piątek, 10 lutego 2023

Super deluxe edition Revolver - najważniejszej płyty the Beatles cz.5: Jak powstawały efekty specjalne

 

Cztery tygodnie temu rozpoczęliśmy na naszym blogu omawianie specjalnego wznowienia albumu Revolver zespołu the Beatles (TUTAJ) streszczeniem wstępu Paula McCartneya. Następnie streściliśmy relację Gilesa Martina (TUTAJ) - współrealizatora nagrań, a fenomen albumu omawiał raper Questlove (TUTAJ). Opisaliśmy też historię zastosowania sitaru (TUTAJ).

Dzisiaj omówimy część rozdziału zatytułowanego Track by Track

Po zrealizowaniu Rubber Soul, w oczekiwaniu na recenzje, zespół od razu zabrał się do pracy. Co ważne, nie wywierano na nich żadnej presji, a ponieważ poprzedni album wydali 5 miesięcy wcześniej, czuli się niezwykle swobodnie. Szybko odnaleźli się w studio, przez co jakość Revolver była zbliżona do jakości Rubber Soul. O innym muzycznym kształcie albumu zdecydował jednak John, który przed rozpoczęciem nagrań powiedział, że ten album musi być inny. 

Próbowali poszukać wolnego studia, ale im się nie udało, tak więc o brzmieniu na albumie zdecydowali ludzie z EMI, a album nagrano w Abbey Road. Bardzo dużą rolę odegrał też George Martin, starszy od nich i bardziej doświadczony. Miał nieco utrudnione zadanie, bowiem podczas sesji odszedł inny współrealizator nagrań zespołu - Norman Smith, współrealizator wszystkich płyt zespołu w latach 1962-1965.

Wspominając tamten czas opowiadał, że zespół  miał masę pomysłów, wiele z nich nie dawało się z powodów technicznych zrealizować. Ale bardzo inspirowali realizatora nagrań. Jego zastępcą został Geoff Emerick, wówczas młody i dobrze zapowiadający się.

W studio pracował od razu po zakończeniu szkoły i zespól szybko go zaakceptował. Krótko przed rozpoczęciem sesji Revolver, na listach w UK królował zmiksowany przez niego utwór Pretty Flamingo zespołu Manfred Mann. Razem wtedy zrealizował z zespołem 11 sesji do Revolver.


Martin szybko znalazł wspólny język z Emerickiem, a ten stał się jego realizatorskim partnerem jeszcze na bardzo długo (do lat 90-tyc), mało tego zaprzyjaźnili się. Współpracę zaczęli od Tomorrow Never Knows

Zespół był pod wielkim wrażeniem wydawnictw z USA, chcieli na płycie więcej basu z perkusji. To osiągnięto poprzez umieszczenie specjalnego mikrofonu blisko bębna Ringo. Wepchnęli też do bębna zwinięty sweter wełniany celem zmiany jego brzmienia.

Dodawanie efektów specjalnych na początku spotykało się z oporem  realizatorów, nawet niechęcią, ale w miarę gdy zespół zaczął odnosić coraz większe sukcesy, ich pomysły spotykały się z coraz większym entuzjazmem.

Za efekty wielu sesji the Beatles odpowiedzialny był Ken Townsend.

Dołączył do studia w 1950 roku, co ciekawe, tego samego dnia co George Martin. Pracował w radio, TV nawet sprzedawał czajniki, gdy pojawiło się ogłoszenie z Abbey Road, że chcą zatrudnić kogoś, kto zna się na najnowszych technologiach. W tamtym czasie zespół zastosował też maszynę ADT ponieważ chcieli stosować double tracking. Idea wzięła się od Johna, który jeszcze podczas sesji Rubber Soul starał się o double tracking swojego głosu, niestety mimo poszukiwań metody - bezskutecznie. Ken Townsend wpadł też na pomysł zmian  odległości między głowicami w magnetofonie czterościeżkowym Studer J37.


C.D.N. Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz