Pierwszą cześć streszczenia zamieściliśmy TUTAJ, drugą TUTAJ, trzecią TUTAJ.
Trzeci rozdział książki ma tytuł Complex. Mimo przeprowadzki mały Bernard wciąż zaglądał na swoją daną ulicę, Alfred Street. Wspomina, że mimo iż jego dzieciństwo było skomplikowane, nie może o nim powiedzieć że było kiepskie. Bardzo miło wspomina podróże na skuterach do innych miast, one były oknem na inny świat, niż ten z jaki istniał w industrialnym Salford. Jednak okres w Salford Bernard wspomina jako najpiękniejszy czas, rodzina, przyjaciele i ten swoisty rodzaj braku odpowiedzialności.
Kiedyś wpadła mu w ręce gazeta opisująca slumsy, wskazująca, że to Salford jest pod tym względem, najgorszym miastem w całym UK, bardzo poczuł się tym urażony. W tym czasie jego dziadek miał udar, ten całkowicie go odmienił. Ze spokojnego i miłego człowieka stał się zły i agresywny. Z tym musiała mierzyć się jego niewidoma babcia. Podzielili się - ona mieszkała na górze, on na dole. W końcu dziadek wylądował w szpitalu, gdzie żył jeszcze pół roku. Babcię wtedy przeniesiono do domu opieki społecznej, choć bardzo tego nie chciała, a tego miejsca wręcz nienawidziła. Nie umiała się opiekować w takim stanie domem, zalęgły się w nim myszy, zawsze była bardzo czystą kobietą, ale utrata wzroku jej to uniemożliwiła.
Tym sposobem zostawili swój stary dom myszom. 18 letni wówczas Bernard Sumner bardzo to wszystko przeżył - to było ogromną stratą, tak jakby z rozpadem rodziny odeszła cała ta przeszłość, która była związana z jego domem rodzinnym.
Myślę że możecie usłyszeć śmierć mojej społeczności i śmierć mojego wieku dojrzewania w moim wkładzie do muzyki Joy Division.
Wkrótce streścimy kolejny rozdział książki - dlatego czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz