sobota, 11 maja 2024

Ślimak na średniowiecznych rękopisach czyli kilka słów o chorobie duszy

Rycerz walczący ze smokiem. To obraz do jakich przywykliśmy. A tymczasem na kartach wielu setek rękopisów z XIII i XIV w., na marginesach, nad nagłówkiem i pod tekstem są wyrysowane ilustracje przedstawiające rycerzy toczących bitwy z potężnymi ślimakami.


Co miałoby to oznaczać?

Są różne wyjaśnienia tego typu przedstawień: od nadawania im szczególnie istotnej treści po odbieranie im sensu i sprowadzanie do humorystycznych obrazków mających za zadanie wprowadzić czytelników dzieła w dobry humor.  Ślimaki można znaleźć na kartach rozmaitych ksiąg, o różnej tematyce: w dziełach religijnych, w tym w psałterzach, godzinkach, brewiarzach, aż po księgi liturgiczne i listy papieskie. Ilustracje te można znaleźć w całej Europie, ale szczególnie we Francji, gdzie w tamtym czasie istniał dobrze prosperujący przemysł produkujący rękopisy.


Po pewnym czasie rysunki z wojującymi ślimakami zaczęły przenosić się do innych miejsc średniowiecznego świata, takich jak katedry, gdzie zostały wyrzeźbione w fasadach. Oczywiście są różne interpretacje tego typu obrazów: niektórzy historycy sztuki uważają, że walki ślimaków reprezentują walkę klas wyższych i niższych, inni że śmierć a jeszcze inni widzą w nich alegorię tchórzostwa.


Ktoś nawet wysnuł teorię jakoby była to satyra na nielubianych we Francji Longobardów, tchórzliwych, brudnych i bez honoru. Najbardziej jednak właściwa jest ta analiza, która w walce ślimaka z rycerzem w zbroi każe ujrzeć przywołanie nieuchronności śmierci, będącej karą na niesprawiedliwych sędziów, co zostało ujęte w biblijnym Psalmie 58,9 : Niech przeminą jak ślimak, co na drodze się rozpływa, jak płód poroniony, co nie widział słońca.


Ale ślimak miał także jeszcze inne znaczenie, według nas także właściwie wyjaśniające obecność na średniowiecznych rękopisach. Otóż ślimak towarzyszy wyobrażeniom jednej z wad głównych, którą jest lenistwo ale i ludzka postawa określana jako apatia, obojętność czy też wypalenie, (łac. acedia od greckiego akēdía, akedeía) także utożsamiana z lenistwem lub gnuśnością.

Acedia, choroba duszy objawiająca się niemożnością zaznania spokoju, dekoncentracją i apatią znana jest w tradycji chrześcijańskiej co najmniej od czasów ojców pustyni. Opisali ją m.in. Ewagriusz z Pontu i Jan Kasjan (który nazywa acedię także taedium – przesytem). 
 

Acedia objawia się przygnębieniem, smutkiem, brakiem motywacji do działania, brakiem zaangażowania i nadziei, zniechęceniem, wyczerpaniem i wrażeniem duchowej pustki. Według niego charakterystyczną cechą acedii jest tzw. horror loci, czyli niechęć do miejsca, w którym się obecnie znajduje i czynności, którą się wykonuje. Kiedy się pracuje, najchętniej nic by się nie robiło, kiedy się nie pracuje, odczuwa się nudę. Teolodzy spierali się, czy acedia jest grzechem, czy też nie. Najszerzej zajmował się tą kwestią św. Tomasz z Akwinu (Suma Teologiczna IIb 35), który przytaczał argumenty za i przeciw, opierając się na takich filozofach i teologach jak Arystoteles, Jan z Damaszku, czy Jan Kasjan. Ostatecznie św. Tomasz uznał acedię za wadę tożsamą z lenistwem. Dante, nawiązując do tego, dotkniętych grzechem acedii ludzi umieścił w piątym kręgu piekieł.
 
Obecnie teolodzy utożsamiają acedię ze stresem, niepokojem, zabieganiem, przy czym uważają ją za niekorzystny stan ducha, a nie za depresję, która jest chorobą. W nawiązaniu do uznania ślimaka za obraz acedii w XVII wieku tworzono emblematy ze ślimakami i lemmą przywodzącą najczęściej skojarzenia z lenistwem i ociąganiem się w czynieniu dobra.
 


Za to puste muszle ślimaków, czyli pozostałości po niegdyś żyjących zwierzętach, przypominają o śmierci i przemijalności tego świata.
 


Stąd obecność ślimaków na wanitatywnych kompozycjach mistrzów malarstwa niderlandzkiego a nawet na portretach, jak to widzimy na portrecie epitafijnym Mojżesza Ter Borch, namalowanym przez jego braci:  Gerarda Ter Borch i Gesina Ter Borch. Mojżesz urodził się w 1645 roku a zginął w wieku 22 lat podczas szturmu na Fort Languard niedaleko Felixstowe w Anglii. Od 1664 roku służył w holenderskiej marynarce wojennej przeciwko Anglikom. Na obrazie Mojżesza otaczają symbole nawiązujące do jego życia wojskowego: czas (zegarek kieszonkowy), śmierć (czaszka I ślimak), wieczność (bluszcz na skałach) oraz lojalność (psy).
 

Powiązanie ze śmiercią zostało ugruntowane w czasach nowożytnych, kiedy ślimak towarzyszy niejednokrotnie śmierci w tańcu.

Ślimaki w większości to także hermafrodyty przez co na obrazach stały się symbolem pożądania - kolejnego grzechu śmiertelnego. Chociaż nie tylko. Malarz ze szkoły ferrarskiej Francesco del Cossa namalował około 1470 roku Zwiastowanie, na którym na pierwszym planie pojawia się wyraźnie widoczny ślimak. I tutaj skorupiak jest symbolem pozytywnym, oddzielającym obie sceny ołtarzowe: Zwiastowanie (w centrum), od Bożego Narodzenia (w predelli).
 
Pełzający po dolnej ramie ślimak ślizga się tak samo jak wierni między realną przestrzenią a mistycznym wspomnieniem Zwiastowania, a także między wcieleniem i Nowym Testamentem a Starym.  Poza tym ślimak jest tu także aluzją do żeńskich narządów płciowych, a także do płodności, w tym przypadku dziewiczej, bo ślimak jest przecież hermafrodytą, stając się przez to metaforą wyraźnie maryjną. Wreszcie ślimak nawiązuje do ofiary Chrystusa, bo zimą zamyka się w skorupie niczym w grobie, aby odrodzić się na wiosnę, w okolicy daty Wielkanocy.

Jak widzimy, ślimak ma nie tylko na widok sera pokazać nam rogi, ale przynieść całkiem pokaźny ładunek innych znaczeń…
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
 

piątek, 10 maja 2024

Niezapomniane koncerty: All About Eve w Bonn (1991) i niespodzianka dla fanów


5.09.1991 roku All About Eve zagrali koncert w Biskuithalle w Bonn. Wykonali 12 piosenek, w tym coverowali the Beatles grając jako ostatni utwór It's All Too Much z albumu Yellow Submarine

Zespół wystąpił w składzie Julianne Regan (śpiew), Andy Cousin (gitara basowa), Mark Price (perkusja), Marty Willson-Piper (gitara, śpiew) i Warne Livesey (klawisze). Patrząc na setlistę, można na niej znaleźć piosenki z najlepszej (w naszej ocenie) płyty o tytule jak nazwa zespołu i będącej jego debiutem (opisanej TUTAJ), ale też piosenki z albumu Touched by Jesus z 1991 roku. 

Niestety na koncercie zabrakło znakomitego Martha's Harbour, pewnie dlatego że to wokalnie trudny utwór. Szkoda, ale na szczęście jest drugi, świetny In The Clouds... I jest w nim moc. Zdaniem recenzentów w tamtym okresie zespół zyskał drugi oddech wraz z pojawieniem się nowego gitarzysty Marty’ego Willsona–Pipera (przedtem the Church), który to debiutował na albumie Touched By Jesus. Ciekawostką jest, że na nim gościnnie wystąpił sam David Gilmour z Pink Floyd grając w dwóch piosenkach. Pojawił się w wyniku współpracy z nowym gitarzystą zespołu. Poprzedni (i to ważne, jeden z założycieli All Albout Eve - Tim Bricheno) odszedł do... Sisters of Mercy

DVD pokazuje zespół w szczytowej formie, mimo tego, że zarzuca się mu statyczność i dość średnią jakość dźwięku. Nam najbardziej oczywiście podobają się starsze piosenki, publika jest bardzo pozytywnie nastawiona do zespołu, a wokalistka śpiewa znakomicie. 

Wielka szkoda, że nie ma zapisu koncertu promującego debiut, ale po tylu latach fani zapewne ucieszą się z obejrzenia dzisiejszego materiału. Warto też dodać, że przypominamy go bowiem... Całkiem niedawno ukazał się materiał, który zelektryzował fanów zespołu. Tak więc na początku tego miesiąca ukazała się płyta Apparitions nagrana przez Julianne Regan i... wspomnianego powyżej, Tima Bricheno. I po pierwszym odsłuchaniu brzmi ona wręcz znakomicie. Zrecenzujemy ją za jakiś czas. To nieco inna muzyka niż AAE, no ale czasy się zmieniły. Niemniej jest bardzo, bardzo dobra. 

Tymczasem posłuchajmy koncertu z Bonn i powspominajmy lata 90-te, może nie tak doskonałe jak poprzedzająca je dekada, ale zapewne lepsze niż te obecne.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


All About Eve, Live w Bonn5.09.1991, setlista: Strangeways, Share It With Me, Wild Hearted Woman, Touched By Jesus, In The Clouds, Hide Child, Road To Your Soul, Farewell Mr. Sorrow, Dreamer, Rhythm Of Life, Every Angel, All Too Much.

czwartek, 9 maja 2024

Odbiór sztuki jest przede wszystkim emocjonalny: obrazy Tadeusza Machowskiego - abstrakcyjnego ekspresjonisty

Dlaczego artysta musi objaśniać swoje prace? Obraz musi się bronić, czy chce, czy nie. Ktoś albo go zaakceptuje, albo odrzuci. Nie ma racjonalnego odbioru sztuki. Odbiór sztuki jest przede wszystkim emocjonalny - słowa te wypisał na swojej stronie Tadeusz Machowski, (ur. 1955), polski malarz, jak sam się określa, abstrakcyjny ekspresjonista. Kiedy indziej przytacza myśl Luisa Bunuela Na szczęście gdzieś pomiędzy przypadkiem a tajemnicą znajduje się wyobraźnia, jedyna rzecz, która chroni naszą wolność, mimo tego, że ludzie starają się ją ograniczać albo całkiem zniszczyć.


Czy jednak obrazy Tadeusza Machowskiego rzeczywiście są nieskrępowanym wynikiem przeżywanych emocji? Jego styl jest bardzo zróżnicowany. Artysta tłumaczy to górnolotnie dywersyfikacją formy i treści zauważając, że jego malarstwa jest tak różne,  trudno je sklasyfikować. Nam jednak się wydaje, mimo tych deklaracji, że malarz mimo wszystko podlega ograniczeniom narzuconym przez gusta odbiorców jego prac. Sprzedając je na rynku głównie amerykańskim siłą rzeczy dopasowuje się do tamtejszych oczekiwań. Może dlatego czasem popełnia obrazy schlebiające gustom, a według nas takimi są malowane przez niego akty. Dlatego tych nie pokażemy ale zamiast nich zamieściliśmy dzieła, które określiliśmy jako pejzaże. Są wśród nich krajobrazy realistyczne oraz prawie abstrakcyjne, reprezentujące ten gatunek tylko poprzez wywołanie skojarzeń.












Znaczna ich część jest podobnie skomponowana: wokół jasnego centrum, niczym blask słońca w wodzie, dość harmonijnie zbudowana jest panorama, złożona z mocnych, zdecydowanych plam barwnych. Kolory czasem rozlewają się i odbijają, a czasem rozpływają się i mieszają… Jak to wyjaśnia inny cytat ze strony artysty: Konstrukcja obrazów, ich kompozycja i zestawienie barw, przywodzi na myśl konstrukcję utworu muzycznego, w którym mezzo piano, przechodzi w crescendo, by za moment rozbrzmieć fortissimo. Malarz sam przyznaje, że głębokie inspiracje muzyczne i radość życia są podstawowymi składnika-mi jego artystycznej tożsamości.  W tym wszystkim brakuje tylko odniesień do otaczającego go świata, a przecież Machowski mieszka i tworzy w bardzo malowniczym miejscu, bo w Łańcucie. Na pewno jego styl odcisnął piętno na twórczości jego syna, Łukasza Machowskiego (ur. 1984 r.), polskiego reżysera, scenarzysty, operatora, absolwenta filmoznawstwa na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Ma on już dość znaczący dorobek, realizował filmy na terenie Wielkiej Brytanii, USA, Chin i Finlandii. Współpracował także ze znanymi artystami, Ian’em Emes’em, animatorem zespołu Pink Floyd oraz Timem Yip’em, nagrodzonym Oscarem art directorem filmu Przyczajony Tygrys, Ukryty Smok. I w swoich filmach opowiada historie „z sąsiedztwa”. Może dlatego, że jego ojciec pokazał mu w jaki sposób własne emocje można przełożyć na obraz. Zainteresowanym malarstwem Tadeusza Machowskiego zapraszamy do śledzenia jego strony (LINK).

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 8 maja 2024

Stephen Morris: Record, Play, Pause - książka perkusisty Joy Division i New Order cz.10. Stephen wybiera perkusję

  

W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację Davidem Bowie.

Ponieważ dom rodzice Stephena bardzo mu się uważnie przyglądali pierwsze eksperymenty narkotykowe zaczęli w domu Phila. Pili wtedy alkohol z wodą i zrobili sobie jointy z haszyszu. Te zaczęły się rozwijać podczas palenia. Ponieważ nic na nich zadziałało zapalili kolejnego. Smakował jak kapcie zrobione z dywanu. Wtedy zaczęli się histerycznie śmiać. Stephen nigdy sobie nie wyobrażał, że jest się w takim błogim stanie. Chcieli zapalić kolejnego, ale postanowili odłożyć na następny raz i wywietrzyć mieszkanie. Ponieważ pod wpływem narkotyków muzyka brzmiała zupełnie inaczej, niż kiedy jest się trzeźwym, Stephen w końcu odkrył jazz i kupił pytę Charlie Parkera.


Kupił wtedy też gitarę i podręcznik do nauki gry, bo powrócił pomysł założenia zespołu. Zaczął też chodzić na lekcje gry. Te jednak były nudne i poranił sobie palce. Z kolegami postanowili razem grać, szukali nazwy. Rozważali Axiom Kinetic Truths', czy The Sunshine Valley Dance Band. Ta druga wygrała. Próbowali w domu Phila pijąc duże ilości piwa. Ponieważ Stephen grał bardzo źle postanowili że zostanie perkusistą. Nie miał pojęcia o graniu, wtedy słuchał dużo Van der Graaf Generator, zwłaszcza albumu Bert którego był wielkim fanem. 

 

Lubił patos i dramatyzm ich muzyki, był to progrock. Nie tak kapryśmy jak Genesis, czy skomplikowany jak u King Crimson. Później śledził też solowe dokonania Petera Hammilla. Najważniejsze jednak było to, że uczył się gry na perkusji od ich perkusisty - Guya Evansa, choć miał dość skomplikowany sposób gry. Zatem znalazł sobie inną inspirację - był to Keith Moon - perkusista the Who, których Stephen zobaczył live. Z czasem zaczął też przysłuchiwać się Moe Tucker z Velvet Underground. Nawet Ringo Starr miał zdaniem Stephena kilka dobrych solówek. Obserwował też Top of the Pops, ale tam wszyscy perkusiści grali bardzo podobnie. Niestety w tamtym czasie nie miał możliwości zakupu perkusji. Czytał więc wiele wywiadów z perkusistami, dowiedział się dużo o technice gry. Gra wymaga bycia oburęcznym i koordynacji. Postanowił to wyćwiczyć, angażując z czasem nogi. 

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.        
               

wtorek, 7 maja 2024

Chrystus św. Jana od Krzyża i inne dzieła w Rzymie, czyli o teorii kosmicznego spoiwa

Słynny obraz Salvadora Dali znajdujący się w zbiorach Glasgow Museum Chrystus św. Jana od Krzyża o którym pisaliśmy TUTAJ zostanie wystawiony w Rzymie w tym miesiącu, w dniu 13 maja w kościele San Marcello al Corso. Do Irlandii powróci 23 czerwca (LINK). 


Obraz będzie wystawiony obok oryginalnego rysunku św. Jana od Krzyża, który, jak to opisaliśmy, był inspiracją malarza do wykonania dzieła, oraz obrazu Dali Assumpta Corpuscolaria Lapislazulina (1952). Wybór miejsca ani czasu trwania ekspozycji nie jest przypadkowy: początek przypada na wspomnienie pierwszego objawienia fatimskiego (i dnia zamachu na papieża Jana Pawła II), a 23 czerwca to wigilia święta św. Jana Chrzciciela. Wystawa została zorganizowana w roku poprzedzającym Rok Jubileuszowy Kościoła Katolickiego w 2025 r. i została zlecona przez Watykańską Dykasterię ds. Ewangelizacji, nad którą nadzór sprawuje papież Franciszek.


W rzymskim kościele San Marcello al Corso przechowywany jest natomiast XV-wieczny krucyfiks uznawany za cudowny, gdyż wiążą się z nim dwa ważne wydarzenia z XVI wieku. W nocy 22 maja 1519 roku kościół został doszczętnie zniszczony przez pożar. Jedynym elementem wyposażenia, który ocalał był ten właśnie krucyfiks. Od tamtego czasu stał się on dla mieszkańców Rzymu obiektem szczególnej czci. Trzy lata później, w 1522 roku, krzyż był niesiony w procesji pokutnej przez dzielnice miasta. Z tym wydarzeniem łączy się ustanie w Rzymie dżumy. Odtąd krucyfiks jest dostarczany na Plac Świętego Piotra w każdy roku świętym – mniej więcej co 50 lat – a na odwrocie krucyfiksu wygrawerowano imiona każdego papieża, który był świadkiem tych procesji. Jest tam także imię św. Jana Pawła II, który objął krucyfiks podczas Dnia Przebaczenia Roku Jubileuszowego 2000.

Ze względu na wiarę w cudowną moc modlitwy przy tym krucyfiksie, 15 marca 2020 roku papież Franciszek udał się na samotną pielgrzymkę i idąc pieszo wzdłuż Via del Corso, dotarł do kościoła San Marcello al Corso, gdzie przy krzyżu modlił się o ustanie pandemii koronawirusa dotykającej Włochy i cały świat.  Tydzień później krucyfiks został przewieziony na plac św. Piotra gdzie papież ponowił swoje prośby. 

Towarzyszący mu obraz Assumpta Corpuscolaria Lapislazulina wyobraża z kolei Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny z twarzą jego żony Gali, która ukazuje moc modlitwy zdolną przekształcić materię atomu, tak jak to się dzieje z FIAT Maryi i ze słowami Jezusa powtórzonymi podczas konsekracji w celebracji eucharystycznej. Obraz ten nie był wystawiany publicznie od 1959 roku. Tematem jest pomysłowe wyjaśnienie Dalego na temat Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Kiedy w 1950 r. papież Pius XII ustanowił Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny jako nieomylny dogmat, Dali zaczął nad nim pracować, próbując zrozumieć, w jaki sposób z naukowego punktu widzenia mógł nastąpić ten cud. Dlatego w postać Maryi Dali włożył wizerunek Krucyfiksu (i to według modelu Chrystusa św. Jana od Krzyża) oraz ołtarz. Rozdrobnione ciało Maryi w trakcie modlitwy unoszone jest więc do nieba podczas gdy jej ubrania wiatr Ducha Świętego rozwiewa na boki a stopy lekko unoszą się nad kulą ziemską zawieszoną nad morzem…


W obrazie więc artysta zestawił dogmat Kościoła ze współczesną teorią fizyki: antyprotony odkryto dopiero w 1952 roku. Podobnie jak w przypadku innych par cząstka-antycząstka, protony i antyprotony mogą anihilować się nawzajem w wybuchu energii. Kiedy Dali wysunął teorię, że Dziewica wzniosła się dzięki samej sile swoich antyprotonów, zasugerował, że miała miejsce reakcja subatomowa, w wyniku której zderzające się protony i antyprotony wytworzyły wystarczającą energię, aby wynieść Dziewicę w Niebiosa. Po dotarciu do Nieba – twierdził Dali – ciało Dziewicy zostało reintegrowane i utrzymywane w miejscu za pomocą kosmicznego spoiwa, a wszystko to zgodnie z teorią z 1952 roku autorstwa fizyka Enrico Fermiego, który podsunął mu wyobrażenie galaretowatego wszechświata.
 
Wstęp na wystawę w Rzymie będzie bezpłatny. Obecnie Chrystus św. Jana od Krzyża  znajduje się na ekspozycji w rodzinnym mieście Dalego, w Figueres w Katalonii w Hiszpanii.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 6 maja 2024

Isolations news 287: Oasis live, najlepiej sprzedające się winyle, nowy Chameleons, Guthrie, Murphy i Gilmour, fale mózgowe Pink Floyd, Marillion live, Richard Tandy RIP, Nutopia żyje, pogłos pod domem Waszyngtona i akustykom wojennym mówimy NIE!


Zaczynamy od Manchesteru. Były frontman Oasis Liam Gallagher, którego trasa koncertowa z okazji 30. rocznicy Definitely Maybe obejmuje występy w AO Arena w Manchesterze w dniach 15, 16, 27 i 29 czerwca, może tam nie zagrać. Zapytany o to przez fana na X optymistycznie zauważył: wszystko będzie dobrze, miejcie wiarę w ludzi. Kiedy inny fan zapytał Gallaghera, jakie ma plany awaryjne, gdyby sala nie była gotowa, piosenkarz odpowiedział z przymrużeniem oka: Wystąpię w LIDL-u. Po tej deklaracji miejscowy LIDL na serio odniósł się do jego propozycji, stwierdzając, że jeśli zdecyduje się na koncert w sklepie, to niech złoży wniosek o zezwolenie na występy w godzinach nocnych (LINK).


Ogłoszono listę najlepiej sprzedających się albumów winylowych wydanych w latach 70., 80. i 90 XX wieku. Oficjalny raport ogłosiła firma Charts Company, na szczycie listy jest Fleetwood Mac, Pink Floyd, Nirvana, Oasis i Queen. Na osiemnastym miejscu jest  Unknown Pleasures Joy Division. Pełna lista jest TUTAJ.

Oni też byli z okolic Manchesteru. Chameleons pierwszy raz od 20 lat wyda nowy singiel Where Are You?, który zostanie umieszczony na EP-ce zawierającej trzy utwory. Płyta ukaże się 24 maja 2024 r. nakładem Metropolis Records we współpracy ze Strange Times Entertainment. Z kolei EP-ka zapowiada nowy album Arctic Moon, którego wydanie także planowane jest na ten rok. Przedsprzedaż EP-ki jest TUTAJ.

Dalej o nowościach. David Gilmour ogłosił niedawno, że 6 września nakładem Sony Music wyda swój nowy solowy album  Luck And Strange. Fani, którzy złożą zamówienie w przedsprzedaży w oficjalnym sklepie Davida Gilmoura w Wielkiej Brytanii - davidgilmour.com - będą mogli wziąć udział także w przedsprzedaży biletów w czwartek 9 maja na koncert - pierwszy od ośmiu lat na żywo w Wielkiej Brytanii, który rozpocznie cykl sześciodniowych występów w październiku w prestiżowej londyńskiej Royal Albert Hall (LINK).


We wrześniu ubiegłego roku informowaliśmy, że fanom Pink Floyd  zmierzono fale mózgowe podczas słuchania miksu Dolby Atmos - The Great Gig In The Sky - utworu, który zamyka pierwszą stronę albumu  Dark Side Of The Moon Pink Floyd, w ramach The Brainstorms - projektu organizowanego przez Pollen Audio Group, Richard Wright Music i Dolby Laboratories. Teraz będzie można zobaczyć efekt tych poczynań w londyńskiej Frameless Gallery w Marble Arch. Bilety w koszcie od 30 funtów już wyprzedano, ale tak dochodowe wydarzenie na pewno zostanie powtórzone (LINK).


Nowość zapowiada też Peter Murphy, który za pośrednictwem własnej wytwórni wydaje nową płytę: Peter Live Covery, cz. 1. Będzie zawierać osiem niepublikowanych wcześniej wersji live utworów, które wywarły duży wpływ na byłego wokalistę Bauhausu, w tym Funtime Iggy’ego i Bowiego, Transmission Joy Division, Final Solution Pere Ubu, Space Oddity Davida Bowiego, Purple Rain i The Light Pours Out Of Me. Płyta wyjdzie w ilości 1000 numerowanych sztuk (LINK).

Inna legenda - Robin Guthrie wydał utwór nagrany w 2016 roku na południu Francji. Nosi tytuł Caravelle i zapowiada kilka nowości zaplanowanych na 2024 r (LINK). Taka lekka archeologia muzyczna.

Jeśli pojawiła się archeologia - naukowcy dokonali niezwykłego znaleziska pod piwnicą w Mount Vernon Jerzego Waszyngtona – odkryli w ziemi dwie butelki z nalewkami z wiśni. Szacuje się że mają po około 200 lat. Podobno trafią do muzeum (LINK). U nas za to odkryto istnienie nowej w@dki marki Pogłos.


Wszyscy w związku z tym zastanawiają się, czy policjantka Burnett istnieje? 

Dwóch nieboszczyków wyszło z grobów, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Nagle spostrzegli motocykl.
- Ty przejedziemy się? - mówi pierwszy.
- Dobra. - odpowiada drugi ale gdzieś biegnie. Po chwili wraca, dźwigając tablice nagrobkowe.
- Co Ty robisz? - woła pierwszy.
- Jak to co?! Ja po mieście bez dokumentów jeździł nie będę.


  

Wypowiedź eksperta zakończyła temat. Choć my jej nie dajemy wiary.
My zawsze wierzymy adwokatom, to bardzo uczciwa grupa zawodowa. Dlatego kończąc temat oświadczamy: 

Jeśli akustycy, to trasy koncertowe. Marillion ogłosił plany występów 2025 roku. Planują 8 koncertów: od marca do czerwca: w Port Zelande (12–16 marca), w Montrealu (28–30 marca), w Paryżu (11–12 kwietnia), w Gironie (25–26 kwietnia) i w Padwie (9–10 maja). A następnie w Leicester (24-25 maja), Oslo (13-14 czerwca) i w Berlinie (20-21 czerwca). W tej chwili nie są znane żadne dalsze szczegóły, ale zostaną one ujawnione na specjalnej stronie zespołu. Za to grupa pokazała promujący trasę wideoklip z utworem The Crow And The Nightingale pochodzący z nowej płyty, będącej zapisem koncertu, An Hour Before It's Dark: Live In Port Zélande 2023.


Płyta pojawi się w sprzedaży 21 czerwca za pośrednictwem EarMusic.

Skoro progrock - w wieku 76 lat zmarł Richard Tandy, klawiszowiec Electric Light Orchestra. Był muzykiem związanym z Jeffem Lynne, dołączył do ELO w 1971 roku, rok po ich powstaniu i pozostał tam aż do rozwiązania grupy przez Lynne'a w 1986 roku, po wydaniu albumu Balance Of Power. Wraz z Lynnem znalazł się w reaktywowanym w latach 2000-2001 zespole, jako jedyny z dawnego składu. Ponownie stanął u boku Lynne'a, kiedy znów wskrzesił zespół bez innych byłych członków w 2014 r (LINK). Lider ELO zresztą niedawno zapowiedział zakończenie działalności zespołu.


W temacie tych, których już nie ma. Jimmy Page złożył hołd pamięci jednemu ze swoich gitarowych idoli, czyli zmarłemu w ubiegłym tygodniu w wieku 86 lat Duane’owi Eddy’emu. Były lider zespołu, producent i gitarzysta Led Zeppelin zamieścił na Instagramie wiadomość z kondolencjami, wyrażając uznanie zarówno dla charakteru, jak i wpływu Eddy'ego. na swoją muzykę (LINK). Duane Eddy, pionier instrumentalnego rock'n'rolla, najbardziej znany z hitów Rebel-Rouser i Peter Gunn zmarł na raka w szpitalu Williamson Health we Franklin w stanie Tennessee.

Rówieśnicy Page'a The Rolling Stones wystąpili na New Orleans Jazz & Heritage Festival z pierwszym od 25 lat wykonaniem na żywo utworu Time Is On My Side. Jak wypadli można zobaczyć powyżej. 

Jeśli Stonesi to pora na ich kolegów - the Beatles. W 1973 roku John Lennon i Yoko Ono założyli wyimaginowany kraj o nazwie Nutopia. A teraz każdy może zostać jego obywatelem. W zeszłym miesiącu uruchomiono stronę internetową tego wymyślonego kraju (LINK). Po zakończeniu procesu składania wniosków o obywatelstwo (rejestracji przy użyciu adresu e-mail) obywatele otrzymują cyfrowy dowód tożsamości, a animowany globus na stronie internetowej pokaże lokalizację mieszkańców Nutopii, przy czym każdy z nich oznaczony jest kropką. Nutopiści mogą kliknąć kropkę współobywatela, aby przeczytać wiadomości lub zdecydować się na szerzenie miłości, klikając symbol ♡ obok nazwiska.

Najwięcej miłości jest w Europie. Tutaj Eurowizja zakazała używania flag i symboli palestyńskich. Szef ds. komunikacji konkursu powiedział, że widzowie będą mogli wywieszać wyłącznie flagi konkurujących krajów – w tym Izraela – oraz flagę Pride (gejowską). Udział Izraela spowodował falę protestów, ale udział tego kraju nie został anulowany (LINK).

Dalej sierpem i młotem! Alena Agafonova, lat 23, sfilmowała siebie, jak udaje, że łaskocze prawą pierś gigantycznego posągu w Wołgogradzie, dawnym Stalingradzie. Mimo że Instagram został zakazany w Rosji, zamieściła tam ów filmik. Influencerka została za to aresztowana i przewieziona z Moskwy do Wołgogradu, gdzie będzie przetrzymywana przez dwa miesiące do czasu przeprowadzenia dalszego śledztwa... Kobieta może dostać 6 lat więzienia (LINK).

W temacie - wspierana przez Kreml rosyjska wróżka czytająca z kart tarota Adelina Panina przepowiedziała, kiedy zakończy się inwazja na Ukrainę. Otóż będzie to po serii dziwnych wydarzeń na froncie jeszcze w tym roku (LINK).


Nas zadziwiają modowe trendy. Pewna brytyjsko-włoska marka odzieży męskiej sprzedaje dżinsy z plamą w okolicach pachwin, co wygląda jakby noszący je nie mógł utrzymać moc@u. Są w dwóch wersjach: jaśniejszy kolor jest w promocji za 608 dolarów, a ciemniejszy za 811 dolarów (LINK). Czekamy na wersję z plamą na tyle.

Co ma żołnierz na tyle?
- Żołnierz ma na tyle amunicji, że jak się ożeni to teściowej nie ma.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

niedziela, 5 maja 2024

Ciekawie, ciekawiej, Meejah: eksperymentalny rock psychodeliczny z koreańskim akcentem


Od dość dawna rekomendujemy na naszym blogu obserwowanie kanału YT Radia KEXP ze Seattle w USA. Mieliśmy okazję prezentować kilka ciekawych zespołów, które tam się pojawiły. Od jakiegoś czasu jednak nic nadzwyczajnego się w radio nie działo, do momentu gdy kilka dni temu zaprezentowano występ kapeli o tajemniczej nazwie Meejah
 
Zespół powstał w 2017 roku, a jego nazwa wywodzi się od słowa media (odnoszącego się do artysty jako medium inspiracji), a zespół jest duńsko - koreański. Rzeczywiście wokalistką jest Mai Soon Young Øvlisen, która przy okazji gra na gitarze, klawiszach, i instrumentach perkusyjnych. Wokalistka, jak dowiadujemy się z jedynego obszernego tekstu o zespole z The Korea Times (TUTAJ), została jako niemowlę porzucona przez swoją rodzinę biologiczną w Korei Południowej, i adoptowana przez rodzinę duńską. Swoją drogą jest do masowe obecnie zjawisko. 
 
Mai mówi w wywiadzie: System adopcyjny jest pod wieloma względami konsekwencją historii Korei. Kiedy więc ludzie wysłani za granicę – z Korei, zaczynają mówić, śpiewać i głośno pisać o tym doświadczeniu, ujawnia się sytuacja w koreańskim społeczeństwie. A potem budzi nieprzepracowane tematy, o których można było chcieć zapomnieć, ponieważ sprawiały zbyt duży ból, aby zainteresowane osoby mogły o nich pamiętać.

Nasza separacja, strata i refleksje prowadzą nas do konieczności ponownego odkrycia i ponownej oceny pochodzenia, korzeni, utraty języka i więzi rodzinnej oraz systemu, w którym zostaliśmy adoptowani. 

W skład zespołu wchodzą jeszcze gitarzysta Andreas Lovenskjold, perkusista Emil Lake, jego brat Asger Lake (bas) i klawiszowiec Daniel Nayberg. 3 lata temu wydali swój debiut Queen of Spring. O nim zapewne napiszemy bo okazuje się, że winyl kosztuje około 100 PLN. 

A teraz o ich muzyce. Jest niezwykle emocjonalna, utwory są oparte na stopniowym  budowaniu napięcia, słychać w nich elementy regionalne. Chyba najbliżej im do Dead Can Dance, ale takiego w wersji psychodelicznej, pełnej jakiegoś niespotykanego napięcia, podrasowanej na dzisiejsze, jakże niepewne czasy. Co najważniejsze, widać że nie jest to jakaś poza - są bardzo autentyczni i to nas do nich przekonało. 

W miniwystępie zagrali 5 piosenek, wszystkie z debiutu, który poświęcony jest żywiołom ziemi. Mamy więc po kolei: Lysgænger (wiatr), Jing (grzmot), Queen Min (ogień), Kwan Yin (woda), 3rd Euljiro (ziemia). Skromna strona zespołu na Bandcamp jest TUTAJ.


Dla nas rewelacja! 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.