sobota, 10 lutego 2018

Joy Division (i nie tylko) od środka



O książce okiem fana

Wydawnictwo "Bukowy Las" podjęło się wydania tłumaczenia książki basisty Joy Division i New Order Petera Hooka. Książka pochodzi z roku 2012 i jak twierdzi Hook zawiera prawdę, całą prawdę i tylko prawdę - jak ją zapamiętał autor… Wbrew pozorom książka nie jest tylko o historii powstania i działalności kultowego zespołu, ale opisuje epizody z historii ruchu punk rocka który powstał pod koniec lat 70-tych ubiegłego wieku w Wielkiej Brytanii. Dlatego polecam ją nie tylko fanom Joy Division, ale wszystkim tym którzy chcą poznać ciekawie opisaną historię tamtych burzliwych czasów buntu.

Peter Hook w książce jest bardzo autentyczny. Kilkakrotnie podkreśla, że wtedy wszystko było prawdziwe, że muzyka, nagrywanie płyt, teledysków itd. było autentyczne. I taka jest jego książka, pełna ciekawych momentami bardzo zabawnych historii, czasem zdaniem autora nudnych (choć tak nie jest) ale opisanych bo, jak podkreśla autor to moja książka. Czy to wszystko? Nie - bowiem basista Joy Division podkreśla że w rzeczywistości książka jest nie o nim, nie o Joy Division, a o Ianie Curtisie.

Zanim pozwolę sobie na zacytowanie kilku fragmentów mała  dygresja. Książka burzy wiele mitów nie tylko o samym frontmanie Joy Division, ale i o innych zespołach. Możemy dowiedzieć się o tym jak wyglądała „kuchnia” ruchu punk, o tym jak naprawdę wyglądały początki kariery legend muzyki (na przykład kultowego dziś U2) i dlaczego Joy Division za życia Iana Curtisa nie sięgnęli szczytów. Autor w swoisty sposób rozlicza się z wyrzutami sumienia powodowanymi samobójstwem Curtisa, potrafi w sposób samokrytyczny podejść do zaniedbań jakich dopuścili się członkowie zespołu i ludzie wkoło, wobec lidera. To swoiste samooczyszczenie budzi szacunek czytelnika. Nie ukrywam, że z analizy dwóch dostępnych na rynku polskojęzycznych książek o Joy Division wyłaniają się odmienne a czasem sprzeczne obrazy zespołu. Deborah Curtis, żona Iana (Hook  dziękuje jej w książce) przedstawia obraz zespołu z punktu widzenia samotnie wychowującej dziecko żony wokalisty, czasem rozgoryczonej żony, ale ciągle liczącej na restaurację uczuć męża. Peter Hook natomiast pokazuje drugą stronę medalu, przedstawiając mentalność brytyjskich  kobiet i w pewien sposób zrzucając odpowiedzialność za przygody Curtisa z fankami na siebie, i innych członków zespołu. Podobnie przedstawiony jest związek Iana Curtisa z Annik Honore. Hook stara się z perspektywy czasu zrozumieć wokalistę Joy Division zrzucając zachowanie członków zespołu na karb młodości.

„Ian nie przesadzał. Naprawdę byliśmy bandą „wnerwiających i wsadzających nos w nieswoje sprawy palantów”. Tyle że my wciąż pamiętaliśmy, że jeszcze niedawno  on także należał do tej bandy. Odrzuciliśmy go nie dlatego, że był pupilem Martina (Hannetta - kultowego realizatora nagrań) i miał atrakcyjną dziewczynę z zagranicy (Annik Honore – belgijska fanka). Odrzuciliśmy go, ponieważ czuliśmy, że tracimy kumpla.” 

Autor również poczuwa się do winy za złe podejście do stanu zdrowia Curtisa. Byli młodzi, chcieli być sławni, w pędzie za popularnością zatracili krytyczną ocenę rzeczywistości. Sława i kariera (sam Curtis też do tego dążył, dla niego Joy Division było pierwszoplanowe) przyćmiły ocenę stanu zdrowia lidera. Kolejny atak epilepsji podczas nagrań Hook opisuje następująco: „Znalazłem go w łazience. Leżał na podłodze  z dużym rozcięciem na głowie. Poszedł do toalety, dostał ataku, uderzył się głową w umywalkę i stracił przytomność. A co my zrobiliśmy? Ocuciliśmy go i przyprowadziliśmy do sali nagrań. Ian zapewnił nas, że nic mu nie jest, więc graliśmy dalej. Powinienem tak zatytułować tę książkę: „Powiedział, że nic mu nie jest, więc graliśmy dalej."


Bagatelizowanie poważnego stanu zdrowia Curtisa i jego problemów osobistych to wielokrotnie pojawiający się wątek w książce. Czy Hook nie ma racji i nie opisuje czasem zachowania wielu z nas? Znieczulica jaka panuje w coraz bardziej zatomizowanym społeczeństwie to rak który je toczy. Czy nie jest tak, że wielu z nas świadomie nie dostrzega problemów innych? Czy nie jest tak, że traktujemy innych instrumentalnie by osiągnąć swoje cele? Ale nie każdy jest niewrażliwy. Niektórzy traktują życie poważnie, może nawet za bardzo.  „Prawda jednak była taka, że nie mieliśmy pojęcia, o czy mówił. Nikt z nas nie rozumiał co Ian miał na myśli. Pewnie domyślacie się co stało się później. Oczywiście nic. Zbagatelizowaliśmy sprawę. Olaliśmy to, że nasz kumpel zaczął się okaleczać. Nie rozmawialiśmy o tym więcej. Zachowywaliśmy się tak, jakby nic się nie stało. Udawaliśmy że wszystko jest w porządku, że Ian  jest zdrowy i nie potrzebuje pomocy. Woleliśmy nie dostrzegać tego, że nie radzi sobie z presją oraz odpowiedzialnością i jest w bardzo trudnej sytuacji osobistej. Znów udawaliśmy że nic się nie stało, a Ian nam to ułatwiał – nigdy nie chciał być dla nas obciążeniem ani przeszkodą w rozkręcaniu kariery. Jemu najbardziej zależało na tym, żeby zespól odniósł sukces, więc spychał swoje problemy i chorobę na dalszy plan. Znajdował w sobie siły, żeby pocieszyć nas po kiepskiej recenzji czy koncercie. Był kluczową postacią w Joy Division, frontmanem, ale zawsze kiedy mógł, podkreślał, że tworzymy zespół. Mówił: „ Ja tylko piszę słowa i śpiewam. Resztą zajmują się chłopaki.”” Ilu Ianów Curtisów żyje dziś pośród nas?

Najbardziej szokujący jest rozdział opisujący samobójstwo Curtisa. Hook znowu wraca do krytycznego rozliczenia z tragiczną przeszłością. „Do dziś czuję się winny i na nowo analizuję tamte wydarzenia. Jestem pewny, że nie tylko ja wciąż wspominam Iana i zastanawiam się, co można było zmienić. Każdy z nas czuje się winny, choć żaden z nas tak naprawdę winny nie jest.” Tak scenę przedstawili autorzy filmu Control:


„Zrozumiałem, że zespól nie jest najważniejszy, nasze problemy wydały mi się błahe. Młodość rządzi się swoimi prawami - gdy jesteśmy młodzi, dostrzegamy tylko czubek własnego nosa. Egoizm jest naszą tarczą, to sposób na to, by przetrwać. Dziś jest mi zwyczajnie wstyd, że widziałem w samobójstwie Iana naszą osobistą tragedię.”

Kilka uwag krytycznych

Moim zdaniem kalendarium historii Joy Division powinno być umieszczone jako osobny rozdział i w całości, najlepiej na końcu książki z odnośnikami w treści. Autor kilkakrotnie wybiega w przyszłość i „wyprzedza” fakty, co wprowadza zamęt i osoby niezorientowane w historii Joy Division/New Order mogą się pogubić. To jednak detal, książka jest znakomita, pełna sarkazmu i humoru - urzekająca trzeźwym oglądem sytuacji i dojrzałością.   

Suplement

Jeśli Peter Hook wznowi książkę to we fragmencie w którym opisuje jak to wesoło jest w niebie gdzie są Ian, Martin i inni, powinien uwzględnić Annik Honore. Zmarła 7.07.2014 na raka w wieku 56 lat. Kiedyś wiele lat temu, gdy pracowała w ambasadzie w Belgii odpisała mi na maila. Pytałem czy to TA Annik. Odpisała, że jest właśnie tą Annik Honore, ale nie udziela żadnych wywiadów o jej relacji z Ianem. Prawdę zabrała ze sobą. 


Peter Hook - Joy Division od środka. NIEZNANE PRZYJEMNOŚCI. Bukowy Las, 2014.

piątek, 9 lutego 2018

Dlaczego Ian Curtis, mając zaledwie 23 lata, popełnił samobójstwo?

To pytanie nadałem tekstowi, nie sugerując się prawem nagłówków Bettreidge'a. Wiele osób, znających moją pasję, w zasadzie od 1979 roku, zastanawia się, co takiego skłoniło młodego, 23-letniego mężczyznę do tego czynu? Domorośli dziennikarze spekulują: miłość do Annik Honore, choroba, może jakaś obsesyjna fascynacja śmiercią? Może inspirował się tym cytatem z piosenki Bowiego, którego Curtis był fanem:

Don't want to stay alive when you're 25

Członkowie Joy Division z kolei, twierdzą, że Iana zabiły leki. 

Mam swoją teorię na ten temat. Wielu twórców których znam osobiście, ale i wielu których znam z mediów jak choćby Zdzisław Beksiński, podkreślają (czy podkreślali), że prawdziwi artyści mają potrzebę tworzenia. To rodzaj uzależnienia, nałogu. Często w okresach gorszego prosperity piszą "do szuflady". Ważna jest realizacja potrzeby, jej zaspokajanie. 

Curtis podczas nagrywania Closer mieszkał z Annik Honore. Kiedyś w czasie śniadania widziano ich jak rozmawiali, i podczas tej rozmowy Ian płakał. Był krótko przed nieudaną próbą samobójczą.  Myślę, że doskonale zdawał sobie sprawę, że choroba uniemożliwi mu zaspokajanie potrzeby tworzenia. Nie będzie mógł śpiewać (pod koniec kariery kilkakrotnie szukano następcy Curtisa a na koncertach kilka razy próbował śpiewać inny wokalista, co wzbudzało niezadowolenie publiki), tworzyć linii melodycznych (to on był autorem większości) i pisać tekstów. Dlatego patrząc dzisiaj z perspektywy jego twórczości, rękopisów zawartych w książce So This is Permanence, i co ważne zdjęć okładek książek z jego biblioteki, można jasno stwierdzić. Curtis był przedwcześnie dojrzały. Pokażcie mi proszę Państwo 20 latka który czyta Nietzschego,  Ballarda, Sartre'a czy Dostojewskiego? 

Stąd to naddojrzałe spojrzenie na życie spowodowało, że potrafił nadzwyczaj trzeźwo ocenić sytuację. Ocenić i przewidzieć. 

Coś pękło. 
     

czwartek, 8 lutego 2018

Jesteśmy martwymi atomami


Prawo zachowania masy zobowiązuje. 

Ludzie, zwierzęta, rośliny - wszystko to żyje. Ale upływający czas powoduje, że nic nie jest wieczne. Wszystko to umiera w bezlitosnym entropowym wzroście, bo nic nie jest trwałe. Dlatego ludzie, zwierzęta, rośliny - wszystko to umiera.

Skorupa ziemska, bo do płaszcza Ziemi raczej zbyt daleko, gromadzi ciała: ludzi, zwierząt i roślin. Powietrze wypełniają atomy smaku i zapachu ich rozkładu. Ciała zmieniają się w prochy. Prochy atomizują się i zaczynają cyrkulować jako atomy. 

Małe rośliny żeby być duże - potrzebują atomów. Małe zwierzęta żeby być duże - jedzą rośliny. Ludzie chcą być wielcy, jedzą rośliny i zwierzęta.

Prawo zachowania masy zobowiązuje. 
 
Bóg to tak stworzył. I to jeden z dowodów na Jego istnienie.   


środa, 7 lutego 2018

Czy w Macclesfield, w domu Iana Curtisa, powstanie muzeum Joy Division?


Mijają 3 lata odkąd Hadar Goldman kupił dom po małżeństwie Debory i Iana Curtis, dom w którym Ian Curtis w nocy z 17 na 18.05.1980 roku popełnił samobójstwo. Media dość obszernie donosiły o tym fakcie (tutaj np. notka z the Guardian) a sam Goldman fotografował się wewnątrz domu i udzielał wywiadów na temat planów na przyszłość (tutaj można obejrzeć sesję zdjęciową z domu). Mijają trzy lata - sprawa jakby ucichła i mam pewne obawy co do przyszłości muzeum. Postanowiłem na Twitterze zapytać Goldmana co z muzeum, i uzyskałem odpowiedź, że cały czas czeka na akceptację władz Macclessfied:


Sprawa wzbudza mój niepokój z kilku powodów. O ile samego Hadara Goldmana nie można podejrzewać o złe intencje, dom odkupił za horrendalną kwotę od kogoś kto wyprzedził go na aukcji, o czym mało kto pisze a o czym powiedział w wywiadzie, o tyle ja obawiam się czy przeciwko tej inicjatywie nie wystąpił Bernard Sumner, były gitarzysta Joy Division a dziś frontman New Order. O ile Hooky jest za ideą muzeum, o tyle Sumner miał oświadczyć, że boi się iż dom zostanie przekształcony w muzeum samobójstwa Curtisa. 

Dlaczego mam podejrzenie że Sumner może bojkotować ideę Goldmana? Mania wielkości, te same odruchy które nie pozwoliły podzielić się z Ianem śpiworem przed jego pierwszym atakiem epilepsji, o czym pisała w książce żona Curtisa. Z jakiegoś powodu Hooky i Sumner nie grają już razem. Z jakiegoś powodu na pogrzeb Iana Curtisa poszedł tylko Stephen Morris, przy czym Peter Hook wyraził w jednym z wywiadów żal z tego powodu. On zmądrzał, a Bernard Sumner?    


Tutaj można zobaczyć jak wyglądało wnętrze domu krótko po śmierci Iana Curtisa. 

wtorek, 6 lutego 2018

Czy taka była przyczyna śmierci Dolores O'Riordan z the Cranberries?

15.01.2018 roku w Londynie, w jednym z hoteli, znaleziono na podłodze w łazience martwą wokalistkę zespołu the Cranberries. Jak podała policja okoliczności jej śmierci nie wzbudzają podejrzeń co do udziału osób trzecich. Przyczyny śmierci nie zostały podane, jednak dla mnie sprawa jest oczywista - samobójstwo.

Problemy Dolores zaczęły się w 2014 roku, atak na stewardessę w samolocie (niekontrolowany wybuch agresji), rozwód i utrata kontaktu z dziećmi, odwołane koncerty i obawy jej matki o to, że córka zrobi sobie krzywdę. Hotelowe śmierci to standard wśród muzyków, że wspomnę choćby Michaela Hutchence'a z INXS, który powiesił się w jednym z hoteli w Sydney 22.11.1997 roku. Każdy kto miał okazję pracy poza domem i często przebywał w hotelach ten wie, jak smakuje samotność z dala od domu.

Do tego dochodzą antydepresanty. I tutaj pojawia się, moim zdaniem, prawdziwa przyczyna śmierci Dolores. Stoją mi przed oczami fragmenty wywiadu z Peterem Hookiem, który stwierdził, że to leki zabiły Iana Curtisa. Podobne opinie pojawiały się po samobójczej śmierci amerykańskiej pisarki Sylvii Plath. A może to jest tak, że antydepresanty, skoro wyrównują zmniejszone stężenie serotoniny i noradrenaliny powodując polepszenie nastroju, dodają jednocześnie odwagi?

I w końcu to co stawało się niemożliwe, zaczyna możliwym się stawać?  


22 listopada 1997 roku) wokalista Michael Hutchence z zespołu INXS został znaleziony martwy w jednym z pokojów hotelowych w Sydney

Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/pop/news-michael-hutchence-samobojstwo-czy-wypadek,nId,1658864#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
22 listopada 1997 roku) wokalista Michael Hutchence z zespołu INXS został znaleziony martwy w jednym z pokojów hotelowych w Sydney

Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/pop/news-michael-hutchence-samobojstwo-czy-wypadek,nId,1658864#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
22 listopada 1997 roku) wokalista Michael Hutchence z zespołu INXS został znaleziony martwy w jednym z pokojów hotelowych w Sydney

Czytaj więcej na http://muzyka.interia.pl/pop/news-michael-hutchence-samobojstwo-czy-wypadek,nId,1658864#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox

poniedziałek, 5 lutego 2018

Niedocenieni: The Soft Moon



Będę w tej rubryce prezentował mniej znanych wykonawców nurtu postpunk. Do takich należy z pewnością the Soft Moon. Zespól powstał w Oakland w USA, i w zasadzie głównym jego członkiem i kompozytorem oraz liderem jest Luis Vasquez. Urodził się w LA ale wychowywał na przedmieściach. W wieku 15 lat dostał pierwszą gitarę. Zawsze chciał wyrażać się poprzez tworzenie muzyki. Jego matka słuchała Prince'a, the Cars, Madonny z kaset magnetofonowych. Od kolegów zaraził się punkiem jako nastolatek. Grał w kilku zespołach od 15 roku życia tworzył piosenki, pierwsza nazywała się Człowiek Klaustrofobiczny. 

The Soft Moon powstał po okresie kiedy Vasquez próbował przerwać tworzenie i żyć jak "normalny człowiek" (trwało to 3 lata).  Stał się dojrzały i zaczął zadawać pytania o sens egzystencji. Tworzy żeby, jak to określa, "nie zwariować". Poprzez muzykę uczy się samego siebie, muzyka daje mu odpowiedzi na wiele pytań. 
      
 Występ zespołu w radio KEXP z próbką tego co tworzą:


 Oficjalna strona zespołu: http://www.thesoftmoon.com/

niedziela, 4 lutego 2018

Syndrom niedzieli

Syndrom niedzieli dopada  już od rana, w zasadzie nawet nocami. Bezsenność, myśl o tym że znowu w poniedziałek trzeba wstać. Praca, która kiedyś dawała radość i spontan od dawna jest tylko męką.  Im więcej osiągamy tym bardziej nam zależy. Im jesteśmy lepsi tym bardziej staramy się to utrzymać. Trwa wyścig szczurów. Jesteśmy coraz mniej dostosowani do pędu technicznego, nie umiemy żyć w epoce kolejnej rewolucji technologicznej. Zalewa nas szmira i nie umiemy zrozumieć polityki postarzania produktów. 

Jutro znowu te same twarze, młodzi coraz bardziej skupieni na sobie, bezczelni i roszczeniowi. Starzy coraz mniej ambitni, obrastający sadłem i pławiący się w nicnierobieniu. I wśród nich my - jak to powiedział klasyk, schizofrenicy XXI wieku.

Czy jest jakaś metoda żeby stąd uciec? Żeby przerwać ten absurdalny kołowrotek?

Też tak macie?