sobota, 30 lipca 2022

The Temporary Contemporary Table: FAC 331 - jedna z najdziwniejszych realizacji w historii muzyki Manchesteru

Jaki jest stół niby każdy widzi. Ale czy w tym porzekadle nie tkwi drugie dno? Bo poprzez emocje każdy widzi przecież co innego, zwłaszcza gdy mamy do czynienia ze Stołem Który Widział Niejedno, ze Współczesnym Tymczasowym Stołem  (The Temporary Contemporary Table FAC 331) powstałym z fantazji Tonyego Wilsona. Mebel ten był jedną z najdziwniejszych realizacji w całej historii muzyki Manchesteru.

Konferencyjny Factory Records rozsławiony filmem 24 Hour Party People (pisaliśmy o nim kilka razy TUTAJ) stał się symbolem chaosu i pychy, które ostatecznie doprowadziły do upadku legendarnej wytwórni. Ale czy było tak na prawdę, to znaczy - czy był tak drogi - i przede wszystkim - co się z nim ostatecznie stało? Na te pytania odpowiemy dzisiaj i zaraz w tym poście.


Otóż stół wykonali Andy Woodcock i Ed Jackson. Obu projektantów polecił Wilsonowi Andy Spinoza. Zapoznali się z nimi na otwarciu siedziby wytwórni i umówili się na telefon w sprawie jak to Wilson nazwał interesującego małego projektu. Kolejne spotkanie przyniosło więcej konkretów: Tony chciał stołu, przy którym dłuższe siedzenie stałoby się koszmarem. Uważał, że zwyczaj, w którym wszyscy zamiast przechodzić do konkretów w nieskończoność siedzą i piją kawę jest prostu bolesny. I ten stół miał być tylko tymczasowy, do czasu, aż zostanie wybrany i kupiony właściwy stół, stąd nazwa mebla zapisana do realizacji FAC. Wilson najpierw myślał o kupnie trzech stołów w IKEI, każdy za 700 funtów, ale te sprzęty zostały wysprzedane, więc przewidziane na ten cel 2000 funtów postanowił zainwestować w projekt Woodcocka i Jacksona. Czas na wykonanie zdania mieli równie ekstremalny bo 2 tygodnie. Potem Wilson utrzymywał, że zbudowanie stołu kosztowało 30 000 funtów – w rzeczywistości była to suma ponad dziesięciokrotnie niższa.


Woodcock tak opisuje proces powstawania mebla: wpadłem na pomysł, aby wyglądało to na unoszenie się, na rzecz napiętą, chaotyczną i asymetryczną, podobnie jak Factory, tak samo nieco niestabilną i pozbawioną struktury. Zrobiłem model stalowej konstrukcji na poddaszu i z jakiegoś stolika, aby wspólnie określić ułożenie kabli, które miały go utrzymać na miejscu, drżąc w powietrzu. Wtedy pokazałem go Edowi (...) Ed i ja złożyliśmy stół najpierw w warsztatach Poly, pod przykrywką wykonywania architektonicznych i eksperymentalnych prac projektowych, tam wycinaliśmy i spryskiwaliśmy blat MDF  farbą w kolorze pomarańczowym. To było samo w sobie cholernie pokręcone, bo chciałem zrobić wykończenie półmatowe, ale Ed, z całym swoim niesłabnącym entuzjazmem, z Bóg wie z jakiego powodu, postanowił zrobić go na poler lakierem samochodowym. Wyraz jego twarzy był bezcenny kiedy stało się jasne, że osiągnął wysoki połysk... Wyglądało to jednak dobrze, więc tak zostało, poza tym nie było czasu ani wystarczającej ilości farby, aby go przemalować. Reszta konstrukcji została wykonana na miejscu w sali konferencyjnej na poddaszu, przy pomocy skrzynek piwa hojnie dostarczonych przez Factory i chwalebną ówczesną sekretarkę, której imię z wielkim zakłopotaniem całkowicie zapomniałem (była wspaniała).

Oprócz Eda do tego chaosu przyłączyli się Bob Sumpter i Craig Linell. Największym wyzwaniem było przewiercenie stalowych legarów, aby przymocować kable za pomocą śrubokrętów Black & Decker, jak można sobie wyobrazić, że zajęło to trochę czasu. A wszystko to działo się w akompaniamencie ciągłego marudzenia Boba, że zapięcia nie utrzymają całości, że kable są za cienkie, stół nie jest wystarczająco gruby itp. itd. itd. - miałem dosyć... Aby ustawić stół na odpowiedniej wysokości i poziomie użyliśmy skrzynek po piwie, stosów gazet i książek, zamocowaliśmy kable i naciągnęliśmy je, aby utrzymać je na miejscu. (...) Dodatkową zaletą było to, że kable trzymające stół można było stroić, tak jak gitarę, a zatem stół mógł być używany jako instrument (w pewnym sensie). Wbrew pogłoskom nic się nie złamało i nie zawaliły się żadne ściany. Pierwsze spojrzenie na niego, kiedy wchodziłem po schodach, było magiczne, w przestrzeni unosił się ten wielki obiekt przemysłowy, który wyglądał, jakby chciał po prostu szybko latać, jakby zbierał się aby wystartować, ale był przywiązany i trzymany w ryzach przez stalowe przewody cienkie jak brzytwa (LINK).  

Stół stanął najpierw w pierwszej oryginalnej siedzibie Factory Records, która została założona przy 86 Palatine Road w West Didsbury, na pierwszym piętrze domu współzałożyciela Alana Erasmusa, ale jego obraz kojarzy się z wnętrzem sali prób na najwyższej kondygnacji nowej siedziby Factory Records przy Charles Street w Manchesterze, budynku poprzemysłowym zakupionym przez wytwórnię w 1988 roku i wyremontowanym według projektu Bena Kelly. Inwestycja otrzymała fabryczny numer katalogowy - Fac 251 lecz krótko po przeprowadzce w listopadzie 1992 roku gdy Factory zbankrutowało, stół został zniszczony przez muzyków Happy Mondays... Ostatni kadr z uszkodzonym już stołem w tym miejscu pochodzi z dokumentu Black Monday  nakręconego w poniedziałek 23 listopada 1992 r. przez ekipę filmowa Tosh'a Ryan'a, w dniu ogłoszenia bankructwa (o filmie pisaliśmy TUTAJ). Gdy więc trzeba było nakręcić sceny 24 Hour Party People stół trzeba było odtworzyć. Podobno kopia kosztowała 50K funtów...


Ale stół został uratowany. Jego szczątki zabrał Peter Hook. Niedawno w 2019 roku wystawił go wraz z innymi pamiątkami na sprzedaż. Kupił go ktoś za 8K funtów (LINK).

Warto wspomnieć, że krzesła stanowiące część stołu wykonane w 1991 roku przez Fritza Hansena według projektu Arne Jacobsena można zobaczyć w Science Muzeum w Manchesterze. Oddał je tam Olivier Wilson, syn Tonyego (LINK). Trochę szkoda, że stół także tam się nie znalazł. Bo mimo, że jego sprzedaż zasiliła działalność fundacji działającej na rzecz chorych na epilepsję, to stół był i jest częścią naszej wspólnej historii i kultury...  

Mimo faktu, że to przecież był... fucking table:


My wracamy jutro, dlatego czytajcie nas  - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 29 lipca 2022

Chapter and Verse - Joy Division, New Order and me, streszczenie cz.7: Narodziny Joy Division

 


Pierwszą cześć streszczenia zamieściliśmy TUTAJ, drugą TUTAJ, trzecią TUTAJ, czwartą TUTAJ, piątą TUTAJ, szóstą TUTAJ.

Dzisiejszy fragment to streszczenie rozdziału szóstego - Przebudzenie. Zaczyna się od opisu próby i pierwszego wstępu w Electric Circus, który zdaniem Sumnera, był wybudowany jako sala kinowa, później przerobiona na pub. 29.05.1977 roku wraz z Penetration, John Cooper Clarke  i the Buzzcocks (zamykającymi wieczór) wystąpili. Mieli wtedy w repertuarze około 7 piosenek które zdaniem Sumnera były słabe. Sytuację z pierwszym występem artysta porównuje do lekcji pływania bez instruktora. Zawsze dziadek pomagał mu podejmować różne decyzje, czy mówił jak ma się zachowywać, tym razem jednak, nie było znikąd pomocy i musiał radzić sobie sam. Cały czas zastanawiał się czy chce być muzykiem, wahał się. Po występie ukazało się kilka recenzji, w tym jedna pozytywna Paula Morleya. Reszta była jednak negatywna. 

Zaczęli wtedy próbować w rożnych miejscach, nawet w kruchcie kościelnej, ale zwykle byli wyrzucani. Po czasie jednak Sumner odkrył, że mimo iż jest amatorem, gra w zespole coraz bardziej go pochłania i staje się coraz ciekawszym zajęciem. Tony Tabac był dobrym perkusistą, ale odszedł z zespołu. Zastąpił go Steve Brotherdale z the Panik. Niestety nie przypadł im do gustu, przyprowadzał na próby dziewczynę, czego nie lubili i uważali za nieprofesjonalne. W końcu Ian umieścił ogłoszenie w witrynie sklepu Jones Music Store w Macclesfield i zgłosił się Steven.


Sumner określa Stevena jako pozytywnie zakręconego, uprzejmego i miłego. Często żeby zrobić komuś przyjemność mówi to co się chce usłyszeć, a nie to co myśli. Jednak jest mało wymagającym człowiekiem, jak wielu perkusistów. Ponadto kolekcjonuje czołgi.. Nie makiety, tylko prawdziwe czołgi. Tak więc skład się ustabilizował i postanowili znaleźć jakieś zajęcie dla Terry Masona. Miał zostać kimś w stylu ich menadżera. 

Nagrali kasetę i Ian poprosił Terryego żeby zrobił kopie i wysłał do wszystkich renomowanych wytwórni w UK. Terryemu zabrało to dużo czasu, a ponieważ nic nie mówił w końcu Ian zapytał co z kasetami? Otrzymał odpowiedź, że Terry zrobił kopie i wysłał. Jednak gdy dostali od niego kopię, po jej włączeniu z przerażeniem odkryli, że spod ich muzyki przebija się dźwięk serialu Coronation Street a nawet słychać mamę Terrygo nawołującą go do wypicia herbaty, zanim ta ostygnie. Terry kopiował kasetę przez mikrofon stąd niezamierzone efekty. Na pewno nie był Brianem Epstainem

Następnie Sumner opisuje jak tworzyli, tutaj jego wersja opisu różni się od innych. Wspomnienia świadków, jakie dotychczas znamy, informowały nas o tym, że zwykle Steven podawał rytm, i kiedy jamowali Ian wyłapywał z chaosu jakiś riff i wtedy nad nim się skupiali, a Ian szukał w swojej torbie odpowiedniego tekstu. Sumner pamięta to inaczej, twierdzi, że (w przeciwieństwie do Deborah), Ian nie był autorem linii melodycznych ich piosenek, a teksty do gotowej już melodii (którą nagrywali na magnetofonie) dopisywał lub dobierał w domu, zwykle z butelką piwa (wtedy jego ulubionym był Carlsberg Special). Ian w niektórych piosenkach grał też na gitarze, zwykle na Vox Phantom (warto zobaczyć TUTAJ), zagrał w LWTUA i Heart and Soul (choć tutaj tylko jeden akord), ale chciał bardziej angażować się w proces twórczy. W tamtym czasie Ian został też nieformalnym agentem zespołu, grali w różnych dziwnych pubach i na dziwnych imprezach, a Ian skakał ze sceny na publikę. 

Za pieniądze jakie Curtis dostał na swoje 21. urodziny wydali An Ideal For Living (choć istnieją też wspomnienia, że Curtis wydał pieniądze z kredytu, jaki wziął na zakup mebli do domu). Niestety nie mieli doświadczenia, i umieszczenie 4 piosenek na singlu spowodowało kiepską jakość dźwięku. Okładkę projektował Sumner, który w tamtym czasie przybrał pseudonim artystyczny Albrecht (na cześć filmu z Brechtem jaki oglądał z matką). Chciał żeby jego nazwisko pasowało do nazwy zespołu - Joy Division, którą znalazł w książce Dom Lalek (genezę nazwy opisaliśmy TUTAJ). Nie chciał być Dickinem, i kiedy pierwszy raz w życiu mógł zdecydować jak się nazywa wybrał to nazwisko. 


Nazwę zaproponował najpierw Ianowi, a kiedy ten się zgodził innym członkom zespołu, którzy też niemieli nic przeciwko.

Aby jednak uniknąć takich błędów jak z ich EPką potrzebowali kogoś do pomocy - profesjonalnego menadżera. 

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 28 lipca 2022

Jarek Kubicki: twórca okładek Closterkeller, Moonlight, Agonized by Love i Artrosis

Jarek Kubicki ur. 1976 r. (taką zdrobniałą formę imienia oficjalnie używa) jest utalentowanym artystą i projektantem stron internetowych, który osiągnął sukces komercyjny oraz zdobył uznanie wielu profesjonalnych gremiów, w czego efekcie stał się autorem kampanii reklamowych znaczących marek, twórcą okładek płyt CD takich zespołów jak Closterkeller, Moonlight, Agonized by Love, Artrosis oraz stron internetowych: portalu Sztuki Gotyckiej stworzonego sześć lat temu wspólnie z Bartoszem Hervym, internetowej galerii malarki Ewy Skierskiej, oficjalnej strony zespołu muzycznego Agonized by Love a także strony internetowej Zdzisława Beksińskiego (LINK). Jego prace pojawiały się w publikacjach takich jak magazyn Practical Photoshop, brał także udział w kilku wystawach zbiorowych w swojej części świata; Polska, Belgia i Rumunia. Nic dziwnego, że został laureatem prestiżowych nagród w dziedzinie kreacji internetowej: American Design Award czy Favorite Webside Award.




Kubicki jest profesjonalnym fotografem po Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku i w swoich grafikach cyfrowo łączy fotografię z zeskanowanymi elementami wykonanymi tradycyjnymi technikami graficznymi, za pomocą farby lub tuszu.  W rezultacie powstają oryginalne kolaże, w których rzeczywistość miesza się z fikcją, świat realny ze snem, który czasem przeradza się w koszmar… Wspomnieliśmy o Beksińskim, ale trzeba również przypomnieć H. R. Gigera, i jego kreacje potworów (TUTAJ) , bo ich obu Kubicki obficie cytuje. Jego warsztat jest perfekcyjny, więc bez problemu zanurza swoje dzieła w mrocznym, surrealistycznym nastroju, który z łatwością narzuca widzowi. Ten roztapia się w zaoferowanym świecie i zaczyna błądzić po pełnych tajemnic manowcach, uwiedziony pajęczą kreską i subtelnym światłocieniem.





W centrum tych prac jest zwykle kobieta, oczywiście zawsze piękna, o idealnych proporcjach ciała, co da się zauważyć, nawet jeśli jest pokazywana tylko fragmentarycznie, jak gdyby była tworem z mgły natychmiast po tym gdy przybierze kształt obracającym się w niebyt. Ale ta wycinkowość ratuje obrazy przed kiczowatością i nadaje im rys świeżości - widz ma szansę sam uformować w wyobraźni niewidoczne kształty, stając się współautorem dzieła. Inne prace z mrocznymi krajobrazami, z formami znanymi już z obrazów Beksińskiego, tworzą niezwykłą jakość. 




Plastyk oprócz działalności artystycznej udziela się także społecznie. Jest członkiem lewicowego ugrupowania Razem, pisze bloga (LINK), a podczas Pandemii na znak protestu przeciwko przepisom zapobiegającym rozprzestrzenianie się epidemii stworzył interesujący cykl obrazów, w których wykorzystał znane arcydzieła, lecz z dodanymi sylwetkami policjantów, bo podobno jak mówił w jednym z wywiadów w Polsce pojawiło się wiele doniesień o nadużyciach policji w związku z kwarantanną, ludzie są karani za zwykłą jazdę na rowerze czy bieganie, nawet jeśli są sami i z dala od osiedli. Powstałe prace nie dość że są dowcipne, to jeszcze z dobrze wykonane technicznie, z postaciami policjantów nie odbiegającymi stylistycznie od reszty (można je zobaczyć TUTAJ).





Kolejną akcją było wsparcie w 2020 roku drugiej edycji ogólnopolskiej akcji muzycznej zainicjowanej przez rapera Karola „Solara” Poziemskiego w 2014 roku. Zgodnie z jej zasadami każdy artysta w ciągu 72 godzin od otrzymania nominacji musiał nagrać 16-wersową zwrotkę pod dowolny beat i nominować do tego samego zadania kolejnych wykonawców. Wśród wielu uczestników znalazł się nawet Prezydent RP Andrzej Duda.

Kubicki opublikował w związku z tym galerię zdjęć polskich raperów, wśród których umieścił czołowych polskich polityków i tak jeszcze to opisał: Gdy pewnego wiosennego dnia 1992 roku, prosto z Bronksu, do Matiego zadzwonił Janusz C(r)ool i zaproponował, by razem pisali historię amerykańskiego hip hopu, nikt nie domyślał się, że niemal 30 lat później będzie o nich mówiła cała Polska. Do Matiego i C(r)oola dołączył wkrótce Andrzej "Dude", i tak narodziła się legenda Boombox Terror, czyli najbardziej bezkompromisowo ustawionych potencjometrów w Bronksie i okolicach (LINK). Dla tych, którzy może nie załapali ironii albo nie znają polskich realiów - Janusz C(r)ool to znany ze swoich kontrowersyjnych wypowiedzi Janusz Korwin Mikke, Mati to  obecny premier Mateusz Morawiecki, a Andrzej „Dude” to Prezydent RP Andrzej Duda

Z kolei dość dyskusyjnym (według nas) i chyba chybionym był pomysł porównania niezależnego śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej z 2010 roku do Latającego Cyrku Monty Pythona w memach zamieszczanych na blogu dlaczego nie napalm (LINK). Wydaje się, że artysta swoją wiedzę o postępach tego śledztwa czerpał wyłącznie z prasy bulwarowej. Co interesujące - sam Kubicki przestał zamieszczać wpisy po wstępnych publikacjach całości raportu w 2017 roku. Czemu? Nie będziemy dalej tego drążyć i oceniać tej aktywności, bo mamy swoje zdanie na ten temat…

Z tego co jednak widzimy działalność Jarosława Kubickiego jest bardzo wszechstronna, od sztuki po grafomaństwo i od infantylnej satyry po politykę, a jeszcze pewnie nie są to wszystkie projekty w które jest zaangażowany bohatera dnia na naszym blogu.  

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.


środa, 27 lipca 2022

Archiwum artykułów o Joy Division: zbiory Gary Smitha cz.5. Recenzje koncertów w University of London Union i Moonlight Club

Pierwsza część tekstu jest TUTAJ, druga TUTAJ, trzecia TUTAJ, czwarta TUTAJ.

Dzisiejsza część poświęcona jest recenzji koncertów w University of London Union, i zatytułowana jest Północny mrok kontra południowe uderzenie: 2:1. Przypomnijmy, że chodzi o koncert z 16.02.1980 roku, nagłaśnianego przez samego Martina Hannetta, który dodatkowo z playbacku, puszczał podczas niego efekty specjalne. Wtedy też po raz pierwszy zagrali the Eternal, a koncert zaczęli od Dead Souls (warto zobaczyć TUTAJ).


Peter Saville wspominał, jak wtedy po raz pierwszy usłyszał LWTUA, i zdał sobie sprawę, że bierze udział w czymś nadzwyczajnym. Po koncercie poszedł coś zjeść i przy jednym ze stolików siedział Ian Curtis. Dało się odczuć że dla ludzi wkoło jest postacią legendarną.

Recenzja koncertu Joy Division/ Killing Joke i Section 25 zaczyna się od opisu tańca Iana Curtisa, po czym pada stwierdzenie, że Joy Division to mistrzowie gotyckiego mroku, a przy tym wysyłają sygnały pobudzające mózg. Porównanie z poprzednim koncertem zespołu w Londynie (listopad 1979), kiedy wstępowali jako support the Buzzcocks wpada pozytywnie, w repertuarze bowiem pojawiły się nowe piosenki, które autor recenzji określa jako bardziej surowe, niż poprzedniczki.


Utwory są określane jako mniej kolorowe i pełniejsze desperacji, która zdaje się być rdzeniem twórczości zespołu. Piosenki są przepełnione purpurą, bas wysunięty jest teraz bardziej do przodu, a śpiew Curtisa, z szeroko otwartymi oczami, jest pełniejszy ekspresji. 

Ich piosenki mogłyby stać się nudne, jednak wokal Curtisa jest chwilami bardzo balladowy (jak choćby w wersie z Insight - I remember when we were young) co czyni ten fragment piosenki jednym z najsmutniejszych wersów muzyki pop, przy okazji jest niezwykle melancholijny.

Autor nazywa wykonanie LWTUA jako fantazyjnie wyemitowane, z ciekawym lekkim syntezatorem - widzi w nim więcej optymizmu. Tak jak przejście z klaustrofobii do bardziej czystych klimatów.

Następne wycinki prasowe opisują koncert Joy Division i A Certain Ratio w Moonlight Club 3.04.1980 (warto zobaczyć TUTAJ). Martin Townsend porównuje Wilsona do mistrza pewnej szkoły, zespoły występujące jako gwiazdy z jego klasy, a Kevina Hewicka do szkolnego łobuza (z powodu kiepskiego występu).Również Blurt nie wypadli imponująco.

Za to klasą byli Joy Division, ze znakomitym brzmieniem i z charyzmatycznym wokalistą wykonującym taniec, określany z powodu ruchów rękami, jako taniec skrzydeł młyńskich. To był najlepszy koncert, a zespół jest teraz w trudnym momencie, podtrzymania swojej popularności. 

Wkrótce wrócimy do opisu archiwów Gary Smitha, któremu składamy nieustające podziękowania za znakomitej jakości skany! 

Czytajcie nas - codziennie coś nowego, tego nie znajdziecie w mainstreamie.      

wtorek, 26 lipca 2022

Fotografie Edgara Berga: Gdy ciało ludzkie staje się bryłą

Edgar Berg (ur. 1988 r.) to niemiecki fotograf i filmowiec mieszkający głównie w Paryżu oraz czasem w Hamburgu. Kształcił się na Fachhochschule Dortmund, ale dopiero stolica Francji wyzwoliła w nim artystę. Robi zdjęcia dla wiodących marek odzieżowych, ostatnio pracował dla Louis Vuitton. Fotografia jest dla niego narzędziem wyrażania emocji. Za pomocą światła wydobywa uczucia towarzyszącego jego modelom podczas sesji zdjęciowych. A poszukiwania coraz to oryginalniejszych kompozycji dają niezwykły efekt napięcia, który udziela się widzom. Modelki na jego fotografiach wydaje się, że nie pozują, ale tańczą. I jest to chyba wrażenie zamierzone, dzięki któremu rejestrowana scena staje się naturalna a zarazem przesycona poezją. Ta naturalność poza delikatną, płynną choreografią wydaje się być charakterystycznym elementem jego twórczości.






Jakby na uboczu, na marginesie zdjęć prezentujących modę Berg tworzy fotografie, w których ciało ludzkie staje się bryłą, dziełem sztuki. Ręce modelek, ich głowy, ramiona łączą się w harmonijne kompozycje, często w tonacji biało-czarnej, tak aby kolor nie odciągał uwagi od formy. Kiedy indziej fotograf zachwyca się krajobrazem lub fragmentem architektury, który wraz z modelką emanują melancholią, a czasem po prostu tajemnicą... 









Interesujące jest, że artysta pomysły na dobre kadry znajduje dosłownie wszędzie - jak mówi: Wiele rzeczy mnie inspiruje, na przykład codzienna wycieczka do supermarketu lub wystawa sztuki. Jeśli przemierzasz świat z otwartymi oczami, znajdziesz wiele ciekawych rzeczy, które następnie wpłyną na twoją pracę. Zanim zacząłem fotografować, chodziłem z włączonymi kierunkowskazami. Teraz cieszę się za każdym razem, gdy widzę ładne warunki oświetlenia lub potencjalną lokalizację. Inspiracją jest w tym dla mnie niezwykle mądry fotograf, Peter. Jego zdjęcia są po prostu żywe i zawsze wydają się autentyczne i przekazują atmosferę, której nie da się opisać słowami. Facet potrafił to ;)

Oglądając jego zdjęcia można uznać, że Berg także potrafi. Nie ma zdjęć, które nie przykułoby uwagi, co można potwierdzić odwiedzając stronę artysty, która znajduje się TUTAJ.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 25 lipca 2022

Isolations News 203: Warsaw na eBay, meeting fanów Joy Division i New Order, A Certain Ratio - dokument, rarytasy Velvet Underground, koncerty Pixies, Radiohead reaktywacja? Marillion wznawiają, ruskie mydło do wszystkiego, niemieckie lekkoatletki i wibrator

Na eBay pojawiła się płyta wydana w 2020 roku z utworami Warsaw, ilość limitowana (LINK).

Fani Joy Division mogą 29 lipca wziąć udział we wspólnym słuchaniu utworów Joy Division i New Order w  londyńskim klubie Adored. Wejście bezpłatne (LINK).

W klimacie zespołów Factory - od 25 lipca 2022 r. będzie dostępny dokument Uncertain Rodia z koncertem live A Certain Ratio nagrany w Besançon we Francji w listopadzie 2021 roku. Na razie od 22 lipca można oglądać zwiastun, który zamieściliśmy powyżej.

Jednym z największych idoli Iana Curtisa był Lou Reed. Można posłuchać pierwszego demo  Heroin The Velvet Underground. Demo będzie częścią wydawnictwa archiwalnych rarytasów, które ukaże się w ramach  Words & Music, May 1965 26 sierpnia za pośrednictwem Light in the Attic, aby uczcić 80. urodziny zmarłej gwiazdy.  

Jeszcze w klimacie Manchesteru. Bilety na nieplanowany koncert Pixies w Band on the Wall wyprzedały się w ciągu kilku minut. Dochody z występu zostaną przekazane na program edukacyjny The Band on the Wall's World of Music, który wykorzystuje bazę dydaktyczną obiektu i obejmuje wszelkiego rodzaju zajęcia muzyczne dla młodzieży, od chórów młodzieżowych po warsztaty jazzowe. Pixies zagrają w przyszłym miesiącu w Edynburgu, Glasgow i Newcastle, a 7 sierpnia w The Bingley Weekend, w Slow Readers Club z White Lies

Zespół wystąpił w Manchesterze niespodziewanie, bo obecnie realizuje trasę po Europie przed nowym albumem Doggerel, który ma ukazać się 30 września (LINK).


Z innych wydarzeń live - muzycy Duran Duran i Tony Iommi, gitarzysta Black Sabbath, zagrają na otwarciu Igrzysk Wspólnoty Narodów 2022 (2022 Commonwealth Games) w dniu 28 lipca w Birminghtam. Wydarzenie będzie transmitowane na żywo w BBC (LINK).

A co tam we wspólnocie narodów radzieckich? Dzieje się - w sprzedaży pojawiło się uniwersalne mydło. Jak wskazano na etykiecie, nadaje się zarówno do mycia naczyń, jak i włosów. Podobno potrafi dobrze służyć do prania ścierek i jako płyn do podłóg. Dodatkowo odstrasza owady. Ten uniwersalny produkt nazwa się Działkowe (po rosyjsku Dacznoje od słowa dacza). Pewnie także przeczyszcza i za jednym zamachem odchudza (LINK).


 

I tak dobrze, że nie robią go jeszcze z ludzi, ten poziom innowacji osiągnęli inni nasi sąsiedzi. Mydło z ludzi, abażury z ludzkiej skóry, eksperymenty genetyczne na ludziach, a teraz wojna na Ukrainie. Wszystko to zawdzięczamy Niemcom.


Ich obecny przywódca Sztoletz ma bardzo kobiecą żonę. Jak to skomentował jeden z internautów: odlana z tej samej sztancy co lekkoatletki z DDR.

Co to znaczy, gdy widzisz że krowa jest ładniejsza od kobiety?
Po prostu przekroczyłeś granicę na Odrze.

W USA wszystko, co niezabronione, jest dozwolone.

W Niemczech wszystko, co niedozwolone, jest zabronione.

W Rosji wszystko jest zabronione, nawet jeśli jest dozwolone.

We Francji wszystko jest dozwolone, nawet jeśli jest zabronione.

W Szwajcarii wszystko, co niezabronione, jest obowiązkowe.


Sowieci natomiast nie zabraniają totalnego piractwa. Powyżej zdjęcie z jednego ze sklepów, można kupić wszystko na pendrive, filmy, koncerty itd. Po co martwić się prawami autorskimi? 


Za to niemiecka ekspozytura w Polsce wyprzedziła w jednym sondażu partię rządzącą.


Archiwizujemy żeby wrócić do tego po wyborach, gdy salon dostanie sraczki, coś jak po wypiciu rosyjskiego mydła Dacznoje...

Skoro już wkroczyliśmy do rodzimej salonowej prasy - powyżej propozycja na wakacje, gdyby ktoś chciał przeżyć coś wyjątkowego. 

Mama pyta Jasia:

- Co dziś robiłeś na podwórku?

- Udawałem ptaka.

- A co robiłeś, śpiewałeś czy ćwierkałeś?

- Jadłem gąsienice.


