sobota, 2 kwietnia 2022

Co się dzieje z nimi dzisiaj: Pendragon

Historia zespołu Pendragon zaczęła się w 1978 roku niewielkim angielskim miasteczku Stroud (Gloucestershire). Czterech nastoletnich kumpli, w wieku około 17 lat postanowiło stworzyć zespół. Przewodził im Nick Barrett (vocal i gitara), do którego dołączył jego przyjaciel z dzieciństwa Julian Baker (gitara i wokal), a następnie Nigel Harris (perkusja) i Stan Cox (bas). I tak zrodził się Zeus Pendragon. Warto przypomnieć, że Pendragon było walijskim, historycznym określeniem wybitnego wodza, przydomkiem nadawanym królom. Nosił go legendarny władca Brytanii Uther Pendragon oraz jego syn Artur

Wracając do muzycznego Pendragonu, najpierw wykonywali oni covery Led Zeppelin, Fleetwood Mac, Santany i Jimiego Hendrixa, potem zaczęli pisać własne piosenki, w coraz bardziej progresywnym nurcie. Wiosną 1984 roku nagrali minialbum Fly High Fall Far, zawierający między innymi długi, instrumentalny utwór Excalibur, nazwany tak samo jak legendarny miecz  Uthera Pendragona, który tylko jego syn, Artur, mógł wyciągnąć z legendarnego kowadła. Także później Barrett nawiązywał do wątków z legend arturiańskich jak choćby w utworze The Black Knight z pierwszego debiutanckiego albumu The Jewel z 1985 roku.


Z biegiem czasu pierwszy człon nazwy został usunięty i jak to zwykle bywa, jedni muzycy opuszczali grupę, podczas gdy inni dołączali. Przełomowym wydarzeniem dla grupy było spotkanie z Marillion, który odnosił coraz większe sukcesy. Od 1982 roku obie grupy regularnie koncertowały razem, zdobywając uznanie coraz to większej publiczność, jednak prawdziwie światową popularność zdobyli dopiero po 1991, po tym gdy nagrali album The World. Barrett mniej więcej w tym samym czasie poznał swoją żonę...

Po wielu latach z pierwszego składu ostał się tylko Nick Barrett, lider, bez grupa przypuszczalnie dawno przeszłaby do historii i kto wie czy dzisiaj by ktoś o niej pamiętał.  A może nawet nikt by o niej nie usłyszał. Obecnie oprócz niego w zespole jest jeszcze jeszcze Clive Nolan (instrumenty klawiszowe, wokal), Peter Gee (gitara basowa, instrumenty klawiszowe) oraz Jan-Vincent Velazco (perkusja).  Najbardziej aktywnym członkiem zespołu jest klawiszowiec Clive Nolan, który jest częścią Pendragon od 1986 roku. Grał (a może i nadal gra) między innymi w składzie takich zespołów jak: Arena, Shadowland, Strangers on a Train, Casino i Caamora. Współpracuje również z Oliverem Wakemanem. Jednak w samym Pendragonie - co trzeba podkreślić raz jeszcze - siłą napędową i głównym autorem piosenek pozostał Nick Barrett. Wśród byłych członków należy wymienić takich artystów jak: Matt Anderson - perkusja, Julian Baker - gitara, John Barnfield - instrumenty klawiszowe, Rik Carter - instrumenty klawiszowe, Stan Cox - gitara basowa, Nigel Harris - perkusja, Stephen "Fudge" Michael Smith - perkusja, Joe Crabtree - perkusja, Scott Higham - perkusja, Craig Blundell - perkusja. Trzeba dodać, że choć Julian Baker formalnie odszedł z grupy, to czasem jeszcze z nią występuje i nagrywa.


W 1988 r. grupa założyła własne wydawnictwo o nazwie Toff Records. Jego pierwszą publikacją była płyta Kowtow. W tym mniej więcej czasie Barrett zaangażował do współpracy Simona Williamsa, twórcę charakterystycznych grafik zdobiących okładki płyt Pendragonu.

Ważnym albumem zespołu był wydany w 1996 roku The Masquerade Overture (my opisaliśmy go TUTAJ). Utwór, który go otwiera jest dość niezwykły. Barrett tak o nim opowiedział w jednym z wywiadów: Bardzo interesowałem się muzyką klasyczną – w rzeczywistości nadal się nią interesuję – a ten utwór jest oparty na Requiem Mozarta. Ludzie mówią: „O, Mozart to po prostu tania i wesoła klasyka”, ale Requiem naprawdę jest mroczne – ma w sobie ten klimat. To wszystko wiąże się z moim małżeństwem, bo oświadczyłem się żonie na gondoli w Wenecji i są do tego odniesienia na okładce.


Także kolejna piosenka z tej płyty - As Good As Gold - posiadała wątki biograficzne. Mój syn urodził się w tym czasie, wyjaśnił genezę utworu Barrett (LINK) i tak naprawdę chodzi o to i o refleksję nad tym, co przyniesie mu przyszłość. Był prawdziwym krzykaczem – nie spaliśmy przez całe tygodnie, więc tekst przyszedł całkiem łatwo! Ale jest też element oczekiwania na jego nastoletnie lata. Rok 1997 to także Live in Kraków 1996 – album koncertowy zespołu który został nagrany podczas koncertu w Studiu Łęg w Krakowie w 1996 roku.

Kolejny album Not of This World został wydany dopiero w 2001 roku. A to z powodu kłopotów Barretta związanych z długotrwały procesem rozwodowym. Widzimy więc, że płyty Pendragon są swoistym pamiętnikiem emocji głównego wokalisty.  Not of This World uznawany jest za najbardziej emocjonalny wśród płyt grupy, a przez wielu – za najlepszy w ich historii. Krótko po wydaniu albumu, Barrett został uznany przez brytyjski Classic Rock Society najlepszym gitarzystą roku 2001. W 2002 zespół wydał krążek Acoustically Challenged, nagrany podczas występu na żywo w studio radiowej Trójki w Polsce. W 2005 ukazał się kolejny, siódmy album Pendragonu zatytułowany Believe. W tym samym roku grupa zagrała swój pierwszy koncert w Ameryce Północnej, w Los Angeles, USA. Materiał z trasy stał się bazą dla pierwszego wydawnictwa DVD zespołu: And Now Everybody to the Stage.

W 2011 roku Pendragon osiągnął kolejne znaczące sukcesy. Ich Passion został wybrany czwartym najlepszym albumem roku w Prog Magazine - pierwsze miejsca zajęły Yes i Rush, a w Classic Rock Society Awards Pendragon zdobyli nagrody za najlepszy album, najlepszą piosenkę, najlepszy koncert na żywo, najlepszego klawiszowica i najlepszego perkusistę. 

Kolejna płyta wydana w 2020 roku, którą była Love Over Fear, to znowu sukces. Dla promocji krążka zespół udał się wielką trasę koncertową, którą jednak musiał przerwać z powodu pandemii. Powróci do niej w tym roku. I odwiedzi także Polskę, choć jeszcze dokładne daty nie są znane. Na pewno te informacje lada dzień pojawią się oficjalnej stronie zespołu prowadzonej przez Nicka Barretta (LINK).  


Przy okazji warto przyjrzeć się kim jest Nick Barrett (ur. 1961 r.), co lubi, co jest dla niego ważne. Tego wszystkiego możemy dowiedzieć się z licznych wywiadów, jak choćby z tego, udzielonego w Polsce, w którym ustosunkowuje się o hobby swojego syna i przy okazji dzieli się ogólną refleksją o życiu:Mój syn trenuje tae kwon do, czyli sztukę walki, i jest w tym bardzo dobry. Ale ten trening również uczy, aby być miłym, aby umieć znaleźć harmonię, równowagę w życiu. W tej sztuce walki nie chodzi o to, aby uzyskać przewagę nad innymi i potem ich maltretować. Rzecz polega na tym, aby pozwolić innym robić to, czego pragną, ale wymagać od nich tego, żeby respektowali twoje wybory. Bycie twardym, w moim rozumieniu, to przede wszystkim niepozwalanie innym na mówienie, co masz robić, niepozwalanie na znęcanie się nad tobą. Nie oszukujmy się, na tym świecie wszyscy ludzie w mniejszym lub większym stopniu starają się uzyskać przewagę nad innymi i wykorzystać ją. Jeśli będziesz zbyt miły albo zlekceważysz jakąś sytuację, możesz być pewien, że znajdzie się ktoś, kto zechce wykorzystać to przeciwko tobie. Dlatego trzeba być twardym (LINK).  

Mieszka od kilkunastu lat w Purton, wiosce na obrzeżach Swindon. Poza muzyką przepada za surfingiem. Poza tym kolekcjonuje motocykle, uwielbia pływać, biwakować, uprawia też kolarstwo górskie. Nie lubi i nie zabiega o posiadanie wielu rzeczy, za wyjątkiem desek surfingowych. Tych ma kilka, wśród nich deskę Spider Murphy, podobno rzadkość (LINK).  



Clive Nolan (ur. 1961 r.) kolejny muzyk Pendragon, którego chcemy przybliżyć naszym czytelnikom pochodzi z muzykującej rodziny. Jego rodzice byli nauczycielami muzyki, więc nic dziwnego, że mały Clive rozpoczął naukę gry na pianinie w wieku trzech lat, a następnie w wieku 8 lat na skrzypcach. Ukończył wydział muzyczny na Uniwersytecie Londyńskim, gdzie studiował kompozycję, orkiestrację i dyrygenturę. Od 1986 roku jest klawiszowcem w Pendragon (gra także w Shadowland (1992-obecnie), Strangers on a Train (1993-1994), Arena (1995-obecnie) i Caamora (2006-obecnie), a także pisał muzykę oraz teksty dla Arena, Shadowland, Caamora i wielu innych projektów.


Nolan jest – co warto wiedzieć - członkiem założycielem The Caamora Theatre Company utworzonego w celu produkcji i realizacji musicali jego autorstwa. Premiera jednego z nich She odbyła się w katowickim Teatrze Wyspiańskiego w Polsce w październiku 2007 roku. Następnie spektakl został wykonany w styczniu 2010 roku w Santa Cruz w Boliwii, a w lutym 2012 roku w Cheltenham Playhouse Theatre w Wielkiej Brytanii zadebiutowała kinowa wersja She.

Classic Rock Society nadała mu tytuł najlepszego klawiszowca wielokrotnie, bo w latach 1995, 1996, 1998, 2005, 2009, 2010 i 2011. W 2010 roku rząd Boliwii przyznał mu tytuł Honorowego Gościa Santa Cruz w Boliwi w podzięce za wystawiane w tym mieście sztuki. O tym wszystkim możemy przeczytać na stronie internetowej artysty i jeszcze o wielu innych sprawach (LINK).

Peter Gee (ur. 1963 r.) jest synem anglikańskiego pastora, w jego życiu istotną rolę odgrywa wiara, stąd w jego tekstach jest zawsze sporo religijnych odniesień. Poznał Nicka Barretta dzięki swojemu bratu (ma ich czterech). Początkowo w zespole miał grać na gitarze, lecz ostatecznie, po odejściu Roberta Dolby'ego został basistą. Równolegle do gry w Pendragonie realizuje karierę solową. W 2018 roku wydał swój pierwszy album koncepcyjny The Bibel, a jednocześnie szósty solowy (lub siódmy, jeśli uwzględnić album gospel The Life Of God In The Soul Of Man). Muzyk jest z niego bardzo dumny, na swojej stronie nawet napisał, że całe życie pragnął stworzyć taką płytę i w końcu mu się udało (LINK).


I jeszcze najmłodszy wiekiem i stażem muzyk Pendragona: Jan-Vincent Velazco urodzony na Filipinach brytyjski perkusista, sesyjny muzyk rockowy i kompozytor. Został członkiem Pendragon z rekomendacji Craiga Blundella, perkusisty Stevena Wilsona i Frost. Velazco - co w wielu publikacjach podkreśla się - zaczął grać na perkusji w wieku 13 lat. Początkowo był perkusistą samoukiem, a później studiował w Yamaha Music Foundation, grając w kilku zespołach aż do college'u. W 2012 roku przeniósł się do Guildford w Wielkiej Brytanii, aby studiować w Academy of Contemporary Music i ukończył Higher Diploma in Contemporary Music Performance, a rok później przeniósł się do Londynu (LINK). 

Jan-Vincent gra także z PIG, brał udział w ich tournee po Wielkiej Brytanii w 2019 roku, w którą ruszyli wraz z amerykańskim zespołem industrialnym 3Teeth,w miesięcznej trasie po USA i gdy supportowali Killing Joke w 2018 roku. W 2021 roku muzyk rozpoczął współpracę gitarzystą Gusem G (Firewind), który najbardziej znany z współpracy z Ozzy Osbournem. Nagrali razem album Quantum Leap, który ukazał się w październiku ubiegłego roku nakładem AFM Records. Album osiągnął 7. miejsce na oficjalnych listach albumów w Grecji, 4. miejsce na iTunes Charts w USA i 26. na US Hard Music Charts. Wylądował również na 2. miejscu w zestawieniu Najlepszych Albumów Gitarowych 2021 roku ułożonym przez Guitar World.

Jak widzimy i słyszymy, Pendragon cały czas działa, rozwija się, koncertuje i wydaje...

Jako i my. Wracamy jutro, dlatego czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 1 kwietnia 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.37: Deborah chciała zranić Iana Curtisa

  

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 1234567891011121314151617181920212223242526272829303132333435 i 36).

W marcu 1980 roku Joy Division zagrali tylko jeden koncert, było to 5.03. w Trinity Hall w Bristolu. Był to bardzo trudny występ, bowiem pod koniec Ian miał atak. Mało tego, kiedy zespół skończył grać, a publika domagała się bisu, Ian miał kolejny atak, tym razem za kulisami. To był drugi pod rząd koncert z atakami epilepsji. 

Dzień po tym koncercie napisał kartkę pocztową do Annik. Zdawał sobie sprawę, że ataki pojawiają się coraz częściej. Pisał, jak ostatnio podczas ataku wpadł na szklane drzwi i się pokaleczył, że boi się wychodzić nocą z domu, że ataki są coraz intensywniejsze. Nie może chodzić do kina, boi się, że kiedyś atak będzie tak mocny, że on tego po prostu nie wytrzyma. Bał się co będzie w USA, jak da sobie radę w trasie.

12.03. napisał kolejny list do Annik. Pisał o serii badan jakie przeszedł, encefalogram, skany mózgu i inne. Lekarze bezradnie rozkładają ręce, starają się zmieniać kombinacje leków ale to nic nie daje. Wiedzą jedynie że problem jest w lewym płacie skroniowym mózgu. I to wszystko. Ian odwiedzał centrum David Lewis Center bo pracował z chorymi na epilepsję. Był zaszokowany widząc młodych ludzi w specjalnych hełmach, ze związanymi kończynami - wszystko po to żeby podczas ataku epilepsji nie zranili się. W tym samym czasie pisał też, że znane są przypadki, iż epilepsja może zaniknąć pewnego dnia i już nie wrócić.


Deborah Curtis zarzuciła w swojej książce Annik, że ta nie troszczyła się podczas ataków o Iana. Mało tego, sugerowała nawet, że Annik odrzucała Iana z powodu epilepsji. Nie jest to jednak prawda, i zupełnie nie pasuje do charakteru Annik. Przeczą temu listy Curtisa, w których opisuje, jak zbawienny wpływ ma na niego obecność Annik po atakach, gdy czuje się opuszczony i zdołowany. Ian pisze, że nawet Rob zauważył zbawienny wpływ Annik na niego.

Ian rozważał wtedy odejście z zespołu, ale czuł ogromną presję. Nowy album, Rob, Alan i Tony jak i całe Factory. Czuł, że mógłby wrócić do swojej poprzedniej pracy. 

Zapewniał Annik o swoim uczuciu, ale ta była zakłopotana związkiem z żonatym mężczyzną. Wiedziała, że Ian ma córkę i zawsze będzie chciał się z nią spotykać. Ich związek był oparty na krótkich spotkaniach, podczas których Ian był bardzo melancholijny.

W jednym z listów zachwycał się Sordide Sentimentale - pisał, że okładka jest doskonała. W innym opisywał, że kończą nagrywanie LWTUA, że Tony przyniósł mu płyty z Sinatrą celem zainspirowania jego wokali.


Lindsay Reade pamięta, jak Tony puścił jej pierwszy raz LWTUA. Była zaszokowana, uważała nawet, że ta piosenka niesie w sobie nutkę optymizmu. Bowiem po rozdzieleniu znowu przyjdzie czas ponownego bycia razem. 

Candy - pies bliski Ianowi został przez Deborah wydany podczas sesji Closer. Iana to załamało, bardzo był do tego psa przywiązany. Terry uważa, że Deborah zrobiła to specjalnie, nie umiała dotrzeć do Iana, dlatego postanowiła go zranić. Tak też się stało. Psa wywieziono daleko, żeby Ian nie mógł go odwiedzić. Terry tak się zasmucił tą sytuacją, że postanowił kupić psa, tak aby Ian mógł z nim wychodzić po powrocie z Ameryki. Tak też się stało, pies trafił w jego ręce w dzień pogrzebu Iana...

Tak kończy się rozdział 16 książki. C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.              

czwartek, 31 marca 2022

Mroczne zaułki: ilustracje Katherine Lam

Katherine Lam (ur. 1977 r.)  jest ilustratorką. Dorastała w Maryland, chodziła do szkoły na Florydzie, a teraz mieszka w Nowym Jorku. Jej rysunki mają charakterystyczny nastrój, w swoich pracach operuje suspensem i voyeuryzmem, umiejętnie używając kontrastu światła i cienia, a w zasadzie malując mroczne zaułki, w których czasem nagle rozbłyska smuga światła. To wszystko sprawia, że jej pozornie realistyczne obrazki mają w sobie sporą dozę surrealizmu lecz takiego, który zrodziły filmowe horrory, gdzie niby nic się nie dzieje a mimo to czekamy w napięciu na coś co nas znienacka zaskoczy i przerazi. 




To nieuchwytne poczucie grozy przywodzi na myśl prace Andrew Wyeth (nasz tekst o nim TUTAJ), który wywarły ogromny wpływ na obrazy twórczość Hitchcocka. A znów dystans i nienaturalny spokój emanujący z jej kompozycji kojarzą się z kolei z dziełami Edwarda Hoppera (pisaliśmy o nim TUTAJ). Katherine w jednym z wywiadów przyznała się do fascynacji jednym i drugim artystą,  o Hopperze mówiąc tak: Pociąga mnie fakt, że jego prace wygląda tak, jakby świat się zatrzymał, jakby czas zamarł i wszyscy utknęli tam, gdzie są, a my obserwujemy ich tylko z daleka. Widzę sporo gry, która jest bardzo wciągająca i staram się, aby widz czuł się częścią akcji. Uważam, że celowo zdystansowana praca Hoppera jest interesującą tego odmianą i staram się te cechy ukazać w moich pracach (LINK)  





Artystka tworzy nie tylko ilustracje, także plakaty, choć głównym jej zajęciem jest praca dla najbardziej renomowanych wydawców prasowych których lista jest imponująca, są na niej następujące tytuły: The New York Times, New Yorker, NBC Universal, Criterion Collection, Laundry TV, The Telegraph, Hollywood Reporter, Smithsonian Magazine, The Intercept, TED, Propublica, Amazon, The Guardian, Buzzfeed, The New Republic, California Sunday, Pop- Up Magazine, Spectrum Magazine, Believer, Times Higher Education, Outdoor, Outline, New Jersey Monthly, Sierra, Little White Lies, Editions Gallmeister, Milwaukee Magazine, Charlotte Magazine, Narracja, BUST, Il Corriere dela Sera i Dinardo Projekt. Wszystkie osiągnięcia, prace i plany wymienia i zamieszcza na swojej stronie internetowej TUTAJ.




Mottem, które ukierunkowuje ją w życiu i pracy jest następujące zdanie: Wszystko to, czym jesteś teraz, jest kulminacją wszystkiego, co zrobiłeś w przeszłości, więc zawsze szukaj nowych możliwości i próbuj nowych rzeczy, ponieważ nigdy nie wiesz, dokąd Cię zaprowadzą. My także wiemy, gdzie nas prowadzi nasza fascynacja dobrą sztuką i muzyką, więc podążajcie za nami…  

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 30 marca 2022

Niezapomniane koncerty: Lisa Gerrard i Klaus Schulze na Night Of The Prog Festival III, 18.07.2008


Powiem szczerze, że jako fan Dead Can Dance, który naocznie śledził wydawanie płyt starego 4AD, z dużą rezerwą sięgnąłem po twórczość opisywanego dziś duetu. Prawdopodobnie zniechęciły mnie dwie rzeczy. Solowy album Lisy Mirror Pool, który cały czas stoi na mojej półce i do którego nie mogę się przekonać, oraz zwrot jakiego w swojej karierze dokonał wirtuoz syntezatorów w kierunku czegoś na modę world music. Lisa rozczarowała na wspomnianym albumie, i prawdopodobnie wynikało to z faktu fanatyzmu, jakim obdarzam twórczość DCD (apogeum to oczywiście Within the Realm... opisany TUTAJ). 

Z kolei Schulze to zazwyczaj genialne płyty jak Timewind, Kontinuum, Big In Japan czy choćby Into the Blue. Dzieła ponadczasowe i  zupełnie niepowtarzalne. Zatem synteza wokalu Lisy znanego z z solowej płyty i stylu Schulze z czegoś typu My Ty She byłoby zdecydowanie ponad moje możliwości. I tutaj pozytywne oczarowanie. Okazuje się, że zarówno Lisa, jak i Beethoven syntezatorów potrafili we współpracy sięgnąć do swoich najlepszych okresów. Schulze brzmi jak na wspomnianych dziełach, a i Gerrard wraca do stylu, znanego ze szczytowych osiągnięć Dead Can Dance.. 

Ponieważ muzyka jest instrumentalna i okraszona wokalem oczywiście bez tekstów, postanowiłem sięgnąć do wywiadów z artystami (TUTAJ i TUTAJ) żeby dowiedzieć się, jak doszło do rozpoczęcia współpracy.


Okazuje się, że zarówno Lisa znała twórczość Schulze, jak i Schulze znał Dead Can Dance. Brat Lisy był fanem Tangerine Dream i solowej kariery Schulze, zwłaszcza pamięta okładki jego płyt, nazywane przez nią intrygującymi

Z kolei Schulze znał wszystkie albumy Dead Can Dance, a do współpracy pchnęła go fascynacja muzyką z Gladiatora. To on wyciągnął do Gerrard rękę i polecił swojemu menadżerowi żeby ją namierzył. Lisa z kolei poczuła się zaszczycona ofertą i z przyjemnością poleciała do Niemiec, gdzie w prywatnym studio multiinstrumentalisty, położonego przy lesie, artysta zaproponował jej zapoznanie się z siedmioma godzinami muzyki, którą wcześniej skomponował specjalnie dla nich.


Lisa ponoć od pierwszych taktów poddała się pełnej improwizacji i tak powstały kolejne utwory... Sama przy okazji wiele nauczyła się od Schulze jeśli chodzi i miksowanie muzyki. 

Koncert jaki dziś proponujemy w cyklu Niezapomniane Koncerty pochodzi z Night Of The Prog Festival z roku 2008. Odbywa się on od roku 2006 w Amfiteatrze Lorelei na wzgórzu nad Renem między Frankfurtem a Kolonią (LINK). Miały już tam okazję wystąpić takie gwiazdy jak Marillion, Pendragon, Dream Theatre, Eloy, Jethto Tull, Fish czy Tangerine Dream.

No i oczywiście dzisiejsi bohaterzy... 

Zapraszamy do odsłuchania czegoś, czego się opisać słowami nie da. Dla zasady podamy tylko jeszcze informacje, że dzisiejszy koncert został wydany na DVD w 2009 roku.


Klaus Schulze i Lisa Gerrard, Rheingold, live 10.07.2008. SPV 2009, tracklista: Alberich, Loreley, Wotan, Wellgunde, Nothung.

wtorek, 29 marca 2022

Muzyka i grafika warsztatowa Konrada Kucza

 Nazwisko Konrad Kucz (ur. 1966 r.) zazwyczaj kojarzy się muzyką syntezatorową, obejmującą wszystkie jej odmiany, od muzyki kosmicznej, której  najbardziej znanym wyrazicielem jest wielokroć przez nas opisywany Klaus Schulze (LINK), po eteryczny ambient w stylu Briana Eno, o którym także co nieco także można znaleźć na naszym blogu (LINK). Kucz dał się również poznać jako twórca ambitnego popu, realizowanego w zespole Futro oraz w duecie z Gabą Kulką. Płyta Futro była nawet nominowana do europejskiej nagrody MTV AWARDS i krajowych FRYDERYKÓW. Warto także wspomnieć, że jego ostatnim dziełem jest album wydany w 2020 roku zawierający klasyczną muzyką elektroniczną, ułatwiającą wyciszenie, doskonale nadającą się na wieczorne chwile, te momenty zmierzchu, które wypadają pomiędzy dniem a nocą….

Ale Konrad Kucz to nie tylko muzyka, dlatego dzisiaj skupimy się drugiej dyscyplinie, której ten artysta poświęca swój czas, a zazwyczaj pomijanej. Jest to tzw. grafika warsztatowa, czyli prace plastyczne wykonane tradycyjnymi technikami druku ręcznego, do których należy akwaforta i akwatinta, połączonych z technikami komputerowymi. 






W rezultacie otrzymujemy niezwykłe obrazy, które niejako kontynuują opowieść rozpoczętą w formach muzycznych. Ich ciemna paleta barw, tematyka, a w końcu niezwykła, surrealistyczna stylistyka, wtrącają nas w rzeczywistość snu i fantazji. Są na nich twarze, czy nawet całe sylwetki ludzi, o ziemistych, często zniekształconych twarzach i o rysach przywodzących na myśl dzieła Breughlów czy Hieronima Boscha. Choć swoiście potraktowane portrety z sylwetkami osób umieszczonych na tle krajobrazu, wpatrzonych  gdzieś w odległy horyzont, stoją zasłuchani w wewnętrzne szepty, wydają się nawiązywać z kolei do malarstwa renesansowego.







Mamy nagromadzone na nich rozmaite motywy, symbolizujące tak wiele cech czy pojęć, wśród nich widzimy żołnierzy, drogę, drzewo, statek, wreszcie, pole traw oraz bliżej niekreślone gruzowiska lub ruiny… Sam artysta uważa, że jego obrazy są ściśle związane z muzyką lub snem, i próbuje w nich te niematerialne rzeczy zobrazować (LINK).  Emocjonalny wraz rycin wzmacnia podłoże, na którym są one wykonywane. Porowaty papier czerpany inaczej przyjmuje tusz płyty grawerskiej, niż papier gładki, kreska przechodzi wówczas w szarpaną plamę lub pozostaje linią i miękką plamą. Zresztą sami możemy ocenić umiejętności artysty.











Konrad Kucz, co widać, jest profesjonalnym plastykiem, ukończył Wydział Grafiki warszawskiej ASP, kształcić się w pracowni prof. Władysława Winieckiego w latach 1986–91. Jego twórcza droga w zasadzie została zdeterminowana pochodzeniem z rodziny o silnych tradycjach artystycznych. Ojciec jest rzeźbiarzem – profesorem na ASP, także matka ukończyła malarstwo na tej samej uczelni. Żona  Katarzyna Słowiańska – Kucz pisze książki dla dzieci, które ilustruje kolorowymi i bardzo optymistycznymi rycinami, diametralnie różnymi w klimatach od prac męża. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 28 marca 2022

Isolations News 186: Kup zdjęcie paszportowe Iana Curtisa z Joy Division, nowe Bauhaus, wywiad Jaza Colemana, książka o Haciendzie, John Cooper Clarke poszukuje, Clan Of Xymox i Zimmer dla Ukrainy, Kælan Mikla w Polsce, Placebo live, Taylor Hawkins RIP, nie ma jak sowieckie koleje, Dezerter o Putinie

Omega Auctions oferuje szereg memorabiliów związanych z Joy Division, między nimi jest absolutna rzadkość - jedno z ostatnich zdjęć Iana Curtisa czyli oryginalne zdjęcie paszportowe zrobione rano 15 maja 1980 roku na stoisku Photo Me w Woolworths Macclesfield. Fotka rozmiarów 4x5,5 cm na rewersie ma podpis Iana Curtisa. Pochodzi od Terry'ego Masona który miał komplet zdjęć członków zespołu dostarczyć do ambasady USA w celu uzyskania wizy na planowane tournee. Licytacja przedmiotów rozpocznie się 26 kwietnia (LINK).

Terry popełnia błąd, powinien to zdjęcie przesłać nam, jako największym fanom Iana. Swoją drogą, wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Ian już wtedy miał plan na sobotni wieczór, chyba widać to w jego oczach...

Za to znajomy Iana, i ex mąż Annik Honore - Mark Reeder i Alanas Chosnau oferują drugi wspólny album Life Everywhere (LINK).  

W temacie - powstaje nowa książka z okazji 40. rocznicy otwarcia Haciendy , a jej wydawcy proszą byłych imprezowiczów o udostępnienie zdjęć swoich najlepszych strojów z czasów rozkwitu klubu. Hacienda Threads - The Untold Story będzie odkrywać styl i modę tych, którzy odwiedzali klub przez lata. Materiały (wspomnienia i zdjęcia) można wysyłać pod adres threads@fac51-thehacienda.com.  

Kultowy poeta z Salford, John Cooper Clarke, poszukuje początkującego poety, który w przyszłym miesiącu otworzy jego show w Hammersmith Apollo. Aby dostać tę szansę trzeba ułożyć ripostę do jego klasycznego wiersza I Wanna Be Yours. Oprócz występu u swojego boku JC Clarke oferuje także swoje wsparcie w karierze. Zgłoszenia (i utwory) należy nadsyłać do 30 marca, koncert w Londynie odbędzie się 8 kwietnia. Szczegóły TUTAJ.

Clarke supportował Joy Division, ci z kolei supportowali Killing Joke. Można posłuchać rozmowy lidera KJ Jaza Colemana z Johnem Robbem - jest w niej mowa o apokaliptycznych czasach, nadchodzącej trasie Killing Joke, bliskiej śmierci w zeszłym roku, niezwykłych rodzicach i bracie… i wielu innych rzeczach (TUTAJ).  


Ian Curtis z kolei był z Annik na koncercie Bauhaus. Ci pionierzy post-punka, powracają z pierwszą od ponad dekady piosenką Drink the New Wine. Tytuł nawiązuje do pierwszego rysunku Cadavre exquis wykonanego przez André Bretona, Marcela Duchampa, Jacquesa Préverta i Yvesa Tanguy'a, na którym znajdowały się słowa, które połączone razem tworzyły zdanie: Le cadavre exquis boiara le vin nouveau.

To nie jest zła piosenka. Dobra też nie.

Być może zbyt dużo wina wypił sowiecki żołnierz, który przejechał czołgiem swojego dowódcę, pułkownika Jurija Miedwiediewa z 37. Brygady Strzelców Zmotoryzowanych. A to z powodu strat, jakie odniosła brygada (LINK). Powiedzenie przerypane jak w ruskim czołgu ucieleśnia się na naszych oczach. Szkoda że to nie był TEN Miedwiediew.


W temacie funeralnym. W Somserset za 725 000 funtów można kupić szczególny dom - jest to kościół adaptowany na willę. 

Developer zachwala pastelowe kolory wnętrza oraz wspaniałą historię – ale ogród nie jest dla wszystkich. Bo ogród to po prostu... wiejski cmentarz… 

Faktycznie, jeśli nagrobki stoją za gęsto mogą być kłopoty z ustawieniem grila (LINK).

W temacie. Kopidołek w nocy zamiata liście przed cmentarzem. Tam za to przechodzi jakiś facet po imprezie i myśli sobie, że wystraszy kopidołka. Wybiega z bramy cmentarnej i podrzuca w górę dwie garście piachu. Wyje niczym wilk, kopidołek spojrzał i nic. Nie robi to na nim wrażenia. Facet chwyta jakieś łańcuchy i dzwoni, znowu wyje. Kopidołek pozostaje niewzruszony. W końcu facet postanawia poddusić kopidołka. Podbiega bliżej a tu jak mu kopidołek zawinął z łopaty to facet aż saldo w powietrzu zrobił i usiadł na tyłku zamroczony. Na co kopidołek mówi: 

-Możecie kurzyć, możecie dzwonić, możecie straszyć, ale poza teren nie wychodzimy.

Jeszcze w temacie wojny - Hans Zimmer wystąpił  22 marca z 10 członkami ukraińskiej Orkiestry Opery z Odessy w The O2 w Londynie i w hołdzie kobietom grającym w tej orkiestrze wykonał piosenkę Wonder Woman.


Również Clan Of Xymox wydał singla Save Our Souls, z którego cały dochód przeznacza na rzecz wsparcia ludzi i zwierząt poszkodowanych na Ukrainie (LINK).

Pozornie nie w temacie. Raport New Species 2021, opublikowany przez Shoal, organizację zajmującą się ochroną przyrody udowodnił, że nie znamy jeszcze naszego Globu. Tylko w ubiegłym roku odkryto 212 nowych gatunków ryb słodkowodnych (LINK). Jeśli sowieckie oszołomy odpalą atom więcej ryb nie będzie. 

Nie wiemy ile z tych stworzeń Shoal odkryli w pobliżu oczyszczalni Czajka. Foto jednej z nich, połów znajomego rybaka w Wiśle, ilustruje ten news. Natomiast wielkiemu eksperymentatorowi Szambelanowi z Czajki przypominamy, że w Warszawie ciągle jest ulica Armii Ludowej i proponujemy zmienić nazwę Placu Piłsudskiego na Plac Putina.           


A propos Warszawy - trio Kælan Mikla wystąpi w warszawskim klubie Pogłos 8 maja 2022 roku (LINK).

Z kolei Placebo da kilka koncertów aby wypromować swój nowy album Never Let Me Go, który ukaże się w ten piątek (25 marca). Placebo wystąpi pięć razy, począwszy od 23 marca w Le Trianon w Paryżu. Podczas koncertów nie będzie można używać telefonów. Widz przyłapany z telefonem w ręku zostanie przez ochronę poproszony o opuszczenie widowni (LINK). Bilety dostępne TUTAJ.


My natomiast chętnie byśmy cofnęli się w czasie na koncert legendy polskiej zimnej fali Madame, na którym zresztą byliśmy... Exlider tego zespołu Robert Gawliński zapowiedział na 28 marca premierę nowego utworu (LINK). Oby nie o biuście Baśki...

A propos biustu - mąż chciał kupić żonie seksowny stanik. W sklepie sprzedawca jednak pyta o rozmiar. Mąż nie zna... Więc sprzedawca pyta: 

- Jak dynie?  

- Nie, no panie mniejsze. 

- To może jak melony?

- Nie no mniejsze...

- Pewnie jak cytryny?

- Nie nie panie, mniejsze...

- Jak jajka? Pyta załamany sprzedawca...

-O tak, jajka... Jajka sadzone...


W temacie nieszczęść. 20 marca zmarła Alina Skrzek, żona i muza Józefa Skrzeka (SBB). Pogrzeb poetki i autorki tekstów, współpracującej od lat ze swoim mężem odbył się 26 marca w Siemianowicach Śląskich… (LINK). 

Tego samego dnia, 26 marca, zmarł Taylor Hawkins perkusista The Foo Fighters. Zespół ogłosił tę smutną wiadomość na Twitterze, określając śmierć muzyka jako tragiczną i przedwczesną. Hawkins został znaleziony martwy w swoim pokoju hotelowym w Bogocie w Kolumbii. Miał 50 lat, pozostawił żonę, Alison oraz dwoje dzieci, Olivera i Annabelle… 

Zespół, co zrozumiałe, odwołał swój zaplanowany występ na Festiwalu Estereo Picnic w Bogocie. Foo Fighters niedawno zrealizowali horror Studio 666 (LINK).   

Na koniec nietypowy news. Wielkie gwiazdy rocka mają rozmaite pasje. Najczęstszą jest... kolekcjonowanie modeli kolejek szynowych. Zbierają je Rod Stewart, Pete Waterman, Neil Young, Roger Daltrey, Bruce Springsteen, Eric Clapton, Phil Collins i Ringo Starr. I nie tylko zbierają kolejki, lecz tworzą ogromne makiety, po których rozpinają miniaturowe szyny. Neil Young ma pseudonim modelarski (Clyde Coil) i podobno w pewnym momencie jego konstrukcja wypełniła ogromną stodołę, bo składała się z 230 metrów torów, wraz z pociągami, budynkami, drzewami i tunelami. Podobno szyny Eltona Johna biegną przez cały jego ogród. Kolekcja Jools Holland o długości 30 metrów obejmuje trasę z Londynu do Berlina. Kolejki także miał Frank Sinatra...(LINK).

Skoro kolejki to dwa dowcipy o sowieckich kolejach. Pierwszy. 

Jedzie rusek koleją i wyszedł na korytarz a tam drugi rusek. Nawiązują dialog.

-Kuda ty jediosz?

-Iz Moskwy wo Władywostok, a ty?

-Iz Władywostoka w Moskwu... 

Po chwili ciszy i namysłu, obaj stwierdzają:

- Wot technika.

I drugi: Podczas budowy infrastruktury kolejowej w Rosji osoba odpowiedzialna zapytała cara, 

Wasza wysokość - czy tory mają być szersze niż wszędzie?

Car odpowiedział: A na chuj szersze?

No to są szersze – dokładnie o 8,5 cm... 

Anegdota ta doskonale tłumaczy nam, jakiej natury kompleksy rekompensują sobie swoją zaborczością Sowieci... Freud miałby tutaj pełne ręce roboty...

Dezerter podsumował to następująco: 


Czytajcie nas, codziennie coś nowego - tego nie znajdziecie w mainstreamie.