środa, 29 listopada 2023

Streszczenie książki Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records cz.21. Pierwsze wrażenie po zobaczeniu okładki Unknown Pleasures

  


Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.
 
Streszczenie pierwszego rozdziału pojawiło się TUTAJ, drugiego TUTAJ, fragment trzeciego TUTAJ, kolejny TUTAJ a ostatni fragment rozdziału trzeciego pt. The Wythenshave Connection (TUTAJ). Streszczenie rozdziału czwartego pt. From Safety To Where? o dzieciństwie i młodości członków grupy opisaliśmy TUTAJ. Kolejny post TUTAJ dotyczył debiutów the Dammned i the Clash, oraz rozmowy miedzy Ianem Curtisem a Pete Shelly z Buzzcocks. Następny omawiany fragment opisywał scenę punk miasta, na której wyłaniało się wiele ciekawych zespołów w tym Stiff Kittens - jeden z pierwszych zespołów Iana Curtisa,  i alternatywne nazwy, które wtedy muzycy rozważali (TUTAJ). Później opisywaliśmy historię pierwszego koncertu Warsaw (warto zobaczyć TUTAJ), oraz klubu Electric Circus (TUTAJ). Fragment dotyczący mało znanych faktów z życia Roba Grettona, ale i kilka ciekawostek ze świata sceny punk Manchesteru opisaliśmy (TUTAJ). Ostatnia noc w Electric Circus i skandal na koncercie Warsaw jak i wizyty Iana Curtisa w RCA opisaliśmy TUTAJ. Nagrywanie przez Joy Division albumu dla RCA opisaliśmy TUTAJ. TUTAJ natomiast przedstawiliśmy historię pozyskania przez zespół Roba Grettona na pozycję menadżera. Pierwszy wywiad krajowy zespołu opisaliśmy TUTAJ, a początki Factory TUTAJ. Z kolei TUTAJ zajęliśmy się mitem związanym z nazwą wytwórni, a TUTAJ opisaliśmy prawdziwą inspirację okładki A Factory Sampler, a TUTAJ przedstawiliśmy zarys historyczny jej powstania. W kolejnym wpisie (TUTAJ) podaliśmy mało znane fakty dotyczące Martina Hannetta. W tym wpisie (LINK), przedstawiliśmy mało znane fakty dotyczące początków powstawania Unknown Pleasures.
Vini Reilly wspomina, że Martin używał opóźniacza dźwięku w inny sposób niż wszyscy, interesowało go opóźnienie bardzo krótkie - zaledwie milisekundowe, trudne do usłyszenia. Wilson opowiada też, że perkusja była rozmontowana i umieszczona w toalecie. 
 
Podczas nagrywania obu albumów Joy Division, relacja między Martinem a zespołem była mocno napięta. Hooky miał wtedy samochód, ale ograniczał zużycie benzyny w z powodów finansowych (galon na tydzień). Rob trzymał go w rezerwie w razie gdyby Martin kazał pojawić się któremuś z członków zespołu nagle w Strawberry Studios, kiedy miksował, żeby ponownie nagrać jego partię. Nie mieli wtedy telefonów, poza Robem i Hookim... Martin zwykle dzwonił około 3 w nocy i oznajmiał że idzie miksować. Wtedy Rob modlił się o to, żeby Hooky miał jeszcze zapas benzyny i do niego dzwonił z poleceniem pojechania do studia tak szybko jak tylko się da. Tam Martin prowokował Hookyego, wraz z Chrisem Nagle lekceważyli go i wyprowadzali z równowagi poprzez np. włączanie klimatyzacji na maksa. Martin nie rozumiał że zespól mu płaci, ignorował ich sugestie. 
 
Dodatkowo z powodów finansowych sami musieli transportować i wnosić płyty (10 000 kopii) do biura Factory. Hooky wspomina, jak znajomy Alana Erasmusa, który mieszkał w tym samym domu miał z nich ubaw. Poprosili ich wtedy o jedną płytę - w tonie żartu i usłyszeli od Roba, że mają się odpier@@lić.
 
 
Rob dał jedną z płyt Middlesowi, była bez okładki. Dostał ją zanim okładka powstałą, pod warunkiem że pojedzie do Factory i przywiezie mu do Russel Club wieczorem projekt grafiki. Rob miał w ręku płytę, ale nie widział grafiki. Autor książki miał akurat po drodze, więc nie było problemu. Cieszył się, że sam zobaczy projekt okładki, jeszcze przed Robem. Grafika była zawinięta w brązowy papier, i była czymś czego nigdy wcześniej nie widział. Nie znał wtedy pojęcia analiza Fouriera, ale obrazek zrobił na nim ogromne wrażenie. Zapytany o to skąd się wziął, Sumner odpowiedział wulgarnie, że nie wie. Gretton dał albumy kilku innym osobom, w tym Paulowi Morleyowi i Ianowi McCulloch z Echo and the Bumnnymen. Sumner był speszony, obaj z Hookiem nie lubili tego co zrobił Martin, uważali, że lepiej brzmieli live a piosenki na albumie są wyschnięte i zachwaszczone (chodziło zapewne o efekty specjalne Martina). Wtedy nie zdawał sobie sprawy, jakie to było przełomowe. Na koncertach kontrolowali swoje brzmienie, Hannett zrobił to po swojemu, mocno je stonował.
 

Hooky do dziś nie lubi debiutu Joy Division. Uważa, że dopiero po wysłuchaniu go z albumu a później live, publika czuła się dopełniona. Znali piosenki z płyty, ale w wersji znacząco okrojonej brzmieniowo. 
 
Początkowo album sprzedawał się słabo, 5 000 kopii, a reszta zalegała w biurze Factory. Dopiero po około 4 miesiącach zaczął się dobrze sprzedawać, przynosząc zyski około 50 K GBP.          
 
C.D.N. 
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.       

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz