Pokazywanie postów oznaczonych etykietą This Mortal Coil. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą This Mortal Coil. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 października 2023

Z mojej płytoteki/ z katalogu 4AD: This Mortal Coil i Blood - jesienna nostalgia


Chciałoby się powiedzieć: do trzech albumów sztuka, tyle bowiem ma w swoim dorobku projekt This Mortal Coil. Ivo Watts Russel (warto zobaczyć TUTAJ) będąc na koncercie Modern English w USA, oczarowany został coverami jakie grali. Zapytał muzyków, czy nie mają zamiaru ich wydać na płycie, ale usłyszał w odpowiedzi, że mają inne plany i chcą nagrywać własny materiał. Tak narodziła się w jego głowie myśl, żeby zaprosić gwizdy z 4AD aby wystąpiły we wspólnym  projekcie... Powstały dwa znakomite albumy, z których jeden opisaliśmy na naszym blogu: It Will End in Tears (TUTAJ), oraz Filigree and Shadow (do którego wrócimy). Na pierwszej z nich pojawia się nawet utwór Ivo, natomiast na dziś omawianej płycie, jest ich znacznie więcej. Wszystkie trzy albumy realizowali Ivo i John Fryer, tego ostatniego znamy z dzieł takiego kalibru jak Livonia zespołu His Name Is Alive (opisanego TUTAJ). 

Na Blood jest mniej gwiazd z 4AD, a prym wiodą mające polskie korzenie siostry Rutkowski (o ich aktualnych losach pisaliśmy TUTAJ).

       

Co ciekawe, do klimatu jesiennej nostalgii i melancholii dokładają się między innymi Pieter Nooten (ex Clan of Xymox) - autor genialnego Several Times, czy zza grobu sam legendarny Syd Barret (ex Pink Floyd), którego interpretację piosenki Late Night wykonuje brytyjska wokalistka Caroline Crawley. Ten utwór jest w naszej opinii, nie dość że najlepszą piosenką na albumie, to jeszcze z powodzeniem może stanowić jego wizytówkę.


Wokalistka udziela się jeszcze w trzech innych piosenkach, z których najlepsza to chyba Mr. Somwhere. Siostry Rutkowski nie pozostają jej dłużne, a takie znakomite utwory jak nieco patetyczny I Come and Stand at Every Door, jesienny Several Times czy optymistyczny I'am the Cosmos to perełki na tym albumie. Warto dodać, że siostry udzielały się nie tylko wokalnie, ale są też autorkami kilku tekstów.
 

Album Blood nie stał się tak popularny, jak dwie wcześniejsze płyty TMC. Być może było tak z powodu nieobecności wielkich nazwisk z 4AD. Jednak nie zmienia to faktu, że jest to wręcz genialna płyta - kolejne dzieło pokazujące, w jakim kierunku chciał podążać Ivo. Jest tutaj nieco starego TMC, a słychać go zwłaszcza w utworach instrumentalnych brzmiących czasem wręcz jak odrzuty ze wcześniejszych płyt (choćby Andialu, czy the Lacmemaker II).

A co było później? Później Ivo uśmiercił TMC, ale nie wycofał się z tego typu projektów, o czym wkrótce tutaj napiszemy. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


This Mortal Coil, Blood, 4AD 1991, producenci: John Fryer i Ivo Watts - Russel, tracklista: The Lacemaker, Mr. Somewhere, Andialu, With Tomorrow, Loose Joints, You and Your Sister, Nature's Way, I Come and Stand at Every Door,  Bitter, Baby Ray Baby, Several Times, The Lacemaker II, Late Night, Ruddy and Wretched, Help Me Lift You Up, Carolyn's Song, D. D. and E., Til I Gain Control Again, Dreams are Like Water, I am the Cosmos, (Nothing but) Blood


sobota, 10 lipca 2021

Co się dzieje z nimi dzisiaj: Siostry Rutkowski z This Mortal Coil

Pewnego dnia, gdy siedziałyśmy z tyłu samochodu śpiewając razem Fernando ABBY, olśniło nas. Zdaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy w tym całkiem dobre (LINK). Od tego wspomnienia zaczynamy opowieść o siostrach Louise i Deirdre (Dee) Rutkowski, szkockich piosenkarkach, których syrenie głosy na zawsze zapisały się w historii muzyki.


Urodziły się w Paisley, jakieś czternaście minut jazdy pociągiem od Glasgow, w wielodzietnej rodzinie Stanleya Rootesa (Rutkowskiego) i jego żony Mimi

Louise (ur. 1964 r.) była najmłodsza, Dee kilka lat starsza. Oprócz nich byli jeszcze Richard i Adrian. Gdy Louise skończyła 5 lat, rodzina przeprowadziła się do Cathcart w Glasgow. Stanisław i Mimi Rutkowski byli bardzo muzykalni. W domu mieli ogromną kolekcję płyt, a poza tym Mimi w weekendy występowała w klubach, przy wsparciu swojego męża, który uwielbiał muzykę. Nic zatem dziwnego, że Louise odkąd podrosła marzyła aby usłyszeć się w radio więc w dzieciństwie nagrywała siebie na magnetofonie szpulowym… I ćwiczyła chórki Roxy Music i Everly Brothers razem ze swoją siostrą. 

