środa, 24 kwietnia 2019

Black Monday, czyli jak upadła Factory Records


Rankiem, w poniedziałek 23 listopada 1992 r. ekipa filmowa Tosh'a Ryan'a odebrała telefon z informacją o tym, że w tym dniu wytwórnia Factory Records przejdzie pod zarząd komisaryczny na wniosek National Westminster Bank. Korzystając z okazji  filmowcy stanęli z kamerą na Charles Street, przed budynkiem wytwórni, nagabując i przeprowadzając wywiady z ludźmi, którzy do niej wchodzili i wychodzili - w tym z Tony'ym Wilson'em, Rob'em Gretton'em i Alan'em Erasmus'em - a wszyscy ci początkowo zaprzeczają, że coś jest na rzeczy. Rob Gretton poproszony o komentarz, nawet wesoło odpowiada: To nie jest koniec, to finisz rozdziału, do napisania jest jeszcze cała książka, cały nowy film do zrobienia. Jednak pod koniec dnia Wilson jest skłonny ogłosić, że jego wytwórnia założona w 1978 r. już nie istnieje i udziela filmowcom wywiadu w pubie Lass'O'Gowrie przy tej samej ulicy. I teraz zdarza się to, co w tej historii jest prawdziwie fascynujące, oto ekipa uzyskuje pozwolenie na wejście do budynku Factory. Mogą chodzić gdzie chcą i rejestrować piętro po piętrze, pomieszczenie po pomieszczeniu. Z nakręconego materiału powstaje film, na którym można zobaczyć ostatnie chwile istnienia Factory. Widać na nim opustoszałe pokoje z podłogą pokrytą ulotkami, plakatami, pudełkami z płytami, a wśród nich stoi na trzecim piętrze - sławny stół FAC 331 kupiony za astronomiczną sumę 35 tysięcy funtów - uszkodzony i wiszący na kilku stalowych strunach.

Na końcu są dodatkowe fragmenty pokazujące przebudowę budynku na pub FAC 251 The Factory oraz historię produkcji kowadełka z żeliwa, które upamiętniło sprzedaż pół milionowego nakładu płyty New Order Blue Monday  FAC 73. Całość pojawiła się na DVD dzięki zapobiegliwości braci Toma i Chrisa Hewitt we współpracy z Peterem Hookiem, a także dzięki Tosh'owi Ryan'owi, Aaron'owi Mellor'owi i Tighe Grainger'owi. Nagranie trwa 2 godziny i 4 minuty, z czego możemy zaprezentować tylko ten fragment:



Tosh Ryan, dzięki któremu w głównej mierze powstał ów dokument był właścicielem wytwórni Rabid oraz Music Force, założonej do spółki z Martinem Hannett'em, o których pisaliśmy TUTAJ, oraz przyjacielem Rob'a Gretton'a (może ten tajemniczy telefon był od niego?, nie wiadomo). Brał on udział jeszcze w kilku realizacjach, m. in. o Martnie Hanett'cie: Close to Absolute Zero z 1996 r.:



Po co o tym piszemy? Factory Records było nie tylko wytwórnią płytową, stała się mitem, który otoczył zespoły i artystów mistyką, oddziałującą do dzisiaj. Z materialnych rzeczy pozostało po niej niewiele, m.in właśnie film ukazujący ostatni dzień jej istnienia, lecz to co stworzyła przetrwało i będzie żyć wiecznie. To muzyka.

Ona gra u nas zawsze. Dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis - tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz