piątek, 28 stycznia 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz.28: Czy teksty Joy Division były rodzajem katharsis?

 

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 1234567891011121314151617181920212223242526 i 27).

27.07.1979 roku Joy Division zagrali w Imperial Hotel w Blackpool. Grali razem z Section 25, OMD i lokalnym zespołem. Larry Cassidy wspomina, że po tym występie odwiedził ich Ian Curtis, który wyraził swoje zdanie że są znakomici. Wtedy zaproponowali im nagranie singla Girls Don't Count, a Ian i Rob zostali jego producentami (pisaliśmy o tym singlu TUTAJ).

2.08.1979 roku Joy Division zagrali w YMCA w Londynie. Koncert ten przeszedł do historii z powodu faktu, że zespól wtedy wzbił się na wyższy poziom, a Ian i jego taniec były niesamowicie energetyczne. 

Dead Souls, od którego zaczynali ten show, taniec Iana na palcach i niesamowite ruchy, których nie uczono w żadnej szkole tańca utwierdzały w pewności, że Joy Division stali się prawdziwymi gwiazdami rocka.


W tym samym czasie (11.08.1979) Bernard i Ian ukazali się na okładce NME w relaksujących ujęciach.


Trzy tygodnie później 27.08. zespół zagrał na festiwalu w Leigh, jednym z najbardziej utytułowanych brytyjskich festiwali. Jeden z organizatorów Chris Hewitt wspomina, że to był jego pomysł, alby skontaktować się z Tonym Wilsonem i zaprosić kapele z Factory. Śmieje się też z faktu, że na wielu portalach internetowych pokazany jest plakat Petera Saville'a reklamujący ten festiwal którego wcale tam nie było...
Festiwal był natomiast reklamowany małymi, wykonanymi we własnym zakresie posterami. Poster Factory reklamuje tylko jeden dzień, kiedy nastąpiło spotkanie z ZOO. Frekwencja była ogólnie bardzo słaba... 

Ian Curtis przed występem czytał książkę Sartre'a The Age of Reason, która wtedy była na topie. Od niego muzycy zaczerpnęli zwyczaj noszenia lektur w plastikowych reklamówkach, co stało się później bardzo powszechnym nawykiem.

Wtedy czytelnicze upodobania Curtisa opisane zostały w fanzinie City Fun. Wtedy też Curtis opowiadał, że czyta Dostojewskiego, Camusa, Ballarda, Kerouaca i Burroughsa (o bibliotece wokalisty Joy Division pisaliśmy TUTAJ).

Na tamtym koncercie Joy Division wystąpili z the Distractions. Oba zespoły szanowały się i darzyły wzajemną sympatią. Mike Finney wspomina, że prawdopodobnie wtedy Ian Curtis wypytywał go o to w jakich okolicznościach powstał ich przebój Times Go By So Slow.
 

Czy było to po zerwaniu, i czy piosenka jest wynikiem desperacji? Wtedy Finney wywnioskował, że Curtis traktował swoje pisanie jako swoistego rodzaju katharsis (warto wspomnieć, że Jon Savage we wstępie do książki So This Is Permananece wyraża diametralnie inną opinię - warto zobaczyć TUTAJ).

Podsumowując, festiwal stał się komercyjnym niepowodzeniem, mimo udanych występów OMD czy A Certain Ratio. Nie ma jednak wątpliwości, że ten wieczór należał do Joy Division. Ich największy wtedy hit - Transmission, wbił się ludziom w pamięć. Po występie Tony Wilson po przyjacielsku przytulił Iana Curtisa...

Tak kończy się 11 rozdział książki.

C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz