środa, 27 lipca 2022

Archiwum artykułów o Joy Division: zbiory Gary Smitha cz.5. Recenzje koncertów w University of London Union i Moonlight Club

Pierwsza część tekstu jest TUTAJ, druga TUTAJ, trzecia TUTAJ, czwarta TUTAJ.

Dzisiejsza część poświęcona jest recenzji koncertów w University of London Union, i zatytułowana jest Północny mrok kontra południowe uderzenie: 2:1. Przypomnijmy, że chodzi o koncert z 16.02.1980 roku, nagłaśnianego przez samego Martina Hannetta, który dodatkowo z playbacku, puszczał podczas niego efekty specjalne. Wtedy też po raz pierwszy zagrali the Eternal, a koncert zaczęli od Dead Souls (warto zobaczyć TUTAJ).


Peter Saville wspominał, jak wtedy po raz pierwszy usłyszał LWTUA, i zdał sobie sprawę, że bierze udział w czymś nadzwyczajnym. Po koncercie poszedł coś zjeść i przy jednym ze stolików siedział Ian Curtis. Dało się odczuć że dla ludzi wkoło jest postacią legendarną.

Recenzja koncertu Joy Division/ Killing Joke i Section 25 zaczyna się od opisu tańca Iana Curtisa, po czym pada stwierdzenie, że Joy Division to mistrzowie gotyckiego mroku, a przy tym wysyłają sygnały pobudzające mózg. Porównanie z poprzednim koncertem zespołu w Londynie (listopad 1979), kiedy wstępowali jako support the Buzzcocks wpada pozytywnie, w repertuarze bowiem pojawiły się nowe piosenki, które autor recenzji określa jako bardziej surowe, niż poprzedniczki.


Utwory są określane jako mniej kolorowe i pełniejsze desperacji, która zdaje się być rdzeniem twórczości zespołu. Piosenki są przepełnione purpurą, bas wysunięty jest teraz bardziej do przodu, a śpiew Curtisa, z szeroko otwartymi oczami, jest pełniejszy ekspresji. 

Ich piosenki mogłyby stać się nudne, jednak wokal Curtisa jest chwilami bardzo balladowy (jak choćby w wersie z Insight - I remember when we were young) co czyni ten fragment piosenki jednym z najsmutniejszych wersów muzyki pop, przy okazji jest niezwykle melancholijny.

Autor nazywa wykonanie LWTUA jako fantazyjnie wyemitowane, z ciekawym lekkim syntezatorem - widzi w nim więcej optymizmu. Tak jak przejście z klaustrofobii do bardziej czystych klimatów.

Następne wycinki prasowe opisują koncert Joy Division i A Certain Ratio w Moonlight Club 3.04.1980 (warto zobaczyć TUTAJ). Martin Townsend porównuje Wilsona do mistrza pewnej szkoły, zespoły występujące jako gwiazdy z jego klasy, a Kevina Hewicka do szkolnego łobuza (z powodu kiepskiego występu).Również Blurt nie wypadli imponująco.

Za to klasą byli Joy Division, ze znakomitym brzmieniem i z charyzmatycznym wokalistą wykonującym taniec, określany z powodu ruchów rękami, jako taniec skrzydeł młyńskich. To był najlepszy koncert, a zespół jest teraz w trudnym momencie, podtrzymania swojej popularności. 

Wkrótce wrócimy do opisu archiwów Gary Smitha, któremu składamy nieustające podziękowania za znakomitej jakości skany! 

Czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz