdzie Stephen widział koncert Bowiego, ponownie Genesis, Hawkwind i Lou Reeda.


Interesował się też nieco filozofią Hare Krishna, oraz fanzinami i magazynami z drugiego obiegu. Po jednym z koncertów dostał propozycję zamieszkania z hippisami. 

Początek roku 1974 spędził na przygotowywaniu list ulubionych płyt, zwykle w weekendy. We środy, kiedy sklepy były zamykane szybciej, odwiedzał swojego kumpla Dizza celem nabycia zakazanych substancji. Były to zwykle jakieś tabletki. W tym czasie w mieście pojawiła się też heroina. Morris podsumowuje, że w tamtym czasie stał się złodziejaszkiem, kradł pieniądze rodzicom i siostrze, papierosy ojcu, płyty gdzie się dało, stał się też kłamcą i płaczkiem. Chciał z tym wszystkim zerwać.

Ponieważ przestał pracować u wujka pracę zaoferował mu ojciec. Jego biznes się  rozrastał i zatrudniał coraz więcej ludzi. Stephen zaczynał pracę o 7 rano wypełniał dokumenty, między innymi faktury. Kiedy ojciec jechał w trasę miał czas na obijanie się i dyskusję z dziewczynami z biura o muzyce, jaką te wybierały do słuchania podczas pracy. Kiedy wracał ojciec pojawiały się kolejne sterty dokumentów do wypełnienia. Dwa razy dziennie ćwiczył grę na perkusji - była to swoistego rodzaju terapia, czuł się po tym lepiej. Stawał się coraz lepszy, może nie technicznie, ale znajdował w grze coraz więcej radości. Problemem natomiast był fakt, że nie było ogłoszeń od zespołów poszukujących perkusistów. Zestaw do perkusji stawał się coraz bardziej rozbudowany.

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz