sobota, 6 stycznia 2024

Co jest teraz uważane za fajne w sztuce? Hipersentymentalizm

Jeśli śledzisz nasz blog, to zauważyłeś, że w ostatnich kilkunastu latach w świecie sztuki panował prawdziwy boom na nowe rodzaje malarstwa figuratywnego. Światowe galerie i odbywające się w nich wystawy potwierdzają to wrażenie, a niedawne targi sztuki w Nowym Jorku pokazały, że ta tendencja staje się coraz bardziej obowiązująca. I to do tego stopnia, że niedawno poczyniono próbę sklasyfikowania tego zjawiska.  Stało się to na platformie Artnet News, na której europejska korespondentka tego medium, Kate Brown, opisała i zestawiła kilka przykładów najnowszych prac malarskich, aby na ich przykładzie podywagować na temat powstania nowego nurtu czy może nawet stylu w sztuce (LINK).

Zadała sobie i czytelnikom pytanie Co jest teraz jest uważane za ‘fajne’ w sztuce? I odpowiedziała, że teraz fajne jest malowanie swoich fajnych przyjaciół. A słowem, którego Kate użyła do opisania tego, co widzi na oferowanych widzom obrazach, jest hipersentymentalizm. Wyjaśnia przy tym, co rozumie pod powyższym określeniem: Jest to sztuka, która epatuje świadomie wystylizowanymi lub nawet romantycznymi wizerunkami przyjaciół i kolegów, świadomie, w sposób zamierzony, ukazując emocjonalny stosunek do modela lub też uczucia, które łączą portretowane osoby. Ten nowy rodzaj malarstwa odwracający się do sztuki abstrakcyjnej nie jest jednak czymś odkrywczym, bo odwołuje się do apolitycznego sentymentalizmu i czułostkowości zakorzenionych w stylach dawnych epok. Na przestrzeni dziejów artyści przecież portretowali intymne relacje osób. Grupy postaci połączone więzami towarzyskimi znajdują się na obrazach już takich mistrzów Leonardo da Vinci, Rafael i Michał Anioł, rejestrują je również holenderscy malarze Złotego Wieku: Vermeer, van Eyck, Hals, a w czasach najnowszych impresjoniści, tacy jak Monet, Degas i Renoir. Pojawienie się w XX wieku fotografii utorowało drogę kolejnym, innowacyjnym ruchom, takim jak postimpresjonizm, kubizm i surrealizm, z których każdy kontynuował tę tradycję.

Tak więc obecny trend wywodzi się z pierwiastków sentymentalnych w sztuce, które charakteryzują przedstawienia pełne niewinności, piękna i romantyzmu i często zawierają motywy przesycone nostalgią i melancholią. Te wyidealizowane portrety są często wzmocnione delikatnym oświetleniem i określane przez widzów infantylizującymi słowami, takimi jak słodki, śliczny i ładny.

Nawrót ze zdwojoną siłą do sztuki sentymentalnej a nawet hipersentymentalnej, był i jest krytykowany za unikanie w niej tematów prezentujących mroczniejsze aspekty egzystencji. I dzieje się to - a może głównie - pomimo faktycznych, trudnych wydarzeń, takich jak wojny czy akty terroryzmu. Brown za przyczynę nagłego sentymentalizowania przyjmuje szturm fotografii cyfrowej i powstania platformy Instagram, za pomocą której spopularyzowana została intymność, a kontakty międzyludzkie wystawiono na widok publiczny…



Kwintesencją takich nowych tendencji dla Kate Brown jest na przykład twórczość Tobiasa Spichtiga, szwajcarskiego malarza mieszkającego w Berlinie, którego wystawa Dear Friends (2023) zdaje się według niej uosabiać hipersentymentalizm. Spichtig pokazał na niej portrety mieszkających w Berlinie artystów, współpracowników i rówieśników, na czarnym tle. A my możemy do tego nowego stylu zaliczyć prezentowane u nas obrazy Karola Palczaka (LINK) - także dotknięte emocjami autora.



Na razie hipersentymentalizm nie jest jeszcze uważany za odrębny styl artystyczny ale niebawem, kto wie? Zatem ci, którzy chcą być na czasie, niech śledzą nasz blog. Obserwujemy tendencje i gdy coś skrystalizuje się w sztuce, nie omieszkamy powiadomić o tym naszych czytelników. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 5 stycznia 2024

Midge Ure z Ultravox w Warszawie, 1.01.2024 - nasza relacja

… i kilka słów podsumowania po noworocznym koncercie: cudowny głos, wspaniała gitara akustyczna, która zastąpiła cały zespół. Warto zobaczyć i usłyszeć taki koncert jako coś innego. Koncert w klubie ma inny charakter i taki oczywiście preferuję - ze względu na dynamikę i atmosferę, ale tu gościliśmy w Teatrze Komedia, a jego sala tę atmosferę definiowała – ponumerowane fotele, brak miejsca dla stojących wygibasów, pionowy - teatralny układ widowni.

W wydarzeniu uczestniczyło wielu wiernych fanów, których dało się rozpoznać po koszulkach i okładkach płyt, jakie przynieśli, w nadziei na podpis Artysty. Ale niestety było też sporo przypadkowych osób, bo koncert zorganizowała komercyjna rozgłośnia Radia 357, dla swoich słuchaczy i patronów. Z jednej strony: to dobrze, bo można było skoncentrować się na wykonaniu utworów i głosie Midge’a (choć zabrakło piosenki o głosie, czyli The Voice), ale z drugiej strony brakowało typowo polskiego spontanu, a publiczność wstała i zaczęła klaskać dopiero przy ostatnim utworze Do They Know It's Christmas? (który nie był już transmitowany przez radio, gdyż leciał na bis).


Ale to też stanowiło ciekawostkę, bo nigdy wcześniej nie słyszałem tej słynnej piosenki na żywo i prawdopodobnie – ze względu na porę roku – już nigdy jej tak nie usłyszę. Nie pamiętam, czy kiedykolwiek wcześniej słyszałem koncertową wersję pięknej szkockiej pieśni Lament? Ale teraz z pewnością będę (nomen omen) pamiętał, że Midge Ure wyróżnił piosenkę I Remember (death in the afternoon), jako tę dla niego osobiście ważną. A ona również dla mnie jest wyjątkowa, ze względu na wspomnienia z lat 80-tych. Dziś usłyszeliśmy wykonanie z przytupem.


W trakcie koncertu zabrzmiały również inne znane hity jak: noworomantyczny Fade to Gray, napisany dla Visage i Hymn oraz Vienna, z czasów Ultravox, a także piękna ballada All Fall Down i dodatkowo – znane z czasów kariery solowej: Dear Got, If I Was i wzruszający Breathe.
Midge Ure jak zwykle żartował pomiędzy piosenkami, a raz zrobiło się szczególnie zabawnie, gdy mój kolega nie wytrzymał ciśnienia i musiał wyskoczyć do łazienki, a wtedy Midge przerwał i zaproponował, żeby na niego zaczekać.

Koncert był dość krótki, około 1 godziny, dzięki czemu zyskaliśmy dodatkowy czas na after party, podkreślając wagę wydarzenia. Zaiste była to wyjątkowa impreza: pierwszego dnia roku wystąpił ulubiony Artysta, a jak mówi przysłowie: jaki Nowy Rok, taki cały rok. Czekamy zatem na kolejną wizytę Midge’a Ure’a już w lipcu i zapewne będzie to jeszcze bardziej niesamowity występ, bo w ruinach zamku Szymbark, nad malowniczym jeziorem niedaleko Iławy.

[Ryszard Nieprzypadek]

Fragmenty koncertu na kanale YT Ultravox Unofficial:

Główną część koncertu można wysłuchać tu:


Gospodarzem wieczoru z ramienia Radia 357 był Marek Niedźwiecki.

Setlista: Dear God, If I Was, Fade to Grey (Visage), Lament (Ultravox), Breathe, I Remember (Death in the Afternoon) (Ultravox), Hymn (Ultravox), Vienna (Ultravox), Dancing With Tears in My Eyes (Ultravox),bis: All Fall Down (Ultravox), Do They Know It's Christmas? (Band Aid cover).


Wybrane tłumaczenia:

Znikamy w szarości. Znikamy w szarości.

Sam człowiek na pustym peronie

I tylko walizka u jego boku

W chłodnym, milczącym wzroku

Co strach pokaże i się odwraca.

Znikamy w szarości. Znikamy w szarości.

Poczuj ten deszcz,

jak w angielskie lato.

Usłysz nuty pieśni, z oddali

Ze sklepowego plakatu.

W nadziei na życie nietrwałe

Znikamy w szarości. Znikamy w szarości

Tytuł: Fade To Grey, Wykonawca: Visage, Aut: Midge Ure, Chris Payne, Billy Currie


Wybraliśmy numer... słysząc wiadomość śmiech nas ogarnął, nie wiedzieć czemu.

Piliśmy wino, mówiąc o chwilach: minionych, już bez znaczenia,

Choć zjawił się smutek, przez cień tamtych zdjęć rzucony,

Pamięć o dawnych czasach pcha nas do obłędu.

Och, ja wciąż pamiętam tę śmierć po południu.

Oh I remember death in the afternoon.

Cisza, co zaległa wokół, tak szorstko przytłacza,

Kochanków, przyjaciół, każdego doświadcza.

Wznosząc szkło piliśmy za to, co było, nie wróci już więcej,

Lecz obraz z przeszłości znów związał nam ręce.

Och, ja wciąż pamiętam tę śmierć po południu.

Oh I remember death in the afternoon

Tytuł: I Remember /Death in the Afternoon/, Wykonawca: Ultravox, aut. Warren Cann, Chris Cross, Billy Currie, Midge Ure


Daj nam… dzisiaj… to co wskazałeś - Daj moc i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

Daj mi to, co w księgach spisane – Daj wiarę i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

A mówili, że w naszych czasach, wszystko co dobre, wpadnie w niełaskę.

Nawet święci odwrócą swe twarze, w tych naszych czasach.

Powiedzieli nam, że w naszych czasach różne słowa, w różny sposób mówione, mają różne znaczenie.

Zależy, kto je wymawia, w tych naszych czasach:

Daj nam… dzisiaj… to co wskazałeś - Daj moc i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

Daj mi to, co w księgach spisane - Daj wiarę i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

I mówili, że w naszych czasach będziemy czerpać z ich dziedzictwa,

Będziemy mogli uczyć się tego, co oni widzieli, w tych naszych czasach.

Powiedzieli nam, że w naszych czasach poznamy to, co najważniejsze.

I podążymy za tym, więcej nie przecząc. W tych naszych czasach.

Daj nam… dzisiaj… to co wskazałeś - Daj moc i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

Daj mi to, co w księgach spisane - Daj wiarę i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

Niewierni w wierze, dostrzeżmy to, co przecież widzimy!

Daj nam… dzisiaj… to co wskazałeś - Daj moc i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

Daj mi to, co w księgach spisane - Daj wiarę i chwałę

Aż me królestwo nastanie!

Tytuł: Hymn, Wykonawca: Ultravox, aut. Midge Ure, Warren Cann, Chris Cross, Billy Currie

P.S. Zespół bloga wita w swoich kręgach kolegę Nieprzypadka.


Nasze relacje z koncertów/eventów są TUTAJ. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.   

czwartek, 4 stycznia 2024

Femme fatale na obrazach Toma Bagshawa

Typ kobiety określonej jako femme fatale od dawna nawiedza kulturową wyobraźnię. Fascynacja  nim przewija się z różnym natężeniem przez kolejne style sztuki europejskiej ale swój szczyt osiąga w okresie fin de siècle, o czym świadczą dzieła sztuki symbolistycznej.

Ruch symbolistyczny w sztuce i literaturze pojawił się pod koniec XIX wieku i zajął się tematyką fantastyczną, mityczną, a nawet groteskową odsuwając na dalszy plan obrazy świata przyrody. Czemu tak się stało? Może dlatego, że okres ten naznaczony był wstrząsami społecznymi, w tym walką o prawa i wolności kobiet, takich jak prawo do głosowania (w Polsce mniej burzliwie, ponieważ prawo to kobiety otrzymały wkrótce po odzyskaniu niepodległości w 1922 roku). Nic więc dziwnego, że znaczna część sztuki symbolistycznej ukazywała przedstawienia femme fatale, eksplorując źródła biblijne i mitologiczne, aby stworzyć dzieła sztuki, które ich zdaniem korespondowały z ich własnym momentem historycznym.

Postacią femme fatale – przynajmniej w kontekście judeochrześcijańskim – jest Ewa, której akt przestępstwa w Ogrodzie Eden doprowadził do upadku człowieka. Warto w tym kontekście przypomnieć obraz Franza von Stucka Die Sünde, który w tłumaczeniu oznacza Grzech, co sugeruje, że Ewa jest praktycznie synonimem samego grzechu (o artyście pisaliśmy TUTAJ). Ewa stała się jednoznacznikiem grzechu, bo wyniku upadku sama stała się pokusą. Od tego momentu seksualność – szczególnie kobieca – nabiera niebezpiecznego wydźwięku.

Ponieważ femme fatale jest archetypem, nie jest zaskoczeniem, że pojawia się w wielu różnych kulturach i mitologiach. Tak jak Ewa sprowadza na świat grzech i cierpienie w tradycji judeochrześcijańskiej, tak samo w mitologii greckiej Pandora sprowadziła na ludzkość cierpienie, otwierając naczynie podarowane jej przez Zeusa w prezencie ślubnym z zastrzeżeniem, że nigdy nie powinna go otwierać… Ale te dwie femme fatale nie wyczerpują wszystkich kobiet wspomnianych w tradycji biblijnej i mitycznej, bo wszystkie one jako archetypowe i podobne do siebie Nie chodzi przecież o konkretną osobę ale o ale ideę, którą ucieleśnia piękną, urzekającą i niebezpieczną kobietę. Taka była także Danae oraz Pandora, Salome, Judyta, Medea, Niobe i mnóstwo innych…






Obrazy takich niebezpiecznych kusicielek tworzy mieszkający w Bath w Anglii Tom Bagshaw, ilustrator występującym pod pseudonimem Mostlywanted. Jego prace można zobaczyć w reklamach i wydawnictwach, do których zaliczają się Saatchi & Saatchi, Sony, BBC, The Daily Telegraph, Kraft, GQ, Future Publishing, Scholastic i Random House.
 





Opracował on własny styl malarstwa cyfrowego, w których kobiece portrety odgrywają kluczową rolę. Są to piękne i silne, intrygujące postacie, emanujące aurą tajemniczości. Jego cyfrowe obrazy były pokazywane w galeriach na całym świecie, m.in. w Corey Helford Gallery – Los Angeles, Roq La Rue – Seattle, Spoke Art Gallery – SF, Copro Gallery – CA, Arch Enemy Arts – PA, Last Rites i Haven Gallery – NYC, Strychnin Gallery w Berlinie, Vanilla Gallery w Japonii, The Unit London i Atomica w Wielkiej Brytanii.
 




Motywy używane przez Toma Bagshawa są lekko makabryczne lecz pozostawiają widza w krainie mrocznego piękna. Są tam elementy surrealistyczne ale także – a może przede wszystkim -  związane z memento mori. Oczywiście ukazuje nie tylko kobiety, co chcieliśmy udowodnić subiektywnie zestawionym katalogiem jego prac.
 



Ocierające się czasem o kicz obrazy Bagshawa są niezwykle sugestywne, zupełnie jakby prezentowały rzeczywiste osoby a nie wykreowane przy pomocy komputera. Tym bardziej są interesujące, jeśli odnotujemy, iż grafik jest samoukiem, choć pochodzącym z rodziny artystycznej (jego ojciec kiedyś tworzył prace plastyczne) i w college'u, w wieku 16 lat studiował projektowanie graficzne. Jednak przełomem stało się dla niego odkrycie Photoshopa.

Mroczne, nawiedzone i potężne. Takie są kobiety z obrazów Toma Bragshawa… Polecamy jego stronę, oraz oczywiście nasz blog. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 3 stycznia 2024

Streszczenie książki Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records cz.27. Samobójstwo Iana Curtisa

 


Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.
 
Streszczenie pierwszego rozdziału pojawiło się TUTAJ, drugiego TUTAJ, fragment trzeciego TUTAJ, kolejny TUTAJ a ostatni fragment rozdziału trzeciego pt. The Wythenshave Connection (TUTAJ). Streszczenie rozdziału czwartego pt. From Safety To Where? o dzieciństwie i młodości członków grupy opisaliśmy TUTAJ. Kolejny post TUTAJ dotyczył debiutów the Dammned i the Clash, oraz rozmowy miedzy Ianem Curtisem a Pete Shelly z Buzzcocks. Następny omawiany fragment opisywał scenę punk miasta, na której wyłaniało się wiele ciekawych zespołów w tym Stiff Kittens - jeden z pierwszych zespołów Iana Curtisa,  i alternatywne nazwy, które wtedy muzycy rozważali (TUTAJ). Później opisywaliśmy historię pierwszego koncertu Warsaw (warto zobaczyć TUTAJ), oraz klubu Electric Circus (TUTAJ). Fragment dotyczący mało znanych faktów z życia Roba Grettona, ale i kilka ciekawostek ze świata sceny punk Manchesteru opisaliśmy (TUTAJ). Ostatnia noc w Electric Circus i skandal na koncercie Warsaw jak i wizyty Iana Curtisa w RCA opisaliśmy TUTAJ. Nagrywanie przez Joy Division albumu dla RCA opisaliśmy TUTAJ. TUTAJ natomiast przedstawiliśmy historię pozyskania przez zespół Roba Grettona na pozycję menadżera. Pierwszy wywiad krajowy zespołu opisaliśmy TUTAJ, a początki Factory TUTAJ. Z kolei TUTAJ zajęliśmy się mitem związanym z nazwą wytwórni, a TUTAJ opisaliśmy prawdziwą inspirację okładki A Factory Sampler, a TUTAJ przedstawiliśmy zarys historyczny jej powstania. W kolejnym wpisie (TUTAJ) podaliśmy mało znane fakty dotyczące Martina Hannetta. W tym wpisie (LINK), przedstawiliśmy mało znane fakty dotyczące początków powstawania Unknown Pleasures, a TUTAJ pierwsze wrażenie autora po zobaczeniu okładki Unknown Pleasures. TUTAJ opisaliśmy niepowodzenia związane z wydaniem Transmission. TUTAJ opisaliśmy pierwszy koncert Joy Division w Londynie i atak epilepsji Iana Curtisa, a TUTAJ trasy zespołu. Ekscesy na trasie z Buzzcocks opisaliśmy TUTAJ.
Kolejny rozdział książki nosi tytuł Love Will... i zaczyna się od 4.04.1980. Zespół grał wtedy jako support the Stranglers w Raibow Theatre w Londynie. Było to najbardziej emocjonalne wystąpienie Curtisa w karierze. Dostał wtedy ataku epilepsji na oczach publiczności i przewrócił się na perkusje Morrisa. Znieśli go ze sceny, a dwie godziny później miał kolejny koncert w Moonlight Club w West Hampstead. Ten był kompletnym odwróceniem koncertu w Londynie - był nadzwyczajnie spokojny. 
 
3 dni później Curtis miał próbę samobójczą - przedawkował barbiturany (warto dodać, że jedna z wersji głosi, że sam poleciał zadzwonić po pogotowie, bał się bowiem, że jego mózg zostanie uszkodzony, a on stanie się przysłowiową roślinką) - była to próba samobójcza, ze szpitala odebrali go Sumner i Hook (jest to sprzeczne z relacjami innych biografów - najbardziej znana wersja mówi, że odebrał go Tony Wilson i zawiózł do Bury).
 
8.04.1980 miał miejsce incydent w Bury, który opisywaliśmy wielokrotnie. Opis tego incydentu w książce Middlesa nie wnosi żadnej nowej wiedzy, poza przytoczeniem wypowiedzi Morrisa, który bardzo bał, się czy Ian sobie poradzi z występem i czy znowu nie dostanie ataku epilepsji.
 
 
Następnie autor opisuje swoje spotkanie w barze z Robem Grettonem, kiedy ten przyniósł mu dwa egzemplarze Sordide Sentimental (warto zobaczyć TUTAJ). Miał wtedy powiedzieć, że to esencja twórczości Joy Division, i kiedy słucha tych piosenek, to płacze. Być może wynika to z faktu, że zna Iana i dokładnie wie skąd płyną jego słowa. To najpiękniejsze piosenki jakie zrealizowano w historii muzyki, a Gretton powiedział że chciałby, żeby zagrały na jego ślubie. Kiedy 17.05. bawili się na jego ślubie powiedział Middlesowi o wylocie do USA. Kilka godzin później Curtis powiesił się w swoim domu, na gramofonie grał Idiot Popa
 
Krótko po przedawkowaniu dzwonił do Viniego, był bezradny, mówił, że liczba tabletek jakie mu zapisują jest coraz większa i nie wie co ma z tym zrobić.
 
 
Zdaniem Middlesa samobójstwo Curtisa było raczej samobójstwem osobistym, a nie samobójstwem gwiazdy rocka. Między nim a jego rodziną rosły nieporozumienia, Deborah opisała swoją frustrację w książce, on coraz mniej pełnił rolę ojca. Dodatkowo 16.10.1979 roku w Plan K spotkał Annik. Przytoczone są wspomnienia Jona Savage'a z jego rozmowy z Alanem Erasmusem. Ten wspomniał mu, że sytuacja osobista Iana jest niewesoła, ale Savage zlekceważył jego opinię. Widział kilka dni wcześniej Joy Division na próbie i zarówno Ian, jak i reszta zespołu, wydawała się maksymalni zadowolona, nie było widać żadnego napięcia.           
 
C.D.N. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.    

wtorek, 2 stycznia 2024

Historia obchodów Nowego Roku i kartek noworocznych

Mamy drugi dzień roku 2024 ale nie zaszkodzi powiedzieć jeszcze raz Szczęśliwego Nowego Roku! Czy jednak mówiąc to zdajemy sobie sprawę, że Nowy Rok to najstarsze ze wszystkich świąt? To, co dziś znamy jako Nowy Rok, wyewoluowało ze zwyczajów, których początki giną w mrokach dziejów. Można nawet śmiało przyznać, że ludzkość obchodzi Nowy Rok od prehistorii. Bo już najstarsze cywilizacje z różnych części świata wyznaczały daty określające początek nowego roku. Różnorodność ich wynika pochodzenia etnicznego i kulturowego.

Dziś Nowy Rok na całym świecie obchodzony jest 1 stycznia. Jednak kilkaset lat temu tak nie było. Powszechna akceptacja 1 stycznia jako Nowego Roku obejmuje jedynie okres ostatnich czterystu lat, choć to Rzymianie uznali 1 stycznia za początek roku w 153 roku p.n.e. Wcześniej dniem tym był 25 marca, data równonocy wiosennej. I większość chrześcijańskich krajów europejskich we wczesnym średniowieczu uważała ten moment za początek Nowego Roku.

Jednak niedokładności, różnice między czasem astronomicznym a kalendarzowym sprawiły, że  Juliusz Cezar ustanowił nowy kalendarz. Został on opracowany przez greckiego astronoma, Sosigenesa z Aleksandrii, który użył do tego egipskiego kalendarza słonecznego. Cezar uważał, że datą rozpoczynająca Nowy Rok powinna być nie dzień 1 stycznia ale bardziej logiczną na przykład dzień przesilenia lub równonocy. Zdarzyło się jednak, że 1 stycznia 45 roku p.n.e. był datą nowiu księżyca.

Za reformę kalendarza Senat nagrodził go, zmieniając na jego cześć nazwę miesiąca jego urodzenia, Quintilis, na Iulii czyli lipiec. Podobny zaszczytu dostąpił wnuczek Cezara, cesarz August, gdy poprawił błąd, który wkradł się do obliczenia roku przestępnego. Przy okazji zniósł on wszystkie lata przestępne pomiędzy 8 rokiem p.n.e. a 8 rokiem naszej ery. W ten sposób uporządkował kalendarz i zasłużył sobie na zmianę nazwy Sextilis na August czyli sierpień. Kalendarz ten nie uległ znaczącym reformom aż do roku 1582, kiedy to papież Grzegorz XII wprowadził naszą obecną metodę liczenia i dzielenia roku. To ten papież przywrócił praktykę obchodzenia Nowego Roku 1 stycznia, niezależnie od przedchrześcijańskich skojarzeń z tą datą. Reformy gregoriańskie anulowały również dziesięć dni w październiku. Po czwartku, 4 października 1582 roku nastąpił piątek, 15 października 1582 r. Stara rozbieżność została usunięta poprzez umieszczenie w datach przestępnych tylko tych stuleci, które były podzielne przez 400. Zatem chociaż lata 1700, 1800 i 1900 były nie były przestępne, to rok 2000 owszem. Reformę tę przyjęły wkrótce wszystkie kraje katolickie. Protestanci poszli w ich ślady znacznie później: Niemcy przyjęły go w 1700 r., Wielka Brytania w 1752 r., a Szwecja w 1753 r. Konieczne było wówczas usunięcie 11 dni z kalendarza, ponieważ rok 1700 był rokiem przestępnym. Potem kolejne kraje uznały ten sposób liczenia: Japonia przyjęła go w 1873 r., a Chiny w 1912 r. Prawosławne kraje były na końcu:  Rosja przyjęła go dwukrotnie - najpierw w 1918 r. i ponownie w 1924 r. To dlatego sowiecka rewolucja październikowa naprawdę wydarzyła się na początku listopada 1917 roku. 

A teraz historii składania powinszowań z okazji nowego roku. Kartki domowej roboty, przypominające nieco współczesne kartki z pozdrowieniami, pojawiły się w Europie już w XIV wieku. Pierwsze wymieniano w Niemczech, były to druki odbijane z klocków drzeworytniczych. W tym czasie obchodzono nawet Świętego Walentego, ale takie kartki były drogie, ponieważ wykonywano je ręcznie i były zanoszone przez służbę, więc było ich niewiele.


Tylko osoby o wysokim statusie społecznym wysyłały lub otrzymywały takie pozdrowienia, przez co kartka z pozdrowieniami stała się symbolem bogactwa. Aż w wieku XIX kartkę zaczęto masowo drukować i wysyłać pocztą…


Od lat sześćdziesiątych XIX wieku firmy zaczęły masowo produkować kartki z życzeniami, a wraz z dalszym rozwojem technicznym w druku, zwiększając ich dostępność i obniżając cenę, stały się one łatwo dostępne dla wszystkich.
 

Wprowadzenie druku kolorowego w latach trzydziestych XX wieku i kart humorystycznych w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku spowodowało dalszy wzrost ich popularności. Tworzyli je także uznani artyści (jakiś czas temu w Nowym Jorku pokazano je na wystawie LINK) Obecnie kartki z życzeniami są używane na całym świecie przy każdej możliwej okazji, a wraz z rozwojem technologii i globalizacją rozmnożyły się sposoby przekazywania życzeń – od tradycyjnych kartek po e-maile i rozmowy wideo.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 1 stycznia 2024

Isolations News 274: Gallagher gra Joy Division, udar w Iron Maiden, Jaz Coleman dla Walkera, Morrissey i Siouxsie na winylu, Slipknot ma kłopoty, Mystic Festival i Guilfest 24, konsola the Beatles, śmierć w pianie, atak robota, genderowy prąd, zdjęcie z przywitania ruskiej rakiety i Sienkiewicz w niebie

 
Zaczynamy od Manchesteru. Z okazji 30. rocznicy wydania singla Interlude nagranego w 1994 roku przez duet Morrissey i Siouxsie, wkrótce wyjdzie limitowanej wersja wydawnictwa na winylu.


Dalej Manchester. Zespół High Flying Birds Noela Gallaghera opublikował studyjną wersję demonstracyjną swojego coveru utworu Love Will Tear Us Apart z repertuaru Joy Division. Poza tym zespół rozpoczął sprzedaż biletów na przyszłoroczne koncerty w Wielkiej Brytanii (LINK). 

Co do wersji hitu Joy Division... Jak to mówi kobieta po zabawie z facetem który ma małego - paliłam już lepsze skręty...



W temacie... Za to ego mają duże, a przy okazji kompletny brak honoru... 

My dotarliśmy do nieznanego zdjęcia z przywitania ruskiej rakiety przez elektorat obecnie rządzącej koalicji...
I przez ministra Kociniaka (jak rozpętałem III Wojnę Światową) - Kamysza.

Za to minister Sienkiewicz walczy. Nowa władza tworzy nowe kategorie, dziś nawet malarze mogą być prawicowi...

Einstein pojawia się przy bramie do niebios. Św. Piotr stwierdza:
- Hmm.. Wyglądasz jak Einstein, ale czy naprawdę nim jesteś?
Nawet nie wiesz jak różnych metod ludzie próbują, żeby się tu prześlizgnąć.
- Mogę prosić kawałek kredy i tablicę?
Św. Piotr pstryknął palcami, pojawiła się tablica i kreda. Einstein zaczął objaśniać zasady matematyki i fizyki, rysować na tablicy wykresy itp..
- Ok, wierzę ci, wchodź.
Następny był Picasso. Scena się powtarza, Picasso prosi o to samo co Einstein. Otrzymuje tablicę i kredę - paroma mazgnięciami kredy tworzy piękny, kubistyczny obraz.
- Na pewno jesteś Picassem, wchodź!
Po jakimś czasie do nieba przychodzi minister Sienkiewicz.
- Picasso i Einstein udowodnili kim są. W jaki sposób Ty możesz udowodnić?
- A kto to Picasso i Einstein?
- Wchodź Bartłomiej.

W temacie wizyt u św. Piotra, można mieć szczęście albo i nie... Dziewczyna, która przeżyła katastrofę lotniczą w Korei Południowej, zmarła po tym gdy została dwukrotnie przejechana przez wóz strażacki. Strażacy tłumaczyli że była pokryta pianą i leżała na pasie lotniska (LINK).

Bliski spotkania ze św. Piotrem był też perkusista Iron Maiden, Nicko McBrain, który w styczniu doznał udaru. Po nim przyznał, że obawiał się, iż już nigdy nie będzie mógł grać na perkusji. Jednak po 10 tygodniach intensywnej terapii, w maju był gotowy do rozpoczęcia prób z resztą zespołu przed ich ostatnią trasą koncertową The Future Past, która obejmie wkrótce Amerykę Północną (bilety TUTAJ). Pomogło mu także wsparcie kolegów z zespołu (LINK). Jak widać dobra terapia czyni cuda.


Za to ustawienie fabryczne straciła maszyna...  Pracownik Tesli został zaatakowany przez robota w fabryce firmy Giga w Teksasie. Informacja obiegła wszystkie gazety na świecie. Do sprawy odniósł się Elon Musk - jest oburzony wykorzystaniem tego incydentu przez prasę zwłaszcza, że wydarzył się dwa lata temu (LINK).

Mogło być gorzej gdyby podczas ataku się zapalił...  

Noc. Wielki pożar. Siedem jednostek straży pożarnej walczy z żywiołem. Do kierującego akcją podchodzi jakiś facet:
- Jak wam idzie? Nikt ze strażaków nie ucierpiał?
- Niestety - odpowiada strażak - Dwóch naszych ludzi zostało w płomieniach, a sześciu jest ciężko poparzonych. Ale za to wynieśliśmy z budynku szesnaście osób- dodaje z dumą.
- Szesnaście osób!? Przecież tam był tylko ochroniarz!
- A skąd pan wie!? Kim pan jest?
- Kierownikiem tego prosektorium.

Dalej o nieżywych. Wokalista Killing Joke, Jaz Coleman, złożył emocjonalny hołd swojemu koledze z zespołu Geordiemu Walkerowi, który zmarł w zeszłym miesiącu w wieku 45 lat. Napisał na Instagramie długi list do przyjaciela, a w nim m. in. Kiedy zrobiło się ciężko i skończyły się pieniądze, inni odeszli – ty nigdy (LINK).


W temacie nieżywych. Prawnicy reprezentujący spadkobierców Joeya Jordisona chcą pozwać zespół Slipknot, zarzucając, że wykorzystał śmierć Jordisona do zwiększenia sprzedaży swojego albumu The End, So Far z 2022 roku. W pozwie opisano także rzekome okoliczności odejścia Joeya Jordisona ze Slipknot, gdy rozchorował się na zapalenie rdzenia kręgowego został podobno wyrzucony z zespołu za pośrednictwem poczty elektronicznej (LINK).

Amerykański milioner na łożu śmierci dyktuje testament:
- Mojemu kuzynowi Johnowi zapisuję wszystkie akcje i posiadłość nad morzem, mojej wiernej kucharce rezydencję na Jamajce, a mojemu siostrzeńcowi Billowi, który zawsze twierdził, że najważniejsze jest zdrowie - moje buty sportowe, rakietę tenisową i kostium.


A zdrowiu nie zawsze sprzyjają.. spacery. Pierce'owi Brosnanowi może grozić kara więzienia za spacerowanie po obszarach hydrotermalnych Parku Narodowego Yellowstone z naruszeniem prawa federalnego. Aktor zszedł z wyznaczonego szlaku. O co chodzi? O bezpieczeństwo. Na obszarze Parku Narodowego Yellowstone o powierzchni około 2,2 miliona akrów znajduje się ponad 10 000 różnych obiektów hydrotermalnych, takich jak gejzery i gorące źródła, które zabiły już około 20 osób. Nieostrożni zagotowali się na śmierć w basenach termalnych, dlatego niesubordynowanym spacerowiczom grozi kara od tygodnia do 10 dni więzienia, setki dolarów grzywny i zakaz wstępu do Yellowstone na dłuuugi czas. Rozprawa przeciwko odtwórcy roli agenta 007 odbędzie się w styczniu (LINK).     
 

Uważamy, że okolicznością łagodzącą jest fakt, iż aktor mógł, wzorem Sonyi Semionovej, szukać w parku prawdziwej miłości... 

Pewnego pięknego poranka pewien szczęśliwy posiadacz willi z ogródkiem z przerażeniem stwierdził, że na jego jabłoni siedzi niedźwiedź. Złapał książkę telefoniczną i dzwoni do wyspecjalizowanej agencji. Po godzinie przyjeżdża facet ze spluwą, kilkoma innymi gadżetami i wilczurem Bobikiem, który tylko jedno umiał ... Idą razem pod jabłoń ... Gościu z agencji daje mu spluwę, kajdany i mówi:
- Ja wejdę na drzewo, palnę niedźwiedzia w łeb, niedźwiedź spadnie, Bobik go za j@ja, pan go szybko zwiąże i po sprawie.
- No dobrze. - mówi facet trochę niepewnie. - Ale po co mi ta spluwa?
- Oj mówię panu ... Wejdę na drzewo, palnę niedźwiedzia w łeb, niedźwiedź spadnie, Bobik go za j@ja.
- Ale po co mi ten karabin? - pyta zniecierpliwiony facet.
- Bo jakbym wszedł na drzewo i niedźwiedź pierwszy mnie palnął to musisz pan zastrzelić Bobika.

Teraz o innym dziwnym spotkaniu. W rezerwacie Indian Północnych Czejenów w Montanie w USA uchwycono na zdjęciu Wielką Stopę. Stało się to podczas gdy plenerowej we wrześniu 2020 r. ale autor zdjęcia zauważył dopiero co udokumentował w ubiegłym tygodniu po czym udostępnił znalezisko na Facebooku (LINK).

W sklepie narciarskim:
- Poproszę narty i buty rozmiar pięćdziesiąt siedem.
- Jaki?
- Pięćdziesiąt siedem.
- To po co panu jeszcze narty?

 

Skoro powiało chłodem to kilka kaper preferujących takie brzmienia zagra na Mystic Festival na terenie Stoczni Gdańsk w czerwcu przyszłego roku. Obecnie wiadomo, że będą to: Megadeth, Bring Me The Horizon, Machine Head, Bruce Dickinson, Kreator, Satyricon, Enter Shikari, Body Count, Accept, Biohazard, Chelsea Wolfe, Furia, Fear Factory, Leprous, Thy Art Is Murder, Graveyard, Sodom, Orange Goblin, Life Of Agony, Lord Of The Lost, Insomnium, Terrorizer, Vio-Lence, Suffocation, High On Fire, Mysticum, Asphyx, Textures, Blackgold, High Vis, Villagers Of Ioannina City, 1000mods, Hanabie, Dool, Vltimas, Crystal Lake, Gutalax, Ghøstkid, Skalmold, Gaupa, Humanity’s Last Breath, Sanguisugabogg, Cage Fight, Ithaka, Endseeker, Lik, Wayfarer, Lamp of Murmuur, Evil Invaders, Party Cannon, Dodsrit, Witching, Dvne, Massive Wagons, Ditz i ten56. Szczegóły, bilety itp. TUTAJ.


Z kolei z końcem czerwca 2024 roku w  Stoke Park w Guildford Surrey ruszy festiwal Guilfest. WW programie: The Stranglers, Bob Vylan, Black Grape, The Blockheads, The Skints, Elvana, Pogue Traders, Alex Party, Eddie and the Hotrods, JX, Voodoo Radio, Urban Cookie Collective, Spice Girls Experience, MANY MORE ACTS TBC, SUNDAY, Sam Ryder, Peter Hook and the Light, From the Jam, BOYZLIFE, Dutty Moonshine Big Band, Bootleg Beatles, T REX, Lil Mix. i The Devout (LINK).


Skoro wywołaliśmy the Beatles - na aukcji Bonhams od 14 grudnia można licytować prototypową konsolę EMI TG12345 MkI „Abbey Road”, której nazwa pochodzi tego, że była używana przez The Beatles do nagrania ich przełomowego albumu Abbey Road w 1969 roku. Prototyp znany także jako Mk I pozwalał na innowacje technologiczne, które wcześniej były niemożliwe. Zainstalowana w Studio 2 przy Abbey Road w 1968 roku konsola odegrała kluczową rolę przy nagrywaniu nie tylko płyty Abbey Road, ale także projektów solowych muzyków, takich jak Plastic Ono Band Johna Lennona, All Things Must Pass George'a Harrisona, czy kilku utworów z albumu Paula McCartneya. Jaką cenę osiągnęła - nie wiadomo (LINK). Na tej samej aukcji były wystawione i inne przedmioty związane z Wielką Czwórką - między innymi był moduł pogłosowy EMT 140 Echo Plate należący do Johna Lennona i używany do nagrywania Imagine około 1970 r., o szacunkowej wartości 15 000–20 000 funtów, który ostatecznie sprzedano za 57 550 funtów (LINK).
 
Kończymy newsem - wkrótce zagra WOŚP, dzięki nowej władzy z aktywnym udziałem wojska...
 

A my wszystkim naszym czytelnikom życzymy tyle szczęścia, ile na powyższym obrazku. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.