Trwa Adwent. A skoro adwent, to czas, w którym katolicy w naszym kraju chodzą na msze roratnie. Jest to tak utarte kontinuum, tak stałe i niezmienne, że nie jesteśmy już świadomi jego wyjątkowości. A przecież te codzienne, odprawiane w całym tygodniu, poza niedzielą, msze wotywne ku czci Matki Bożej są celebrowane tylko w Polsce. Msza roratnia swoją nazwę bierze od pierwszych słów rozpoczynającej mszę antyfony zaczerpniętej z Księgi Proroka Izajasza (Iz 48,5): które po łacinie brzmią: Rorate, cæli, desuper, et nubes pluant justum (Niebiosa, wysączcie z góry sprawiedliwość i niech obłoki z deszczem ją wyleją!) Śpiew ten – podobnie jak wszystkie pozostałe modlitwy – wybrzmiewał w języku łacińskim, ale od tej oracji pochodzi pieśń do dziś wykonywana w kościołach:
Roraty wywodzą się z wczesnego średniowiecza, gdzieś z IX wieku, z czasów, kiedy Uroczystość Zwiastowania Pańskiego obchodzono nie 25 marca ale 18 grudnia, czyli w oktawę przed świętami Bożego Narodzenia. I to tylko w tym tygodniu najpierw odprawiano mszę świętą z tekstami liturgicznymi o Matce Bożej. Obecnie zwyczaj ten kontynuowany jest w Niemczech i Czechach. Dlatego formularz mszalny wykazywał ścisłe związki z mszami tzw. suchych dni grudniowych, czyli dni postnych, przypadających na środy, piątki i soboty.
W Polsce, według tradycji, roraty pojawiły się już w XIII wieku, ponoć najpierw w Poznaniu, gdzie wprowadzono je na prośbę księcia Przemysława I, a następnie w Krakowie, podobno na prośbę świętej Kingi, żony Bolesława Wstydliwego. Najstarszym dokumentem dowodzącym o tak wczesnej genezie rorat w Polsce jest mszał cystersów z Kamieńca Ząbkowickiego, potocznie nazywany Pars aestiva z ok. 1250 roku, w którym znajdujemy formularz Mszy wotywnej określonej jako Rorate (LINK) .
Strona z Lectionarium evangeliorum et epistolarum de tempore et de sanctis. Pars aestiva ab pascha 1250 z klasztoru cystersów z Kamieńca Ząbkowickiego:
Ale na początku zazwyczaj nazywano te msze Missa aurea, lecz to określenie nie przyjęło się. Apogeum popularności rorat przypada na połowę XVI wieku. Odgrywały szczególną rolę w życiu Zygmunta Starego, który po ufundowaniu kaplicy zygmuntowskiej w katedrze wawelskiej w 1540 roku doprowadził do utworzenia przy niej Kapeli Rorantystów, czyli zespołu śpiewającego a capella (bez instrumentu) oraz wystarał się o papieski przywilej odprawiania codziennie (przez cały rok na okrągło, z wyjątkiem Wielkiego Piątku) mszy roratniej. Fundacja królewska utrzymywała 12 osób: dyrygenta, 10 księży i kleryka-ministranta. Złożony na ich rzecz fundusz był tak pokaźny, że wystarczył na 330 lat płac kapeli, aż do 1872 roku. Jak brzmiały śpiewy tej formacji można posłuchać:
bł Albert Chmielowski, Roraty, olej na płótnie, 1874:
Pierwotnie msze roratnie sprawowano w porze przedświtu. Zaczynały się gdy jeszcze było ciemno. W trakcie jej trwania wschodziło słońce, które symbolizuje Chrystusa – Sol Iustitiae (Słońce Sprawiedliwości). Wybór porannej pory dnia wynikał z podwójnego znaczenia Adwentu – z jednej strony był to czas oczekiwania na święto będące pamiątką Bożego Narodzenia, ale z drugiej, był to czas liturgicznego oczekiwania na Paruzję, czyli na powtórne przyjście Zbawiciela. Chodziło o to, aby w takiej chwili Chrystus zastał swój lud na modlitwie. Z tego powodu w niektórych częściach Polski na Roraty nie wzywało bicie dzwonów ale dźwięk tzw. ligawek. Były to długie rogi o długości od dwóch do trzech metrów, wykonane z drewna, w które dęli mężczyźni niczym aniołowie w trąby zapowiadające Sąd Ostateczny.
Jak już wspomniano, w Polsce roratnie msze najpierw odprawiano całorocznie, podczas gdy w całym Kościele tylko tydzień przed Bożym Narodzeniem. Dlatego po soborze trydenckim biskupi postanowili uregulować ich status prawny, poruszając kwestię liturgii rorat na kilkunastu synodach, począwszy od 2 poł. XVI w. aż do poł. XVIII w. W ich wyniku ustalono porządek mszy i ograniczono ich sprawowanie tylko do Adwentu. Ostatnie regulacje pochodzą z 1971 r. dokonane były przez kardynała Stefana Wyszyńskiego. Zdecydowano wtedy, że w trakcie rorat należy odmawiać śpiewać hymn Gloria ale bez Credo. Wprowadzono także dowolność pory celebracji rorat, można ją sprawować rano, w południe i wieczorem. Choć na pewno początek mszy w ciemności i zapalanie świateł dopiero na dźwięk hymnu Chwała na wysokości sprawiają, że roraty są wyjątkową modlitwy. I o długiej, bogatej – zwłaszcza w Polsce – tradycji.
Stefan Mrożewski, Roraty w kościele św. Jana w Poznaniu, drzeworyt, 1934:
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Zespół powstał w 2012 roku, czyli całkiem niedawno obchodzili dziesięciolecie, zresztą wydali też z tego powodu album. Ale my dziś piszemy o pierwszym i drugim wydawnictwie, EP-kach Black Morning i Plain Sight (akurat w takiej formie są na YT i doskonale do siebie pasują).
Zespół jest wynikiem współpracy między amerykańskim producentem Chrisem Luna z San Diego, a Ashem Lerczak z Liverpoolu. Ten ostatni występuje pod pseudonimem artystycznym Doc Horror i poza Double Echo udziela się w projekcie Zombina & The Skeletons (LINK).
Wszyscy podkreślają, że zespół swoją stylistyką nawiązuje do wczesnego 4AD i muzyki lat 80-tych i coś w tym jest.
Musi być, bo już początek pierwszego utworu, tytułowego Black Morning nawiązuje rytmem do A Forest zespołu the Cure. Oczywiście jest tutaj chłodniej, ale przede wszystkim bardziej przestrzenie. Muzycy zabierają nas do krainy samotności, dawniej raju. Po nim równie dobry, instrumentalny, Without Ceremony, sączący się wolno z fantastyczną ścianą gitar gdzieś w tle, a później niesamowitą elektroniką. Jest klimat... Desertion to absolutny hit. Ten akurat jest samodzielnym dziełem Chrisa Luna. Piosenka jest o oczekiwaniu i pobrzmiewają w niej echa the Opposition, ale też wokalnie the Sisters of Mercy. Plain Sight jest prawdopodobnie o śmierci i rozstaniu:
Mogło to trwać kilka sekund Kiedy pozostawiono mnie bezdomnym Z każdym mijającym ruchem Kiedy nas odepchnięto
I tylko dla tych chwil I zimny jak lód Zawsze wydawało mi się to najdziwniejsze Kiedy mogłem poczuć twój głos
A ja patrzę w ciszy Więc niedługo będziemy musieli się rozstać I nasze spotkania, o których nigdy nie myślałem, że się skończą Nigdy nie wiedziałem, że to się skończy
Mogło to trwać kilka sekund Jedno spojrzenie w Twoje oczy Co zostało za drzwiami Z rytuału
Obawiam się, że zmiana mnie ominęła Tutaj, w odległej dziczy Roztapiam się w zimnym świetle Za lustrzanym życiem
Oczy by pamiętały Zawsze
Darkroom to świetny hit, ma się wrażenie, że gdzieś się to słyszało, to piosenka o aktorce:
Miłość do obserwacji Poruszających się niezliczonych twarzy Wzorce gnuśnego płaczu Połóż się obok oka kamery
Zmieniające się przypływy i fale Poruszą jej inkrustacje Uśmiech zawsze pozostaje taki sam Płonąca cisza, klatka po klatce
„Jakie to dziwne w świetle” – mówi Znowu tak daleko od tych oczu Wzorce gnuśnego płaczu Będą się kręcić w oku kamery
Iluzją jest to oko bez twarzy Ogrzana jedynie światłem, płacze Uśmiech zawsze pozostaje taki sam Fascynacja, klatka po klatce
Manekiny ze ślepych ulic Zamyślam się przed ulewnym deszczem
Drżenie rąk spowoduje rozdarcie stron O swoim przerobionym obrazie Wzorcu gnuśnego płaczu Krzycz w oko kamery
Wiek pozbawiony życia, zmęczone miejsce Pęcznieje w jej pomalowanej twarzy Uśmiech zawsze pozostaje taki sam Trwała szarość, klatka po klatce
Then Again z gitarą a la New Order kończy ten zestaw EP-ek.
Jak na początek całkiem nieźle, a my jeszcze wrócimy do kolejnych wydawnictw Double Echo, wszak minęło już 10 lat...
Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Double Echo Black Morning/ Plain Sight, 2012,tracklista:Black Morning, Without Ceremony, Desertion, Plain Sight, Darkroom, Then Again.
Kiedyś już pisaliśmy o tatuażach, tym szczególnym malarstwie, obrazach, które tworzą z fundatorem integralną całość (LINK) ale było to dawno temu… Od tego czasu na świecie sporo się zmieniło. Przez glob przeszła pandemia, wybuchła wojna, która według wielu analityków rozpoczęła III wojnę światową no i technologia ruszyła mocno do przodu. Szczególnie techniki określane mianem sztucznej inteligencji. Nowa technologia dotknęła także sztukę tatuażu. Dzisiaj przedstawiamy artystę, którego twórczość została doceniona w Stanach Zjednoczonych, a który wykorzystuje w swojej pracy metody 3D oraz wytwory sztucznej inteligencji.
Nazywa się Darwin Enríquez i jest Wenezuelczykiem. Zaczął w robić tatuaże w bardzo młodym wieku, bo w wieku 20 lat w Walencji w Wenezueli, w miejscowym studio. Dość zauważono jego talent. Otrzymał propozycję pracy w Caracas, w pracowni Emilio Gonzáleza, najlepszego tatuażysty w tym kraju. Wiele się tam nauczył. I ruszył dalej, do Europy. Po krótkim pobycie w Belgii w 2015 roku przeprowadził się do Nowego Jorku. Najpierw trafił tam do LastRites Tatoo Theater. Ale szybko założył z peruwiańską artystką tatuażu Zhimpą Moreno własne studio na Manhattanie nazwane Inknation Studio. I odniósł sukces. Jego prace znalazły uznanie. Obecnie aby zrobić u niego tatuaż klienci zapisują się z rocznym wyprzedzeniem. Ale za to otrzymują obraz, który został specjalnie zaprojektowany dla nich, dopasowany do ich osobowości. Wygląd i szczegóły ustalane są i dopracowywane podczas kilku spotkań a potem realizowane w kilku sesjach. Oczywiście koszt takiego dzieła jest odpowiednio wysoki. Pokrycie rysunkiem całego ramienia kosztuje od 25 tys. Do 45 tys. dolarów. I na brak chętnych nie narzeka. Zdobił ciała wielu celebrytów, gwiazd sceny muzycznej, aktorów i sportowców. A także zwykłych ludzi.
Enriquez preferuje realistyczny styl malarstwa z elementami surrealizmu z gatunku steampunk. Choć chętnie czerpie ze sztuki klasycznej, przenosząc na skórę wizerunki bóstw znane ze starożytnych rzeźb greckich i rzymskich. Efekty są rzeczywiście niezwykłe…
Informacje i obrazy pochodzą ze strony artysty oraz prowadzonych przez niego profili w mediach społecznościowych (LINK).
Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
W pierwszej części (TUTAJ) przedstawiliśmy streszczenie fragmentu książki, w którym Stephen Morris opisuje swoje dzieciństwo. W części drugiej (TUTAJ) wojenne pasje perkusisty Joy Division, a w kolejnej historię życia jego ojca (TUTAJ), rodzinne wycieczki (TUTAJ) i pierwsze single w kolekcji Stephena (TUTAJ). W następnym wpisie przedstawiliśmy pierwsze instrumenty z kolekcji Stephena i opisaliśmy jego fascynację the Beatles, jak i amerykańską TV (TUTAJ). W kolejnym (TUTAJ) męczarnie na kursie tańca i fascynację obserwatorium Jordell Bank, oraz kompletnie inne, niż rodziców, zainteresowania kinowe. W kolejnym (TUTAJ) lekcje gry na klarnecie i pierwsze zakupy płytowe. W kolejnym (TUTAJ) pierwsze koncerty i fascynację DavidemBowie wybór roli w zespole jako perkusista (LINK). W tej części (LINK) przedstawiliśmy pierwsze eksperymenty kolegów z LSD, epizod ze studiami i przeprowadzkę do nowego domu. TUTAJ opisaliśmy pierwszych idoli gry na perkusji i zakup instrumentu, a także pierwsze lekcje Stephena gry na nim, a TUTAJ perypetie związane ze zmianą szkoły. Wzrastające zainteresowania winylami i rozbudowę zestawu perkusyjnego opisaliśmy TUTAJ i TUTAJ. Pierwsze nagrania zespołu Stephena w Strawberry Studios opisaliśmy TUTAJ. Późniejszy wpis za to (TUTAJ) przedstawiał narodziny punk rocka w UK wg. Morrisa. Natomiast narodziny Warsaw opisaliśmy TUTAJ, a ich pierwsze próby i występy TUTAJ. W TYM wątku opisaliśmy pierwsze poważne koncerty Warsaw i ich pierwszy bis. Natomiast TUTAJ incydent w Electric Circus, a TUTAJ perypetie z dziewczynami. W kolejnym wpisie (TUTAJ) opisaliśmy wynajęcie przez Warsaw studia i pierwsze nagrania, a TUTAJ genezę nazwy Joy Division i pierwsze nagrania w studio. A TUTAJ jak zespół szukał dla siebie miejsca na ziemi. Z kolei w TYM wątku analizowaliśmy przyczyny niepowodzenia EPki Warsaw, a w TYM albumu Warsaw.
Kolejny rozdział książki zaczyna się od opisu prób w TJ Davidson Rehearsal, dawnym młynie. Stephen miał ścianę z tyłu, Hooky'ego z lewej a Bernarda z prawej strony. Palili i używali puszek po piwie jako popielniczek. Ian stał przodem do nich, palił Marlboro. Nikt ich nie nauczył jak komponować piosenki. Próbowali zawsze we środy i niedziele. Często rozmawiali z TJ Davidsonem, zwykle pytał ich kiedy grają kolejny występ, a oni jego o plany studia.
Regularnie miejsca prób pilnował Michael Gorman. Musieli go zawsze poszukać a on dawał im klucz. Poza nimi próbowali tam Buzzcocks, Slaughter and the Dogs i Emergency. Kiedy gdzieś pojawiały się jakieś żeńskie zespoły wysyłali kogoś żeby poszedł niby coś pożyczyć.
Kiedyś pojawiły się trzy dziewczyny,znane wcześniej z gazety Macclesfield Express. Matka Stephena lubiła czytać to pismo, to była gazeta pełna dziwnych sensacyjnych historyjek i miała też rubrykę z nekrologami. Kiedyś pojawiła się w niej historia o trzech dziewczynach, które postanowiły założyć zespół muzyczny. W składzie były Gillian i Julie Gilbert i Jill Baker. Towarzyszyło im dwóch mężczyzn na gitarze i perkusji, Gillian grała na gitarze a pozostałe dwie śpiewały.
Zaczęli zastanawiać się, jak je zapoznać i Hooky wpadł na pomysł, żeby zaproponować im podwózkę samochodem po próbie. Tak też się stało. Stephen odkrył że ma wiele wspólnego z Gillian. Jej zespół nazywał się Inadequates - mieli kilka prób w studio TJ Davidsona i jeden występ. Spędzali razem wiele czasu, zwykle grali na automatach. Hookyemu spodobała się Julie. Przychodziły na koncerty a Stephen je odwoził.
Stephen zabrał Gillian na koncert wokalisty New York Dolls, ale jej się nie spodobało. Później całą noc spacerowali po Hulme. Ona miała duszę artystyczną, malowała, robiła plakietki i sama projektowała okładki kaset.
C.D.N.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Koneserzy sztuki hiszpańskiej zostali zaskoczeni nie lada niespodzianką. Otóż znalazł się obraz Joaquina Sorolli (1863-1923) – Paris Boulevard (Bulwar Paryski) – który został sprzedany prywatnemu kolekcjonerowi w 1890 roku a potem zniknął na 134 lata.
Paris Boulevard, namalowany przez Sorollę podczas wizyty w stolicy Francji w latach 1889–1890, przedstawia tętniącą życiem kawiarnię, w która o zmierzchu przyciąga tłumy paryżan. Jego twórca – który był zazwyczaj kojarzony z jasnymi, przesyconymi słońcem scenami z śródziemnomorskich plaż – pojawia się wśród klientów kawiarni. Siedzi przy jednym ze stolików z jakimś żołnierzem i pali cygaro. Po powrocie do Hiszpanii Sorolla z powodzeniem zaprezentował Paris Boulevard na Wystawie Narodowej w 1890 roku.
Choć dziś nazwisko Joaquína Sorolli nie jest znane poza Hiszpanią, cieszył się on dużą popularnością za życia. Sorolla stosował na przełomie wieków własną, kojarzoną tylko z jego nazwiskiem odmianę impresjonizmu. Najchętniej malował wybrzeża Walencji, w której się urodził, głównie migoczące w słońcu fale i jasny piasek plaż.
Oprócz widoków morza, Sorolla malował również inne krajobrazy: pasma górskie Guadarramy i Sierra Nevada w Granadzie. Pejzaże były pretekstem do uchwycenia nurtu rzek, odbić w wodzie, przesuwających się cieni i odważnie przyciętych kadrów odtwarzanych scen. Fascynowała go ciągła zmiana światła wraz z ruchem słońca. Od 1906 roku Sorolla eksperymentował ze światłem, promieniami filtrowanymi przez liście ogrodów, które stały się tłem niektórych portretów.
Malował w Alhambrze w Granadzie i Alcázar w Sewilli ze względu na znajdującą się tam mieszankę architektury, roślinności i wody. Po 1911 roku zaprojektował własny ogród, który malował od 1916 roku. Był to jego prywatny kawałek natury, jego własny Eden...
Wpływ Joaquína Sorolli na innych hiszpańskich malarzy był tak głęboki, że jego naśladowców określano mianem sorollistów. Po śmierci Sorolli w 1923 roku jego wdowa, Clotilde García del Castillo, większość twórczości męża podarowała narodowi. Obrazy te pomogły w utworzeniu kolekcji Museo Sorolla, która została otwarta w domu artysty w Madrycie w 1932 roku.
W zeszłym roku Hiszpania rozpoczęła całoroczne obchody stulecia artysty. Na jego zakończenie od połowy października 2024 r. do lutego 2025 r. w Galerii Zbiorów Królewskich otwarto istotną dla hiszpańskiej historii sztuki wystawę: Sorolla one hundred years of modernity (Sorolla, sto lat nowoczesności). Organizatorem wydarzenia jest National Heritage and Light Art Exhibitions we współpracy z Hispanic Society of America, Museo Sorolla, Museo del Prado i Musée d'Orsay.
Odnaleziony obraz jest jedną z 77 prac artysty, wypożyczoną z kolekcji krajowych i międzynarodowych, w tym z USA i Meksyku.
Zaczynamy od chłodnych brzmień. Carpenter Brut i Anja Huwe
& Xmal Deutschland będą gwiazdami przyszłorocznej edycji festiwalu
Castle Party Festival. Oprócz nich na scenie zagrają: Aesthetic
Perfection, Gothminister, Aux Animaux, H.EXE, Bambie Thug, Psyclon Nine,
Corpus Delicti, Je T'aime, Ultra Sunn, Hell Boulevard, Bornless Fire,
Frontal Boundary, Shireen i Thanateros. Pełna informacja TUTAJ.
Dalej koncertowo i mroczno - w przyszłym roku na M'ERA
LUNA FESTIVAL w Hildesheim (Niemcy) wystąpi Peter Murphy (LINK).
Skoro Niemcy - banan
za 6 milionów dolarów? Można kupić coś znacznie bardziej absurdalnego
za nieco mniejsze pieniądze. Obraz będący po prostu naciągniętym na
krosna białym płótnem, wyceniony na ponad 1 milion dolarów, został
wystawiony na aukcji w Niemczech właśnie. Dzieło amerykańskiego malarza
minimalisty Roberta Rymana z 1970 roku — zatytułowane General 52″ x
52″, nawiązując tym do wymiarów — zostało wystawione na sprzedaż w domu
aukcyjnym Ketterer Kunst w Berlinie w dniach 6 i 7 grudnia. I sprzedano
je za ponad 1,2 mln dolarów (LINK).
Niemcy stworzyli III Rzeszę, mydło z ludzi i abażury z ludzkiej skóry, oraz ostatnio rzeźby z martwych Chińczyków. Zrodzili też Ursulę von Der Leyen i UE. Są gotowi zapłacić za wszystko i to każdą cenę.
Typowa niemiecka rodzina, niedzielne popołudnie.
Mamusiu tatuś powiesił się na strychu! Matka przerażona biegnie na strych, a tam pusto. Po chwili przychodzi synek i woła: żartowałem! tatuś powiesił się w piwnicy!
Na szczęście nie wszystko co niemieckie jest złe. Kraftwerk, legendarna grupa, anonsuje trasę koncertową po Ameryce Północnej na 2025 r. (LINK). Tournee obejmie 25 miast i upamiętni 50. rocznicę wydania pionierskiego albumu Autobahn. Wśród muzyków wystąpi Ralf Hütter, który w 1970 roku założył Kraftwerk wraz z Florianem Schneiderem w Düsseldorfie w Niemczech (Schneider zmarł w 2020 roku w wieku 73 lat).
Zapowiedzi trasy koncertowej na 2025 r. towarzyszy film wideo autorstwa Tony'ego Hawka, wiernego fana zespołu.
Żeby niemalże zakończyć newsy koncertowe - Pearl
Jam ogłosił daty trasy po USA w 2025 r., promującej nowy
album Dark Matter. Grupa zainaugurowała poza tym 1 grudnia cykl Ten Days
of Pearl Jam, prezentując fanom mnóstwo nowych materiałów filmowych i
informacji, które będzie można oglądać do wtorku 10 grudnia (LINK).
Pozostańmy w USA. 100-letni
mężczyzna i 102-letnia kobieta, którzy poznali się w domu opieki dla
seniorów w Filadelfii, zakochali się w sobie i pobrali, przez co trafili
do Księgi Rekordów Guinnessa jako najstarsi nowożeńcy na świecie.
Littman i Fiterman poznali się na balu kostiumowym w ośrodku, a później
odkryli, że oboje studiowali na Uniwersytecie w Pensylwanii w tym samym
czasie, ale nigdy nie spotkali się jako studenci. Panna młoda pytana o
tajemnicę długowieczności wskazała śledzenie na bieżąco światowych
wydarzeń, natomiast jej mąż uznał że żyje tak długo dzięki maślance (LINK).
Nie zna życia ten, kto nie zjadł zimnego bigosu i nie popił go maślanką - Piekło Dantego.
Podobno Tusk na powyższym zdjęciu też był po maślance. Ale bigos był z szaleju.
Jeszcze w temacie sędziwych ludzi. Beatlesi są marką, która świetnie się sprzedaje. Aby uczcić premierę Beatles '64, nowego filmu dokumentalnego o zespole firmy NotJust Clothing i EarthMerch wprowadziły na rynek nową kolekcję świątecznych swetrów innej odzieży z motywem Beatlesów. Chętnym podajemy link do sklepu TUTAJ.
W tematach filmowych - Led
Zeppelin zamieścili w sieci trailer filmu o nich - Becoming Led
Zeppelin - którego premiera będzie mieć miejsce 7 lutego przyszłego roku
na platformie IMAX. Zachęceni mogą skorzystać z linku pod filmem i
kupić bilet.
Dalej metalowo. Świat idzie naprzód. Po rezygnacji perkusisty Nicko McBraina z dalszego grania, zespół Iron Maiden ogłosił że zatrudnia nowego muzyka w jego miejsce. Jest nim Simon Dawson, który gra w British Lion, hardrockowym projekcie założyciela Iron Maiden, Steve'a Harrisa. Dawson już wcześniej grał z grupą - podczas tworzenia solowego albumu Harrisa z 2012 r., również zatytułowanego British Lion. Słychać go też na trzech utworach na tym albumie i wystąpił jako członek zespołu na ich albumie z 2020 r. The Burning. Muzyk dołączy do zespołu w ich trasie koncertowej Run For Your Lives w 2025 roku , która rozpocznie się 27 maja w Budapeszcie na Węgrzech a zakończy się 2 sierpnia w Warszawie - a pełna lista koncertów jest TUTAJ.
Tym sposobem znów wróciliśmy do koncertów. U nas trasę ma Trzaskowski. Podobno fotografia na tle pustych foteli to największa porażka PR-owa. Trzaskowski, podobnie jak Tusk, to porażka nie tylko pod tym, ale i każdym innym względem. Przecież nikt inny jak on podpisał się pod programem Zielone Miasta (LINK).
Tak oto znowu pojawili się u nas Niemcy...
Z pamiętnika polskiego murarza.
— Ostatnio tynkowałem dom pewnego polityka z Niemiec. Co Jego żona powiedziała na do widzenia, że dzięki mnie ma najpiękniejszy tynk w całym mieście oraz, co zaskakujące, pierwsze org##%y w życiu.
Zmień pracę, weź kredyt - takie propozycje składał poprzednik Trzaskowskiego, Komorowski z partii Tuska. My podpowiadamy sztabowi wysokiego Rafała inną, bardziej na czasie propozycję
dla zwalnianych z pracy górników: Toni George, 55-letnia właścicielka
The Scratcher Girls w Miami, pobiera 130 dolarów za godzinę drapania
klientek za pomocą 7,5-centymetrowych, wypielęgnowanych paznokci,
którymi drapie plecy, kończyny, skórę głowy, a nawet wnętrze uszu.
Podobno ten rodzaj usługi zdobywa w USA coraz więcej chętnych (LINK).
Pytanie, czy górnicy zdołają dożyć chwili, gdy ich paznokcie osiągną prawidłowy wymiar. Chyba jednak chwilówka jest szybsza, albo zmiana orientacji i intensywne uczestnictwo w paradach równości. Niczym Trzaskowski...
– Dlaczego Krzyżacy przegrali pod Grunwaldem? – Bo mieli wtedy paradę równości.
Skoro chodzi o Niemcy, płcie i orientacje maści wszelakiej. Brytyjskie
zoo poinformowało, że w stadzie pingwinów królewskich ma tylko jedną
samicę. Właśnie odkryli, że 10-letni ptak, który przebywał w tym
ogrodzie od ośmiu lat jest... samcem... W tej sytuacji zoo stara się o
pozyskiwanie młodej samicy pingwina królewskiego z zoo w Niemczech (LINK).
Jeśli prawidłowość, że na 100 niemieckich kobiet 110 jest brzydkich panuje też wśród pingwinów, to brytyjskiemu pingwinowi serdecznie współczujemy....
Obora w Niemczech. Stoją dorodne, młode byczki. Nagle rolnik wprowadza ohydną brzydką jałówkę.
Na to jeden z byczków krzyczy:
Jołki, połki dwa kije - kto się nie chowa ten kryje !
Jeśli chodzi o krycie, a dokładnie jego zastępowanie, przed Państwem Agnieszka Szpila. To ona jest autorką wielu licznych opracowań o s%%sie z... roślinami. Oto próbka: LINK.
– Panie ordynatorze, chory spod szóstki ubzdurał sobie, że jest Juliuszem Cezarem i musi ruszać na Kartagińczyków! – Założyć mu kaftan bezpieczeństwa! – A z kolei ten spod ósemki twierdzi, że jest Don Juanem! – Temu założyć gacie bezpieczeństwa!
Żeby skończyć na jakimś pozytywie - Echoberyl anonsuje utwór, który nagrali 29 listopada, a który teraz pojawił się na ich koncie na Spotify (LINK). My dajemy powyżej wersję z YT. Przypominamy że z zespołem rozmawialiśmy TUTAJ.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.
Jak widać tytuł drugiej części posta został zmieniony, bowiem w międzyczasie album Vangelisa opisany TUTAJ dotarł pocztą. Swoją drogą w jednym ze sklepów internetowych jest promocja i podwójny winyl można zakupić tam za około 100 PLN. A warto, bowiem piękno tego wydawnictwa jest niesamowite, i może się równać z takimi arcydziełami sztuki jak album Kraftwerk Computer World (TUTAJ). Mamy nie tylko okładkę typu gatefold, ale do tego też książeczkę a w niej zdjęcia samego Mistrza Vangelisa, jak i Jupitera i Juno. Co ważne, mamy też słowa od muzyka, który wyjaśnia nam, niestety już po raz ostatni, genezę powstania płyty, i nie tylko.
Zacznijmy od tego, że album dedykowany jest bratu artysty Nico. Szybkie śledztwo prowadzi nas do strony innego muzyka (brat Vangelisa bowiem grał na instrumentach klawiszowych - TUTAJ), z której dowiadujemy się, że artysta zmarł z powodu udaru w dniu 1.08.2014 r. w szpitalu w Volos (Grecja), gdzie był hospitalizowany.
Artykuł Vangelisa zamieszczony w winylowym wydaniu albumu nosi tytuł Mój dług wobec ludzi związanych ze Wszechświatem.
Na wstępie artysta podkreśla, że osobiście jest zaangażowany w misję NASA Juno to Jupiter, a album jest okazją złożenia podziękowań nie tylko osobistych, ale od wszystkich mieszkańców naszej planety, tym, którzy badają gwiazdy, planety i ogólnie Wszechświat.
Ponoszą oni ryzyko utraty życia, aby poznać to, co dalekie. Vangelis podkreśla, że od dawna ludzie interesowali się poznawaniem planet, choćby starożytna Grecja i jej wielcy naukowcy i filozofowie: Pitagoras, Arystoteles, Ptolemeusz i inni. Współczesna wiedza o planetach kształtowała się dokonaniami Kopernika, Galileusza, którzy stworzyli podstawy układu heliocentrycznego i podstawy nowoczesnej astronomii. Wspomniani są też badacze starożytni z Asyrii, Chin, Persji, Indianie i Majowie. Ludzkość powinna być im wszystkim wdzięczna, tym którzy poświęcali się kiedyś, ale i też współczesnych astrofizykom, biochemikom, astronomom i innym.
Vangelis dziękuje NASA, ESA, Rosji, Chinom, Indii i dwóm wybitnym naukowcom: Carlowi Saganowi i Stevenowi Hawkingowi (i innym - tych dwóch jednak wymienia osobiście). Dalej padają specjalne podziękowania dla członków misji Juno to Jupiter, tych którzy w niej uczestniczyli, uczestniczą i tych, którzy będą ją kontynuować w przyszłości. Szczególne podziękowania kierowane są dla Richarda Grammiera, członka misji, który zmarł, a jego nazwisko zostało zapisane na statku Juno przez kolegów celem upamiętnienia.
Dodajmy, że Grammier to były dyrektor ds. eksploracji Układu Słonecznego – Laboratorium Napędów Odrzutowych. Zmarł 23.01.2011 roku w wieku zaledwie 56 lat, osierocając dwójkę dzieci. Był siłą napędową badań, inspirował badaczy Układu Słonecznego. TUTAJ można dowiedzieć się o nim więcej.
Vangelis dziękuje też innym którzy zmarli, lub zostali ranni podczas misji.
Na końcu padają ostatnie słowa wielkiego artysty, które brzmią jak przestroga i pożegnanie z nami, dziś po latach są to słowa nadzwyczaj prorocze:
Przede wszystkim, nie powinniśmy zapominać że Przestrzeń, Wszechświat, Kosmos, czy jakkolwiek to nazwiemy, jest naszą nadzieją i przyszłością i powinniśmy być ostrożni, aby nie popełnić tych samych błędów tam, jakie popełniliśmy i popełniamy na Ziemi, bo on jest naszą ostatnią szansą jaką mamy - naszą przyszłością.
Przyszłość Vangelisa już się urzeczywistniła.
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.