czwartek, 15 czerwca 2023

Malarstwo braci Andrzeja i Jerzego Głuszak: od Pomarańczowej Alternatywny do malarstwa transcendentalnego

We wtorek opisaliśmy dwóch artystów: Mariana Michalika ojca i Borysa Michalika syna (LINK). Dzisiaj chcemy zaprezentować kolejną parę malarzy, tym razem są to bracia-bliźniacy: nieco starszy Andrzej Głuszak i chwilę młodszy Jerzy Głuszak. Jak to bliźniacy urodzili się tego samego dnia, w niedzielę 4 marca 1956 r. (tego samego roku, w którym przyszedł na świat np.: Ian Curtis). Obaj ukończyli Akademię Sztuk Pięknych we Wrocławiu (dawną Państwową Wyższą Szkołę Sztuk Plastycznych). Dyplomy uzyskali w pracowni prof. Konrada Jarodzkiego (Jerzy w 1981, Andrzej w 1982 roku).
 

A że był to Wrocław, lata 80 XX wieku, okres rozwoju kontrkultur, obaj uczestniczyli w rozmaitych happeningach, performanceach i działaniach teatralnych mocno nasyconych polityką:  akcjach Pomarańczowej Alternatywy oraz grupy Luxus (Andrzej był nawet współautorem pierwszego happeningu Pomarańczowej Alternatywy we Wrocławiu pt.: Tuby, czyli zadymianie miasta, który miał miejsce 1 kwietnia 1986 LINK). Ale to nie wszystko, bliskie im były także rozmaite inicjatywy muzyczne, założyli nawet zespół Chirurgia Plastyczna, o którym bliżej niestety nic nie wiemy, niemniej o roli muzyki na wrocławskich uczelniach i w czasie strajku studenckiego oraz obu braciach w jednym z wywiadów wspomniał Marek Puchała, dawny perkusista zespołu Klaus Mitffoch (pisaliśmy o nim TUTAJ). Mówił tak: Częścią zmiany była muzyka, bardzo ważna dla nas w tamtym okresie. Jeszcze przed strajkiem w szkole były instrumenty, które załatwili bracia Głuszkowie i tak zacząłem grać z nimi na perkusji. Pałki miałem ze szczebli z oparcia krzesła. Muzyka, coraz bardziej prymitywna, oddziaływała na naszą sztukę. Powoli nabieraliśmy wyrazu. Moja gra na perkusji polegała na tym, że nie było solówek, zawijasów. Liczyła się paka. Wzorem była dla mnie konstrukcja afrykańskiej muzyki, w której chodzi o wspólnotę. Nie ma w niej lidera, a kiedy rozłożysz ją na czynniki pierwsze, to zostają tylko poszczególne dźwięki. […] Radykalizm muzyki […] polegał na brutalności i szczerości (LINK).

Tak to było w tamtych latach. A po tzw. transformacji ustrojowej w 1989 roku Głuszakowie zajęli się tym, co umieli najlepiej: malarstwem, rysunkiem, ilustracją i graficznym projektowaniem.

Andrzej maluje abstrakcje - świetliste, przesycone barwami widma, które sprawiają wrażenie woali ukrywających inną rzeczywistość.








Jerzy natomiast tworzy figuralne, surrealistyczne kompozycje w stylu Rene Magritte, których wymowa niekiedy trąci żartem, lekką ironią czy nawet sarkazmem. On sam charakteryzuje swoją twórczość w następujący sposób: W moich pracach staram się uchwycić to, co nieoczywiste i nieco tajemnicze. Język metafory, symboliki i poetyki szybciej pozwala dotrzeć do odbiorcy i wywołać w nim odpowiednie skojarzenia i refleksje, Wyobraźnia pomaga mi wzbogacić siebie, ale także i innych o nowe treści wynikające z przemyśleń, przetworzeń obrazu o obszary wizualnie i plastycznie ciekawe. Sztuka pozwala mi na w miarę precyzyjne ilustrowanie świata, rzeczywistości wielowymiarowej, pełnej dosadnej potoczności, ale i tych miłych niedookreśleń, abstraktu, czasami pozwalających przenieść nas na krótko w transcendencję (LINK).











My możemy dopowiedzieć, że widać na nich wpływ wielu dzieł o których była mowa na naszym blogu: Arnolda Bocklina (LINK), Caspara Davida Friedricha (LINK), Paula Delvaux (LINK). Aluzje do ich prac witamy niczym starych znajomych…

Cóż jeszcze możemy do tego dodać? Może tylko zachętę, aby śledzić działalność obu braci. Warto…

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz