sobota, 23 czerwca 2018

Płaszcz Iana Curtisa z Joy Division

Wszyscy fani Iana Curtisa znają jego szary płaszcz, utrwalony na fotografiach autorstwa Kevina Cuminsa, tych na których wokalista palący papierosa ubrany jest w ciemny prochowiec. Płaszcz stał się tak nieodłącznym towarzyszem Iana, że nawet Natalii, jego córka, pytana o pierwsze skojarzenie jakie jej przychodzi do głowy gdy myśli o ojcu, bez wahania stwierdza: palacz w trenczu (TUTAJ). 


Fani postarali się, odrobili lekcję i zidentyfikowali ów legendarny trencz, który okazał się być płaszczem przeciwdeszczowym używanym przez armię amerykańską w Wietnamie w latach 1961-1975, wykonanym z bawełny i nylonu (tzw. quarpel), w kolorze armii, czyli kolorze zielonym nr 274. Skąd go Ian miał do końca nie wiadomo, najprawdopodobniej kupił go w sklepie z odzieżą używaną. 




Na pewno wielu zastanawia się, co też się z nim stało? Okazuje się, że nie pozostał z innymi rzeczami Iana i Deborah Curtis w domu na  77 Barton Street w Macclesfield. Peter Hook w swojej książce Joy Division od środka Nieznane przyjemności, (pisaliśmy o niej TUTAJ) wydanej w Polsce w 2014 r.: podał, że: Wiele lat później Dave Pils powiedział mi, że po naszej ostatniej wizycie u niego w mieszkaniu w Walthamstow [w Londynie] Ian zapomniał zabrać płaszcz - jego ulubiony płaszcz, nosił go bez przerwy. Dave złapał go i zbiegł za nami, ale zdążyliśmy już odjechać. Wtedy Dave widział Iana po raz ostatni. - Co zrobiłeś z płaszczem? - zapytałem. - Oddałem potrzebującym. Skończony dureń. Oddał go na cele charytatywne? Co za idiotyczny pomysł, pomyślałem. Wpadłem kiedyś na jednego z naszych roadies, Corky’ego (Mike Caulfield). Wspominaliśmy stare czasy. Corky przypomniał mi, że na drzwiach w naszej sali prób w Cheetham Hill wisiał szalik Iana. Typowy wełniany szalik, jak dla staruszka: brązowo-szaro-czarny. Zabraliśmy go stamtąd podczas wyprowadzki z Pinky’s. - Hooky, co stało się z tym szalikiem? - zapytał Corky. Cholera, pomyślałem. Nagle przypomniałem sobie, że oddałem go potrzebującym. Zapomniałem, że szalik należał do Iana. Skończony dureń. Oddałem go na cele charytatywne. Co za idiotyczny pomysł. A jednak, naprawdę to zrobiłem.

Już zatem wiadomo - płaszcz zapomniany w mieszkaniu w Walthamstow w Lonynie, które Dave Pils dzielił ze swoją dziewczyną Jasmine - trafił do jednego z wielu charity shops czyli sklepu dobroczynnego, prowadzonego przez którąś z licznych brytyjskich organizacji charytatywnych, do których jedni oddają niepotrzebne rzeczy aby inni mogli je tam tanio kupić. I to nie tylko odzież, ale i książki, filmy na DVD, mały sprzęt AGD, bibeloty i meble. Płaszcz Iana Curtisa został sprzedany pewnie w jednym z takich punktów i jeśli nie został zniszczony przez kolejnego właściciela, to kto wie? Może trafił lub trafi na aukcję internetową jak inne płaszcza wojskowe, których mnóstwo wystawianych jest na sprzedaż? Można go będzie rozpoznać po przypiętej do klapy małej gwiazdce będącej nie, jak wielu sądzi oznaką gwiazdą anarchistów, lecz może raczej gwiazdką oficerską… 

piątek, 22 czerwca 2018

Kinowa jazda obowiązkowa: Dzikość w sercu Lyncha, czyli walcz o swoje marzenia


Bohaterem dzisiejszego wpisu jest film Dzikość w Sercu (z niewiadomych powodów oficjalny tytuł to Dzikość Serca) Davida Lyncha nakręcony w 1990 roku i zdobywca Złotej Palmy w Cannes, co wzbudziło duże kontrowersje. Obecnie to już klasyk, a wielu uważa, że to życiowa rola Nicolasa Cage'a, grającego Sailora Ripley.

Zasadniczym mottem bohatera jest kilkakrotnie powtarzane przez Sailora zdanie: To kurtka ze skóry węża, jest symbolem mojej indywidualności i wiary w wolność jednostki. I tak też żyje, walcząc o przetrwanie odwzajemnianej zresztą miłości do swojej dziewczyny Luli (w tej roli Laura Dern).  Na przeszkodzie jednak staje jej matka, która ma już niejedno na sumieniu. Na ostro zakrapianym przyjęciu, kiedy spotyka się z odmową Sailora, odwraca kota ogonem i insynuuje mu próbę gwałtu. 


W próbę tą wierzy partner matki Luli, który w odwecie atakuję Sailora i Lulę nożem. Zostaje jednak przez Sailora zamordowany w obronie własnej, po szaleńczej walce. Sailor nie jest w stanie panować nad sobą w sytuacjach gdy broni swojej miłości, to Lynch w filmie pokazuje kilka razy. To jest właśnie ta prawdziwa dzikość, którą nosi w sercu. Dzikość przez którą jest zdolny do wszystkiego.


Cały ten świat ma dzikość w sercu i szaleństwo na twarzy mówi Lula, kiedy z Sailorem, postanawiają złamać zakaz opuszczania stanu, podczas jego warunkowego zwolnienia z więzienia. Podróżują, uprawiają seks i bawią się wtedy w najlepsze.  To są te chwile, kiedy na prawdę czują się szczęśliwi i wolni.




Ale w tym samym czasie matka Luli knuje jak pozbyć się Sailora, jest to jej zemsta za wcześniejszą odmowę, ale i owoc chorej  miłości do swojej córki. Za Sailorem udaje się dwóch mężczyzn, prywatny detektyw Farragut i mafiozo Santos. Ten ostatni zresztą, wcześniej zamordował ojca Luli, rzecz jasna na polecenie jej matki...  


Kiedy trwają ostatnie chwile sielanki Sailora i Luli, zazdrosna matka doznaje istnych ataków szału. To druga, ciemna strona dzikości w sercu. Chora miłość.  




Druga połowa filmu, pokazuje powolny upadek marzeń bohaterów. Zaczyna się od nocnej jazdy autostradą, kiedy napotykają na swojej drodze wypadek samochodowy. To znak, że od teraz zaczną się kłopoty. 




I tak rzeczywiście jest. Pojawiają się zbrodnie, dewiacje seksualne, dziwne postaci i przemoc. Farragut ginie zamordowany przez zboczeńców seksualnych.


 
Lula za to, okazuje się być w ciąży, a Sailor mając przy duszy zaledwie 40 dolarów myśli jak zarobić.


W miasteczku w którym się zatrzymali, poznają Boby'ego Peru (tak jak nazwa państwa, w tej roli Willem Dafoe) dawniej żołnierza marines, obecnie aktora filmów pornograficznych. Ten próbuje wcześniej zdobyć za plecami Sailora jego dziewczynę, a samemu Sailorowi proponuje skok, który ma był łatwy i szybko przynieść wielkie zyski.



  
Jak jednak łatwo się domyślić, podczas skoku sprawy się komplikują, Peru ginie a Sailor trafia w ręce policji, po czym dostaje wyrok 7 lat więzienia. 


W więzieniu rodzi się jego syn, a kiedy w końcu Sailor wychodzi na wolność,  ma szansę poznać go osobiście. 



Jednak nie daje rady, nie chce komplikować życia synowi, Luli i przede wszystkim sobie. Odchodzi twierdząc, że lepiej odejść niż znaleźć się na końcu sznura.

Film jest pełen mistycyzmu, ma chwilami charakter baśniowy, są w nim zupełnie niesamowite sceny. To po prostu trzeba obejrzeć. A kończy się bardzo zaskakująco, choć w zasadzie patrząc na amerykańskie kino dość banalnie. 

Pamiętaj: jeśli na prawdę masz dzikość w sercu zawsze będziesz walczył o swoje marzenia.

czwartek, 21 czerwca 2018

Nostalgicznie: Podróżnik w miejscu


Uchodźca

Krąży plotka
Wszędzie skrada się paranoja
Chcesz wznieść mur
Powiedzieć temu stop
Mówisz że masz powody
Słyszę je cały czas
Mówisz że to zdrada
I zbrodnia
Pytać dlaczego

Czy nie wiesz, że już to wszystko kiedyś widziałem?
Historia znowu się powtarza
Nie chcę odejść
Ale nie mogę zostać

Mówisz że masz swoje racje
Słyszę je cały czas
Mówisz że to zdrada
I zbrodnia
Pytać dlaczego

Nie chcę być uchodźcą
Chcę tylko gwarancji
Nie chcę być uchodźcą
Chcę mieć prawo do tego aby się nie zgodzić

Niemiecka Policja

Obudzili cię nocą
Blaskiem jasnych reflektorów
Wartownicy w rzędzie
Widziałeś ich z okna
Sennymi oczami widziałeś scenę
I czułeś
Jak sen
Ożył

Zaskoczony
Schroniłeś się w ukryciu
Wysoka barykada
Za wysoka cena do zapłacenia
Nocni tancerze wypełnili ulice
I zatrzymali się
Kiedy sen
Ożył

Lament i płacz
Niebieskie światła przebłyskują
W cieniach drzew
Między nimi strefa
Młodzi żołnierze wyszli na ulice
I ruszyli
Kiedy sen
Ożył

Czy to nocny koszmar?
Czy jak się obudzisz będziesz trwał?
Starasz się biec
Bojąc się że zostaniesz sam
W nim

Tajniak

Wychodzisz
Nie ma odwrotu
Rozglądasz się
Ale nie masz odwrotu
Nie ma gdzie się ukryć
Uważaj na mężczyznę w przebraniu kobiety
Ona chce cię śledzić

Sprawdzaj wszystko wkoło
Nie ma powrotu
Słuchaj każdego dźwięku
Nie ma powrotu
Spuść głowę
Uważaj na pośrednika

Tajniak
Śledzi cię
Umykaj potajemnie
I nie ufaj nikomu kogo znasz

Uważaj co mówisz
Nie ma odwrotu
Kochankowie zdradzą
Uważaj na obietnice

Berlin Zachodni

Czuję chłód w ciemności
Opada zmierzch
Czuję bicie twojego serca
Niebezpieczeństwo woła

Na górę na dach, na deszcz

Planowałem to
Dzień po dniu
Nie ma wątpliwości
Jest tylko jedno wyjście

Na dach, na deszcz
I spoglądam na Berlin Zachodni
Czując się bardziej wolny niż kiedykolwiek
Kiedy zajdzie słońce nad Zachodnim Berlinem
Odejdę
I już nie będę mógł wrócić
Patrzę na Berlin Zachodni
Berlin Zachodni

W potopie światła
Zalśni bezpieczeństwo
Będziemy wysoko
Na stalowej linie

Opuszki palców

W czasie radości
Miłość może przekręcić klucz
Przyszłość rysuje się krystalicznie czysto
I co ma być to będzie

Nie odwracaj się
Skorzystaj z tej straconej szansy
Nie odwracaj się
Wypełnij pustkę

Niedługo nadejdzie czas
Na ostateczne pożegnanie
Starsi ale mądrzejsi
Lekcjami jakie dostaliśmy

Nie odwracaj się
Skorzystaj ze straconej szansy
Nie odwracaj się
Wypełnij pustkę

Ślizgając się pomiędzy twoimi opuszkami palców
Szukając twojego dotyku
Ślizgając się pomiędzy twoimi opuszkami palców
Szukając w nich życia
Nie pozwól na to
Aby zostało stracone to wszystko
Kiedy odejdziesz za późno
I jeśli się zawahasz

Długie pożegnania

Nad jeziorem
Ciepłe popołudnie
Wiatr unosi dziecięce balony
Pewnego razu
Nie tak dawno
Ona żyła w domu w lesie
I przywołuje ten dzień
Gdy opuściła dom

Długie pożegnania
smucą mnie
Muszę teraz odejść
I choć tego nienawidzę
Tak będzie lepiej
Długie pożegnania
Smucą mnie
Zapomnij że odszedłem
Wiesz że będę bardzo za tobą tęsknił
I za chwilami spędzonymi razem

Pod koniec dnia
Wstaje księżyc
Ona wzdycha z uśmiechem w oczach
W parku
Jest już późno
Siada i chłodno spogląda na mur
I przywołuje dzień
Kiedy opuściła dom

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów


Camel - Stationary Traveller. Decca Records: 1984, Producent: Andrew Latimer. Tracklista: Pressure Points, Refugee, Vopos, Cloak and Dagger Man, Stationary Traveller, West Berlin, Fingertips, Missing, After Words, Long Goodbyes
 
Płyta Stationary Traveller to diesiąta płyta Camel z 1984 roku. To pierwszy koncept album od czasu Nude, poświęcony walce przeciw reżimom. Album nie trzyma się jednej linii narracji, a atmosfera doskonale oddaje wyrażane emocje. Poezja Suzan Hover (autorki tekstów) zawsze pełna była dążenia do wolności poglądów. 

Jednym z największych hitów jest West Berlin, w którym ktoś wspina się na dach i patrzy na berliński mur żeby zobaczyć drugą stronę świata. Inne utwory jak Vopos, czy Cloak and Dagger Man opisują walkę władzy z opozycjonistami. Nawet instrumentalne "Pressure Points", "Stationary Traveller", "Missing" i "Afterwords" są bardzo dobrze skomponowane dodając perfekcyjną równowagę do ogólnego brzmienia i przypominają, że Camel zawsze tworzyli doskonałe melodie.

Pozostałe utwory: "Refugee", "Fingertips" and "Long Goodbyes" są o desperacji i emigracji, smutku po straconej ojczyźnie i domu, oraz po straconej miłości. Ta tematyka zawsze przypomina mi twórczość czechosłowackiego pisarza Milana Kundery i jego książki o emigracji.

Płyta pozostaje jedną z najlepszych w twórczości Camel, dostępna jest także jej wersja koncertowa Pressure Points. Po tej płycie Camel siedem lat milczeli by wrócić z Dust and Dreams.


Recenzja pochodzi STĄD

There’s a rumour flying through the air;
Paranoia’s creeping everywhere.
You’re gonna raise a wall
– To draw the line.

Rok 1984. Tak..., to ten „orwellowski” rok 1984. W ówczesnym, przedzielonym murem Berlinie, wiele elementów mrocznej wizji brytyjskiego pisarza na dobre wpisało się w rzeczywistość. Pewnie mało kto wierzył w to, że da się ją szybko zmienić.

Posępne, berlińskie realia posłużyły muzykom Camel za fabułę do muzyki, która znalazła się na krążku „Stationary Traveller”. Andy Latimer, po latach (podczas konferencji prasowej przed koncertem 13 września 2000 w klubie Kuźnia w Bydgoszczy) wspominał: -Wiedziałem i wierzyłem, że kiedyś ten mur runie i tak też się stało! Najlepiej jednak mógłby o tym powiedzieć Colin, który mieszkał w Berlinie. Napływ ludzi, zmiana otoczenia z pewnością miały wielki wpływ na niego. Ja - przyznam się szczerze - nie lubię tworzyć muzyki o podłożu politycznym, z podtekstami publicystycznymi, jednakże trudno tego uniknąć. Jeżeli sięga się po tematy, które dotyczą człowieka, to siłą rzeczy mają one charakter publicystyczny. Stationary Traveller w moim przekonaniu nie był albumem politycznym, nie był płytą, która mówi o społeczeństwie, ale o jednostkach o ludziach, którzy zamieszkiwali to miasto! Jednak siłą rzeczy, mogła być tak właśnie, politycznie odebrana.

Stationary Traveller to już nie jest Camel z okresu Mirage czy The Snoow Goose. Nie tylko zmieniły się czasy, ale i cały (z wyjątkiem A. Latimera) skład grupy. Brzmienie uległo uproszczeniu, już dawno zniknęły elementy jazzu. Muzycy nie wahali się zajrzeć w rejony popowe. Ich muzyka to jednak nadal rock (i do tego właśnie słowa wedle upodobań możnaby dodawać najróżniejsze przymiotniki).

Kogoś, kto bezpośrednio przed Stationary Traveller, wysłuchałby jakieś starszej kompozycji grupy, np. Lady Fantasy, mógłby zaskoczyć swoisty chłód bijący z muzyki „nowego” Camel, chociażby z pierwszych taktów Pressure Points. Ale to tylko pozory.

Stationary Traveller naszpikowane jest bowiem emocjami. Wystarczy poznać chociażby kompozycję tytułową – bez wątpienia jedną z najjaśniejszych perełek w dorobku „wielbłąda”. Uczucia biją tu z każdego taktu, z każdej nuty. Stationary Traveller to niesamowite, magiczne połączenie dźwięków klawiszy, gitary i fletni pana. Albo kołyszące Fingertips – tu ujmująca muzyka wzbogacona jest o znakomity liryk autorstwa Susan Hoover. Piękny szeptany refren i solówka Mela Collinsa na saksofonie...

Wreszcie kończące album Long Goodbyes, które w 5 minutach i 16 sekundach zawiera cechy nie tylko przeboju, ale i znakomitego art rockowego utworu. Cóż tu się dziwić, w końcu piszę o jednej z najlepszych płyt, zespołu postrzeganego jako sztandarowy przedstawiciel tegoż art rocka.

Wracając zaś do przebojowego charakteru albumu, nie sposób pominąć ballady West Berlin. Refren tego utworu jest chyba jednym z najbardziej rozpoznawalnych motywów nagranych przez Camel. Chwytliwa, rytmiczna kompozycja.

A to przecież nie wszystko, co kryje w sobie Stationary Traveller. Uszy słuchaczy raczą się jeszcze „chłodnym” Refugee i mrocznymi, świetnie oddającymi nastrój nieustannie patrolowanego, zniewolonego miasta: Vopos (to słowo jest popularnym w Niemczech skrótem od Volkspolizei) oraz Cloak And Dagger Man. I jeszcze dwie instrumentalne perełki poprzedzające Long Goodbyes: Missing oraz After Words. Niezapomniany, nostalgiczny klimat. Razem 42 minuty 22 sekudy, z których nie sposób wyciąć ani jednego taktu. Stationary Traveller to klasyk - pozycja obowiązkowa.
 

Lorak (Recenzent), Rcenzja TUTAJ

środa, 20 czerwca 2018

Epitafium dla przyjaciela: Tangerine Dream - Ricochet


Straciłem przyjaciela - to tak, jakby umarła cząstka mnie. Razem z Jego sercem o które nie dbał, aż w końcu zatrzymało się, niczym zardzewiały zegar z braku nakręcania i naoliwiania. 

Zawsze imponował wiedzą. Dane nam było obcowanie z Geniuszem, a to zupełnie magiczne doświadczenie. Bo to na prawdę niespotykany typ ludzi. Co innego uważać się, co innego być. Ich nie interesują sprawy przyziemne, oni tego po prostu nie dostrzegają. Ich umysły nie widzą tego co my, lecz: pola tensorowe, wektory, cząstki elementarne i to co dzieje się w innych galaktykach. 

Opowiadał godzinami o czasoprzestrzeni koło czarnych dziur, światach równoległych, teoriach astronomicznych, i nie było to nigdy nudne. Choć dla mnie to zupełnie inna rzeczywistość, On w niej żył.  I żyje w niej teraz.

Poddany był odwiecznemu ostracyzmowi środowiska, które starało się go zniszczyć. Tacy którzy są lepsi, zawsze są niszczeni. Z uśmiechem hipokryzji na ustach. To wcześniej doprowadziło Go do pierwszego załamania - kilka lat temu. Wylądował wtedy w klinice psychiatrycznej. Ale wyszedł z tego, jak mawiał przybytku i zaczął stawać na nogi. Pomagaliśmy w tym, bowiem wiedzieliśmy że jest Wielkim Umysłem, choć dostrzec geniusz to też sztuka. 

Z miesiąca na miesiąc było coraz lepiej. Wracał do żywych, odnosił coraz więcej sukcesów. Zaczął wzmacniać się  życiowo, a to znaczyło, że za jakiś czas stanie się już totalnie niebezpieczny, zbyt mocny, urośnie jako nazbyt silny konkurent. Więc rzucali mu kolejne kłody pod nogi, mocniej mobbingowali, jeszcze silniej hamowali rozwój. Nie poddawał się, coraz więcej pracował, coraz mniej dbał o siebie.   

Kiedy byłem z żoną na urlopie nie odzywał się do mnie. Chciał żebyśmy wypoczęli. Pojawiły się bóle w mostku. Dowiedziałem się o nich po moim powrocie, gdy rozmawiałem z nim kilka godzin.  Nie dał się namówić na wizytę u lekarza, mimo że nalegałem. W nocy już nie żył. Zegar się zatrzymał na godzinie 3:00. Nie cierpiał, nie miał na twarzy grymasu, leżał na lewym boku obok ulubionego fotela.

Na pogrzebie ci którzy go niszczyli udawali wzruszonych. 

Wyścig szczurów trwa dalej, dla nich wzrosły szanse na zwiększenie swojej przewagi. Zawsze jednego mniej.      

Czekaj na mnie Drogi Przyjacielu, wkrótce się spotkamy. Wtedy znowu położysz swoją głowę na moim ramieniu, popukasz mnie po nich i powiesz: Witaj. 

Później odejdziemy galaktycznymi drogami, gdzie pokażesz mi na żywo, jak to czarne dziury wciągają wszystko wokoło siebie, i jakie to jest niesamowite, wręcz fascynujące. I na pewno wtedy grać będzie Twoje ukochane Tangerine Dream i ich Ricochet.

Miejmy nadzieję, że to już niedługo.




Tangerine Dream - Ricochet, 1975, Virgin Records, Producent:  Tangerine Dream, Tracklista: Ricochet p.1, Ricochet p.2.

wtorek, 19 czerwca 2018

Till Lindemann, wokalista Rammstein: Wiersze są plastrem na moje rany

Jakiś czas temu przypomnieliśmy niesamowity koncert zespołu Rammstein w katowickim spodku w 1997 r. (TUTAJ). Komentująca ten post Wera zapytała wtedy o poezje Tilla Lindemanna, wokalisty grupy. Wytwórnia muzyczna Roadrunner Records w 2009 roku sklasyfikowała Lindemanna na 50. miejscu listy 50 najlepszych heavymetalowych frontmanów wszech czasów, a w 2011 roku znalazł się na 25. miejscu listy 100 największych żyjących gwiazd rocka magazynu Revolver. Czemu więc nie opisać jego wierszy? Mimo że uważany jest za skandalistę, przede wszystkim jest wokalistą (i autorem tekstów) zespołu, podczas koncertów, którego widzowie zawsze zaskakiwani są rozmaitymi efektami pirotechnicznymi, i od ponad 20 lat zajmuje się także poezją. Jego wiersze, choć często stały się po prostu tekstami piosenek, stanowią odrębną całość i żyją już własnym życiem. Muzyk wydał w 2002 roku i potem w 2013 dwa tomiki poezji. Pierwszy z nich - Messer - zadedykował swojemu ojcu, poecie Wernerowi Lindemannowi i zilustrował fotografiami Jensa Rötzscha i Gerta Hofa z koncertów zespołu Rammstein. Werner zmarł on w 1993 r. na raka żołądka. Syn opiekował się nim troskliwie w czasie choroby i czuwał przy nim do końca, lecz nigdy nie odwiedził grobu...  

Drugi tomik jest zatytułowany In stillen Nächten (Cicha noc). Wstęp do niego napisał  Alexander Gorkow, który za relację z amerykańskiego tournee zespołu, otrzymał w 2012 roku niemiecką nagrodę reporterów. Zauważył on tam, że niektóre z form poetyckich brzmią jak chrzęst lodu w mroźne noce. Oprócz wierszy książka zawiera ilustracje złożone z czarno-białych rysunków Matthiasa Matthiesa.

Krytycy podnoszą obsceniczny i brutalny charakter niektórych jego wierszy. Na pewno ich krótka forma i jasny, czasem ironiczny przekaz zbliża je do znanych u nas fraszek Leca czy Sztaudyngera, a rytm, który jest słyszalny nawet w wersjach przełożonych z języka niemieckiego, czyni z nich gotowe teksty piosenek. Zresztą zobaczmy na kilku przykładach, jakiego typu jest to poezja:

Urodziny

Na imieniny
daję ci skrzydła
wejdź na dach
i skocz
ja zdmuchnę świeczki
 


Światło 

Włącz światło
Żebym mógł
Cię widzieć

Tak pięknie

Przytul twarz
do kartki papieru
to już poezja
która żyje

 

Tylko

Co można stracić
Rzucając okiem?
Okamgnienie?
Wielu traci czas
Niektórzy świadomość
Inni życie

 

Co kocham

Nie kocham że coś kocham
Nie lubię kiedy coś lubię
Nie cieszę się
Kiedy się cieszę
Ale wiem
Że tego pożałuję

Nigdy radosny nie mogę być
Kto mnie kocha trudno mu żyć

Co kocham zostanie uśmiercone
Co kocham będzie zniweczone
Najpierw szczęście i radość potem cierpienia
Za piękne chwile rachunek do zapłacenia
Co kocham
Zostanie uśmiercone
 


Dzieciństwo

Żywica kapie ze skaleczonej kory
jednak drzewo nadal żyje
ale
strup dawnych ran
chętnie duszę przykryje
 


Miłość

W ciche dni płaczesz
bo pamiętasz

 

Nie jestem zły

Nie jestem zły
Po prostu nie jestem naprawdę dobry
Nie jestem podły
Po prostu nie jestem dobrym człowiekiem

Co nie jest dobre
Nie jest właściwe albo bardzo dobre albo złe
Co nie jest złe
Jest dobre albo bardzo złe albo martwe

Kocham życie
Jednak życie nie kocha mnie
Kopie mnie w jaja
Uderza w twarz

Nienawidzę złego losu
Zły los bardzo kocha mnie
Pragnie mnie objąć
Biegnie za mną
Uciekam od niego chcę się uwolnić
A jednak dogania mnie
Ciągle i ciągle za mną jest
Nie jestem zły
Po prostu nie jestem naprawdę dobry
Nie jestem podły
Po prostu nie jestem dobrym człowiekiem
 


Ostatni z powyżej zacytowanych wierszy jest bardzo osobisty, niewątpliwie autor próbuje rozliczyć się w nim z sobą i swoim, paradoksalnie, nieudanym życiem. Gdy zestawimy ten tekst z innym, wyśpiewanym w jednej z piosenek  Skills in pills (Umiejętności w pigułkach), kalejdoskop świadomości Tilla Lindemanna zaczyna nam się powoli składać w spójny obraz.

Skills in pills

Jeśli chcesz umrzeć
Lub jeśli chcesz się zrelaksować
Nawet jeśli chcesz być na haju
Cokolwiek się zdarzy - weź pigułkę
Pierwszą biorę przeciw depresji
Druga to czysta energia
Zielona dla mojej samoagresji
Następnie ta czerwona – ecstasy
Ecstasy, -sy, -sy, -sy

Wszystko lewe jest prawe
Wszystko czarne jest białe
Wszystko szybkie było wolne
Wszystko luźne jest napięte
Wszystko upalne jest śnieżne
Wszystko wysokie było niskie
Wszystko smutne jest przyjemne
Wszystko, wszystko deszczowe jest słoneczne

Umiejętności w pigułkach

Jeśli gaduła robi się naprawdę silny
Ta różowa wjeżdża z gorzałą i dymkiem
Wciąż pieprzę całą długą noc
Pomarańczowa jest dla... nie wiem
Szara dla mojego idealnego snu
Żółta na potrzebę kuracji
Niebieska utrzymuję mój wzwód stromy
Biorę dwie, po prostu by być pewnym
Wszystko lewe jest prawe
Wszystko czarne jest białe
Wszystko szybkie było wolne
Wszystko luźne jest napięte
Wszystko upalne jest śnieżne
Wszystko wysokie było niskie
Wszystko smutne jest przyjemne
Wszystko, wszystko deszczowe jest słoneczne

Umiejętności w pigułkach
Umiejętności w pigułkach
Umiejętności w pigułkach
Umiejętności w pigułkach

Wszystko lewe jest prawe
Wszystko czarne jest białe
Wszystko szybkie było wolne
Wszystko luźne jest napięte
Wszystko upalne jest śnieżne
Wszystko wysokie było niskie
Wszystko smutne jest przyjemne
Wszystko, wszystko deszczowe jest słoneczne

Biała na jakikolwiek ból
Na koniec zaczynam płakać
Więc biorę pierwszą z powrotem
Mam ostatnią
I mam nadzieję umrzeć




Zacytowaliśmy te lżejsze teksty, odsłaniające wrażliwość poety, bo większość wierszy emanuje brutalnością, opisuje świat przeciągnięty skrajnym erotyzmem, pośród którego nie stroni od tematów tabu: przewijają się w nich aluzje do kazirodztwa, seksu analnego, gwałtów, sadyzmu i masochizmu, nie ma natomiast wątków homoseksualnych, od których muzycy odcinają się. U wielu teksty pisane przez Lindemanna budzą obrzydzenie, lecz na pewno nikogo nie pozostawią obojętnym. Świat, który ukazują jest przeraźliwie smutny i po prostu zły. Jedyną przyjemnością na nim jest miłość spełniająca się poprzez seks, i to seks brutalny. Oczywiście taka twórczość nie oznacza, że muzycy Rammstein i sam Lindemann robi w swoim życiu to, o czym są ich utwory... Jednak koszmarny świat, który tkwi w ich psychice jest bardzo sugestywny, można go także zobaczyć na ilustracjach dołączonych do płyt, których wybór prezentujemy.





Wiersze są plastrem na moje rany powiedział kiedyś Lindemann. I tak zdaje się być rzeczywiście.  Bo urodzonemu w byłej NRD muzykowi nie był łatwo przebrnąć przez enerdowski system edukacyjny a potem tworzyć niezależną muzykę. Wydaje się, że wyrzucane wizje są horrorem, który ma leczyć zranioną psychikę ich autora. Czy są w stanie uleczyć także i nas? Wątpię, każdy ma swój własny świat, który go przeraża i w którym często jest samotny, Lindemann swój wyrzucił na zewnątrz. 

Opracowania poezji Tilla Lindemann cytowane są w pracy: Tomasz P. Bocheński, Was verliert man/ mit dem Augenschlag. Między poezją a kontynuantami hard rocka: przypadek Tilla Lindemanna i zespołu Rammstein [w:] Kultura rocka. Twórcy - tematy - motywy, pod red. Jakuba Osińskiego, Michała Pranke, Aleksandry Szwagrzyk i Pawła Tańskiego, T. 2, Toruń 2015, s. 128-147.

Strona internetowa z poezją Tilla Lindemann TUTAJ

poniedziałek, 18 czerwca 2018

Chłodnofalowa jazda obowiązkowa - Opposition - Intymność


Krew życia

Idealna kobieta
Idealny mężczyzna
Potrzebują się dla obopólnej satysfakcji
Daleko, daleko czasem są stracone rzeczy
Leżysz w łóżku godziny przemyśleń
Spędzasz w zamieszaniu stracony na wyznaniu
To nie jest idealny dzień jaki myślałeś że będzie
Czuję że tracę krew mojego życia
Perfekcyjne życie, perfekcyjna śmierć
Potrzebujemy religii by szukać poprawy
Daleko, daleko czasem są stracone rzeczy
Ty powinieneś być czysty i prosty
I teraz śmiejesz się ze swoich wniosków
To nie taki kompromis o jakim myślałeś
Czuję że tracę krew mojego życia

Piasek i klej
 
Masz wspaniały czas
Jestem ponad żółtym
Idziemy razem, jak piasek i klej
Chcesz pieniędzy
Ale ja nie mam kręgosłupa
Jak możemy przetrwać cały dzień
Wyjść ze smutku?
Masz koneksje
Jestem zagubiony w akcji
Idziemy razem jak piasek i klej
Wyglądasz na zdenerwowaną
Ja nie mam powodów
Jak możemy przetrwać cały dzień
Wyjść ze smutku
Jak piasek i klej

Mój pokój jest biały
 
Słyszę twój ciężki głos
Powoduje nieufnymi twoje gesty dziś wieczorem
Słyszę jak mówisz: dość
Kolejna plama na podłodze dziś wieczorem
Słyszę jak krzyczysz, też krzyczę
Nigdy naprawdę mnie nie lubiłaś
Mówię, mówię, mówię
Jest zimno, mój pokój jest biały
Słyszę jakiś głos, nie należy do mnie
Nie dowierzam twojej prawdzie dziś wieczorem
Słyszę jak mówisz dość
Kolejna plama na podłodze wieczorem
Słyszę jak krzyczysz, też krzyczę
Nigdy naprawdę mnie nie lubiłaś
Mówię, mówię, mówię
Jest zimno, wiem mój pokój jest biały
Powoduje nieufnymi twoje gesty dziś wieczorem
Kolejna plama na podłodze wieczorem
Nigdy naprawdę mnie nie lubiłaś
MÓJ POKÓJ JEST BIAŁY

Nowe domy

 Nigdy nie ufaj obcym
Obwinią cię
A ty możesz obwinić mnie za stan w jakim jestem
Nigdy nie ufaj ślepcom
Poprowadzą cię
Wessą cię, i wyplują
CZYSTY JASNY NOWY DZIEŃ
TUTAJ budujemy nowe domy
TERAZ wewnątrz twojego idealnego wnętrza
ŻYCIE to doskonały żart
TUTAJ mamy to wszystko
Nigdy nie zaufam obcym
Bo śmieją się ze mnie
Nie możesz mnie okłamać jestem w takim stanie
Możemy po prostu ukryć nasze oczy
Jak długo nas nie odnajdą
Wessą cię, i wyplują
CZYSTY JASNY NOWY DZIEŃ
TUTAJ budujemy nowe domy
TERAZ wewnątrz twojego idealnego wnętrza
ŻYCIE to doskonały żart
Fałszywe łzy przywitają cię w domu
TUTAJ WEWNĄTRZ TWOJEJ  IDEALNEJ DOMENY

Duży pokój mały widok
 
Duży pokój mały widok puste ręce zły widok
Duży człowiek mały widok mały umysł podobny widok
Duży człowiek mały widok
Duży pokój mały widok
Idąc po cienkiej granicy patrząc na jasną stronę
Idąc po cienkiej granicy patrząc na zewnątrz
Patrzymy, słuchamy, uczymy się
Jesteśmy dumni, cierpimy płoniemy
Popełniamy błędy
Wygrywamy cierpimy przegrywamy
Walczymy przezywamy zmieniamy się
Silne serca czują ból

Głos się zmienia
 
Otwieram oczy i obracam się na wschód
Zamykam swoje oczy na styl życia zachodu
Podejrzliwy na powód przesłanego podarunku
Maluję obrazy kobiety i mężczyzny
Otwieram swoje skrzydła i lecę na południe
Dajesz mi beznadzieję i  mówisz że to na szczęście
Wielu małych ludzi karmi innych na placu
Maszerują góra dół machają banerami w powietrzu
Otwieram ramiona i biegnę na południe
Odzyskane słowa, krzyczałem o więcej
Potykam się o swoje stopy wziąłem przesłanie do ręki
Buduję obrazy kobiety i mężczyzny
W zmieszaniu ignoranta zwróciłem się na wschód
Zamknąłem oczy na rodzinę na zachodzie
Wielu małych ludzi prowadzi innych na placu
Maszerują góra dół machają banerami w powietrzu
Otwieram oczy zwracam się ku wschodowi
Zamykam oczy na miejsce na zachodzie
Maluję małe obrazki pokoju i mężczyzny
Wierząc jak tylko potrafi robić to marzyciel
Otwieram skrzydła i lecę na południe
Dajesz mi beznadzieję i  mówisz że to na szczęście
Wielu małych ludzi zjada innych na placu
Maszerują góra dół machają banerami w powietrzu
GŁOS SIĘ ZMIENIA

Dzień w przyszłości
 
Jak myślisz czy nadążam
Zamykam oczy i idę spać
Zawsze byłem typem wrażliwca
Zatraconym w cierpieniu miłości i  pustce
Ale ty uczysz życia z tymi rzeczami
Uczysz życia z tymi rzeczami
Jak myślisz co czuję
Patrzę na jutro i to czyni mnie chorym
Możemy dalej udawać i będzie OK
Ale nie ma powodu żebym został na noc
Ty uczysz życia z tymi rzeczami
Uczysz życia z tymi rzeczami
Wymyśl mojemu  światu jeden dzień w przyszłości
WYMYŚL SWÓJ WŁASNY ŚWIAT

Obolałe ramiona
 
Podróżuję na wschód
Wstaję przy porannym świetle
Ona pławi się w swej doskonałości
A ja tonę w jej blasku
Ona wykonuje ruch w kierunku konwersacji
Zapominam języka w buzi
Folgujemy sobie w naszych odzwierciedleniach
To wysiłek, ale to zawsze obolałe ramiona
Obolałe ramiona
Podróżujemy na wschód
Zapominam języka w buzi
Folgujemy sobie w naszych odzwierciedleniach
To wysiłek, ale to zawsze obolałe ramiona
Obolałe ramiona
CZUJĘ JAKBY TO BYŁ RAJ DLA MNIE

Staję się nowym człowiekiem
 
Staję się nowym człowiekiem

W sercu
 
W sercu nie ma odwrotu
Nie ma zasad i kłamstw które mnie powstrzymują
W sercu nie ma jutra
W sercu tylko cierpienie i smutek
W sercu słyszę różne głosy
Głosy których nie słyszałem przedtem
W sercu obce pokoje
W sercu tylko cierpienie i smutek
W sercu nie ma iluzji
Obdarte i pozostawione bez wyrazu
Stawiasz czoło samemu sobie i twojemu smutkowi
W sercu czujesz ból i cierpienie

ISOLATIONS: Zastrzegamy sobie prawa autorskie do tłumaczeń tekstów



Opposition - Intimacy Double Vision 1982, Producenci: Kenny Jones i Opposition, Tracklista: Lifes Blood, Sand And Glue, My Room Is White, New Homes, Big Room Small View, Voice Has Changed, A Day In The Future, Aching Arms, I Became A New Man, In The Heart

Intymność dostarczana w wersji Opposition jest wyjątkowa. Śmiało można stwierdzić, że mało który zespół wywarł tak wielki wpływ na muzykę post-punk lat 80-tych... Moim zdaniem Opposition stali się mostem między Joy Division a lżejszą i mniej schematyczną odmianą chłodnej fali. Doskonałe brzmienie, klimat, refleksja i niesamowita ekspresja to cechy naśladowane później przez wielu wykonawców, również polskich. To bez wątpienia jedna z najważniejszych płyt w historii muzyki. Dodam tylko, że winyl jest praktycznie nie do zdobycia. Mnie udało się trzy lata temu, po wieloletnich poszukiwaniach. W sieci nie ma również tekstów wszystkich utworów z tej płyty, a tłumaczenie było możliwe ponieważ teksty wydrukowane są na kopercie zawierającej winyl. Problemy wynikają również z tego, że płyta nigdy nie została wydana na CD. Na YouTube istnieje jedynie w kawałkach. Mimo to nie mogłem sobie odmówić zaprezentowania tego zupełnie depresyjnego, jesiennego albumu.

Pojawiały się pogłoski o reaktywacji zespołu. To nigdy nie nastąpi. Marcus Bell - basista zmarł 9.12. 2014 roku po długiej walce z rakiem.

niedziela, 17 czerwca 2018

Festiwal Muzyki w Jarocinie 1984 okiem uczestnika: prawdziwa oaza buntu i wolności, czy może wypuszczanie pary z ustrojowego kotła?

To było tak. Festiwal muzyki w Jarocinie był w dla nas, w latach 80-tych ubiegłego wieku, enklawą wolności. Tutaj wcale nie chodziło o wolność człowieka jako taką, bowiem festiwal obstawiony był masą Milicji, nie tylko w tzw. sukach ale i na motocyklach (jeden mnie spisał i dostałem kolegium za spodnie typu moro...). Chodziło o coś, co można nazwać wolnością muzyczną, może nie do końca, bo jednak kontrolowaną przez partię. Wszystkie zespoły przechodziły przez przesłuchania, i te zbyt prostolinijnie walące w system kierowane były, i to przy odrobinie szczęścia, na tzw. Małą Scenę. Całym festiwalem jak i przesłuchaniami, dowodził Walter Chełstowski, wówczas w miarę młody człowiek z charakterystyczną czarną brodą. 

To było 4 lata po śmierci Iana Curtisa z Joy Division, i mimo niepełnoletności udało mi się ubłagać rodziców, by wyrazili zgodę na mój wyjazd. Było nas pięciu: Sławek, Bogdan, Robert i ja, oraz jedyny pełnoletni: kuzyn Roberta, Rafał mający nas pod opieką. Wzięliśmy pięcioosobowy namiot i zamieszkaliśmy w Jarocinie na prywatnym polu namiotowym u jakiegoś rolnika. Wtedy poznałem braci Rakowskich (jeden starszy brunet,  młodszy blondasek, wspólnie słuchaliśmy z ich magnetofonu Cocteau Twins - nawet pamiętam nazwę płyty, Head over Heels z 1983 roku), wtedy dwóch młodych chłopaków grających w zespole Bruno Wątpliwy, później Fading Colours, dziś organizatorów  festiwalu gotyku w Bolkowie (czy oni to pamiętają?)

Chodziliśmy na festiwal codziennie, mimo niesprzyjającej pogody - dość mocno padało.  Co najbardziej utkwiło mi w pamięci? 

Jak donosi Wikipedia: W 1984 na festiwalu pojawili się Prowokacja, Siekiera, Moskwa, Hak, Jaguar, Piersi, Ostatnie Takie Trio, Rendez-Vous, Sedes, Abaddon, Kultura, Madame, Fort BS, Stress, Variété, Klaus Mitffoch, Made in Poland, Dezerter oraz debiutujący utworem Ostatni Tabor zespół Kat.

Siekierę doskonale pamiętam. Irokez Budzyńskiego i broda Adamskiego. Później rozpad i powstanie Armii. Pamiętam kiedy wiele lat później (koło dwudziestu) byłem na ich koncercie.  Powiedziałem do swojego dziecka przedstawiając mu lidera zespołu Tomasza Budzyńskiego - patrz, to jest żywa legenda polskiego rocka. A Tomek wziął moje dziecko na przysłowiowego barana co uwieczniłem na zdjęciu.  Wtedy w 1984 w Jarocinie, występ Siekiery wglądał tak:


Staliśmy w okolicy pierwszego rzędu koło pogujących. Cały koncert zespołu dostępny  jest tutaj:


Moskwę też doskonale pamiętam, zwłaszcza Pawła Gumolę Gumę, to był naprawdę znakomity koncert:


Ten ekspresyjny blondyn grał tak szybko, że niewielu potrafiło nadążyć. Nam najbardziej spodobały się Samobójstwa (drugi utwór na liście).  

Występ Piersi też dobrze zapamiętam, szczególnie Pawła Kukiza (tego, tego!) muzyka śpiewającego doskonałe tekstami zabarwione humorem i aluzjami do systemu. Rezerwa bodajże taki był tytuł megahitu z tego koncertu (na bis) ale i W Poroninie to też było coś! (posłuchajcie zwracając uwagę na tekst):


Rendez - Vous - trio z Łodzi i Ziemowit Kosmowski, wówczas z bardzo bujną czupryną, to też było coś elektryzującego. Taki cold wave minimalistyczny tekstowo (ale za to jaki urzekający) z doskonałymi gitarzystami i perkusistą.... 



Abbadon z Bydgoszczy, prosty, można powiedzieć klasyczny punk - rock ale jakże ciekawy tekstowo:

Madame cóż... I pomyśleć, że Robert Gawliński od Made in Poland i Madame doszedł do Baśki i jej biustu... Tyle w temacie. A tak wtedy grali:


Fort BS, też punk rock warto o nich wspomnieć, zwłaszcza z powodu doskonałego wokalu i tekstów:


Variete to temat na zupełnie inną opowieść. Za jakiś czas pochwalę się tomikiem wierszy od Grześka, z jego dedykacją, dla koncertowego kumpla. To było moje największe odkrycie, i takim pozostaje do dziś.... Wtedy wygrali a my urzeczeni zobaczyliśmy, jak może ewaluować muzyka inspirowana dokonaniami Joy Division.... 


Wiele lat temu po innym koncercie, kiedy dostawałem autografy, zapytałem go: Dlaczego dziś gracie inaczej? Odpowiedział: bo komuny już nie ma...     

Klaus Mitffoch - po prostu niesamowici, zarówno tekstowo jak i muzycznie. Janerka i dwóch kolegów - takie zwykłe trio. Zobaczcie sami, jak nie są z nikim:   


To był okres kiedy tworzyli takie cuda:


Made in Poland, tak jak wiele innych wymienionych powyżej zespołów, pojawi się tutaj w zupełnie osobnych wpisach, bo na to zdecydowanie zasługują. Wtedy grali tak: 


Dezerter i Kat  czyli punk i metal. Pierwsi byli całkiem dobrzy:



A KAT to heavy metal. Rok później dali bardzo doby koncert, Kostrzewski wyskakujący z trumny, a później rozdający autografy na masce wypasionego auta.


A co wtedy, w 1985 roku, działo się w Jarocinie opiszę w osobnym wpisie...

Wtedy w 1984 roku wydawało nam się, że festiwal i pobyt na nim to forma buntu. Dziś, patrząc z perspektywy czasu, można śmiało postawić tezę, że było to swoistego rodzaju kontrolowane wypuszczanie pary i rozładowywanie gorących nastrojów kipiących wewnątrz pełnego buntu młodzieńczego tygla.