sobota, 17 czerwca 2023

Tajemnice Arki Przymierza

 Jak wszyscy pamiętamy, Arka Przymierza po odnalezieniu jej przez Indiane Jonesa trafiła do przepastnego magazynu muzealnego i w ten sposób znów zaginęła na kolejne wieki…  Oczywiście film jest fikcją, choć Arka Przymierza pozostaje najbardziej tajemniczym artefaktem, jaki kiedykolwiek istniał. Przypominamy, że jej wygląd został dokładnie opisany w Biblii: była to duża skrzynia z drewna akacjowego o wymiarach ok. 140x80x80 cm, obita obustronnie złotą blachą. W Arce przechowywano laskę Aarona (która zakwitła), dzban z manną i dwie kamienne tablice z tekstem Dekalogu otrzymane przez Mojżesza na górze Synaj. Zamknięta była specjalnym wiekiem na wierzchu ozdobionym posążkami cherubinów. Po bokach miała pierścienie, przez które przewlekano drążki do przenoszenia Arki. Bo Arka oprócz tego, że skrywała przedmioty świadczące o Bożej opiece nad wybranym ludem, to przede wszystkim oznaczała realną obecność Boga w narodzie izraelskim i zawarte z nim przymierze dające Izraelitom rękojmię zwycięstwa nad nieprzyjaciółmi (Lb 10,35; 1 Sm 4,3-12; 1 Krl 3,15). Tę bliskość i opiekę Jahwe wyrażał tajemniczy obłok unoszący się nad namiotem i Arką Przymierza (Wj 40,34-38). 

Przechowywana w Kiriath-Jearim Arka (w 2019 r. archeolodzy odkryli świątynię z VIII w. p. n. e. służącą do tego celu LINK) około 957 r p.n.e. została umieszczona przez króla Salomona w zbudowanej przez niego Świątyni. I wraz z jego śmiercią historia Arki kończy się dość nagle. Tradycja żydowska i większość uczonych przypuszczają, że pozostawała ona w świątyni przez prawie 400 lat, aż do zniszczenia Jerozolimy przez Babilończyków w 586 r. p.n.e. Nie figuruje jednak w wykazie łupów, które Babilończycy zabrali ze świątyni… Być może dlatego, że Arka została wywieziona z Jerozolimy już pod koniec X wieku, po najeździe faraona Sziszaka za panowania syna Salomona, Rechoboama. Ale ten fakt na pewno zostałby odnotowany w annałach izraelskich i egipskich.  Są zatem dwie możliwości – mogła zostać zniszczona podczas najazdu nieprzyjaciela, lub też kapłani zdołali ją przenieść w bezpieczne miejsce. Według Księgi Machabejskiej Arka została ukryta w jaskini na górze Nebo przez proroka Jeremiasza, który zapowiedział, że Miejsce to pozostanie nieznane, aż Bóg na powrót zgromadzi swój lud i okaże mu miłosierdzie (Mch 2,7) .

I tutaj rozpoczyna się współczesna historia Arki Przymierza, niejako zapowiedziana w filmie o przygodach Indiany Jonesa. Otóż w XX wieku lokalizowano Arkę w dwóch miejscach – pierwszym był kościół Matki Bożej Marii z Syjonu w Aksum w Etiopii, gdzie oglądać ją mogli tylko wyznaczeni Strażnicy Arki.  Z tym, że brytyjski historyk i archeolog Edward Ullendorff widział tę Arkę podczas II wojny światowej i stwierdził, że nie był to oryginał. Informację tę potwierdził Tudor Parfitt, który pracował z Ullendorffem w londyńskiej School for Oriental and African Studies i bezpośrednio od niego usłyszał relację z wizyty w tym miejscu. Otóż Ullendorff widział Arkę w 1941 roku, kiedy jako oficer armii brytyjskiej stacjonował w tym kraju. Ale ponieważ Ullendorf pozostał w Etiopii po wojnie i został osobistym przyjacielem cesarza Etiopii, Haile Selassie, nie chciał urazić  Etiopczyków twierdzeniem, że Arka wewnątrz kościoła Najświętszej Marii Panny z Syjonu nie była prawdziwa. Ullendorff przyznał się do tego publicznie dopiero w artykule zamieszczonym Los Angeles Times w 1992 roku, ale miał nadzieję, że władze Etiopii nie dowiedzą się o tym co w wywiadzie powiedział (LINK).


Kolejne ślady Arki pochodzą z Szilo, obecnie leżącym na obszarze Autonomii Palestyńskiej, w którym archeolodzy w 2017 roku znaleźli 10 ceramicznych dzbanów datowanych na X w. p.n.e., co według nich wskazuje kierunek przemieszczania się Arki. Jest to o tyle istotne, bo według biblijnego opisu Szilo zostało zniszczone, gdy Izraelici zostali pokonani przez Filistynów, którzy zrabowali Arkę (LINK). 

Ale prawdziwie sensacyjnego odkrycia dokonał wspomniany już Tudor Parfitt, profesor hebraistyki w School for Oriental and African Studies w Londynie.  Utrzymuje on, że odnalazł Arkę Przymierza, a raczej jej fragmenty.

Podobno przez długi czas przechowywano ją w grocie, w pobliżu rzeki Limpopo w Afryce Środkowej. Tam zlokalizował ją Harald von Sicard i w latach czterdziestych ubiegłego wieku przeniósł do muzeum w Bulawayo, skąd według późniejszych pogłosek zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Według niepotwierdzonych doniesień ukryto ją ponownie w jaskini u podnóża Dumghe, w okolicy Mberengwa, a następnie przeniesiono w góry Soutpansberg. Ostatecznie Parfitt odnalazł ją w magazynie muzealnym w Harare w 2007 roku. Znajdowała się tam jako ngoma lungundu, coś na kształt bębna, który według miejscowej legendy kapłani z klanu Buba, członkowie kapłańskiej kasty Lembów mieli przynieść z Izraela. Zdaniem Parfitta ngoma pod wieloma względami przypomina biblijną arkę z czasów Mojżesza. Podobnie noszono je na drążkach wsuwanych w pierścienie, na niegodnych sprowadzało śmierć, było siedzibą Boga i traktowano je z lękiem oraz z czcią. Wprawdzie badania na obecność węgla radioaktywnego wykazały, iż ngoma z Harare powstało około 1350 roku ale według Parfitta przedmiot ten wykonano ze szczątków oryginalnej Arki Przymierza, która została zniszczona wieki wcześniej a na wynik badania mają wpływ także późniejsze przekształcenia z użyciem wtórnych kawałków drewna.


Lud Lemba, który strzegł ngoma zawsze twierdził, że ma żydowskie pochodzenie. Ich fascynującą historię opisał w latach 50 XX w. wspomniany von Sicard (Ngoma Lungundu, eine afrikanische Bundeslade. Studia Ethographica Upsaliensis, vol. 5, 1952). Okazuje się, że Lemba od wieków przestrzegają wielu żydowskich zwyczajów, w tym: obrzezania, powstrzymania się od wieprzowiny i zawierania małżeństw tylko w obrębie swojego plemienia. Korzystając z nowych technologii, Tudor i inni badacze dowiedli, że opowieści Lemby o ich żydowskiej przeszłości mogą mieć podstawy. Testy DNA wykazały, że 52 procent z nich ma chromosom Y znany jako modalny haplotyp Cohena – charakterystyczny tylko dla starożytnych kapłańskich rodzin żydowskich.  Według Parfitta plemię opuściło Judeę w czasach biblijnych i migrowało razem z Arką przez Jemen do wschodniej Afryki, a potem przez Etiopię do obecnego Zimbabwe. Parfitt swoje ustalenia zawarł w książce: The Lost Ark of the Covenant: Solving the 2500 years old Mystery of the Fabled Biblical Ark, wydanej nakładem Harper Collins w 2008 roku.

Czy ngoma z Muzeum Nauk o Człowieku w Harare jest ostatnią pozostałością po Arce Przymierza? Tego nikt nie wie. Jedno co jest pewne – teoria o żydowskim pochodzeniu Lemba okazała się prawdą, tak jak wcześniej twierdził to Parffit. Jednak jest to jeden z argumentów, istotny ale nierozstrzygający. Według Apokalipsy św. Jana Arka Przymierza ukaże się ponownie w Świątyni Pana w Czasach Ostatecznych. Na razie niech to nam wystarczy, jak i biblijny opis Arki oraz tajemniczy artefakt z Muzeum z Zimbabwe.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 16 czerwca 2023

Super deluxe edition Revolver - najważniejszej płyty the Beatles cz.15: For No One, czyli historia solówki na... rogu

 

 

Kilka tygodni temu rozpoczęliśmy na naszym blogu omawianie specjalnego wznowienia albumu Revolver zespołu the Beatles (TUTAJ) streszczeniem wstępu Paula McCartneya. Następnie streściliśmy relację Gilesa Martina (TUTAJ) - współrealizatora nagrań, a fenomen albumu omawiał raper Questlove (TUTAJ). Opisaliśmy też historię zastosowania sitaru (TUTAJ) i jak powstawały efekty specjalne (TUTAJ), oraz zaczęliśmy omawiać rozdział zatytułowany Track by Track, w tym historię powstania piosenki Taxman (LINK), Elanor Rigby (LINK), I'm Only Sleeping (LINK), Love You To (LINK), Here, There and Everywhere (LINK), Yellow Submarine (LINK), She Said She Said (TUTAJ), Good Day Sunshine (LINK) i And Your Bird Can Sing (TUTAJ). Dziś historia piosenki For No One.

For no one to jedna z pierwszych piosenek obserwacyjnych McCartneya, i jeśli się w nią wsłuchać to można dojść do wniosku, że jest bardzo podobna do piosenki umieszczonej na pierwszym singlu Paula pt. Another Day


Paul zresztą przyznał, że to o tej samej kobiecie. McCartney uważa, że  tym utworze wyraził wieloznaczność form języka angielskiego. Piosenkę zaczął pisać podczas wakacji w Kloster koło Davos w marcu 1966 roku, gdzie przebywał z Jane Asher, ówczesną narzeczoną. To były jego pierwsze wakacje narciarskie, spodobała mu się jazda na nartach podczas filmu Help! stąd pomysł takich wakacji.


 

Zdjęcia ze strony: LINK

Piosenka wpadła mu do głowy w łazience, często tak się zdarzało podczas wakacji i pełnego relaksu. Pierwszy jej tytuł to Why Did It Die a oryginalny rękopis zawiera dodatkowe zdanie. Paul wyjaśnił, że w pierwszej wersji chodziło o rozstanie miedzy parą ludzi, oparł się na własnych przeżyciach. Fragment o tym, że w oczach nic już nie widać opisuje tan straszny moment uświadomienia sobie końca uczuć.


Sesja odbyła się 9.05.1966 a wzięli w niej udział tylko Paul i Ringo. Paul grał na pianinie i śpiewał a Ringo grał na perkusji. Jest 10 wersji tej piosenki, ale tylko trzy są kompletne. W jednej z nich pojawia się klawikord, jest to wynik inspiracji dokonaniami Bacha i Haydna. Instrument zakupił osobiście George Martin za kwotę równoważną w 2022 roku 1700 GBP. George Martin był zachwycony dźwiękiem tego instrumentu, a Paul zagrał na nim w tej piosence. W utworze zastosowano też przyspieszanie taśmy, ale wokal zostawiono niezmieniony. 19.05 nagrano finalną wersję na której pojawił się też róg. Zagrał na nim Alan Civil, instrument od dzieciństwa lubił Paul z powodu jego czystego brzmienia. 

Alana zaproponował George Martin i Paul wspomina, że to była  jego znakomita cecha - znał doskonałych muzyków grających praktycznie na dowolnym instrumencie. Civil był muzykiem National Philharmony Orchestra, a od 1966 roku grał w BBC Symphony Orchestra aż przez kolejne 22 lata. Solo na rogu zaśpiewał Martinowi Paul, a ten przetłumaczył je na zapis nutowy. Co ciekawe, jeden z dźwięków nie mieścił się już w skali instrumentu, ale mimo tego Martin wręczył zapis Civilovi. Co ciekawe, Civil zagrał też dźwięk spoza skali. 


Paul stwierdził, że to typowa cecha wielkich muzyków, potrafią wydobyć z instrumentu więcej niż on oferuje w standardzie (na powyższym zdjęciu Paul okazuje Civilowi zadowolenie z efektu jego pracy). Artysta otrzymał za wkład w album równowartość dzisiejszych 1000 GBP ponadto grał też w orkiestrze w piosence A Day in the Life. Został też uhonorowany na okładce Revolver jako wykonujący solo.

C.D.N.

Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


czwartek, 15 czerwca 2023

Malarstwo braci Andrzeja i Jerzego Głuszak: od Pomarańczowej Alternatywny do malarstwa transcendentalnego

We wtorek opisaliśmy dwóch artystów: Mariana Michalika ojca i Borysa Michalika syna (LINK). Dzisiaj chcemy zaprezentować kolejną parę malarzy, tym razem są to bracia-bliźniacy: nieco starszy Andrzej Głuszak i chwilę młodszy Jerzy Głuszak. Jak to bliźniacy urodzili się tego samego dnia, w niedzielę 4 marca 1956 r. (tego samego roku, w którym przyszedł na świat np.: Ian Curtis). Obaj ukończyli Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu (dawną Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych). Dyplomy uzyskali w pracowni prof. Konrada Jarodzkiego (Jerzy w 1981, Andrzej w 1982 roku).
 

A że był to Wrocław, lata 80 XX wieku, okres rozwoju kontrkultur, obaj uczestniczyli w rozmaitych happeningach, performanceach i działaniach teatralnych mocno nasyconych polityką:  akcjach Pomarańczowej Alternatywy oraz grupy Luxus (Andrzej był nawet współautorem pierwszego happeningu Pomarańczowej Alternatywy we Wrocławiu pt.: Tuby, czyli zadymianie miasta, który miał miejsce 1 kwietnia 1986 LINK). Ale to nie wszystko, bliskie im były także rozmaite inicjatywy muzyczne, założyli nawet zespół Chirurgia Plastyczna, o którym bliżej niestety nic nie wiemy, niemniej o roli muzyki na wrocławskich uczelniach i w czasie strajku studenckiego oraz obu braciach w jednym z wywiadów wspomniał Marek Puchała, dawny perkusista zespołu Klaus Mitffoch (pisaliśmy o nim TUTAJ). Mówił tak: Częścią zmiany była muzyka, bardzo ważna dla nas w tamtym okresie. Jeszcze przed strajkiem w szkole były instrumenty, które załatwili bracia Głuszkowie i tak zacząłem grać z nimi na perkusji. Pałki miałem ze szczebli z oparcia krzesła. Muzyka, coraz bardziej prymitywna, oddziaływała na naszą sztukę. Powoli nabieraliśmy wyrazu. Moja gra na perkusji polegała na tym, że nie było solówek, zawijasów. Liczyła się paka. Wzorem była dla mnie konstrukcja afrykańskiej muzyki, w której chodzi o wspólnotę. Nie ma w niej lidera, a kiedy rozłożysz ją na czynniki pierwsze, to zostają tylko poszczególne dźwięki. […] Radykalizm muzyki […] polegał na brutalności i szczerości (LINK).

Tak to było w tamtych latach. A po tzw. transformacji ustrojowej w 1989 roku Głuszakowie zajęli się tym, co umieli najlepiej: malarstwem, rysunkiem, ilustracją i graficznym projektowaniem.

Andrzej maluje abstrakcje - świetliste, przesycone barwami widma, które sprawiają wrażenie woali ukrywających inną rzeczywistość.








Jerzy natomiast tworzy figuralne, surrealistyczne kompozycje w stylu Rene Magritte, których wymowa niekiedy trąci żartem, lekką ironią czy nawet sarkazmem. On sam charakteryzuje swoją twórczość w następujący sposób: W moich pracach staram się uchwycić to, co nieoczywiste i nieco tajemnicze. Język metafory, symboliki i poetyki szybciej pozwala dotrzeć do odbiorcy i wywołać w nim odpowiednie skojarzenia i refleksje, Wyobraźnia pomaga mi wzbogacić siebie, ale także i innych o nowe treści wynikające z przemyśleń, przetworzeń obrazu o obszary wizualnie i plastycznie ciekawe. Sztuka pozwala mi na w miarę precyzyjne ilustrowanie świata, rzeczywistości wielowymiarowej, pełnej dosadnej potoczności, ale i tych miłych niedookreśleń, abstraktu, czasami pozwalających przenieść nas na krótko w transcendencję (LINK).











My możemy dopowiedzieć, że widać na nich wpływ wielu dzieł o których była mowa na naszym blogu: Arnolda Bocklina (LINK), Caspara Davida Friedricha (LINK), Paula Delvaux (LINK). Aluzje do ich prac witamy niczym starych znajomych…

Cóż jeszcze możemy do tego dodać? Może tylko zachętę, aby śledzić działalność obu braci. Warto…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 14 czerwca 2023

Streszczenie książki Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records cz.1. Książka inna niż wszystkie




Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.

We wstępie autor zaznacza, że chciałby przedstawić historię w nieco innym kontekście, niż robiono to dotychczas. Middles uważa, że historia Factory, Joy Division i New Order nie może być traktowana w oderwaniu od historii dwóch bliźniaczych miast Manchesteru i Salford. Autor nie uważa, że Manchester jest lepszy od jakiegokolwiek innego miasta, tylko twierdzi, że to wyjątkowe pod wieloma względami miasto. 

Wstęp lokuje nas w czasie kiedy New Order przeżywają chwilowy kryzys i Rob Gretton, pojawiający się na samym początku książki, nie jest pewien czy zespół coś jeszcze kiedyś nagra. Od czasu kiedy zaczynali karierę upłynęło już kilkanaście lat, Gretton, który ma swoją wytwórnię płytową Rob's Records, a obok niego w mieście działają jeszcze  Manchester Records, Blue Records i Pleasure, twierdzi, że gdyby teraz startowali z Joy Division i Factory pewnie by nie odnieśli sukcesu. Wspomniane wytwórnie publikują muzykę noisy i indie (Manchester Records), swing i soul, oraz muzykę czarnych (Blue Records) a trzecia ambient i techno.


Autor odwiedza też Tony Wilsona, który jest na etapie Factory Too (rok 1996). Tony twierdzi, że jedyną rzeczą jaką potrafi robić w życiu to bycie dobrym dziennikarzem. Nie umie pisać tekstów, komponować muzyki, nagrywać, tworzyć okładek, dlatego postanowił zrobić to z grupą innych ludzi, ekspertów. Tony uważa, że wyjątkowość miasta polegała na tym, że  artystycznie jest ono wielkie i dlatego mógł tutaj spotkać tak fantastycznych przyjaciół. W tym mieście jest ogromna siła, nic nie zatrzymało się od czasów the Buzzcocks i roku 1976. W mieście pojawiło się kilka topowych zespołów, jak choćby Simply Red, Oasis czy Take That.

Middles dodaje go tego jeszcze unikalną architekturę miasta, od klasycznej greckiej do nowoczesnej industrialnej, i fakt, że miasto zawsze było centrum innowacji. Dumą miasta pozostają dwie świetne drużyny piłkarskie, tutaj wynaleziono komputer, bombę atomową, tutaj nastąpiło spotkanie Rollsa i Roycea, miała miejsce bitwa pod Paterloo. Miasto swego czasu było stolicą europejskiego nocnego życia, a także powstało r'n'b tutaj jak i w Liverpoolu. Oczywiście działały w nim takie zespoły jak Buzzcocks czy Joy Division, the Smiths, Stone Roses, Happy Mondays i Oasis.


Rzeczywiście wstęp książki jest ciekawy, a streszczenia kolejnych rozdziałów już wkrótce.

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 13 czerwca 2023

Pejzaże Mariana Michalika: W krainie realizmu magicznego

Przyjemnie ogląda się współczesne pejzaże, w których zachodzące słońce nie jest pomidorem, woda arkuszem blachy, a chmury watą cukrową. I takie obrazy tworzył Marian Michalik (1947-1997). Tworzył – bo teraz maluje wschody i zachody słońca na niebie, bo zginął w wypadku samochodowym w 1997 roku, miał zaledwie 50 lat…






 

Początkowo zajmował się grafiką użytkową, do czego przygotowała go nauka w częstochowskim Liceum Plastycznym. W zasadzie poza tą szkołą nie miał innego, artystycznego wykształcenia. A mimo to doskonalił swój warsztat i w roku 1979 otrzymał potwierdzenie swoich umiejętności: stał się pełnoprawnym członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków. W PRL otwierało mu to wiele drzwi: mógł swoje prace wystawiać, mógł je legalnie sprzedawać, a w przede wszystkim kupić akcesoria malarskie, farby, krosna, itd.








Malował nie tylko krajobrazy ale także martwe natury, nawiązując do dzieł małych mistrzów holenderskich, nadając obrazom jednak nastrój realizmu magicznego. Malował więc pejzaże i martwe natury. Nie natrafiliśmy na żaden portret, na obraz na którym znajdowałaby się jakaś ludzka postać. Zamiast tego wyrażał emocje kolorem i kompozycją: pedantycznie ustawionymi kompozycjami przedmiotów i warzyw oraz kolorytem nieba na pejzażach. Na tych ostatnich prawie zawsze cały obraz wypełniało niebo: zasnute chmurami, wieczorne i poranne.

Był podobno, jak wspominają jego znajomi ciepłym, uczynnym człowiekiem, chętnym do pomocy adeptom malarstwa. Dlatego w 2001 ufundowano w Częstochowie nagrodę im. Mariana Michalika dla młodych malarzy polskich. Dotychczas laureatami są: Grażyna Smalej, Wojciech Kubiak, Jarosław Lewera, Małgorzata Synak-Idczak, Jacek Sztuka i Bartosz Wiłun.








Jego syn Borys Michalik także był malarzem. Był, bo zmarł w 2018 roku. Urodzony w 1969 roku był absolwentem tego samego liceum co jego ojciec. Początkowo był także bliski stylistycznie ojcu, lecz z czasem poszedł w kierunku malarstwa surrealistycznego. Tworzył refleksyjne krajobrazy, ale również magiczne światy na pograniczu jawy i snu. Częstym ich motywem są unoszące się w powietrzu statki, samochody czy pociągi. Sam artysta za element spajający jego twórczość – a jednocześnie źródło malarskich inspiracji  –  uważał niebo.   

Niedawna, 22. Rocznica śmierci Mariana Michalika była jednym z powodów zorganizowania w 2019 roku wystawy Michalik. Ojciec i syn (LINK). Dzisiaj obrazy obu twórców możemy zobaczyć w Muzeum w Częstochowie, Wiśle oraz na wielu aukcjach…

Krótkie wspomnienie o obu Michalikach zakończymy obrazem nagrobka, który namalował Marian i ofiarował w prezencie swojemu przyjacielowi, na którym wypisał rady Solona  640–561 p.n.e. Nie opowiadaj o tym, czegoś nie widział, a zmilcz o tym co wiesz, bądź łagodny dla bliźnich, o rzeczach niejasnych wnioskuj na podstawie jasnych.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 12 czerwca 2023

Isolations News 247: Bernard Sumner występuje ze Stingiem a Oasis z Happy Mondays, HARD ROCK HEROES FESTIVAL, Gallagher drugi, książka Petera Murphy, kawa Start Me Up Stonesów, nowy Slipknot, wystawa Beksińskiego, epitafium dla rekina, ile waży Kim Dzong Un? Śmierć Marlboro, chipy w mózgu i przełamanie tabu

Zaczynamy do Manchesteru, gdzie Bernard Sumner (Joy Division, New Order) oraz Sting (Police) razem wystąpili wykonując utwór oparty na piosenkach obu grup - który pojawił się teraz na kompilacji złożonej z bootlegów zmiksowanych przez miłośników akustycznych występów.


Całość można pobrać TUTAJ. Pytanie: tylko po co? 


Ciąg dalszy sceny Manchesteru: Shaun Ryder i Mark „Bez” Berry z Happy Mondays połączyli siły z byłymi członkami Oasis: Zakiem Starkeyem i Andym Bellem, tworząc Mantra of the Cosmos, nową supergrupę. Poinformowali o tym debiutując jednocześnie nowym singlem Gorilla Guerilla. No comments, zwłaszcza że mamy tutaj syna Beatlesa...

Skoro Oasis - Noel Gallagher niedawno nazwał Brexit pieprzoną absolutną, bezgraniczną katastrofą co oznacza że jest obecnie za powrotem do UE... Council Skies najnowszy album Gallaghera był zaledwie kilkaset kopii za But Here We Are Foo Fighters w wyścigu o tytuł albumu numer jeden w Wielkiej Brytanii w tym tygodniu. Jednak na ostatniej prostej uległ i zajął zaszczytne drugie miejsce (LINK). 

News ilustrujemy grafiką obrazującą dążenia każdego prawdziwego Europejczyka, i jak widać niektórych Brytyjczyków... 


Za to jego brat - Liam Gallagher upamiętni dwudniowe koncerty w Knebworth Park wydając 11 sierpnia album koncertowy Knebworth 22. Oprócz wydania cyfrowego, album wyjdzie w formacie CD, na czarnym i żółtym podwójnym winylu. Przedsprzedaż TUTAJ.

Skoro już napomknęliśmy o europejskich innowacjach, na czoło wybija się ostatnio Szwecja, która uznała, że s@#s jest dyscypliną sportową i nawet zorganizowała niedawno pierwsze na świecie zawody (LINK). Ślimak to ryba, s@#s to sport, a Kopernik była kobietą...

Wazektomia na czas, to by dopiero były emocje? 

Zorganizowano zawody dla mechaników amatorów, w składaniu skrzyni biegów. 

Wygrał miejscowy ginekolog, nie dość że złożył skrzynię najszybciej, to jeszcze przez rurę wydechową


W tematach innowacyjno - samochodowych. Firma pogrzebowa z Edynburga ma nadzieję przełamać tabu na temat śmierci, oferując wykonane na zamówienie trumny spełniające wszelkie oczekiwania klienta. Wśród ofert są trumny a la kufel piwa Tennent's Lager i butelka whisky Bell's, są też projekty nawiązujące do Gwiezdnych Wojen, Gry o Tron, The Walking Dead, Harry'ego Pottera itd. Scott Purvis, dyrektor generalny firmy, powiedział Sky News, że obudowa a la odkurzacz Dyson została stworzona dla kogoś, kto całe życie zajmował się naprawą starych odkurzaczy. Inna trudna została wykonana ze starych palet w hołdzie człowiekowi, który z kawałków drewna tworzył różne meble na wyposażenie swojej szopy (LINK). 

To nic nowego, Fiat był pierwszy z projektem Multipla 

Przychodzi o lasce, lekko chwiejnym i dygoczącym krokiem facet do salonu samochodowego i pyta:
- Ile ko-kosztuje ten sa-samochód?
- Sto tysięcy. - odpowiada sprzedawca.
- A ta-tamten?
- Pięćset tysięcy.
- No do-dobrze. A te-ten w ro-rogu?
- Trzy miliony.
- To-to ja go po-poprosze.
Lekko zdziwiony sprzedawca, pyta nieśmiało:
- Ale czy na pewno stać pana na niego?
-Pro-prosze sobie wyobrazić, że wy-wygrałem ku-kumula-lację w Totolotka.
- Panie!!! Jak ja bym wygrał kumulację w Lotto, to bym dostał zawału!
- No, a ja dostałem wy-wylewu.


Jeszcze o eurowynalazkach. W ramach kampanii Fishlove nadzy celebryci pozują z martwymi rybami. Kontrowersyjna na wielu sesja zdjęciowa ma skłonić ludzi do zastanowienia się nad stanem morskich ekosystemów. Zdjęcia można zobaczyć przed siedzibą Parlamentu Europejskiego w Brukseli (LINK).

Ostatnio jakiś rekin w Hurgardzie zrobił antykampanię i zapozował do filmu z pewnym Rosjaninem. Że niehumanitarne? To warto obejrzeć wypowiedź owego rekiniego śniadania na temat wysadzenia przez Sowietów tamy w Kachowce (LINK).

Jasiu pyta tatę:
- Tato, a co to są muflony?
- To takie głupie ryby.
- Ale oni tutaj piszą, że one skaczą po skałach.
- No i sam widzisz jakie to są głupie ryby.


Za to mocne wsparcie akcji z udziałem martwych zwierząt dałby swoim występem Ozzy Osbourne, który podczas koncertów za młodu oczywiście, odgryzał głowy żywym kurczakom. Jego były kumpel - basista Black Sabbath, Geezer Butler przestał z nim rozmawiać, bo ich żony na to im nie pozwalają. Są ze sobą skłócone. Muzycy lubią się i przyjaźnią, ale co podkreśla Geezer są pantoflarzami... (LINK). Pewnie byśmy się o tym nie dowiedzieli, ale Butler właśnie wydał swoją autobiografię Into The Void: From Birth To Black Sabbath – And Beyond i stamtąd jest ta informacja.

Pytanie, czy z Ozzym da się jeszcze rozmawiać?

Odkąd sięgam pamięcią, zawsze miałem sklerozę.


Za to sklerozy nie ma bohater kolejnego newsa. Edycja limitowana książki autorstwa Petera Murphy ukaże się już 31 lipca. 600 sztuk publikacji będzie podpisane i numerowane. Tytuł książki brzmi: The line between the devil’s teeth and that which cannot be repeat a jest to podobno prawdziwie epicka opowieść zawierająca wstęp artysty oraz wszystkie jego teksty (LINK). Szczegóły wydawnictwa ukazuje teledysk powyżej.

 

W temacie nowinek technicznych - The Rolling Stones i producent ekspresów do kawy Keurig będą razem produkować mrożoną kawę latte. Zestaw do mrożonej kawy Start Me Up będzie składał się oczywiście z kawy i kubka z logo zespołu (LINK).

Mick Jagger zaprosił kolegów z zespołu do domu. 

- Fajnie że przyszliście, zrobię wam kawę

Wypili, rozmawiają o koncertach, panienkach

Po godzinie Jagger łapie się za głowę

- Zapomniałem że miałem wam zrobić kawę

Biegnie do kuchni, wraca z kawami 

Po kolejnej godzinie pozostali Stonesoi wychodzą od Micka, a jeden z nich mówi:

- Sknera z tego Jaggera, nawet kawy nam nie zrobił 

Nowinki z innego obszaru - projekt Neuralink, firma należącej do Elona Muska, oficjalnie otrzymała zgodę FDA na rozpoczęcie pierwszych testów na ludziach. Celem Neuralink jest umożliwienie komunikacji ludzkiego układu nerwowego z komputerami. Wynalazek, nad którym zespół pracuje, nosi nazwę implantu Neuralink N1. Chętni będą musieli zgodzić się na wszczepienie w swoje mózgi tych implantów a potem... No właśnie, do końca nie wiadomo co będzie później (LINK i LINK).

Jak nazywa się mężczyzna, któremu amputowano 90% mózgu?
- Eunuch.

Za to najnowszy pomysł znanej firmy tytoniowej bije wszystkie inne nowatorskie pomysły na głowę, nawet ten z powyższej grafiki. Ogłoszono bowiem, że mamy ostatnie dni aby kupić papierosy marki Marlboro. Philip Morris International, który je produkował od 1901 roku woli skupić się na swoich innych produktach. W przyszłości firma proponować będzie wyłącznie produkty niskiego ryzyka. Chodzi o papierosy elektroniczne i podgrzewacze tytoniu. Podobno dlatego, że wytwarzają one nawet około 95 proc. mniej zanieczyszczeń niż tradycyjne wyroby tytoniowe. Koniec świata jest już bliski... Kometo przybywaj! (LINK).

Przerażona żona mówi do męża:
- Zajrzałam dzisiaj do pokoju naszego syna. Przeżyłam szok. W szufladzie Jasia, obok paczki papierosów, znalazłam fragmenty ludzkich szczątków, broń i pokrwawione noże... Omal nie zemdlałam.
Mąż purpurowieje ze złości:
- No, niech tylko gówniarz wróci! Już ja go oduczę palić!


Do czego może przydać się AI: Południowokoreańscy urzędnicy wykorzystali sztuczną inteligencję do oszacowania wagi przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Wydawał się zmęczony z wyraźnymi cieniami wokół oczu podczas swojego publicznego wystąpienia 16 maja, a według analizy AI oszacowano, że ważył ponad 140 kg – powiedział dziennikarzom Yoo Sang-bum, członek parlamentarnej komisji wywiadu (LINK).

W temacie ruskich, rekinów i grubasów. 

Spotykają się dwa rekiny:
- Wspaniała uczta. Niedaleko zatonął statek z wycieczką puszystych!
- Ja mam dość. Tydzień temu trafiłem na statek z ruskimi emerytami. Do tej pory rzygam medalami! 


Do kompletu krajów totalitarnych brakuje jeszcze Chin. Te tworzą bazę szpiegowską na Kubie. Wybór Kuby nie jest aż tak zaskakujący jakby się wydawało. Chiny mogą już korzystać z punktu podsłuchowego w Bejucal, mieście na południe od Hawany. Bo wyspiarski kraj desperacko potrzebuje gotówki. Rosja boryka się z kosztami wojny na Ukrainie, ale Chiny mają pieniądze do wydania. Podobno zapłacą Kubie grube miliardy dolarów za możliwość założenia tej bazy szpiegowskiej (LINK).

Stirlitz szedł ulicami Berlina, coś jednak zdradzało w nim szpiega: może czapka - uszanka, może walonki, a może ciągnący się za nim spadochron?


Ich też demaskują wymyślne przebrania. Metalowcy  ze Slipknot wydali niespodziewanie EP-kę z sześcioma utworami, Adderall oraz z dwoma nowymi teledyskami. Teledyski zostały wykonane do wcześniej niepublikowanych utworów Memories (Adderall – Rough Demo) i Death March, oba wyreżyserował perkusista Slipknot, Shawn „Clown” Crahan.


W klimatach metalu - 12 czerwca w TAURON Arena Kraków odbędzie się HARD ROCK HEROES FESTIVAL. Headlinerem festiwalu będzie Deep Purple. Wśród gości specjalnych pojawią się tacy artyści jak szkocka grupa NAZARETH, polską scenę reprezentować będzie Kruk & Wojtek Cugowski. Skład festiwalu dopełniają: JORN  oraz 2 polskie formacje, 1One i Slave Keeper - bilety TUTAJ.

 


 
Koncertów ciąg dalszy - Józef Skrzek zaprasza 30 czerwca na koncert: Odyseja Miłości dla Alinki, który odbędzie się o godz.19.30 w NOSPR Katowice. Wystąpią: Chór męski Oktoich, Symfonia Beskidzka Zbyszka Wałacha, Karina Trapezanidou Skrzeszewska sopran, Aleksandra Poniszowska sopran, Ela Skrzek śpiew, prof. Henryk Jan Botor organy piszczałkowe, Steve Kindler skrzypce 9-strunowe, Mirosław Muzykant instrumenty perkusyjne, Joachim Nikodem Mencel Priv lira korbowa fortepian, Józef Skrzek kompozycja, el-Instrumentarium, śpiew, organy piszczałkowe, fortepian; słowa: Alina Skrzek, Jan Kochanowski, Jerzy Oszelda; Jeden z utworów TUTAJ. Nie trzeba wyjaśniać że jest to koncert upamiętniający zmarłą żonę muzyka.

Muzycy mają koncerty,  a artyści wystawy. 1 lipca w Gdańsku w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim /The Gdansk Shakespeare Theatre rozpocznie się wyjątkowa, retrospektywna wystawa twórczości Zdzisława Beksińskiego. Będzie można zobaczyć blisko 70 dzieł legendy polskiej sztuki. Wydarzenie będzie można podziwiać od 1 lipca do 1 października 2023. Organizatorami wystawy są Muzeum Historyczne W Sanoku Muzeum Sztuki Fantastycznej oraz Beks.pl - Zdzisław Beksiński Galeria. Bilety TUTAJ. O artyście pisaliśmy kilka razy TUTAJ.

Wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.