Stanisław był Polakiem (zmarł w 2018 r. LINK) jednym z wielu polskich żołnierzy biorących udział w Bitwie o Anglię, którzy wybrali po wojnie emigrację. W Polsce należał do legendarnego 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich, który zasłynął męstwem w wojnie z bolszewikami 1920 roku i… powodzeniem u dziewcząt (Hej dziewczęta w górę kiecki,: jedzie ułan jazłowiecki, głosiła żurawiejka czyli popularna przyśpiewka o żołnierzach tej formacji). Pułk stacjonował we Lwowie, które to miasto w 1945 roku zostało przez Aliantów przydzielone Związkowi Sowieckiemu (obecnie to Ukraina). W czasie wojny pancerniacy z Jazłowca ofiarnie walczyli z Niemcami, przedarli się do Francji a po jej klęsce zostali odtworzeni w Wielkiej Brytanii jako I Batalion Strzelców im. 14 pułku Ułanów Jazłowieckich 1 Brygady Strzelców.



Po wojnie ojciec Louise prawdopodobnie nie miał gdzie wracać, bo jak przypominamy, jego miasto wraz z domem znalazło się poza granicami Polski, pozostał więc na emigracji, gdzie nie także było mu łatwo (LINK)… Używał nazwiska Stanley Rootes, będącego uproszczoną, anglojęzyczną wersją oryginału, lecz jego córki wróciły do nazwiska pisanego po polsku. Warto dodać, że Louise choć nie mówi po polsku, zna kilka słów a także bierze udział w imprezach polonijnych organizowanych przez polską ambasadę, np.: wystąpiła w 2014 roku podczas Polish Scottish Heritage  (LINK). Ale wracajmy do działalności muzycznej obu sióstr. 

Jako nastolatki Deidre i Louise odkryły muzykę punk i zaczęły śpiewać z lokalnym zespołem Jazzateers (potem Bourgie Bourgie). Jednak gdy Louise skończyła 17 lat wydarzyło się coś, co zmieniło poważnie jej życie. Straciła wzrok w jednym oku z powodu odwarstwienia siatkówki. Zdiagnozowano u niej zespół Sticklera, chorobę genetyczną, która objawia się upośledzeniem słuchu i stawów, utratą wzroku, a nawet deformacjami twarzy. Ale nie poddała się. Skoro nie straciła słuchu, śpiewała dalej.  Wraz z Dee wykonywała covery znanych soulowych utworów, takich jak Don't Leave Me This Way, co dało im entuzjastyczne recenzje w Melody Maker oraz w New Musical Express. I posypały się propozycje wytwórni płytowych, takich jak Island, CBS i Motown. Nawiązały kontakt z Elliotem Daviesem, który później zyskał sławę jako menedżer Wet Wet Wet. Był katalizatorem dla grupy Sunset Gun - nazwanej tak na cześć postaci z utworów Dorothy Parker, poetki i satyryka. Zespół przyjął ofertę wydawnictwa CBS, co doprowadziło do jednak kłótni z Daviesem i rozstania. Sunset Gun nagrali jeden hit – Be Thankful For What You Got po czym według krytyków muzycznych przestali się rozwijać.


W 1986 roku szef wytwórni 4AD, Ivo Watts-Russell, zaproponował obu siostrom współpracę, oferując udział w projekcie This Mortal Coil, w efekcie powstały dwa z najbardziej znanych albumów dekady lat 80.: Filigree and Shadow (1986), z utworem Song To The Siren oraz Blurred (1991) (o okolicznościach powstania obu albumów pisaliśmy tutaj przy okazji prezentacji wywiadu z Ivo Watts-Ruselem (LINK). W tamtym czasie Louise wyszła za mąż za grafika Rona Fergusona. Ale jak to po latach skomentowała, byli za młodzi i małżeństwo rozleciało się. W 1993 roku z kompozytorem Craigiem Armstrongiem nagrały album The Kindness of Strangers oraz materiał na następny Hope, który został wydany dopiero w 2007 roku… Podpisały także kontrakt z Interscope, amerykańską wytwórnią rap/dance. Louise tak to po latach skomentowała Tak naprawdę nie wiedzieli, co z nami zrobić, ponieważ brzmiałyśmy jak Massive Attack. Myślę, że byli przyzwyczajeni do cięższych rzeczy. Po tym doświadczeniu zespół się rozpadł i Armstrong rozpoczął współpracę z Nellie Hooper i Madonną, co Louise nie przyjęła dobrze: Doświadczenie z Interscope dało mu wiele dobrych znajomości, ale byłam w szoku. To była bardzo nieprzyjemna sytuacja. Był to dla niej i jej siostry punk zwrotny. Deirdre wyjechała do Irlandii i ukończyła tam psychologię na Trinity College w Dublinie. W tym czasie wyszła za mąż, na chwilę wróciła do Londynu a potem do Szkocji, gdzie obecnie mieszka… Na razie nie wygląda na to aby wróciła także do muzyki (LINK).

Louise postanowiła natomiast zacząć wszystko od nowa. Zdecydowała, że musi wrócić do Londynu i wymyślić siebie jeszcze raz. Nareszcie wiedziała czego chce  – być piosenkarką, stać samotnie na scenie, skończyć z zespołami. Ale wtedy nastąpił nawrót choroby Sticklera. Artystka zaczęła odczuwać pierwsze bóle stawów. Były tak dotkliwe, że przez pewien czas zastanawiał się czy nie przestać śpiewać, pójść na uniwersytet i studiować historię sztuki. Zamiast tego jednak podjęła pracę w Arts Council of England w Londynie, gdzie pomagała muzykom jazzowym i improwizacyjnym. Tam uzmysłowiła sobie, że aby dotrzeć do słuchaczy nie musi współpracować z wielkimi wytwórniami płytowymi. Dlatego odrzuciła powtarzające się propozycje Ivo Watts Rusella aby pracować znów dla jego wytwórni. Z czasem nauczyła się również kontrolować ból stawów dzięki regularnym ćwiczeniom. Chodzi na siłownię dwa razy w tygodniu, żeby powstrzymać rozwój choroby, a zamiast leków stosuje dietę. Ale co najważniejsze, nabrała ochoty na występy, na śpiewanie. Początkowo koncertowała z muzykami z Sunset Gun. Ale później poznała pianistę Rolanda Perrina, który okazał się dla niej idealnym partnerem na scenie. Stworzyli razem kompilację piosenek wykonywanych na żywo, zatytułowanych Short Stories. Spotkała też Andyego Sojkę, rodaka, którego zaintrygowała forma autoreklamy, którą zamieściła w magazynie poszukującym muzyków. Nigdy razem nie występowali, ale Andy miał na jej twórczość ogromny wpływ. Nauczył ją śpiewać i interpretować piosenki, nie tylko swoje ale i cudze. Przedstawił ją także Randyemu Newmanowi. Niestety, w 2001 roku Andy zmarł na raka. W tym samym czasie Louise wydała swoją pierwszą płytę solową Six Songs, którą zadedykowała zmarłemu przyjacielowi. Publikacja ukazała się w jej własnej wytwórni Jock Records.


W 2005 roku Louisa wróciła do Glasgow, bo chciała być blisko starzejących się rodziców. Zauważyła, że miasto trochę się zmieniło. Znalazłam w nim więcej Polaków, co bardzo mi się podobało. Po prostu siedzę w autobusie i słyszę wokół siebie polski akcent. W 2007 roku zmarła Mimi. Piosenkarka uczciła ją utworem Mimi na drugim albumie Diary of a Lost Girl, który ukazał się w 2014 roku pośrednictwem Pledge Music, internetowego zasobu, w którym fani zobowiązują się do wcześniejszego zapewnienia finansowania utworów oraz w Jock Records.



Po kilku latach, w październiku 2020 roku jej fani mogli zapoznać się z jej kolejnym albumem Home. W tym roku w kwietniu zaczęła go promować teledyskiem 

Piosenkarka żyje niespiesznie, jakby smakując każdą chwilę, często wracając wspomnieniami do tego co było. Pozostała przy tym sobą. Miłą dziewczyną, która lubi śpiewać. Jest nauczycielem i doradcą śpiewu, w latach 2011–2013 ukończyła Academy of Music & Sound w Glasgow. Ostatnio na swoim profilu społecznościowym zamieściła zdjęcie kawałka pianki uszczelniającej. W komentarzu wyjaśniła, że pochodzi z Blackwing Studios – gdzie nagrywała wokal dla This Mortal Coil. Wzięła ją na pamiątkę i ma do dzisiaj… (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajadziecie w mainstreamie.


niedziela, 4 lipca 2021

Wspomnień czar: Wywiad Tomasza Słonia z Ivo Watts Russelem, założycielem 4AD dla NON STOP (1987) , cz.2

 

Wstęp i fragmenty pierwszej części wywiadu z założycielem 4AD przedstawiliśmy TUTAJ.

Część druga zaczyna się od opisu oczka w głowie Ivo, czyli This Mortal Coil. Jak wspomnieliśmy w pierwszej części, jesteśmy właśnie po wydaniu ich drugiego albumu Filigree and Shadow.


Jak doszło do powstania This Mortal Coil: Ogromnie lubię pracować w studiu nagraniowym, tworzyć i wpływać na ostateczne brzmienie. I dlatego między innymi powstał TMC. A zaczęło się w nieco dziwnych okolicznościach. Trzy lata temu widziałem w Stanach koncert Modern English i na bis zagrali wówczas dwa numery z lat 60-tych, połączone w jedną całość - 16 Days i Gathering Dust. To było wspaniałe, cudowne. Po koncercie zasugerowałem im, by nagrali to. Odpowiedzieli negatywnie, twierdząc, że chcą iść do przodu, a nie cofać się. Postanowiłem więc, że ja to zrobię. Szukając utworu na stronę B planowanego singla puściłem Liz i Robinowi Song to the Siren Tima Buckleya. Pokochali ten utwór niemal natychmiast, i w ciągu zaledwie jednego dnia powstał nowy wokal Elizabeth, a tuż potem strona instrumentalna. To było coś tak niezwykłego, że oczywiście Song to the Siren stało się utworem tytułowym pierwszego singla TMC. Sposób w jaki stworzony został, niemalże na nowo cały utwór zasugerował mi, w którą stronę mój pomysł ma się rozwijać. Sześć miesięcy później rozpoczęliśmy pracę nad longplayem It Will End in Tears.


O gorącym przyjęciu TMC przez krytykę i publikę: Być może fakt, że rozpoznano znane przecież głosy Elizabeth i Lisy (Gerrard z Dead Can Dance) spowodował tak pozytywną reakcję. Wszystkie utwory - tak na pierwszym jak i na drugim longplayu, dobrane były w specyficzny sposób, głownie ze względu na ich dramaturgię i atmosferę. Myślę, że był to po prostu dobry pomysł i cieszę się, że paru osobom spodobał on się również.

O albumie Filigree and Shadow: Dla mnie jest to płyta bardziej osobista. Nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej. Trzeba pamiętać, iż taka płyta powstaje bardzo długo. Nie zawsze studio jest wolne, nie zawsze muzycy mają czas, no i ja nie mogę - z racji innych obowiązków - poświęcać jej jednorazowo zbyt wiele czasu. Dlatego też, spędzając w studiu z reguły 7 dni w miesiącu, zdałem sobie sprawę, że powinna to być taka bardzo moja płyta. Byłem wręcz zdeterminowany, by taki longplay powstał, by zawierał przeróbki starych nagrań, z różnych przyczyn bardzo mi bliskich, a także kilka kompozycji muzyków tworzących TMC. Będzie to chyba ostatnia płyta tworzona w takich okolicznościach, dlatego też zdecydowałem się na podwójny album. Nie ukrywam, że bardzo lubię tę płytę i jestem bardzo szczęśliwy, że zdołałem ją stworzyć z tak dużą grupą muzyków. 

O polskim akcencie na płycie TMC - siostrach Rutkowski: Występowały one wcześniej w zespole Sunset Gun. Obie pochodzą z Glasgow, obecnie mieszkają w Londynie. Nie jestem tego pewien, ale chyba ich ojciec jest Polakiem, który w czasie II Wojny Światowej walczył w Anglii jako pilot.


O pierwszym amerykańskim nabytku 4AD czyli Throwing Muses: We wrześniu 1985 roku dostałem od nich taśmę, i od razu pokochałem ich muzykę. Zatrudniliśmy im brytyjskiego producenta Gila Nortona, i w Stanach nagrali swój pierwszy longplay, który wydaliśmy 1.09. Do dziś nawet nie spotkaliśmy się. Bardzo chcę ich poznać, zwłaszcza Kristin Hersh. Ma ona zaledwie 19 lat, niedawno urodziła dziecko, gra na gitarze, śpiewa, a przede wszystkim jest autorką niezwykle interesujących pesymistycznych tekstów. Nie wiem, jak potoczą się ich dalsze losy, ale mają szansę stać się pewnego dnia tym, czym dziś są Talking Heads.


O przyszłości firmy: Oczywiście mam nadzieję, że każdy z artystów współpracujących z 4AD odniesie sukces na miarę Cocteau Twins. Taki jest przynajmniej mój cel, jako szefa wytwórni. W kilku przypadkach będzie to zapewne niemożliwe do osiągnięcia. Na szczęście nie muszę z np. finansowych przyczyn wywierać presji na muzyków, by robili to, czy tamto. Wszyscy chcemy rozwoju 4AD - tak artystycznego, jak i finansowego. Cieszę się, że na razie wiemy , jak to robić. 

O planach: Bardzo chcę nagrać solową płytę Pietera Nootena, klawiszowca i wokalisty Xymox (warto zobaczyć TUTAJ). Pisze on najbardziej smutne i rozpaczliwe utwory, jakie słyszałem. Gdy przesłuchiwałem demo z jego muzyką, o mało nie wpadłem w depresję psychiczną. Spróbujemy to nagrać w 1987 roku... 

Oczywiście zrobili to, wiec nam pozostanie tylko do tego znakomitego albumu wrócić, bo jest w naszej płytotece. Jak opisał go kiedyś Tomek Beksiński, to muzyka grana w Niebie... Więc lepszej reklamy nie potrzeba. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

środa, 6 maja 2020

Z mojej płytoteki/ z katalogu 4AD: His Name is Alive - Livonia, podróż w nostalgiczny sen

Całkiem niedawno w dziale Co się dzieje z nimi dzisiaj, opisywaliśmy losy His Name Is Alive (TUTAJ). Dziś zatem pora na muzykę... 

Są płyty, które stały się znakiem firmowym klimatu 4AD. Nie myślę tutaj li tylko o Cocteau Twins (TUTAJ), czy Dead Can Dance (TUTAJ), ale też o zbiorowym projekcie wytwórni - This Mortal Coil (TUTAJ). I właśnie dla fanów tych ostatnich brzmień kierowany jest klimat Livonii - debiutu His Name Is Alive z 1990 roku. Tym razem mówią do nas artyści z USA, choć pod czujnym okiem Ivo Watts Russella (TUTAJ) i Johna Fryera z This Mortal Coil właśnie, bo jakże inaczej.. 

Muzycznie jest bardzo podobnie do This Mortal Coil - mamy połączenie wszystkich utworów, na pewno jest więcej gitar, i inne wokale, nie tak senne, bardziej zdecydowane. Tutaj wiodące rolę odgrywają Karin Oliver i Angie Carozzo. Jeśli do tego dodać bajeczną oprawę graficzną zmarłego niedawno Vaughana Olivera (TUTAJ) to można sobie wyobrazić z czym mamy do czynienia...



Album otwiera As We Could Ever i e-nicolle (intro), zaczyna się zupełnie nietypowo, jakbyśmy wpływali w jakiś sen...

Jeśli to, czym się dzielisz
To co masz
To, czym musisz się podzielić
Jest czymś tak realnym tak jak sny
Wciąż boję się odważyć...

Znakomity wokal, prosty efekt stereo i jakże ciekawa muzyka w tle, w zasadzie prawie jej nie słychać... Wkraczamy w sen i płynnie przechodzimy od wstępu do e-nicole gdzie bardzo wyraźnie słychać This Mortal Coil... a po nim do znakomitego If July,  jednego z najlepszych momentów albumu... Co można zrobić z gitary i elektronicznego tła... No i te wokale...



Śledzą mnie tutaj, a potem wiem, co mam
Jeśli w to uwierzę, pokażą mi ścieżkę
Udawanie, że się modlisz, nie ma sensu
Pozwólcie wierze znaleźć nowe imię
Wspomnienia każą mi jej słuchać
Uratuje ją czas i przemijające obietnice
Udawanie, że się modlisz, nie ma sensu
Pozwólcie wierze znaleźć jej pierwsze imię
Gdyby lipiec był moim przyjacielem - nie byłabym sama
Gdybym znała jedną z nich - mogłabym mieszkać w domu
Gdyby lipiec był moim przyjacielem
Nie byłabym sama...


Some and I i fossil zaczyna się dziwnie, o miłości zakopanej gdzieś pod ziemią, a później piosenka o stawaniu się coraz starszym i słabszym. Po nim   Caroline's Supposed Demon, Fossil, i E-Nicolle, i znowu pokazanie prostego wokalu z podkładem, jakże charakterystycznym dla albumu. W połowie jednak pojawia się już muzyka bo może byłoby zbyt monotonnie.. 

Czym można było się podzielić - wciąż trwa
uśmiechamy się i nienawidzimy - nie znosimy bólu
jeśli cokolwiek było prawdą - jako kochankowie to przeszliśmy
świeży nieśmiertelny nie jest śmiertelny - jeszcze do niedawna
powiedziałeś, że na zawsze się zgubiłam
rozcięte rozcięte połamane - węzły tej miłości
coś dziwnego wydarzyło się, kiedy się poznaliśmy -
pogoń zakończyła się - nie powinna być już zakończona?
nie rozumiesz sensu - krwawię
teraz moja miłość leży zmaltretowana na podłodze
JESTEŚ JAK ŚWIĘCI ŁAMIĄCY SKRZYDŁA O RZEKĘ
moja miłość leży poobijana - i jest twoja

Po nim krótki reincarnation, płynnie przechodzący w piękny You and I Have Seizures i How Ghosts Affect Relationships. Ten ostatni to absolutne mistrzostwo...




Śniło mi się, że ktoś umarł
w dziwnym miejscu
przybili deski
do twojej twarzy
 
jesteś pod ziemią
jesteś pod deskami
 
jesteś pod ziemią 
wołam cię anonimowo
ona nigdy więcej nie zaśnie
marzenia nie spały, nigdy nie mogła sobie na nie pozwolić
 
w ogóle mi się to nie podoba
nie mogę się odezwać
w ogóle mi się to nie podoba

rany ... krew ... i smutek
kiedy marzysz o rzeczach, których nie rozumiesz

rany ... krew ... i smutek
kiedy marzysz o rzeczach, których nie rozumiesz
 
nie możesz tu mieszkać
nie możesz tu mieszkać 

Powoli przechodzimy do zakończenia, w klimatach typowych dla This Mortal Coil pojawia się senny Darkest Dreams z tekstem ukrytym za ścianą elektroniki...

Cichy jak skradzione serce
Bije tak wolno, jak przy rozstaniu
Wydaje się, że morza przede mną
Myślą o głębi znaczenia...

Pora na pożegnanie z tym niesamowitym albumem w delikatnym instrumentalnym zakończeniu, z dominacją basu. I tak na prawdę w zasadzie trudno jest do końca powiedzieć: o czym to było... 

Ale czy sny mają jakikolwiek sens? 

Jutro wracamy - czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

His Name Is Alive, Livonia, 4AD 1990, producenci: Warren Defever, Ivo Watts-Russell, John Fryer, tracklista: As We Could Ever, e-nicolle, If July, Some and I, fossil, E-Nicolle, Caroline's Supposed Demon, Fossil, reincarnation, You and I Have Seizures, How Ghosts Affect Relationships, Darkest Dreams


poniedziałek, 30 grudnia 2019

Isolations News 69: Vaughan Oliver RIP, Peter Saville nagrodzony Orderem Imperium Brytyjskiego, Nowe zdjęcie Joy Division, Morrisey nagrywa, tekst o Republice, Wiedźmin i System of a Down

Peter Saville (pisaliśmy o nim TUTAJ) nagrodzony zostanie Orderem Imperium Brytyjskiego, znalazł się na noworocznej liście Królowej. Legendarny artysta i współzałożyciel Factory Records otrzyma medal CBE czyli drugiej klasy - tzw. Komandor. O fakcie poinformował nasz przyjaciel z TT Joy Division/New Order (LINK) i BBC (LINK).

Gratulacje Komandorze Saville.

W temacie - ukazał się dokument o New Order (LINK). A skoro o New Order to dlaczego tyle w nim nawiązań do Joy Division? Migawki dostępne w sieci pokazują choćby wypowiedzi o Disorder, który później jest odgrywany. Niestety Bernard Sumner, z całym szacunkiem, Ianem Curtisem nigdy nie będzie. No i ten tytuł... 

Dalibyście w końcu spokój.


Skoro już mowa o Ianie Curtisie, to Chris Mills opublikował na FB jego zdjęcie wykonane 26 października 1979 r. Podczas koncertu w Electric Ballroom London. Zdjęcia z niego zamieścił w swojej doskonałej książce Paul Slattery (pisaliśmy o niej TUTAJ).
W klimacie Manchesteru: 10 stycznia 2020 Morrissey wyda singiel, oba utwory na nim będą coverami (LINK). Pierwszy Roya Orbisona, drugi Tima Buckleya

Podobno wkrótce mistrz nagra cover Perfectu - Idź Precz.

W sprzedaży jest artykuł o Republice drukowany w 1983 r. w angielskim magazynie, niestety nie wiadomo jaki to tytuł (LINK). Wszak dziennikarz dział w wielu gazetach - artykuł niemniej jest bardzo interesujący. Ciechowski jawi się w nim ponurakiem zafascynowanym Orwellem

Znowu przychodzi refleksja na ile Republika (TUTAJ) była autentyczna, a na ile była kreacją Andrzeja Ludewa

Ale wielka była, to pewne.
Skoro już o Republice i Ciechowskim - pomimo słabych ocen krytyków, serial Wiedźmin został bardzo dobrze odebrany przez widzów Netflixa.

Pokonał takie seriale jak: Stranger Things, Peaky Blinders, Black Mirror, The Crown, Ozark i Haunting of Hill House. Taki obrót rzeczy spowoduje produkcję kolejnych filmów fantasy(LINK).

Wracają i nagrywają. Tyle, pozostaje trzymać kciuki.


Więcej TUTAJ.


Na koniec tych newsów, i przy okazji ostatnich newsów w tym roku, bardzo smutna wiadomość. 29.12.2019 zmarł Vaughan Oliver, projektant legendarnych okładek wytwórni 4AD (TUTAJ). Ma na swoim koncie projekty takich arcydzieł jak Treasure czy Head over Heels Cocteau Twins, okładki Pixies czy This Mortal Coil.

Bardzo boleśnie wciąż odczuwamy, jak bezpowrotnie minęły lata 80-te. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 4 listopada 2018

Z katalogu 4AD: Jest jesień, a jesienią Samotność Gryzie w Oczy


Jest rok 1987. Kultowa, a wtedy ciągle początkująca wytwórnia 4AD (TUTAJ) postanawia promować swoich wykonawców. Robi to na co najmniej dwa sposoby, najpierw zbiera wszystkich do projektu nazwanego This Mortal Coil (TUTAJ) by w 1984 roku nagrać znakomity It'll End in Tears, a cztery lata później wydaje omawianą dzisiaj płytę. 

To jest zupełnie unikalne wydawnictwo, bowiem gromadzi same perły, dzisiaj już zespoły z czołówki chłodnej fali, wtedy w większości byli to ciągle mało znani wykonawcy. Poza pierwszą piosenką pozostałe tworzą dość spójny przekaz. Warto dodać, że na tyle  wyczekiwany w Polsce, że Tonpress wydaje go na winylu, w wersji strasznie banalnej, o czym napiszę jeszcze w dziale Z mojej płytoteki. Należy tutaj koniecznie wspomnieć o Programie 3 PR i Tomku Beksińskim, którym zawdzięczamy popularyzowanie tamtych klimatów wśród rodzimych słuchaczy, do których i ja należałem. 

Co ważne, 4AD nie tylko wydało płytę ale i promocji towarzyszyło pojawienie się kasety VHS z teledyskami. I dziś, kiedy obraz jest wart tysiące słów, przypomnimy sobie te wszystkie piosenki. 

Płytę otwiera, zupełnie do niej nie pasujący, Hot Doggie z repertuaru zespołu  Colourbox. Ale 4AD do dzisiaj nagrywa różnorodną muzykę, co zresztą robiła też Factory Records (TUTAJ). W świetle tego co nastąpi za chwilę można im ten wybryk wybaczyć...  
Piosenka z dość prostym teledyskiem jest jakby zapowiedzią utworów następujących po niej. Styl jaki reprezentują muzycy to mieszanka zalążków hip-hop z muzyką eksperymentalną.  Po zapowiedzi przychodzi kolej na pierwszą perłę. Będzie bowiem kwaśno, gorzko i smutno.. Acid, Bitter and Sad zespołu This Mortal Coil wyprodukowany przez samego założyciela 4AD Ivo Watts-Russella (TUTAJ) i  Johna Fryera to perła. Słychać tutaj wszystko co wtedy było powietrzem 4AD. Doskonały wokal Alison Limeric, charakterystyczną perkusją a la Cocteau Twins (TUTAJ), i eksperymenty dźwiękowe niczym organy parowe Johna Lennona. Teledysk prowadzi nas w krainę snu...

I pozostajemy w niej bowiem kolejny wykonawca w swoim znakomitym utworze nie ma zamiaru nas budzić... Cut the Tree zespołu The Wolfgang Press, dzisiaj już legendy chłodnej fali, nostalgiczna piosenka o poszukiwaniu sensu życia utrzymana w konwencji lekko dadaistycznej to zapewne kolejny strzał w dziesiątkę. Proszę zwrócić uwagę jak doskonałą jest synchronizacja obrazu z muzyką, zwłaszcza moment odsłaniania okna...

Po tej wycieczce następuje lekkie orzeźwienie. Dziewczyny z Throwing Muses, a wtedy w kapeli grały zarówno Kristin jak i Tanya zabierają nas na wycieczkę do krainy Franza Kafki zwłaszcza w warstwie tekstowej. Zagrany na żywo w teledysku Fish staje się od tej płyty jednym z ich największych przebojów. Styl w jakim grają, rytmiczny i gitarowy, jest ich znakiem rozpoznawczym do dzisiaj, a fragment tekstu staje się tytułem całej prezentowanej dziś płyty.


Po tym lekkim oderwaniu od krainy snu wracamy do niej ponownie. Frontier, czyli Granica zespołu Dead Can Dance (TUTAJ), to utwór absolutnie niesamowity. Nigdy nie ukazał się na żadnym innym wydawnictwie zespołu. Brzmi jak zapowiedź lub odrzut z sesji do ich najgenialniejszej płyty, Within the Realm of Dying Sun (TUTAJ). Prosty ale jakże pełen niepokoju teledysk z niesamowitą kreacją Lisy Gerrard...
 

Sen trwa, bowiem teraz pora na Zgniecionego w wykonaniu kolejnej wielkiej gwiazdy wytwórni z Londynu. Mowa oczywiście o doskonałym utworze Crushed zespołu Cocteau Twins. Tekstu nie ma ale Ela Frazer brzmi na tyle przekonująco, że wyczarowuje przed słuchaczami zupełnie niesamowite pejzaże... Też je widzicie?

 

Pora wyrwać się z mary, nic tak tego scenie czyni jak znakomita piosenka Muscoviet Musquito kolejnej legendy 4AD czyli Clan of Xymox (TUTAJ). Zwracam uwagę na ten teledysk z kilku powodów. Oddaje on doskonale klimat tamtych czasów, zawiera niesamowicie industrialne obrazy i nawiązuje do Joy Division (TUTAJ). Jak bowiem traktować, jeśli nie nawiązanie, do sceny rodem ze Stroszka (TUTAJ) samego Wernera Herzoga (TUTAJ)? Nie ma chyba drugiego teledysku, który tak doskonale oddawałby klimat Londynu i wytwórni w tamtym okresie. No i  te fryzury... 

 

Pora kończyć, ale jeśli zamykać album to trzeba zrobić to w wielkim stylu. Czy ktoś jest w stanie zaprzeczyć, że The Protagonist majestatyczna piosenka Dead Can Dance (TUTAJ) mogłaby zostać zastąpiona czymś lepszym?

Wspominać to jak umierać pisze klasyk. Ale czy dzisiaj istnieją takie wydawnictwa? Czy dzisiaj można powiedzieć, że jest choć jedna wytwórnia wytyczająca trendy, tak jak wtedy robiła to 4AD

A my, ci którzy mieli okazję wtedy tego słuchać i podziwiać, bądźmy dumni. Żyliśmy w zupełnie niesamowitych czasach. 

Możemy teraz spokojnie umierać.  

P.S.

Nasz czytelnik Emjot zauważył, że przegapiliśmy Dif Juz i ich utwór No Motion.... Był on co prawda zawarty na trackliście poniżej, ale zapomnieliśmy o nim  w tekście. Święte słowa, bowiem Dif Juz bardzo cenimy, a ich doskonałą płytę Extractions opisywaliśmy na naszym blogu wcześniej TUTAJ. Zatem aby uściślić wpis i poprawić błąd, na deser instrumentalnie i industrialnie:


Dziękujemy za zwrócenie uwagi i pozdrawiamy!
  
Lonely is an Eysore, 4AD, 1987. Producenci: John Fryer, Brendan Perry, Lisa Gerrard, Cocteau Twins, Ivo Watts-Russell, Gil Norton, Clan of Xymox, The Wolfgang Press, Martyn Young, Dif Juz, John A. Rivers, Tracklista: Hot Doggie - Colourbox, Acid, Bitter and Sad - This Mortal Coil, Cut the Tree - The Wolfgang Press, Fish - Throwing Muses, Frontier - Dead Can Dance, Crushed - Cocteau Twins, No Motion - Dif Juz, Muscoviet Musquito - Clan of Xymox, The Protagonist - Dead Can Dance

czwartek, 27 września 2018

Joy Division news 9: Bauhaus w Polsce, wznowienie płyt This Mortal Coil, dr. Martens i buty Joy Division


W związku z powrotem mody na płyty winylowe pojawiają się masowe wznowienia wydawnictw z lat 80-tych. Tak też wytwórnia 4AD po rozpoczęciu reedycji płyt Cocteau Twins obecnie wzięła się za This Mortal Coil (pisaliśmy o nich TUTAJ). Wznawiane są (również na CD) w wersjach deluxe wszystkie płyty (tak zwanej przeze mnie) złotej trójki twórczości TMC: It will End in Tears, Filigree and Shadow i Blood.  

Wznowienia będą dostępne już od 26.10.2018 roku, ceny jak muzyka - z kosmosu. Więcej TUTAJ.  

  
Powrót legendy, zespół który reaktywuje się i rozpada. PETER MURPHY & DAVID J. we Wrocławiu - 40 lat BAUHAUS, jedyny koncert w Polsce. Centrum Koncertowe A2, 26.11.2018 godz. 20:00. Bilety do nabycia TUTAJ.


Dr. Martens wypuścił buty inspirowane okładką płyty Joy Division, Unknown Pleasures autorstwa Petera Saville'a (TUTAJ). Rodzime portale (TUTAJ) zachłysnęły się i odkrywają fakt inspirowania przez Joy Division kreatorów mody, czyli coś  czym my pisaliśmy tak dawno, że już nawet nie pamiętamy kiedy... (TUTAJ). 

czwartek, 30 sierpnia 2018

Nostalgicznie: This Mortal Coil - To się kończy we łzach


Kangur

Kiedy pierwszy raz cię widziałem
Miałaś na sobie jeansy
Twoje oczy nie mogły niczego ukryć
Widziałem jak oddychasz

I widziałem jak stoisz na zewnątrz
A później byłaś na przyjęciu
Pomyślałem że jesteś królową, taka zalotna
Stanąłem naprzeciw

Nie przeprosiłem
Wiedziałaś co robię
Wyglądaliśmy bardzo dobrze bo wychodziliśmy

Jak święta Joanna, poszliśmy szybko
Pragnę cię
Jak kangur
 

Piosenka do syreny

Na unoszących oceanach bez statków
Starałam się najlepiej jak umiem uśmiechać
Jak długo twoje śpiewające oczy i palce
Nie wciągnęły mnie kochającej w siebie

I śpiewałeś
"Żegluj do mnie
Żegluj do mnie
Pozwól się objąć"
Jestem tutaj, czekam by cię objąć

Czy marzyłam że ty marzyłeś o mnie?
Byłeś tutaj kiedy ja żeglowałam?
Teraz moja głupia łódź się przechyla,
Pęka miłością rozbitą na twoich skałach,
Dla ciebie śpiewałam "Nie dotykaj mnie,
Nie dotykaj, wróć jutro"
Moje serce
Moje serce przepełnione żalem bije smutno

Jestem zdziwiona jak nowo narodzone dziecko
Zagadkowa jak przypływ
Powinnam stać wśród spienionych fal?
Czy leżeć ze śmiercią moją panną młodą?
Usłysz jak śpiewam: "Żegluj do mnie, żegluj,
Pozwól się spowić
Jestem tutaj, tutaj
Czekam żeby cię objąć".
 


Holocaust

Twoje oczy są prawie martwe
Nie możesz wstać z łóżka
I nie możesz spać
Siadasz na podłodze żeby się ubrać
I jesteś nieporządkiem
Patrzysz w lustro
W swoje oczy
I wtedy zaczynasz rozumieć
Że każdy idzie, zostawiając tych którzy odstają
Wszyscy idą, jak długo mogą, i już się nie przejmują

Stoją na schodach
Śmiejąc się z twoich błędów
Twoja matka nie żyje
Powiedziała: nie bój się
Ona nie żyje
Jesteś sam
Ona jest w swoim łóżku

Każdy idzie, zostawiając tych którzy odstają
Wszyscy idą, jak długo mogą, i już się nie przejmują
Jesteś bezwartościową twarzą
Jesteś smutnookim kłamstwem
Jesteś holocaustem
 

Miłe uczucia

Miłe uczucia pozostają niewypowiedziane
Można je tylko usłyszeć w piosenkach
Nigdy nie byłem wystarczająco naiwny
By wiedzieć, że tkwię w błędzie
Nie ma światła na końcu tego wszystkiego
Usiądźmy i zapłaczmy
Nie ma światła na początku
Usiądźmy i zapłaczmy

Teraz czas powiedzieć do widzenia
Wzmocniona Tobą
To tylko ktoś pozostaje przy tobie
Odległy

Teraz zima się kończy
Dni są coraz starsze
Mogę ci powiedzieć bezpośrednio
Że twoje serce jest coraz chłodniejsze
Nie ma światła na końcu
Usiądźmy i zapłaczmy
Nie ma światła na początku
Usiądźmy i zapłaczmy
 

Kolejny dzień

Czajnik wstawiony
Zaszło słońce, kolejny dzień
Oferuje mi Tybetańską herbatę
Na kwiecistej tacy
Jest przy drzwiach, chce osiągnąć sukces
Naprawdę chce powiedzieć

Kochałam cię dawno temu, wiesz o tym
Gdzie wiatr "Nie zapomnij mnie" wieje
Ale nie mogłam pozwolić sobie odejść
Nie wiedząc co u licha
Trzeba było wtedy wiedzieć

Ale chciałam wiedzieć bo czułam się smutna
Że nigdy nie miałam żadnego z twoich dzieci

Kiedy przez pokój
Wewnątrz grobu
Szansa pojawiła się i zniknęła
Noc jeszcze młoda
Dlaczego jesteśmy tacy spętani
Swoimi łańcuchami?
Musze ją zabrać i mieć 
Jak długo jest między nami dobrze
Cieszyć się soczystym lotem
Lecieć na skrzydłach pod jej westchnieniami
Jak długo palą się ognie wieczności
Jak nowo narodzeni do pierwszych przebłysków świtu

Naprawdę moja droga nie wiem czego się boimy
Stojąc tutaj my pomiędzy sobą

A przy drzwiach
Nie możemy powiedzieć nic więcej jak tylko do następnego razu
I bez słowa obracam się i wychodzę
 

Fale stają się skrzydłami

Proszę zostań zostań
Zostań przez chwilę
Zagadkowe światła powstrzymują ciemność wewnątrz
Uciekające spojrzenia, kiedy pojawia się światło
Zostań i biegnij do mnie
Żegluj do mnie
Chodź do mnie
 

Nie ja
 
Może być tak jak powiedziałaś
Przyznam się
Ale nie brzmisz przekonywająco

Pomiędzy twoją
A moją  powierzchnią
Nie dotknęłaś mnie

Możliwe że jest też tak
Że ja nie widziałem sensu
Nie dotknęłaś mnie

Przypuszczam, że to po prostu pustka
Bez pomysłu bez iskry
Kiedy myślałem że aby przetrwać
Musisz mnie dotknąć
Wszystkich moich ja

Możliwe że jest też tak
Że ja nie widziałem sensu
Nie dotknęłaś mnie
 

Jedno życzenie

Ty i ja, ty i ja, to się skończy we łzach…
Wiesz że to skończy się we łzach, we łzach

ISOLATIONS: zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów




This Mortal Coil - It Will End in Tears  4AD: 1984, Producent: Ivo Watts-Russell, John Fryer.  Tracklista: Kangaroo,  Song To The Siren, Holocaust, Fyt, Fond Affections, The Last Ray, Another Day, Waves Become Wings, Barramundi, Dreams Made Flesh, Not Me, A Single Wish.

O 4AD pisaliśmy już kilkakrotnie (TUTAJ) mała londyńska wytwórnia stała się jedną z najbardziej opiniotwórczych niezależnych wytwórni, a wszystko to dzięki jej założycielowi Ivo Watts - Russellowi (TUTAJ). I to właśnie Ivo zainspirował powstanie projektu This Mortal Coil - wizji artystycznej w której sam wziął udział jako kompozytor i realizator. Można powiedzieć, że to dream - team 4AD. Miks gwiazd z Dead Can Dance, Cocteau Twins, Wolfgang Press, Dif Juz czy Throwing Muses i X-mail Deutschland. Na płycie głownie covery, ale w zupełnie nowych niesamowitych wersjach. I co ważne - projekt  pokazuje, że w tamtych czasach w wytwórni panowała bardzo zdrowa atmosfera współpracy między wykonawcami, a jej efektem jest sukces jaki osiągnął This Mortal Coil. Mało co brzmi lepiej w coraz szybciej nastające już wieczory... Idzie wrzesień, a wrzesień to jesień. Zapraszamy...