sobota, 2 lutego 2019

Nieznany przedostatni wywiad Iana Curtisa z Joy Division z fanzinu The Story So Far


Niedawno na FB pojawiły się fotokopie stron fanzinu The Story So Far z grudnia 1979 r., na których jest wywiad z Ianem Curtisem przeprowadzony w dniach 10 lub 11 listopada 1979 w The Rainbow Theatre w Londynie (TUTAJ). Jest to jeden z ostatnich wywiadów z liderem Joy Division, z racji opublikowania w niszowym wydawnictwie, w zasadzie nieznany. Nosi tytuł: Joy Division zespół na nowy wiek (Joy Division, a band for the new age). Dlatego postanowiliśmy zamieścić owe fotokopie u siebie, wraz z transkrypcją wywiadu i tłumaczeniem na język polski:

Why does everyone say our music is gloomy end doony?" asks Ian. We're sitting in the dressing room of Londons Rainbow Theatre, and some ill- informed pseudo - rock journalist has just managed to incur the wrath of Joy Division by coming out with the usual pathetic misconception. The band decide to adjourn and the guilty party is left pondering her mistake
 
I only mention this event in the hope of at least partially dispelling the myth which threatens to engulf Joy Division.

 
The band were forned in Manchester in early 1977. Yet another band inspired to do something musical by John Lydon and his Gerry Troubadours. The frenetic, almost heavy-metal, chord thrashings prevalent on their "Ideal for Living" E.P. have mellowed and matured into some of the most haunting melodies this side of surrealism. According to Ian their unique style evolved simply through the process of becoming more proficient on their instruments. Stephen Morris is technically one of the best British drummers in the business. Peter Hook's cloned Bass drives the songs along with the kind of urgency usually associated with a careering ambulance. On top of this Bernard Dickin lays down a tight guitar pattern, often with a flanges to achieve an interesting sound through his battered Vox combo… Occasionally Bernard will switch to synthesizer. He is the groups resident Technocrat. He built his synthesizer from a kit. At the moment Iah is trying to come to terns with the Guitar, on which he immaculately plays a single chord during "Love Will Tear Us Apart" For me, this is one of their strongest live bombers. Bernard's synthesizer signal is split into 4 and phased, creating a piercing yet rich melody. A very nice stage sound.
 

There seems no point in dwelling on Joy Divisions History. Listen to it's back-catalogue, it speaks for itself.
 

I asked the Band how they to do 2 tracks for Bob Last's compilation album 'Earcom 2'.
 

Ian - "We've known Bob for a long time and we knew that he was going to do this single on Past, we'd also played a few dates on the Rezillos’ last tour, so it really came about through that. We had a couple of tracks left over from the album and it was an outlet for them. Really, it would have taken Factory Records a long time to get them out. We night as well release everything rather than save it."
 

- But doesn't that mean that yo're inevitadly going to skimp on quality?
 

Ian - "Well if the test pressing isn't up to standard, it just wont go out.'
 

Stephen- "We did 15 tracks for an album and subsequently selected 10 for inclusion on it, so the others were finished but there was nothing to do with them."
 

The album is, of course "Unknown Pleasures", an album displaying abundant song-writting ability and deep perception. Just listen to the lyrics of "New Dawn Fades" or feel the atmosphere inherent in "I Remember Nothing". It's no wonder that the album's first pressing was soon sold out.
 

I ask them how heavily they intend to rely on synthesizers in future.
 

Ian - "If we think that the keyboards fit in, we'll use them. There's no conscious decision to write a song featuring synthesizer."
 

- So how about a full time keyboard player?
 

Ian - "I don't think so.... it would have to be someone who couldn't really play, so that could learn to play like us."
 

Infact, Joy Division have just recorded a single for the French "Sordid. Sentimentale” lable. It features Bernards synthesizer on a very moody song called "Armosphere". According to their manager and hairdresser, Rob Gretton ("It's going into the realms of stupidity, in my opinion!"- Stephen Morris) It's probably one of the best things they've put on vinyl.
 

Rob has hopes of getting the bend into the studio coon to cut the second album, but before that, they have dates in Holland, Belgium Germany and tentively, America. People are beginning to take notice.
 

The Ayatollah of Factory Records, Tony "Whizz-Kid" Wilson, seems keen to get them on a British College Tour. He thinks the intellectuals will love them. This may not be for sometime though, since they have just completedan exhausting British tout as special guests of the Buzzcocks. Audience reactions were mixed, but never hostile. On the last night of the tour, they perpetrated an act which showed them to be rather loss solemn and intense than others might have us believe. I trust that the Buzzcocka found the White Mice good company on she return track to Manchester!
 

The band have suffered from too much Hot and Cold publicity in the past. It's time that they were acknowledged as doing in the vanguard of British new age bands.
 

Perhaps for the commercially-minded hypocrites of the "Pop" press, Joy Division are indeed emotionally a scapegoat.
 
Tłumaczenie: 


Dlaczego wszyscy mówią, że nasza muzyka jest ponura i dołująca? pyta Ian. Siedzimy w garderobie Londons Rainbow Theatre, a jakiś niedoinformowany pseudo-rockowy dziennikarz właśnie wkurzył Joy Division, wychodząc z tą typową żałosną tezą. Zespół zdecydowanie odrzuca takie coś, a winny powinien rozważyć swój błąd.
 
Wspominam o tym wydarzeniu z nadzieją, że przynajmniej częściowo rozwiałem mit, który otacza Joy Division.
 
Zespół został założony w Manchesterze na początku 1977 roku. Była to kolejna grupa, która została zainspirowana do zrobienia czegoś muzycznego przez Johna Lydona i jego Gerry Troubadours. Szalone, niemal ciężkie, metalowe akordy, które dominują w ich epce An Ideal for Living” zmiękczyły się i dojrzały w jednej z najbardziej nostalgicznych melodii po tej stronie surrealizmu. Według Iana ich unikalny styl ewoluował po prostu dzięki procesowi doskonalenia umiejętności gry na instrumentach. Stephen Morris jest technicznie jednym z najlepszych brytyjskich perkusistów w branży. Sklonowany przez Petera Hooka bass nakręca piosenki w sposób przypominający pośpiech z jakim mknie ambulans.  Na tym Bernard Dickin tworzy zbity rytm gitarowy, często z naddatkami, aby uzyskać interesujący dźwięk ze swojej poobijanej kombinacji Vox ... Od czasu do czasu Bernard przechodzi na syntezator. Przynależy on do grup Technocratów. Zbudował swój syntezator z części. Ian próbuje dojść do nich ze swoją Gitarą, na której nieskazitelnie gra pojedynczy akord podczas Love Will Tear Us Apart. Dla mnie jest to jeden z ich najsilniejszych, granych na żywo bombowców. Dźwięk syntezatora Bernarda jest podzielony na 4 i stopniowo, tworzy przenikliwą bogatą melodię. To jest bardzo fajny efekt sceniczny.
Wydaje się, że nie ma sensu zajmować się historią Joy Division. Posłuchaj ich nagrań, mówią same za siebie.
 
Zapytałem zespół o wykonanie 2 utworów do albumu kompilacji Boba Lasta Earcom 2.
 
Ian - Od dawna znamy Boba i wiedzieliśmy, że zamierzał nagrać tego singla dawno, graliśmy razem także kilka razy podczas ostatniej trasy koncertowej Rezillos, więc w końcu doszło do tego. Mieliśmy kilka utworów, które pozostały z albumu i był to punkt wyjścia. Tak naprawdę Factory Records zajęłoby to dużo czasu, aby je wydać.
 
Ale czy to nie oznacza, że nieuchronnie ucierpi jakość?
 
Ian - No cóż, jeśli próbny test nie wyjdzie dobrze, to po prostu nie wydamy.
 
Stephen - Zrobiliśmy 15 utworów na album, a następnie wybraliśmy 10 do umieszczenia na nim, więc z innymi ni było co zrobić.

Ten album to jest, oczywiście, Unknown Pleasures, album do kórego napisania trzeba było zdolności i głębokiej wrażliwości. Wystarczy posłuchać słów New Dawn Fades lub poczuć klimat związany z I Remember Nothing. Nic dziwnego, że pierwsze wydanie płyty zostało szybko wyprzedane.
 
Pytam ich, jak bardzo zamierzają polegać na syntezatorach w przyszłości.
 
Ian - Jeśli uznamy, że jest miejsce na klawisze, użyjemy ich. Nie podjęliśmy rozmyślnej decyzji, aby napisać piosenkę z syntezatorem.
 
- A co powiesz na pełnoetatowego klawiszowica?
 
Ian - Nie sądzę... musiałby to być ktoś, kto naprawdę nie potrafiłby grać, żeby nauczyć się grać tak jak my.
 
W rzeczywistości, Joy Division nagrało właśnie singiel dla francuskiego wydawnictwa Sordid Sentimentale (pisaliśmy o kulisach powstawania tego albumu TUTAJ), w którym Bernard używa syntezatora w bardzo nastrojowej piosence Atmosphere. Zgodnie ze zdaniem ich menadżera i stylisty fryzur, Roba Grettona (To zakrawa na głupotę, moim zdaniem! - Stephen Morris) To prawdopodobnie jedna z najlepszych rzeczy, które puścili na winylu.
 
Rob ma nadzieję, że uda mu się wkrótce wstawić zespół do jakiegoś studia, aby zrobić drugi album, ale wcześniej mieli występy w Holandii, Belgii, Niemczech i prawdopodobnie będą mieli w Ameryce. Ludzie zaczynają ich zauważać.

Ayatollah z Factory Records, Tony "Łebski" Wilson, wydaje się być chętny, by zabrać ich na British College Tour. Myśli, że intelektualiści pokochają ich. To może odbyć się za jakiś czas, ponieważ właśnie skończyli wyczerpujące występy jako brytyjski suport i specjalni goście Buzzcocks. Reakcje odbiorców były mieszane, ale nigdy wrogie. Ostatniej nocy na trasie, popełnili postępek, który udowodnił, że są bardziej wielcy i poważni, niż inni mogą nam wmówić. Ufam, że Buzzcocks znaleźli się w dobrym towarzystwie podczas  powrotu do Manchesteru!

Zespół w przeszłości cierpiał z powodu niestałej publiki. Nadszedł czas, by zostali uznani za awangardę brytyjskich zespołów nowych czasów.

Być może dla komercyjnie myślących hipokrytów z prasy Pop, Joy Division są naprawdę emocjonalnym kozłem ofiarnym.

Niedługo więcej ciekawych materiałów z fanzinów, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 1 lutego 2019

Kobieta jedząca robaki, ludzka głowa w słoiku i zabijanie komunistów, Jim Ludtke: wielki animator muzycznych gier wideo

Kiedy pojawiły się w sprzedaży pierwsze konsole do gier komputerowych, traktowano je jak drogie zabawki. Jednak, gdy w latach 80-tych na Zachodzie ludzie zaczęli zaopatrywać się w komputery osobiste, stało się coraz bardziej jasne, że gry nie muszą być tylko rozrywką, a mogą stać się czymś znacznie poważniejszym. 

Już w 1982 r. jeden z pierwszych wielkich projektantów gier, Chris Crawford, uznał w swojej książce The Art of Computer Game Design gry wideo za nową formę ekspresji artystycznej. Ta opinia coraz mocniej trafiała do przekonania użytkowników gier i ich twórców. Na tej nowej fali - zachwytu nad nowym medium - w 1994 r. najdziwniejszy zespół muzyczny świata, The Residents, wydał swój album Gingerbread Man, w którym po raz pierwszy pojawiła się grafika komputerowa. Do płyty dodano bonus w postaci interaktywnej części CD-ROM-u, a kolejne wydawnictwa zespołu stały się już pełnoprawnymi grami.


Dzieła Residents publikowane na CD-ROM-ach były zaprojektowane i zanimowane przez grafika Jima Ludtke. Działał on na fali twórczości związanej z grami wideo, która nastąpiła po zamontowaniu w komputerach domowych czytników płyt CD. Po wielkim sukcesie gry Myst, w której grafika i walory dźwiękowe podniosły poziom opowiadanej historii, nową technologią zainteresowali się twórcy, którzy dotąd nie mieli wiele wspólnego z komputerami. Jednym z najciekawszych produktów, które pojawiły się wtedy były gry, wydane właśnie The Residents: Freak Show i Bad Day on the Midway. Obie już na pierwszy rzut oka robią wrażenie. Mają surrealistyczną oprawę graficzną właśnie autorstwa Jima Ludtke i zamiast stawiać przed graczem zagadki typowe dla gier przygodowych, skupiają się głównie na wciągnięciu widza w opowieść.

We Freak Show trafiamy do namiotu, w którym upiorny mistrz ceremonii przedstawia nam gromadkę dziwadeł, których obwozi po kraju - człowieka-kreta, kobietę jedzącą robaki i ludzką głowę w słoiku z formaliną. Mocne wrażenia czekają jednak na tych graczy, którzy ukradkiem zajrzą poza namiot i wejdą do przyczep, w których trupa mieszka. To wyprawa w przeszłość i w głąb psychiki przerażająco samotnych ludzi odrzuconych przez społeczeństwo i zesłanych do cyrkowego namiotu.
Bad Day on the Midway to z kolei wirtualny spacer po zrujnowanym wesołym miasteczku, w którego surrealistycznych atrakcjach (od gabinetu tortur psychicznych, przez występy kobiety zmieniającej się stopniowo w drzewo, po strzelnicę, w której celuje się do komunistów) widać odbicie marzeń i fobii sfrustrowanej amerykańskiej prowincji.


W Bad Day on the Midway wyraźnie daje się zauważyć wypływ twórczości Davida Lyncha - a więc nic dziwnego, że Lynch planował stworzyć serial oparty na grze. Niestety, ostatecznie nic z tego nie wyszło. Firma Inscape, która wydała grę, wyprodukowała w tym czasie także inną: The Dark Eye. Była to interaktywna adaptacja opowiadań Edgara Allana Poe'a w konwencji animacji lalkowej. W każdym z opowiadań (Beczka Amontillado, Serce oskarżycielem i Berenice) zmienia się punkt widzenia uczestnika gry, raz patrzy on na akcję oczami oprawcy, a kiedy indziej ofiary. Towarzyszy temu równie niezwykła oprawa graficzna, nad którą pracowali znani rysownicy komiksów a w rolę speakera przyjął sam William S. Burroughs (TUTAJ). Ale wróćmy do prac Jimiego Ludtke:


Podobnie jak grupa Residents zachował daleko posuniętą anonimowość. Niewiele o nim wiadomo, nie znaleźliśmy w sieci jakiegokolwiek jego biogramu, nawet milczy o nim wścibska wikipedia. Wiadomo tylko, że mieszkał w Los Angeles z żoną Sharon i dwoma walijskimi terierami. Mieszkał, ponieważ zmarł w 2008 r., o czym na swoim blogu wspomniał jego przyjaciel TUTAJ

Był grafikiem komputerowym który, od połowy lat siedemdziesiątych, stale zdobywał nagrody i wyróżnienia za pracę dla swoich wybitnych klientów. Rozpoczął karierę jako ilustrator w Playboy Magazine gdy był jeszcze studentem w Chicago Academy of Fine Art. Potem pracował dla największych koncernów amerykańskich: Sony, Newsweeka, Macworld, MacUser, Digital Equipment Corporation, Canona, Nintendo, AT & T, The New York Times i Macromedia, a także wielu innych. Jego klientami byli Nabisco, Nintendo, MTV, Time Warner New Media i The Voyager Company

Jako lider w dziedzinie obrazowania komputerowego, Jim często był proszony o prezentację swojej pracy. W takiej roli wystąpił na konferencji Macworld "Images and Tools" oraz na sponsorowanej przez Apple  konferencji AIGA "More". Miał swoje studio pracy w San Francesco a pracował z użyciem programu Macromind 3D.
Jego animacje zostały już uznane, jedna z nich została pokazana na wystawach w Museum of Modern Art w Nowym Jorku i w Nicograph w Tokio, a prace ilustracyjne zostały zaprezentowane w galerii Bunkamura w Tokio oraz w pokazie grupowym w San Francisco sponsorowanym przez Adobe. Zdobył wyróżnienia First Place Animation w konkursach MacMorld Magazine MacMasters w 1991 i 1992 roku, a także zdobył nagrodę Pantone Color Award w 1991 roku.
The Residents, których obraz jest w dużej mierze zasługą Jima Ludtke przyjęli zasadę wyrażającą się w następującej sentencji:

Mówi się, że jedną rzeczą, której nigdy nie zapomnimy, jest płeć:
The Residents są bez płci.
Następną najbardziej pamiętną cechą jest twarz,
The Residents są bez twarzy.
Trzecią rzeczą, którą pamiętamy, jest osobowość.
The Residents nie mają osobowości.

 

Tymczasem prace Jima Ludtke dały muzykom, twarz, osobowość i określiły ich płeć. Nawet, jeśli sami tego nie chcieli.

Muzycy uhonorowali wielkiego artystę na swojej płycie Commercial Album, o której pisaliśmy TUTAJ. Przypomnijmy, że płyta zawiera aż 40 piosenek, do których nakręcono teledyski, a jeden z nich zadedykowali Jimowi Ludtke, bo został przez niego stworzony a przez nich jedynie animowany. Na końcu teledysku umieszczono zdjęcie artysty celem upamiętnienia. 


I tym sposobem wielki grafik pozostał już na zawsze związany z historią jednego z największych zespołów światowej awangardy.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 31 stycznia 2019

Odcisk woskowy domu Iana Curtisa, legendarnego wokalisty Joy Division

Trwa upamiętnianie wokalisty Joy Division Iana Curtisa. Po znakomitej sztuce i komiksie Martina Gormana, które opisywaliśmy TUTAJ, serii koncertów Petera Hooka and the Light (w tym i w Polsce - TUTAJ), gdzie Ianowi dedykuje się piosenki, czy wykupieniu domu po zmarłym wokaliście przez Hadara Goldmana (TUTAJ), który chce tam urządzić muzeum, Peter Hook postanowił wyprzedać swoje pamiątki, w tym maszynopisy tekstów Curtisa (TUTAJ). 

Ale to nie wszystko. Ostatnio Richard Turley przeprowadził wywiad (TUTAJ) ze Scottem Kingiem, brytyjskim artystą, który urodził się w 1969 roku w Gole a obecnie mieszka i pracuje w Londynie. w 1992 roku ukończył studia jako projektant graficzny w Hull College of Art. Artysta ma na koncie trzy prestiżowe nagrody a jego prace wystawiane są na wielu ważnych światowych wystawach, choćby w UK, Niemczech czy Włoszech

Zatem czegoż takiego dokonał tym razem ten utalentowany artysta? 

Postanowił on wykonać w skali 1:1 odcisk domu przy 77 Barton Street w Macclesfield. Odcisk woskowy na papierze, tak aby każdy mógł zobaczyć jak wygląda dom, w którym powstawały teksty największych hitów Joy Division i dom w którym 18.05.1980 roku Ian Curtis popełnił samobójstwo. 

W wywiadzie pada kilka ciekawych pytań. Artysta przyznaje, że pomysł sporządzenia kopii domu Iana Curtisa narodził się w jego głowie bardzo dawno, tak dawno że nawet sam nie jest w stanie określić kiedy. Nie chciał jednak niepokoić rodziny wokalisty. W końcu, po latach, postanowił to zrobić i próbował skontaktować się listownie z wdową po Ianie, ale nie otrzymał odpowiedzi. 

Finalnie jednak, wspólnie z ekipą,  zrobili to i byli zaskoczeni, jak wielu turystów przybywało oglądać dom podczas tych dwóch dni kiedy pracowali.
Zdjęcie pochodzi ze strony (TUTAJ). 

Spotkali fanów z Niemiec, Włoch czy Francji. Artysta opisuje w wywiadzie, jak w czasie koledżu wykonywał prace o zespole, który od dawna go inspirował.  Dalsza część wywiadu skupia się wokół opisu odczuć artysty podczas pracy i refleksji i tym jak wielki wpływ na dzisiejszą sztukę mają Joy Division i ich muzyka.
Zdjęcie pochodzi ze strony: TUTAJ 

Dzieło zostało zamówione przez Niemców, dokładnie przez dom wystawowy Deichtorhallen Hamburg w Hamburgu, i kuratora Maxa Dax. Obejrzeć będzie go można od 1.03.2019 do 11.08.2019 roku. Strona domu aukcyjnego znajduje się TUTAJ. Niestety nie ma na niej jeszcze programu na marzec...

W związku z wywiadem można zadać kilka pytań. Ciekawi nas kto wyraził zgodę na zrobienie odcisku - wszakże właścicielem domu jest obecnie Hadar Goldman. Ciekawe czy artysta dowiedział się jaki jest stan prac nad muzeum Iana Curtisa, i czy dostał klucze do wewnątrz - proszę zwrócić uwagę, że na zdjęciu pracującej ekipy pali się światło w przedpokoju... Szkoda że przy okazji, nie zrobiono odcisku chodnika wkoło domu. Niemniej samo dzieło wzbudza nasz zachwyt i szacunek. 

Kto wie, może za jakiś czas odwiedzimy wystawę i opiszemy tutaj nasze wrażenia? 

Dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 30 stycznia 2019

Michael Ticcino: kiedyś dyrektor artystyczny w agencjach reklamowych, dziś mistrz fotograficznego surrealizmu

Surrealizm, styl którego początek przypada na lata 20. w dobie epoki cyfrowej z trumfem powrócił i korzysta z nowych, ekscytujących środków wyrazu. Pojawiło się nowe pokolenie artystów, którzy badając podświadomość, krążą pomiędzy tym, co realne, a tym co pochodzi z naszych koszmarów i snów. Używając narzędzi, które zapewniają programy graficzne typu Photoshop i Illustrator, ożywiają nasze przeczucia, tworząc piękną, mroczną i często dziwaczną sztukę. 

Jednym z takich twórców jest Michael Ticcino z Valley Forge w Pensylwanii, amerykański grafik pracujący na co dzień w reklamie, który z biegiem czasu postawił odejść od sztuki podporządkowanej komercji na rzecz form dających inną perspektywę, rejestrujących to, co jest możliwe w odróżnieniu od tego co jest rzeczywiste.
Zamiast samemu interpretować jego dzieła, może oddajmy mu głos. W jednym z wywiadów tak mówił o swojej twórczości LINK:

Jak opisałbyś swoją wizję fotograficzną? Jakie odczucia próbujesz pokazać w swoich dziełach?

Nie jestem pewien, czy mam jakąś fotograficzną wizję. Naprawdę nie zastanawiam się nad tym, co robię, ani jakim jestem fotografem. Jestem bardziej twórcą obrazu, który używa aparatu jako jednego ze swoich narzędzi. Chociaż uwielbiam korzystać z moich aparatów fotograficznych, są one jedynie środkiem do osiągnięcia celu. To, co staram się osiągnąć za pomocą tych obrazów, to poczucie „realizmu z niespodzianką”. Innymi słowy, pokazuję prawdziwą sytuację, która nigdy nie mogłaby zaistnieć. 

Co sprawiło, że zdecydowałeś się używać narzędzi cyfrowych jako środek wyrazu artystycznego w fotografii?

Wypalenie i hedonizm. Pokrótce wyjaśnię. Pracowałem jako dyrektor artystyczny (czy też dyrektor kreatywny) w agencjach reklamowych. Na początku było to trudne lecz także zabawne, ale po ponad 30 latach tworzenia dla przyjemności innych, chciałem w końcu zadowolić siebie tylko siebie. Nie chciałem już szukać niczyjej aprobaty lub akceptacji dla mojej pracy.  

Twoje surrealistyczne obrazy są bardzo kreatywne. Skąd pochodzi inspiracja?

Zazwyczaj inspiracja wynika z czegoś, co widzę. W przeciwieństwie do prawdziwej definicji surrealizmu, nie zaczyna się od pragnienia "uwolnienia kreatywnego potencjału nieświadomego umysłu". Nie mam aż tak głębokich przeżyć. Mam tylko jedno dzieło, które wykonałem mając świadomość, po co został zrobiony. Ta grafika nosi tytuł jest "Anthony Loved to Fish". Zrobiłem ją, aby złożyć hołd mojemu ojcu, z którym pożegnaliśmy się dawno temu.  Gdy byłem dzieckiem razem odbyliśmy wiele ciekawych i niezapomnianych wypraw wędkarskich.

Opowiedz nam o procesie tworzenia jednej ze swoich fantazji. Czy używasz własnych obrazów czy innych ludzi? Jakie przechodzisz procesy myślowe, kiedy je tworzysz?

Staram się zachować umysł pusty o ile tylko możliwe (co nie jest bardzo trudne) i pozwolić sobie na wpływanie na to, co widzę. Czasami to działa, a wynik jest satysfakcjonujący. To mnie twórczo zadowala. Innym razem wydaje mi się, że to działa, ale kiedy wracam potem do wykonanego dzieła, nie czuję takiego samego podniecenia. Mimo to nie wyrzucam go. Spoglądam na niego od czasu do czasu. Mam wiele tych grafik "w toku". Jeśli chodzi o proces twórczy, to używam kombinacji "atrybucji" dzieł cudzych i moich własnych. Mieszkam w podmiejskiej scenerii i nie mogę dużo podróżować, więc jeśli potrzebuję obrazu np.: łóżka w jeziorze, muszę znaleźć odpowiedni obraz licencjonowany, który mogę wykorzystać.

Wymień trzech fotografów lub artystów, których lubisz i uzasadnij dlaczego .

Jerry Uelsmann (pisaliśmy o nim TUTAJ). Fantastyczny intelektualista i mistrz techniki. Tworzy niesamowite, prowokujące do myślenia utwory z klisz, z negatywów, a nie ze zdjęć cyfrowych. Thomas Barbèy . Czemu? Wystarczy spojrzeć na jego prace. Yves Lecoq . Łączy w jedno humor z surrealizmem. To dodaje nowy wymiar. 

Dlaczego używasz grafik czarno białych? Co przyciąga cię do tego rodzaju twórczości?

Pracuję na bazie czerni i bieli, ponieważ kolory nie są konieczne, aby moje prace dawały mi satysfakcję. W rzeczywistości kolor przeszkadza. Kiedy zaczynam, elementy późniejszego obrazu są układane w stadium kolorowych, ponieważ takie właśnie się pojawiają. Szybko konwertuję je potem na czarno-białe i zmieniam kolory, aby były w przyjemnych odcieniach szarości. To zmienia dynamikę. Rysunek zaczyna staje się wewnętrznie zintegrowany. Uwielbiam kolor, ale po prostu nie tutaj.

Opowiedz o tytułach swoich utworów.

Potem je podaję, większość z nich. Tytuły są bardzo ważne, ponieważ uzupełniają obraz. Stanowią istotną część percepcji. Obraz nigdy nie powinien być wyświetlany bez tytułu.

Dokąd podąża twoja fotografia? Z jakimi ekscytującymi projektami fotograficznymi masz zamiar zająć się w przyszłości?

Nie mam absolutnie pojęcia, dokąd zmierzam. Nie obieram żadnego kierunku i podoba mi się, że tak jest. Jedynym wyjątkiem był utwór "Anthony Loved to Fish". Dokładnie wiedziałem, co chcę zrobić, zanim zacząłem. Co do przyszłości, kto wie. Bez kierunku mogę iść gdziekolwiek.Tyle wywiad. Teraz zatem pora na prezentacje kilku jego prac, po każdą umieściliśmy jej tytuł, a także kilka grafik niepodpisanych i kolorowych.
Anthony Loved to Fish
Desperate for Attention, Carl Sat and Waited
Elizabeth Waits for an Adult
Dolly







I cóż, do tego można dodać? Chyba tylko to, że surrealizm Michaela Ticcino pozostaje pod wyraźnym wpływem malarstwa Rene Magritte, o którym kiedyś pisaliśmy TUTAJ  i aż dziwne, że jego grafiki nie trafiły na okładki albumu którejś z kapeli punkowych. Bo zdążył zaprojektować dwie dla jazzowej piosenkarki Lorraine Feather LINK

Może któryś z młodych zespołów zwróciłby uwagę na zaprezentowany wybór?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 29 stycznia 2019

Isolations News 21: Zobacz jak dziś wygląda Knott Mill, miejsce gdzie próbowali Joy Division - zdjęcia Andrew P. Brooksa, Defying - nagrali klip do New Dawn Fades, Manchester Punk Festival w kwietniu

Nasz twitterowy przyjaciel z Manchesteru, znakomity fotograf Andrew P. Brooks (TUTAJ) spełnił naszą prośbę. Jakiś czas temu bowiem, poprosiliśmy go o zdjęcie miejsca w którym kiedyś stał legendarny budynek Knott Mill (TUTAJ), miejsce prób kilku gwiazd sceny Manchesteru, a przede wszystkim Joy Division. Wyglądało to tak:


Napisał nam: 

As prommissed! Just walking home from the shoot and I think this modern buildings on the site of what used to be rehearsal space in

I tym oto sposobem mamy poniższe zdjęcie, bowiem jak wiadomo budynek został zburzony...
Andrew z typowo angielską grzecznością na pytanie, czy możemy wykorzystać Jego prace na naszym blogu odpowiedział: Of course, if you can say the images are by me and link to Andrew Brooks Artist that would be awesome!

Oczywiście Andrew - bardzo Ci dziękujemy i może kiedyś pokażesz nam jak wygląda miejsce gdzie było Factory Records czy The Electric Circus.. Jak długo sami nie zobaczymy...

Strona ze zdjęciami Andrew jest TUTAJ.  

Dostaliśmy bardzo miły list od zespołu Defying, w którym grupa poinformowała nas o nakręceniu klipu do ich wersji New Dawn Fades - piosenki Joy Division. Teledysk jest na prawdę interesujący, koncepcja ciekawa, i coraz bardziej podoba nam się ta wersja coveru.

Panowie z zespołu w miłej atmosferze dziękują, że o nich napisaliśmy. A my dziękujemy im za maila, i za pamięć o Ianie. Panowie - klip jest zajebisty! Napiszcie jeszcze do nas kiedyś.  

Tymczasem zobaczmy, jak Joy Division transmitują New Dawn Fades na ekranach nieskazitelnie białych koszul muzyków z Defying.

I jeśli czyta nas ktokolwiek, komu bliski jest klimat naszego bloga - zapraszamy do współpracy. Jesteśmy tutaj po to, aby propagować chłodnofalowe klimaty. 

