Tydzień temu rozpoczęliśmy na naszym blogu omawianie specjalnego wznowienia albumu Revolver zespołu the Beatles (TUTAJ). Po wstępie Paula McCartneya, dziś pora na kilka słów od Gilesa Martina - syna kultowego realizatora nagrań Geogre'a Martina, który przez niektórych nazywany był piątym Beatlesem.
Epoka pandemii pozwoliła na uzyskanie czasu na zabawę w dokładną realizację. Martin wspomina, że wcześniej zaangażował się w projekt Petera Jacksona pt. Get Back. Jackson pracował nad filmem w Nowej Zelandii. Co ciekawe, ekipa użyła najnowszej technologii żeby poprawić jakość obrazu, i uzyskała imponujący efekt. Mało tego, użyto komputerów celem wyizolowania rozmów miedzy członkami zespołu, tak by można było ich posłuchać w formie niezagłuszonej dźwiękiem instrumentów.
Revolver został nagrany na jednocalowej, czterościeżkowej taśmie, jako wersja mono, dopiero później zmiksowano album w wersji stereo. Jak zwykle Beatlesi nagrali go na żywo, często nagrywając całość na jednej ścieżce. Uniemożliwiało to zgranie fragmentów albumu w wersji miksu w studio. Wszystko jednak zmieniło się podczas pracy z dźwiękowcami Petera Jacksona. Emilie de la Rey była tą osobą, dzięki której dokonano demiksingu tych zagranych wspólnie fragmentów płyty. Tak więc uzyskano każdy instrument i głos w wersji osobnej. Nie było to robione po to, aby zmieniać brzmienie płyty, Martinowi chodziło o swoistego rodzaju elastyczność realizatorską. Pozwala to na zupełnie nowy odbiór albumu.
W remiksie z wyodrębnionych ścieżek Martinowi Jr. pomagał jego kolega - Sam Okell.
Zatem należy podziękować zespołowi i jego ojcu, za to, że stworzyli album dla tak wielu pokoleń. Album absolutnie ponadczasowy.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz