piątek, 13 stycznia 2023

Super deluxe edition Revolver - najważniejszej płyty the Beatles cz.1. Wstęp Paula McCartneya

Trzy winyle, singiel, książka - tak wygląda imponujące wznowienie albumu Revolver, legendarnego zespołu the Beatles:


Dlaczego to najważniejsza płyta? Oczywiście wśród fanów trwają spory - uważa się że Sgt. Pepper, inni mówią, że White Album, jeszcze inni stawiają na Abbey Road. Jedno jednak jest pewne - między starymi Beatlesami śpiewającymi rzewne kawałki o trzymaniu się za ręce i patrzeniu sobie w oczy, a psychodelicznymi transowymi kawałkami znanymi z drugiego okresu musiał istnieć jakiś łącznik. Tym łącznikiem między Rubber Soul (1965) a Sgt. Pepper (1967) jest opisywana dziś płyta. Nieśmiałe próby eksperymentów z fuzzującym basem, czy sitarem na Rubber Soul przeszły w pełen luz na Revolver. Byliśmy wtedy bandą ćpunów, powiedział McCartney w jednym z wywiadów. Może to ich ośmieliło. 

 
Warto zatem przyjrzeć się bliżej jak to wszystko się stało, dlatego zamiast omawiać warstwę muzyczną, dzisiaj zajmiemy się książką dołączoną do płyty. Solidna, twarda oprawa ze wzbogaceniami lakierem UV a w środku masa materiału z unikatowymi zdjęciami z epoki.

 

W książce aż 7 rozdziałów, całość wydana jest wręcz imponująco (i tyle samo kosztuje). Jak mawia stare przysłowie winylowych dziadów: módlmy się żeby nasze żony kiedy już umrzemy, nie sprzedały naszych winyli, za tyle, za ile powiedzieliśmy im, że je kupiliśmy.

Posłowie do książki napisał sam Paul McCartney w 2022 roku. Jest w nim krótka geneza powstania piosenek na album. 

Autor zaczyna od stwierdzenia, że rok 1966 był rokiem, w którym wiele grup podejmowało eksperymenty muzyczne. Niektóre z nich, po znalezieniu jakiegoś klucza, powielało go. The Beatles jednak byli inni, oni nie stosowali schematów, stąd taka różnorodność w ich utworach. W tym samym roku nastąpiło wielkie rozczarowanie - gro zarobionych przez zespół środków pochłonął bezlitosny system podatkowy, stąd pomysł Harrisona na napisanie utworu Taxman. Paul z kolei podjął eksperymenty z instrumentami smyczkowymi, co zaowocowało powstaniem Elanor Rigby, tutaj okazało się, że ogromnym talentem wykazał się George Martin (przypomnijmy, że później Martin skomponował fragmenty ścieżki dźwiękowej do filmu Yellow Submarine). 


Paul McCartney wspomina, że wiele piosenek z albumu bohatersko stawiło czoła upływowi czasu, jak choćby I'm Only Sleeping, czy She Said, She Said. Inne z kolei noszą nieodwracalny stempel tamtych dni - jak choćby And Your Bird Can Sing, czy Dr Robert. Na albumie mocno rozwinął się talent kompozytorski Harrisona, co później zaowocowało powstaniem kilku klasyków. Kilka piosenek zostało napisanych zupełnie bezwysiłkowo, jak choćby For No One, a Good Day Sunshine jest chyba najlepszym podsumowaniem tamtego czasu, gdy słońce przyświecało całej generacji przez wszystkie dni. 

I w końcu Yellow Submarine, piosenka napisana przed drzemką, która tak pasowała do Ringo, że jest do dziś jego znakiem rozpoznawczym. 

McCartney kończy refleksją, że to wcale nie jest zły album.

Pisaliśmy o nim już kilka razy TUTAJ, i jeszcze napiszemy.

C.D.N. 


Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz