sobota, 8 lipca 2023

Rozwiązano zagadkę kuli w Salvator Mundi Leonardo da Vinci: Jezus jest Zbawicielem Kosmosu

W ostatnią sobotę opisaliśmy najdroższy obraz świata, czyli Salvator Mundi przypisywany Leonardo da Vinci (LINK). Wiąże się z nim jeszcze jedna tajemnica, którą odkryli informatycy z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine. Stworzyli oni wirtualną kopię obrazu, aby przeanalizować detal jakim jest kula trzymana przez Chrystusa w lewej ręce. To głównie przez nią niektórzy eksperci powątpiewali w autorstwo Leonarda. Bo kula na obrazie nie załamuje według nich światła realistycznie, w odróżnieniu od kul na późniejszych kopiach dzieła. I nie jest to sprawa obojętna, bo jak zauważył Michael Daley, dyrektor ArtWatch UK, jest mało prawdopodobne, aby Leonardo, który wiedział wszystko o optyce, tak po prostu postanowił nie zawracać sobie tym głowy





Naukowcy z Irvine, czyli Marco Zhanhang Liang, Michael T. Goodrich i Shuang Zhao opublikowali niedawno artykuł (TUTAJ), w którym przeanalizowali kulę przy pomocy wielu programów do trójwymiarowego modelowania i animacji a następnie zsyntetyzowali sposób, w jaki kule z różnych materiałów odbijałyby postać Chrystusa. Z wykonanych zadań wysnuli następujący wniosek: Gdyby kula ziemska była litą bryłą, zachowywałaby się jak wypukła soczewka, odwracająca i powiększająca wszystko, co znajduje się za nią, a tego na obrazie nie ma. Jednak rendering kuli na obrazie może nadal być bardzo precyzyjny - jeśli przedstawiona szklana kula jest pusta. To wyjaśniałoby minimalne zniekształcenie sposobu, w jaki namalowana jest szata Chrystusa widziana przez nią. Pusta kula nie powoduje zniekształceń. Co więcej, po zbadaniu, jak światło załamuje się w różnych typach kul, informatycy oszacowali, że kula w Salvator Mundi ma promień 6,8 cm i znajduje się 25 cm przed figurą Jezusa. Grubość jej ścianek, biorąc pod uwagę te proporcje, nie przekracza więc 1,3 milimetra. Cienie obrazu sugerują ponadto zastosowany przez malarza sposób oświetlenia: pada z góry i jest rozproszone. Leonardo był zafascynowany sposobem, w jaki szkło reaguje na światło, prowadził nawet zeszyty, w których zapisywał diagramy dotyczące optyki. Dlatego wiedział w jaki sposób światło załamuje się na szklanej kuli i bez problemu umiał ją namalować i to z ogromną dokładnością.

To jednak jeszcze nie koniec sekretów związanych z Salvatorem Mundi i znajdującym się na nim przedmiotem. Trudne do zinterpretowania są również białe kropki, które da Vinci umieścił na kuli. Eksperci niedawno odkryli, że ich rozmieszczenie idealnie odwzorowuje położenie na niebie trzech najjaśniejszych gwiazd z konstelacji Oriona. Można zauważyć również, że wzmianki o Orionie pojawiają się z niezrozumiałych powodów nawet w Starym Testamencie: On stwarza gwiazdy: Niedźwiedzicę, Oriona, Plejady i konstelacje nieba południowego – możemy przeczytać w Księdze Hioba (Hi 9,9). W księdze Amosa także je wymieniono: Ten, co uczynił Plejady i Oriona przemienia ciemności w poranek, a dzień w noc zaciemnia, Ten, który wzywa wody morskie i rozlewa je po powierzchni ziemi - Pan jest imię Jego (Am 5,8) , a w końcu Izajasz: Bo gwiazdy niebieskie i Orion nie będą jaśniały swym. światłem, słońce się zaćmi od samego wschodu, i swoim blaskiem księżyc nie zaświeci (Iż 13,10).

Co to może oznaczać?  Badacze po dłuższych analizach są zgodni - Leonardo na obrazie pokazuje, że Jezus jest również Zbawicielem Kosmosu, a nie tylko Ziemi. Ikonograficznie więc trzy kropki na kuli odnoszą się więc do kosmosu i gwiazd, które w starożytnej kosmologii Ptolemeusza osadzone były w nieruchomej, krystalicznej oraz eterycznej kuli niebieskiej z Ziemią w centrum wszechświata. Widzimy zatem, jak ważne są szczegóły. I gdzie mogą zaprowadzić dociekliwych badaczy.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

piątek, 7 lipca 2023

Super deluxe edition Revolver - najważniejszej płyty the Beatles cz.18: Got To Get You Into My Life - oda do marihuany

 

 

Kilka miesięcy temu rozpoczęliśmy na naszym blogu omawianie specjalnego wznowienia albumu Revolver zespołu the Beatles (TUTAJ) streszczeniem wstępu Paula McCartneya. Następnie streściliśmy relację Gilesa Martina (TUTAJ) - współrealizatora nagrań, a fenomen albumu omawiał raper Questlove (TUTAJ). Opisaliśmy też historię zastosowania sitaru (TUTAJ) i jak powstawały efekty specjalne (TUTAJ), oraz zaczęliśmy omawiać rozdział zatytułowany Track by Track, w tym historię powstania piosenki Taxman (LINK), Elanor Rigby (LINK), I'm Only Sleeping (LINK), Love You To (LINK), Here, There and Everywhere (LINK), Yellow Submarine (LINK), She Said She Said (TUTAJ), Good Day Sunshine (LINK), And Your Bird Can Sing (TUTAJ), For No One (LINK), Doctor Robert (TUTAJ) i I Want To Tell You (LINK).

Dziś historia piosenki Got To Get You Into My Life.

Ręczne notatki Phila McDonalda

Nie zachował się rękopis tekstu tej piosenki. Ze źródeł wiadomo, że to utwór, jaki Paul napisał w dedykacji marihuanie. W wydawnictwie deluxe jednak, podobnie jak w opisie poprzedniej piosenki, zespół na wstępie podaje wersję oficjalną. 

A jest ona taka, że piosenkę napisał Paul i jest ona o chłopaku, który widząc nieznajomą, zakochuje się w niej. Zatem to pieśń o romantycznym pożądaniu. W roku 1980 John w wywiadzie ujawnił rzeczywiste przesłanie utworu. Jest to  jego zdaniem opis pierwszego wzięcia LSD przez McCartneya. John uważał, że tekst tego utworu jest znakomity. Wspomniał też, że pierwsze doświadczenie Paula z LSD miło miejsce w grudniu 1965 roku. Paul z kolei wspomina, że to oda do marihuany. Zespół w jej branie wprowadził Bob Dylan, który odwiedził ich w Ameryce podczas koncertów (sierpień 1964). Podczas kręcenia filmu Help! spalili jej bardzo dużo (o czym jeszcze napiszemy), byli przez to w doskonałych humorach. 

Wizja piosenki od początku była dość jasna. Zespół kochał r'n'b. Wtedy słuchali dużo płyt z wytwórni Motown a także muzyki soul ze studio Stax w Memphis.


Nawet chcieli w niej coś nagrać, ale nie doszło to finalnie do skutku, a powodem były pieniądze. Mieli w planach zaprosić niektórych muzyków nagrywających dla Stax do omawianej dziś piosenki. 

Nagrali ją drugiego dnia sesji, po Tomorrow Never Knows. Podjęli pięć prób, Paul grał na organach, George na gitarze akustycznej, Ringo na bębnach. Istnieje też wersja instrumentalna. 


Jedna z wersji zaczyna się dialogiem o użyciu organów.

W kolejnych wersjach John gra główne akordy na gitarze, Paul na basie, Ringo na bębnach. Istnieje też wersja z eksperymentalnym fuzzującym riffem George'a (track 2). Do wersji track 8 dodano chórki. Na niektórych wersjach wymazano pewne fragmenty i dograno inne, na co wskazują notatki Phila McDonalda. Fuzzujące gitary dograno także do track 2.

Utwór odłożono na około miesiąc. 18.05.1966 dograno trąbki. Zaproszono w tym celu 5 muzyków. Wśród nich trębacza Eddie Thorntona i saksofonistę Petera Coe. Nie dostali zapisu nutowego co mają grać, po prostu przesłuchali utwór i zagrali jak uważali. Istniejąca w tych miejscach gra zespołu została wymazana i na jej miejsce wgrano trąbki i saksofony.

Istnieje kilka innych wersji piosenki. Finalnie nagrano też 5 miksów mono 17.06.1966. Za najlepszą uważa się wersję RM7.

Została ona skopiowana na jeden z magnetofonów, i do niej dograna została z drugiego magnetofonu sekcja dęta. To nie było łatwe, magnetofony miały minimalnie różne prędkości. To powodowało powstanie dźwięku fazowania, co jest typowe dla kilku nagrań zespołu z tamtej epoki. 

Cliff Bennett & The Rebel Rousers dostali okazję nagrania własnej wersji piosenki 2.07.1966, a ich singiel ukazał się w czasie promocji albumu.


Stało się tak, bo zespół znał artystę z czasu gry w Hamburgu. Beatlesi go lubili i vice versa. Paul pomagał w pracy nad tym miksem, a piosenka znalazła się na Top 10 w UK.

Po latach cover nagrali też Earth Wind and Fire, nadając piosence wersję soul. 


C.D.N. 

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  

czwartek, 6 lipca 2023

Park Les Machines de l'île w Nantes: świat steampunka

Kilka razy pisaliśmy już o sztuce steampunk (TUTAJ). A dzisiaj prezentujemy miejsce, w którym możemy przenieść się w świat steampunk niczym z wyobraźni Juliusza Verne. Jest to park Les Machines de l'île w Nantes, efekt wyobraźni François Delaroziere i Pierre'a Orefice'a  (LINK).

Na terenie dawnych stoczni ustawili oni niezwykłe maszyny, dziwne konstrukcje, których powstanie można tam obserwować od chwili koncepcji na papierze przez proces produkcji . Co ciekawe, obaj nie są mechanikami. Pierre Orefice jest magistrem ekonomii, uczył się w prestiżowej Sciences Politiques w Paryżu. Od 1985 do 1998 był producentem i administratorem Royal de Luxe, teatru ulicznego z siedzibą w Nantes. Kierował także projektem Cargo 92, czyli statku Le Cargo Melquiades-Ville de Nantes, który przewoził na pokładzie cztery francuskie zespoły teatralne – Royal de Luxe, Mano Négra, Philippe Découflé i Philippe Genty na występy po portach  Ameryki Południowej. W latach 1998-2007 Pierre był dyrektorem artystycznym Manaus – stowarzyszenia tworzącego i produkującego wydarzenia, które miały miejsce w plenerowych przestrzeniach miejskich. W związku z tym został zaproszony przez miasta Antwerpia i Nantes by koordynował obchody roku 2000.  Potem, w  2004 roku, stworzył podobną imprezę na potrzeby festiwalu Floralies w Nantes, budując roślinny port Île Feydeauoraz Embankment Gardens w dorzeczu Ceineray. W 2013 roku – kiedy Nantes było Europejską Zieloną Stolicą – ta kreacja stała się stałą ekspozycją miejską.


François Delaroziere jest natomiast absolwentem szkoły Beaux-arts de Marseille. W 1999 roku założył stowarzyszenie La Machine, budował scenografie i konstrukcje poruszające sceny w teatrach oraz mechanizmy dla karuzel.

W 2003 roku duet François Delaroziere i Pierre Orefice - założyli Les Machines de l'île. Ten projekt kulturalno-turystyczny utorował drogę dla machines de villes (miejskich maszyn), ruchomych lub stałych konstrukcji ożywiających przestrzeń miejską. Najbardziej chyba znanym ich wytworem był stworzony w 2008 roku projekt Les Mécaniques Savantes  dla Liverpoolu, który był wówczas Europejską Stolicą Kultury. Był to mechaniczny bestiariusz. Został on zaprezentowany w następnym roku w Japonii z okazji 150. lecia portu Yokohama.

Ale wracając do parku w Nantes, pierwszą jego atrakcją był (i jest nadal) Le Grand Éléphant (Wielki Słoń), ruchome mechaniczne zwierzę, zdolne do przewożenia do 49 pasażerów w przeciągu 30-minutowego spaceru. Wykonany z drewna i stali ma około 12 metrów wysokości i waży 48 ton. 
 

Kolejnym urządzeniem jest otwarta w 2012 roku Carrousel des Mondes Marins  (Karuzela Morskich Światów) - gigantyczna karuzela, której trzy poziomy sięgają 25 metrów w górę, a każde piętro poświęcone jest tematyce żeglarskiej. Na poziomie najniższym, czyli dna morskiego, mamy kraba, kałamarnicę, boxfish i batyskaf. Na środkowym poziomie można zobaczyć ryby świetlikowate, ogromne płaszczki (manty) i okoniopiraty. Najwyższy poziom zajmują łodzie, latające ryby i meduzy.
 
 
Następnym obiektem przyciągającym zwiedzających jest La Galerie des Machines (Galeria Maszyn), gdzie można zobaczyć prototypy maszyn, które są w trakcie opracowywania. I ostatnia atrakcja, otwarta w zeszłym roku: L'Arbre aux Hérons (Drzewo Czapli): wielkie, masywne, stalowe drzewo o wysokości 30 m, złożone z 22 konarów, po których zwiedzający mogą podróżować specjalnymi pojazdami. 
 



Na pewno zadziwia rozmach, z jakim są projektowane i wdrażane poszczególne elementy parku. Wydaje się, że wszyscy się tam świetnie bawią, a najbardziej twórcy i pomysłodawcy tego miejsca. I chyba o to w tym wszystkim chodzi.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

środa, 5 lipca 2023

Streszczenie książki Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records cz.3. Muzyczne fascynacje młodości Tony Wilsona

 


Książka Micka Middlesa pt. From Joy Division to New Order. The True story of Anthony H. Wilson and Factory Records, wydana została przez wydawnictwo Virgin Books w roku 1996. W moim posiadaniu jest wznowienie z roku 2002.
 
Streszczenie pierwszego rozdziału pojawiło się TUTAJ, drugiego TUTAJ. Dziś pora na rozdział trzeci pt. Of Sweet Salford and Sad Suburbia: Anthony H. Wilson.
 
Jedną z najbardziej znanych ulic Salford jest Regent Road, gdzie pod numerem 448 mieścił się sklep z papierosami należący do rodziny Wilsonów. Anthony urodził się w szpitalu Salford's Hope w 1950 roku. Dzieciństwo spędził w sklepie, i w szkole katolickiej w Marple, ale ciągle związany był z Salford. To gotyckie miasto wydawało się mu bardzo tajemniczym miejscem.
 
 
W dzieciństwie dostał pierwszą gitarę, zakupioną za bardzo niewielką kwotę 4 GBP w sklepie Mamlock w Manchesterze, później już jako nastolatek dostał lepszą, elektryczną. Chodził nawet na lekcje gry. Jego ulubionym gitarzystą w tamtym czasie był amerykanin Duane Eddy. Lubił też the Shadows, choć teraz może to wydawać się zabawne, ale na początku kariery zespół uchodził za pionierów r'n'b.
 
 
Kiedy Harris i Meehan opuścili zespół, Tony kupował ich płyty. Stawiał je koło płyt the Beatles. To była druga jego wielka miłość, obok muzyki gitarowej - płyty i ich okładki. Spędzał godziny w sklepach na oglądaniu płyt i kupowaniu ich. Przyglądał się okładkom a jeden ze sklepów płytowych mieścił się blisko sklepu tytoniowego ojca. Jego ulubioną piosenką roku 1964 był utwór the Animals Don't Let Me Be Misunderstood
 

Wtedy zainteresowania Tony'ego zwróciły się w stronę folku wczesnych lat 60-tych jak choćby Bob Dylan. Zaczął czytać książki beatników jak Kerouac, Ginsberg, Burroughs i powieści Faulknera. Generalnie był zafascynowany Ameryką. Nie zauważył przez to fenomenu Bowiego, skupił się na Velvet Underground, czy Iggy Popie
 
Na Uniwersytecie w Cambridge skończył filologię i zanurzył się, jako redaktor gazety uczelnianej, w świat mediów. Sam nie wiedział, skąd wzięła się jego fascynacja telewizją. Najpierw pisał scenariusze programów, by w końcu w 1973 roku, stać się prezenterem Granada Reports. Ponieważ miał awersję do brytyjskiego rocka w programie skupiał się muzyce Bruce'a Springsteena czy Iggy Popa.
   

Program stał się wkrótce najbardziej innowacyjny w kraju, przy okazji nie był też pozbawiony ekscentryczności. Najciekawsze były wywiady, jak choćby ten z Leonardem Cohenem. Na pytanie do artysty, dlaczego jest taki smutny, Cohen z rozbrajającą szczerością odpowiedział Wilsonowi, że wcale nie jest smutny, tylko po prostu wk@@wiony.
 
Z kolei wywiad z Lydonem z PiL był dziwny, ponieważ muzyk mówił bardzo wolno, co Tony wyjaśnił brakiem ograniczeń czasowych u artysty.
 

Jednak za chwilę miał nadejść kolejny program Tony'ego, który stał się hitem, czyli So It Goes
 
C.D.N.
 
Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.  
 

wtorek, 4 lipca 2023

Obrazy Roberta LaDuke'a: mroczne, humorystyczne Art Deco

Obrazy Roberta LaDuke'a (ur. 1961 r.) to połączenie wspomnień, snów i codzienności.  Urodzony w Holyoke w stanie Massachusetts (USA) artysta maluje w klimacie lat 30-40 poprzedniego wieku, przedstawiając różne pojazdy w stylistyce tamtych czasów, w modnym wówczas Art Deco. Konsekwentne używa jasnych, ostrych kolorów, płaskich plam i zadziwiających skrótów perspektywicznych.  Ale jest w tych pracach element, który je wyróżnia. Jest nim dziwny bezruch, cisza, w jakiej dzieją się zaaranżowane, nieprawdopodobne sytuacje, nawet katastrofy. 













Pomimo pogodnej aury, tych kolorów, widzimy spadające z nieba samoloty i samochody, albo inne pojazdy zmierzające do nieuniknionego kataklizmu. Jednak wcale nie powoduje to u widza smutku, nikomu nie przeszkadza to co dzieje się na obrazie, zupełnie jakby dotyczyło to innej płaszczyzny rzeczywistości. 

Podobno tematyka prac bierze się u artysty z jego dzieciństwa, z rodzinnych wypraw kamperem po Ameryce. A on sam tak komentuje swoją twórczość: Lubię tworzyć narracje o rozmaitym znaczeniu. Wyobrażam sobie, że pewnie u genezy tych moich rysunkowych ilustracji jest coś mrocznego, jakiś mroczny, ale humorystyczny rys. Chociaż realizm często dominuje wizualnie w moich pracach, w rzeczywistości stanowi jedynie konstrukcję do metaforycznych odniesień. I faktycznie, na obrazach Roberta dzieje się sporo. Każde płótno opowiada swoją historię, zupełnie jakbyśmy mieli do czynienia z komiksem. Wydaje się, że coś się zaraz wydarzy. Wszystko jest w mobilnym bezruchu i wszystko jest nieprzewidywalne. Pociągi pędzą po torach, samochody ścigają się, samolot leci w przepaść, wszystko zmienia się…

Kontakt z artystą można nawiązać przez profile w mediach społecznościowych TUTAJTUTAJ i TUTAJ.

Czytajcie nas - codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie.

poniedziałek, 3 lipca 2023

Isolations News 250: Hooky w Europie, Durutti Column - poster, The Chemical Brothers i Sun's Signature - nowy singiel, 3rd Secret - nowy album, Placebo - przerwane show, pamiątki po gwiazdach metalu, Steve Hogarth w PL, wznowienia albumu Wrighta, gdzie powinien być przechowywany ketchup? Ostatni film o Indiana Jonesie, niemiecka Izaura, trumna na koncercie i płonące elektryki


Peter Hook ogłosił szczegóły tournee po Europie. W listopadzie br wystąpi we Wrocławiu bilety do nabycia TUTAJ.

Inna była gwiazda Factory - Durutti Column oferuje ręcznie numerowany plakat będący reprintem posteru promującego występ zespołu w katedrze w Manchesterze 24 września 1998 r. Limitowana edycja to 100 ręcznie numerowanych plakatów A3 - do nabycia TUTAJ.


Kolejny wykonawca z Manchesteru - The Chemical Brothers, gwiazda tegorocznego FEST Festival, oferuje nowy singiel Live Again. To już kolejna, po singlu No Reason, zapowiedź ich dziesiątego albumu studyjnego. 


Skoro pojawili się chemiczni bracia - rozważania z zakresu fizyki i chemii, czyli o roli temperatury. Dyskusja na temat tego, czy ketchup powinien być przechowywany w lodówce czy w zwykłej kuchennej szafce, trwa od lat i wygląda na to, że Heinz w końcu wydał swój werdykt w tej sprawie. W oświadczeniu, które wywołało spore zamieszanie, Heinz napisał na Twitterze: Do Twojej wiadomości: ketchup. idzie. do lodówki!!! Tak niespodziewany werdykt spowodował szok i niedowierzanie wielu smakoszy, co można zobaczyć w komentarzach pod wpisem (LINK). 


Jeśli Niemcy: 37-letnia Niemka została skazana na trzy lata więzienia za znęcanie się nad Jazydką, którą przetrzymywała jako niewolnicę. Okazało się również, że nakłaniała swojego męża do gwa**enia i bicia kobiety (LINK).

Maż chciał się na siłę pokłócić z żoną. Wraca z pracy nabuzowany, od drzwi krzyczy:

- Kurtka!

Żona podbiega, chwyta kurtkę, odwiesza

- Kapcie!

Żona podaje kapcie, odstawia buty

Mąż siada przy stole

- Gazeta!

Żona podaje gazetę. Mąż coraz bardziej nabuzowany, bo nie ma pretekstu do kłótni, woła: 

-Obiad!

Żona podaje, dwa dania, plus kompot, deser, wszystko pyszne...

Mąż na to:

- Do mnie

Ona podbiega,

- Siad

Ona siada niczym pies!

On na to:

- Warcz

Żona warczy niczym rasowy wilczur 

Na co mąż:

- Na Pana warczysz????? 


W temacie obrażania - frontman Placebo, Brian Molko, przerwał koncert w Dublinie, bo mimo ostrzeżeń widzowie nie odłożyli telefonów i nie przestali filmować. Koncert odbył się 26 czerwca w 3Arena (LINK).


Jeśli pojawiły się koncerty - Steve Hogarth – wokalista legendarnego zespołu Marillion – wystąpi 7 grudnia na specjalnym, świątecznym koncercie w łódzkiej Wytwórni. Bilety w sprzedaży od 1 czerwca (LINK).


Inny news koncertowy. Organizatorzy festiwali wykorzystali media społecznościowe, aby podzielić się informacją jakie to najdziwniejsze i najcenniejsze przedmioty znaleźli podczas sprzątania pola namiotowego i kempingów. Pewien człowiek, który pracował w ekipie produkcyjnej Burning Man w Black Rock Desert w północno-zachodniej Nevadzie, opowiadał, że kiedyś natknął się na porzucony projekt artystyczny o nazwie Temple of P***. Była to pionowa, przezroczysta rura o długości siedmiu stóp, wypełniona słoikami z próbkami ludzkich odchodów. Pomysł polegał na tym, że uczestnicy performansu, którzy natknęliby się  na tę rurkę i stos słoików z próbkami obok niej, mogli wziąć jeden ze słoików, napełnić go, zakręć i wrzuć do tuby. Oprócz tego hmm - dzieła sztuki znaleziono mnóstwo lodówek w każdym kształcie i rozmiarze, różne krzesła składane i polowe, okulary przeciwsłoneczne, kapelusze, klucze, gotówkę, kilka fajek, bongo, parasole, wózki, skutery inwalidzkie, trumnę, a nawet butlę tlenową (LINK). 

Pewna para w średnim wieku z północnej części USA, zatęskniła w środku mroźnej zimy do ciepła i zdecydowała się pojechać na dół, na Florydę i mieszkać w hotelu, w którym spędziła noc poślubną 20 lat wcześniej.
Mąż miał dłuższy urlop i pojechał o dzień wcześniej.
Po zameldowaniu się w recepcji odkrył, że w pokoju jest komputer i postanowił wysłać maila do żony.
Niestety omylił się o jedną literę.
Mail znalazł się w ten sposób w Houston u wdowy po pastorze, która wróciła właśnie do domu z pogrzebu męża i chciała sprawdzić, czy w poczcie elektronicznej są jakieś kondolencje od rodziny i przyjaciół.
Jej syn znalazł ją zemdloną przed komputerem i przeczytał na ekranie: 

Do: Moja ukochana żona
 

Temat: Jestem już na miejscu.
 

- Wiem, że jesteś zdziwiona otrzymaniem wiadomości ode mnie. Teraz mają tu komputery i wolno wysłać maila do najbliższych. Właśnie zameldowałem się. Wszystko jest przygotowane na twoje przybycie jutro. Cieszę się na spotkanie. Mam nadzieję, że twoja podróż będzie równie bezproblemowa, jak moja.
 

PS: Tu na dole jest naprawdę gorąco.


W temacie gorąca: Trzy domy w zabudowie szeregowej doszczętnie spłonęły po tym, jak zapalił się samochód elektryczny. Auto stało przy jednym ze środkowych domów. Akcję gaśniczą utrudniał wiatr, przez pewien czas istniało też zagrożenie dla pobliskiej stacji benzynowej. W zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Ogień pojawił się w sobotnie popołudnie w jednej z dzielnic Sztokholmu (LINK).

Nie dziwi zatem, że sprzedaż tego badziewia spada, mało tego, czołowe firmy niemieckie (VW i BMW) już przestawiają się na produkcję zwykłych samochodów, lub z napędem na wodór (LINK). 


Fajnie palą się też francuskie domy i samochody. Wybierzcie Tuska będziecie mieli to samo. 


I tego się trzymajmy...


Mimo dość niesprzyjających warunków zewnętrznych...

Jak i wewnętrznych... 

Stirlitz spacerował po dachu kancelarii Rzeszy. Nagle poślizgnął się, upadł i tylko cudem zahaczył o wystający gzyms, unikając upadku z dużej wysokości. Następnego dnia cud znacznie posiniał i obrzękł.

W temacie cudów - zastępca burmistrza Helsinek Paavo Arhinmäki został przyłapany na malowaniu sprayem graffiti tunelu kolejowego (LINK).  Lewicowy polityk przeprosił za swoje zachowanie i zapłacił grzywnę. Ale nie zrezygnował z funkcji... 
 
Jakie przemiany zachodzą podczas przechodzenia od nierozwiniętego socjalizmu, do rozwiniętego?

- Trudności wzrostu przechodzą we wzrost trudności...

 

Zwykle trudności się spiętrzają, coś jak nieszczęścia, które chodzą parami... 

W domu wariatów słychać okropny krzyk jakiegoś wariata. Dyrekcja szpitala biegnie zobaczyć co się stało. Pytają spotkanego po drodze innego wariata:

- Kto tak okropnie krzyczy i dlaczego?
- Nie wiem, ale słyszałem, że u nas w szpitalu chcą budować atom.
- Ale do atomu potrzebne jest jądro.
- Właśnie jednemu chyba wyrywają!

Za to problemów nie ma już Jeffrey Lee Pierce z The Gun Club, dla którego Nick Cave, Dave Gahan, Debbie Harry i Mark Lanegan przekazali swoje utwory na płytę będącą hołdem dla jago pamięci, artysta bowiem zmarł w 1996 roku. Album będzie nosił tytuł: The Task Has Overwhelmed Us i ukaże się 29 września nakładem Glitterhouse Records. Będzie to już czwarta edycja serii kompilacji organizowanej przez The Jeffrey Lee Pierce Sessions Project, wymyślonej przez gitarzystę Gun Club, Cypressa Grove'a. Obecne wydawnictwo poprzedziły: We Are Only Riders z 2009 roku,  The Journey Is Long z 2012 roku oraz Axels and Sockets  z 2014 roku. Wśród współtwórców nowej kompilacji jest także reżyser filmowy Jim Jarmusch (LINK). 


Skoro film - ostatni film o Indiana Jonesie w reżyserii Jamesa Mangolda wszedł do kin. Oryginalną ścieżkę dźwiękową – dostępną już w wersji cyfrowej i na CD – skomponował pięciokrotny zdobywca Oscara, John Williams. A 9 sierpnia soundtrack ukaże się także na podwójnym winylu. Scenariusz do filmu Indiana Jones i artefakt przeznaczenia przypominamy napisali Jez Butterworth, John-Henry Butterworth, David Koepp i James Mangold na podstawie koncepcji George’a Lucasa i Philipa Kaufmana. Producentami wykonawczymi dzieła są Steven Spielberg i George Lucas.


Teraz o innym klasyku. Debiutancki, solowy album Richarda Wrighta, Wet Dream z 1978 roku, ma zostać wznowiony przez Rhino/Parlophone Records 28 lipca, w 80. urodziny klawiszowca Pink Floyd. Reedycja będzie w nowej okładce, a także z nowym remiksem dzięki uprzejmości Stevena Wilsona.  Nowa grafika na okładce została zamówiona przez dzieci Wrighta, Galę i Jamiego, spadkobierców Richarda Wrighta, jej autorem jest Costas Spathis, fotograf mieszkający i pracujący w Grecji, gdzie album został wydany przez Carla Glovera. Oryginalna grafika Storm Thorgerson i Aubrey Powell z Hipgnosis znajduje się wewnątrz okładki. 

Przypominamy, że Wright zmarł na raka płuc w swoim domu w Londynie 15 września 2008 roku w wieku 65 lat. Podobno w chwili śmierci pracował nad materiałem na nowy solowy album. Wznowienie można zamówić TUTAJ.


Inni wielcy muzycy tworzą supergrupę 3rd Secret,  a ta wydała swój drugi album, The 2nd 3rd Secret, nie poprzedzając jego wydania żadnymi anonsami. Przypominamy, że w skład zespołu wchodzą gitarzyści Kim Thayil (Soundgarden), Bubba Dupree (Void), basista Krist Novoselic (Nirvana) i perkusista Matt Camreon (Soundgarden/ Pearl Jam) oraz wokalistki Jennifer Johnson i Jillian Raye

Grupa wydała swój debiutancki album  9 kwietnia ubiegłego roku. Nowy album pojawił się w serwisach streamingowych 22 czerwca (TUTAJ) i (TUTAJ).  


Z innych nowości wielkich gwiazd - były frontman Free i Bad Company, Paul Rodgers zaprezentował Midnight Rose, swój pierwszy album od czasu wydania Electric z 1999 roku.  Zostanie on wydany 22 września przez legendarną wytwórnię Sun Records z Memphis, a singiel z niego Livin' It Up jest już dostępny i gra powyżej. 

21 lipca  ukaże się dziewiąty album Blur. autorstwa Jamesa Forda (Arctic Monkeys, Foals, Depeche Mode), nagrany w Studio 13 w Londynie i Devon. W sieci pojawiła się jego druga już zapowiedź – utwór St. Charles Square.


Sun's Signature, duet złożony z byłej wokalistki Cocteau Twins, Elizabeth Fraser i perkusisty Massive Attack, Damona Reece'a, który wydał swoją debiutancką EP-kę w zeszłym roku teraz prezentuje rozszerzoną edycję, która ukaże się 25 sierpnia nakładem Partisan. Znajdzie się na niej pięć utworów z oryginalnej EP-ki z sześcioma remiksami autorstwa Johna Granta, Hinako Omori, Gwenno, Willa Gregory'ego z Goldfrapp, LUMP (Laura Marling + Mike Lindsay) i CUTS
 

Na koniec dwa newsy o innych ważnych wydarzeniach. Download Festival i The Heavy Metal Truants anonsują wielką aukcję na rzecz organizacji charytatywnych wspierających dzieci, na której można kupić przedmioty należące do największych gwiazd metalu. Wśród nich są: podpisana przez Davida Coverdale'a gitara akustyczna Yahama z 1974 r., podpisane pałeczki perkusyjne i plektrony gitarowe (piórka) Black Sabbath, oryginalny rekwizyt sceniczny z Iron Maiden, odręcznie napisany tekst przeboju Kiss z 1975 r. Rock And Roll All Nite, zestaw koncertowy zespołu Metallica (składający się ze wszystkiego, co zostało sprzedane na stoisku z gadżetami koncertowymi M72), czarna gitara ESP MH100 z autografem Slipknot, 2 biletów VIP na Queen + Adam Lambert, w tym przeloty i zakwaterowanie, gitary Epiphone z podpisem Lee Malii oraz Bring Me The Horizon i wiele więcej. 

Aukcja rozpoczęła się 29 czerwca na oficjalnej stronie internetowej Download 20 Auction będzie trwała siedem dni do 6 lipca 2023 r., do godziny 23:59 czasu brytyjskiego, a zwycięzcy zostaną ogłoszeni w następnym tygodniu (LINK).

Kończymy newsem o wystawie w Polsce. Tego lata bowiem w Gdańsku odbędzie się jedna z największych wystaw prac Zdzisława Beksińskiego, jaką kiedykolwiek zorganizowano. To wydarzenie bez precedensu, podczas którego zaprezentowanych zostanie blisko 70 oryginalnych dzieł jednego z najbardziej rozpoznawalnych polskich artystów ostatniego stulecia. Wystawę Beksiński w Gdańsku będzie można oglądać w Gdańskim Teatrze Szekspirowskim (ul. Bogusławskiego 1, Gdańsk) od 1 lipca do 1 października tego roku. Bilety na wystawę Beksiński w Gdańsku są już dostępne (TUTAJ).

Czytajcie nas, codziennie nowy wpis, tego nie znajdziecie w mainstreamie. 

niedziela, 2 lipca 2023

Z mojej płytoteki: The Doors i Waiting for the Sun - kolejne źródło inspiracji dla Joy Division


Tak się złożyło, że od czasu wizyty w USA na Venice Beach,  gdzie Ray Manzarek (prawdziwe nazwisko Manczarek, tak tak Polak, syn emigrantów z naszej Ojczyzny) spotkał Jima Morrisona, słucham the Doors. Dobra to okazja, żeby wzbogacić płytotekę, bowiem całą dyskografię zespołu posiadam na kasetach, nagrywanych jeszcze w czasie komuny za niemałe pieniądze. 
 
Ich muzyka doskonale pasuje do różnych nastrojów, a prezentowane dziś płyta, obchodzi jutro swoją 55. rocznicę wydania (3.07.1968). 
 
Zanim jednak kilka słów o tym doskonałym, trzecim w dyskografii zespołu albumie, pewna refleksja. Im dłużej eksploruję twórczość Doorsów (a będzie u nas jeszcze o nich kilka razy), tym większe dostrzegam podobieństwo Joy Division do artystów z USA. Pisaliśmy niedawno o spodniach ze skóry, które nosił Ian Curtis (TUTAJ) ewidentnie wzorując się na Morrisonie, Doorsi przewijają się przez książkę Deborah Curtis (pisaliśmy o tym omawiając album Strange Days - TUTAJ), nie zaskakuje zatem pewne kolejne, odkryte przypadkiem podobieństwo. Czyż bowiem zdjęcie z okładki omawianego dziś albumu nie kojarzy nam się z fotografią, jaką wykonał Joy Division w 1979 roku Paul Slattery (którego książkę omawialiśmy TUTAJ)?
 

A jeśli pociągniemy temat, to nawet nasza rodzima Siekiera może pochwalić się podobną fotką, z tym że tutaj raczej inspiracja pochodziła od Joy Division, choć kto wie (zdjęcie wykonał zespołowi Antoni Zdebiak)? 
 
Tak więc mamy kolejny dowód, jak ważnym dla Iana Curtisa był Jim Morrison, w czasie realizacji omawianego dziś albumu borykający się nie tylko z uzależnieniem od narkotyków, ale i od alkoholu. Można śmiało postawić tezę, że muzyka Joy Division była syntezą muzyki the Doors i Kraftwerk.
 
Jerry Hopkins i Danny Sugerman w książce Nikt Nie Wyjdzie Stąd Żywy wspominają, że album miał mieć inny tytuł i inną okładkę. W końcu zdecydowano się na Waiting for the Sun od tytułu jednej z piosenek.  

Zaczynają od ogranego hitu
Hello, I Love You (swojego najbardziej kasowego singla), no ale hity są ważne, w końcu z czegoś trzeba żyć. Piosenkę napisał Jim siedząc na plaży Venice Beach i przyglądając się pięknej długonogiej dziewczynie. Później dopiero album odkrywa przed nami swoją moc. Po nostalgicznym Love Street (umieszczonym na stronie B singla Hello I Love You), ze znakomitymi solówkami, zaczyna się już poważne granie. Not to Touch the Earth to fragment kompozycji Celebration of The Lizard. Tak zresztą miał pierwotnie nazywać się album, którego okładka miała imitować skórę węża, z czego jednak zrezygnowano. Jak wspominają Jerry Hopkins i Danny Sugerman  pierwsze wersy tego utworu - „Nie dotykać ziemi Nie widzieć słońca" - Jim zaczerpnął ze spisu treści książki The Golden Bough. W swej roboczej wersji Lizard trwał dwadzieścia cztery minuty i jego wycofanie po wielu godzinach pracy studyjnej oznaczało, że na połowę płyty nie ma materiału. W tej sytuacji chłopcy sięgnęli do niewielkich resztek swego wczesnego repertuaru i nagrali piosenki napisane przez Jima w Venice, między innymi Hello I Love You.
Summer's Almost Gone (też starszy utwór Jima, z 1965 roku) psychodeliczno - nostalgiczny blues, to jeden z ciekawszych momentów płyty. Zwłaszcza imponujący jest fragment:
 
Ranek zastał nas spokojnie nieświadomych
Południe wypalało złoto w naszych włosach
Nocą pływamy po roześmianym morzu
Kiedy lato odejdzie
Dokąd pójdziemy?
 
Wintertime Love - kolejna piosenka, doskonale koresponduje z poprzednią.
 
Zimowe wiatry wieją zimny sezon
Zakochany, mam nadzieję, że będę
Wiatr jest taki zimny, czy to dlatego?
Utrzymuję cię w cieple, twoje ręce mnie dotykają

Zatańcz ze mną, moja droga
Zima jest taka mroźna w tym roku
Jesteś taka ciepła
Moja zimowa miłość
 
Zimowe wiatry są niebieskie i mroźne
Z północnych sztormów na morzu
Miłość została utracona, czy to jest powód?
Tak desperacko próbuję być wolnym

Chodź ze mną tańczyć, moja droga
Zima jest taka mroźna w tym roku
Jesteś taka ciepła
Moja zimowa miłość
 

The Unknown Soldier - z oficjalnym klipem, to fragment płyty który jest niezwykle psychodeliczny, a z którym niespecjalnie przepadam (na basie gra w nim Kerry Magness). Piosenka o wydźwięku mocno antywojennym. Za to do zupełnie odlotowych i pikowych fragmentów albumu należy Spanish Caravan, gdzie na gitarach basowych zagrali Leroy Vinegar i Douglas Luban.
 
Zabierz mnie, karawano, zabierz mnie stąd
Zabierz mnie do Portugalii, zabierz mnie do Hiszpanii
Andaluzja z polami pełnymi zboża
Muszę je znowu zobaczyć
Weź mnie, hiszpańska karawano
Tak, wiem, że możesz

Pasaty znajdują zagubione w morzu galeony
Wiem, gdzie czeka na mnie skarb
Srebro i złoto w górach Hiszpanii
Muszę cię znowu zobaczyć
Weź mnie, hiszpańska karawano
Tak, wiem, że możesz 

 
My Wild Love to najsłabszy moment albumu. We Could Be So Good Together i Yes, the River Knows, za to to doskonałe piosenki. Zwłaszcza ta druga, napisana przez gitarzystę zespołu Robbie Kreigera. 
 
Proszę uwierz mi
Rzeka mi powiedziała
Bardzo delikatnie
Chcę, żebyś mnie trzymał

Swobodny spadek, przepływ rzeki
To trwa i trwa
Oddychaj pod wodą do końca
Swobodny spadek, przepływ rzeki
To trwa i trwa
Oddychaj pod wodą do końca
Tak, rzeka wie

Proszę uwierz mi
Jeśli mnie nie potrzebujesz
Idę, ale muszę mieć trochę czasu
Obiecałem, że utopię się w tajemniczym, podgrzanym winie

Proszę uwierz mi
Rzeka mi powiedziała
Bardzo delikatnie
Chcę, żebyś mnie trzymał
 
Idę, ale potrzebuję trochę czasu
Obiecałem, że utopię się w tajemniczym, podgrzanym winie

Swobodny spadek, przepływ rzeki
To trwa i trwa
Oddychaj pod wodą do końca
Swobodny spadek, przepływ rzeki
To trwa i trwa
Oddychaj pod wodą do końca
 
Album kończy Five to One, nie jest to najlepszy utwór, choć do wytrzymania. 

Reasumując, w 1968 roku Doorsi, mimo kłopotów z materiałem, wydają arcydzieło psychodeli. Dzisiaj o takich albumach możemy jedynie pomarzyć...
 

 

The Doors, Waiting for the Sun, Elektra, 1968, producent: Paul A. Rothchild, tracklista: Hello, I Love You, Love Street, Not to Touch the Earth, Summer's Almost Gone, Wintertime Love, The Unknown Soldier, Spanish Caravan, My Wild Love, We Could Be So Good Together, Yes, the River Knows, Five to One.