Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzystencjalizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egzystencjalizm. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 lipca 2020

Sztuka Erica Lacombe: Uwielbiam ten cichy dramat, gdy oni żyją, śpią, są zmęczeni życiem, a nawet martwi

Co dzieje się pomiędzy życiem a śmiercią? Kiedy kończy się życie i w którym momencie zaczyna się to coś, co jest później? Wydaje się, że odpowiedzi na takie pytania są proste a same pytania dziecinne. A przynajmniej część z nich: o śmierci świadczy przecież brak oddechu, co łatwo sprawdzić lusterkiem i niewyczuwalne bicie tętna. Ale czy w czasach nowoczesnych technologii i technik medycznych jest to rzeczywiście tak proste? Ile razy po ustaniu tych znanych od wieków funkcji, ludziom po ich podłączeniu do skomplikowanej aparatury zostaje darowane kolejne życie…
 
Właśnie takie egzystencjalne problemy są tematem obrazów i rzeźb francuskiego artysty Erica Lacombe (ur. 1968 r.) LINK. Jego ostatni cykl 20 form plastycznych, obrazów i rzeźb zatytułowany Ciężar ciszy opisuje śmierć i ciszę jaka jej towarzyszy. Pokazani przez niego ludzie nie są ani żywi, ani martwi, ale gdzieś pomiędzy. Uwielbiam ten cichy dramat, gdy oni żyją, śpią, są zmęczeni życiem, a nawet martwi - mówi. Wyobraź sobie chwilę przed śmiercią, kiedy życie wymyka się i zaczyna się coś nowego: ten moment jest naprawdę cenny, ponieważ wszystko wówczas milczy (LINK).  Zamilknijmy więc także i my i spójrzmy na prace Lacombe, widzimy na nich portrety osób wyłaniających się z niewyraźnego tła o nieokreślonym, mglistym kolorze. Twarze pokrywają maski, a może to skóra, która strzępi się płatami? Nosy rysują się i zaczynają odpadać, oczodoły zapadają się powoli w głąb i otwierają na nicość, usta znikają albo w ich miejscu rosną dzioby… Materia ożywiona powoli roztapia się i łączy z nieożywioną. Rozkład stał się jeszcze jednym, modnym tematem.
 

Technika, którą artysta wykorzystuje w swoich pracach zapewnia nieomal trójwymiarowy efekt. Lacombe używa farb akrylowych, papieru, oleju, długopisów, papieru zmieszanego z klejem i akrylem… Czy to wszystko wyjaśni nam melancholię i smutek nicości, która stara się uchwycić? Spójrzmy:







Mimo, że twórca jest samoukiem, perfekcyjnie posługuje się kreską i z łatwością maluje postaci. Jednak na jego obrazy nie patrzy się z przyjemnością. Ukazują tę smutną stronę ludzkiej natury... Życie to potwór wyznaje artysta na użytek jednego artykułów na swój temat, aby za chwilę stwierdzić: Piękno to horror normalności. Miłość to portret, który ucieka (LINK).





Obrazy Erica Lacombe można znaleźć w wielu prywatnych kolekcjach, a także na wielu wystawach zbiorowych i indywidualnych. Obecnie mieszka i pracuje w Lyonie we Francji. Wydaje się, że nie tylko maluje i rzeźbi ale także tworzy muzykę, która jest kolejnym wymiarem jego dzieł.



Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 



czwartek, 30 stycznia 2020

Zdjęcia Bogdana Panaita: Bo drzewa umierają i rodzą się jeziora...

Pierwsze fajne zdjęcie zrobiłem 1 grudnia 2006 r. w Petrosani. To był piękny krajobraz: ranek, z chmurami niczym sufit, ale fotka się nie udała. Potem zacząłem czytać i robić [zdjęcia]. Uwielbiam naturę, bo jej porządek jest czymś przytłaczającym a poprzez moje zdjęcia staram się przekazywać tę jej radość. Mam nadzieję, że czasami tak się dzieje - Poranek i wieczór spędzane z dala od aglomeracji miejskiej, wzgórza lub w miejsca, w których otacza cię jedynie linia horyzontu; (...) dokładnie ta sama, mimo, że krajobraz zmienia się miesiąc po miesiącu i z rok po roku, bo drzewa umierają i rodzą się jeziora ... Są chwile, które chcesz opowiedzieć, podzielić się, cieszyć się z innymi (LINK) - to dlatego Bogdan Panait, rumuński fotograf, robi zdjęcia (jest trzecim artystą z Rumunii którego prezentujemy po Atredesie (TUTAJ) i Ionut Carasie (TUTAJ)..

Konsekwentnie, na jego fotografiach widzimy szeroko rozpostarty krajobraz, często widoczny z góry, jakby fotograf unosił się kilkanaście merów nad ziemią. W pewien symboliczny sposób linia horyzontu łączy się u niego z granicą ludzkiego losu, czyli z czymś, co można by określić mianem horyzontu ludzkiego.  Ta egzystencjalna wymowa zdjęć Panait’a mieści w sobie wiele emocji: nostalgię, marzycielstwo, gniew i spokój…
  














Amatorskie zdjęcia Bogdana Panait’a zdobywają coraz większe uznanie, w 2009 roku w Bukareszcie pokazał je on na indywidualnej wystawie Salmen, zdobył także główną nagrodę festiwalu BestFotoFest, a jego prace znalazły się na wystawie w Royal British Hall w Londynie, podczas światowego festiwalu najlepszych fotografów. Jak już wspomniano, fotograf znany jest głównie ze zdjęć krajobrazów, nawet nazywany jest architektem krajobrazu. Najchętniej uwiecznia pejzaże Rumunii, lecz według niego najpiękniejsze są te w Grecji i włoskiej Toskanii, a ostatnio artysta zaczął wykonywać także portrety… Jednak nas zainteresowały głównie jego linie horyzontu. Może dlatego, że nie kończą się, tak jak muzyka, którą opisujemy?

Artysta nie ma własnej strony internetowej, w każdym razie obecnie lecz jego zdjęcia są dostępne w Internecie


Czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 27 grudnia 2019

Sztuka Vanitas vanitatum et omnia Vanitas: między mrokiem a światłem

Spalone świece, ludzkie czaszki, umierające kwiaty, owoce i warzywa, połamane kielichy, biżuteria, korony, zegarki, lustra, butelki, szklanki, wazony… Wszystkie te przedmioty kojarzą się z obrazami, które wyszły spod pędzla licznych tzw. starych mistrzów holenderskich i flamandzkich żyjących w XVII wieku. Bogactwo martwych natur obrazujących Vanitas było charakterystyczną cechą ich malarstwa, dzięki której zostali oni zapamiętani przez późniejsze pokolenia artystów pozostając niewyczerpaną inspiracją także dla współczesnych twórców gatunku sztuki podporządkowanej hasłu: Vanitas vanitatum et omnia Vanitas, której zadaniem jest przypominaniem widzom o przemijalności i ulotności ludzkiego życia, mocy piękna a jednocześnie znikomości wszystkich rzeczy materialnych i ludzkich osiągnięć.

Aby przekazać wszystkie te treści malarstwo to posługiwało się zestawem symboli układających się w alegoryczne kompozycje, na których każdy element miał głębsze, ukryte znaczenie. Dzięki tej szczególnej narracji prace te ostrzegają przed ulotnością wszystkich ziemskich przyjemności i zapewniają nam pewien rodzaj wyjątkowej estetyki, którą zachwycili się również współcześni fotografowie martwych natur.

Oglądając jednak te obrazy nie można oprzeć się wrażeniu, że bardziej interesują ich efekty światłocienia a sam temat dzieł jest tylko pretekstem do gry kontrastem między mrokiem a światłem. Jest to zrozumiałe, jeśli uświadomimy sobie uzależnienie fotografii od światła. Martwa natura daje możliwość eksperymentowania z możliwościami technicznymi, i korzystania ze wszystkich efektów chiaroscuro, czyli różnicy pomiędzy głębokimi cieniami a ostrym światłem, które wydobywa z mroku tylko niektóre obiekty. 


Prezentowane poniżej zdjęcia zostały wykonane przez Galaz Vera, Paulette Tavormina, Richarda Kuiper, John'a Phillips, Sharon Core… 











Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie najdziecie w mainstreamie.

piątek, 6 grudnia 2019

Fotografie Dennisa Ramosa: Zaskakująca egzystencjalna obojętność

Stali czytelnicy naszego bloga znają nasze upodobania. Jednym z nich jest podziw dla fotografii minimalistycznych, czarno-białych, o tematyce… powiedzmy egzystencjalnej. Bo jak inaczej określić pejzaż, który przyciąga wzrok i każe zastanowić się nad chwilą, w której załamuje się światło i miękko przechodzi w mrok? 

Wybitnym artystą, tworzącym w tym stylu, którego prace prezentowaliśmy, był Hengki Koentjoro (TUTAJ). A dzisiaj pora na urodzonego w Manili na Filipinach Dennis’a Ramos.

Z wykształcenia jest lekarzem, w 1991 roku wyemigrował do Stanów Zjednoczonych zaraz po ukończeniu studiów. Osiadł na Florydzie i zakochał się w krajobrazie Stanów Zjednoczonych. Z tego zauroczenia zrodziła się fascynacja światłem, co doprowadziło do eksperymentowania formami fotografii. W 2008 roku sprawił sobie lustrzankę cyfrową i najpierw zaczął robić portrety (te nie za bardzo nam się spodobały i dlatego nie pokażemy ich na naszym blogu), lecz potem zajął się architekturą i pejzażem.

Co nas urzekło w jego zdjęciach? Zaskakująca obojętność. Ramos tak samo fotografuje budynki jak i krajobrazy. Są one dla niego formami, na których załamuje się światło. Tylko i aż. Bo dzięki temu jego zdjęcia są idealnie skomponowane i otulone bezgraniczną ciszą. Nie wyrażają – zdaje się – żadnych emocji, ani negatywnych, ani pozytywnych. Choć niewątpliwie podoba mu się to, co fotografuje (inaczej przecież by zdjęć tych nie zrobił). Popatrzmy więc na kilka prac pochodzących z jego strony internetowej (LINK). 












Na prezentowanych zdjęciach w zasadzie nie ma ludzi. W jednym z wywiadów (LINK) fotograf na pytanie, co dla niego jest ważniejsze,  obecność w mediach społecznościowych czy interakcje osobiste? Odparł oba te sposoby mają znaczenie w fotografii i w innych gatunkach sztuki. Obecność w mediach społecznościowych przybliża prace artysty szerokiej publiczności, nawet z najdalszych zakątków świata. Z drugiej strony galerie i wystawy prezentują prace wybranych artystów określonym odbiorcom, głównie kolekcjonerom i artystom. Ramos myśli więc tylko o dystrybucji swoich dzieł, nie ma ochoty spotykać się z widzami, chyba niezbyt interesuje go ich zdanie… Jest typem samotnika, co akurat rozumiemy.

Kilka lat temu fotograf wydał album (LINK) a obecnie marzy o sesji zdjęciowej w Islandii, gdzie mógłby zarejestrować ekstremalne krajobrazy. 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.