sobota, 28 maja 2022

John Peel: winylowy ćpun i jego kolekcja

W pewnym sensie wszyscy dzisiaj żyjemy w świecie Peela. Przechadzając się jakąkolwiek główną ulicą, możesz minąć idącego naprzeciw Ciebie człowieka w koszulce z logo Ramones lub Nirvany. Osoba, która ją nosi, może nic nie wiedzieć o tych zespołach i jaki jest ich wkład w kulturę, ale żadna z tych grup z nich nie zaszłaby daleko bez Peela. Po raz pierwszy puścił on w radio Nirvanę w styczniu 1989 roku, prawie trzy lata przed wydaniem „Smells Like Teen Spirit”. Jego niestrudzone promowanie Ramones w maju-czerwcu 1976 r. po prostu zapoczątkowało rewolucję.  Tak o znaczeniu niestrudzonego propagatora muzyki Johna Peela napisał  pisarz i dziennikarz muzyczny  David Cavanagh w książce Goodnight and Good Riddance: How Thirty-Five Years of John Peel Helped to Shape Modern Life. Skomentował tam także może pomijany aspekt jego pracy: Ci, którzy uzyskali aprobatę Peela, mogli doświadczyć efektów jego działań, które zmieniły ich życie (LINK). Jego muzyczne programy przeszły do legendy, naszym czytelnikom przybliżyliśmy według nas te najciekawsze (TUTAJ).


Z czego brało się tak mocne oddziaływanie Johna Peel'a?  Wyjaśnienie tej kwestii jest dziecinne proste, otóż był on zadeklarowanym winylowym ćpunem, uzależnionym od kupowania i kolekcjonowanie płyt winylowych, którymi szczelnie wypełnił swój dom Peel Acres. Nie był fanem płyt kompaktowych i kupował płytę CD tylko wtedy, gdy nie było jej winylowego odpowiednika. O ukochany format zabiegał natomiast zawsze i wszędzie: podczas wyjazdów rodzinnych, wakacyjnych, w rozmowach z słuchaczami, których nie raz błagał, aby przysłali kopie płyt, których nie miał, to samo było z przyjaciółmi czy znajomymi.  I niechętnie rozstawał się z posiadanymi egzemplarzami nagrań.  W 1969 zaczął je katalogować i stworzył system indeksowania a nawet kazał zbudować w swoim domu osobne pomieszczenie, aby je tam pomieścić. Ustanowił również system oceny za pomocą gwiazdek (podobnie jak i my), aby pomóc sobie zdecydować, czy odtwarzać dane utwory w swoich programach radiowych. Sens oznaczeń Peel opisał w swoim programie 28 maja 1979 : * oznaczała Mogę ci to zagrać, ** - Powinienem to zagrać, ***Muszę to zagrać i **** Na żywo. Czasami Peel umieszczał na utworach więcej niż 4 gwiazdki, na przykład okładka ulubionego przez niego singla Teenage Kicks miała aż 44 gwiazdki. 



Po swojej śmierci w 2004 roku John Peel pozostawił pogrążoną w żałobie rodzinę oraz...  prawdopodobnie najbardziej znaną kolekcją płyt w Wielkiej Brytanii, składającą się z ponad 26 000 albumów, 40 000 singli i niezliczone ilości płyt CD, które wypełniały regały stojące w jego biurze a także w pokojach i budynkach gospodarczych posiadłości Peel'ów nazywanej przez Johna: Peel Acres. Wdowa po dziennikarzu, Sheila Ravenscroft, wraz z synem, także dziennikarzem muzycznym i DJ w BBC Radio 6, Tomem Ravenscroftem, postanowiła udostępnić tę ogromną i cenną kolekcję fanom, muzykom i dziennikarzom. W tym celu oboje założyli wirtualne muzeum. Proces digitalizacji zbiorów ułatwił im porządek, w jakim John Peel trzymał swoje nagrania: single i płyty CD były ułożone alfabetycznie, a każdy album oprócz tego posiadał numerowaną kartę katalogową napisaną ręcznie na maszynie do pisania, która następnie trafiała do szafki na dokumenty gdzie spoczywała wraz z innymi, ułożonymi alfabetycznie. Projekt umieszczenia kolekcji on-line jest jednak trudny do wykonania z racji ilości płyt, dlatego został etapowany. Na razie od 2012 roku co miesiąc udostępnianych jest 100 płyt LP miesięcznie. Są to obiekty wybrane alfabetycznie, wzbogacone o specjalnie wywiady wideo z poszczególnymi artystami. Ponadto udostępniono także nieznane wcześniej ogółowi materiały filmowe Peel'a, w tym także z archiwum domowego. Oczywiście tak potężne zamierzenie wymaga funduszy. Na razie korzystano z finansowej pomocy Arts Council i BBC, a efekt jest już widoczny, z tych materiałów można korzystać TUTAJ.


Do kwietnia 2016 roku dodatkowo, prawdopodobnie w celu zebrania funduszy na dalszą digitalizację, wypuszczono singiel  Nothing Leaves The Archive z czterema skomponowanymi wcześniej utworami zawierającym zsamplowaną muzykę z kolekcji płyt Peela. Syn Peela, Tom Ravenscroft  od pewnego czasu w BBC Radio 6 Music prowadzi w każdy piątek program w którym prezentuje niektóre nagrania swojego Ojca (LINK). A teraz, 14 czerwca 2022 r. pewna ilość rzadkich płyt i innych przedmiotów z kolekcji Peela zostanie wystawiona na aukcji Bonhams... Najblizsi krewi Peela tak uzasadnili swój wybór: „Oglądając nagromadzone przez 40-lat kawałki muzyki pop, zdecydowaliśmy, że kilka najciekawszych pozycji mogłyby znaleźć dom wśród fanów programu lub u artystów, których muzykę grał. Bonhams pomogło nam w starannym wyborze tego, co jest oferowane na sprzedaż, i mamy nadzieję, że te przedmioty spotkają się z zainteresowaniem i uznaniem, które z pewnością John/tata uznaliby za uzasadnione. (...) Nie chcieliśmy dzielić jego ukochanej kolekcji płyt, ale przeznaczyliśmy na sprzedaż wybór szczególnie rzadkich lub unikalnych płyt, które nie odbierają integralności jego archiwum.


Wśród tych przedmiotów są prawdziwe rarytasy, poniżej podajemy kilkanaście memorabiliów wartych uwagi:

Albumy:

John Lennon/Yoko Ono: Monopressing LP Two Virgins z adnotacjami Johna Lennona i Yoko Ono, 1968;

The Rolling Stones: promocyjny album LP podpisany przez zespół, 1969;

Marc Bolan: Niepublikowany album Hard On Love 1972;

Queen: Płyta długogrająca Queen II z odręcznie napisanym listem od Freddiego Mercury'ego, 1974; 

The Damned: LP Damned Damned Damned odpisany przez zespół, 1977.

Single:

Joy DivisionAn Ideal For Living, 1978, z listem od Stephena Morrisa

Sex Pistols: An Acetate Nevermind Buzzcocks;

Nirvana: Love Buzz/Big Cheese, 1988;

The Clash: London Calling, 1979;

U2: Joshua Tree Collection, 1987. 


Plakaty:

Joy Division: Unknown Pleasures

The Jimi Hendrix Experience: A Christmas On Earth Poster for Olympia, 1967.

Inne przedmioty:

David Bowie: odręcznie napisany, pięciostronicowy list;

Yoko Ono: A Note Regarding Forthcoming Demos;

John Peel: Odręcznie napisay porządek programu;

Nagroda NME Godlike Genius dla Johna Peela z 1993

Gramofon z biurka dziennikarza z jego domu w Suffolk 

Wszystkie wystawione na aukcję memmorabilia można obejrzeć TUTAJ

Ciekawe jest nie tylko co zostało wystawione na sprzedaż ale także kto je kupi...

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 27 maja 2022

Mick Middles i Lindsay Reade: Życie Iana Curtisa - Rozdarty cz. 44: Deborah w telefonach do Annik była wulgarna

 

Dziś omawiamy kolejny fragment z książki Micka Middlesa i Lindsay Reade (poprzednio omówione fragmenty: 123456789101112131415161718192021222324252627282930313233343536373839404142 i 43).

Rozdział 20 pt. Watching The Reel As it Comes To A Close - który jest cytatem z piosenki Passover z albumu Closer, zaczyna się zdaniem wypowiedzianym przez Paula Morleya, o tym, że Ian miał wtedy bardzo ciężki czas. Po wyprowadzce z domu Tony Wilsona i jego żony Curtis błąkał się między domem swoim a Sumnera. 14.04. napisał list do Annik w którym brał na siebie winę za całą sytuację, twierdził że to on wywierał presję na Annik, a jednocześnie zapewniał, że ona jest najlepszym co przytrafiło mu się w życiu. Wspominał też cytaty z filmu Czas Apokalipsy. Wspominał, że wiele razy słuchał Closer z kasety i że to bardzo dobra płyta, przypominająca mu czas kiedy z Annik mieszkali razem w Londynie. Wyznawał jej też żarliwie miłość. 19.04. spotkali się gdy Joy Division grali koncert w Derby

Ian był bardzo spokojny, nie stresował się tym koncertem. Mieszkali z Annik razem w przytulnym pokoju a później rano poszli na spacer do parku. Następnego dnia w niedzielę odwiedzili Roba Grettona i wtedy zadzwoniła do niego Debby. Awanturowała się przez telefon, krzyczała i płakała i chciała dowiedzieć się gdzie jest Ian. Annik też płakała, Ian milczał, popłakał się dopiero w hotelu. Następnego dnia rozstali się na stacji, Ian pojechał do Macclesfield a Annik do Londynu. Wtedy z okna pociągu na stacji widział ich Tony, który wspominał jak byli piękną parą. Dosiadł się do Annik i ta miała mu powiedzieć, że Curtis na Closer traktuje swoje teksty bardzo osobiście, co Wilson miał zbyć. Później tego żałował.


Po powrocie do Londynu Deborah dzwoniła do Annik do pracy. Była bardzo niemiła, a Annik była w kłopocie, bo rozmawiała przy przełożonym. Czuła się dziwnie, bo nic złego nie zrobiła, jedynie widywała się z Curtisem. Później dzwonił Curtis i płakał, że ma tego dość i Bernard zabrał go do siebie. 

Deborah w telefonach do Annik była wulgarna i zachowywała się nieelegancko. Annik miała wrażenie, że Ian nie powiedział jej o niej wszystkiego. Annik twierdzi, że nigdy nikt jej tak nie potraktował. 

22.04. ojciec Deborah poprosił rodziców Curtisa o rozmowę o kłopotach ich dzieci. Rodzice Iana nawet nie wiedzieli o jego próbie samobójczej. 

W tamtym czasie Terry Mason zabrał Iana do szpitala psychiatrycznego Parkside, 22.04. z domu Grettonów. Ian był wtedy w separcji z Deborah. Jak bardzo Terry się zdziwił, kiedy zobaczył, że  w szpitalu czeka na nich Deborah. Zaczął zadawać sobie pytanie, kto tutaj oszalał - Ian, czy też jego żona. Wizyta powodowana była nasilającymi się atakami epilepsji. W młodości Terry i Ian często żartowali z tego szpitala. Teraz wszystko okazało się makabryczne.


Terry był przekonany, że Ian wychodzi na prostą. Jego związek z Debbie był na finiszu, a Curtis zdawał się zrezygnować z pomysłu samobójstwa i żył zbliżającymi się koncertami w USA. Niemniej o wizycie  w szpitalu nie wspomniał w liście do Annik, w którym znowu zapewniał o silnym uczuciu. Zostawił w nim telefon do Sumnera, bo wtedy z nim mieszkał, i było mu niezręcznie do niej stamtąd dzwonić. W kolejnym liście pisał, że po powrocie z USA muszą unormować swoje życie. Bał się że uczucia Annik się wypalą. 

25.04. w Londynie spędzili ostatnią wspólną noc, kiedy poszli razem na koncert podczas którego mieli wystąpić Joy Division, ale zespół go odwołał. Ian miał na sobie kilkutygodniowy zarost i wyglądał bardzo modnie. Wyszli z klubu o 5 rano, chwilę się przespali i rozstali. Annik musiała pojechać do Belgii żeby przygotować się do wyjazdu z matką do Egiptu. Chętnie by została ale matka za wszystko zapłaciła kilka miesięcy wcześniej...

Wtedy widziała go ostatni raz, smutnego stojącego na peronie.

C.D.N.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

czwartek, 26 maja 2022

Prace litewskiego rzeźbiarza Artūrasa Tamašauskasa: coś z niczego w stylu steampunkowym

Śmieci to dzisiaj problem. Globalny. Nic zatem dziwnego, że także im poświęciliśmy nieco czasu. A w zasadzie nie tyle im co ich utylizacji i to szczególnej. I tak w wyniku recyklingu powstały dzieła sztuki które są próbą wyniesienia odpadków do rangi sztuki (LINK).  Na tej fali dzisiaj chcemy zaprezentować prace litewskiego rzeźbiarza Artūrasa Tamašauskasa (ur. 1963), który specjalizuje się w przekształcaniu starych i wyrzuconych przedmiotów w fantastyczne rzeźby w stylu steampunkowym. Jego wyobraźnia i zręczność dostarcza nam  wyjątkowo kreatywnych dzieł, które wręcz zachwycają swoją formą.







Tamašauskas zwierzył się, że „o pracy wykorzystuję najróżniejsze materiały, zaczynając od różnych przedmiotów wytwórczości masowej, antyków, a kończąc na bezużytecznych śmieciach. To dla mnie przyjemność, że mogę pomóc przekształcić przedmiot, który został wyrzucony i jest bezużyteczny, dając mu możliwość zaistnienia w nowym kształcie, w nowej formie, jakbym kontynuował jego istnienie w już artystycznej ekspresji.  I tak powstają obiekty typowo estetyczne, których zadaniem jest tylko ozdobić wnętrze czyjegoś domu oraz przedmioty użytkowe: zegary, telefony stacjonarne, otwieracze do butelek, skarbonki, wyciskarki do soków, wentylatory… Wszystkie są nie tylko ładne ale i obdarzone rysem poczucia humoru. Wydaje się nawet że żyją ukrytym życiem, i gdy tylko odwrócimy głowę zaraz kameleon zmieni kolor, prostując zwinięty ogon struś odbiegnie i schowa się za meblem a skarbonka sapnie i poruszy uszkiem… 







Rodzice artysty byli nauczycielami i przekazali mu swoje zamiłowanie do sztuki i muzyki. Tamašauskas obrał podobny kierunek, najpierw ukończył Technikum Sztuk Pięknych w Telszach w 1989 r., zdobywając zawód metaloplastyka artystycznego, potem wyjechał do Kłajpedy, tam wiele lat pracował w zakładzie produkcji artystyczne, a gdy ten upadł zajął się dekoracją wnętrz, a w końcu twórczością. 

Jak twórczo potrafi przekształcić złom można stwierdzić na podstawie wykonanej figurki żaby, do powstania której posłużył się zbiornikiem paliwa motoroweru, mechanizmem rowerowej przekładki, kierownicą rowerową i hamulcem, wieszakami na ubrania oraz błotnikiem i fragmentem lampy od roweru.






Wykonywane przedmioty zmuszają ich autora do refleksji, dostrzega on iż swoimi działaniami wpisuje się w bezustannie trwający proces: Koło czasu kręci się nieubłaganie jak mechanizm zegara. Jesteśmy częścią tego mechanizmu: ludźmi, którzy pracują, tworzą, kochają, marzą i pełnią rolę w spektaklu nieskończonego czasu, gdzie reżyserami i aktorami jesteśmy my… (LINK).

Rzeźbiarz prezentował już swoje dzieła na wystawach, także je sprzedaje za pośrednictwem swojej strony TUTAJ

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 25 maja 2022

Pascal Campion: artysta cyfrowy

Pascal Campion (ur. 1973 r.) jest amerykańskim ilustratorem i animatorem pochodzenia francuskiego mieszkającym w rejonie zatoki San Francisco. Urodzony w River Edge w New Jersey, Pascal rozpoczął karierę artystyczną w bardzo młodym wieku bo siedmiu lat za sprawą brata Seana, który pozwolił czytać mu swoje komiksy w zamian za wykonywanie przez niego okładki do nich. Po wielu latach, gdy rodzina przeniosła się na południe Francji  Pascal ukończył Arts Decoratifs w Strasbourgu. I wtedy starszy brat ponownie wpłynął na jego życie darując mu zbudowany przez siebie pierwszy komputer... I tak narodził się Pascal Campion, artysta cyfrowy.








Od 2005 roku mieszka w Stanach Zjednoczonych gdzie powoli, ale z dobrym skutkiem, buduje swoją markę. Zaczął od systematycznego, codziennego wykonywania jednego rysunku, który następnie udostępniał publiczności poprzez media społecznościowe. W ten sposób zwrócił na siebie uwagę i zyskał klientów, wśród których są: Dreamworks Animation, Paramount Pictures, Disney Feature, DisneyToons, Bent Image Labs, Cartoon Network, Hulu, They Might Be Giants, Insignia Worldwide, BRC Animation Arts, Netflix i Warner Bros. W lutym 2020 roku ukazała się książka The Paper Kingdom, napisana przez Helenę Ku Rhee z jego ilustracjami. W ostatnich latach narysował także kilka okładek New Yorkera.








Jego rosnąca popularność spowodowana jest prawdopodobnie klimatem prac. Pascal czerpie inspirację z własnej rodziny. Głównymi bohaterami jego ilustracji są żona i córka w towarzystwie domowych zwierząt. Artysta skupia się na celebracji małych cząstek życia.  Pokazuje zakochane pary skulone na kanapie, samotnych właścicieli zwierząt domowych, którzy zajmują się poranną rutyną, zatopionych w komunikatorach przechodniów w parku, stojących na balkonach mieszkańców zaułków... Te momenty szczęścia zanurzone są zazwyczaj w ciepłym świetle słonecznego popołudnia. Ale my wybraliśmy z jego bogatej twórczości te nieco mniej typowe, bardziej nostalgiczne, ukazujące świat nie tak kolorowy, bo o zmierzchu, w nocy lub w mgle deszczu. Artysta mówi że kocham życie i używam sztuki do wyrażania tej miłości a skoro tak, to może warto zobaczyć te smutniejsze aspekty życia ale zachęcamy oczywiście do obejrzenia innych, tych bardziej kolorowych (LINK)... 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

wtorek, 24 maja 2022

Jak to było z tekstami Iana Curtisa z Joy Division?

 


Z okazji minionej 42. rocznicy śmierci Iana Curtisa z Joy Division, CNN publikuje artykuł: Bandmates rue failure to prevent singer's suicide (Współczłonkowie zespołu żałują, że nie udało im się zapobiec samobójstwu wokalisty LINK), autorami którego są Emmet Lyons, Michael Holmes i Henry Hullah. Fakt, że artykuł ukazuje się 21.05 a nie 18.05. czyli dokładnie w rocznicę śmierci, może dowodzić zagapienia, być może ktoś przypomniał CNN że rocznica właśnie była. Niemniej doskonale wiemy, że Ian popełnił samobójstwo w nocy z soboty na niedzielę, czyli dokładnie z 17. na 18.05. 1980. W naszej ocenie było to około godziny 3 rano, stąd data 18.05. 

W artykule omawiana jest rozmowa ze Stephenem Morrisem i Bernardem Sumnerem, którzy na antenie CNN starali się zapobiegać samobójstwom, omawiając czego nie udało im się zauważyć, kiedy Curtis był już na ostatniej prostej przed dokonaniem fatalnego wyboru.

Najdziwniejsze w tym artykule są wypowiedzi ex członków zespołu. Tak też najpierw pada stwierdzenie: Curtis' lyrics partially reflected his real-life torment - one that wasn't always visible, according to Sumner (Teksty Curtisa częściowo odzwierciedlały jego prawdziwą udrękę - taką, która nie zawsze była widoczna na zewnątrz, według Sumnera). 

Dalej: Morris said he regrets that he was only able to pick up on the significance of what Curtis had been writing about after he had passed (Morris powiedział, że żałuje, że był w stanie zrozumieć znaczenie tego, o czym Curtis pisał, dopiero po jego śmierci). 

Ian's lyrics were great, you were very lucky to have someone who wrote such fantastic lyrics, but we thought, 'that's really clever, he's writing about somebody else, it's great how he can get in the mind of another person.' And then after his death, you look at it and think, 'oh, it was all about him,'" he said (Teksty Iana były świetne, mieliśmy szczęście, że był ktoś, kto napisał tak fantastyczne teksty, ale pomyśleliśmy: "To naprawdę sprytne, pisze o kimś innym, to świetnie, jak może dostać się do umysłu innej osoby". A potem po jego śmierci spojrzeliśmy na to i pomyśleliśmy: "To wszystko było o nim" - powiedział). 

Dalej obaj muzycy stwierdzają, że przed śmiercią Curtisa napisali dwie piosenki, jedną z nich było Ceremony, bo chcieli swoją muzyką uzdrowić Iana, ale to nie pomagało.

Co jest w tym wszystkim dziwnego? Otóż wcześniej ex członkowie Joy Division wiele razy w wywiadach powtarzali, że nigdy nie słuchali, o czym Ian śpiewa. Po prostu teksty ich nie interesowały. Jon Savage z kolei uważa, że Curtis śpiewał o jakiejś obcej, wymyślonej osobie, z czym nie zgadza się Mick Middles i Lindsay Reade w swojej książce.


Kolejna rzecz, jeśli jedną z dwóch piosenek napisanej krótko przed śmiercią Curtisa było Ceremony, to drugą z pewnością była In a Lonely Place (pisaliśmy o niej TUTAJ), nagrana na próbie 14.05. 1980 i nigdy nie wykonana przed publiką. W tej piosence pojawia się sznur, samobójstwo itd. Czy można być głuchym na takie teksty, zwłaszcza po niedawnej próbie samobójczej Iana Curtisa

Na koniec artykułu pojawia się aspekt zdrowia psychicznego. Przypomnijmy, że według książki Deborah Curtis, Ian został poddany kompleksowym badaniom po pierwszej próbie samobójczej i nie stwierdzono u niego odchyleń od normy, czy choroby psychicznej. W książce Lindsay Reade i Micka Middlesa również nie ma o takowych słowa. Podane są fakty: wyniki badań EEG potwierdzające jedynie, że przyczyną epilepsji mogły być zmiany w lewej skroniowej części mózgu. Ale o chorobie psychicznej nie ma nic. Podobnie dziwnie można odbierać te wszystkie pośmiertne diagnozy o chorobie dwubiegunowej, które zaczęto stawiać w filmie Granta Gee o Joy Division.


Powyżej jedno z ostatnich zdjęć Iana Curtisa, zrobione w automacie właśnie w dniu ostatniej próby. Co na nim widać? Strach w oczach, choć moim zdaniem najważniejsza jest inna rzecz. Koszula. Czy ktoś mający pewność, że to będzie zdjęcie do paszportu, którym będzie się legitymował na całym świecie, byłby w stanie się tak ubrać? Ktoś będący na co dzień estetą. On już wtedy wiedział. Czy tak postępuje wariat? 

Zmarły nie może się bronić, no chyba że istnieją jakieś dowody, którymi dysponują ex koledzy, to niech je przedstawią. A może chodzi o swoistego rodzaju alternatywną, wygodną dla siebie, wersję wydarzeń? Ten zabieg stosowano już tysiące razy w Factory, bo przecież jak mawiał mistrz PR-u Tony Wilsonjeżeli masz do wyboru drukować prawdę czy legendę - drukuj legendę.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 23 maja 2022

Isolations News 194: Nowe stare zdjęcia Iana Currisa z Joy Division, rocznica Haciendy, pamiątki Martina Hannetta, Płyty Johna Peela, Cure zapowiadają, gitara Noela Gallaghera, nagroda dla Cocteau Twins, Sowieci na balkonie a żona to skarb

Cały czas odnajdują się nieznane ujęcia Iana Curtisa. Tym razem pojawił się w Internecie portret wykonany przez nikogo innego jak Kevina Cumminsa (LINK). 

Ale jak zwykle jest jakieś ale - fani od razu dopatrzyli się, że portret jest wycięty z innej znanej fotki, wykonanej podczas sesji wykonanej w styczniu 1979 r. przed budynkiem na rogu Fennel Street w Manchesterze, znany jako Long Millgate. Spodziewajmy się nowych zdjęć Joy Division, ale od fanów.

Z kolei byli członkowie Joy Division lobbowali w dniu smutnej rocznicy śmierci Iana Curtisa posłów w Parlamencie w Westmister aby ci uchwalili lepsze prawo gwarantujące opiekę w zakresie zdrowia psychicznego. Statystyki pokazują, że 75% ofiar wszystkich samobójstw to mężczyźni i jest to największy powód śmierci  mężczyzn poniżej 45 roku życia. Muzycy spotkali się z Minister zdrowia psychicznego Gillian Keegan, liderem Partii Pracy Keir Starmer i posłanką East Kerry McCarthy (LINK). 

My tylko przypominamy, że po pierwszej próbie samobójczej Curtis był przebadany i nie stwierdzono u niego choroby psychicznej, więc pewnie nie o jego zdrowie psychiczne w tym wszystkim chodzi.

 

Klimatu Factory ciąg dalszy. Z okazji jubileuszu 40. lat od otwarcia klubu Hacienda, w ostatnią sobotę, w piwnicy tego samego miejsca, w którym klub działał, czyli w budynku na Whitworth Street West odbyła się wielka impreza. Dochód z biletów na nią zasilił organizacje charytatywne wspierane przez The Hacienda, także niedawną misję współzałożyciela Factory Records, Alana Erasmusa na Ukrainę, podczas której zbierał fundusze na rzecz Fundacji Legacy of War. Wejściówki rozeszły się w kilka minut, ale całość można było obejrzeć w Internecie na żywo (LINK). O znaczeniu Haciendy napisał z okazji jubileuszu Dave Haslam. Według niego był to drugi po zakładach włókienniczych Engelsa budynek istotny dla rozwoju miasta (LINK).


Jeszcze w klimacie - na eBay firma której współwłaścicielem jest Chris Hewitt, asystent Martina Hannetta (Recordcore Deeply przy 15 John Fryer Avenue z Northwich, Wincham Cheshire) wystawiła na sprzedaż moduł stołu miksującego należący do Mr Zero. Oprócz tego mnóstwo innych fragmentów wyposażenia jego studio a także kawałki (dosłownie) klubu Hacienda, np.: deski sali tanecznej... (LINK).   

Wg. nas te wszystkie fragmenty powinno natychmiast kupić The Science and Industry Museum in Manchester, które już posiada sporą kolekcję związaną z funkcjonowaniem Factory Records. Ale nas nikt nie słucha...

Skoro o aukcjach - gitara Noela Gallaghera, która została uszkodzona za kulisami na koncercie Oasis co zakończyło się rozpadem zespołu, została sprzedana za 385 500 euro (325 000 funtów) na aukcji w Paryżu. Czerwony Gibson został złamany podczas festiwalu Rock en Seine we francuskiej stolicy w 2009 roku pod koniec rocznej trasy zespołu Dig Out Your Soul. Odrestaurowana w 2011 roku gitara została zaprezentowana z oryginalnym futerałem i notatką od poprzedniego właściciela z podpisem Pokój, miłość i banany. Na tej samej aukcji sprzedano garnitur do bondage, wykonany ze skóry i łańcuchów, noszony przez Martina Gore'a z brytyjskiej grupy Depeche Mode, który został kupiony za 15 528 euro. Rzadki winyl podpisany przez Jimiego Hendrixa i francuskiego piosenkarza Johnny'ego Hallydaya sprzedał się za ponad 10000 euro (LINK).

W temacie aukcji ciąg dalszy. Przed śmiercią w 2004 roku John Peel zgromadził poważną kolekcję obejmującą ponad 26000 płyt długogrających, 40000 siedmiocalowych singli i niezliczoną ilość płyt CD. Wybrane z nich, a także różne pamiątki, zostaną wystawione na aukcji w budynku Bonhams w Knightsbridge we wtorek 14 czerwca. Odbędzie się to na tydzień przed 50. rocznicą Glastonbury, która od dawna uhonorowała Peela sceną nazwaną jego imieniem. Wśród innych przedmiotów wystawionych na aukcję w Live in Session: Property z archiwum Johna Peela znajdują się odręcznie napisany list podpisany przez Davida Bowiego, 7-calowy singiel Nirvany z 1988 roku Love Buzz/Big Cheese, w tym monofoniczna  płyta  Johna Lennona i album Two Virgins Yoko Ono z 1968 roku z autografami, oraz gramofon tubowy BBC Radio 1 DJ, który zdobił biurko Peel'a w rodzinnym domu w Suffolk. Peel zmarł na atak serca w 2004 roku w wieku 65 lat. Był jednym z najdłużej działających DJ-ów Radia 1, występującym w stacji od 1967 roku aż do śmierci (LINK).

U Peela grali nie tylko Joy Division, ale i The Cure. Muzycy zespołu rozmawiali z NME o nowym albumie Songs Of A Lost World. Otóż ma się pojawić na jesieni, prawdopodobnie we wrześniu, w każdym razie zanim w październiku ruszą w trasę koncertową. Zespół zakończył już nagrania, ostatnio Reeves Gabrels specjalnie przyjechał z Ameryki po to, żeby dokończyć kilka solówek, a Smith musi jeszcze dograć kilka wokali. Album będzie składał się z 12 utworów w klimacie Disintegration. Oprócz tej płyty powstanie druga, jednak na jej wydanie trzeba będzie jeszcze poczekać (LINK). W piątek Robert Smith i Simon Gallup zostali uhonorowani nagrodą Icon Award podczas gali Ivor Novello w Londynie (LINK).

Jeśli o chłodnej muzyce - Elizabeth Fraser, Robin Guthrie i Simon Raymonde z Cocteau Twins otrzymali nagrodę Visionary Award (LINK).

W temacie Cocteau - dostępna jest nowa piosenka Underwater nagrana przez Elisabeth Fraser i jej partnera Damona Reece. Utwór pojawi się na ich nowej płycie Sun's Signature która ukaże się 18 czerwca za pośrednictwem Partisan na Record Store Day.       

Jeśli imprezy - Jacek Żaba Żędzian, organizator festiwalu Rock Na Bagnie udzielił wywiadu w komercyjnym medium (LINK). Udzielił także nam zanim stało się to modne. Ale żarty na bok, Żaba nie ma łatwo, spotyka się co dzień z ogromnym hejtem, czego nie uniemożliwia nawet wyrok sądu. Wyjaśniamy że jakiś... dziwak oskarżył go o nazizm, faszyzm i segregację sanitarną... (LINK). Głupki są wszędzie.  


Choćby wśród takich grup jak muzycy, naukowcy i TikTokerzy. Ci uzbrojeni w syntezatory i elektrody podłączają się do grzybów i kaktusów, aby zachęcić ludzi do ponownego połączenia się z Ziemią. Projekt Muzyka organiczna Nayara Modern Biology zaistniał dopiero zeszłego lata, ale jego produkcje klipów z grzybami zawierające uspokajające, ambientowe pejzaże dźwiękowe, zdobył już ponad pół miliona zwolenników na TikToku i 25 milionów wyświetleń. Powstała muzyka  powstaje poprzez podłączenie elektrod i syntezatorów modułowych do roślin i pomiar ich energii bioelektrycznej, która następnie wywołuje zmiany nut w syntezatorze (LINK).

Ciąg dalszy świrowania. Happy  to słoń azjatycki. Ale czy można go również uważać za osobę? To pytanie pojawiło się w środę przed Sądem Najwyższym Nowego Jorku w sprawie która ma ustalić, czy podstawowe prawo człowieka można rozszerzyć na zwierzę. Happy mieszka w Bronx Zoo od 45 lat. Aktywiści powołują się na wynik testu wskaźnika samoświadomości z 2005 roku który Happy jako pierwszy słoń zdał, wielokrotnie dotykając białego X na czole, gdy postawiono przed nim duże lustro. Administracja ZOO twierdzi natomiast, że zwierzę jest dobrze traktowane, ma duży wybieg i nie dzieje mu się krzywda (LINK).

Podobno Happy czerpie przyjemności z łapania wróbli. 

Jeśli wróbel wlatuje mu trąbą a wylatuje tyłem, to Happy ma rozkosz. 

Jeśli wróbel wleci trąbą, a Happy zaraz po tym wsadzi sobie trąbę w zad, to ma wieczną rozkosz. 


W tematach zadowych jeśli tak je można nazwać. Portal wp.pl w sobotę rano donosił: Jeden z mieszkańców Hostomla wrócił do swojego mieszkania po tym, jak ukraińskie Siły Zbrojne wyparły stamtąd rosyjskich okupantów. Zastał swój dom zamieniony w ruinę – okazało się, że Rosjanie wykorzystywali jego lokum jako miejsce noclegowe. Jedynie łazienka okazała się nietknięta – najeźdźcy bowiem załatwiali swoje potrzeby fizjologiczne na balkonie.

Rozwiązanie tego problemu jest banalnie proste - mieszkaniec Hostomla powinien wystawić na balkon fortepian. 


Ciąg dalszy - tym razem cofamy się w czasie. Więcej sekretów otaczających tajemnicę Stonehenge mogło w końcu zostać ujawnionych po tym, jak archeolodzy odkryli starożytną kupę. Po przeprowadzonej analizie znalezionego stolca ustalono że został zrobiony około 5000 lat temu a także że zawiera resztki podrobów bydła takich jak serce, wątroba i ozór. Poza tym znajdowały się w nim jeszcze jaja tasiemca.  Badania sugerują również, że resztkami posiłku przodkowie obecnych Brytyjczyków karmili psy, które także zarażały się pasożytami. Dr Piers Mitchell z University of Cambridge jest bardzo dumny z wyników badań. Jak powiedział: Są to pierwsze pasożyty jelitowe, które pochodzą z czasów neolitu, a znalezienie ich w środowisku Stonehenge to naprawdę coś (LINK). 

Za kilka tysięcy lat tak samo będą mówili inni naukowcy, jak znajdą fortepian z balkonu jakiegoś mieszkańca na Ukrainie.

W temacie znalezisk. Ekscentryczny handlarz dziełami sztuki Forrest Fenn rzekomo ukrył w Górach Skalistych brązową skrzynię z nagrodą o wartości 2 milionów funtów. Pięciu mężczyzn straciło życie w pogoni za tym skarbem. Forrest Fenn, zmarł w 2020 roku po upadku w swoim domu w Nowym Meksyku, w wieku 90 lat. W skrzyni schował w 2010 roku prekolumbijskie artefakty, złoto, starożytne chińskie rzeźby z jadeitu o wartości milionów funtów. Następnie w wydanej przez siebie autobiografii The Thrill of the Chase zamieścił 24-wierszowy utwór zawierający szereg tajemniczych wskazówek dotyczących lokalizacji zakopanego skarbu. Znalazcą okazał się być student medycyny i były dziennikarz, Jack Stuef, a zlokalizowanie skarbu w jednym konkretnym miejscu zajęło mu 25 dni. Ale ogłosił to dopiero teraz (LINK).

Jak widać Forrest Fenn miał fioła na tle skarbów. Podobno zwykł mawiać: Moja żona to wielki skarb! Teraz muszę tylko znaleźć miejsce żeby ją zakopać.     

My wracamy jutro - dlatego czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.