sobota, 21 grudnia 2019

Tą płytę warto znać: Winter Severity Index - Human Taxonomy, powrót do korzeni mrocznego cold wave

Winter Severity Index pochodzą z Włoch, i po wysłuchaniu prezentowanego dziś albumu można wyciągnąć wniosek, że makaroniarze zaczynają nas coraz bardziej zaskakiwać, bowiem kilka ich dobrych kapel mieliśmy już tutaj okazję opisywać (choćby doskonały Branches TUTAJ). 

Zespół tworzą Simona Ferrucci (gitary, perkusja, programowanie) i Alessandra Romeo (klawisze i syntezatory).

I gdy tak pławisz się w depresji, przychodzi do głowy pomysł rozwijania taksonomii, w dodatku tej dotyczącej nas - ludzi.

Ta zaczyna się mocno, od instrumentalnego utworu Paraphilia. Jak na opis odchylenia przystało, piosenka jest mroczna i bardzo depresyjna... Pulsujący rytm basu od początku wprawia słuchacza w stan permanentnego transu... Po nim Athlete, zaczyna się klimatem Sisters of Mercy, ale tylko moment. Później jest już zupełnie inaczej. Syntezatory i wokal.... Tekst to opis wiecznych zawodów - zawodów życia... 

By wygrać i przegrać -
Tysiące razy
Wspinaj się po schodach
Niekończącego się podium
Po co pokazywać trofea
Kiepskim ludziom
Pragnącym 
Twojej porażki?

Być ubóstwiany
Głupimi słowami
Przechodniów
Kiedy skóra poci się krwią
Nigdy nie wybieraj
Swoich wrogów
Tych najgorszych jakich masz
Których widzisz w lustrze


To mój faworyt na tym albumie. Po nim utrzymany w podobnym klimacie A Quiet Life - dotyczy zaburzenia związanego z tendencjami do przesadnego porządku.. Nie mam obsesji - jestem po prostu schludna... Waiting Room - to kolejny z moich faworytów. Nostalgiczny wokal, piękna melodia i tekst o śmierci i ucieczce od życia by zlać się w jedno z wiecznością:


Daleko, w korytarzu
Niczym rodzaj intuicji
Nagi dźwięk poprzez pustkę

Łamie czyste światło dnia

Marmurowe schody, które się wspinają
Do pustego budynku

Gdzie za każdymi drzwiami (ponownie)
Wydaje się zanikać uczucie

To nie ma końca
Niepokój

Rozpuszcza się
Wola
By znaleźć się jako jedność

Z wiecznością
Zamienia się w odległy
Szary odcień 

A potem znika
Na zawsze

Wszystko

Odnosi się do mnie
To nic ponad 

Moje odbicie

Więcej niż można by powiedzieć
Odbicie lustrzane

Z tych czasów
Odsłania twarz 

Prawdziwego pragnienia
Gdzieś

Powinieneś zgadnąć dlaczego ...
powinieneś zgadnąć dlaczego ...


Backstroke jest moim zdaniem zbyt depechmodowy i nie należy do moich ulubionych utworów, mimo że jest całkiem przyzwoity. Album kończą Drums of Affliction i 5 am. Pierwszy to w zasadzie nastrojowy utwór instrumentalny, poza wykrzykiwanym w nim the dusk. Drugi natomiast opisuje samotność w wielkim mieście... 

Reasumując to znakomite wydawnictwo. Leci już do nas winyl (kupiony TUTAJ), i jak tylko nadejdzie odpowiedni czas, opiszemy go u nas. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.     


Winter Severity Index - Human Taxonomy, Manic Depression Records, 2016, reżyseria nagrań:
Luciano Lamanna, tracklista: Paraphilia, Athlete, A Quiet Life, Waiting Room, Backstroke, Drums of Affliction, 5 am.

piątek, 20 grudnia 2019

Co się dzieje z nimi? The Wolfgang Press

Trio The Wolfgang Press założone w 1983 r. przez  Michael'a Allen (wokal, gitara basowa), Marka Cox (keyboard) i  Andrew Gray (gitara elektryczna) należało do pierwszej generacji wykonawców skupionych w wytwórni 4AD i wraz z Cocteau Twins, Colourbox i Dead Can Dance, która stworzyła legendę tej firmy. 

Artyści wcześniej należeli do niedocenianej formacji Rema-Rema, która wprawdzie istniała bardzo krótko i rozpadła się przed wydaniem pierwszego albumu, lecz była okazją do spotkania się muzyków z różnych grup (m. in. The Models i Siouxsie And The Banshees), a po zaprzestaniu działalności dała asumpt powstania nowych zespołów, oprócz The Wolfgang Press oraz Psychic TV, Renegade Soundwave, Mass i Adam and The Ants

Po 40 latach 1 marca tego roku pojawił się ich (zespołu Rema Rema) debiutancki album Fond Reflections zawierający historyczne nagrania wykonane podczas koncertu i pochodzące z pierwszej EP-ki (LINK).

The Wolfgang Press działał do 1995 r. i przechodził wiele przeobrażeń muzycznych, sięgając do różnych gatunków rocka oraz muzyki dub, reggae, soul i funk. Potem każdy z muzyków poszedł własną drogą, choć okazjonalnie nagrywali wspólnie.

Michaell Allen założył w 2005 r. zespół Geniuser, w którym gra w duecie z Giuseppe De Bellis wcześniej zaangażowanym w The Orb. W 2005 roku wytwórnia Phisteria wydała najpierw ich album Mud Black a pięć lat później EP-kę zatytułowaną Press/Delete. Przy niektórych utworach albumu współpracował z nimi Andrew Gray, który grywał także czasem w zespole Lawender Pill Mob Gary'ego Asquitha gdzie udzielał się także Allen. Gray jednak zdecydował się ostatecznie występować sam jako Limehouse Outlaw. W 2002 r. wydał album Homegrown, do którego niektóre utwory napisał mu Allen.  




Niedawno Geniuser zaprezentował teledysk do pierwszego singla Epiphany z ich drugiego albumu I Am:  




Zespół próbował w związku z tym samodzielnie dotrzeć do fanów i powołał platformę medialną by bezpośrednio dostarczyć przedpremierowe, ekskluzywne aktualizacje albumu, w tym opatrzone autografami muzyków płyty z dodatkowymi utworami oraz atrakcyjnymi grafikami i obwolutami zaprojektowanymi przez Chrisa Brigga wieloletniego współpracownika 4AD. Strona oferowała ponadto ostatni album w przedsprzedaży, w wersji ekskluzywnej: CD z 16-stronicową kolorową książeczką, a winyl z kolorowym folderem, z podpisanymi testami, czy ręcznie napisanymi tekstami przez Michael'a Allen i podpisaną płytą DVD z koncertu zespołu w Odessie (LINK). Szkoda, że pomysł nie wypalił. Komunikat na stronie projektu informuje, iż dniu 31 lipca 2019 r. spółka zbankrutowała... Jednak zainteresowani mogą nabywać płytę za pośrednictwem oficjalnej strony (LINK). Muzycy w zeszłym roku odbyli swoje tourne po Ukrainie (TUTAJ) i myślą o nowej trasie... (LINK). 

O szczegółach pracy zespołu a także o powodach rozpadu The Wolfgang Press Allen szczegółowo informuje w udzielonym wywiadzie (LINK) - w każdym razie rozstali się nie dlatego, że się poróżnili (wręcz przeciwnie utrzymują stały kontakt), lecz prostu przestali odczuwać radość z wspólnego grania. Jako ciekawostkę warto odnotować jego wzmiankę o przyjaźni z braćmi Dave i Alanie Curtis, z zespoły Dif Juz o których pisaliśmy TUTAJ, u jednego z nich był nawet świadkiem na ślubie.

Najbardziej tajemniczy z tej trójki muzyków jest Mark Cox, który stworzył własny projekt muzyczny nazwany U:guru. Oprócz niego biorą w nim udział: Stuart McLean (gitara, trąbka,) Jack Elphick (gitara), TJay Tarantino (gitara basowa), Sacha Babic (perkusja), Stewart George (wokal, keyboard i saksofon), Mireille Kaiser i Maureen Haley (wokal). Mimo tak znacznej reprezentacji na razie wykonują drobne formy muzyczne. Ich utwór został użyty jako ścieżka dźwiękowa do filmu powstałego w zeszłym roku i propagującego uroki Wyspy Świętej Heleny (LINK). Poza tym mogą się jeszcze pochwalić jedynie dwoma piosenkami (LINK): 






Muzyk jednak nie stroni od kontaktu z fanami, niedawno udzielił jednemu z nich obszernego wywiadu przez telefon, w którym wspominał lata gry w The Wolfgang Press (LINK). 

Wszyscy muzycy mieszkają w Wielkiej Brytanii.


Wkrótce losy innych gwiazd z lat 80-tych. Czytajcie nas - codziennie nowy wpis tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 19 grudnia 2019

Tori Amos i Massive Attack w toruńskiej Od Nowie, czyli 18 koncert pamięci Grzegorza Ciechowskiego - nasza relacja

O wstępie do koncertu, czyli promocji filmu Ryszarda Kruka - Republika - Narodziny Legendy pisaliśmy TUTAJ. Szczerze koncert średnio mnie interesował, bowiem co jak co, ale Republiki podrobić się nie da. Poza tym poza na prawdę niewieloma wyjątkami, nie cierpię coverów. 

Zatem dobrze, miejmy to już za sobą.
Sala wypełniona, powiewające biało - czarne flagi, piwo sok, i woda mineralna. 

Zaczęli z lekkim opóźnieniem, całość prowadził lokalny dziennikarz Radia Gra, przepraszam że nie pamiętam nazwiska, nie słucham radia i nie oglądam TV. Niemniej prowadził to profesjonalnie i posiadał wiedzę o Republice i Ciechowskim. On, plus znakomite światła to jasne punkty całej imprezy.
Co do reszty można mieć mniej lub więcej uwag. 

Jako pierwsi wystąpili lokalni Half Light. Na końcu ich show poleciała z taśmy Poranna Wiadomość a oni stali nieruchomo. To był najlepszy fragment ich koncertu, biorąc pod uwagę wcześniejsze ekscesy ruchowe zwłaszcza wokalisty...

Po każdym z występujących, oprócz ścisłego finału gdzie akompaniował stały skład, następowały dość nudne i męczące przerwy (zmiana sprzętu), podczas których organizatorzy odtwarzali na telewizorach fragmenty poprzednich koncertów. Ludzie średnio tym się interesowali, poza fragmentem o Res Publice. Tak jakby chciano na siłę wydłużyć całe show (w końcu bilet kosztował 70 PLN).






Jako drugi wystąpił Golden Life i był to jeden z tych jaśniejszych momentów. Znakomite wykonanie m.in. Nieustannego Tanga, porwał publikę, a oni wykazali się na prawdę pełnym profesjonalizmem. 

Po ich występie wręczono Nagrodę Artystyczną Miasta Torunia przy obecności Prezydenta miasta, żony Grzegorza Ciechowskiego, jej obecnego męża i dzieci. Z pewnych, bliżej nieznanych powodów otrzymał ją nijaki Ralph Kamiński, choć być może czcigodna Kapituła kierowała się podobieństwem wizualnym młodzieńca do Ciechowskiego w młodości. Wtedy jest to w pełni uzasadnione.


Po czym laureat dał występ... Szczerze wolę Tori Amos w oryginale, nie tylko pod względem wokalu, ale że tak powiem, całokształtu...


Po czym drugi i ostatni jasny punkt - Jarek Janiszewski. Z przecieków wiedziałem, że miał wykonać nieco inne wersje piosenek, wyszło jednak że zostanie przy oryginalnych. I dobrze, to był drugi mocny element show, wzbogacony o opowieść prywatną i znakomity Kombinat.

  
Kolejna - Natalia Grosik, czyli Massive Attack. I tyle, wolę jednak, tak jak w przypadku nijakiego Ralpha, oryginał...


Grzegorz Skawiński zaskoczył znakomitymi tatuażami (imponuje ten z tyłu głowy) a Kayah równie znakomitymi uściskami z żoną Grzegorza Ciechowskiego p. Anią..





Wiem, mogłem nie iść zamiast tego napić się w zakątku domowym wina, słuchając niezapomnianych Nowych Sytuacji. Wszak była sobota wieczór. Za to doznałem niecodziennych wrażeń, z których najbardziej utkwił mi w pamięci moment wymacania mnie przez ochroniarza przed koncertem (tzw. rewizja). Myślę, że profesjonalny klub powinien postarać się o jakieś bramki, no chyba że w roli ochroniarza zatrudnią na przykład wspomnianą powyżej Tori Amos... Wtedy będę klub odwiedzał częściej.  

Za to żonie bardzo się podobało, myślę oczywiście o koncercie. Zawsze coś.

Nasze relacje z koncertów są TUTAJ.

P.S. Wystąpił też jeden z braci Cugowskich, jak się rozkręcił zdecydowanie poszedłem po piwo. Występ był nijaki. Piwo też.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  

środa, 18 grudnia 2019

Miesiąc temu zmarł Jerzy Janiszewski - legendarny dziennikarz propagator the Beatles i Joy Division


Miesiąc temu zmarł Jerzy Janiszewski (ur. 1944 r). Może niektórzy z naszych czytelników jeszcze pamiętają jego charakterystyczny głos, z lekkim, wschodnim zaśpiewem, którym niespiesznie opowiadał na antenie II i III programu Polskiego Radia o rozmaitych z znanych i nieznanych zespołach rockowych. W zasadzie nie było dla niego muzyki nieciekawej. Interesował się każdym gatunkiem, nawet disco polo. Od zawsze związany z Lublinem występował w tamtejszym radio od początku, czyli od 1967, aż do 2012 roku. Zaczął w Akademickim Radiu Centrum był także dyrektorem studia nagrań System, a potem Hendrix. Po przejściu na emeryturę nie tracił kontaktu z ludźmi fascynującymi się muzyką, wspierając Fan Club The Beatles w Lublinie.

Był jednym z tych niewielu ludzi, którzy w latach 60-tych wyjechali na Zachód. Wygrał konkurs dla studentów, którego główną nagrodą był grupowy wyjazd do Birmingham w Wielkiej Brytanii. Tam spotkał muzyków undergroundowych, m. in. zespół Procol Harum, pracował w londyńskim studiu Abbey Road, gdzie poznał Jimiego Hendrixa a także widział w nim czwórkę The Beatles (nie jest prawdą, że ich poznał osobiście) oraz ich realizatora Georga Martina, (opisał to TUTAJ). Do kraju wrócił z torbą pełną winyli, co potem wspominał Miałem legitymację studencką radiowca, więc chodziłem po znanych wytwórniach płytowych. Wpisałem się też na listę dystrybucyjną dla DJ-ów i prezenterów, którzy dostawali płyty do grania w radio. Pamiętam jak w styczniu przyszła do mnie debiutancka płyta Pictures of Matchstick Men Status Quo, z dołączonym listem, że nie można było grać jej przez pierwsze dwa miesiące ze względu na ustalenia kontraktowe. Ale my odważyliśmy się zagrać ten album w Radiu Lublin i przegoniliśmy tym samym Radio Luxemburg (LINK). 

Po powrocie trafił na czas marca 1968 r. Otwarcie wraz z kilkoma kolegami poparł strajk studentów za co trafił na kilka tygodni do aresztu. Na szczęście ten incydent nie przeszkodził mu w otrzymaniu zgody na kolejny wyjazd z kraju, tym razem w 1969 r. do USA. W jego trakcie wziął  udział w legendarnym festiwalu Woodstock, gdzie poznał muzyków Led Zeppelin (miał ich plakat z autografami), a Jimi Hendrix przed koncertem publicznie przyznał się, że go zna i wymienił z nim żółwika... O swoich wrażeniach Janiszewski zawsze chętnie opowiadał, m. in. można posłuchać jego wspomnień TUTAJ.

Współpracował z rodzimymi gwiazdami, w tym m.in. z Izabelą Trojanowską, Urszulą, Justyną Steczkowską, Grzegorzem Ciechowskim, Maanamem, Big Cycem i Harlemem. Uważany był za odkrywcę Budki Suflera. Nazywano go także największym kolekcjonerem płyt winylowych we wschodniej Polsce (o miłości do winyli pisał TUTAJ). Ukształtował swoimi opowieściami gust wielu pokoleń słuchaczy, promując m. in. w sezonie 1986- 1987 podczas swoich piątkowych audycji w Programie III  większość oficjalnych nagrań Joy Division i New Order. Była to w owym czasie najbardziej wyczerpująca i systematyczna, poparta cytatami z wywiadów i zagranicznych artykułów prasowych, prezentacja dorobku tych zespołów. Kilkanaście miesięcy wcześniej Jerzy Janiszewski zapoznawał przez godzinę w każdą niedzielę słuchaczy Trójki z częścią płyty The Beatles. Swoją prezentację zaczynał czytaniem fragmentów książki Shout!: The True Story of the Beatles autorstwa Philipa Normana, wydaną w Londynie w 1981 roku. A każdy z odcinków cyklu zapowiadał tak samo, uroczyście recytując po kolei nazwiska: John Lennon, Paul McCartney, George Harrison, Ringo Starr, bo choć doceniał inne zespoły, to Beatlesi pozostali dla niego tym największym, najważniejszym.

Zmarł 16 listopada tego roku. Został pochowany na cmentarzy przy ul. Lipowej w Lublinie. Podczas ceremonii pogrzebowej lubelscy artyści pożegnali się z nim dwiema piosenkami Knockin' on heavens door Guns N' Roses ze słowami Boba Dylana oraz Ain't no sunshine  Billa Withersa, której polską wersję znaną jako Sen o dolinie za jego namową miała w repertuarze grupa Budka Suflera.

Zimna, czarna chmura spływa nisko
Czuję się tak, jakbym pukał do nieba bram
puk, puk, pukam do nieba bram
puk, puk, pukam do nieba bram...
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 17 grudnia 2019

Nasza relacja: Film Ryszarda Kruka pt. Republika - Narodziny Legendy, znakomite dzieło o początkach zespołu

14.12. 2019 roku odbył się w Toruniu cyklicznie organizowany Koncert Pamięci Grzegorza Ciechowskiego. Jesteśmy przecież krótko przed kolejną rocznicą śmierci artysty. Ponieważ akurat byłem w pobliżu, postanowiłem udać się na imprezę, i od razu dodam, że bardziej interesował mnie film, niż sam koncert. Zatem teraz o filmie, a wkrótce kilka zdań o koncercie. 
Powyższe zdjęcie pochodzi ze strony dokumentu, (TUTAJ) którego reżyserem i scenarzystą jest Ryszard Kruk. Mimo kontrowersji wokół obrazu - podziałów ze strony samych muzyków, z perspektywy śmierci Ciechowskiego, i faktu jakiego formatu wydarzeniem była Republika, warto film zobaczyć. To niepowtarzalny dokument i chwała wszystkim, którzy przyczynili się do jego powstania. 

A teraz po kolei o filmie, którego emisja odbyła się godzinę przed koncertem. Pierwszy poważny błąd - mało kto o tej emisji wiedział. Gdyby nie fakt, że szperałem nieco po sieci i dotarłem do konta reżysera na FB, nie miałbym o projekcji pojęcia. Niemniej oczekiwałem tłoku, jednak okazało się, że przed klubem Od Nowa o 18:30 - zapowiedzianej godzinie wpuszczania, zgromadził się około 30 osobowy tłumek koneserów. Zatem zupełnie spokojnie i punktualnie dostaliśmy się do środka. Na szczęście mieliśmy klasyczne bilety, a ci którzy mieli wejściówki z kodami musieli poczekać, bowiem organizatorzy, jak to powiedziała jedna z wpuszczających pań: zapomnieli o czytniku...

Dostaliśmy mały plakat reklamujący film i skierowano nas do pustej sali, przed którą jako pierwszym widzom, ręce uścisnął nam sam reżyser Ryszard Kruk.

Jakieś 10 minut siedzieliśmy w sali sami i zastanawialiśmy się, czy ktoś czasami się nie pomylił. To było interesujące doznanie - cała mogąca pomieścić około 300 osób sala, na wyłączność.




Bardzo punktualnie, kilka minut przed seansem pojawił się reżyser ubrany w koszulkę z logiem Dead Kennedys, w marynarce z plakietkami w klapie (w tym Republiki). Powiedział kilka słów celem wprowadzenia.

Film cieszy się coraz większym powodzeniem w kraju i za granicą, a reżyser rzeczywiście miał nosa, wypełniając niszę - opowiadając historię jak to wszystko się zaczęło...
A zaczęło się pod koniec lat 70-tych w Toruniu, który był wtedy bastionem antysystemu. Muzyka jaką w tamtym czasie grano w Od Nowie (tzw. starej w Dworze Artusa) to głównie jazz. Wtedy to bracia Rucińscy postanowili wspólnie z muzykami późniejszej Republiki (bez Zbigniewa Krzywańskiego) założyć Res Publicę. Ich fascynacja Jethro Tull spowodowała, że do grupy Zbigniew Ruciński zaprosił swojego kolegę z akademika - flecistę Grzegorza Ciechowskiego. Antysystem pojawił się na plakacie - klepsydrze zespołu, co wyglądało jak poniżej, a brzmiało tak:

Po rozpadzie zespołu, i wyjeździe Jana Castora (taki pseudonim artystyczny posiadał drugi z braci Rucińskich - Wiesław; tu pytanie - czy Res Publica gra na genialnym singlu Castora wydanym przez Tonpress?) za granicę, do grupy dokoptowano nowego gitarzystę i dzięki ciężkiej pracy powstała Republika z repertuarem pozwalającym odnieść ogólnopolski sukces. Nie chcę zdradzać fabuły filmu, natomiast teraz pora na kilka refleksji. 

Film jest genialny. Prawie. Myślę, że niepotrzebna w nim jest analiza w wykonaniu starszego pana grającego na fortepianie. Reszta to absolutny profesjonalizm. Mamy nieznane fragmenty występów zespołu np. z Riviery w Warszawie z 1981 roku, wspomnienia przyjaciół, osób z klubu, i ludzi współtworzących wtedy środowisko. Nie zabrakło też Andrzeja Ludewa - menadżera, który był autorem loga. Pamiętam gdy w czasie pojawienia się Nowych Sytuacji zespół krytykowano, że na zdjęciu wewnątrz okładki kranie stoją, podczas gdy menadżer siedzi karmiąc psa (warto zobaczyć TUTAJ). Z kilkoma rzeczami można polemizować, być może Biała Flaga nie jest o emigracji w czasie Stanu Wojennego, zatem pytanie dlaczego co najmniej kilka razy na koncertach Ciechowski zamiast: tak kulturalnie opowiada, śpiewał: w tych kulturalnych okularach. Przypomina się wypowiedź Zbigniewa Hołdysa z książki Piotra Stelmacha (warto zobaczyć TUTAJ), jakoby Kombinat był utworem o filmie z Chaplinem. Komórka, tkanka, nie wyrwę się i krzyk na końcu, moim zdaniem dość jasno wskazują system partyjny i komórkę PZPR.

W filmie poruszono też sprawę rozpadu zespołu. Paweł Kuczyński i Sławomir Ciesielski opowiedzieli, jak to wszystko wyglądało. Z tego co mi wiadomo poszło nie tylko o pieniądze, ale także o nowe brzmienie zespołu (mieli brzmieć niczym Modern Talking). Grzegorz Ciechowski jako artysta nie lubił stagnacji. Porzucił po Nowy Sytuacjach grę na flecie, zaczął grać na syntezatorze, poszukiwał i wybrał kierunek dla mnie dość trudny do zaakceptowania. W 1985 roku zarówno podczas próby jak i słynnego koncertu w Jarocinie, słyszałem wykonanie piosenek, które miały być umieszczone na trzeciej płycie zespołu. I były to wersje powalające. Podczas nagrywania tej płyty zespół się rozpadł, a Grzegorz Ciechowski mimo zatrudnienia wybitnych muzyków np. Krzysztofa Ścierańskiego, takiego brzmienia i wersji piosenek już nie osiągnął. Poszedł drogą, która dla mnie, fana pierwszej Republiki przestała być atrakcyjna, choć kibicowałem mu. Dla mnie Republika to Nowe Sytuacje i Nieustanne Tango, płyty które są pocztówkami z zupełnie innego świata. Orwell, Vonnegut (jak kiedyś powiedział mi Grzegorz Ciechowski - jego ulubioną książką było Śniadanie Mistrzów) czerń i biel, zagrożenie wojną atomową (Paweł Kuczyński stwierdził, krótko po realizacji, że ma dreszcze kiedy słyszy Poranną Wiadomość), swoistego rodzaju klaustrofobia zamknięta jak w pigułce...

Po emisji rozległy się brawa, i były to brawa całkiem słuszne. Bowiem czarno - biały film Ryszarda Kruka na zawsze, niczym pamiętnik, został przez reżysera wrzucony do kapsuły podróżującej gdzieś w czasoprzestrzeni, w której Republika zamknęła dla nas swój obraz tamtych, jakże dziwnych czasów.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 16 grudnia 2019

Isolations News 67: Nieznane zdjęcie Iana Curtisa, atak zombie, film inspirowany Joy Division, Bauhaus w trasie, wywiad z Reederem i Mathanem, Eno wciąż komponuje

Ukazał się wywiad z Chrisem Mathan'em współpracownikiem Petera Savillea (warto zerknąć TUTAJ). Wywiad przeprowadził Andrew J. Golden z portalu louder than war. Pierwsze pytanie oczywiście o Joy Division i od wejścia dane ciało, bowiem dotyczy ono kasety, płyty i CD Unknown Pleasures. Nieco więcej wiedzy panie dziennikarzu, CD wynaleźli przecież w 1982 roku, czyli dwa lata po śmierci Iana Curtisa. Na szczęście Mathan efektownie wychodzi obronną ręką z sytuacji. Reszta TUTAJ.



Powstał film z inspiracji tekstów Joy Division - nakręcony przez Fabrizio Federico (na zdjęciu powyżej) i zatytułowany Teddy Bears Live Forever. Obraz jest dość dziwaczną historią opisującą życie młodej dziewczyny (April), która walczy z destrukcyjnym wpływem swoich bodajże 6 wcieleń… z których najgorsze wabi się Sam. Obyczaje Sam są na tyle obrzydliwe, że nie ma potrzeby ich opisywać. W każdym razie film powstał, na co dowodem jest trailer opublikowany TUTAJ.

Nie wstawimy go u nas, kto chce niech obejrzy o ile nie ma nic ciekawszego do roboty. Po emisji tzw. teledysków z okazji 40 lecia Unknown Pleasures wydawało się, że nic nie jest w stanie przebić kobiety w fabryce ślimaków, elfa w rajtuzach w Berlinie, czy prostytutek tańczących na ulicach. A jednak. 

Tak trzymaj Fabrizio i czekamy na kolejny film za rok, kiedy obchodzić będziemy 40. rocznicę wydania Closer i pobijesz obecny rekord.
Pojawiło się nowe zdjęcie Iana Curtisa - wycinek z jakiejś gazety. Data wykonania zdjęcia i autor na razie nie są znane. Więcej TUTAJ.

Mark Reeder (o którym pisaliśmy TUTAJ)  udzielił wywiadu (TUTAJ) dla rumuńskiego portalu. Mówił o tym co robi teraz, ale kilka pytań nawiązywało do przeszłości, do znajomości z muzykami Joy Division i New Order

Opowiedział o tym, jak to krótko po śmierci Iana Curtisa do Berlina przyjechał Bernard Sumner i Reeder podsuwał mu nowe taśmy i wskazywał różne zespoły. Robił tak, bo uważał że New Order musi grać coś odmiennego od Joy Division, inaczej ludzie zawsze będą porównywali oba zespoły. Według niego Movement, który powstawał w tamtym czasie jest utrzymany w stylistyce obu zespołów. 

Według nas, zespół New Order po tej płycie się skończył.

Bauhaus prawdopodobnie ruszą w nową trasę, mimo kłopotów  z sercem, jakie miał wokalista Peter Murphy. Trzymamy kciuki, w końcu z czegoś trzeba żyć. Więcej TUTAJ.
Wyszła książka Richarsa Williamsa- Curry With John Peel: the City Walls history - tym jak to pięciu chłopaków bez powodzenia próbowało założyć zespół i odnieść sukces. Udało im się zorganizować koncert i spotkać z Johnem Peel’em. Książka jest dostępna tylko poprzez kontakt z autorem przez jego FB (TUTAJ). 


O Peelu pisaliśmy wiele razy TUTAJ, a o jego sesjach TUTAJ.
Brian Eno, znany z współpracy z Roxy Music, Coldplay i U2 napisał piosenkę krytykującą rząd Torysów. Dochód ze sprzedaży singla przeznaczy na cele charytatywne, przede wszystkim na pomoc bezdomnym. Muzyk jest znany z tego, że często wypowiada się na tematy polityczne. Popiera bojkot kulturalny Izraela z powodu okupacji terytoriów palestyńskich, jest przedstawicielem ruchu Stop the War i wspiera Partię Pracy. Ciekawe - Morrissey jest bojkotowany za wsparcie partii prawicowych… (LINK). 

Co do piosenki, to naszym zdaniem najlepiej ostatnio wyszła Brianowi Eno ta: 


Też jest polityczna i popiera konkretny system, który powstał w 1995 roku... O tym jak ją stworzył można przeczytać TUTAJ.


Na koniec news, co do którego mamy ambiwalentny stosunek. Ponoć na realizację pasji nigdy nie jest za późno, no ale bez przesady. 


102-letni Alan R. Tripp i 88-letni Marvin Weisbord wydali właśnie swój pierwszy album Senior Song Book. Utrzymany w stylistyce lat 40-tych album składa się z 8 utworów i 2 remiksów.  Więcej o tym TUTAJ

Podobno album otwiera cover, pierwszy hit pewnego irlandzkiego zespołu...

A my wracamy z newsami za tydzień, a z kolejnym wpisem już jutro. Czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

niedziela, 15 grudnia 2019

Z mojej płytoteki: Clannad - Legenda (Robin of Sherwood Soundtrack)


Robin – zakapturzony mężczyzna

Robin – zakapturzony mężczyzna

Teraz jest tutaj

Ze światłem słonecznym
Umierającym w ciemności
Teraz potrzebuję kogoś
Fantazji i ciebie

Teraz jest tutaj, tutaj jest teraz
Inspirujesz, pokój i serce

Ze słowami jak powietrze
Dzielimy przeznaczenie
Marzenie staje się prawdą
Fantazja i ty

Teraz jest tutaj, tutaj jest teraz
Inspirujesz, pokój i serce
 


Herne

Znalazłem swoją drogę
Noc i dzień
Jestem łowcą
Łowcą

Dwadzieścia lat czekania tutaj
Jestem łowcą
Łowcą 

Razem
Razem
Razem śpiewamy
Razem wolni
Razem
 


Dziwna kraina

Spróbuj powiedzieć rycerzowi w złocie
Że jest winny
Obietnica dana, marzenie się spełni
To wszystko jest takie same

W tej dziwnej krainie
W dziwnej krainie

Czy mówiąc że miał serce
Po części kłamię?
Śmierć i niebezpieczeństwo urąga
Mojemu kochankowi w bieli
W tej dziwnej krainie
Dziwnej krainie
 


Szkarłatna wewnątrz

Wolno, rozglądam się
Gniewny wzrok na każdy dźwięk
Staliśmy z problemami
Kiedy ona została wdeptana w ziemię

Czuje smutek wewnątrz
Jestem szkarłatna wewnątrz

Uzmysłowiłam sobie o wiele za późno
Kiedy jej życie gaśnie
Bez prawdy, bez tłumaczenia dlaczego
Tylko strach i nienawiść

Czuje smutek wewnątrz
Jestem szkarłatna wewnątrz

Życie jest takim kłamstwem
Teraz już nawet się nie staram
Nigdy nie mogę myśleć dlaczego
Nigdy nie widziałem oko w oko

Czuje smutek wewnątrz
Jestem szkarłatna wewnątrz
 



Stary las

Wchodzę do starego lasu
Siła przewodnika mnie wiedzie
Spaceruję przez mistyczny las
Legenda i opowieść czasów minionych

Raz to szept pośród ciemnej nocy
Głęboki odblask zadrzewionych lądów
Płynąca mgła która zakreśla cienie
Legenda i opowieść czasów minionych

Ogromne drzewa przewracane dzień i noc
Przez lata i minione epoki
Podzielą się kiedyś odpowiedziami
I legendami czasów minionych?

Spaceruję przez mistyczny las
Mistyczny las

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów.


Zapewne wielu z nas pamięta doskonałą ekranizację przygód Robin Hooda pt. Robin z Sherwood. Przygody bandy z lasu Sherwood pokazano w tym serialu, zrealizowanym w latach 80-tych ubiegłego wieku, na sposób fantasy. Być może dlatego ten 26 odcinkowy serial cieszył się w Polsce takim ogromnym powodzeniem. Ale dla mnie szczególnie ważna jest strona muzyczna, i pewnie niewiele osób wie, że ścieżka dźwiękowa filmu otrzymała w 1985 roku nagrodę BAFTA TV Award


Muzykę wykonuje nikt inny jak Clannad. Ten familijny zespół irlandzki ma w dorobku inne znane tematy filmowe, przypomnę tylko znakomity  Theme From Harry’s Game (warto zobaczyć TUTAJ).

Serial Robin z Sherwood obchodzący jakiś czas temu swoje 40 urodziny, wrócił triumfalnie na ekrany brytyjskiej TV. A my na pewno wrócimy jeszcze nie raz do Clannad, mającego w swoim dorobku wiele doskonałych płyt. 

Tymczasem udajmy się na spacer do starego lasu Sherwood i posłuchajmy legend czasów minionych.


Clannad - Legend 1984, RCA Records, Producent: Tony Clarke, Tracklista: Robin (The Hooded Man), Now Is Here, Herne, Together We, Darkmere, Strange Land, Scarlet Inside, Lady Marion, Battles, Ancient Forest.