Od 19 do 21.04.2019 odbędzie się Manchester Punk Festival 2019. Wystąpi ponad 130 kapel. Wśród gwiazd m.in. Samiam, Dead to Me, Subhumans, Smoke of Fire - zresztą powyżej plakat, a jeśli nie widać to szczegóły można znaleźć TUTAJ

Bilety promocyjne niestety już wyprzedane, można jedynie nabyć zwykłe w cenie od 60 do 65 GBP. O ile jeszcze są, bowiem schodzą jak ciepłe bułeczki. Zainteresowanych zapraszamy TUTAJ

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  

poniedziałek, 28 stycznia 2019

Nastrojowo: Portrayal - słomkowe światła latarni nad zamglonym miastem, chłodny, łagodny i nostalgiczny debiut duetu z Shrewsbury


Portrayal jest duetem z Shrewsbury, a tworzą go: Rob Tranter (gitary, bas, klawisze) i Joe Crook (teksty, śpiew, gitary). Jak piszą o sobie od lat byli przyjaciółmi, ale wspólny zespół utworzyli kiedy rozpadły się ich dawne projekty. 

W swojej muzyce starają się mieszać rock i elektronikę, ale i są pod wpływem innych stylów jak shoegaze czy post punk. Piszą, że inspirują się wieloma zespołami, ale nie podają nazwisk poza jednym: David Lynch

Ich debiutancki album nazywa się To the Black Sea. Płyta ukazała się w marcu 2015 roku. Poniżej prezentujemy wszystkie teksty piosenek:

Departures

Make a provision for control
Your condescension isn't bold
I never thought there would be anyone
I was right this time
As personality unfolds
Extract your fallacy with gold
I'm breaking up those sad bones
I never thought, I never thought
And there's so much here that I don't wanna see
But you let it breathe
Do they shudder?
Do they shudder?
Do they not feel anything at all?
Untie my conscience
Weightless as I leave
Face your intentions when you're cold
Indistinction is your hole
I never thought there would be anyone
I was right this time
When personality takes hold
The sentimental distance falls
I'm breaking from these false hopes
I never thought, I never thought
And there's so much here that I don't wanna see
But you let it breathe
Do they shudder?
Do they shudder?
Do they not feel anything at all?
Untie my conscience
Weightless as I leave


Never Adjusted

You cut away and you got away
Those antique promises won't wait
You got away in those final days
And everything you loved
The pain you understood
All wasted time
Hold on to a lie, hold on to a lie
Feed me to the lions
Wasted time
Hold on to a lie, hold on to a lie
Feed me to the lions
That wait in line
You cut away and you got away
Those rested promises won't wait
You cut away in your primal ways
And everything you loved
The pain you understood
All wasted time
Hold on to a lie, hold on to a lie
Feed me to the lions
Wasted time
Hold on to a lie, hold on to a lie
Feed me to the lions
That wait in line


On Wire

You said our luck ran dry
The faded features of this night
Leave us unoccupied
The sullen reaches of your
Lonely Town
Lonely Town
Let's set fire to this cellar ghost
Meet me on a wire
We'll face off for sole rights
Meet me as it dies
Sever links inside
You said our luck ran dry
Those faded features in this light
Won't let you compromise
The southern reaches of your
Lonely Town
Lonely Town
Let's set fire to this cellar ghost
Meet me on a wire
We'll face off for sole rights
Meet me as it dies
Sever links inside
You said our luck ran dry
(Minds fate, blind hate)
Meet me on a wire
We'll face off for sole rights
Meet me as it dies
Sever links inside
Meet me on a wire
Concentrated old lines
Salivated sighs
Never linked inside


Black Water

I'm into silence these days
Bored in the dark
I learn to bury this away
Sign into private recess
Born in the rot
It's hard as the patience falls away
New start
New save
New silences
New start
New save
New sirens to fade
Your set disguise is no surprise these days
You're telling me the sun is always out
You're satisfied with tunnelled lives it's as if we're prey
Just let us swim in black water, your hands away


Universal Libraries

Her presence fades without
Anticipated doubt
I'll waste the night away with you
I'll waste it through
Her warnings never found
Intoxicated mouths
Are breaking out the night with you
In endless rooms
Incandescent lies for our stale minds
In this place that died you will always find
Your seven days all end the same
Your seven days all end the same
You never drew this out
Fall into covered ground
Interrogate the sound
I'll make it out of here with you
Hide in this truth
Incandescent lies for our stale minds
In this place that died you will always find
Your seven days all end the same
Your seven days all end the same
You never drew this out
How did you make it this far?
How did you guess?
Your losing time with this car
Time to impress
How did you make it this far?
I'm so impressed


Stuttgart
 
Caught in a fractured light
Torn on a table side
Injected fears are satisfied
Paid up and lost in yourself
Failed to donate a prize
The symptom of our lifetime
‘Do I lie?’ she said
‘Do I lie?’ she said
On our way down
We’re on our way down

They don’t suffer
Bought in a fractured light
Torn on her weighted side
Infected fears are not supplied
Paid up and lost in yourself
Failing to recognise

The symptom of our lifetime
"Do I lie?" she said
"Do I lie?" she said
On our way down
We’re on our way down
They don’t suffer
Tell me the reason you’re proud inside


Rooms

This indecision makes her full of doubt
You really turn those lights out
This small incision makes her whole inside
Pull me into your icehouse
Fear
Holds you dead
All i've said
Holds you dead
This recognition taken from the drowned
You're turning to this spite now
This small addition makes her whole inside
Pull me into your icehouse
Fear
Holds you dead
All i've said
Holds you dead
Hold the terrors in now
Racing to the red light in your head
Fall with elegance
You're testing faces in this silo
Hold the terrors in now
Fading still but glance my hands away
Hold the terrors in now


Slow Wait

They turn the wheel
And force it out
They break down
Sell us our medicine
Drag us in
Terrified
Your turn to celebrate
My nausea’s so ingrained
My skin is crawling
I hear your full complaint
Write it up in sordid fate
My skin is crawling
They turn away
And focus on
Their red lines
Fed us our medicine
Head us in
Verified
Your turn to celebrate
My nausea’s so ingrained
My skin is crawling
I hear your full complaint
Write it up in sordid fate
My skin is crawling


You and Everyone

I'll leave it to the deft
To make a fire
We fake our doubt
Hate me, I'll search your brains
We'll litigate
Sighs, sighs, all around
Tell it to someone who cares
Show me indifference
Fights, fights
Whore it out
Cut it down, cut it down
Holy, innocent
For the law
Cut it down, cut it down
Always innocent, never your fault
Hold inner lights we dread
Your fickle fate
For those fallen out
Rated too low to matter
Spoken instead
Fire, fire, pouring out
Cut it down, cut it down
Holy, innocent
For the law
Cut it down, cut it down
Always innocent, never your fault
Cut it down, cut down
Holy, innocent
For the law
Cut it down, cut it down
Always innocent, never your fault





Na otwarcie serwują nam Departures bardzo dynamiczny utwór, w warstwie tekstowej poruszający problem rozstania: 

Odrywam się od tych fałszywych nadziei
Nigdy nie myślałem,
Że jest tutaj tak wiele rzeczy,

Których nie chciałem widzieć
Bo ty pozwoliłaś im żyć

Po nim pojawia się spokojny i melodyjny Never Adjusted, z doskonałą wstawką na gitarze. Piosenka o straconym czasie, i próbie oszukiwania siebie, że czas ten takowym nie był... W tym momencie słuchaczowi zdaje się, że ma do czynienia z concept albumem, ale poczekajmy co będzie dalej. Bowiem dalej jest On Wire - znakomity, szybki i refleksyjny - to bardzo lubię. No i tekst pokazuje, że jednak To the Black Sea to jest concept album, gdyż po rozstaniu i refleksji, opisanych w pierwszym utworze, następuję etap walki o stracone uczucia. 

Powiedziałaś
Nasze szczęście się skończyło
Wyblakłe rysy nocy
Zostawiły nas samych
Ponury zasięg twojego

Opuszczonego miasta


Black Water - balladowy chyba jeden z bardziej Howdenowych (o czym niżej) nie tylko wokalnie ale i muzycznie, co nie zmienia faktu, że to znakomita piosenka. Piosenka o kolejnym etapie życia, zaczynaniu czegoś nowego... Universal Libraries - po spokojnym początku mamy znakomite przyspieszenie z charakterystycznym reefem - jeden z lepszych utworów na płycie, utworów o zatracaniu się w zapomnieniu. Gdzie każdy tydzień kończy się tak samo beznadziejnie, marnowaniem nocy nie z tą osobą z którą się miało, cel jest jeden: zapomnieć i przegrać... 

Stuttgart - też jest nastrojowoa po nim  Rooms - podczas tego utworu płyta, mówiąc kolokwialnie, lekko siada choć jeszcze tego zbyt mocno nie odczuwamy. Piosenka jest moim zdaniem o śmierci, o umieraniu... Po niej Slow Wait - od tej chwili słuchacz może czuć się znużony, ale historia trwa bowiem piosenka jest o szpitalnym cierpieniu. Out of Light - zwalnia rytm, ponadto jest nastrojowym utworem instrumentalnym, skądinąd znakomitym, a po nim  You and Everyone, który kończy płytę i jest tak sobie.. Tekst zawiera jednak konkluzję, że warto było walczyć z wyniszczającymi chorymi uczuciami..

Być może moja interpretacja jest błędna, może muzycy wcale nie mieli na myśli stworzenie concept albumu? Jedno jest pewne. Mimo że mamy ewidentne czerpanie z twórczości Raised by Swans (TUTAJ) to nie jest to bezmyślne zżynanie. Muzycy Portrayal kontynuują dzieło Erica Howdena, który poszedł ze swoją muzyką w inną stronę. I bardzo dobrze. Bardzo dobrze dla nas, bo przecież my kochamy nostalgiczne brzmienia. Kochamy debiut Portrayal.

Podsumowując: strona A to hit, strona B mogłaby być nieco lepsza, duży plus za winyl, który można kupić TUTAJ za 15 GBP plus koszty przesyłki. 

No i specjalne brawa za okładkę. Jest taka jak muzyka, nie ma ślepego naśladownictwa szarej miejskiej konwencji, tak typowej dla zespołów coldwave (zapoczątkowana pamiętną okładką An Ideal for Living Joy Division w wersji Steve'a McGarry - pisaliśmy o niej TUTAJ). Jest za to wątek szarego, zamglonego miasta ale ocieplony słomkowo - pastelowo - pomarańczowym światłem latarnianej kaskady.

Tak jak muzyka Portrayal która jest cieplejszym, elektronicznym wariantem chłodnej fali...

Nie zapomnijcie, że poznaliście tę płytę dzięki nam, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 
    
Portrayal, To the Black Sea, Portrayal Music 2015, Tracklista: Departures, Never Adjusted, On Wire, Black Water, Universal Libraries, Stuttgart, Rooms, Slow Wait, Out of Light, You and Everyone