Bohaterem dzisiejszego wpisu jest film Dzikość w Sercu (z niewiadomych powodów oficjalny tytuł to Dzikość Serca) Davida Lyncha nakręcony w 1990 roku i zdobywca Złotej Palmy w Cannes, co wzbudziło duże kontrowersje. Obecnie to już klasyk, a wielu uważa, że to życiowa rola Nicolasa Cage'a, grającego Sailora Ripley.
Zasadniczym mottem bohatera jest kilkakrotnie powtarzane przez Sailora zdanie: To kurtka ze skóry węża, jest symbolem mojej indywidualności i wiary w wolność jednostki. I tak też żyje, walcząc o przetrwanie odwzajemnianej zresztą miłości do swojej dziewczyny Luli (w tej roli Laura Dern). Na przeszkodzie jednak staje jej matka, która ma już niejedno na sumieniu. Na ostro zakrapianym przyjęciu, kiedy spotyka się z odmową Sailora, odwraca kota ogonem i insynuuje mu próbę gwałtu.
W próbę tą wierzy partner matki Luli, który w odwecie atakuję Sailora i Lulę nożem. Zostaje jednak przez Sailora zamordowany w obronie własnej, po szaleńczej walce. Sailor nie jest w stanie panować nad sobą w sytuacjach gdy broni swojej miłości, to Lynch w filmie pokazuje kilka razy. To jest właśnie ta prawdziwa dzikość, którą nosi w sercu. Dzikość przez którą jest zdolny do wszystkiego.
Cały ten świat ma dzikość w sercu i szaleństwo na twarzy mówi Lula, kiedy z Sailorem, postanawiają złamać zakaz opuszczania stanu, podczas jego warunkowego zwolnienia z więzienia. Podróżują, uprawiają seks i bawią się wtedy w najlepsze. To są te chwile, kiedy na prawdę czują się szczęśliwi i wolni.
Ale w tym samym czasie matka Luli knuje jak pozbyć się Sailora, jest to jej zemsta za wcześniejszą odmowę, ale i owoc chorej miłości do swojej córki. Za Sailorem udaje się dwóch mężczyzn, prywatny detektyw Farragut i mafiozo Santos. Ten ostatni zresztą, wcześniej zamordował ojca Luli, rzecz jasna na polecenie jej matki...
Kiedy trwają ostatnie chwile sielanki Sailora i Luli, zazdrosna matka doznaje istnych ataków szału. To druga, ciemna strona dzikości w sercu. Chora miłość.
Druga połowa filmu, pokazuje powolny upadek marzeń bohaterów. Zaczyna się od nocnej jazdy autostradą, kiedy napotykają na swojej drodze wypadek samochodowy. To znak, że od teraz zaczną się kłopoty.
I tak rzeczywiście jest. Pojawiają się zbrodnie, dewiacje seksualne, dziwne postaci i przemoc. Farragut ginie zamordowany przez zboczeńców seksualnych.
Lula za to, okazuje się być w ciąży, a Sailor mając przy duszy zaledwie 40 dolarów myśli jak zarobić.
W miasteczku w którym się zatrzymali, poznają Boby'ego Peru (tak jak nazwa państwa, w tej roli Willem Dafoe) dawniej żołnierza marines, obecnie aktora filmów pornograficznych. Ten próbuje wcześniej zdobyć za plecami Sailora jego dziewczynę, a samemu Sailorowi proponuje skok, który ma był łatwy i szybko przynieść wielkie zyski.
Jak jednak łatwo się domyślić, podczas skoku sprawy się komplikują, Peru ginie a Sailor trafia w ręce policji, po czym dostaje wyrok 7 lat więzienia.
W więzieniu rodzi się jego syn, a kiedy w końcu Sailor wychodzi na wolność, ma szansę poznać go osobiście.
Jednak nie daje rady, nie chce komplikować życia synowi, Luli i przede wszystkim sobie. Odchodzi twierdząc, że lepiej odejść niż znaleźć się na końcu sznura.
Film jest pełen mistycyzmu, ma chwilami charakter baśniowy, są w nim zupełnie niesamowite sceny. To po prostu trzeba obejrzeć. A kończy się bardzo zaskakująco, choć w zasadzie patrząc na amerykańskie kino dość banalnie.
Pamiętaj: jeśli na prawdę masz dzikość w sercu zawsze będziesz walczył o swoje marzenia.
Bardzo lubię ten film i lubię od czasu do czasu do niego wracać. :)
OdpowiedzUsuńA myśl na koniec niech gdzieś ze mną zostanie z tyłu głowy.
Dzień dobry Wera. Dla mnie ten film to bardzo ciekawe zestawienie w zasadzie kilku gatunków. Jest trochę mistyki (choćby wiedźma), takich "wtyków" w postaci zbliżeń ognia, bo przecież ojciec bohaterki zginął w pożarze, pojawiają się sceny symboliczne (jazda po autostradzie, wypadek)jest dużo przemocy, sexu. Ale są też sceny w zasadzie trącające o kicz, jak wtedy gdy Sailor śpiewa Presleya. Myślę, że ten film miał chyba na celu przedstawienie czym na prawdę jest Ameryka i życie w niej. Też do niego wracam i właśnie tak się stało. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak, taki realizm magiczny można rzec. Ten film ma naprawdę szczególny klimat. Plus czasami mam ochotę obejrzeć sobie tzw. "film drogi" i "Dzikość serca" jest pierwszym, co mi na myśl przychodzi.
UsuńDla mnie to jakby dwa filmy. Pierwszy optymistyczny i radosny, drugi dołujący. Gdyby końcówka była inna to chyba za często bym do tego filmu nie wracał. A tak, jest OK.
UsuńFakt, gdyby Sailor nie spotkał dobrej czarodziejki to nie byłoby to zbyt optymistyczne zakończenie :D
UsuńI chłopiec nie poznałby ojca... Coś jak mój zmarły niedawno przyjaciel, swojego ojca nie poznał nigdy...
OdpowiedzUsuń