niedziela, 12 kwietnia 2020

Kinowa jazda obowiązkowa: Eraserhead (Głowa do wycierania) Davida Lyncha - jeden z ulubionych filmów Iana Curtisa z Joy Division

Są filmy, które mocno zapadają w pamięć. Należy do nich Eraserhead (Głowa do wycierania) Davida Lyncha z 1977 roku. Historia jego powstania jest równie a może nawet bardziej sensacyjna niż treść obrazu. Lynch był nie tylko reżyserem filmu, lecz także scenarzystą, operatorem oraz producentem. Eraserhead stał się w pewnym okresie życia jego obsesją, której podporządkował wszystko. Kręcony przez długie sześć lat film powstawał nocami, bo Lynch w dzień pracował, jako dostarczyciel prasy. Każdy zarobiony cent przeznaczał na produkcję, podobnie jak każdą wolną chwilę. W rezultacie widz otrzymał dzieło, zawierające wszystkie elementy późniejszych realizacji reżysera: narkotyczne tempo akcji, niezrozumiałe symbole wreszcie poszczególne obrazy. Twin Peaks także jest przecież opowieścią o ojcu i zamordowanym dziecku, a osobę, którą znalazła ciało Laury Palmer zagrał  Jack Nance,  odtwórca głównej roli w Eraserhead.

Ale do rzeczy. Oglądając pierwszy pełnometrażowy film Davida Lyncha cały czas zadajemy sobie pytanie – o co tu chodzi? Użyte środki wyrazu, powolna akcja, zaskakujące jej zwroty zmuszają do wytężonej uwagi i poszukiwania w tym wszystkim sensu. Jest to błąd. Bo czy w koszmarach sennych jest jakiś sens? Są one pełne surrealistycznego lęku, poczucia wyobcowania i smutku, lecz często zupełnie irracjonalnego. Ale czego się nie robi dla naszych czytelników, zwłaszcza, że film nie jest ogólnodostępny. Dlatego postanowiliśmy zarysować fabułę.

Oglądanie filmu Lyncha przypomina jednak snucie historii o duchach. Zanim więc zaczniemy opisywać jego treść, najpierw jeszcze jedna dygresja: Akcja rozgrywa się w kompleksie rezydencjonalnym tzw. Greystone Mansion, w Los Angeles wzniesionym przez potentata naftowego Edwarda Doheny'ego. Doheny podarował to miejsce swojemu synowi Nedowi, który w 1929 r. popełnił samobójstwo w jednej z sypialni, wcześniej zabijając swojego sekretarza Hugha Plunketta. Peter Ivers, muzyk, który skomponował piosenkę pojawiającą się w filmie, a zatytułowaną In Heaven, został zamordowany w swoim mieszkaniu w Los Angeles w 1983 roku. W 1996 r. nieznany sprawca uderzył Jacka Nance podczas kłótni w sklepie z pączkami w Pasadenie, po której ten zmarł następnego dnia... Wiedząc to wszystko zaczynamy w końcu opisywać treść filmu.

Zaczyna się on od pokazania tego, co dzieje się w głowie Henryego Spencera, głównego bohatera. Henry śni, dlatego na pierwszym planie widzimy głowę Henryego unoszącą się w przestrzeni.  Henry przeżywa koszmar z udziałem czegoś, co wygląda jak gigantyczny plemnik wydobywający się z jego ust i unoszący się w przestrzeni. Następnie kamera przybliża nam pustą planetę, na której stoi zrujnowany dom z dziurą w dachu. Przez otwór ten widać złowrogo wyglądającego mężczyznę (Jack Fisk) obsługującego za pomocą dźwigni dziwaczną maszynę. Każde ich pociągnięcie powoduje reakcję Henryego

 
Potem widzimy Henryego wracającego do domu z pracy, idącego wśród ponurych, na wpół zrujnowanych budynków fabrycznych.  Dom, w którym mieszka jest równie przygnębiający. Henry zajmuje w nim jeden pokój (nr 26). Po drugiej stronie wąskiego korytarza mieszka seksowna kobieta (Judith Anna Roberts), która uchyla drzwi i przekazuje wiadomość od Mary X (Charlotte Stewart) z zaproszeniem na kolację z nią i jej rodzicami. Przerażony Henry idzie na to spotkanie, choć nie wydaje się aby był zakochany w dziewczynie, o czym świadczy jej przedarte zdjęcie, które z trudem znajduje u siebie w pokoju.

Podczas kolacji matka Mary powiadamia Henryego, iż jej córka urodziła dziecko – lub coś w tym rodzaju - bo lekarze w szpitalu nie są przekonani czym jest to stworzenie. Henry więc robi to, co powinien w takiej sytuacji i zgadza się poślubić Mary.

W domu Mary wszyscy domownicy ze wszystkich sił starają się zachowywać konwencjonalnie: Pani X (Jeanne Bates) zmusza kataleptyczną babcię do pomocy w przygotowaniu kolacji, a w chwili sam na sam z przyszłym zięciem próbuje go pocałować w szyję. Pan X (Allen Joseph) wydaje się nie zauważać nic, co mogłoby stać się dla niego niewygodnym i proponuje gościowi pokroić dziwne pieczone kurczaki, z których wypływa krew… W pewnym momencie Henry patrzy na podłogę i widzi sukę karmiącą szczenięta.




Potem widzimy pokój Henryego, do którego przeprowadziła się Mary z dzieckiem. Kobieta próbuje zachowywać się konwencjonalnie, czyli zająć się niemowlęciem, co jej się nie udaje. Dziecko wygląda niczym gigantyczny plemnik pokazany na początku filmu i prawie nieustannie płacze. Wreszcie zdesperowana matka wyprowadza się do rodziców i zostawia je ojcu. Ten nie okazuje obrzydzenia, nawet próbuje się nim opiekować, zwłaszcza, że mały mutant choruje. Dalej koszmar staje się coraz bardziej ponury: Henry nawiązuje romans z piękną sąsiadką i ma wizję sceny teatralnej we wnętrzu elektrycznego kaloryfera, na którym występuje pucołowata dziewczyna (Laurel Near) śpiewająca piosenkę In Heaven (W niebie), rozgniatając przy tym z chrzęstem spadające z góry plemniki:


W niebie wszystko jest w porządku,
w niebie, wszystko jest w porządku,
w niebie, wszystko jest w porządku –
masz swoje dobre rzeczy, a ja moje.

W niebie wszystko jest w porządku,
w niebie, wszystko jest w porządku,
w niebie, wszystko jest w porządku –
masz swoje dobre rzeczy i masz moje.
W niebie wszystko jest w porządku .
 

Potem pojawia się dziecko. Patrzy oskarżycielsko na ojca i nagle głowa Henryego spada na podłogę! Podnosi ją nieznany chłopiec i niesie do fabryki ołówków, gdzie wiertłem wycinają z niej pręt, który staje się gumką służącą do produkcji ołówków. W ten sposób wyjaśnia się nam tytuł filmu. Pracownik fabryki sprawdza jakość gumki, testuje jeden z ołówków i po wszystkim usuwa drobiny. Te ulatują w powietrze i okazuje się że utrata głowy to był tylko zły sen Henryego. Lecz reszta koszmaru nadal trwa. Zdeformowane dziecko leży w jego pokoju, a żona krąży pomiędzy nim a swoimi rodzicami, więc Henry tęskni za sąsiadką. Koniec filmu jest jeszcze bardziej surrealistyczny. Nie zdradzamy go, bo warto aby nasi czytelnicy sami obejrzeli to dzieło. 

Większość krytyków uważa, że film Lyncha oddaje strach ludzi przed prokreacją lub też jest aluzją do kalectwa Jennifer, córki Lyncha, która urodziła się z niedowładem nóg i potrzebowała kilku operacji. Lecz zarówno reżyser jak i jego córka zaprzeczali aby tak było. I mieli rację, bo równie dobrze film mógł być protestem przeciwko niszczeniu środowiska, które mogą powodować wady genetyczne. Wydaje się raczej, że film nie jest nośnikiem uniwersalnych idei, lecz ukazuje lęki jego twórcy, stając się najbardziej osobistym filmem reżysera.

Obraz w każdym razie wywarł ogromne wrażenie. Wiele zespołów rockowych wzięło swoją nazwę od tytułu filmu, wśród nich były: londyńska grupa punk rockowa Erazerhead z lat 80, zespół Eraserhead z Północnej Kalifornii oraz zespół rockowy The Eraserheads z Filipin. Również obejrzał go Ian Curtis, wokalista Joy Division. Był na nim sam, bez żony, która miała o to do niego żal i opisała tę sytuację w swojej książce  (Deborah Curtis, Touching From Distance, s. 92). Dla Iana Erazerhead stał się natomiast synonimem horroru, bo gdy zespół i Annik rozmawiali o ulubionych gatunkach, także filmach grozy, Curtis powiedział, że pomyślał od razu o nim (Torn Apart, The Life of Ian Curtis). Czy obrazy na które się składał, uosabiały także jego lęki? Może czuł presję tak samo jak Henry Spencer, aby zajmować się rodziną, w domu, który przestał być azylem? Na to już nigdy chyba nie znajdziemy odpowiedzi.

Ktoś jednak do trailera filmu dodał Atmosphere Joy Division. Oceńcie, czy twórczość zespołu pasuje do tych obrazów. Według nas – bardzo.


Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz