środa, 30 stycznia 2019

Michael Ticcino: kiedyś dyrektor artystyczny w agencjach reklamowych, dziś mistrz fotograficznego surrealizmu

Surrealizm, styl którego początek przypada na lata 20. w dobie epoki cyfrowej z trumfem powrócił i korzysta z nowych, ekscytujących środków wyrazu. Pojawiło się nowe pokolenie artystów, którzy badając podświadomość, krążą pomiędzy tym, co realne, a tym co pochodzi z naszych koszmarów i snów. Używając narzędzi, które zapewniają programy graficzne typu Photoshop i Illustrator, ożywiają nasze przeczucia, tworząc piękną, mroczną i często dziwaczną sztukę. 

Jednym z takich twórców jest Michael Ticcino z Valley Forge w Pensylwanii, amerykański grafik pracujący na co dzień w reklamie, który z biegiem czasu postawił odejść od sztuki podporządkowanej komercji na rzecz form dających inną perspektywę, rejestrujących to, co jest możliwe w odróżnieniu od tego co jest rzeczywiste.
Zamiast samemu interpretować jego dzieła, może oddajmy mu głos. W jednym z wywiadów tak mówił o swojej twórczości LINK:

Jak opisałbyś swoją wizję fotograficzną? Jakie odczucia próbujesz pokazać w swoich dziełach?

Nie jestem pewien, czy mam jakąś fotograficzną wizję. Naprawdę nie zastanawiam się nad tym, co robię, ani jakim jestem fotografem. Jestem bardziej twórcą obrazu, który używa aparatu jako jednego ze swoich narzędzi. Chociaż uwielbiam korzystać z moich aparatów fotograficznych, są one jedynie środkiem do osiągnięcia celu. To, co staram się osiągnąć za pomocą tych obrazów, to poczucie „realizmu z niespodzianką”. Innymi słowy, pokazuję prawdziwą sytuację, która nigdy nie mogłaby zaistnieć. 

Co sprawiło, że zdecydowałeś się używać narzędzi cyfrowych jako środek wyrazu artystycznego w fotografii?

Wypalenie i hedonizm. Pokrótce wyjaśnię. Pracowałem jako dyrektor artystyczny (czy też dyrektor kreatywny) w agencjach reklamowych. Na początku było to trudne lecz także zabawne, ale po ponad 30 latach tworzenia dla przyjemności innych, chciałem w końcu zadowolić siebie tylko siebie. Nie chciałem już szukać niczyjej aprobaty lub akceptacji dla mojej pracy.  

Twoje surrealistyczne obrazy są bardzo kreatywne. Skąd pochodzi inspiracja?

Zazwyczaj inspiracja wynika z czegoś, co widzę. W przeciwieństwie do prawdziwej definicji surrealizmu, nie zaczyna się od pragnienia "uwolnienia kreatywnego potencjału nieświadomego umysłu". Nie mam aż tak głębokich przeżyć. Mam tylko jedno dzieło, które wykonałem mając świadomość, po co został zrobiony. Ta grafika nosi tytuł jest "Anthony Loved to Fish". Zrobiłem ją, aby złożyć hołd mojemu ojcu, z którym pożegnaliśmy się dawno temu.  Gdy byłem dzieckiem razem odbyliśmy wiele ciekawych i niezapomnianych wypraw wędkarskich.

Opowiedz nam o procesie tworzenia jednej ze swoich fantazji. Czy używasz własnych obrazów czy innych ludzi? Jakie przechodzisz procesy myślowe, kiedy je tworzysz?

Staram się zachować umysł pusty o ile tylko możliwe (co nie jest bardzo trudne) i pozwolić sobie na wpływanie na to, co widzę. Czasami to działa, a wynik jest satysfakcjonujący. To mnie twórczo zadowala. Innym razem wydaje mi się, że to działa, ale kiedy wracam potem do wykonanego dzieła, nie czuję takiego samego podniecenia. Mimo to nie wyrzucam go. Spoglądam na niego od czasu do czasu. Mam wiele tych grafik "w toku". Jeśli chodzi o proces twórczy, to używam kombinacji "atrybucji" dzieł cudzych i moich własnych. Mieszkam w podmiejskiej scenerii i nie mogę dużo podróżować, więc jeśli potrzebuję obrazu np.: łóżka w jeziorze, muszę znaleźć odpowiedni obraz licencjonowany, który mogę wykorzystać.

Wymień trzech fotografów lub artystów, których lubisz i uzasadnij dlaczego .

Jerry Uelsmann (pisaliśmy o nim TUTAJ). Fantastyczny intelektualista i mistrz techniki. Tworzy niesamowite, prowokujące do myślenia utwory z klisz, z negatywów, a nie ze zdjęć cyfrowych. Thomas Barbèy . Czemu? Wystarczy spojrzeć na jego prace. Yves Lecoq . Łączy w jedno humor z surrealizmem. To dodaje nowy wymiar. 

Dlaczego używasz grafik czarno białych? Co przyciąga cię do tego rodzaju twórczości?

Pracuję na bazie czerni i bieli, ponieważ kolory nie są konieczne, aby moje prace dawały mi satysfakcję. W rzeczywistości kolor przeszkadza. Kiedy zaczynam, elementy późniejszego obrazu są układane w stadium kolorowych, ponieważ takie właśnie się pojawiają. Szybko konwertuję je potem na czarno-białe i zmieniam kolory, aby były w przyjemnych odcieniach szarości. To zmienia dynamikę. Rysunek zaczyna staje się wewnętrznie zintegrowany. Uwielbiam kolor, ale po prostu nie tutaj.

Opowiedz o tytułach swoich utworów.

Potem je podaję, większość z nich. Tytuły są bardzo ważne, ponieważ uzupełniają obraz. Stanowią istotną część percepcji. Obraz nigdy nie powinien być wyświetlany bez tytułu.

Dokąd podąża twoja fotografia? Z jakimi ekscytującymi projektami fotograficznymi masz zamiar zająć się w przyszłości?

Nie mam absolutnie pojęcia, dokąd zmierzam. Nie obieram żadnego kierunku i podoba mi się, że tak jest. Jedynym wyjątkiem był utwór "Anthony Loved to Fish". Dokładnie wiedziałem, co chcę zrobić, zanim zacząłem. Co do przyszłości, kto wie. Bez kierunku mogę iść gdziekolwiek.Tyle wywiad. Teraz zatem pora na prezentacje kilku jego prac, po każdą umieściliśmy jej tytuł, a także kilka grafik niepodpisanych i kolorowych.
Anthony Loved to Fish
Desperate for Attention, Carl Sat and Waited
Elizabeth Waits for an Adult
Dolly







I cóż, do tego można dodać? Chyba tylko to, że surrealizm Michaela Ticcino pozostaje pod wyraźnym wpływem malarstwa Rene Magritte, o którym kiedyś pisaliśmy TUTAJ  i aż dziwne, że jego grafiki nie trafiły na okładki albumu którejś z kapeli punkowych. Bo zdążył zaprojektować dwie dla jazzowej piosenkarki Lorraine Feather LINK

Może któryś z młodych zespołów zwróciłby uwagę na zaprezentowany wybór?

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

2 komentarze:

  1. Genialne zdjęcia, jestem pod wrażeniem!
    Wywiad również ciekawy: jestem miłośniczką reklam w niekonwencjonalnym wydaniu i wiem, że one też mogą być sztuką, ale powrót do tworzenia czegoś niekomercyjnego po tylu latach, z tak dobrym skutkiem... Szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowa A. - my również, staramy się łowić w sieci takich mniej znanych twórców i pokazywać ich światu - miło nam, że Ticcino przypadł do gustu. Pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń