sobota, 24 marca 2018

Transkrypcja hipnozy Iana Curtisa cz. 2

Wstęp Bernarda Sumnera z jego książki, w której dokładnie opisał seanse hipnotyczne z Ianem Curtisem, oraz pierwszą część zapisu hipnozy zamieszczaliśmy TUTAJ. Warto dodać, że jest to PIERWSZE polskie tłumaczenie pełnego zapisu hipnozy.  

BS: Masz dwa lata a ja chcę żebyś cofnął się dalej - do wieku kiedy masz tylko rok. Cokolwiek, ale w wieku roku.
IC: Tylko.....sufit
BS: Sufit?
IC: W sypialni mamy i taty
BS: Czy twoi rodzice tam są?
IC: Nie. Jest tylko babcia
BS: Twoja babcia?
IC: Mm, patrzy na mnie
BS: Leżysz niżej?
IC: Tak
BS: Czy w łóżku?
IC: Tak, tak myślę
BS: Czy widzisz coś na suficie?
IC: [odpowiedź słabo słyszalna]
BS: Możesz zobaczyć ścianę?
IC: Mm
BS: Opisz co jest pomiędzy?
IC: Nie wiem, to jest białe... nie dosięgam tego
BS: Możesz opisać samego siebie?
IC: Mmm..po prostu..nie mogę, nie widzę siebie...zmęczony
BS: Ospały
IC: Mmm
BS: Po prostu zrelaksuj się i słuchaj mojego głosu. Pogrąż się we śnie ale słuchaj mojego głosu. Chcę cofnąć cię do czasu przed twoim urodzeniem. Zanim się urodziłeś. Powiedz mi jaki jest pierwszy widziany przez ciebie obraz?
IC: Drzewa
BS: Drzewa
IC: Dużo drzew
BS: Zrelaksuj się. Obiecuję, ze nic ci nie grozi. Chcę żebyś był całkowicie zrelaksowany i powiedział mi co widzisz.
IC: Drzewa wszędzie wkoło
BS: Czy to las?
IC: Tak myślę
BS: Znasz to miejsce?
IC: Nie
BS: Czy są tam jacyś ludzie?
IC: Nie, tylko ja
BS: Wiesz dlaczego tam jesteś?
IC: Mmm
BS: Uważnie pomyśl, mamy czas
IC: Czuję się zmęczony, mam zmęczone nogi, tak jakbym bardzo długo szedł. Nie myślę żebym... żebym tutaj zawsze był
BS: Idziesz z jakiegoś innego miejsca?
IC: Tak
BS: Pamiętasz skąd?
IC: Aa.. z domu, myślę że się zgubiłem
BS: Zgubiłeś się? OK zrelaksuj się. Cofnij się jeszcze bardziej w czasie, do jeszcze wcześniejszych wspomnień. Nic ci nie grozi, po prostu zrelaksuj się. Cofnij się ku wcześniejszym wspomnieniom i powiedz mi co widzisz?
IC: .....siedziałem.... usiadłem
BS: Gdzie usiadłeś?
IC: Po prostu.... w domu
BS: Gdzie ten dom? Co widzisz?
IC: Po prostu czytam
BS: Co czytasz?
IC: Książkę...to książka o... prawie
BS: Prawnicza?
IC: Tak
BS: W jakim jest napisana języku?
IC: Angielskim
BS: Wiesz ile masz lat?
IC: Tak, dwadzieścia osiem
BS: Dwadzieścia osiem? Możesz jeszcze raz powiedzieć?
IC: Dwadzieścia osiem
BS: Dlaczego czytasz książkę prawniczą?
IC: Czytam ją ....od wielu dni...czytam fragmentami i robię notatki... Przechowuję je
BS: Dlaczego? Czy to część twojej pracy? Czy coś innego?
IC: Coś innego, robię to nocami
BS: Teraz jest noc?
IC: Tak
BS: Czy w pokoju jest jasno?
IC: Tak
BS: Opisz go dla mnie
IC: Jasność bije od kominka. Jestem blisko kominka [niezrozumiałe]
BS: Mieszkasz sam?
IC: Nie
BS: Kto z tobą mieszka?
IC: Jestem żonaty
BS: Jak ona ma na imię?
IC: [niezrozumiałe]
BS: Jak ty masz na imię?
IC: John
BS: Przepraszam, jak?
IC: John
BS: A nazwisko?
IC: [cisza]
BS: Mieszkasz w Anglii?
IC: ....tak
BS: Co jeszcze widzisz?
IC: Widzę...ciemność. Co widzę za oknem?
BS: Tak
IC: Ulicę na dole

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń.  

 

piątek, 23 marca 2018

Niezapomniane koncerty: Bauhaus Londyn 1980, podobny koncert obejrzał Ian Curtis z Joy Division podczas sesji "Closer"


Dzisiaj z serii "niezapomniane koncerty" legenda chłodnej fali czyli Bauhaus. Koncert miał miejsce w Londynie na Uniwersytecie 31.10.1980 roku. Wideo ukazało się na taśmie VHS w 1984 roku (więcej o tym wydawnictwie TUTAJ)


Zdjęcie plakatu reklamującego występ pochodzi ze strony z listą koncertową Bauhaus (TUTAJ): 


Sam koncert jest wielką gratką dla fanów zespołu, jak i całego nurtu coldwave. Zespół jest na etapie wydania swojej debiutanckiej płyty In the Flat Field (na marginesie w malutkiej wówczas, ale bardzo opiniotwórczej wytwórni 4AD). Peter Murphy wyjątkowo diaboliczny a zespół w doskonałej formie. To były czasy kiedy grali bo im zależało, dziś reaktywacje co kilka lat tylko po to by pograć dla pieniędzy, to zwykłe odcinanie kuponów. 

Podobny show oglądał w lutym 1980 roku sam wokalista Joy Division Ian Curtis. Bauhaus darzyli Joy Division wielkim szacunkiem. Z tamtego koncertu zapis nie istnieje. Ale napiszę o tym w osobnym tekście, jeśli uda mi się ustalić dokładaną datę koncertu Bauhaus który zaszczycił swoją obecnością lider Joy Division.   

Zatem przeżyjmy to jeszcze raz. Tracklista: Bela Lugosi is dead, In the flat field, Boys, God in an alcove, Dancing, Poison pen, Telegram Sam, Dark entries.


czwartek, 22 marca 2018

Joy Division i ich surowa moda czasów kryzysu lat 40-tych

Na tle innych zespołów lat 80., których muzycy występowali w wymyślnych, czasem jaskrawych strojach, w makijażu, z towarzyszeniem efektów świetlnych, minimalistyczne czarno-białe okładki albumów Joy Division oraz ich ponure zdjęcia i równie minimalne oświetlenie koncertów zbudowały spójną estetykę, wyrażającą pewną powagi melancholię. Jon Savage, pisarz i krytyk muzyczny, autor monografii na temat najważniejszych angielskich zespołów punkowych pierwszy zauważył tę ich charakterystyczną cechę stwierdzając, że „Joy Division było totalną grafiką, dotyczy to ich rekwizytów, ubrań i plakatów."
 
Wydaje się, że w zasadzie zespół nie miał własnego stylu, a w każdym razie ich styl pozostawał na pierwszy rzut oka niewidzialny. Muzycy nie zakładali na scenę specjalnych strojów, występowali w tym, co aktualnie mieli na sobie. Jednak wszystko co stosowali, było celowe. Zespół i jego frontman kształtował swój wizerunek z niesamowitym wyczuciem gustu i dobrego smaku.
 
Na zdjęciach widzimy Iana Curtisa ubranego bardzo skromnie. Nosił koszule z kieszeniami na obu piersiach, wpuszczone w ciemne, dopasowane spodnie od garnituru (a nie jeansy), z wysokim stanem, bez paska. Czasem pod koszulę wkładał t-shirt, widoczny w rozpięciu pod szyją, bywało, że na zapiętą koszulę zakładał wąski krawat. W chłodne dni narzucał szary płaszcz typu trench z postawionym kołnierzem lub ciemną kurtkę wzorowaną na militarnych kurtkach US-Army. Do tego wypolerowane, ciemne półbuty, krótkie włosy (ale nie za krótkie) i oczywiście papieros. Unikał jaskrawych kolorów, preferując dość monotonne odcienie. Reszta osób w zespole ubierała się podobnie. Deborah Curtis we wspomnieniach „Joy Division i Ian Curtis, Przejmujący z Oddali” stwierdziła, że "wtedy też (styczeń 1980) fani Joy Division zaczęli nosić ubrania w surowym stylu lat 40-tych - ponure ubrania z lat Kryzysu. Nie podobała mi się ta moda, zwłaszcza że sama z konieczności ubierałam się fatalnie." Nie w sposób zatem nie zauważyć, że grupa budowała swoją legendę konsekwentnie, ubierając się w stylu, który potem został określony jako „utylitarny” czyli po prostu praktyczny. Tylko raz zakup Iana został skrytykowany. Bernard Sumner w jednym z wywiadów opowiedział jak to przez swoją samobójczą śmiercią Ian kupił buty na trasę koncertową w USA: „Poszedłem do Manchesteru z Ianem, aby kupić ubrania na trasę. Kupił okropne buty, zamszowe winklerki sznurowane na piętach. Powiedziałem do niego: "Ian, one są jak buty martwych ludzi. Nie wiem, dlaczego to kurwa  powiedziałem.” (link TUTAJ
Wojenna geneza nazwy zespołu i stroje wzorowane na ubraniach z tamtych lat przynosiły również negatywne skutki. Niektórzy doszukiwali się analogii między strojami muzyków z Joy Division a ubiorami Hitlerjugend i przyszywali grupie łatkę ukrytej fascynacji faszyzmem. Oczywiście nie zawsze tak było. Zanim okrzepł ich styl, Curtis strojem demonstrował niezgodę na rutynę i nudę otaczającego go świata. Kupił kurtkę khaki i napisał pomarańczową farbą na jej plecach, słowo "HATE". Ale szybko porzucił wizerunek buntownika, otaczając się aurą melancholijnego samotnika skażonego dotknięciem śmierci, co przeczyło nieco opinii jego przyjaciół, którzy w swoich publikacjach przytaczają anegdoty dowodzące jego poczucia humoru. 

Styl wypracowany przez Joy Division został podchwycony przez fanów zespołu a potem przez kolejne pokolenia muzyków. Do dziś są grupy ubierające się podobnie jak Ian Curtis i inni członkowie zespołu, np.: duet The Cult with No Name, wczesny Editors  w Polsce Siekiera czy nawet Republika. Motywy związane z zespołem stały się częścią popkultury, wśród nich najpopularniejszym jest zapis fal mózgowych z okładki albumu "Unknown Pleasures." Pojawia się on nie tylko na t-shirtach ale jest już oderwanym od swoich twórców samodzielnym ornamentem i pojawia się już wszędzie, nawet na śpioszkach niemowlęcych, wśród tatuaży, a także na ścianach, jako element wystroju wnętrz.


środa, 21 marca 2018

Na obrzeżach coldwave - Potop wewnątrz

Nucleus

W sercu potopu

Wiedziałem, to długa droga do wyboru
Czekając, wzdrygając się przed tym, że nie zechcesz mnie poprowadzić
Wyzywać tego co czyni to prawdziwym
Czuwać wciąż mając nadzieję że oświetlisz mą drogę

Znika dom, dryfując do chwili gdy przybyłem
Tracąc też cierpliwość
Nie więcej, nie mniej, niż to, że mi się opłaci

Później kiedy całe piekło pęka
A ja ciągle szukam
Wiedząc, że to zawsze kończy się pustką
Dni kiedy pełznę przez tę breję
Żebrząc o inne życie do pożyczenia
Potop wewnątrz topi mnie w nagości

Potop wewnątrz, topi mnie wolno
Wiem, jestem zmęczony, pora iść

Znajdując wszystkie odpowiedzi
Zdobyte w grze
Łamiąc bariery
Nie okłamiesz mnie

Ukrywając to wszystko pod wodą
Potykając się w tym pościgu
Tak przerażającym jak ten ślad
Po którym ciągle mnie prowadzisz

Czekając, wiedząc że mnie nie poprowadzisz
Wiedząc że długa droga do wyboru
Późną nocą, wściekam się

Dom
Dom
Dom
Wiedząc, że to zawsze kończy się pustką
Wewnętrzna powódź zatapia mnie w nagości

Ductus

[fragment monologu  Log Lady (Twin Peaks)]

Widzisz przez ścianę? Przez ludzką skórę? Promienie X widzą przez ciała stałe, lub tak zwane obiekty w stałym stanie skupienia. Są rzeczy w życiu które istnieją, a nasze oczy ich jeszcze nie mogą zobaczyć. Widziałeś coś zadziwiającego czego inni nie widzieli? Dlaczego niektóre rzeczy są dla nas niemożliwe do zobaczenia? Czy życie to układanka? Wypełniają mnie pytania. Czasem znajduję na nie odpowiedzi. W sercu sprawdzam czy są to poprawne odpowiedzi. Jestem sam sobie sędzią. W snach czy tymi wszystkimi bohaterami jesteś ty? Różne aspekty ciebie?

Odpowiedzi przyjdą w snach? 

Powiedz koniec

Opuszcza swoją ciepłą złocistą klatkę
Po omacku idzie
Ćmiący się odblask - nazywa go przyjacielem
Niesie serce które w nim krwawi
Kto sprawi że zapomni? W co ponownie uwierzy?
Poruszając się znowu wolno
Nigdy nie myślał, że się wycofa
Starając się zabić impuls który go zmraża

Zdekoncentrowany bólem kłuciem w moim oku
Tysiąc nocy zabrało to co wewnątrz
Spoglądam na ściany
Twarzy w mojej pamięci

Chwasty zarastają umarły ląd
Znaki większego smutku
Nikt nie został by powiedzieć że to koniec
Cisza uczyniła z niego głupca

Niezdolnego do mówienia o tym co może być
Szukającego dni gdy był nim
Śpiącym na jawie czekającym na uwolnienie
Walczącym  o impuls, bez wytchnienia

Zdekoncentrowany cierpieniem ostrze wbija się w moje oko
Tysiące nocy zabrały to co było wewnątrz
Spoglądając na ściany
Tych twarzy z pamięci

Bez powrotu czy możliwości ukrycia się w tych klatkach
Starając się zapomnieć o tym że widziało się ich twarze
Prawda boli zbyt mocno
A oni starają się by on
Zrobił co trzeba aby przełożyć te strony

Zdekoncentrowany cierpieniem ostrze wbija się w moje oko
Tysiące nocy zabrały to co było wewnątrz
Spoglądając na ściany
Tych twarzy z pamięci
Tych twarzy z pamięci

Witając zmianę

Coś odeszło
Coś może się skończyło
Po to by coś nowego
Się zaczęło
Te przytłaczające czasy
Dla twego umysłu
Świat jaki znamy
Zostawił nas
Ciemność wewnątrz
Która stwarza światło
Strach w twoim sercu
Który ignorujesz
Nikt nie może powstrzymać upadku
Nikt nie zatrzyma dnia dzisiejszego
Musisz stawić temu czoła
Powitać zmianę

W przejrzystym świetle świtu
Wynurzającego się z nocy
Kiedy mówi cisza
Powstajemy razem z przypływem
Płyniemy
By zmyć to wszystko
Zostawiamy za sobą strach
A nadzieja nas prowadzi

Ciemność wewnątrz
Która stwarza światło
Strach w twoim sercu
Który ignorujesz
Nikt nie może powstrzymać upadku
Nikt nie zatrzyma dnia dzisiejszego
Musisz stawić temu czoła
Powitać zmianę

Ciemność wewnątrz
Która stwarza światło
Strach w twoim sercu
Który ignorujesz
Nikt nie może powstrzymać upadku
Nikt nie zatrzyma dnia dzisiejszego
Musisz stawić temu czoła
Powitać potop

Fale

Człowiek pomiędzy

Nasze ciała dostały życie ze środka nicości. Istnienie tam gdzie nic nie ma to znaczenie frazy "Forma jest pustką". Te wszystkie formy dostarczone przez nicość są znaczeniem frazy "Pustka jest formą". Nikt nie powinien myśleć że są to dwie oddzielne rzeczy.

Fala przyboju

Czarna dziura

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczenia tekstów.




Long Distance Calling - Flood Inside Superball Music, 2013, Realizacja: Long Distance Calling i Martin Meinschafer Tracklista: Nucleus, Inside The Flood, Ductus, Tell The End, Welcome Change, Waves, The Man Within, Breaker

Nowy wątek - jak w tytule - rozpoczęliśmy kilka dni temu od Kraftwerk (TUTAJ). Prezentujemy tutaj muzykę, która jest bardzo blisko postpunk i coldwave, przynajmniej tekstowo i nastrojowo, lub która była czy jest inspiracją dla coldwave. Dzisiaj czwarta płyty niemieckiego zespołu określanego jako wirtuozi gatunku "post rock" czyli mało tekstów - dużo muzyki. Powiem szczerze, że tak wyobrażam sobie nowoczesny rock progresywny. Forma - taka jaką zawsze najbardziej ceniłem, czyli "concept album". Historia opowiedziana z powagą w potopie muzyki i dźwięków. Swoją drogą winyl można było niedawno kupić za grosze w jednym z popularnych sklepów. 

Narrator zagubiony w zgiełku życia przeżywa konfrontację z otaczającą go rzeczywistością (znane klimaty, prawda?). Szuka przewodnika wśród wspomnień, potyka się o metafizykę, konfrontuje się niczym bohater powieści Kafki z rzeczywistością której musi stawić czoła, a do której nie umie się dostosować. Jak wielu z nas...      

wtorek, 20 marca 2018

Niedocenieni: Plastique Noir

Cold wave i post punk nie znają granic. Dzisiaj w dziale "niedocenieni" grupa Plastique Noir z Brazylii.  Zespół powstał w Deivyson Teixeira, a założycielami są Danyel Fernandes i Airton S.  Grupa to trio mające w dorobku wg. różnych źródeł dwa lub trzy albumy. Na swojej stronie informują o 24 Hours Awake (2015) i Affects (2011). Zespół wyraźnie wzoruje się na Joy Division, ale słychać brzmienia Cinema Strange, Xymox, Sisters of Mercy,  a nawet the Editors czy Bauhaus

Polecam ponieważ dawno nie spotkałem tak energetycznego coldwave. Jest w tej muzyce coś niepokojącego, a jednocześnie melodyjnego. Poniżej celem prezentacji mój ulubiony utwór, a o zespole na pewno jeszcze będzie. Houdini, doskonały i rytmiczny w wersji z płyty a później live, a między nimi intrygujący teledysk do piosenki Creep Show:



 

Strona zespołu TUTAJ

poniedziałek, 19 marca 2018

Kinowa jazda obowiązkowa: Wojna Światów Szulkina - film wcale nie o Marsjanach

Są takie filmy które stanowią kanon kinematografii. Wracam do nich nie tylko z sentymentu i tęsknoty za doskonałą grą aktorską, ale również z tęsknoty za czasami, kiedy polskie kino było czymś inspirującym, nastawionym na pobudzenie myślenia widza. Niewątpliwie czteropak wydany jako zestaw płyt DVD z filmami Piotra Szulkina to takie właśnie kino. Dzisiaj napiszę o Wojnie Światów, filmie który w czasach w jakich przyszło nam żyć nabiera specjalnego znaczenia.
 
Minęło ponad 30 lat od czasu jego realizacji (film miał premierę w Polsce w 1983 roku), wielu aktorów już nie żyje, niemniej wizja Szulkina jest jak najbardziej aktualna. Nie zamierzam streszczać dokładnie filmu (streszczenie można przeczytać na przykład TUTAJ) , być może zachęcę do zakupienia płyty, chcę natomiast zwrócić uwagę na coś o czym zapominają piszący w internecie streszczenia tego dzieła.
 
Prawdą jest, że film pokazuje najazd Marsjan na Ziemię. Jednak jest to tylko tłem dla rzeczywistej fabuły, którą moim zdaniem jest rola mediów, a dokładnie rola w kreowaniu rzeczywistości. Pozwolę sobie zacytować kilka dialogów z książki Piotra Szulkina stanowiącej podstawę scenariusza filmu. Główny bohater, grany przez znakomitego Romana Wilhelmiego, jest znanym prezenterem telewizyjnym. Na samym początku, po przybyciu Marsjan, aparat represji w towarzystwie gości z innej planety porywa mu żonę i dewastuje mieszkanie. Wkrótce po tym odbywa się ważna rozmowa z Dyrektorem stacji telewizyjnej w której Idem prowadzi swój popularny show. 

Przyszedłem… - powiedział zgaszonym głosem Idem.
-Widzę – dyrektor obojętnie pochwalił się swoją sprawnością.
-Przyszedłem, abyś nie fatygował swego goryla…
-To za mało – skonstatował skromnie dyrektor.
-Czego chcesz jeszcze?
-Czyżbyś się zmęczył niezależnością? A może chciałbyś bym ci rozkazywał i nagradzał za lojalność…. Czy nie tak? – wyglądało na to, ze dyrektor ma dziś swój dobry dzień.
-Może – odpowiedział Idem.
-Jakże to jest niemoralne, prawda? A ja chcę od ciebie czegoś więcej.
-Czego?
-Chcę abyś dalej sam pisał swoje teksty.
-Po co? – Idem naprawdę był zaskoczony.
-To proste, umiesz to robić, trafiasz w gusta widzów.
-Żeby trafić do ludzi nie można zapominać o rzeczywistości.
-Słusznie, i rzeczywistość jest taka, jaką ją widzą w telewizji. A ty pomagasz im w to wierzyć – wytłumaczył dyrektor tonem, jakim mało pojętnym dzieciom tłumaczy się zasady jedzenia widelcem.
-W co mają dzisiaj uwierzyć? – spytał Idem jak dziecko, które ma już wszystkiego dość.
-Mówiłeś coś o… ruchu drogowym. Nie chcę ci sugerować, ale to jest dobry pomysł.
-W co jeszcze mają uwierzyć?
-Ty myślisz że wsadzę ci palec w tyłek i będę tobą podrygiwał jak kukiełką, a potem dam ci za to cukierka. Takich kukiełek mam na kopy. Ty masz być inny. Musisz sam wiedzieć, co masz robić. Chcę od ciebie spontaniczności, zapału, wiary…
Idem milczał.
-Może potrzebuję cukierka – powiedział po chwili.
-A co jest twoim cukierkiem? – uśmiech na twarzy dyrektora stał się wyraźniejszy.
-Ty wiesz…
-Nie wstydź się, powiedz…
Idem opuścił wzrok.
-Żona. Oddaj mi ją.
Dyrektorowi w uśmiechu odsłoniły się zęby.
-Słyszałem że cię porzuciła. Współczuję ci… Jest piękną kobietą. Chyba będziesz musiał jej płacić  alimenty, nie?
-Jesteś łajdakiem.
-Każdy jest łajdakiem – stwierdził pobłażliwie dyrektor przysuwając się do Idema. Mówi się że aby coś dostać, trzeba bardzo chcieć. To nieprawda. Aby coś dostać, trzeba się bardzo bać. Czy ty się już wystarczająco boisz, aby dostać cukierki?

 
Powyższy dialog ma na celu skłonienie „niezależnego” prezentera do kłamliwego wyjaśnienia widzom, że za zwiększoną ilością wypadków drogowych nie stoją Marsjanie, łaknący coraz więcej krwi Ziemian. Ale to mniej ważne. Powyższy dialog polecam wszystkim tym, którzy wychwalają „obiektywizm” i „niezależność” dziennikarzy.  Forma skrępowania nie musi być tak brutalna, niemniej szantaż cały czas z pewnością jest metodą obowiązującą w świecie mediów…
 
Iron Idem ulega szantażowi, oddaje krew, sam pisze entuzjastyczne sprzyjające władzy komentarze do swojego programu. Nie wie, że jego żona dawno nie żyje… Medialna iluzoryczna rzeczywistość zawładnęła prezenterem. Pojawia się nawet w jego snach. Jedną z najbardziej szokujących scen filmu jest sen o spowiedzi Idema. Tak opisuje ją Piotr Szulkin:

Stał we wnętrzu ogromnego pustego kościoła…
Podszedł wolnym krokiem do konfesjonału i bojąc się unieść głowę przyklęknął przy kratce. Milczał,  chciał prosić i u słyszeć odpowiedź. Ale nie wiedział już, jak prosić…  A może nie wiedział już o co mógłby prosić… Podniósł głowę, zza kratki wyciekał cichy, zjadliwy chichot. Wstał, otworzył raptownie drzwi konfesjonału. W środku stał duży telewizor, na jego ekranie zbliżenie twarzy Irona Idema w peruce patrzyło prosto w oczy Idemowi, stojącemu przed konfesjonałem.
 
-Grzeszysz… - powiedział kpiąco ekranowy Iron Idem, po czym wybuchnął śmiechem, cynicznym, wyzywającym, głośnym śmiechem. Idem uciekł, goniony urągliwym chichotem twarzy na szklanym ekranie, który wydawał się tak mały w ogromie kościoła, a jednocześnie potrafiący wypełnić  całą tę przestrzeń swoim rechotem.”    

Film obnaża fałsz mediów, manipulację, kłamstwo. Fałsz polegający nie tylko na kreowaniu „faktów” medialnych (jak choćby scena z wybuchem bomby i pomstującymi po odlocie Marsjan matkami) ale też na odpowiednim doborze narracji, tak aby zawsze być na topie. Okazuje się, że media wyczuwają nastroje i Marsjanie, kiedy przestają już być wielkimi przyjaciółmi Ziemian których opuszczają, stają się natychmiast pierwszymi wrogami. Idem natomiast, zmuszony szantażem do fałszywej miłości wobec najeźdźców, okazuje się być teraz pierwszym wrogiem, bo przecież sprzyjał Marsjanom… Jakże przewrotna retoryka… A wszystko tylko w jednym celu.
Niech przemówi sam Idem:

„Jeden z fotelików skrzypnął i przekręcił się.  Siedział w nim dyrektor. Uśmiechnął się. Jednak brak ci wyczucia… - powiedział współczująco.
-Nic z tego nie zapamiętają. Szkoda. Na co ty liczyłeś? Zapomniałeś za co oni nas kochają…?   Za to, że tworzymy im fikcję…

 
Minęło 30 lat. Szczęśliwie jeszcze nie zabrali nam Internetu, dzięki któremu wielu ludzi, myślących niezależnie, potrafi samemu wytworzyć sobie obraz rzeczywistości. Jeszcze nie zabrali…     
 

Na koniec dodam, że tak mistrzowski obraz musi iść w parze z mistrzowską muzyką Józefa Skrzeka... Ale o tym napiszę w osobnym tekście. 

Piotr Szulkin - O bi, o ba, Wydawnictwo Alfa, 1984
Telewizja Polska - Piotr Szulkin, 4xDVD, Arcydzieła Polskiego Kina, 2009. 

niedziela, 18 marca 2018

Wędrowiec przed morzem mgły - czyli raz jeszcze o unikalnym singlu Joy Division „Licht Und Blindheit”

Warto powrócić jeszcze raz do okładki  singla Joy Division „Licht Und Blindheit” wydanego w 1980 r., (więcej o nim TUTAJ). Ilustracja na niej namalowana przez Jean-François Jamoul (1926-2002) wyobraża przepaść w górach wypełnioną nisko płożącymi się tumanami mgły, na której krawędzi, na pierwszym planie, stoi odwrócona postać mnicha. Obraz nawiązuje do dzieła Caspara Davida Friedricha, czołowego niemieckiego romantyka, które stało się swoistym znakiem rozpoznawczym malarstwa okresu romantyzmu. Jest na nim samotny mężczyzna stojący nad przepaścią przesłoniętą mgłą. Tytuł obrazu „Wędrowiec przed morzem mgły” wyjaśnia jego sens. Wędrowiec, czy pielgrzym lub przechodzień, od średniowiecza jest postacią alegoryczną symbolizującą podróż egzystencjalną, w której to co najważniejsze „jest niewidoczne dla oczu.” U Friedricha metafizyczne doznania Wędrowca ucieleśnia mgła i delikatnie podświetlone chmury. Mężczyzna na obrazie kontempluje piękno przyrody i jej potęgę, a wewnętrzną wrażliwością podatną na te doznania, dowodzi wspaniałości natury ludzkiej. Poza, jaką przybiera, zachęca nas, widzów, abyśmy nie przyglądali się jemu, ale podążali wzrokiem tam gdzie on patrzy, czyli ku światu idei. 

U Jamoula człowiek stojący na przeciw sił natury jest jeszcze bardziej niedookreślony. Ubrany w brązowy habit z głową zasłoniętą kapturem jest dla nas anonimowy i nieznany. Samotnie stojąc nad brzegiem urwiska, symbolizuje samotność każdego człowieka przemierzającego życie, który nie potrafi jednak oprzeć się otaczającemu go pięknu. W doznaniu estetycznym wędrowiec znajduje siłę, która pomaga mu poznać samego siebie. Przekaz, który płynie z ilustracji ma nas przekonać, że kluczem do ludzkiej duszy, do najgłębszych warstw własnej istoty, jest tylko dogłębne poznawanie otaczającej natury.
 
Wewnątrz okładki znajduje się druga ilustracja. Jest to collage, na którym widzimy samotną postać ludzką, również uchwyconą od tyłu, schodzącą w głąb ziemi. Do ilustracji wykorzystano zdjęcie oświetlonej lampami liniowymi stacji Lancaster Gate, wykonane przez Antoniego Corbijna współpracującego Joy Division. Również postać na tej ilustracji jest odwrócona do widza tyłem i na naszych oczach samotnie opuszcza scenę życia…


Motyw postaci w habitach pojawił się jeszcze raz w materiałach związanych z Joy Division, na ich oficjalnym teledysku do utworu Atmosphere. Wideoklip reżyserował Anton Corbijn. Przedstawia powtarzające się sekwencje maszerujących postaci ubranych w białe i czarne habity, z kapturami nasuniętymi na głowy. Pomimo ich zwielokrotnienia nie da się zauważyć jakiejkolwiek interakcji między nimi. Wręcz przeciwnie, każdy z nich idąc obok innych pozostaje sam. Komentarzem odkrywającym znaczenie tych tajemniczych postaci mogą być słowa Jean Pierre Turmela z eseju dołączonym do płyty, w którym postanowił wyjaśnić naturę wpływu jaki miała na niego grupa Joy Division: "w sercu codziennego poczucia winy i cierpienia, w tych samych kręgach przekraczania przeciętności, znajdują się dwa klucze do drzwi wewnętrznych światów." Lecz to wytłumaczenie nie zadawala, bo jest na tyle poetyckie, że niezrozumiałe. Niewątpliwie, na wyrazisty wizerunek zespołu złożyły się obok ich muzyki, przede wszystkim skojarzenia budowane przez ich formę sceniczną, a także w dużej mierze przez ich zdjęcia i okładki płyt, bo nie każdy mógł zobaczyć zespół na żywo. Na ich odbiór niewątpliwy wpływ miał Anton Corbijn. Posługiwał się czarno-białą fotografią, surową w wyrazie, jakby spontanicznie wykonaną. Ten melancholijny fotograf, dla którego jak sam mówił „najwierniejszym przyjacielem była samotność”, wykreował Joy Division na grupę mroczną i niedostępną dla fanów. Dla zobrazowania tego wizerunku użył symbolicznej postaci mnicha, od zawsze reprezentującej poświęcenie, ascezę oraz izolację, a jednocześnie - dążenie do poznania mądrości.
Wydaje się, że Ian Curtis dobrze rozumiał rolę i znaczenie wyrazistego obrazu grupy (o omawianym wydawnictwie mówił TUTAJ). Dlatego jego teksty i sceniczny wizerunek budziły emocje, podobnie jak czytane przez niego książki budowały jego emocje i pomagały tworzyć teksty piosenek. Może dlatego od razu zaakceptował proponowaną okładkę singla Sordide Sentimental, która odwoływała się do powstającej już wtedy wśród fanów zespołu romantycznej legendy, wyrosłej ze skojarzeń zaczerpniętych z literatury romantycznej i science-fiction. Przypuszczenia te nie są jedynie spekulacją, bo szczerze o udziale I. Curtisa w kreowaniu siebie i grupy na wzór bohaterów okresu romantyzmu wspomina JP Turmel (TUTAJ)  Zauważył on podczas spotkania z Ianem Curtisem, że był on blady, małomówny, o nieśmiałych, jasnych oczach i doskonale ucieleśnił jego wyobrażenia o sobie powstałe podczas słuchania płyt zespołu. Wrażenie pozostało pozytywne szczególnie po tym, gdy Ian zaakceptował ilustrację J.F. Jamoula a nawet wyraził chęć jej kupna. Wynika z tego, że pomimo nowoczesnego brzmienia grupa bazowała w warstwie wizerunkowej na skojarzeniach dotykających okresu romantyzmu.