Nie zapomnijcie, poza hodowaniem gąsienicy, o tym żeby się nie myć. Zwłaszcza panie - dziewuchy dziewuchom zgotowały ten pomysł. Kolejne letnie inicjatywy na które czekamy to nie golenie się (zwłaszcza wąsów), inicjatywa głośnego bekania i pierdzenia. Wszystko przed nami, wzorem lekkoatletek z DDR

Jeśli komuś jeszcze nie zebrało się na wymioty niech zajrzy TUTAJ

Międzynarodowy kongres feministek. Na mównicę wychodzi jedna z aktywistek i wygłasza kwiecistą mowę o zerwaniu kajdan posłuszeństwa i niewolnictwa, kończąc słowami:

- I od dziś przestajemy im sprzątać, prać i gotować! Niech radzą sobie sami!

Z sali burza braw, owacje na stające. Ustalono, że po miesiącu odbędzie się ponowny kongres w celu zweryfikowania i podzielenia się wynikami i opiniami.

Jak ustalono tak się stało. Na mównicę pierwsza weszła Francuzka.

- Miesiąc temu wróciłam do domu i oświadczyłam: ”Od dzisiaj przestaje gotować, radź sobie sam!” Pierwszy dzień nic nie widzę, drugi dzień nic, trzeciego dnia widzę jak na śniadanie gotuje sobie jajko.

Brawa, ogólna radość. Na mównicę wkracza Amerykanka.

- Ja po powrocie do domu oświadczyłam: ”Od dzisiaj przestaje prać, radź sobie!” Pierwszy dzień nic nie widzę, drugi dzień nic, trzeciego dnia widzę jak dość nieudolnie pierze sobie skarpetki.

Znowu burza braw. Teraz ma się wypowiedzieć Rosjanka.

- Ja oświadczyłam w domu: ”Od dzisiaj sam po sobie sprzątasz!” Pierwszy dzień nic nie wiedzę, drugi dzień nic nie widzę, trzeci dzień nic nie widzę, czwartego dnia zaczęłam widzieć na lewe oko.


I się później dziwią, że zawodniczki sumo golą nogi, żeby móc je odróżnić od feministek. Człowieka z powyższego zdjęcia za to chyba nikt z nikim nie pomyli. Facet ma problem jeszcze poważniejszy niż dziewuchy. Nie może dostać pracy. I dziwi się dlaczego...   


Z brytyjskiego rynku - Ed O'Brien  niedawnym wywiadzie nie wykluczył, ale i nie potwierdził ponownego zejścia się Radiohead w najbliższym czasie. Warto przypomnieć, że ostatni studyjny album tego zespołu A Moon Shaped Pool ukazał się w 2016 roku, a ostatnia trasa koncertowa odbyła się w 2018 roku. 

W 2021 roku zespół wydał KID A MNESIA, potrójny album z okazji jubileuszu wydania płyt Kid A i Amnesiac. Publikacja zawierała także trzecią płytę z rarytasami. Thom Yorke  Jonny Greenwood z Radiohead  – wraz  z perkusistą Sons of Kemet  Tomem Skinnerem – założyli ostatnio nowy zespół o nazwie  The Smile, który  w zeszłym tygodniu wydał swój debiutancki album A Light For Attracting Attention i rozpoczął debiutancką trasę  po Europie


Płytę reklamuje nowy utwór zatytułowany Friend Of A Friend (LINK). A na dniach pojawił się kolejny utwór z albumu, Pana-vision z wideoklipem w którym zagrał aktor Cillian Murphy.  

Simple Minds za to sprzedało prawa do swoich utworów wytwórni BMG. Umowa w tej sprawie została zawarta pomiędzy BMG a głównymi członkami zespołu Jimem Kerrem i Charliem Burchillem, dając wytwórni prawa do publikacji ponad 240 piosenek (LINK).


Marillion natomiast ogłosili wydanie zremasterowanej wersji Holidays In Eden na 3cd/bluray i 4 płytach. Zestawy winylowe zostaną wydane 16 września 2022 roku.

Album został zremiksowany w tym roku przez Stephena W. Taylera. Oba formaty zawierają również pełny koncert Hammersmith Odeon z 30 września 1991 roku.

Oprócz miksów 48/24 i 5.1 z albumu, bluray zawiera również Pain & Heaven, 85-minutowy film dokumentalny o tworzeniu Holidays, pełną transmisję telewizyjną Rockpalast z Kolonii w 1991 roku (18 utworów) oraz promocyjne teledyski do Cover My Eyes, No One Can i Dry Land wraz ze stronami b i bonusowymi utworami (LINK). 


Na rynku amerykańskim natomiast muzycy Interpol udzielili wywiadu i opowiedzieli o nowym albumie The Other Side Of Make-Believe, i to bardzo szczegółowo- piosenka po piosence... (LINK). Płyty można posłuchać TUTAJ

Naszym zdaniem ten zespół powinien przestać istnieć po wydaniu drugiego albumu. Amen.  

Z kolei na rodzimym rynku muzycznym - w hołdzie Tomaszowi Stańce, który w lipcu kończy 80 lat, zagrają Józef Skrzek i Erik Truffaz. O nadchodzącym wydarzeniu organizatorzy imprezy  rozmawiali z założycielem legendarnej grupy SBB (LINK).

I tak oto znowu wróciliśmy na lokalny rynek. A tam taki rarytas. Przypomina się dowcip.

Gdzieś w Rosji.. Sasza budzi się rano, zerwany film, nic nie pamięta, leży w wielkim łóżku, wszystko wkoło czerwone, patrzy na swoje ręce, czerwone, obok niego leży ogromna ohydna gruba baba...

Sasza idzie zdziwiony do łazienki, patrzy w lustrze na swoją umazaną na czerwono twarz. 

Z przerażeniem dostrzega mały sznureczek wystający z kącika jego ust, po czym myśli: 

Boże spraw, żeby to była czerwona herbata Liptona.


No to Szasza miał niezłą imprezę. Tym oto sposobem pojawiają się znowu Sowieci. Naszywka powyżej pochodzi z sowieckiego wojska - oficjalnie nazywają swoich żołnierzy Orkami,  a Rosję Mordorem. Szok. 

Swoją drogą odszkodowanie za poległego żołnierza z Moskwy jest trzy razy wyższe niż żołnierza z Buriacji. Również rekompensaty za odniesione rany i uszczerbek zdrowia bardzo różnią się. Wyższe są dla mieszkańców Rosji właściwej, dużo niższe dla żołnierzy z pozostałych guberni (LINK). 

To oczywiste, nikt nie robi takich akrobacji z herbatą Liptona jak rodowici Sowieci, więc tym większe straty, no i mniej tematów do dowcipów.  


W temacie wojny: 102-letni weteran II wojny światowej zapytany o sekret długowieczności zdradził, że jest nim sztuka, muzyka i najlepsze wino. Harry Gamper urodził się w 1920 roku i w zeszłym tygodniu świętował swój jubileusz w domu opieki Malin Court w Maidens w South Ayrshire. Mówi, także że życie jest piękne i należy żyć pełnią życia (LINK). 

Całkowicie się zgadzamy. Piękne życie w domu starców. 

Dwa słowa do dziewięćdziesięcioośmioletniej kobiety, która właśnie wygrała trzydzieści dwa miliony złotych w Lotto:

- Cześć kotku! 


Na koniec newsy ze świata bohaterskiej walki o klimat. Koncert Festiwal Green Man, który odbywa się co roku w sierpniu w dolinie rzeki Usk w środkowej Walii, podobno zagraża  siedliskom chronionych dzikich zwierząt i ptaków. Tak twierdzą ekolodzy i protestują. Festiwal co roku gromadzi do 25K widzów, w tym roku wśród bardzo wielu wykonawców zagra na nim Kraftwerk (LINK).

Tym samym kretynom nie przeszkadza Putin, puszczający na Ukrainie miliardy ton dwutlenku węgla w powietrze. 

I drugi: Aktywiści klimatyczni chcieli zrobić akcję w Galerii Uffizi we Florencji: przylepić dłonie do obrazu Primavera Botticellego ale muzealnicy dostali cynk i wstawili arcydzieło za szkło. Nie zostało więc zniszczone (LINK).

Trzeba mieć ostro zryty łeb, żeby nie odróżnić szkła od płótna. Tak się kończy brak higieny i hodowanie gąsienic. Teraz powinni ich odciąć, a narządy przekazać do innego muzeum.   

Chodzi o Muzeum Historii Naturalnej w Wiedniu gdzie otwarto nową wystawę - prezentuje ona kolekcję ludzkich szczątków z XVIII wieku – głównie zdeformowanych organów. Jest to tzw. Narrenturm, znany również jako wiedeńska Fool Tower, zbiór anomalii anatomicznych służący niegdyś studentom medycyny. Dzisiaj robi makabryczne wrażenie (LINK).

Ciekawe czy wystawiają tam penisa Rasputina - w końcu to też anomalia ?

Kłótnia dwóch przedszkolaków:

- A mój tata ma wieżę stereo!

- Moja mama też ma!

- A mój tata ma kabriolet!

- Moja mama też ma!

- A mój tata ma siusiaka!

- A moja mama też ma!

- Jak to, przecież twoja mama nie może mieć siusiaka?

- Ma, w szufladzie! 


Żegnamy się, pewnie kiedy czytacie tego newsa my stoimy w kolejce po cukier. Zwolniło się miejsce po kupowanej w popłochu żywności przed pandemią, w piwnicy po baniakach na benzynę, a w łazience po papierze toaletowym, to trzeba to wszystko czymś zapełnić!

No chyba że po drodze do sklepu dowiemy się że rzucili wungiel, obecnie w lipcu najbardziej poszukiwany w naszym kraju surowiec. Każdy w końcu chce palić w piecu, przecież mamy szczyt sezonu grzewczego, albo... siejącą panikę najgłupszą opozycję świata. 

Czy Niemiec nie stać na mądrzejszych przedstawicieli? 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.