Pierwsza część tekstu jest TUTAJ, druga TUTAJ.
Kolejny wycinek to recenzja Closer autorstwa Mikea Nicholsa.
Na początku autor wspomina, jak dwa lata wcześniej uczestniczył w promocji zespołu w jednym z lokalnych klubów. I o ile większość zespołów wykazywała przed takimi występami pewność siebie, Joy Division byli podejrzliwie milczący, jakby nieobecni. Podobnie wyglądał koncert zespołu, a takie zachowania znacząco odróżniały Joy Division od pozostałych zespołów, co mogło być jedną z przyczyn ich lawinowo rosnącego powodzenia.
Następnie autor wspomina, jak dwa miesiące temu miał zamiar zobaczyć zespół w klubie Hurrah w USA, gdzie bilety zostały wyprzedane, ale jak wiadomo samobójstwo Iana Curtisa wszystko zniweczyło. W spadku został nowy singiel i album - potwierdzające sprzeczności płynące z ich muzyki. Następnie Nichols porównuje Unknown Pleasures z Closer.
Ten ostatni nazywa głębszym i trudniejszym do okiełznania wydarzeniem, zwłaszcza stronę pierwszą. Atrocity Exhibition jest nazwane jako znakomita piosenka na rozpoczęcie płyty, Curtis nokautuje w niej słuchacza rymami zapraszając do środka tej wystawy okropieństw. Powtórzenie tej strategii odbiorca otrzymuje jeszcze w Colony i Passover, które dziwią odbiorców religijnymi konotacjami tekstów Curtisa. Jak w większości przypadków znakomitych tekściarzy, teksty są niejednoznaczne, pozostawiając słuchacza z możliwością własnej ich interpretacji. Autor uważa, że wiele dzieje się też w warstwie wybijania słuchacza ze swoistego nastroju nostalgii. Jak choćby po spokojnym i nastrojowym Isolation, po którym otrzymujemy gniewne brzmienie gitary Sumnera w Colony, czy, jak to określa Nichols, mieniący się oczekiwaniami A Means To An End. W tej piosence Curtis obdarza słuchacza rozpaczą, bez obwiniania kogokolwiek, jednak po czasie łatwo domyślić się do kogo skierowane były te słowa.
Apogeum melancholii i przygnębienia zespół osiąga w The Eternal i Decades. Pierwszy jest pięknie poetycki, ze znakomitym wokalem i klawiszami Sumnera, ale i to wszystko przyćmione zostaje przez kolejny. Decades jest zdaniem autora piosenką w której tęskne zadawanie pytań przez Curtisa unosi się nad żałobnym motywem syntezatora.
Album wywołuje taki typ nostalgii, jakiego pozazdrościć powinni zespołowi wszyscy artyści. Płyta budzi wspomnienia, a po śmierci Curtisa zespół znalazł się wśród najważniejszych gwiazd muzyki. Na koniec autor zastanawia się nad przyszłością grupy, bo to czego dokonali to nie jest wcale zwykły rock'n' roll.
Wkrótce kolejne wycinki z zeszytu Gary Smitha, któremu jak zwykle dziękujemy za udostępnienie tej bezcennej kolekcji.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz